Krótka miłość

To był trzeci tydzień wakacji. Imprezy, niemal codzienne tuż po zakończeniu roku szkolnego, coraz nudniejsze – większość towarzystwa rozjechała się po Polsce, rzadziej za granicę.
Obie z Kaśką miałyśmy nagrany wyjazd do Mielna ale dopiero na początku sierpnia. Odliczałyśmy dni, snując plany na całonocne balety, podrywy opalonych facetów…
Póki co trzeba było przeżyć w wyludnionym, niewielkim mieście pozbawionym wielu rozrywek. Nuda, nuda, nuda….

Mam na imię Małgosia, niewysoka blondynka, nie oszałamiająca urodą lecz potrafiąca doskonale „sprzedać” to czym obdarzyła mnie natura – w miarę szczupłą sylwetkę, długie włosy, całkiem zgrabne nogi i największy mój atut – jędrne i kształtne piersi.
Kacha – najbliższa przyjaciółka z licealnej klasy – jest trochę wyższa, czarne włosy sięgające karku, nie wyróżnia się urodą ani figurą ale jak mówią – ma w sobie to „coś” – co przyciąga wzrok kolesi.

Dzień był gorący. Nie dało rady wysiedzieć w domu. Przeprosiłyśmy niedawno poznanego na czacie Marcina, wyłączyłyśmy kompa i ruszyłyśmy pobłąkać się po mieście.
Krótkie spódniczki, obcisłe bluzeczki – niech się faceci nacieszą….
Słońce lało się z nieba ale na ogródkach piwnych jeszcze pusto. Kaśka namówiła mnie na przemarsz przez całe niemal miasto – tylko po to by poparadować przed oknem Witka – studenta, w którym moja koleżanka była zakochana, a który nie zwracał na nią uwagi.
Po drodze weszłyśmy do marketu po zimne napoje. Stanęłyśmy przy wejściu licząc kasę. W tym momencie przeszedł obok nas facet, całkiem przystojny, koło 30-tki. Obejrzał nas dość bezczelnie, uśmiechnął się i poszedł dalej. W sklepie znów się spotkaliśmy. Nie należymy z Kaśką do nieśmiałych dziewczynek – tym razem odwzajemniłyśmy uśmiech. Koleś nie skorzystał z możliwości zawarcia znajomości i poszedł do kasy. Wzięłyśmy po butelce wody, zapłaciłyśmy i skierowałyśmy się do wejścia. A tu niespodzianka. Podchodzi spotkany przed chwilą mężczyzna

– Cześć, mam na imię Marek – podał nam rękę
– Kasia
– Małgosia
– Teraz śpieszę się mocno, tu jest mój adres – podał mi kartkę papieru – robię dziś imprezę – zapraszam, wpadnijcie koło 8-mej, na razie.
Zanim zdążyłyśmy cokolwiek powiedzieć – wsiadał do samochodu. Pomachał ręką i już go nie było.

Wow, co za gość, co on sobie myśli? że jest jakąś gwiazdą rocka? że skinie palcem i już laski biegną? niech się wali. Niemniej trochę nas ta sytuacja dowartościowała.

Facet, choć dobrze ponad 10 lat starszy, to jednak całkiem przystojny, z niezłą furą – no ale przecież nie pójdziemy do kompletnie nieznanego gościa na imprezę do domu…

Minął dzień, Witek nas olał, znajomych zupełnie wywiało, kasy na wypad do knajpy brak. Do tego ojciec miał jakąś pracę i zajął komputer. U Kachy remont – nie ma dostępu do internetu. W łeb sobie strzelić. A kartki z adresem Marka nie wyrzuciłam…
– Raz kozie śmierć – powiedziała Kaśka – następnego wieczoru przed telewizorem nie zniosę.
– W sumie nic nie ryzykujemy – jak będzie coś nie tak – wyjdziemy – powiedziałam. Adres mówił że mieszkanie jest niedaleko, w bloku, Marcin wyglądał na porządnego faceta. Przecież nas nie zamorduje. A cnotki z nas w sumie żadne – miałyśmy po 17 lat i przygody odpowiednio ja z dwoma a Kaśka z trzema kolesiami z liceum.
Makijaż, świeże ciuchy, po drodze wizyta u Kaśki. O 8.30 zapukałyśmy pod adres z kartki.

Otworzył Marek, płócienne spodnie, luźna koszula, bose stopy! Ani słychu imprezy.
– Cześć, jednak jesteście, Wojtek nie wierzył że przyjdziecie.
Wojtek wszedł do przedpokoju. Jeszcze wyższy od Marka, nie tak może przystojny ale ten szatański uśmiech…
Przywitałyśmy się.
– Miała być impreza
– Jesteście – więc zaczynamy – czego się napijecie?
– Wiec wszyscy już są?
– Tak, takie kameralne przyjęcie.

Spojrzałyśmy się na siebie porozumiewawczo. Jeżeli teraz nie wyjdziemy, będzie to oznaczać przyzwolenie na wszystko.
Szybka decyzja, rozejrzałam się po domu. Ładnie, bogato umeblowany, nie widać jednak ręki kobiety. Chyba jednak kawaler. Znaków po obrączkach też nie widać. Szkoda szansy na takich facetów. Już widzę miny Marty czy Amandy kiedy pod szkołę podjeżdża po mnie Marek swoim Audi. Kaśka miała bardziej niepewną minę. Twierdzi że sex uprawia tylko z miłości. A że była kochliwa…

Zostałyśmy. Chłopaki przynieśli drinki. Zaczęliśmy rozmawiać, było miło. Podzieliliśmy się na pary – ja z Markiem siedzieliśmy naprzeciw siebie na fotelach, Kasia z Wojtkiem na sofie.
Marek opowiadał o firmie, którą cały czas rozkręca, braku czasu na kobietę. Prawił komplementy, wypytywał o moje zainteresowania, dotykał dłoni, patrzył jak na księżniczkę…. Nigdy wcześniej facet mnie tak nie traktował.

Wojtek zmienił muzykę na wolniejszą. Marek wstał, zaprosił mnie do tańca. Tańczyliśmy przytuleni – minęła godzina a ja już byłam zakochana! Nie oponowałam kiedy jego ręka zjechała na pośladki. Sama zrobiłam to samo. Wtedy poczułam że jego członek podskoczył. Lniane spodnie nie mogły tego ukryć. Nie speszyło go to. Uśmiechnął się – odpowiedziałam uśmiechem. Ręka Marka powędrowała między moje uda. Pocałował mnie w usta, ja pierwsza włożyłam język w jego usta. Całowaliśmy się, Marek usiadł na fotelu i posadził mnie sobie na kolanach. Pocałunek trwał w nieskończoność. Kiedy oderwaliśmy od siebie usta zobaczyłam że Wojtek z Kasia trzymając się za ręce wyszli do innego pokoju. Pomyślałam że łatwo im idzie. Tymczasem Marek podniósł mnie i położył na dywanie. Podniósł spódniczkę do góry i zdjął mi rajstopy. Całował uda, schodził aż do stóp. Nigdy wcześniej nie miałam takiej gry wstępnej. Zdjął koszulę, spodnie, ja w tym czasie ściągnęłam bluzkę. Marek uśmiechnął się gdy zobaczył mój biust. Sprawnie odpiął stanik i przywarł ustami do moich piersi. Całował je namiętnie, ręce błądziły po całym ciele. Było cudownie, nie wiedziałam że takie pieszczoty mogą dać tyle przyjemności. A było coraz lepiej. Teraz, w mojej mokrej muszelce poczułam palec. Najpierw jeden, drugi, trzeci. Pieścił mnie tak, wpychając rękę coraz głębiej. Szczytowałam – po raz pierwszy w życiu – i to bez pełnego stosunku!

Marek wstał, ściągnął bokserki, podniósł mnie na kolana. Jego członek znalazł się na wysokości moich ust. To był mój problem. Robiłam już parę razy loda, ale zawsze w prezerwatywie. Nie mogłam przemóc się by wziąć do buzi członka, z tymi sokami, moczem… napawało mnie to obrzydzeniem.

Teraz nie mogłam jednak odmówić, nie chciałam. Zza ściany usłyszałam jęki Kaśki. Tam byli już przy następnej fazie… Tymczasem ja fachowo zabrałam się do pracy. Jakieś tam doświadczenie przecież miałam, do tego kilka obejrzanych filmów – jednym słowem wiedziałam co robić.

Męskość Marka była dość duża, w każdym razie większa niż kolegów z klasy. Muskałam delikatnie językiem żołądź, jednocześnie pieszcząc rękoma genitalia. Przeszłam do całowania, coraz głębiej wsuwając członka w usta. Chciałam być delikatna, dać mu jak najwięcej przyjemności. Marek nie tego jednak oczekiwał. Wbił się dość brutalnie w moje gardło – aż zrobiło mi się niedobrze. Chwycił mnie za włosy – nie za mocno co prawda – i zmusił do szybkiego poruszania szczęką. Jeżeli tego chce…. Ciągnęłam coraz szybciej, wpychając członka jak najgłębiej mogłam, co jakiś czas delikatnie go przygryzając. Jednocześnie cały czas pieściłam mu jądra. Widziałam że jest mu cholernie dobrze. Po paru minutach poczułam u niego skurcze, chciałam wyjąć członka z ust ale przytrzymał mi głowę. Trysnął mnóstwem gęstej mazi prosto w gardło. Marek dalej trzymał moją głowę.

Nie miałam jak wypluć spermy – połknęłam wszystko, chyba nie polubię tego – ale powiem mu o tym później – pomyślałam.
Członek tylko lekko opadł.
– Ciągnij dalej – Marek był bardzo stanowczy
Spojrzałam zdziwiona ale kontynuowałam „pracę”. Po chwili mały prężył się już w całej okazałości. Mój wspaniały kochanek sięgnął po prezerwatywę. Nie mogłam się doczekać.
– Załóż ustami – poprosił – w tym miałam doświadczenie, parę sekund i Durex tkwił gdzie powinien.

Położyliśmy się znów na dywanie. Marek całował moją szyję, piersi. Dopiero teraz ściągnął mi majteczki. Nie miał zamiaru pozbawiać mnie spódniczki – była zwiewna, w niczym nie przeszkadzała. Uklęknął, złapał mocno za pośladki i podciągnął do siebie. Bez dalszych ceregieli wbił się we mnie. Byłam maksymalnie mokra, nie sprawił mi dużego bólu. Zarzucił moje nogi na kark i posuwał ostro. Po chwili zaczęłam krzyczeć. Trochę z bólu, raczej z przyjemności. Posuwał mnie ostro, od czasu do czasu uderzając w pośladek. Dla niego zgodzę się i na to. Po paru minutach wstał, podniósł mnie i oparł o stół. Wypięłam się maksymalnie, złapał mnie w pasie i mocno posuwał od tyłu. Po jakimś czasie poczułam że dochodzimy – razem! Zaczęłam krzyczeć:
– Mocniej, mocniej

Ruchał mnie jak oszalały, jęczałam z rozkoszy. Tymczasem on wyszedł ze mnie, odwrócił w swoją stronę, zmusił do uklęknięcia. Zdjął gumkę, chwilę onanizował i trysnął spermą na twarz i włosy.

Popatrzyłam na niego – uśmiechał się, był w ekstazie. Zadowoliłam wymarzonego mężczyznę, byłam dumna. Nie ma co ukrywać – sama też doświadczyłam sporo przyjemności. Choć niektóre jego zachowania nie bardzo mi się podobały. Sperma ściekająca po twarzy zaczynała mi przeszkadzać.
– Idę się umyć
– Poczekaj tu – i uśmiechnij się do kamery – wskazał palcem w stronę telewizora. Obok schowana pod liściem kwiatu stała kamera.
– Nagrywałeś to?
– Tak – obaj nas nagrali – głos Kasi łamał się.
– Kasia swój występ już nawet obejrzała – powiedział Wojtek, w międzyczasie oboje weszli niepostrzeżenie .
Marek uśmiechnął się.
– Nie martw się – obsłużysz teraz Wojtka – a potem przy was usuniemy filmy.
Podszedł do Kasi, wziął ją za rękę i wyszli z pokoju. Wojtek zdejmował spodnie…

Scroll to Top