Nawrócenie

Wrócił późno po zmroku. Otworzył drzwi wejściowe. Minęło kilka chwil nim jego oczy przystosowały się do ciemności panującej w
holu domu. Bezszelestnie udał się w kierunku wielkiej kanapy w kącie salonu odgarniając z czoła kosmyk mokrych od deszczu włosów. Spojrzał w górę, na schody. Pewnie już śpi, pomyślał i poczuł żal. Żal, że tych samotnych wieczorów nie będzie mu już dane naprawić. Uśmiechnął się melancholijnie i usiadł na kanapie zapalając papierosa. Nie pozwalała mu na to, lecz tym razem postanowaił złamać zakaz. Był zmęczony dniem przesiedzianym przed monitorem.
Poczuł dojmujący smutek, wiedział jak bardzo się o niego denerwowała w te dłużące się niemiłosiernie wieczory. Rano będzie zła, szczególnie, że znów zapomniał o załatwieniu choinki. Westchnął ciężko i zamknął powieki…

Obudził się tuż przed ósmą. Kark pulsował niemiłosiernym bólem. Zaklął cicho pod nosem na niewygodne posłanie kanapy. Magda jeszcze spała, w przeciwnym wypadku jego pobudka nie była by spowodowana złym ułożeniem poduszki… Wskoczył pod prysznic, ogolił się, po czym pędem ruszył w kierunku kuchni by szykować śniadanie. Tosty, sok pomarańczowy, jogurt.. wszystko tak jak lubiła.
Wszedł cicho do sypialni niosąc tacę z posiłkiem. Będąc przy skraju łóżka klęknął i zaczął wpatrywać się w swą Panią. Spała w najlepsze. Miał nadzieję, że niebawem się obudzi. Warowanie na klęczkach stale trzymając tacę nie należało do przyjemnych czynności.
Minuty mijały… A on wciąż klęczał nie ośmielając się choćby na moment wstać i rozprostować nóg, w których ból zagościł na dobre.
W końcu po niespełna pół godzinie Magda otworzyła oczy. Subtelnie dotknęła dłonią jego policzka.
-O której wróciłeś? – w jej głosie zabrzmiała nuta nagany. – Święta za pasem, a ty wciąż wolisz pracę od własnego domu. – Dłoń muskająca policzek męża nagle odchyliła się i uderzyła go.
Dawid spuścił wzrok i zagryzł wargi.
-Czy mam traktować twoje aroganckie zachowanie jako przejawy buntu…? Co, psiaczku? – Pauza. – No, czekam.
Uniosła wskazującym palcem podbródek małżonka.
-Nie, to nie tak – prawie szeptał – Jjjaa.. ja przepraszam. Firma dostała masę zamówień. Chcemy się uwinąć przed świętami…
Kolejne uderzenie. Tym razem mocniejsze.
-A twoja żona chce wracać z pracy do domu, gdzie będzie na nią czekał obiad i ciepła kąpiel. – Wolno wypowiadała każde słowo. – A co dostaje? Pusty dom, pranie, nieumyte naczynia na stole.. i pseudo-faceta, który dom traktuje jak hotel. – Zmierzyła go wzrokiem – Odstaw tacę.
Posłusznie wykonał polecenie.
-Dość już mam przeprosin i twych żalów. Jest sobota. Dziś koniec z twoją pracą. W poniedziałek złożysz wypowiedzenie.
-Alllee… Pani.. – wyjąkał Dawid patrząc na żonę wielkimi oczyma…- Nie mogę
-Milcz. Stałeś się kundlem, który zapomniał swojego miejsca. Kundlem, którego trzeba naprowadzić na właściwe tory.
Trąciła stopą jego głowę. A on trwał w szoku klęcząc. To postanowione, klamka zapadła, Boże.. to naprawdę koniec. Tak kochał tę pracę, niedawno dostał awans.. i tak nagle…. Nie… Do oczu napłynęły mu łzy.
-Ojej, psiunka płacze. – Udała smutną minę – Będziemy mieli dłuuugie święta.. Naprawdę długie. – Na jej twarzy pokazał się uśmiech – Nieprawda? Mmm? Nio, już nie płacz.
Otarła mu palcem u stopy łzy, a następnie skierowała ją do ust męża.
-Przywitaj się w końcu ładnie. Zapomniałeś o tym. I życz pani smacznegu. – Zerknęła na Dawida i ugryzła tosta. – Jak się postarasz coś ci zostawię. – Posłała mu czułego całusa i zaśmiała się.

Przez cały dzień sprzątał. Porządki świąteczne oczywiście należały do jego obowiązków. Magda udała się na zakupy. Wychodząc z domu rzuciła mu, że ma jakieś 8 godzin na ogarnięcie „tego chaosu”. Na blacie kuchennego stołu postawiła kieliszek od wina. „To, bym miała dowód, że przez cały czas myślałeś o swojej bogini” Widząc niezrozumienie na twarzy męża dodała chichocząc „Och, głuptasie. Wypełnisz go przynajmniej w 3/4 swoim nasieniem”.
Dochodziła dziewiętnasta. Została nieco ponad godzina do powrotu Magdy. Poczuł narastającą panikę. O porządki był już spokojny, pozostało tylko kilka drobnostek. Strachu przysporzył mu kieliszek, a właściwie jego zawartość. Bardzo nikła zresztą. Usiadł w fotelu i zaczął wyobrażać sobie pikantne sceny z przeszłości… Odpływał…
Niewiele po dwudziestej usłyszał zgrzyt otwieranych frontowych drzwi. Spojrzał na kieliszek. Sperma sięgała nieco ponad połowę wysokości naczynia.
Zszedł na dół przywitać Magdę. W prawej dłoni niósł „dowód”. Magda skwitowała to krótkim uśmiechem.
-Tak jak myślałam. Na niewiele cię już stać.
Podeszła do swojego niewolnika i przyjrzała sięz bliska kieliszkowi. Dawid klęczął. Pochyliła się nad nim i przytuliła.
-Wierzę, że żałujesz. Że żałujesz swojej nieporadności i tego zwiotczałego kawałka mięsa między nogami. – Pocałowała go w czoło – Wypij to.
Natychmiast się skrzywił, ale wzrok Pani był stanowczy… Wychylił kieliszek wypijając jego zawartość jak najszybciej potrafił. Widząc grymas na twarzy Dawida, powiedziała śmiejąc się:
-A tak nie chciałeś jeść ananasów… Rozbieraj się – ruszyła w kierunku kuchni i rzuciła przez ramię różową wstążkę – Zawiąż kokardkę na swoim maluchu. Będzie taki słodki! Czekaj w sypialni.
Modlił się w duchu by dobry nastrój jej nie opuścił. Po dziesięciu minutach zjawiła się w progu drzwi do ich pokoju. Ubrana była w falbankową szeroką białą spódniczkę i czarną obcisłą bluzeczkę. Na nogach znajdowały się czarne kozaki na wysokiej szpilce sięgające niemal kolan
Nie czekając na rozkazy padł do jej stóp zatracając się w obsypywaniu jej butów pocałunkami. Magda nie trwoniła czasu, założyła na szyi męża obrożę i doczepiła smycz.
-Moje zwierzątko! Daj głos!
Dawid niezdarnie zaczął naśladowanie szczekania. Pani przyjrzała się jego penisowi, na którym wesoło podrygiwała różowa kokardka.
-Kochanie.. czy on już jest we wzwodzie…?
-Tttak.. -Wyszeptał poniżony do reszt mąż.
-Jestem zapobiegliwa, kupiłam takie sympatyczne urządzonko. Pompka dla mężczyzn, niezbyt hojnie obdarzonych przez naturę – zaśmiała się cicho.
Magda zbliżyła się do szafki, otworzyła szufladę i wyjęła z niej tubkę z doczepioną do niej wężem.
-Oto ona. – Uśmiechnęła się i wpartywała w twarz męża. – Och, cierpliwości, zaczekaj chwilkę. – Zaśmiała się i rzuciła mężowi podarek.
Magda usiadła w fotelu zakładając nogę na nogę. Dawid klęczał przed nią.
-Kochanie,. – zaczął niepewnie – Nie wiem czy to konieczne…
-Chcesz się narażać na wyśmianie z powodu tej twojej przerośniętej łechtaczki? Nie? No właśnie. Do roboty!
Włożył penisa to tubki, w drugą dłoń ujął koniec węża i zaczął pompować.
Magda przyglądała mu się z niewinnym uśmiechem.
-Piesku, pompuj szybciej… on wciąż jest mały!
Minęło kilka dobrych chwil i z ust Dawida zaczęły się wyrywać ciche jęki…
-Wiesz.. -Podjęła Magda – Dziś wiele myślałam o „naprowadzaniu cię na właściwe tory”. Kasia doradz…
-CO?! – wszedł jej gwałtowanie w słowo Dawid – Mówisz o naszym związku znajomym?
Kopnęła go niezbyt mocno czubkiem kozaka w policzek.
-Po pierwsze „Pani”. Po drugie nie masz nic do gadania odnośnie mojego zachowania. Pompuj! – Przerwała na moment. – A więc Kasia wytłumaczyła mi wiele z waszego, samczego zachowania. To jak wielką rolę odkrywa dla was seks, samozaspokojenie. I… no cóż, nie jestem przychylna temu byś mógł sam decydować o tym kiedy chcesz się.. -zawahała się, na jej twarzy pojawiło się zniesmaczenie-.. spuścić. Za radą Kasi planuję kupno pasa cnoty dla ciebie. Chcę kontrolować ciebie w każdym calu. Ponoć abstynencja od seksu.. i masturbacji zrobi z ciebie prawdziwego romantyka, czułego, kochającego mężczyznę.
Twarz Dawida zrobiła się czerwona z powodu tłumionego gniewu. Magda napawała się jego cierpieniem.
-Dobrze, piesku. Odrzuć pompkę, twój ogonek już i tak się nie wydłuży. A teraz niech moje zwierzątko pokaże Pani jak się cieszy z powodu przyszłego prezentu – pasa.
Dawid nie zrozumiał.
-Och. Złap ogonek jedną ręką, drugą postaw na ziemi – podpieraj się nią o ziemię. I pracuj! Pokaż Pani jak to pieski to robią, kiedy nikt ich nie widzi!
Dwa razy nie trzeba było mu powtarzać.
-Taak! – Magda ucieszyła się – Wychyl się do tyłu, wystaw jedną dłoń przed ogonek i zrób to na nią. krzycząc. Uwaga! Zaczynam odliczanie! Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden. Teraz!

Dyszał ciężko. Jego pierwszą myślą, było to, iż Pani jest z niego zadowolona.

Scroll to Top