List od Michaliny

List od Michaliny.

Po swoim przyjeździe z Pucka zastałam list od Michaliny. Za jej zgodą pozwalam sobie zamieścić go na stronie. Czekam na reakcję innych kobiet, które być może mają podobne przeżycia.

Basiu

Kiedyś znalazłam Twoje opowiadania, dość dokładnie je przeczytałam. Dlatego zdecydowałam się napisać do Ciebie, mając pełne zaufanie i wiedząc, że mnie przynajmniej nie wyśmiejesz, jeśli nie zaakceptujesz moich poczynań. Jestem, tak jak Ty dojrzałą kobietą, mam 41 lat, ale bardzo mocnej postury. Mam ponad 176cm wzrostu, 120 w biuście i 140 w biodrach. Nie jestem gruba, ale jestem potężna. Jestem kobieta tzw. grubej kości. Urodziłam dwoje dzieci – syna i córkę, już dorosłe, poza domem. Zawodowo inżynier włókiennik z dużym stażem w przemyśle. 12 lat temu zmarł ojciec mojego męża pozostawiając bardzo duże gospodarstwo rolne. Rodzice męża zakładali, że jego młodsza siostra je przejmie. Owszem, przejęła na 2 lata, ale zginęła w wypadku samochodowym. Wówczas to gospodarstwo zostało zapisane na mojego męża. Tym sposobem wyjechaliśmy z miasta, do miasta wojewódzkiego mam 85km, ale jest dobra komunikacja, szybko można dojechać. Po roku gospodarowania mąż zdecydował, że przekształcimy gospodarstwo w specjalistyczne hodowli koni rzeźnych, ale również w niewielką stadninę koni pod siodło. Okazało się, że jest to dobry interes i powodzi nam się dość dobrze, nie mamy problemów finansowych, wręcz odwrotnie, cały czas inwestując rozwijamy się. Moje pożycie małżeńskie było do pewnego momentu, powiedzmy standardowe, ale nie mam powodów do narzekania. Jestem zabezpieczona, więc kiedy tylko on lub ja chcemy, mamy zbliżenia standardowe, od przodu lub od tyłu. Cała historia zaczęła się na początku 2007 roku. Przeglądając jakoś Internet nawet nie wiem jakim sposobem otworzyła mi się strona z krótkim filmem, na którym kobieta była podciągnięta do góry na lince, w przed nią stał mężczyzna z pejczem i ją bił. Oglądałam go, jak zauroczona, kilka razy. Po chwili udało mi się go skopiować i znowu, kiedy mogłam, oglądałam go. Nie umiem powiedzieć dlaczego zaczęłam drążyć ten temat i znalazłam kilka stron S/M z takimi samymi scenami. Nawet nie wiem kiedy ten temat stał się moją „obsesją”, chodził za mną, a ja nie wiedziałam, co z tym zrobić. Pewnego razu mąż zapodział gdzieś swojego pendraiva, prosił, abym mu użyczyła mój. Ja szybko nagrałam na niego, już wówczas cztery filmy i dałam. Minęły prawie dwa tygodnie, po których mąż mi go oddał, mówiąc – są na nim „ciekawe obrazki” czyżbyś miała chęć. Stwierdziłam, że być może tak, ale to wszystko zależy od Ciebie. Minęły następne dwa tygodnie, była sobota, skończyliśmy jakby tydzień, aczkolwiek u nas praca trwa stale, bo zwierzęta trzeba karmić cały czas. Mąż umył się pierwszy, ja weszłam do łazienki po nim. Nie wiem, kiedy się zorientował, że wyszłam z pod natrysku i już się wytarłam, ale wszedł do niej, poprosił, abym ten duży ręcznik kąpielowy, którym się wytarłam rozłożyła na podłodze i położyła się na nim. Odpowiednio mnie ułożył, miałam ręce i nogi mocno rozsunięte na boki. Nie mam pojęcia kiedy od to wniósł do niej, ale sięgnął do stojącej obok szafki i wyją z niej klasyczny bat, którego używają pracownicy do poganiania koni. Stanął przede mną mówiąc – powiedziałaś, że masz chęć na to, co jest na filmie i zależy to ode mnie, to ja doszedłem do wniosku, że powinnaś coś takiego poczuć, jednocześnie pokazując mi ten bat. W tym momencie do mnie dotarło, że to, co było moja „obsesją” robi się realne. Mąż stanął za mną a za chwilę poczułam pierwsze uderzenia na plecach. Mam je dość szerokie i jest na nich trochę tłuszczu. Pomimo to jęknęłam, ale nie ruszyłam się, on natomiast uderzył mnie kilka razy, sądzę, że nie robił tego zbyt mocno, ale ja czułam każde uderzenia. Jęczałam głośno, po chwili usłyszałam – jak na początek, to starczy, teraz dupsko. Nie da się ukryć, że dupę, a przede wszystkim pośladki mam dość duże, więc miął gdzie uderzać. Nie wiem, ile razy mnie uderzył, ale uderzał zarówno po pośladkach, jak i w sam rowek, co szczególnie mocno czułam. Przestał, mówiąc – obróć się. Położyłam się na plecach, tak samo rozsuwając ręce i nogi. Mąż stanął nade mną od strony głowy całkiem nagi, jego kutas znalazł się nad moją głową. Polecił – weź go w ręce. Ja go objęłam, czując, że jest już dość sztywny, a on zaczął uderzać mnie po brzuchu, celując szczególnie w pizdę. Jęczałam, ściskałam tego jego kutasa, ale nie broniłam się, nie zsunęłam nóg do środka. Nie wiem ile razy mnie uderzył, ale w pewnym momencie przestał, odłożył ten bat, mówiąc – unieś nogi. Uniosłam i rozłożyłam szeroko nogi, on wszedł we mnie. W tym momencie poczułam jakiś dziwny skurcz w brzuchu, czułam mocno podniecenie, kiedy we mnie wsuwał systematycznie swojego kutasa, aż poczułam, że już dochodzi do swojego końca. W momencie, kiedy poczułam w sobie jego wytrysk ja dostałam tak mocnego orgazmu, jak chyba nigdy. Nogi jakby odruchowo uniosły się jeszcze wyżej, a z gardła wyszedł wręcz krzyk. Myślę, ze on myślał, że to z powodu bólu, a ja wręcz cała trzęsłam się w środku, długo czując ten orgazm. Mąż się wysunął, po czym biorąc w rękę bat powiedział – odwróć się na kolana, a kiedy już na nich byłam uderzył mnie kilka razy po dupie, mówiąc – jeżeli będziesz miała chęć na powtórkę, to on tu leży. Wystarczy, że wyjmiesz go na wierzch i powiesisz tu na haczyku, wskazując haczyki, na których wiesza się rączniki. Wytarł się i poszedł do sypialni. Ja umyłam się, założyłam nocna koszulkę i też się położyłam. Nie można powiedzieć, żebym tej nocy spała, wszystko mnie bolało. Kiedy się budziliśmy rano mąż od razu poprosił, abym wystawiła dupę i wszedł we mnie. Powtórzyła się ta sama sytuacja, co wieczorem, pizda mnie bolała, a pomimo to doznałam bardzo mocnego orgazmu. Już w poniedziałek oglądałam bat, którym mnie zbił, ale schowałam go z powrotem. Tak wytrzymałam prawie sześć tygodni, coraz częściej oglądając ten bat, aż go w końcu po tym czasie powiesiłam go na wieszaku. Mąż poszedł się myć, wszedł do łazienki, po chwili z niej wyszedł, spojrzał znacząco na mnie, ja się tylko uśmiechnęłam, nic nie mówiąc. Ale tym razem nie czekał, aż się umyję. Kiedy tylko weszłam do łazienki, wszedł za mną, polecając zajęcie pozycji na kolanach z szeroko rozsuniętymi nogami. Najpierw stanął za mną i uderzył kilka razy po plecach, po czym przeszedł od strony głowy, uderzając po pośladkach i w sam rowek, co szczególnie bolało. Następnie ponownie polecił mi położyć się na plecach z szeroko rozsuniętymi nogami. Ja trzymałam w rękach jego kutasa, on uderzał mnie głównie po piździe. Jęczałam, ale nadal się nie broniłam. Tak, jak poprzednim razem, kiedy skończył wszedł we mnie i ponownie, jak poprzednim razem w końcowej fazie zbliżenia, podczas jego wytrysku ja miałam wyjątkowo mocny orgazm. Pomiędzy tymi spotkaniami mieliśmy wiele zbliżeń, ale okazało się, ze nie były one tak emocjonalne, jak to. Wówczas doszłam do wniosku, że ewidentnie to moje duże podniecenie związane jest w bólem, który mi został zadany. Tak minął rok, podczas którego, mniej więcej co 5 tygodni, ale były momenty, że również po 4 tygodniach wieszałam bat na haczyku od ręczników. Był to lipiec 2008 roku, była bardzo ciepła sobota, kiedy powiesiłam bat na haczyku od ręczników. Mąż wszedł, ponownie się cofnął, patrząc na mnie, ja się uśmiechnęłam, jakby akceptując jego pytanie. Kiedy się umył i ja weszłam do łazienki, wszedł również, zdjął ze mnie ubranie, założył szlafrok, samemu też się ubrał, mówiąc – chodź. Byłam tylko w kąpielowych klapkach, on zresztą również, wziął mnie za rękę, zaprowadził do stajni, tam weszliśmy do takiego bocznego pomieszczenia technicznego. Postawił mnie na środku, mówiąc – poczekaj, gdzieś poszedł, nie wiem, co robił, bośmy nie palili światła, za chwilę wrócił, zdjął ze mnie szlafrok i założył na ręce takie specjalne opaski. Do nich dołączył linki, które normalnie służyły do podciąga koni i napinając je rozciągnął mi ręce mocno na boki. Stałam, on przeszedł się wokół mnie, sprawdzając, czy te linki są odpowiednio napięte. Po chwili wziął w rękę taki sam bat, jaki miał w łazience i zaczął mnie bić po plecach, dostałam kilka uderzeń na wysokości łopatek, po czym przeniósł się na dupę, dość mocno obijając mi pośladki. Kiedy przeszedł na przód chwilę stał przede mną prosto patrząc mi w oczy, po czym zamachnął się i końcówka tego bata wylądowała na moim cycku. Prawie krzyknęłam, w tym momencie dostał drugi i tak na przemian uderzył mnie trzy razy. Nie kryję, że akurat to miejsce bolało mnie bardzo mocno. On tylko spojrzał na mnie, po czym zajął się moim brzuchem, uderzając kilka razy z góry, sięgając końcem równo między nogi. Jęczałam dość głośno, skończył, poluzował linki, polecając mi się pochylić. Wówczas zdjął szlafrok i wziął mnie od tyłu. O dziwo, tak samo, jak w łazience, w tym miejscu czułam go bardzo mocno, osiągając bardzo mocny orgazm. Od tego czasu, kiedy tylko wieszałam bat na haczyku od ręczników wg jego uznania, byłam bita albo w łazience, albo w stajni Następny przełomowy moment to połowa ubiegłego roku. Mam imieniny 19 czerwca, które w ubiegłym roku wypadały w sobotę. Mąż mój zdecydował, że zrobi mi prezent, pojedziemy do Włoch. Głównymi odbiorcami naszego mięsa, nie sprzedajemy żywych koni, są Włochy. Na odbiór przyjeżdżało zawsze dwóch ich przedstawicieli, są to mężczyźni w wieku około 35 lat. Przyjechali w poniedziałek 14 czerwca, pakowanie do kontenerów trwało dwa dni i w czwartek ruszył transport. My również wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy, dojeżdżając w piątek koło południa, po drodze nocleg. Wieczorem zostaliśmy zaproszeni na uroczysta kolację. Nie ukrywam, że ubrałam się ładnie, ale dość wyzywająco, w bluzkę z bardzo dużym dekoltem, krótką spódnicę. Ciepło, miałam gołe nogi i małe majteczki, jeżeli o moich można mówić małe. Kiedy wypiliśmy trochę wódki zrobiło się wesoło, wówczas jeden z naszych odbiorców, Adamo, czyli nasz Adam zażartował – Ty masz figurę jak rasowa klacz, taką by się rżnęło. Wówczas mój mąż się odezwał – a masz chęć, Adam odpowiedział, że już od dawna i bardzo dużą. Wówczas mój mąż patrząc na mnie powiedział – to dzisiaj będziesz miała dużo przyjemności, rozbierz się. Spojrzałam na niego, ale pomyślałam, czemu nie, przecież to tylko następny mężczyzna. Rozebrałam się, Adam pokazał, żebym oparła się na łokciach o kanapę i wystawiła dupę, rozsuwając nogi. Wszedł we mnie gładko, poczułam go głęboko w sobie i o dziwo zrobiło mi się przyjemnie, kiedy się we mnie spuszczał. Skończył, mój mąż pokazał ręka na drugiego Filippo, czyli nasz Filip i zaraz miałam drugiego w sobie. Podobnie, jak za pierwszym razem czułam go bardzo dobrze i dość głośno jęczałam, osiągając wcale nie mały orgazm, kiedy się spuszczał. Skończył, mój mąż wziął chusteczkę ze stołu, lekko mnie wytarł, po czym wszedł we mnie jako trzeci. Byłam mocno podniecona, to też kiedy mój mąż kończył we mnie, jęczałam przezywając bardzo duży orgazm. Tak się skończyła ta kolacja. Po przyjeździe do hotelu oboje wzięliśmy prysznic i szykowałam się do spania. Wówczas mój mąż stwierdził, że jeszcze tego wieczoru nie skończył. Polecił, abym zajęła pozycję na kolanach, mocno rozciągając pośladki. Oparłam się na ramionach, chwyciłam je rękoma i rozciągnęłam, jak prosił. Podszedł i pokazał, że ma w ręku niezbyt długą, może 60cm długości pleciona, skórzaną szpicrutę. Po chwili stanął za moją głową i zaczął uderzać w sam środek. Prawie krzyczałam, ale nie ruszałam się. Dostałam pięć razy, po czym odłożył ją i wszedł we mnie. Jęczałam z bólu i rozkoszy, że mnie wypełniał, że miałam go w sobie i że we mnie się systematycznie wsuwa, napierając mocno na szyjkę. Wsunęłam w usta rękę, żeby nie krzyczeć, kiedy się we mnie spuszczał, Umyta położyłam się obok niego w łóżku, mocno się tuląc, a on tylko głaskał mnie po głowie. Rano nie było najłatwiej, całe krocze mnie bolało, ale pomimo to miałam bardzo dużą przyjemność ze zbliżenia. Dzień upłynął bardzo miło, otrzymałam kwiaty, a od męża piękną złoty naszyjnik i pierścionek na palec. Późnym popołudniem, była prawie 17-ta pojechaliśmy ponownie do Adama, do jego posiadłości. Spotkaliśmy się w salonie, gdzie otrzymałam w prezencie, można powiedzieć, symbol koniarzy, ok. 10cm złotą podkowę, wysadzaną brylantami. Uśmiechnęłam się tylko, dziękując za prezent i już nie czekając na ich propozycję, sama zaproponowałam swoje podziękowanie, w znaczący sposób ujmując spódniczkę. Mój mąż spojrzał, mówiąc – dziękuję, że się domyśliłaś. Wówczas Adam zapytał, czy tych podziękowań nie moglibyśmy sobie przekazać w innym miejscu, mąż stwierdził, że nie widzi przeszkód. Wówczas Adam postawił przede mną dużego drinka, mówiąc – przepraszam, ale my mamy jeszcze jedną sprawę do omówienia, po czym wyszli. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale spokojnie sączyłam drinka, kilkakrotnie otwierając pudełeczko, w którym był mój prezent. Wrócił mąż z Adamem informując mnie, że z okazji imienin mają dla mnie jeszcze dwa szczególne prezenty, ale otrzymam je później. Po czym wyszliśmy z budynku i okazało się, że idziemy do stajni, Adam miął dużą stadninę koni, dwa ogiery sami mu sprzedaliśmy. Tam w pewnym miejscu było coś w rodzaju leżanki, elegancko wyłożonej białą skórą, tyle tylko, że była ona minimalnie skośna. Adam pokazał, że tu się mam rozebrać i na tym położyć. Rozbierając się widziałam, że mój mąż też się rozbiera, trzymając w ręku swojego kutasa. Okazało się, że na tej leżance leży się bardzo wygodnie, po chwili miałam go w sobie, a Adam z Filipem, który w tym momencie doszedł trzymają mi dość wysoko i szeroko rozłożone nogi. Jęczałam, bo podniecało mnie to zbliżenie, w „asyście” dwóch mężczyzn. Mąż spuścił się we mnie, ja to potwierdziłam mocnym orgazmem, panowie nie pozwolili mi się ruszać, tylko wytarli ręcznikiem pizdę, zamienili się miejscami i za chwile miałam w sobie Adama. Ułożenie na tej leżance dawało bardzo dogodny dostęp do pizdy, to też wsadził mi go bez problemów, wsuwając mi go systematycznie w pewnym momencie zaczął się spuszczać. Za chwilę zastąpił go Filip, nie był taki szybki, tym nie mniej i on osiągnął swój szczyt, spuszczając się we mnie. Wówczas nastąpiło coś, czego nie przewidywałam. Do tego pomieszczenia weszli następni mężczyźni. Podeszli, po chwili już pierwszy z nich zsuwał spodnie i szykował swojego kutasa, aby mi go wsadzić w pizdę. Spojrzałam na męża, a on stwierdził – dzisiaj będziesz miała bardzo mocne, imieninowe, pierdolenie, nawet nie wiesz, jak mocne. Od tego momentu już tylko jęczałam, a przede mną zmienił się następny mężczyzna. Było ich pięciu, kiedy jednak piąty już mnie zerżnął okazało się, że kutas mojego męża już jest sztywny i znowu wszedł we mnie. Po nim powtórzyła się kolejka i każdy z tych mężczyzn odbył ze mną następne zbliżenie. Od pewnego momentu już tylko jęczałam, kręcąc głową na boki, kiedy się we mnie systematycznie wsuwali. Ale zauważyłam, że Adam, po tym drugim zbliżeniu o czymś rozmawia z mężem, on potakiwał głową. O czym rozmawiali, dowiedziałam się, kiedy już wszyscy odbyli ze mną drugie zbliżenie. Dwóch z nich nadal trzymało mi nogi na boki i do góry, kiedy ponownie pojawił się Adam i Filip, prowadząc wózek, na którym był pojemnik swoim wyglądem przypominający pojemnik na lód do szampana. Wówczas podszedł trzeci, ręcznikiem dokładnie wytarł pizdę, ale głównie podbrzusze i wzgórek łonowy. Następny podszedł do tego wózka, wziął z niego pojemnik, z pojemnika wałeczek, taki, jak do malowanie i zaczął mi nim malować głównie wzgórek łonowy. Podszedł do mnie mąż, pokazał, że mam mu podać ręce, chwycił mi je mocno, mówiąc – to jest pierwszy prezent z zapowiedzianych. Spojrzał na Adama, kiwając głową. Ja też patrzę, a Adam wyjmuje coś z tego pojemnika, kieruje prosto na to pomalowane miejsce i dotyka je. Ja się rozdarłam, bo mnie zabolało, a przede wszystkim zapiekło, usłyszałam tylko od męża – witaj w rodzinie koniarzy. W tym momencie przypomniały mi się filmy kowbojskie, w których znaczyło się bydło. Teraz ja zostałam tak oznakowana. Później, po umyciu okazało się, że jest to ok. 6cm wysokości i szerokości również podkowa, ramionami skierowana w dół. Jeden z mężczyzn podszedł podając mi szklaneczkę z drinkiem, wypiłam ja do końca. Na tym skończyło się to spotkanie, wróciliśmy do hotelu, umyłam się, wówczas zobaczyłam tę „ozdobę”, była to jeszcze duża rana oparzeniowa, którą mi zrobili. Na szczęście miałam z sobą oksykord, posmarowałam, założyłam majtki, położyliśmy się spać. W niedzielę rano tradycyjnie mąż wziął mnie od przodu, o dziwo, pomimo tylu zbliżeń, pizdę miałam „normalną” czułam go bardzo dobrze, zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy do domu. W domu życie wróciło do pewnej normy, to znaczy w połowie lipca powiesiłam bat i dostałam bicie w łazience, a później mieliśmy bardzo mocne zbliżenie. W sierpniu wysłał mnie samą do Włoch, tam mną się zaopiekował Adam, z piątku na sobotę rżnęło mnie kilku mężczyzn, nawet nie wiem, ilu. Rżnęli mnie w pizdę, rżnęli mnie po raz pierwszy w dupę, mój mąż do tej pory tego nie robił, a okazało się, ze też jest to przyjemne, aż wręcz w którymś momencie wyłam, jak widziałam zbliżającego się kutasa. Następne znaczące zdarzenie miało miejsce 10 września, w piątek. Mąż tym razem nie czekał na moje zaproszenie, tylko około 19-tej zaproponował, abyśmy poszli do stajni. Tam stał na środku stolik, polecił mi się na nim położyć, ale tym razem na brzuchu. Zapiął opaski na nogach i podciągał je, co powodowało, że rozjeżdżały się na boki, ale również odkrywały całkowicie dostęp do pizdy i dupy. On to wykorzystał i można powiedzieć, dostałam po całości, czyli sięgnął kilka razy po plecach, mocno obił mi dupę. Później wziął do ręki tę pleciona szpicrutę, którą miał we Włoszech i bardzo mocno zbił mi pizdę, specjalnie mi ja rozciągając. Odpiął, otworzył szampana, mówiąc – pij z butelki. Jęczałam i płakałam podczas tego bicia, to też bez zastanowienia zaczęłam łapczywie pić. Nie wiem, ile wypiłam, ale polecił mi położyć się na tym stole i wypiąć dupę. Wziął mnie od tyłu, jęczałam bardzo głośno, bo czułam go mocno, a poza tym pizda mnie bolała. Kiedy się spuszczał, wręcz krzyczałam, taki dostałam orgazm. W październiku ponownie byłam we Włoszech, gdzie mnie znowu zerżnęli prawie do nieprzytomności, w końcówce listopada ponownie miałam „sesję” w stajni. Na początku stycznia sama powiesiłam bat w łazience i mieliśmy „tradycyjne” łazienkowe spotkanie, ale w piątek, 04 lutego miałam spotkanie w stajni, gdzie najpierw „wisiałam”, miałam dość mocno obitą dupę i pizdę, później zbliżenie, które, nie umiem tego wytłumaczyć, dało mi bardzo duży orgazm. No i teraz jakby podsumowanie tej całej historii. Nie mogę mieć do nikogo o nic pretensję, ponieważ sama sprowokowałam swojego męża do tych elementów przemocy. W dalszym ciągu bicie sprawia mi przyjemność i mocno mnie podnieca. Obawiam się tylko, ze mąż może tę informacje przekazać również do Włoch, a oni mogą wymyślić coś „swojego”, poza nieograniczoną liczbą zbliżeń.

Basiu Jeżeli ten list, a w szczególności elementy przemocy są dla Ciebie nieakceptowane, skasuj go. Jeżeli natomiast wiesz na ten temat cokolwiek, napisz. Proszę. 12 luty 2011r. Michalina.

Scroll to Top