Kult fallusa

Andrzej miał chyba od zawsze przywódcze tendencje. Już od najmłodszych lat wprost uwielbiał, a może miał to już we krwi, iż ciągle wszystkimi dyrygował. Jak nie rodzicami, to od najmłodszych lat swej edukacji, zawsze przewodził grupie, w której przebywał. Poza tym, doskonale pasowała do tego jego postura. Wysoki, dobrze zbudowany, zawsze przerastający swoich rówieśników, co najmniej o głowę. I mimo iż miła dopiero czternaście lat, wyglądał naprawdę poważniej i o parę lat więcej.
Ale nie tylko to było jego przywódczym atrybutem. Dodatkową, a właściwie chyba przewodnią i stawiającą przysłowiową kropkę nad i, była jego pała! To był naprawdę dorodny kutas. Pełne 20 cm długości! A wyglądem przypominał dorodnego i grubego banana! W taki sposób zawsze hardo spoglądał w górę, gdy mu pała dobrze grzała! Jego rówieśnicy po prostu zielenieli z zazdrości, że on ma tak wspaniałego kutasa w tym wieku, a oni zaledwie skromne miniaturki w porównaniu z nim. A nie dość tego, Andrzejowi super pryskała sperma w ogromnych ilościach i we wszystkie strony świata z wręcz niespożytą siłą! A im? Nie dość, że ledwie im się podnosiły, to o tryskaniu spermą mogli niejednokrotnie zapomnieć! Tym bardziej Andrzej był dumny z swego ***** i przy każdej stosownej okazji chwalił się nim i szczycił kolejnymi komplementami.

Jego najbliższymi przyjaciółmi w ostatnim czasie byli: Jacek – nieco chyba zbyt wysoki i szczupły jak na swój wiek ; Maciek – taki… raczej krępy ; Bogdan – prawie że dorównywał posturą Andrzejowi, tyle tylko, że był o wspomnianą głowę niższy ; Piotruś – ot, normalny chłopak.
Byli dość zgraną paczką. Praktycznie całe popołudnia i wolne chwile spędzali w wspólnym gronie. Najczęściej jednak, przebywali na ogródkach działkowych. Mieli tam do dyspozycji gustownie urządzony malutki domek letniskowy. Była to działka ciotki Maćka, którą się opiekował i nadzorował. Nie brakowało im tam praktycznie niczego. Podstawowe wygody zapewnione, a dla nich rzecz chyba najważniejsza, spokój i dyskrecja dzięki ustronności położenia domku.
I ten tydzień rozpoczęli po południu od wizyty na działce… .

Andrzej padł na wąską kanapę nieco zmęczony i zapytał Maćka:
– Słuchaj, jak to właściwie było z tą młodą dupą na dysce?
Maciek był dumny, że to właśnie od niego miała się rozpocząć relacja z weekendu przed samym ich przywódcą, czyli Andrzejem.
– Miałem nadzieję, że będzie coś więcej, ale przykrachmoliła się ta jej fatalna koleżanka…
Andrzej wpadł mu w słowo:
– Mówisz o tej zapasionej i paskudnej?
– No właśnie! Chciałem się jej jakoś pozbyć, ale przykleiła się jak rzep psiego ogona.
– I tak byś nie wiedział, co z nią robić – zadrwił sobie wesoło Bogdan.
– O, znalazł się dupczalski. Sam z ledwością wali sobie konia, a będzie gadał na kogoś! – odciął się Maciek.
Bogdan już chciał rozpocząć niesalonowe konwenanse, ale Andrzej zareagował w porę, rozbawiony trochę ich przegadywankami:
– Hej, hej! Kłócić się możecie potem. Nie przerywaj mu Bogdan i daj mu skończyć.
To były święte słowa, których nikt nie miał odwagi podważyć, a tylko od razu się zastosować.
Maciek zadowolony z takiego obrotu sprawy, zaczął opowiadać dalej:
– Zanim przyszła ta koleżanka, zdążyłem wymacać jej cycki. No, miała nawet takie dość ładne i pulchne…
– Pulchny to ty masz brzuszek! – nie wytrzymał Bogdan i znów mu dociął.
Wystarczyło tylko chłodne spojrzenie Andrzeja, a Bogdan spuścił głowę w dół i wybełkotał spod nosa:
– Przepraszam.
– Stanął ci przy macaniu tych cycków? – zapytał Andrzej.
– Jasne! – potwierdził energicznie.
– No to pokaż jak ci stał – zaproponował wprost Andrzej.
Tego się chyba Maciek nie spodziewał. Nagle jakby stracił werwę do opowiadania i trwało chwilę nim się odezwał:
– Nooo… jeśli chcecie zobaczyć…
Jakoś bez entuzjazmu zaczął rozpinać spodnie.Gdy stanął już przed wszystkimi chłopakami z opuszczonymi do kostek spodniami i zaczął znów nieporadnie brandzlować swego fiutka, tym razem zapytał Piotruś:
– A stanie ci w ogóle?
– Nie przeszkadzaj mu! – wtrącił wielce zapatrzony Jacek.
Maciek starał się chyba jak mógł, ale mimo to, fiutek uparcie nie chciał nabrać pełnych kształtów.
Milczący dotąd Andrzej, zaradził temu. Kilka chwil i już trzymał w dłoni swoją wielką pałę, jednocześnie rozpoczynając powolne onanizowanie.
Maciek wpatrzył się w ten akt zupełnie oczarowany i coraz szybciej przesuwał dłoń po swym kutasiku, a w efekcie tego, fiutek zaczął rosnąć w wręcz błyskawicznym tempie! W końcu nieco zdyszany, ale podniecony, puścił fiutka i prezentując go przyjaciołom, powiedział:
– O, tak mi właśnie stał!
– I co było dalej? – dopytywał się Andrzej, nie przerywając masażu swego dorodnego kutasa.
– Potem, to zacząłem się dobierać do jej cipy. Zdążyłem wsadzić rękę w jej majtki…
– Była zarośnięta? – wtrącił Jacek.
– Jasne! Miała takie fajne miękkie włoski. A jaka już była gorąca! Ach! – musiał na chwilę powalić sobie konia na samo owe wspomnienie. Jacek również już z nieco przymkniętymi oczyma brandzlował swojego fiutka. Tylko Bogdan nadal był jakby spięty, a raczej chyba nie chciał pokazać, że opowieść Maćka, z którym przed chwilą się przegadywał, działa na niego pobudzająco. Andrzej zaś przyśpieszał coraz bardziej ruchy swojej dłoni na kutasie, a Maciek kontynuował: – Masowałem jej wargi, szykując drogę dla palcy do cipki, gdy ona zaczęła dobierać się do moich spodni.
– Kłamiesz – niedowierzał Piotrek.
– Dajcie mu skończyć – upomniał Andrzej.
– Mówię wam! Właśnie złapała mojego twardego ptaszka, a ja już byłem czubkiem palców w jej gorącej i mokrej piździe, gdy przykleiła się ta pokraka.
Wszystkie pary oczu były zwrócone w tej chwili na Andrzejowego kutasa. Chłopcy widzieli po jego minie, że jego kutas zaraz eksploduje! I… ? Nie pomylili się! Z kutasa trysnęła potrójna fontanna gorącej i białej spermy, obficie obspermiając mu dłoń i okolice ud i podbrzusza. Andrzej jednak nie wypuścił kutasa z dłoni. Już po chwili znów zaczął go masować, jakby w ogóle nie miał przed chwilą wytrysku! Ach, ten jego kutas! Potrafił spuszczać się kilka razy pod rząd, wciąż nie tracąc na swej twardości! Niesamowity okaz!
Bogdan też już nie wytrzymał i od kilku dobrych chwil, walił sobie konia.
– Kurde, ale bym się spuścił! – tkwilił rozogniony Maciek, wręcz maltretując fiutka.
– Chodź, wsadź mi, może tam się spuścisz – zaproponował Andrzej, jednocześnie przyjmując pozycję na czworakach przed wersalką i opuszczając do kostek swoje spodnie z slipkami.
To był naprawdę wielki zaszczyt dla Maćka, że sam Andrzej zaproponował mu „pomoc” w tak napiętej dla niego sprawie.
Jednak już podchodząc do wypiętego tyłka, miał nieco obaw, czy sprosta zaspokoić Andrzeja.
Jacek z Bogdanem również przyklękli przed wersalką, każdy po jednej stronie Andrzeja. I każdy z nich branzlował swojego kutasika, jednocześnie wolnymi dłońmi pieszcząc wciąż sterczącego ***** Andrzeja i podrygujące jaja.
Maciek przykląkł za tyłkiem Andrzeja przytrzymując jedną dłonią fiutka, a drugą rozszerzając w miarę możliwości pośladki Andrzeja.
– No wsadzaj go! Wsadzaj! – niecierpliwił się Andrzej.
Nieco zdeterminowany Maciek zaczął napierać na dupciany otworek, aż w końcu… udało mu się wsunąć żołądź, a w następnej chwili, wsunąć się aż po swoje małe jajka.
Andrzej sprawiał wrażenie niewzruszonego i dopiero gdy cala trójka chłopców bardziej entuzjastycznie zaczęła „obsługiwać” go, zaczął szybciej oddychać i cicho pojękiwać. Już po kilku ruchach na czole Maćka pojawiły się krople determinacji i wysiłku. Dwa pozostali kompani równie podobnie się zachowywali, pojękując i posykując z podniecenia, co chwilę.
– Spuścisz się? – zapytał Andrzej raczej obojętnym głosem.
– Nie wiem… kurde… chyba będzie ciężko…
Andrzej syknął, jakby chcąc coś jeszcze powiedzieć, ale… nie powiedział już nic, bowiem spuszczał się już po raz drugi! Ale nie tak ot byle jak i byle gdzie. Jacek jakby o kilka sekund wcześniej wyczuł odstrzał spermy z Andrzejowego kutasa i… w nieco karkołomnej pozycji, nadstawił już usta tuż pod kutasem Andrzeja. Z wielką satysfakcją i westchnieniem, nadal się brandzlując, spijał spermę z kutasa Andrzeja. A to, co nie wytrysnęło, chciał jeszcze wyssać!
– Ej, uważaj, bo mi go odgryziesz! – upominał go Andrzej.
Jacek ledwie zdążył wycofać się z jego podbrzusza, a sam sprawiał wrażenie, że się spuści, ale… nic z tego nie wyszło, mimo wielkich wysiłków z jego strony.
Andrzej nie zwracał na to uwagi, będąc zafrapowanym własnym podnieceniem. Wiedział jednak, że starania Maćka spełzają na niczym, toteż postanowił zmienić układ:
– Maciek, daj sobie spokój. Może następnym razem…
– A może ty mógłbyś mnie obsadzić? – wtrącił propozycję.
– Nie dzisiaj. Piotruś, chcesz ty? – zaproponował Andrzej.
Siedzący dotąd na wersalce i onanizujący się Piotruś, był zaszczycony tym wyróżnieniem. W mig pozbył się dolnego odzienia i podchodząc do Andrzeja, powiedział:
– Jasne, że chcę! Kto by nie chciał!
Andrzej odsunął się, a Piotruś zajął jego miejsce na czworakach przy wersalce.
Maciek teraz usiadł sobie na wersalce, z miną nieco zawiedzioną, a Jacek z Bogdanem przygotowywali dupkę Piotrusia. Jacek smarował żołądź i resztę Andrzejowego kutasa wazeliną, a Bogdan rozsmarowywał to samo na odbycie przygotowanego do ruchania tyłka.
– Wystraczy, bo nie poczuję i wsadzę mu aż do żołądka! – powiedział wesoło Andrzej.
Obaj chłopcy z „obsługi”, cofnęli się trochę na boki, a Andrzej przystąpił do działań. Podszedł na kolanach nieco bliżej, mocno złapał tyłek Piotrusia w obie dłonie i ruchami bioder nacelował żołądź na kakaowy otworek. Przytrzymał go jeszcze mocniej i wolno zaczął napierać. Piotruś rozluźniał się jak tylko mógł, ale wciąż towarzyszyło mu wrażenie, że kutas Andrzeja dosłownie porozrywa mu całe dupsko! Mimo to, ani słowem nie przeciwstawiał się, a podwajał swoje starania w przyjęciu tak wspaniałego kutasa w swoje dupsko.
Andrzej wprowadzał go bardzo wolno, jakby milimetr po milimetrze. Nie wsadził go całego, a już poczuł, jak Piotruś odruchowo kurczy zwieracz. To był znak, że musi stopniowo popracować nad jego dupskiem. Początkowo mogło to wyglądać na mozolne ruchanko, ale Andrzej robił to nie pierwszy raz, toteż doskonale wiedział jak ma postępować. Mocno trzymał tyłek Piotrusia i stopniowo zwiększał szybkość i zagłębienie swojego kutasa w pieprzonym tyłku. Zawężenie i poniekąd dziewiczość Piotrusiowego tyłka, była bardzo silnie podniecającym bodźcem dla Andrzeja. Stąd też, już po kilku ruchach kutasa w tyłku, nie mógł się dłużej powstrzymywać i wytrysnął spod sporym ciśnieniem sporą ilością spermy w ruchany zadek. Andrzej z rozkoszy musiał przez kilka chwil mocno trzymać pośladki Piotrusia by spokojnie, a raczej bez gwałtownych dreszczy nie stracić równowagi. Piotruś zaś, z rozkoszy aż przygryzał wargi, ale i tak musiał wykrzyczeć swoją rozkosz! Pozostali chłopcy, z wyjątkiem Maćka, który nadal siedział na wersalce i ostro się onanizował, również trzepali swoje fiutki, a ich twarze były aż purpurowe z podniecenia!
Andrzej jednak już po chwili ponownie rozpoczął dymanko. Po kilku ostrożniejszych ruchach, zaczął już systematycznie, czy też miarowo dymać swój obiekt zaspokojenia. Po kilku minutach wyraźnie wyczuwał, że zbliża się kolejna porcja spermy, którą będzie musiał wytrysnąć. Tu jednak zapragnął jeszcze mocniejszych wrażeń.
– Bogdan, chodź tu i spróbuj mi wsadzić – powiedział podnieconym głosem, z nutką stanowczości.
Chłopak już po chwili był przy jego tyłku i wcale nie mniej podenerwowany niż uprzednio Maciek. Andrzej nieco się pochylił nad plecami Piotrusia, by umożliwić mu jak najlepsze dojście do swojego otworka. Bogdan wrócił jeszcze po wazelinkę, po czym dobrze wysmarował swego sterczącego kutaska i odrobinę nałożył na zwieracz Andrzeja. Podobnie jak on, złapał wypięte pośladki i nieco nerwowo chciał ulokować kutaska w celu. Andrzej wyczuł jego zdeterminowanie i spokojnym głosem powiedział:
– Nie bądź taki napalony. Spokojnie. Dobrze przymierz i wolno wciskaj.
– Dobra, postaram się…
Bogdan zastosował się do wskazówek i… udało mu się! Jednak to Andrzej był pierwszym, który westchnął głośno:
– Och, tak właśnie. Tylko… nie bądź nerwowy i dymaj mnie wedle jakiegoś rytmu! Też chce mieć z tego jakąś przyjemność, a nie tylko obsługiwać wasze dupska. Słyszysz?
Bogdan był tak oczarowany i zachwycony umiejscowieniem swego kutaska w tyłkuAndrzeja, że jakby zapomniał o całym istniejącym wokół świecie!
Andrzej jednak wiedział, czego chce i znał już dość dobrze, czego może się spodziewać po swoich kumplach.
Teraz już nieco podniesionym głosem powiedział, a raczej ponowił pytanie:
– SŁYSZYSZ ???!
Dopiero te słowa ocknęły Bogdana:
– Tak tak, słyszę!
– No to rób swoje! – powiedział Andrzej.
– Dobra – odrzekł szybko Bogdan i na powrót oddał się fascynacji moczenia swego kutaska w Andrzejowym tyłku.
Maciek zajął miejsce Bogdana przy Piotrusiu i obaj z Jackiem nie dość, że się ostro brandzlowali, to oczywiście nie mogli sobie odmówić rozkoszy pieszczenia ruchającego kutasa Andrzeja i dyndających jaj!
Widok był naprawdę fascynujący: Piotruś wręcz łomotany Andrzejowym kutasem w dupsko, Jacek z Maćkiem pieścili nie tylko siebie, ale i krocze Andrzeja jak i Piotrusia! A Bogdan? Był tak wielce zauroczony obsadzaniem Andrzejowego tyłka, że w tej chwili cały otaczający świat mógłby po prostu nie istnieć dla niego! Efekty tego aktu były jednak już raczej z góry do przewidzenia. Chłopcy mimo najszczerszych chęci i niesamowitych wysiłków, za nic nie mogli doprowadzić swoje wymęczone i zgwałcone przez ich własne dłonie fiutki. Ale za to Andrzej… on mógł ****ć chyba bez ustanku. W tyłku Piotrusia spuścił się dokładnie trzy razy, a potem jeszcze na walących sobie konia Jacka i Maćka, oczywiście soczyście obspermiając im krocza i pracujące dłonie. Bogdan, po tym wszystkim, miał nieco problemów z swobodnym poruszaniem się. Gdy cała piątka wracała już do domu, szedł z obolałymi jajami jakby mu coś wyraźnie przeszkadzało w kroczu!… .

Obiektami, dla których z Andrzejowego kutasa lały się strumienie spermy, były nie tylko wspólne opowiadania i tyłki swych przyjaciół. Wspólnie przeglądali wiele czasopism erotycznych, czy też od czasu do czasu gdzieś „podwędzonych” czysto pornograficznych. Wspólnie oddawali się fantazjom i marzeniom, jakby to rżnęli te wszystkie cipki i cycki. Najczęściej jednak kończyło się na tym, że to Andrzej szczytował nawet po dziesięć razy, a oni wcale, mogąc jedynie delektować się jego spermą i własnym, niespełnionym podnieceniem.
Któregoś jednak dnia, Andrzej zaproponował chłopakom zupełnie coś nowego…:
– Słuchajcie. Mam świetny pomysł! Przynieście z domu używaną bieliznę od mamusiek, albo sióstr. Jacek, nie mógłbyś jakoś zwinąć siorze noszonych majtek?
Jacek zastanawiał się przez chwilę, po czym z pełnym entuzjazmem powiedział:
– Jasne, że się da coś zorganizować! Kurcze, na samą myśl o tym już mi staje! – i jakby na potwierdzenie swoich słów, wyjął fiutka i nie bacząc na nic i nikogo, zaczął sobie trzepać kapucynka. Reszta chłopaków poszła w jego ślady, jednocześnie wzdychając i i już sobie wyobrażając jak to będzie cudownie! Oczywiście chłopcy nie spuścili się ani razu, ale mieli satysfakcję pięciokrotnego obsłużenia kutasa Andrzeja z pełnym finałem!
Jeszcze przed wyjściem Maciek zobowiązał się, że załatwi na jutro majteczki swojej mamy.
– Będzie świetnie! Chyba nieźle powalimy sobie jutro konia! – zacierał ręce Andrzej.
Siostra Jacka była już atrakcyjną dziewczyną, a właściwie już kobietą. Zaś mama Maćka, mimo zbliżającej się cztardziestki, była tak seksowną kobietą, że nie jedna dziewczyna mogłaby pozazdrościć jej nie tylko urody, ale i cielesnych wdzięków!
Następnego dnia cała piątka chłopców wręcz biegła na działkę do domku. Po drodze upewnili się, czy Jacek i Maciek mają ze sobą obiecane rzeczy.
Bogdan był już tak napalony, że zapytał:
– Dajcie powąchać.
– Coś ty, ocipiał? Tu? Na środku ulicy? – oprzytomniał go Andrzej.
Chyba jednak wszyscy bardzo byli już podnieceni i kto wie, czy w ogóle by doszli na działkę, gdyby nie w miarę jeszcze trzeźwy umysł Andrzeja.
Ale… ledwie zatrzasnęli za sobą drzwi domku, wszyscy skupili się wpierw wokół Jacka.
– No! Wyciągaj je! Szybciej! – denerwowali się wszyscy.
– Już już! – starał się usłuchać ich jak najszybciej, co jednak było dość utrudnione z racji… podniecenia samego Jacka!
Nim wyjął je, cała piątka miała już fiutki na wierzchu. Ba, w swych dłoniach! Rozłożył je na stole niczym jakiś kultowy relikfiasz! Niby tylko zwykłe figi z białego materiału, obszyte na brzegach ekspresyjną koronką, ale dla chłopców, było to znacznie coś więcej! Wpatrywali się w nie przez dłuższą chwilę, po czym Andrzej zapytał dość spokojnym głosem, choć kutas także mu już mocno buzował:
– Na pewno świeże?
Jacek aż uderzył się w pierś i zapewnił:
– Jasne! Wychodziła dzisiaj na jakieś spotkanie i dostrzegłem jak zmienia je. Zresztą zobaczcie sami! Jeszcze pachną sokami z jej ****y! – podał je chłopcom.
Niemal wszyscy rzucili się na nie, ale to Andrzej chłodnym spojrzeniem powstrzymał ich i to on jako pierwszy wziął je w dłonie. Przysunął bliżej twarzy i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w nie, po czym rzekł:
– No, wybiłeś się. Jeszcze są ślady w kroczu po jej sokach. Ciekawe czy mocno pachną? – i po tych słowach przystawił je sobie do nozdrzy. Zaciągnął się ich aromatem tak mocno i pozostał przez dłuższą chwilę w bezdechu, że chłopcy tylko głośno westchnęli, przyśpieszyli trzepanie kapucynków, ale po chwili nieco się przestraszyli bezruchem i bezdechem Andrzeja. Już chcieli się zapytać, czy wszystko z nim w porządku, gdy to Andrzej sam się odezwał:
– No i czego tak sterczycie? Nie ma chętnych do walnie mojego konia?
Chętnych było aż zanadto, ale kutas Andrzeja był tak obszerny, że wystarczyło miejsca dla dłoni każdego chłopca. Ich drugie, miętosiły swoje fiutki. Andrzej zaś na powrót oddał się wchłanianiu aromatów z majteczek siostry Jacka. To było dla niego tak silnie podniecające, że przy trzecim zaciągnięciu się tymi smakami, wytrysnął po raz pierwszy. Pieszczący go chłopcy byli tak zaskoczeni tym faktem, że z wielkim żalem dopadali swymi ustami resztki tryskającej spermy z jego kutasa. Drugi wytrysk nastąpił po kolejnych kilku aromatycznych aplikacjach w nozdrza i usta, ale tym razem chłopcy nie „przespali” tej chwili, choć w chaotycznym pragnieniu zakosztowania Andrzejowej spermy, przepychali się ustami. Andrzej spuścił się w podobny sposób jeszcze raz, po czym podał majteczki chłopcom i powiedział:
– Macie, możecie się nimi pobrandzlować.
Znów wszyscy rzucili się na nie, ale ktoś przecież musiał zająć się kutasem Andrzeja!
– Jacek!
– No?
– Ty już na pewno je dobrze obwąchałeś w domu. Może lepiej będzie, gdy powalisz mi konia?
Jacek był nieco rozstrojony, ale wolał jednak kutasa Andrzeja. Wprost uwielbiał pieścić tą wielką twardą pałę i obsługiwać ją na wszystkie możliwe sposoby. Zresztą pozostała trójka chłopców myślała w identyczny sposób!
Andrzej wpatrywał się w poczynania chłopców, którzy wręcz wyrywali sobie majtki dziewczyny, nieustannie się onanizując. Raz przykładali sobie majteczki do ust, to znów do napęczniałych kutasków. A Jacek ostro walił konia Andrzejowi i po chwili, cała sperma z kojenego wytrysku była już tylko dla niego! Och! Nie mógł się nasycić tymi wspaniałymi sokami!
– Maciek, dawaj majtki! – polecił Andrzej, gdy to Jacek znów zaczął mu walić konia po wytrysku.
Chłopak wyjął je z kieszeni kurki i chciał także wyjąć z worka foliowego, ale Andrzej powstrzymał go:
– Zostaw, sam to zrobię!
Maciek wolałby jednak sam je wyjąć i choć przez chwilę powąchać, ale wolał nie przeciwstawiać się decyzji Andrzeja.
Andrzej zaś z wielką czcią wyjął je i podobnie jak z poprzednimi, przez kilka chwil namiętnie oddawał się aplikowaniu sobie zapachów i wszelakich aromatów z trzymanych na twarzy majteczek z czarnej koronki. W między czasie Jacek jeszcze miał dwukrotnie okazję nasycenia się jego spermą i wręcz nie znał granic swego szczęścia!
Pozostała trójka chłopców jakby już była nieco znudzona majteczkami siostry Jacka. Coraz więcej czasu poświęcali na przyglądanie się na Andrzeja i wszystko, co z nim było związane. Oczywiście nieustannie się brandzlowali!
Po kilku chwilach, Andrzej był już tak rozpalony, że musiał doznać większych rozkoszy, by poczuć się w pełni usatysfakcjonowany.
Nie bacząc na nikogo i na nic, wstał, po czym… założył sobie na krocze majtki mamy Maćka!
Chłopcy byli tak zaskoczeni tym faktem, że ich kutasiki zesztywniały maksymalnie! Jednak jego ogromny kutas po prostu nie mieścił się w tych majteczkach. Ale, to nie było żadną przeszkodą w realizacji swoich zamiarów. Andrzejowi po prostu wystarczał sam fakt najbliższej z możliwych form styczności z tak intymną częścią kobiety.
– Spuść się w nie… – wydyszał podnieconym głosem Maciek.
Andrzeja nie trzeba było namawiać do tego. Zaczął pocierać jedną dłonią kutasa, a drugą pieścić swoje jaja przez koronkowy materiał majteczek. Chłopcy, klęcząc jeden obok drugiego, wpatrywali się w Andrzeja jak w Boga! Maltretowali swoje kutasiki aż do bólu, ale tylko Andrzej doznał niesamowitego spełnienia tryskając spermą wokół siebie, omal nie tracąc równowagi z przeżywanej rozkoszy…
Takim i podobnym spotkaniom nie było praktycznie końca. Kolejne dni upływały im na onaniźmie, analnych penetracjach i ciągłych fantazjach i marzeniach. Temperament tych chłopców był naprawdę godzien podziwu, aczkolwiek zawsze i wszędzie wszystko zaczynało się i kończyło na kutasie Andrzeja. Na tej wielkiej, długiej i grubej pale! Na tym nie do zdarcia kutasie, który spuszczał się, spuszczał, i jeszcze raz ciągle się spuszczał! Najprawdziwszy kult fallusa!
Scroll to Top