Do czytelniczek i czytelników.
Od kilku lat opisuję swoje doświadczenia seksualne, mam ich już sporo i publikuje, w tej chwili na tej stronie. Na podstawie otrzymywanej korespondencji wiem, że jest ona odwiedzana, a moje opowiadania czytane. Czytają je bardzo różni ludzie, mający bardzo różne problemy. Z tego też względu moja skromna osoba stała się jakby ich powiernikiem. Niektórzy hasłowo tylko piszą o swoich problemach, ale są również tacy, którzy proszą mnie o radę, pomoc. Na ile mogę, na ile jestem w stanie im doradzić lub pomóc, na tyle to robię. 14 marca przyszedł list od Dagmary. Z tej części listu nie wynika jeszcze jakiej oczekuje ode mnie rady, ale, za jej zgodą postanowiłam ten list opublikować. Dlaczego? Bo jest w nim opisany wręcz modelowy sposób utraty przez Kobietę dziewictwa. Ja je straciłam w zupełnie inny sposób, a po przeczytaniu tej części jej listu, wręcz jej zazdroszczę, że spotkała tak wspaniałego mężczyznę i że ją „ w tak piękny sposób” wprowadził w dorosłe życie. Jest to pewnego rodzaju „wskazówka” dla innych dziewcząt, jak utrata dziewictwa powinna wyglądać.. 19.03.2009r. Baśka,
Dzień Dobry Basiu Masz określone doświadczenie życiowe, dlatego piszę do Ciebie z prośbą o radę. Za nim ją wyłuszczę kilka słów o sobie. Ponieważ jest o czym pisać, podzielę tę relację na dwie części. Część I – można nazwać „Cnotka”. Mam na imię Dagmara, czyli Daga, mam 22 lata i jestem na 3 roku studiów uniwersyteckich, na kierunku Ekonomia, ale specjalność Informatyka. Jeśli chodzi o tzw. wygląd zewnętrzny, nie mam sobie nic do zarzucenia. Mam 160cm wzrostu, długie blond włosy, jak to się mówi, jestem normalnie zgrabna dziewczyną, mającą 84cm w biodrach i 80cm w biuście. Ala zobrazowania przesyłam Ci kilka zdjęć. Uważam, że w „świat kobiet dorosłych” weszłam pięknie. Było to w pierwszej klasie liceum, miałam „całe” 16 lat. Teoretycznie o seksie i funkcji organów męskich i kobiecych wiedziałam na pewno dużo, rodzice celowo „podrzucali” mi różne książki, kiedyś, o dziwo doszło między mną a moją mamą do bardzo szczerej rozmowy, w której mama wyjaśniła mi zasadę zbliżenia kobiety z mężczyzną. Uświadomiła mnie również o wszystkich możliwych zagrożeniach, a przede wszystkim o konsekwencji w postaci ciąży. Ale na tym to się skończyło. Rodzice moi od moich młodych lat dbali o nasz rozwój fizyczny. Nasz to znaczy mój i dwóch moich braci – bliźniaków, którzy są o dwa lata ode mnie starsi. We współczesnych „blokowiskach” trudno jest znaleźć ciekawą formę rozwoju fizycznego, ale mieliśmy szczęście, niedaleko nas, w jednej ze szkół był basen. Więc najpierw rodzice, a później już sami chodziliśmy na pływanie. Kiedy byłam w pierwszej klasie liceum moi bracia zaczęli chodzić w inne dni na basen, a ja w czwartki na 18-tą. Już w połowie października zorientowałam się, że razem ze mną wraca z basenu młody mężczyzna, który mieszka kilka w tej samej części osiedla, a ja wracając do domu, mogę iść obok jego bloku. Zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że Adam, bo tak miał na imię, ma 26 lat, czyli był o 10 lat starszy ode mnie, jest żonaty, ale żona pracuje w czterobrygadowym systemie zmianowym. Okazało się również, że ukończył studia, jest informatykiem i pracuje w jakiejś firmie. Nie miałam wówczas pojęcia, co chcę robić w życiu, a tym bardziej o informatyce. Gdzieś w połowie listopada zaproponował, abym weszła do niego, żona była akurat na popołudniowej zmianie, pokaże mi kilka programów informatycznych, da mi jakąś płytę, za pomocą której będę mogła uczyć się oprogramowania w domu. Tak zaczęła się moja edukacja „informatyczna” ale nie tylko. Po przerwie semestralnej byliśmy już bardzo mocno zaprzyjaźnieni. Kiedyś, kiedy siedziałam blisko niego przy komputerze w pewnym momencie w sposób jakby niekontrolowany, nasze twarze zbliżyły się do siebie, przytrzymał moją głowę i doszło między nami do pierwszego pocałunku. Trochę jakby przestraszyłam się tego, co zrobiliśmy, ale zaprosił mnie na następny dzień, na piątek i już całowaliśmy się namiętnie. Poprosił, abym wpadła w sobotę. Pod pretekstem pójścia do koleżanki poszłam do niego i naszym pocałunkom nie było końca. Podczas następnego naszego spotkania Adam był już ubrany w podkoszulkę, w mieszkaniu było ciepło, więc ja też się rozebrałam do bluzeczki. „Odrobiliśmy” lekcję, w pewnym momencie musiałam skorzystać z toalety, a kiedy wracałam on stał, jakby czekając na mnie. Był wysokim i bardzo dobrze zbudowanym mężczyzną. Zagrodził mi drogę, objął ramieniem i zaczął bardzo mocno całować, a w pewnym momencie przesuwać w kierunku swojego tapczanu, który stał w tym pokoju. Zaczęłam stawiać opór, w pewnym momencie mówiąc – nie, ale Adam spojrzał na mnie i głaszcząc mnie po głowie powiedział – nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy, po czym położyliśmy się na tym tapczanie, a on przylegając bardzo mocno do mnie, zaczął mnie całować, wsuwając mi rękę pod bluzkę. Przyjaźniłam się z chłopakami, z kilkoma nawet się całowałam, ale z Adamem było to jakoś inaczej. Rozebrał mnie do połowy i bardzo mocno wycałował moje piesi, po raz pierwszy poczułam, jak pęcznieją mi brodawki. Ale nie był zachłanny i podczas tej „sesji” na tym skończył. Przychodziłam do niego przez dwa następne dni i powtarzało się takie całowanie. Podczas następnej „sesji” wsunął mi rękę w majteczki i zaczął pieścić mi łechtaczkę. Byłam już „uświadomioną” dziewczyną, ale „bez praktyki. A jak każda „baba”, byłam też ciekawa życia. Więc pozwoliłam mu na te pieszczoty, a on o dziwo tylko pieścił mi łechtaczkę, nie próbując niczego więcej. Tak przetrwaliśmy dwie „sesje”. Na następnej pozwoliłam mu zdjąć z siebie spódniczkę, rajtuzy i majteczki. Mogłam szerzej rozsunąć nogi i byłam lepiej pieszczona. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła, ale trzeciego dnia tej sesji, kiedy byłam już bardzo „mokra”, w pokoju panował przyjemny półmrok. Adam w pewnym momencie uwolnił się z mojego uścisku i zaczął przesuwać swoją głowę w kierunku piersi, ale za moment jeszcze niżej. Kiedy był na wysokości wzgórka łonowego przesunął mnie poprzek tapczanu i wsunął głowę między moje nogi. Była to dla mnie nowość, ale robił to w sposób tak delikatny, a jednocześnie przekonywujący, że rozsunęłam nogi szeroko i poczułam jego język na łechtaczce. Kiedy zaczął nim intensywnie ją pieścić zaczęłam „mruczeć: bo takiego uczucia jeszcze nie znałam. Przechodziły po mnie dreszcze, nie wiedziałam wówczas jeszcze, że po prostu podniecam się, aż przyszedł moment, kiedy poczułam skurcze w brzuchu, doznając pierwszego w życiu orgazmu łechtaczkowego. Dzisiaj to wiem, ale wówczas była to dla mnie nowość. A ponieważ sprawiał mi przyjemność, od tego momentu pozwalałam mu się tak pieścić. Przyszła jedna z następnych sesji, w pierwszej chwili nie zorientowałam się, że w pokoju jest ciemniej, niż zwykle, po fazie pieszczenia mnie uniósł się, usiadł na tapczanie, prosząc jednocześnie, abym uklękła przed nim. Wówczas pokazał mi swoje prącie, pokazując, jak je mam „pogłaskać” Miał zsuniętą skórkę i wodząc moją ręką przesuwał wewnętrzną część dłoni o główkę. O dziwo, w tym momencie skończył, ale po dwóch dniach pokazał mi, jak mogę go wziąć w rączkę i jak mogę go pieścić. Tak minęły następne dwie „sesje”. Podczas kolejnej byłam już, można powiedzieć, obyta z jego prąciem, więc kiedy je „głaskałam”, ciepłym i spokojnym głosem powiedział – pocałuj ją. Było to w tym momencie dla mnie naturalne, on całuje mnie, ja całuję jego. Najpierw przystawiłam usta do jego główki, ale jakby odruchowo wsunęłam ją w usta, wysunęłam i powtórzyłam to kilka razy. Wówczas zorientowałam się, że go to podnieca, a penis zaczął się robić coraz większy, a przede wszystkim sztywniejszy. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale coraz intensywniej go pieściłam, wpuszczają go sobie coraz głębiej w usta. Nie miałam żadnej świadomości, że w tym momencie uczę się seksu oralnego. Adam, będąc doświadczonym mężczyzną, w pewnym momencie pochylił się nade mną, ujął moją głowę i zaczął mnie mocno całować, tym sposobem kończąc w ten sposób te pieszczoty. To też następnego dnia wręcz nie mogłam doczekać się, kiedy pozwoli mi go pieścić. Jedna, zasadnicza informacja, moim zdaniem ważna, Adam był całkowicie wygolony, więc w tych pieszczotach nie przeszkadzały mi jego włosy. Po kilku razach takich pieszczot i kiedy już „opanowałam” sztukę stawiania jego penisa „na baczność” poprosił mnie, abym się położyła, on ukląkł nade mną, chwycił go już mocno podnieconego w rękę i zaczął wykonywać te same ruchy co ja, ale intensywniej. Ja na to patrzyłam ze zdumieniem, aż w pewnym momencie z czubka jego penisa nastąpił wytrysk, który skierował na moje piersi. Jakby odruchowo ją roztarłam czując śliskość tego płynu. Ale jednocześnie poczułam jakąś dziwną przyjemność z tego rozcierania. To też nie protestowałam, kiedy następnym razem, kiedy już go mocno podnieciłam ustami, poprosił mnie, abym przed nim uklękła, otworzyła usta, a on cały ten strumień w nie skierował. Część wpadła mi w usta, część na twarz, którą szybko zaczęłam rozcierać, nie zastanawiając się nawet, jak smakowała ta część, która wpadła do środka. a on puścił mi ten strumień prosto w otwarte usta. Po tych pieszczotach doszedł, można powiedzieć, do pieszczot zasadniczych, to znaczy jego penis dotykał mojej łechtaczki. Najpierw w pozycji, kiedy leżałam na plecach, miałam szeroko rozsunięte nogi, a on dotykał mnie, szczególnie łechtaczkę. To znowu kład się na łóżku, stawiał na sztorc tego swojego penisa, a ja klękając na nim sama wodziłam po łechtaczce. Trudno to nazwać inaczej, ale byłam na niego bardzo napalona pod względem seksu. Przecież chodziłam do szkoły, o dziwo, uczyłam się bardzo dobrze, brałam udział w jakiejś olimpiadzie matematycznej, dochodząc do jakiegoś tam szczebla wojewódzkiego, ale jakby motorem tego wszystkiego było pobudzenie erotyczne, które spowodował Adam. Tak dobrnęliśmy do połowy czerwca, kończył się rok szkolny, Adam pewnego dnia stwierdził, że powinnam również „zdać egzamin” z tych naszych pieszczot, wprowadzając sobie tego penisa w środek cipki. Od razu zaskoczyłam, że chodzi o moją „cnotkę”. Kiedy to powiedział, nic nie odpowiedziałam. Ale poszłam do domu, przeanalizowałam całą tą sytuację i doszłam do wniosku, że Adam zasłużył na „nagrodę” a ja, zdając do następnej klasy też powinnam być „na wyższym poziomie’. Tak się złożyło, że za dwa dni powinnam była dostać okres, poszłam do znajomej lekarki mojej mamy, do której już chodziłam po pigułki „na regulację miesiączki i „wcisnęłam jej kit” że znowu okres się spóźnia. Zbadała mnie i zapisała znane mi już pigułki, okres przyszedł, kiedy powinien, ale ja „włączyłam” pigułki i czekałam na okazję. Przyszła po tygodniu, byliśmy już lekko podnieceni, kiedy mu powiedziałam, że dzisiaj mogę „zdawać egzamin” do następnej klasy. Spojrzał, czy na pewno, poszłam, wyjęłam z torebki pigułki, pokazałam mu, po czym zapytałam, to jak ma ten egzamin wyglądać. Na co Adam – to Ty chcesz go zdawać, więc zdawaj, a ja Ci tylko pomogę. Wyjaśnił mi, że położymy się w pozycji „na jeźdźca”, teraz wiem, że ona tak się nazywa, odpowiednio się ustawimy, ja ustawię tego jego penisa w odpowiednim miejscu, równo nad „dziurką” , dam mu znać, wówczas on wypnie się do góry, wbijając się we mnie, a ja będę miała tego jego członka w sobie. Po tym objaśnieniu rzeczywiście doszliśmy do tego momentu, nie raz już czułam go na swojej „dziurce” ale nigdy do tej pory on na nią nie napierał. Kiedy już go czułam pod sobą, ręce oparłam o jego brzuch, już nie raz tak robiłam, on trzymał mnie za biodra też już mnie dobrze czując, powiedział – patrz mi prosto w oczy i powiedz „Teraz”. Jeszcze raz spojrzałam pod siebie spojrzałam na niego i kiwając głową wręcz krzyknęłam „Teraz”. Poczułam, jak mnie mocno ściska w biodrach a po chwili nastąpił wyrzut jego bioder do góry, jakby kamień wylatywał z katapulty. Ja krzyknęłam, bo poczułam pękającą błonę, ale za chwilę zaczęłam jęczeć, czując go całego w sobie. W tym momencie przerwał to nasze zbliżenie, wysunął się ze mnie, przełożył na plecy, mówiąc, rozłóż szeroko nogi, w tym momencie podłożył mi pod pupę poduszkę i teraz samemu już wszedł we mnie. Nie raz mnie tak pieścił, ale teraz to było zupełnie co innego. Jakoś dziwnie czułam go w sobie, kiedy wysuwał się i coraz mocniej się we mnie wsuwał, Przyszedł moment, kiedy poczułam skurcze w brzuchu, myślę, że on też je wyczuł, bo jakby zamarł, po czym pchnął mnie mocno, a ja poczułam, jak we mnie wpływa jakaś ciecz. Jaka, wiedziałam, bo nie raz spuszczał mi się na klatkę piersiową albo na twarz. Ale teraz czułam ten płyn w sobie i było mi jakoś „miło”. Po chwili wysunął się, poszedł się umyć, a ja pierwszy raz w życiu poczułam, jak z mojej cipki zaczyna coś wypływać. Na szczęście Adam przyszedł szybko, podał mi niewielkich rozmiarów biały ręczniczek, wsunęłam go w krocze, położył się obok mnie mówiąc – no to teraz jesteś już kobietą, po czym usta nasze zwarły się w wyjątkowo mocnym pocałunku. Po chwili jednak poprosił mnie, abym poszła się umyć. Kiedy wyjęłam ten ręczniczek, były na nim wyraźne ślady krwi. Odłożyłam go na bok, umyłam się, o dziwo, nic mnie nie bolało, po czym przyszłam do pokoju pokazując mu ten ręcznik. On rozłożył go na stole, wziął grubego flamastra i napisał: 18 czerwca 2004r i dużą literę „A”, podął mi, mówiąc – to jest na pamiątkę d na pamiątkę dla Ciebie. W tym momencie nasze usta ponownie się zwarły w obłędnym pocałunku, moja ręka zsunęła się między jego nogi i poczułam, że jest już mocno podniecony. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy, ale powiedziałam do niego – chce Cię. Ponownie położyliśmy się na tapczanie, tym razem już od początku ja leżałam na plecach, a on wsunął mi tego swojego członka. O dziwo, znowu poczułam go w sobie w jakiś dziwny sposób, nie mając jeszcze świadomości, że narasta we mnie podniecenie, poczułam jak zaczyna pracować mój „brzuch”, a kiedy poczułam jego wytrysk głośno jęknęłam, nie mając jeszcze świadomości, że jest to mój pierwszy w życiu orgazm pochwowy. Poszłam do domu, serwetkę głęboko schowałam, mama zauważyła, że jestem, jak to później mi powiedziała, „wyjątkowo radosna”, a ja wręcz „fruwałam” po mieszkaniu, aż w pewnym momencie padłam na łóżko, kompletnie wyczerpana. Do końca czerwca mieliśmy jeszcze kilka spotkań, podczas których „nauczył mnie” wszystkich możliwych pozycji, w których może odbyć zbliżenie kobieta z mężczyzną. Niestety, przyszły wakacje i ja wyjechałam na różne obozy i urlopy z rodzicami. Nie da się ukryć, że tęskniłam za Adamem, ale miałam też świadomość, że ten związek nie ma żądnych perspektyw. Tym nie mniej po wakacjach ponownie zaczęliśmy się spotykać, już nie tak często, ale za to bardzo intensywnie, dochodziło między nami do dwóch zbliżeń. Gdzieś po Nowym Roku te kontakty prawie ustały, bo zbliżał się koniec semestru i musiałam się zdecydowanie więcej uczyć. Pojawiła się również dla niego „realna” konkurencja, w postaci moich kolegów – rówieśników. Tym nie mniej, co by nie powiedzieć, ten moment tak ważny dla Kobiety będę wspominała bardzo dobrze. Bardzo dobrze, bo przez ten bardzo ważny dla Kobiety moment w sposób wręcz perfekcyjny, przeprowadził mnie doświadczony mężczyzna. To też nie mam żadnego urazu czy niesmaku z powodu utraty cnotki. Tyle w tej części mojego listu. Dagmara. ***