Nowe spojrzenie

Goście już spali po ciężkiej nocy. Spokojne spotkanie, lekko zakrapiane, zagęściło atmosferę w całym pomieszczeniu.
– Już 3. Wszyscy zasnęli.
Stała w wejściu, patrząc na gospodarzy leżących na jedynym łóżku. Reszta śpiących leżała pokulona na dywanie. Kamil podniósł oczy na Ankę.
– Chyba dopiero! Szybko poszło…
Anka drgnęła, nie widziała go siedzącego w fotelu, zamyślonego.
– Idę do drugiego pokoju, jest chyba pusty, może znajdę książkę, to poczytam. Jak chcesz to też chodź.
Kamil powoli wstał i zaczął przeskakiwać leżących gości po drodze do drzwi.
Mieszkanie nie było duże, na szczęście goście nie porozchodzili się po pokojach. Anka stanęła przy parapecie i próbowała tym załagodzić swoje zakłopotanie. Znali się już długo, a jednak rozmowa zawsze powoli się rozwijała. Kamil siedział teraz i patrzył w ścianę.
Był dla niej tajemnicą. Nie miewał dziewczyn, był skryty, ale po poznaniu można było dojrzeć nieprzeciętną wrażliwość.
„Hm… jest moją przeciwnością w tej kwestii” pomyślała. Czuła, że sama czasem zachowuje się jak typowy facet – wzrokowiec, z tą różnicą, że żadnemu nigdy nie rzuciła się do łóżka.
– Co tam wypatrujesz? Chodź może, co?
Odwróciła się, zobaczyła go oczekującego na jej odpowiedź.
– Wiesz, zamyśliłam się. – podeszła i usiadła obok niego – Tak pomyślałam… Mało rozmawiamy.
– Nie jestem w tym dobry – uśmiechnął się lekko – ale akurat przy tobie tego żałuję. Mógłbym o coś cię spytać?
– … pytaj.
– Jesteś pijana? – Anka oburzyła się w środku, równocześnie odruchowo zaczęła sprawdzać rękami fryzurę i patrzyć na ubranie. – Nie, nie! Nie o to chodziło, wyglądasz bardzo ładnie.
– To czemu pytasz? Nie jestem.
– Chciałbym, żebyśmy obydwoje wszystko pamiętali, co powiemy.
– Kamil… Zawsze mnie to zastanawiało. Dlaczego nie masz nikogo?
– Nie wiem, może podświadomie nie chcę. Na pewno nie chcę nikogo przypadkowego, a ciężko się z kimś zbliżyć z moją śmiałością – widać było na jego twarzy zakłopotanie. Ona uśmiechnęła się.
– Na pewno znajdziesz, tacy mężczyźni są rzadkością!
– Brakuje mi kogoś bliskiego… A ty czemu jesteś sama? Też nie widziałem cię z chłopakiem, a wiem, że nie brakuje chętnych.
– Nie potrzebuję kogokolwiek, szukam odpowiedniego.
– A… nic.
Znów nastała cisza. Kamil wbijał wzrok w podłogę i strzelał kośćmi dłoni ze zdenerwowania. Anka chwyciła go za rękę.
– aaaj, przestań… – jej twarz wykrzywiał grymas, który szybko znikął, gdy Kamil zasinął swoją dłoń na jej i podniósł wzrok na nią. Uśmiechnęła się, drgnęła. W oczach miała zaskoczenie. Jego dłoń była męska i mocna, jej ciepło przeszywało ją, sprawiało przyjemność. Dyskretnie przysunęła się do niego tak, by zetknęli się lekko ramionami. Tym razem ona błądziła wzrokiem, podczas gdy on uparcie patrzył w jej oczy.
– Masz kojące dłonie, piękne. – powiedział cicho. – Dobrze się przy Tobie czuję, nawet, gdy nic nie mówimy.
Odwróciła wzrok na jego twarz. Była zmieniona – niby ta sama, ale wydawała się być jeszcze łagodniejsza, a jednocześnie bardziej przystojna i zdecydowana.
Po raz pierwszy oglądała go w ten sposób. Był średniego wzrostu, chudy, ale jednocześnie bardzo męski – jego nienaganna forma wyrobiona w sztukach walki widoczna była również na zewnątrz, wąski pas i szerokie barki. W chwili mignęła jej myśl o jego brzuchu, szybko ją odtrąciła. Miała nadzieję, że się nie czerwieni.
– Dziękuję. – Tylko tyle była w stanie odpowiedzieć. Patrzyli teraz na siebie. Kamil widział jej twarz, na której rysowały się jej myśli, widział, jak próbuje się opanować. Jednak dalej była spokojna i pełna czułości. Dziś wyjątkowo jaśniała w jego oczach – mały nosek, srebrzyste oczy i wyraziste kości policzkowe, mimo że teraz zaaferowane czymś, były idealne. Ubrana w luźną, letnią sukienkę wyglądała, nawet o tak poźniej porze, pięknie. Szczupła, kobieca sylwetka otulona delikatnym, beżowym materiałem, była teraz dla niego jedynym, czego musiał się wystrzegać.
– Mi z Tobą też dobrze, chciałabym móc częściej spędzać tak czas. Może mnie kiedyś gdzieś zaprosisz, hm? Tak po przyjacielsku.
– Może nawet nie po przyjacielsku – wyrwało mu się, aż sam się zawstydził. Nie było to w jego stylu, nie potrafił rozmawiać z koleżankami, a co dopiero flirtować. Anka się nagle rozpromieniła. On nie odwracał od niej oczu. Gdy ona się odwracała, patrzył na jej ciało – delikatne ramiona i obojczyki, skromnie wyeksponowany dekold i długie nogi.
Po chwili niezręcznej ciszy, oparła głowę na jego ramieniu. Ich dłonie przez cały czas pozostawały splecione. Podniosła na niego wzrok.
– Chciałabym… – na te słowa Kamil drgnął, ścisnął jej dłoń, po czym wypuścił i objął. Jej druga ręka przylgnęła do jego brzuszka. „Jaki mocny… Tak, jak myślałam”. Znów patrzyli sobie w oczy, wiedzieli, że nie muszą się przed sobą tłumaczyć. Pocałował jej czoło. Chciał sprawdzić jej reakcję, gdy ona przysunęła się bliżej. Była przejęta, uśmiechała się lekko. Nachylił się, dotknął ustami jej ust.
– Kamil… – zdążyła powiedzieć.
– ciiiii… Nie będziemy niczego. – odgadł jej myśli i załagodził niepokój.
Najpierw delikatnie muskał ją ustami, zanim ona zaczęła oddawać pocałunek. Przutulali się coraz mocniej. Przez długie chwile trwali, całując się coraz namiętniej. Ona pierwsza zaczęła dotykać jego klatki piersiowej, delikatnie głaskać. Ujął ją i lekko posadzil okrakiem na swoich kolanach. Usta się nie zatrzymywały, jego ręce pracowały coraz szybciej. Oderwała się, popatrzyła na niego ponętnie, już wiedział, że są tylko dla siebie. Dłońmi dotykał już nie tylko pleców, zaczął obejmować pośladki, wędrował aż do ud. Ona sama podsuwała mu swoje ciało, pragnęła jego dłoni na sobie… Pragnęła go.
– Masz niezwykłe piersi – popatrzył na nie z pożądaniem.
– Są teraz Twoje…
Ujął je przez cienki materiał, nie miała stanika, co podnieciło go jeszcze bardziej. Chciał więcej, była dla niego iskrą, on stał się ogniem. Zaczął rozpinać sukienkę, patrząc jej w oczy. Czuła się przy nim prawdziwą kobietą, dumną ze swej kobiecości. Wstała, zanim zdążył zsunąć sukienkę. Stanęła blisko, ściągnęła ramiączka, a sukienka sama spadła z niej seksownie. Miała na sobie tylko białe, delikatne figi. On zrzucił swoją koszulę szybko i wstał do niej.
Nie śmiał dotknąć. Była dla niego teraz jak bogini – kobieta idealna stała przed nim nago. Wzięła jego rękę, położyła na swojej piersi. Ten w tej chwili położył również drugą, po czym podniósł ją i posadził na kanapie. Klęknął w jej nogach, obejmował piersi, gładząc je w zachwycie. Gdy zaczął krążyć językiem dookoła sutków, ona poczuła nieznaną wcześniej przemność. Bawił się nimi. Ssał, delikatnie przygryzał, całował. Odwracał twarz, by spojrzeć jeszcze raz na nią. A ona wilgotniała. Widział, że podoba jej się, zachęcała go delikatnymi ruchami i wzrokiem. Spodnie powoli zaczynały uwierać. Jej wzrok ukratkiem obserwował to, wstała, a on z nią. Patrząc mu w oczy, drapieżnie chywyciła go i zaczęła rozbierać. Jego bokserki były wypełnione. Ciało było jeszcze bardziej seksowne niż przypuszczała. Patrzyli na siebie, rozebrani i niecierpliwi.
Wziął ją szybko za pas, przycisnął do ściany i zaczął całować. Rękami zjeżdżał od piersi coraz niżej. Dotknął jej mokrej cipki, a ona cicho jęknęła. Powoli podwijał majteczki, czuł jej miękkość i rozgrzanie. Delikatnie zaczął zsuwać, ona poddała się namiętności. Posadził ją na biurku, pocałował i dalej dotykał, coraz intenstywniej. Oderwał się od ust, ona wygięła się w łuk i rozkoszowała chwilą. Lizał jej ciało, coraz niżej i niżej. Chwycił delikatnie jej nogę, zaczął całować malutkie stopy. Gdy doszedł do ud, ona cała wrzała w podnieceniu.
Delikatnie rozsunął wargi, pocałował, a od razu później zaczął delikatnie lizać na całej długości. Łechtaczka była powiększona i czerwona, wszystko wilgotne od przeszywającego całe ciało podniecenia. Ssał, lizał, całował, raz po raz zaglądając na jej reakcje. Gdyby mogła krzyczeć, nie wahałaby się… Cicho pojękiwała z rozkoszy. Mocno pieszcząć językiem łechtaczkę, wsadził w nią dwa palce i zaczął nimi poruszać. Zatykała usta, by nie hałasować, mimo że mogłaby krzyczeć o swojej rozkoszy wszystkim. Oddychała coraz szybciej i szybciej, wiedziała, że już zaraz przeżyje najbardziej intenstywny orgazm w swoim życiu. On nie przestawał, delektował się nią, a sam widok rozpalał go do granic możliwości.
– Aaa.. – pisnęła cicho, zatykając sobie usta. On wychylił głowę, zobaczy na jej twarzy czystą rozkosz i żądzę dalszej zabawy. Tym razem nie była ani odrobinę skromnie chwyciła jego interes, ściągnęła bokserki. Był większy niż się mogłoby wydawać. Kamil stał i patrzył na nią. Teraz obydwoje byli zupełnie nadzy, każde z nich ukradkiem oglądało partnera w zachwycie. Złączyli się w pocałunku. Tym razem ona zaczęła zsuwać się coraz niżej, masowała klatkę piersiową, lizała brzuch, schodziła niżej, gdy jej usta napotkały coś gładkiego, grubego i twardego. Uniosła penisa ręką i wzięła całego do ust. Zaczęła ssać z wielkim zapałem, lizała, przygryzała, pochłaniała go całego. Poruszał się z nią rytmicznie i wzdychał raz za razem. Patrzył na nią, coraz bardziej podniecony, w jego oczach można było dojrzeć coś dzikiego, nieokiełznanego. Wyjęła z buzi, zaczęła drażnić się z nim, błagał o jeszcze. Wsunął jej władczo penisa z powrotem w usta, chwycił za głowę i ruszał biodrami. Uległa, chłonęła jego władczość. On coraz bardziej czuł jej pieszczoty, coraz bliżej był bram rozkoszy. Wyjął go, i wziął w dłoń, zaczął szybko poruszać, gdy ona nastawiła swoje zrobne piersi. Strumień oblał jej klatkę, masowała się nim jak życiodajnym olejkiem.

– Masz jeszcze siłę? – spytała.

– O tak! – jego penis był teraz jeszcze większy, wciąż twardy jak skała, gdy podniósł ją i jak księżniczkę położył na łóżku.

– Bierz mnie!

Nie zastanawiał się ani chwili. Wszedł w nią zdecydowanym, pełnym ruchem, aż lekko zapiszczała. Posuwał najpierw spokojnie, rozgrzewali się w klasycznej pozycji. Obydwoje byli oszołomieni przyjemnością. Ona niespodziewanie zerwała się, położyła go i zaczęła dosiadać. Namiętność już dawno przekroczyła granice możliwości, tak jak oni swoich obaw. Poruszała się na nim coraz szybciej, jęczała, gdy wypełniał ją tak obficie swoim ogromnym członkiem. On delektował się nie tylko ruchem dosiadającej, przede wszystkim jej niezwykłą kobiecością i dzikością, której dotychczas nie znał. Chwycił ją. Ona uklęnęła na łóżku, a on obrócił ją, by penetrować dogłębnie dalej, z drugiej strony. Wepchnął penisa w ciasną dziurkę, a ona zajęczała z rozkoszy. Robiło się coraz goręcej. On był ostry, nieokiełznany, a ona uległa i żądna rozkoszy. Chwycił jej biora i rżnął z całych sił. Krzyczała niemo, a on dyszał. Jego ruchy były dokładne, mocne i pewne, dominował jak prawdziwy władca. Jedną ręką zaczął masować jej drugą dziurkę rozkoszy, podczas gdy druga dłoń wciąż przytrzymywała pośladki. Byli blisko.

– Mocniej! – mówiła przez zagryzione, napęczniałe wargi. Apetycznie wypinała się w jego stronę, gdy on przyspieszał i walił w nią całą siłą. Trysnął kolejnym, wielkim strumieniem, tym razem w sam środek.

Scroll to Top