Namiętność w pociągu

Dzień był nijaki. Ani słońca ani deszczu. Kiedy o nieludzkiej godzinie porannej wybrałem się jak zwykle pociągiem podmiejskim do pracy. Ludzi w wagonie było niewiele, może to z powodu tak wczesnej pory. Usiadłem w prawie pustym wagonie z zacząłem przysypiać. Przejechałem kilka stacji na wpół przez sen oglądając przez okno odludne miejsca na przedmieściach marząc dziewczynach. W pewnym momencie do wagonu weszła kobieta. Nie miała zbyt wesołej miny (pewnie też jechała do pracy). Jej twarz przykuła moje spojrzenie. Była dojrzałą kobietą o całkiem ładnej figurze. Ubrana była w dżinsowe spodnie i żakiet. Właściwie w tłumie niczym nie powinna się wyróżniać ale ona miała coś w sobie. Podobała mi się. Zapewne nie trudno było zauważyć że się na nią gapię choć starałem się to ukryć. Nasze spojrzenia często się spotykały. Za każdym spojrzeniem rozbierałem ją wzrokiem. Kilka stacji później, gdy w mojej wyobraźni nie miała już prawie nic na sobie, z wagonu wyszła ostatnia osoba, która była tam oprócz nas. Zostaliśmy sami. Pociąg ruszył, rytmiczny stukot kół i mgła za oknem wprowadzały senną atmosferę. Rozbudziło mnie dopiero jej pytanie o godzinę. Miała przyjemny głos. Zawiązała się rozmowa właściwie o niczym. Usiadła naprzeciwko mnie. Teraz już nie mogłem uciec przed jej wzrokiem. Zaskoczyła mnie pytaniem czemu jej się tak przyglądam. Niewiele myśląc odpowiedziałem: „ponieważ ma pani w sobie coś…” Nie mogłem dokończyć bo w połowie zdania zauważyłem niecodzienność sytuacji. Ale słowa nie były konieczne. Na twarzy byłem cały zaczerwieniony. Nachyliła się przybliżając twarz swoją do mojej. Byłem onieśmielony ale pożądanie było silniejsze. Nieśmiało położyłem dłoń na jej kolanie jednocześnie spoglądając jej głęboko w oczy. Uśmiechnęła się. Przez jej obcisłe spodnie czułem kształt jej zgrabnej nóżki. Szepnęła tylko: „dalej…”. Przesuwałem dłoń po jej udzie, czułem jej ciepło, obserwowałem zadowolenie na jej twarzy. Przybliżyłem się nieco do niej. Zbliżyłem usta do jej ust. Tylko na to czekała. Nasze usta delikatnie się zetknęły. Jej były takie delikatne, kobiece. Nagle odskoczyliśmy od siebie na większą odległość. Chwila otrzeźwienia. Oboje zastanowiliśmy się – co my właściwie robimy!? Otrzeźwienie zniknęło równie gwałtownie jak nastąpiło. Tym razem jednak nasze usta zetknęły się na dobre. Były gorące, wilgotne. Poczułem jej język wsuwający się do moich ust. Była bardzo spragniona. Ja też. Obejmowała mnie dłońmi i namiętnie całowała a ja pieściłem jej uda i ramiona. Czułem jak drży z podniecenia. A może to ja drżałem. Jej dłonie dostawały się pod moją koszulę i pieściły ciało. Usiadła obok mnie. W zwartym objęciu nasze języki wykonywały taniec namiętności. Założyła nogę na moją nogę. Jej dłoń łapczywie wtargnęła miedzy moje nogi. Czuła moją męskość. Czuła jak nabrzmiewam. Szybkie oddechy, namiętne pocałunki. Ja przez ubranie badałem kształty jej piersi i pośladków. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie. Była trochę rozczochrana od tych namiętnych pieszczot. Jej przyspieszony oddech jeszcze się nie uspokoił. Spoglądała na mnie pożądającym wzrokiem. Miała lekko rozchylone usta. Złapała mnie za dłoń, szepnęła: „chodź!”. Schowaliśmy się w toalecie. Tam bez żadnych ograniczeń mogliśmy dobrać się do naszych ciał. Drżącymi dłońmi rozpinałem guziki jej żakietu, ona – mojej koszuli. Objąłem jej piersi, okryte już tylko stanikiem, podziwiając jej kształty. Rozpięła stanik oparła się o ścianę i pozwoliła mi podziwiać je w całej okazałości. Nagi do pasa przytuliłem się do niej, objąłem i całując najpierw w usta potem w szyję doszedłem aż do sutków o których marzyłem od kiedy zobaczyłem jak sterczą jeszcze pod stanikiem. Uniosła głowę do góry i rozkoszowała się moimi pocałunkami. Ja pieściłem sutki, wodziłem językiem dookoła nich. Czułem jak piersi falują w górę i w dół. Instynktownie całowałem coraz niższe partie jej ciała. Rozpiąłem jej spodnie, które zaczęły mi przeszkadzać w pocałunkach. jej dłonie obejmowały moją głowę, jej palce zaciskały się na moich włosach. Całowałem jej podbrzusze i niżej. Rozchyliła nogi pozwalając mi wejść tam gdzie zmierzałem. Czułem jej zapach, ciepło. Była wilgotna. Usiadła mi na ramionach a ja całowałem ją równie namiętnie jak wtedy gdy całowaliśmy się w usta. I tym razem mój język wsuwał się między wargi. Prawie jęczała. Między szybkimi i głębokimi oddechami zdołała tylko wydusić z siebie słowa: „bierz mnie!”. Nie czekałem. Od dawna byłem gotowy. Ściągnąłem spodnie. Ona ściągnęła mi majtki, złapała mnie za członka. Spojrzała raz jeszcze głęboko w oczy, objęła ręką za szyję, objęła nogami, ręką naprowadziła mojego członka na odpowiednie miejsce. Było tam bardzo wilgotno. Jęknąłem z rozkoszy. Całowałem jej twarz pozwalając aby lekko falowała nabita na moją dzidę. Jej wycałowane piersi przylegały do mojego ciała. Poruszaliśmy się w rytm ruchu pociągu. Nasze ciała całe pulsowały. Oboje byliśmy rozpaleni. Czułem na sobie jej gorący i rytmiczny oddech. nie przyspieszaliśmy. Chcieliśmy by to trwało jak najdłużej. Oboje już dawno zapomnieliśmy o naszych docelowych stacjach. Na tą chwilę staliśmy się jednym ciałem zatopionym w rozkoszy i falującym lekko ale stanowczo. Nie wiem ile czasu minęło nim nadeszło spełnienie. Odetchnęliśmy zmęczeni spoglądając na siebie z uśmiechami na twarzach, wciąż jeszcze nadzy. Ubraliśmy się. Pocałowała mnie w policzek i powiedziała: „Dziękuję” po czym zauważyła że to właśnie stacja na której miała wysiąść. I zniknęła. Chciałem jeszcze zapytać o jej imię ale nie zdążyłem. Usiadłem z powrotem czekając na swoją stację i zastanawiając się czy to nie był sen. Piękny jeśli tak.

Scroll to Top