Maślany facet – ballbusting

Maślany facet…

…nie, żebym była złośliwa, aleee…żeby nawet w damskiej ubikacji nie mieć spokoju? Wiadomo, kobieta musi i siusiu zrobić i nosek przypudrować, a tu wlezie ci taki picuś glancuś z maślanymi oczyma, gooopim uśmieszkiem iii…czort wie, czego chce? Znaczy się, ja tam od razu zorientowałam się, że maślanemu facetowi chodzi o mnie, że rzucę się na jego urok, powab, którego zresztą kompletnie nie miał. Stałam przed lustrem i w chwili, gdy już miałam posłać mu stosowną wiązkę, by się wyniósł, powstrzymałam się i kokieteryjnym głosikiem zapytałam:
– Szukasz… czegoś konkretnego? – dodatkowo zakręciłam tyłeczkiem.
Złapał haczyk od razu.
– Ciebie, kociaku – i ruszył w moją stronę pewnym krokiem i z takim wręcz aroganckim uśmieszkiem, że już jestem jego.
Pozwoliłam mu podejść, ale gdy tylko położył łapę na moim tyłku, odsunęłam ją, obróciłam do niego i uwodzicielsko sprowokowałam:
– Spokojnie…wpierw chcę zobaczyć, z czym mam mieć do czynienia i czy warto rozsunąć nóżki, byś wziął mnie od tyłu…
Facet błyskawicznie spuścił spodnie, slipy zresztą też i z jakąż to dumą zaprezentował swoje klejnoty! Owszem, zerknęłam, ale…ja tam żadnych powodów do dumy nie widziałam.
– A to, to tam – wskazałam na zwisającego smutasa – to co to niby ma być? – nie szczędziłam drwiny w głosie i wyrazie twarzy.
Facet w pierwszej chwili zwątpił moją diametralną zmianą postawy, ale próbował się jeszcze ratować:
– Weźmiesz malutka mojego skarba do buzi i po chwili sama się zdziwisz, jaki to imponujący przyrząd!
Przyrząd, czy skarbek, akurat miałam to gdzieś. Za naruszenie mojej prywatności w prywatno-intymnym miejscu, taki ciołek musiał być TU I TERAZ nauczony należytego poszanowania. Położyłam mu dłonie na ramionach, obróciłam tak, by usiadł na łazienkowym blacie i gdy widziałam w jego oczach 100% pewność, że oto zaraz wezmę mu do buzi, uznałam, że to najlepszy moment na…
Ślepka omal nie wyskoczyły mu z orbit, gdy prawą dłonią oparłam się i na jego fiutku i mosznie, napierając ciężarem ciała. Nawet bezdechu doznał! Nim jednak złapał pierwszy oddech, ja zdążyłam kilkakrotnie pokręcić dłonią, jakbym miała (a może i miałam?!) zamiar rozgnieść mu jądra. Musiało go naprawdę zaboleć (o to chodziło!), bo gdy cofnęłam dłoń, facet jeszcze przez kilka sekund nie mógł nawet słowa z siebie wydusić! Jakby mu oczy zaczęły świrować i wyglądało mi na to, że facet chyba zaraz zemdleje, tym bardziej, że zaczął się osuwać z blatu! Spokojnie przyglądałam się temu, ale w momencie, gdy jego moszna znalazła się na wysokości mojej dłoni – mocny chwyt za jądra, a drugą dłonią za fiutka iii… nie ma leżeć, z powrotem na blat! O dziwo, ocknął się! Spojrzał na mnie tak zaskoczonym i zarazem proszącym wzrokiem, że uznałam, iż czas najwyższy, by zaserwować mu drugą partię grzecznościowych pouczeń, bo jest już na tyle świadom, by wszystko „zrozumieć”.
– Zasada pierwsza dobrego wychowania – zaczęłam stanowczym głosem, jednocześnie serwując mu stopniowo narastające w sile kręcenie wora i ciąganie fiutka – nie wchodzi się do nie swojej ubikacji…
Chciał coś chyba powiedzieć, a może i nawet przeprosić, ale nie był w stanie nawet jednej literki wydusić z siebie.
– Zasada druga dobrego wychowania – dla odmiany pokręciłam jąderkami w drugą stronę – jeśli już zdarzy się taka gafa, mówi się przepraszam i grzecznie wychodzi…
Oj, musiałam mocno trzymać, by mi nie zsunął się z blatu. Widząc, że jeszcze coś do niego dociera, dokończyłam:
– I trzecia zasada dobrego wychowania – zaczęłam wolniutko ściskać jądra na maksa, a fiutka nakręcając wokół własnej osi – NIGDY nie mówi się do kobiety w taki sposób i NIGDY nie traktuje się ją tak prostacko, jak ty to uczyniłeś, chyba że masz ****ę przed sobą…
Nie wiem, czy facet jeszcze to słyszał. Odjechał mi i to praktycznie w mojej dłoni! Już nie chciało mi się z nim siłować, więc pozwoliłam, by sobie popłynął na podłogę…
– Ewa, a ty co? Długo się tu jeszcze będziesz ****rzyć? Śmigaj do gościa, bo ci się ulotni i nic na nim nie zarobisz!
To kumpelka, „z branży”.
– A ten tu co? – zapytała dopiero po chwili, spoglądając obojętnie na nieprzytomnego faceta.
– A taki maślany facet, myślał, że dziwkę ma przed sobą… – i po chwili obie parsknęłyśmy śmiechem…
A wy panowie pamiętajcie: trójkąciki są wasze, a kółeczka nasze!

Scroll to Top