Lodowaty Poranek…

Sobota, 8 rano. Nie ma potrzeby żeby wstawać o tej porze, ale ja jak zwykle budzę się za wcześnie. Moje kochanie odsypia obok mnie cały tydzień pracy. Słońce już wdziera się przez okna do naszej sypialni oświetlając jej lekko opaloną, nagą skórę. Obserwuję jej piersi miarowo unoszące się i opadające w rytm spokojnego oddechu. Pogrążana gdzieś daleko w snach, wygląda tak pięknie i delikatnie, po prostu idealnie. Jeszcze 3 lata temu nigdy nie pomyślałabym że zamieszkamy razem, że postanowię ułożyć sobie życie z kobietą. Poznałyśmy się na jakiejś branżowej imprezie na którą wyciągnęli mnie moi kumple. Mieliśmy trochę wypić, potańczyć, dobrze pobawić i wrócić nad ranem do domu, jak zwykle. Skończyło się jednak zupełnie inaczej. Kiedy pierwszy raz ją ujrzałam siedziała przy barze sącząc z niesmakiem jakiegoś drinka. Jej sylwetka mocno opięta małą czarną sięgającą przed kolana, do tego niewysoki obcas i długie, niedbale rozpuszczone włosy oraz delikatny makijaż sprawiły że prezentowała się fenomenalnie. Zanim się spostrzegłam siedziałam obok niej rozprawiając o wyższości czystej wódki nad rozcieńczaniem jej kolorowymi sokami w drinkach, spijając każde słowo z jej kształtnych ust, tonąc w głębi jej oczu i rozpływając się przy każdym uśmiechu jakim mnie obdarzała. Wymieniłyśmy się numerami, a kiedy odprowadziła mnie do taksówki jej usta nieśmiało dotknęły moich. Dwa tygodnie później odkryłam zupełnie inny, nieznany mi dotąd świat zamknięty za drzwiami jej sypialni i już nie chciałam z niego wracać. Jeżeli ktoś kiedykolwiek jeszcze powie mi, że pierwszy raz z nowym partnerem czy partnerką zawsze jest beznadziejny to nigdy w życiu się z nim nie zgodzę. Nasz był wspaniały. Pół roku później więcej czasu spędzała w moim mieszkaniu niż swoim, a ponieważ obu nam to pasowało wprowadziła się na stałe. Po roku postanowiłyśmy kupić wspólny apartament i tak pomieszkujemy sobie razem już drugi rok.
Spojrzałam na zegarek wybudzając się ze wspomnień – 8:55. Postanowiłam więc zawlec się do kuchni, bo o spaniu mogłam już zapomnieć. Usiadłam na zimnym blacie podziwiając przez okno świat budzący się do życia. Czas zdawał się płynąć inaczej odkąd z nią byłam. Ciągle było go za mało, ciągle chciałyśmy więcej. Miałam ochotę już ją obudzić, ale też nie chciałam jej denerwować od rana, a pobudka bez większego powodu o 9 rano w weekend sprawiała że przez cały dzień chodziła wściekła. W końcu potrzebowała wypoczynku, ale kto powiedział że nie można wypoczywać aktywnie. Była jedna pobudka o którą wiedziałam, że zła nie będzie… Nałożyłam sporą porcję kostek lodu do szklanki i podążyłam do sypialni uśmiechając się do tego jaki miły poranek przyszykowałam dla mojej wybranki.
Wsuwam się pod kołdrę z lodowatą kostką w dłoni i przykładam do jej brzucha jednocześnie całując delikatnie w usta do momentu kiedy się obudzi i zacznie odwzajemniać moje pocałunki. Długo czekać na to nie musiałam i po chwili poczułam jej język stykający się czubkiem z moim. Przenoszę swe usta do jej ucha, nie zapominając przy tym o kostce w mojej dłoni przesuwając ją powoli w dół, rozbudzając moją kochankę. Pieszczę jej ucho dokładnie tak jak lubi, zagryzając płatek i wsuwając język aż usłyszę charakterystyczny cichutki jęk wydobywający się z jej ust. – Dzień dobry kochanie – mruczę wprost do jej ucha. Biorę kolejną kostkę, gdyż tamta już dawno rozpłynęła się na jej podbrzuszu pozostawiając zimny, mokry ślad. Całuję po raz kolejny jej usta przekazując roztapiającą się kostkę, w końcu na pewno jest spragniona. Moja dłoń wędruje między jej uda i z satysfakcją odkrywam iż spragniona jest nie tylko wody. Pozostawiam gorące ślady moich ust na jej szyi i dekolcie by dopieścić jej piersi. Ściskam je w swoich dłoniach, pasują do nich idealnie. Kolejną kostką zataczam kręgi wokół sutków, drażnię je na zmianę gorącym językiem i zimnym lodem aż moje kochanie mruczy z rozkoszy. Zrzucam w końcu zupełnie niepotrzebną kołdrę na podłogę, jest nam już obu wystarczająco gorąco. Nie chcę dać jej wszystkiego od razu więc proszę by położyła się na brzuchu i funduję jej poranny masaż. Wodzę kostką po jej karku, wzdłuż kręgosłupa aż do pośladków by zaraz tą samą ścieżkę pokonać ustami, usiąść na jej łydkach i masować uda na przemian uciskając mocno palcami i ledwo muskając ich koniuszkami po uprzednim rozpuszczeniu na nich lodu, aby były odpowiednio śliskie. Jedna z moich dłoni niby to przypadkiem i od niechcenia wędruje nieznacznie wyżej między jej uda by zaczerpnąć trochę wilgoci, którą zaraz dokładnie zlizuję delektując się boskim smakiem w moich ustach. Teraz już wiem, że nie dam rady dłużej jej przeciągać i czuję przyjemne mrowienie między udami na myśl o tym, że zaraz mój język zagłębi się tam gdzie wcześniej moja dłoń.
Przesuwając swoimi sutkami po jej plecach przemieszczając moje usta do jej ucha i przywieram do jej gorącego ciała. Językiem omiatając ucho jednocześnie dłonią bawiąc się jej łechtaczką co wywołuje że z jej ust wyrywa się cichutkie – taaak… – proszę ją o uniesienie bioder tak bym mogła wsunąć swój wilgotny język w jej gorące wnętrze. Łapczywie zlizuję wszystkie soki zagłębiając się w nią i zatracając poczucie rzeczywistości między jej udami. Przesuwam językiem w górę i w dół drażniąc łechtaczkę i nie chcąc już dłużej torturować mojego kochania, które drży z podniecenia pod moim dotykiem nasilam swoje pieszczoty, aż czuję jak każdy z jej mięśni napina się, a jej ciało ogarniają kolejne fale rozkoszy.
Pada wyczerpana na nasze miękkie łóżko. Układam się obok niej i składam kilka delikatnych pocałunków na jej rozgrzanych ustach. Tulę ją do siebie i pozwalam by jej oddech trochę się uspokoił. Uświadamiam sobie, że jest już 11:30 i jeżeli teraz nie pójdę pod prysznic to spóźnię się do pracy. No tak, praca w Sobotę. Od zawsze się o to kłócimy. To znaczy odkąd jesteśmy razem. – Kochanie, muszę już wstawać… Spóźnię się do pracy. – Już czuję nadchodzącą wymianę zdań. – Jak zwykle. Nie możesz chociaż raz pierdolić tej jebanej pracy i zostać ze mną? – – Kochanie, dzięki tej jebanej pracy czyli organizacji tych cholernych wesel nasze dochody znacznie przewyższają średnią krajową, możemy kupować kremy po 300, a nie 30 złotych i jeździć na wakacje do Afryki, a nie do Kołobrzegu! – – No dobrze już… Wiem przecież, że musisz iść. – Uch… Obeszło się bez większej kłótni… Wstaję z łóżka zabierając po drodze z szafy bieliznę oraz ręcznik i kieruję swoje kroki do łazienki. To zdecydowanie jest moja wymarzona łazienka. Od młodości narzekałam na to że łazienki w mieszkaniach są dla mnie za małe więc wystarczająco duża łazienka była jednym z moich priorytetów podczas kupowania naszego mieszkania. Ta była idealna – przestronna, ale nie za duża. Na ścianach i podłodze duże szare kafelki o fakturze kamienia, dwie umywalki a nad nimi tafla lustra, deszczownica wypuszczona z sufitu, kabina odgrodzona tylko przezroczystym szkłem na którym podczas długich, wspólnych i bardzo gorących pryszniców osadza się para wodna. Wszystko zlewa się w idealną całość i mimo że na pierwszy rzut oka wnętrze wydaje się zimne i nieprzyjemne dla mnie jest bardzo przytulne i wiążą się z nim same miłe wspomnienia.
Przeglądam się w lustrze – Uch… – Puszczam ciepłą wodę i zaczynam namydlać swoje ciało. Moje dłonie mimowolnie kierują się najpierw do moich piersi, palce lekko zaciskają się na sutkach, zjeżdżają w dół między uda… Przymrużam oczy i oddaję się swoim pieszczotom. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka wilgotna się zrobiłam. W tym momencie ktoś łapie mnie jednak mocno za nadgarstki i odciąga moje dłonie na boki, czuje język na swoim uchu i słyszę lekko poirytowany ton mojej ukochanej – Tak beze mnie…? Nieładnie, moja droga! – Zostaję skarcona lekkim ugryzieniem w szyję. Przywiera ciałem do moich pleców bez żadnych problemów trzymając obie moje dłonie w swojej jednej, drugą błądząc po mojej skórze. Jej pieszczoty są zdecydowane, utrzymujące mnie na granicy niesamowitej przyjemności i lekkiego bólu. Kiedy wie, że jestem już zupełnie jej poddana uwalnia moje dłonie i szybko wsuwa swoją między moje uda. Wykręcam głowę do tyłu by odnaleźć jej usta. Nasze języki splatają się w niesamowitym tempie. Przerywa pocałunek i przechyla mnie lekko do przodu. Bez żadnego ostrzeżenia wsuwa we mnie dwa palce i lekko nimi porusza co sprawia że zaczynam mruczeć i poruszać biodrami by przy spieszyć jej ruchy. Znowu zostaję skarcona tym razem mocniejszym ugryzieniem. – Spokojnie kochanie, jeszcze nie teraz. – Dobrze wiem do czego zmierza, lubi być Panią sytuacji tak bardzo jak lubi kiedy proszę o jej pieszczoty. Ona za to dobrze wie jak takie sytuacje mnie podniecają. Udaje mi się wyszeptać tylko ciche i przerywane – Błaaagaammm… – Czuję że jej palce nieznacznie przy spieszają, tak jak i jej dłoń na mojej łechtaczce. – Proszę, zrób to teraz… Nie każ mi już dłużej czekać… – mówię drżącym głosem ledwo łapiąc oddech. Sekunda namysłu i taaak, wreszcie jej ruchy zdecydowanie się nasiliły, czuję że jestem coraz bliżej, tracę grunt pod nogami, odpływam zupełnie i jestem prawie pewna że wbijam paznokcie w jej udo. Wyginam szyję odchylając głowę do tyłu, zagryzam za mocno usta i na chwilę tracę kontakt z rzeczywistością. Musiała mnie podtrzymać bo inaczej opadłabym na kafelki. Nie mogę uspokoić oddechu. Czuję smak krwi w ustach. – Kurwa, znowu przegryzłam wargę! – Odwracam się do niej spoglądając na jej twarz wciąż zamglonymi i szklistymi oczami. Mocno mnie przytula i całuje wyszeptując mi do ucha z uśmiechem w głosie – Nie przejmuj się kochanie… Do wesela się zagoi. – Obie wybuchamy śmiechem…

Scroll to Top