Mokra Włoszka

Historia rozpoczęła się niecałe dwa lata temu, kiedy to mój pracodawca wysłał mnie na kilkudniową delegację do Zurychu. Był piątek, okolice południa. Początek podróży przebiegł rutynowo – jak zawsze. Pociąg zawiózł mnie do Warszawy, dalej przesiadłem się do taksówki, która wyrzuciła mnie na Okęciu, przy terminalu odlotów. Odprawa bagażowa zajęła tylko chwilę, równie bezproblemowe było przejście przez bramki bezpieczeństwa. Zadowolony, że mam jeszcze trzy kwadranse do planowanego odlotu, usiadłem na ławce i wyjąłem książkę. Przeczytałem niespełna stronę, gdy kątem oka zobaczyłem dosiadającą się naprzeciwko mnie kobietę. Ukradkiem łypnąłem okiem w jej kierunku, rejestrując jedynie nogi osłonięte spódnicą oraz stopy okryte skromnym obuwiem na niewysokim obcasie. Czas mijał leniwie, a czytanie szło mi nie najlepiej – w polu mojego widzenia nieustannie kołysała się zgrabna stópka. Zerknąłem na zegarek, a po chwili na tablicę odlotów spodziewając się, że za chwilę rozpocznie się załadunek pasażerów. Zamiast tego na tablicy pojawiła się informacja o opóźnieniu lotu o pół godziny. Westchnąłem zrezygnowany, a wracając wzrokiem do książki zahaczyłem o kobietę siedzącą naprzeciwko. Patrzyła na mnie, mój wzrok spotkał jej oczy – piękne, duże, czarne, podkreślone skromnym makijażem. Jej długie i delikatnie pofalowane włosy w kolorze czarnym, spięte były w schludny koński ogon. Spojrzenie mające być przelotnym, okazało się trwać dobre kilka sekund. W jej oczach widziałem chęć kontaktu. Uśmiechnąłem się delikatnie.
– Mój lot jest opóźniony – rozpocząłem
Twarz kobiety rozjaśniła się, oczy uśmiechnęły, a usta wypowiedziały zdanie, którego nie zrozumiałem, rozpoznałem jedynie włoski akcent i pojedyncze słowa. W myślach skarciłem się – oczywiście, że ona nie mówi po polsku. Nieśmiało powiedziałem po angielsku, że niestety jej nie rozumiem.
– A teraz lepiej? – zapytała po angielsku i uśmiechnęła się
Fajnie, uda nam się porozumieć – pomyślałem
– Zdecydowanie, mój lot jest opóźniony – powtórzyłem, tym razem we wspólnym języku
– Mój również – odpowiedziała
– Mam na imię Michał. Dokąd pani leci?
– Valentina, miło mi. Do Zurychu.
– Czyli czekamy na ten sam lot – uśmiechnąłem się ponownie
Valentina przesłała czarujący uśmiech, a w jej oczach widziałem zachętę do dalszej rozmowy. Odłożyłem zatem książkę i skorzystałem z okazji zdecydowanie lepszego spędzenia oczekiwania na samolot. Valentina okazała się Włoszką z pochodzenia, z Sardynii. Trzydziestokilkuletnia, niższa ode mnie o około dziesięć centymetrów dziewczyna okazała się być niezwykle wygadaną osóbką. Mówiła szybko i wesoło. Zadawała wiele pytań, wiele też opowiadała. W bardzo krótkim czasie nawiązała się między nami nić porozumienia. Dowiedziałem się, że również jest w podróży służbowej i w Zurychu spędzi cztery dni, w tym nadchodzący weekend. Wesołą rozmowę bestialsko przerwał komunikat na tablicy, informujący o otwarciu bramki. Wstaliśmy leniwie i skierowaliśmy się przez przejście do rękawa i do wnętrza samolotu. Odszukaliśmy swoje miejsca, okazało się, że Valentina siedzi kilka rzędów za mną. Zanim usiadłem spojrzałem ostatni raz w jej kierunku, nasz wzrok ponownie się spotkał. Na ustach zagościł uśmiech, ale w oczach zobaczyłem smutek.
Wszystko co miłe, szybko się kończy – pomyślałem rozczarowany.
Po kilku minutach usłyszałem swoje imię. Odwróciłem się – to była Valentina. Okazało się, że miejsce obok niej jest wolne. Przywołała mnie ręką, uśmiechając się szeroko. Ucieszyłem się, przeprosiłem pasażera, obok którego musiałem się przecisnąć i podążyłem do mojej nowej koleżanki. Gdy usiadłem, Valentina z zadowoleniem wierciła się w fotelu, złapała mnie za dłoń, spojrzała głęboko w oczy i uśmiechnęła się ponownie. W oczach kobiety można wyczytać wiele pozytywnych emocji – czarne węgielki Valentiny przekazywały tony treści. Można się było w nich zatopić. Kontynuowaliśmy rozmowę przez około dwugodzinny lot oraz w drodze po odbiór bagażu. W tym czasie dowiedziałem się m.in. że ma męża i czteroletniego syna, z którymi mieszka we Włoszech oraz, że pracuje jako dyrektor działu technicznego w jakiejś francuskiej firmie. Okazało się również, że mamy zarezerwowane pokoje w odległych od siebie hotelach. Przy taksówkach nadeszła chwila rozstania. Kiedy już chciałem podziękować za miło spędzony czas i wyrazić radość ze spotkania, nastąpiło coś, czego się w ogóle nie spodziewałem – Valentina patrząc mi głęboko w oczy podeszła i pocałowała mnie delikatnie w usta. Gorąco rozlało się po moim ciele, a w głowie myśli eksplodowały. Oddałem pocałunek miękkimi ustami. Myślę, że ta chwila nie trwała dłużej niż sekundę, ale dla mnie w tym momencie Świat mocno zwolnił.
– Dziękuję – powiedziała, po czym wręczyła mi swoją wizytówkę z numerem telefonu.
– Jeśli będziesz się nudzić w weekend, zadzwoń, chętnie zwiedzę miasto w miłym towarzystwie – tym kończąc, Włoszka wskoczyła do taksówki i odjechała.
Stałem jak wryty z nietęgą miną. Po chwili na ustach zagościł uśmiech, a w głowie radość. W drodze do hotelu odtwarzałem w myślach to, co wydarzyło się w ciągu kilku ostatnich godzin. Próbowałem niczym jakiś naukowiec analizować pocałunek oraz każdy gest nowo poznanej dziewczyny. Czy było to zwykłe podziękowanie? Włoszki tak robią? Czy może było to coś więcej? A jeśli było, to co mam z tym zrobić? Mam przecież dziewczynę, która czeka na mnie w domu. Po zameldowaniu się w hotelu, wypakowałem rzeczy w pokoju, nieprzerwanie zastanawiając się, co przyniesie weekend. Ta piekielnie atrakcyjna, temperamentna Włoszka skutecznie namieszała mi w głowie. Tylko nieznacznie starsza, bardzo elegancka kobieta, zwykłą rozmową i jednym delikatnym pocałunkiem wprost zresetowała mój umysł. Czy ja jestem tak prosty, czy może Ona tak dobra? A może to nic wielkiego nie oznaczało? Może wyobrażam sobie zbyt wiele? Zbliżał się już wieczór, zadzwoniłem zatem do mojej dziewczyny, odbyliśmy kilkunastominutową rozmowę, podczas której ani słowa nie wspomniałem o mojej włoskiej koleżance. Wziąłem długi prysznic i położyłem się spać. Morfeusz nie był łaskawy – nie chciał mnie objąć. Ciągle zastanawiałem się czy Valentina czeka na wiadomość ode mnie. Westchnąłem głęboko. To nic wielkiego – pomyślałem, i wysłałem SMS-a:
„Do zobaczenia jutro Valentina. Michal – SwissAir” – widniało na ekranie
Odpowiedź przyszła w ciągu kilkunastu sekund:
„Baci :-)”
Zasnąłem dopiero po dwóch godzinach nie mogąc doczekać się kolejnego dnia. Wstałem o godzinie siódmej, zjadłem śniadanie i wyczekując niecałą godzinę, zadzwoniłem. W słuchawce usłyszałem wesoły głos. Valentina podała mi adres hotelu, numer pokoju i zaproponowała abym wpadł do niej za pół godziny. Wskoczyłem w ciepłe, wygodne ciuchy, spodziewając się pieszego zwiedzania. Nie mogłem się bardziej mylić. Pół godziny później znalazłem się pod drzwiami jej pokoju. Zapukałem. Chwilę później, drewniane drzwi otworzyły się, a w nich stanęła Valentina – jeszcze piękniejsza niż pamiętałem ją z dnia poprzedniego. Uśmiechała się do mnie, a moje czynności życiowe na moment zanikły, krew z twarzy odpłynęła. Stała przede mną szalenie atrakcyjna kobieta z rozpuszczonymi, mokrymi i pofalowanymi włosami, kilka kosmyków opadało na jej zarumienioną twarz. Stała boso, ubrana w szlafrok. Moje serce rozpoczęło szaleńczy galop, z pewnością podnosząc ciśnienie do niebezpiecznej wartości. Valentina zrobiła krok w tył i zaprosiła mnie do środka. Wszedłem niepewnym krokiem. Włączyła wodę w czajniku, stojącym przy niewielkim barku i nasypała kawy do filiżanki. Ja w tym czasie zrzuciłem plecak na podłogę i zdjąłem płaszcz sądząc, że dziewczyna potrzebuje jeszcze chwili na ogarnięcie się i za chwilę będziemy wychodzić.
– Myślałam o Tobie, Michał – zaczęła Val.
– Ja również, przed snem … odpowiedziałem zakłopotany.
– Śniłeś mi się – powiedziała, gdy zalewała kawę.
Wnętrze pokoju wypełnił zapach świeżo zalanej, małej czarnej, ale w powietrzu wisiało coś jeszcze.
– Tak? A co takiego Ci się śniło?
– Byliśmy razem, w tym pokoju, na tym łóżku – patrzyła mi głęboko w oczy.
– Kochaliśmy się – skwitowała.
Przełknąłem ślinę nie wiedząc, co powiedzieć. Valentina podeszła do mnie i ponownie pocałowała w usta. Tym razem poczułem jak się rozchylają, a język delikatnie muska moje wargi. Moje usta rozwarły się mimowolnie, zapragnąłem posmakować jej języka. Spod przymkniętych powiek widziałem Ją – zamknięte oczy, rozanielona buzia … Moje palce powędrowały na jej włosy i zagłębiły się w gęstwinie – ciche westchnięcie. Dłonie objęły policzki – usta rozchyliły się w pożądaniu. Jej dłoń spoczęła na moim torsie i zaczęła wędrówkę niżej, na bok i w dół, na mój pośladek. Przycisnęła mnie do siebie – nie było teraz odwrotu. Zapomniałem o swojej dziewczynie i o całym życiu poza tym pokojem hotelowym. Jestem przekonany, że Val zareagowała się podobnie. Napięcie rosło w szalonym tempie, a pocałunek stawał się bardziej namiętny. Na reakcję w spodniach nie musiałem długo czekać. Przycisnęła mnie jeszcze bardziej do siebie, napierając jędrnym biustem. Poczułem wówczas, że nie ma na sobie stanika. Nie zdążyłem zastanowić się czy majteczek również, gdy Włoszka odsunęła się ode mnie o krok i jednym, sprawnym ruchem zrzuciła z siebie kremowy szlafrok. Była naga, piękna, a jej aksamitna skóra delikatnie i równo opalona. W jej oczach widziałem pożądanie, moje mówiły to samo. Dopadła ponownie do moich ust, moje dłonie powędrowały na jej plecy, rozpoczynając powolną wędrówkę niżej na biodra i pośladki. Nieprawdopodobnie jędrna i kształtna pupa płonęła pożądaniem. Valentina bez słów zaczęła rozpinać mi koszulę. W pośpiechu zrzuciłem ją z siebie nie przerywając całowania i pieszczenia jej jedwabiście gładkiej skóry. Moje usta zawędrowały na szyję, uszy, twarz – głębokie westchnięcie dobiegło moich uszu. Poczułem jej zwinne dłonie rozpinające pasek spodni. Oderwałem się od Włoszki tylko na chwilę by zrzucić resztę tekstyliów. Staliśmy wtuleni, nadzy, rozpaleni. Penis ocierał się o jej łono, a ona poruszała biodrami próbując ugasić swoje pragnienie. Jej piersi twarde, naprężone, pożądające pieszczoty. Złapałem Valentinę za pośladki i uniosłem nieco do góry. Natychmiast oplotła mnie nogami, swoją gorącą szparką szukając naprężonej główki.
– Jeszcze nie teraz – szepnąłem, uśmiechając się i delikatnie układając ją na łóżku
Opleciony jak w imadle, nie mogłem się od niej oderwać. Moje usta powędrowały na szyję i dekolt … dopiero w tym momencie uścisk nóg zelżał nieznacznie. Mój język zatrzymał się na piersiach, kręcąc piruety na napiętych sutkach. Ponownie cichy jęk i westchnienie wyrwało się z ust Val, a jej nogi puściły i opadły bezwiednie na łóżko. Pożądliwe dłonie pieściły jej uda, biodra i szyję, podczas gdy język nie przestawał tańca po piersiach. Czułem jak dziewczyna płonie. Jej biodra poruszały się w poszukiwaniu męskości. Chciała go choćby dotknąć. Jej dłoń powędrowała na brzuch, po czym osunęła się niżej. Złapałem ją i patrząc w oczy, delikatnie polizałem drobne palce i położyłem na jej piersiach, a sam rozpocząłem wędrówkę w dół. W jej oczach widziałem dzikość – chciała spełnienia, natychmiast. Masowała swój biust, delikatnie przygniatając sutki. Moje usta wędrowały niżej, zataczając językiem kółka wokół pępka, drażniąc skórę brzucha, bioder i boków. Jej biodra wystrzeliły ku górze – stanowczo przytrzymałem je dłońmi – ja teraz rządzę. Docisnąłem Valentinę do pościeli i osunąłem się jeszcze niżej. Teraz pierwszy raz miałem okazję przyjrzeć się jej cipce. Pięknie gładka, dokładnie ogolona z tylko niewielkim, delikatnym paskiem włosków pośrodku. Zapach szalenie kuszący. W normalnych warunkach rzuciłbym się na taką kobietę bez wyczekiwania. Ale to nie były normalne warunki. To było coś specjalnego. Chciałem by takie też było i dla niej. Złożyłem pocałunek na włoskach i ciut niżej. Jej biodra ciągle próbowały wyrwać się z niewoli, a z ust wydobywały się coraz głośniejsze westchnienia. Składałem delikatne pocałunki na jej wargach, u gorącego wejścia, tuż obok i na pachwinach. Droczyłem się. Wysunąłem język i musnąłem jej udo. Głębokie westchnięcie rozkoszy rozległo się w pokoju. Język wędrował teraz bliżej środka, krótko musnąłem jej szparkę. Z jej wnętrza sączyła się wilgoć. Posmakowałem – pyszna. Wsunąłem czubek języka do środka – ciało Valentiny zareagowało silnym dreszczem. Moja kobieta nieustannie pieściła swoje piersi, usta miała rozwarte, a głowę odchyloną do tyłu. Już czas – pomyślałem, uśmiechając się w duchu. Wysunąłem język jeszcze bardziej i całą jego długością przesunąłem po nabrzmiałym guziczku. Z ust Włoszki wyrwał się nagły okrzyk, a jej ciało wygięło się w łuk. Powtórzyłem ruch językiem – ponowny dreszcz przeszył jej ciało, a dłonie zacisnęły się na piersiach. Kolejne muśnięcia wywołały silne skurcze, świadczące o rozkoszy przeżywanej przez dziewczynę. Zwinąłem język w trąbkę i zdecydowanie pociągnąłem nim raz ostatni wzdłuż łechtaczki. Kolejny okrzyk, głębokie westchnięcie i cisza. Ciało Valentiny zaczęło się rozluźniać i opadło spokojnie na pościel. Włoszka oddychała szybko i głęboko, a szeroko rozwarte oczy płonęły pożądaniem. Uniosła się delikatnie, złapała mnie za szyję i przyciągnęła do siebie. Nasze języki splotły się w miłosnym tańcu, a ciała przylgnęły do siebie. Pieściłem jej prawą pierś, palce lewej dłoni zatapiając w jej włosach. Rozchylone szeroko nogi ugięte w kolanach dotykały mojej miednicy. Naprężony penis otarł się jej gorące wejście do szparki. Mokra główka musnęła ją tylko – to wystarczyło. Przez nasze ciała przegalopowała pierwotna wręcz namiętność. Valentina wypchnęła biodra na spotkanie, a ja wykonałem delikatny ruch do przodu. To wystarczyło. Główka zagłębiła się w jej wilgotnym wnętrzu. Na początku tylko trochę, zaledwie kilka centymetrów. Z naszych ust wydobył się przeciągły jęk rozkoszy. Valentina oplotła dłonie na moim karku, wpijając się w moje usta. Wykonaliśmy jednoczesny ruch ku sobie – penis zagłębił się w kobiecie do końca. Błoga przyjemność rozlała się po naszych ciałach. Przez chwilę leżeliśmy tak złączeni, bez ruchu. Patrzeliśmy sobie w oczy, rozanielona twarz Włoszki podszyta była rządzą i podnieceniem. Zbliżyła swoje usta do mojego ucha i cicho szepnęła
– Pieprz mnie – do teraz nie wiem czy był to rozkaz czy błaganie.
W głowie zaczęło mi szumieć, a przez męskość przebiegło uczucie ciepła, powodując jeszcze silniejsze jej naprężenie. Nasze ciała zaczęły się rytmicznie poruszać, miarowo nabierając tempa. Nogi Valentiny powędrowały wyżej, zarzuciłem je sobie na ramiona. Byłem w niej głęboko, a wykonując nieznaczne ruchy okrężne doprowadzałem ją do szału. Wyprostowałem się po chwili, jej stopy wylądowały na moim torsie, pieszcząc mnie nimi, poruszała pupą w każdym kierunku. Ująłem jej piękną stópkę w dłoń i zacząłem całować, ssąc podbicie, liżąc palce, gładziłem łydkę i udo. Podniecenie narastało. Valentina zbliżała się do kolejnego finału. Jej piersi falowały, dłonie ocierały się o sutki i gładziły brzuch. Ja walczyłem z samym sobą, by nie skończyć, jeszcze nie teraz. Chciałem by ten namiętny akt trwał jak najdłużej. Pochyliłem się nad rozpalonym ciałem i mocniejszymi ruchami wsuwałem się tak głęboko jak tylko mogłem. Val szalała, jęcząc i dysząc dawała do zrozumienia, że chce więcej. Podciągnęła nogi wysoko, jej kolana spoczęły na piersiach. Jej cipka rozwarta, wypełniona i soczysta, zaczynała pulsować. W szaleńczym tempie wchodząc w Valentinę, pieściłem jej idealnie gładkie nogi i talię. Dłonie powędrowały na jej płaski brzuszek i piersi. Była w niebie. Ja również. Dochodziła. Jeszcze kilka ruchów, czuję to. Głośny jęk, nogi odrzucone na boki i pulsująca cipka masująca mojego penisa świadczyły o radości, jaka ogarnęła moją kochankę. Val nie dała za wygraną, nie chciała wytchnienia – ugięła nogi w kolanach i przyciągnęła mnie za pośladki do siebie. Poruszaliśmy się w miarowym tempie, językiem pieściłem jej piersi, ona w tym czasie rozwarła moje pośladki i zaczęła gładzić ich wnętrze. To było dla mnie ekscytującą nowością. Podniosłem wzrok z wyraźnym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
– Spodoba Ci się – puściła oczko, wsunęła dwa palce do swoich ust i z wyraźną warstwą śliny posłała rękę do tyłu.
Poczułem wilgoć i delikatną pieszczotę między pośladkami. Moja kochanka wykonywała swoją miednicą zdecydowane ruchy okrężne przy jednoczesnym pieszczeniu mojej pupy. Zbliżałem się do końca, a ona o tym wiedziała. W tym momencie uderzyła mnie myśl – przecież nie mam zabezpieczenia. Już miałem się odezwać, gdy usłyszałem jej słowa:
– Skończ we mnie. Chcę to poczuć w sobie. Proszę.
Moje ruchy stały się bardziej zdecydowane, jej dłonie błądziły po moich pośladkach, Valentina krzyknęła tylko:
– Dochodzę! Tryśnij się we mnie! – w tym momencie jej palec nieznacznie zagłębił się w mojej pupie. Tych doznań było już zdecydowanie zbyt wiele. Poczułem niesamowite mrowienie w penisie, a pulsująca cipka dokończyła dzieła. Trysnąłem do wnętrza Valentiny kilkoma silnymi salwami, czując jak moja pupa zaciska się na jej palcu. Ogarnął nas spokój i błoga cisza. W uszach mi szumiało, z przyspieszonym oddechem opadłem na jej ciało. Jej skóra wilgotna pachniała pięknie. W jej oczach widziałem spełnienie. Nasze usta ponownie spotkały się, a języki zatańczyły kolejny raz. Chciałem się odsunąć i położyć obok.
– Nie wychodź. Zostań jeszcze chwilę – usłyszałem, gdy Val zaplotła nogi na moich plecach.
Pieściłem jej ciało delikatnymi pociągnięciami dłoni jeszcze przez długi czas, zanim oderwaliśmy się od siebie. Włoszka przytuliła się do mnie tyłem, na łyżeczkę. Mokry penis dotknął jej cudownych pośladków i zagłębił się ciut pod nimi. Valentina zamruczała i wtuliła się w poduszkę. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę z przymkniętymi oczami. Gdy zegarek wydał z siebie krótkie ‘bip’, minęła godzina dziesiąta. Weekend dopiero się rozpoczął … a kawa wystygła.
Emocje po porannym szaleństwie powoli zaczęły opadać. Uniosłem nieco głowę i omiotłem wzrokiem wnętrze pokoju hotelowego, w którym dwa wtulone w siebie, nagie ciała leżały na dużym, podwójnym łóżku. Ciepłe powietrze emitowane przez grzejniki otulało wnętrze pomieszczenia i muskało naszą skórę. Dopiero teraz dotarło do mnie, że tak naprawdę nie miałem jeszcze okazji przyjrzeć się otaczającej mnie rzeczywistości. Dotąd cała moja uwaga skupiła się na leżącej teraz spokojnie Włoszce. Pokój okazał się być przestronnym pomieszczeniem, utrzymanym w jasnych barwach, z nowoczesnym i prostym umeblowaniem. Przez wielkie okno zaczynały wpadać promienie słoneczne – była bezchmurna sobota, zapowiadał się piękny, grudniowy dzień. Na stoliku przy łóżku stał wazon ze świeżymi kwiatami, których nie potrafiłem zidentyfikować. Ich świeży aromat rozlewał się po pokoju. A może to był zapach włosów mojej kochanki. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem ponownie na spokojnie leżącą obok mnie Valentinę. Nasze serca wróciły do swojego dawnego rytmu, a ciała uspokoiły się. Włoszka poruszyła się i leniwie odwróciła na plecy. Jej piękne, czarne oczy zabłysły w świetle budzącego się do życia dnia, a czarujący uśmiech dodatkowo rozświetlił wnętrze pokoju.
– To było szalone – zacząłem, uśmiechając się lubieżnie
– Zostań ze mną resztę pobytu – poprosiła, penetrując mnie wzrokiem
– Nigdzie się nie wybieram Val – miękki pocałunek spoczął na jej ustach
Cichy pomruk kocicy dotarł do moich uszu, a nozdrza wypełnił urzekający zapach kobiecego ciała. Moja dłoń powędrowała na płaski brzuszek i delikatnie muskała gładką skórę.
– Nie planowałam tego – zaczęła po chwili.
– Żałujesz?
– Głuptas. Było cudownie – nie spuszczała ze mnie oczu.
– Oh tak, było – potwierdziłem z uśmiechem.
Odwróciła się na bok, twarzą w moim kierunku.
– To moja pierwsza taka przygoda w życiu. Nigdy tego nie robiłam z kimś obcym.
– Jestem obcy? – droczyłem się
– Oj wiesz co mam na myśli – zaśmiała się
– Co zmieniło się tym razem?
– Sama nie wiem. Na lotnisku czułam się samotna. Zauważyłam Cię w głównej hali, obserwowałam Cię. Chciałam porozmawiać.
– Dlatego się przysiadłaś?
– Tak, ale nie wiedziałam jak zacząć – westchnęła cicho.
– Cieszę się zatem, że ja się odezwałem.
– Ja również – odpowiedziała rozpromieniona. Miałam ochotę na flirt – kontynuowała
– Nieźle Ci zatem poszło – zaśmiałem się.
– Tak jak powiedziałam – nie planowałam tego. Nie sądziłam, że zajdzie to tak daleko – powiedziała zawstydzona.
Delikatny pocałunek złożony na jej miękkich ustach wyraźnie ją rozweselił.
– A buziak na lotnisku? To nie było typowe pożegnanie, prawda?
– Element flirtu – uśmiechnęła się nieśmiało. Poza tym chciałam podziękować za miło spędzony czas.
– Mocno namieszałaś mi tym w głowie – przyznałem.
– Czyli zadziałało – kolejny pocałunek wylądował na moich ustach.
– Nie mogłem o Tobie zapomnieć.
– Ja o Tobie również. W hotelu czekałam na wiadomość od Ciebie – kontynuowała. Cieszyłam się jak nastolatka, gdy przysłałeś mi SMS-a. Chciałam spędzić z Tobą więcej czasu, poznać Ciebie i miasto.
– A ja musiałem poszukać w Internecie, co oznaczała Twoja odpowiedź, nie znałem słowa ‘Baci’ – oboje parsknęliśmy śmiechem.
– Przyśniłeś mi się, naprawdę. Obudziłam się rozpalona. Zapragnęłam Cię – powiedziała po chwili.
– Gdy zobaczyłem Cię dzisiaj rano oniemiałem – szepnąłem patrząc jej głęboko w oczy.
– Domyśliłam się, dało się zauważyć – odwzajemnione spojrzenie.
– Cieszę się, że tu jesteś Michał –szepnęła mi do ucha.
– Ja również Val.
– Jesteś cudowny.
– A Ty piękna – mój język musnął jej usta
Naparła na mnie swoim ciałem od którego bił żar namiętności. Włoszka zarzuciła jedną nogę na moim udzie, a jej lewa ręka powędrowała na mój brzuch i w dół, niżej i niżej. Delikatnym dotykiem zaczęła mnie ponownie rozpalać. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zaczęła się osuwać. Ta temperamentna kobietka nie miała jeszcze dość, wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że i ja również. Poczułem ciepły oddech na podbrzuszu, chwilę później zastąpiony przez wilgotny język. Rozwarte usta Valentiny domagały się wypełnienia, a rządza budząca się we mnie wypchnęła biodra na spotkanie. Gorąco ponownie rozlało się po moim ciele, a uczucie ciepła skoncentrowało w jednym tylko punkcie. W głowie ponownie pojawiły się fajerwerki, a uczucie relaksu szybko przerodziło się w pożądanie. Prawa dłoń Valentiny powędrowała na mój tors i zaczęła powolną wędrówkę w dół, w tym czasie moje palce wplotły się w czarne, pofalowane włosy na znak przeżywanej w tej chwili rozkoszy. Pieszczoty mojej nowej przyjaciółki uzupełnione były cichymi, kobiecymi pomrukami oraz coraz to głębszym oddechem wydobywający się z moich ust. Pragnąłem by ta chwila trwała wiecznie. Marzenie ściętej głowy – pomyślałem w momencie, gdy Valentina wypuściła mnie z gorących, błyszczących od wilgoci ust. W jej oczach ponownie zobaczyłem ogień namiętności i pożądania. Podnosząc się, ujęła moją dłoń i pociągnęła w kierunku łazienki.
– Spodoba Ci się – obiecała po raz drugi tego dnia, a ja nie śmiałem wątpić w jej zapewnienie.
Podążając za tą szaloną dziewczyną, nie potrafiłem oderwać wzroku od jej fantastycznie zgrabnej i aksamitnie gładkiej pupy. Kołysała nią delikatnie, zachęcając bym nie przerywał. Stanęliśmy w nowocześnie urządzonej, jasnej łazience. Punktowe oświetlenie nadawało nutkę intymności temu miejscu, a podgrzewana podłoga potęgowała wrażenie przytulności. Drzwi obszernej kabiny prysznicowej stanęły przed nami otworem. Niczym prowadzony na smyczy namiętności, wszedłem pod deszczownicę w chwili, gdy spod sufitu spadł ciepły deszcz. W duchu cieszyłem się, że woda nie była zimna, chociaż z drugiej strony w tamtym momencie nie było takiej wody, która byłaby w stanie ugasić moje pożądanie. Vaneltina odwróciła się na pięcie i natychmiast przywarła do mnie swoim mokrym już ciałem. Nasze usta złączone w szalonym pocałunku, a dłonie zaciśnięte w splecionym uścisku. Spływająca po nas woda pieściła delikatnie skórę, uwydatniając doznania jeszcze bardziej. Powolnym ruchem uniosłem ręce mojej kochanki, nakazując by oparła się o ścianę i złapała prysznica. W jej oczach pojawiło się zaciekawienie i pragnienie. Nasze języki ponownie zatańczyły, a ciała przywarły na chwilę. Moje dłonie rozpoczęły powolną wędrówkę w dół, błądząc po jej ramionach, piersiach i talii, a sam zacząłem osuwać się na kolana. Moje usta zatrzymały się na wysokości soczystej szparki, nieskutecznie bronionej przez wilgotne płatki. Tym razem nie pozwoliłem wyczekiwać Włoszce na to, co nieuniknione. Moje usta zetknęły się z paskiem włosków, a język otarł o nabrzmiały guziczek. Dźwięk spływającej wody zagłuszony został przez głośne westchnięcie na granicy jęku, który echem rozniósł się po wykafelkowanej łazience. Valentina ugięła delikatnie kolana ułatwiając mi w ten sposób dostęp do swoich rozkosznych zakamarków. Kolejne pociągnięcia języka były już zdecydowanie wolniejsze i głębsze, a moje dłonie powędrowały jednocześnie na stopy bezbronnej dziewczyny i rozpoczęły leniwą wędrówkę ku górze. Nie przerywając tańca językiem, zacisnąłem dłonie na dolnej części jędrnych pośladków i rozpocząłem ich namiętny masaż. Mógłbym je jeszcze długo pieścić, ale tym razem miałem inne plany. Zwinne palce wślizgnęły się pomiędzy rozkoszne półkule, ocierając o drugą dziurkę. Kolejne „ohhhhh’ wyrwało się z ust rozgrzanej do czerwoności dziewczyny. Nie przerywając pieszczot obu dziurek, powędrowałem drugą dłonią w górę, ku wyczekującym, napiętym piersiom. Pieszczoty najwrażliwszych miejsc mojej kochanki trwały jeszcze kilka minut, podczas których jej oddech miarowo przyspieszał, a ciało zaczęło poruszać się w coraz to mniej kontrolowanych ruchach.
– Wejdź we mnie – zmieszało się z szumem wody.
Krew w moich żyłach zagotowała się. Wstając z kolan przylgnąłem do stojącej przede mną kobiety. Rozwarta i wilgotna cipka przyjęła mnie całego w jednym tylko ruchu. Tym razem przez pomieszczenie przebiegł przeciągły jęk w duecie. Dłonie Valentiny oderwały się od prysznica i opadły na moje ramiona, a całe jej ciało uniosło się nieznacznie na palcach. Kolejny ruch rozlał w naszym ciele niewypowiedzianą rozkosz, a strugi wody, niespieszno spływające po naszych ciałach dodatkowo ją potęgowały. Moja dłoń ponowiła pieszczotę wewnętrznej strony pośladków, a druga rozpoczęła subtelny masaż pleców. Miarowo poruszałem się w szczelnie opinającej mnie szparce. Całe ciało Valentiny falowało otoczone ekstazą, usta rozchylone poszukując moich, a oczy schowały się za powiekami. Spleceni w miłosnym uścisku wykonywaliśmy ekscytujący taniec. Na dalsze reakcje kobiecego ciała nie musiałem długo czekać. Valentina przyspieszyła ruchy, a przeszywające ją dreszcze stały się niemal namacalne. Moje usta powędrowały na wysoko unoszące się piersi, a język rozpoczął zataczanie kręgów sekundy później. Głęboko wsysane powietrze oraz coraz głośniejsze pomruki kocicy, świadczyły o właściwej drodze, którą podążałem. Jeszcze kilka mocnych pchnięć i pod palcem masującym wnętrze pośladków poczułem skurcze, równie silne jak te na moim penisie. Okrzyk rozkoszy, odrzucona do tyłu głowa oraz wiotczejące ciało kobiety było dla mnie niczym trofeum zwycięzcy. Drobne dłonie ujęły moją twarz i docisnęły do lubieżnie rozwartych już ust. Moje palce szalejące po jej ciele w obłędnym poszukiwaniu rozkoszy oraz penis wciąż tkwiący w rozgrzanej samicy rozpaliły naszą rządzę jeszcze bardziej. Valentina odepchnęła mnie delikatnie i obróciła się tyłem, opierając dłonie na ścianie, wypięła w moim kierunku niezwykle kształtne pośladki. Mokra skóra błyszczała w świetle lampy – zdawała się być jeszcze gładsza niż jedwab. Położyłem dłonie na biodrach mokrej Włoszki, a penis otarł się o gorące pośladki, spod których wyłoniła się dłoń, ujęła trzon i nakierowała do rozkosznego wejścia. Szparka dziewczyny wyszła mi naprzeciw, a mój ruch do przodu dokończył dzieła. Rozpoczęliśmy dziki galop ku spełnieniu. Mokre włosy odsłaniające szyję, woda ściekająca po prostych jak struna plecach oraz pośladki miarowo dociskające się do mojego podbrzusza były widokiem jak ze snu. Mocnymi pchnięciami wchodziłem w Valentinę do samego końca, raz po raz drażniąc łechtaczkę rozbujanymi jądrami. Pochyliłem się nieco do przodu i sięgnąłem do kołyszących się piersi, ledwo mieszczących się w moich dłoniach. Wyprężone i twarde sutki wyczekiwały na pieszczotę, co potwierdziło kolejne westchnięcie dziewczyny oraz krótkie:
– Ahhh mocniej Michał – wypowiedziane drżącym z podniecenia głosem
Nasze ruchy przybrały na sile i tempie, oboje czuliśmy, że spełnienie czeka tuż za zakrętem. Nie było już czasu na droczenie się i zbędne przedłużanie, niebo było w zasięgu ręki. Nasze jęki i głębokie oddechy przybrały na sile – ekscytacja sięgała zenitu. Jędrne pośladki coraz mocniej uderzające w moje podbrzusze oraz penis wykonujący pchnięcia całą jego długością w wilgotnej i gorącej cipce musiały znaleźć finał lada moment. Zderzające się ze sobą ciała wypełniały kabinę prysznicową odgłosem pluśnięć. Po chwili Valentina krzyknęła głośno, odchyliła się do tyłu i złapała mnie za głowę dociskając swoje usta do moich. Jej lewa dłoń powędrowała na łechtaczkę, muskając ją opuszką palca. Ciągle pieszcząc jej mokre i twarde piersi wykonałem ostatnie pchnięcia, czując znajome ciepło biegnące przez kręgosłup w dół. Pchnąłem głęboko po raz kolejny i zastygłem, czując pulsowanie mięśni i silny wytrysk, a z moich ust wydobył się gardłowy jęk. Przy kolejnym skurczu, cipka Włoszki zaczęła pulsować doprowadzając mnie do szału i powodując kolejne fale gorąca oraz słabnące już wytryski. Moje dłonie jeszcze przez krótką chwilę błądziły po naprężonym biuście, szyi i brzuszku, próbując uspokoić ciało mojej kochanki. Nieprzerwanie spijając słodycz jej ust wykonałem jeszcze kilka powolnych ruchów. Głębokie westchnięcie ponownie zmieszało się z dźwiękiem spadającej wody. Zastygliśmy złączeni przez dłuższą chwilę, rozkoszując się echem rozkoszy rozlegającym się w naszych rozgrzanych ciałach. Penis leniwie wysunął się z jej wnętrza i nieco opadł. Zdyszana Włoszka odwróciła się do mnie, jej szkliste oczy pokazywały błogość, a usta podziękowały kolejnym głębokim pocałunkiem.
– O Boże – wydyszała
– Wiem co masz na myśli – uśmiechnąłem się
Oboje parsknęliśmy śmiechem tuląc się przy tym namiętnie. W tym czasie z wnętrza cipki zaczęła wypływać jasna stróżka. Nabrałem mydła na dłonie i zacząłem rozprowadzać po rozedrganym jeszcze ciele. Muśnięcie jej piersi sprawiło, że ciałem dziewczyny targnął mocny skurcz. Ponownie wybuchliśmy śmiechem, próbując wzajemnie obmyć swoje ciała. Namydlanie przeplatane pocałunkami i wesołą rozmową trwało jeszcze kilka minut. Z grubsza osuszeni padliśmy na skąpane w słońcu łóżko, tuląc się ponownie twarzą w twarz. Nasze usta połączyły się ponownie w delikatnym pocałunku. Dobiegało południe, a my jeszcze nie zwiedziliśmy kawałka Zurychu. Kątem oka rzuciłem w stronę okna, niebo było nadal było bezchmurne. Przez ulicę przejechał samochód na sygnale, ktoś przechodzący obok pokoju prowadził rozmowę, a pies idący pod hotelem dał głos. Dopiero teraz ponownie odzyskałem łączność ze Światem istniejącym poza otaczającymi nas ścianami. Czas najwyższy go zobaczyć.

Scroll to Top