Opiekunka Gosia

– Kochanie, długo jeszcze? – spytałem moją lepszą połowę Jolę, wystając pod drzwiami łazienki.

Mieliśmy iść do kina na jakąś komedię romantyczną, a potem się rozstać na 8 godzin. Była lekarką i miała dziś nocny dyżur, od 22 do 6. Film był na 19.30, potem chciałem odwieźć ją do szpitala i wrócić do domu. Zanim doczekałem się jej wyjścia, zadzwonił dzwonek. No tak, opiekunka. Wynajęliśmy ją na 4 godziny do naszego 5-letniego synka Szymona, który obecnie oglądał beztrosko kanał z kreskówkami. Zdecydowaliśmy się na nią, bo byliśmy miesiąc po przeprowadzce z drugiego końca kraju i nie mieliśmy rodziny pod ręką. Poprawiłem kołnierzyk w koszuli, przejechałem dłonią po czuprynie i otworzyłem drzwi. Ujrzałem istne cudo.

Na pierwszy rzut oka pewnie była w pierwszej albo drugiej liceum. Niska, ciemnoruda dziewczyna jakich niewiele. Ubrana była w jasne dżinsy i różowy sweterek, podreślający jej niewielkie, sprężyste piersi. Spoglądała na mnie zza okularków wzrokiem stanowczym i konkretnym. I zimnym. Zaciskała małe usteczka, w nerwowym tiku drgała jej lewa powieka. Miała zielone oczy i gładką cerę. Albo zaróżowioną, albo przypudrowaną…

– Państwo Ujazdowscy? -spytała cienkim, piskliwym głosikiem. Takie lubię. Wspaniałe dziewczę.
– Tak, proszę wejść.
Zaprosiłem ją do salonu i posadziłem na kanapie w salonie.
– Chce pani coś do picia? -spytałem oficjalnie.

Kurde, miałem 26 lat, a ona góra dziewięć mniej, a zwracaliśmy się do siebie jak partnerzy biznesowi.
– Może sok pomarańczowy. -odparła spokojnie- Proszę mi mówić Gosia.
– Tomek. -rzuciłem, myszkując w barku za sokiem- O, jest.
Nalałem nam dwie wysokie szklanki nektaru z pomarańczy. Ponieważ siedziała na kanapie, ja usadowiłem się na fotelu. Jeszcze sobie coś pomyśli. Wiedziałem, jak działam na kobiety. Byłem przystojnym brunetem, ogoliłem się przed godziną, a wcześniej przebiegłem jak co dzień po pracy 10 kilometrów. W soboty chodziłem na siłownię. Używałem Str8 i ubierałem się w „sportowy” garnitur z koszulką zapiętą na trzeci guzik. Mogłem sie podobać.

– Co taka nerwowa? -zagadnąłem- Pierwszy raz w pracy?
– Nie. -skwitowała. Założyła nogę na nogę i splotła dłonie na kolanie. Uwielbiałem tę pozę.- W zasadzie nie… Wcześniej opiekowałam się dziećmi starszych kuzynek, czasem bratanicą. Ale zawodowo robię to od kilku tygodni.
– Dorabiasz do kieszonkowego?
– Zbieram na wyjazd. Jestem w klasie maturalnej (tu znacząco się uśmiechnąłem) i chcę coś odłożyć na wakacje, bo będą dwa razy dłuższe. W październiku zacznę studia.
– Powodzenia. -rzuciłem o niechcenia- Dużo masz zleceń?
– Dwa, trzy w tygodniu. Ale idzie wyżyć -teraz to ona parsknęła lekkim śmiechem- No, w sumie to w tydzień zarobię dwie stówki.

Dalszą rozmowę przerwała Jola. Ubrana w obcisłe, czarne spodnie i bordowy golf ponętna blondynka.
– Idziemy?
– Zaraz. Szymuś!
Rozległo się dreptanie małych stópek i z sąsiedniego pokoju przybiegł nasz skarb.
– Szymuś, to jest Gosia. Położy cię spać, bo my z mamą wychodzmy. Daj buziaka na dobranoc.
Synek uścisnął nas oboje i wrócił do pokoiku.
– Czuj się jak u siebie. Będę za niecałe cztery godziny. -zwróciłem się do Gosi i wyszliśmy z Jolą na dwór.

Film był średnio ciekawy, dzięki czemu ręce moje i Joli wędrowały dużo i daleko. Z kina odwiozłem ją do pracy i wróciłem do domu, nawet pół godziny za wcześnie. W przedpokoju uderzyła mnie dziwna cisza. Czyżby Gosia usnęła z małym? Ale nie, światło w salonie się paliło, widziałem to z zewnątrz. Zajrzałem do Szymonka- śpi, słoneczko moje. Wszedłem do salonu i poznałem przyczynę ciszy. Szybkich oddechów dwojga nastolatków przez ścianę się nie słyszy, więc zagadka się wyjaśniła. Gosia ujeżdżała na kanapie jakiegoś dzieciaka (sorx, ale mając 26 lat 18-latka uważam za dzieciaka). Szybko przestali, zawstydzona Gosia zasłoniła piersi sweterkiem i złączyła mocno nogi. Ale mnie bardziej interesował partner, który wstał i pospiesznie zaczął się ubierać.

– Przepraszam pana, ja… -usiłował się tłumaczyć.
– Won mi stąd, gówniarzu. Nie, nie, ty Gosiu zostaniesz. -zatrzymałem gestem dziewczynę.
Zaczerwnieniony chłopak wyszedł z pokoju. Podążyłem za nim, by zamknąć drzwi. Wróciłem do salonu. I też zamknąłem drzwi. Rodzina rodziną, ale skok w bok nie zaszkodzi. Zresztą przed przeprowadzką często wynajmowaliśmy z żoną luksusową prostytutkę do trójkącika, więc na pewno Jola nie byłaby zła. Dziewczę było już w bieliźnie.

– Ile jestem dłużny?
– Pięćdziesiąt złotych. Przepraszam za kłopot… -chciała założyć sweterek, ale nerwy jej to utrudniały.
– Nie męcz się. Daj spokój. Ile chcesz za dokończenie tego, co on nie skończył?
– Słucham?
– Mogę zrobić ci dobrze. Lepiej od niego. I jeszcze Ci zapłacę.
Zarumieniła się.
– Nikt się nie dowie.
– W sumie… Nie stać cię na mnie. Nie sprzedam się za stówę.
– Dorzucę jeden koła. Może być?
Tego na pewno się nie spodziewała.
– No dobrze… Ale nic z tego nie będzie?
– Żadnych zobowiązań.
Skinęła głową i więcej się nie odezwała. Wyszedłem z salonu do sypalni i wróciłem z plikiem 21 Kazimierzów Wielkich. Położyłem zwitek na stole i usiadłem koło niej na kanapie.

Położyłem rękę na jej udzie i zacząłem ją masować, powoli zbliżając się do krocza.
– Poddaj mi się, a nigdy tego nie zapomnisz. -wyszeptałem, patrząc w jej lekko zaszklone oczy. Bez okularów nie wyglądała już tak zimno. Była małą, bezbronną kobietką, która potrzebowała opieki. Schyliłem się do jej ust i złożyłem na nich delikatny pocałunek. Gosia objęła mnie, przyciągnęła do siebie i opadła na plecy. Leżałem teraz obok niej i głaskałem ją po nodze, całując przy tym namiętnie.

Oderwała ode mnie ręce i pomogła mi zdjąć marynarkę, a potem zajęła się guzikami koszuli. W tym czasie ja dotarłem do paseczka jej czerwonych stringów i odłoniłem jej kobiecość, przesuwając go w bok. Poczułem na palcach ciepło jej wnętrza i wilgoć wynikającą z pragnienia i niezaspokojenia. Opuszkiem palca wskazującego potarłem łechtaczkę, a środkowym delikatnie się w nią wsunąłem. Zadrżała i jęknęła do moich ust. Wtedy przestałem ją całować i zsunąłem się ustami z jej policzka, przez szyję na ramię. Chwyciłem ramiączko stanika w zęby i pociągłem. Z jej pomocą zdjąłem je całkowicie. Pocałowałem ją jeszcze raz i zdjąłem drugie ramiączko. Wyjąłem z niej palec i przewróciłem na brzuch. Odpiąłem staniczek i, sunąc językiem po jej kregosłupie, dotarłem ustami do majtek. Je także zdjąłem zębami, przy okazji delektowałem się jej zapachem.

Odwróciłem ją na plecy i położyłem się na boku koło niej. Leżała z rękami wzdłuż ciała, przez co jej piersi nie były zbyt napięte. Niewielkie półkule wieńczyły dwa różowe, stojące sutki z małymi obwódkami. Nogi miała złączone, więc widziałem tylko dokładnie wygolone łono. Dalej były gładkie, szczupłe nogi zakończone drobnymi (35?) stópkami. Zdjąłem rozpiętą koszulę i spodnie, które powoli zaczynały mi przeszkadzać. Po chwili byłem już tylko w bokserkach, stanowiących ostatnią przeszkodę w penetracji Gosiaczka, ale nie zdjąłem ich. Najpierw chciałem ją rozpalić do białości a potem dokończyć szybko dzieła.

Schyliłem się do jej stóp i zacząłem lekko masować ich podeszwy, jednocześnie biorąc do ust i pieszcząc wargami i języczkiem paluszek po paluszku. Poczułem zapach swojego mydła. „No proszę, małolaty zabawiały się pod prysznicem lub w wannie”- przelecieło mi przez głowę. Stopniowo dłonie przesuwały się na kostki, a potem łydki i golenie. Za nimi podążały moje usta. Przygryzałem, lizałem, całowałem, ugniatałem, głaskałem i masowałem aksamitną, wydepilowaną skórę. Przypomniał mi się pierwszy raz mój i Joli. Kochaliśmy się wtedy jak zwierzęta, trochę zresztą mieliśmy w czubie. Teraz postępowałem z nią bardziej subtelnie, i Gosi też chciałem pokazać się z najlepszej strony. Po pięciu minutach dotarłem do ud.

Gdy zbliżyłem się do muszelki, zaczęłem masować jej biodra i podbrzusze, omijając nabrzmiałą i spragnioną kobiecość kochanki. Usłyszałem jej pierwsze regularne, nieśmiałe jęki. Oddech Gosi przypieszył, krople potu zrosiły jej ciało. Uklęknąłem nad nią okrakiem i usiadłem na jej nogach poniżej kolan, po czym schyliłem się prosto do pępka. Wtargąłem do niego językiem i zacząłem nim obracać, a moje dłonie zapoznawały się z jej podrygującym brzuszkiem i bokami korpusu. Do tej pory omijałem piersi i łono, zostawiając je na potem. Na ostatku oderwałem usta od jej ciała, przesunąłem językiem wzdłuż torsu, między piersiami, aż do ust. Zanurzyłem w nich język, opierając się na przedramionach. Nasze ciała stykały się tylko w jednym punkcie. Poczułem jej dłonie zdejmujące mi bokserki, ale rozwarte nogi nie pozwalały zsunąć ich na uda. Zajęła się więc ugniataniem mojego torsu.

Zszedłem z niej i położyłem się na lewym boku po jej prawej stronie. Spod bokserek wystawała mi odsłonięta żołądź i około połowy członka. Poprawiłem sobie bieliznę i zabrałem się do drugiego etapu. Położyłem prawą dłoń na jej udzie, a ustami sięgnąłem do piersi. Zatrzymałem się między nimi i wysunąłem język. Wilgotnym czubkiem dotknąłem skóry, która od razu zadrżała. Zacząłem zataczać kręgi wokół jednej piersi, niespiesznie zmierzając ku sutkowi. Momentalnie podkurczyła nogi i rozwarła je, przylegając piętami do pośladków. Dłoń z uda przeniosła się na pachwinę, a potem między nóżki. Zacisnąłem pięść i przejechałem kostkami pomiędzy wilgotnymi wargami, a potem przesunąłem po każdej opuszkami palców.

Cała zadrżała, gdy palcami wskazującym i środkowym wchynąłem do środka i przekręciłem dłoń o 90 stopni, by rozszerzyć jej otworek. W tym momencie me usta zamknęły się na pierwszym sutku, a moja dłoń pierwszy raz wycofała się i wróciła. Uderzyłem bardzo mocno, wszedłem w nią aż po nasadę palców. Pozginałem w niej trochę palce i ponowiłem atak. Tymczasem ustami obrabiałem jej brodawkę. Wciskałem ją językiem w pierś, ssałem i przygryzałem. Na końcu ująłem w zęby zasłonięte wargami i pociągłem lekko w górę, aż Gosia zaczęła drżeć i zaciskać nerwowo piąstki. Puściłem i wycofałem się, wykonując leniwie coraz większe okręgi. Do tej pory wykonałem tylko kilkanascie pchnięć. Nie spieszyłem się, im dłużej będę ją stymulował, tym mocniej wybuchnie. Palce penetrowały ją najwyżej kilka razy na minutę, a ja bawiłem się w tym czasie drugą piersią Gosi.

Gdy usta skończyły swe zadanie, nastał kres i dla ręki. Pocałowałem ją w usta i uklęknąłem przy jej stopach, na wprost niej. Chwyciłem ją za kostki i położyłem sobie jej łydki na ramionach, po czym objąłem każdą nogę. Me usta spoczęły na wewnętrznej stronie jej nóżki i rozpoczęły konsekwentną wędrówkę w kierunku kobiecości. Po drodze przyssałem się do pachwiny, przygryzłem ją i kilka razy ruszyłem szczęką, mocno przy tym przywierając do jej skóry. Gosia zajęczała, a ja zostawiłem świeżą malinkę i wbiłem się w nią językiem. Dla pomocy rękoma przycisnąłem jej tyłeczek do kanapy i naparłem na nią całą siłą. Lizałem i ssałem ją bez opamiętania, dopiero po kilku chwilach przystopowałem i przeniosłem się na łechtaczkę. Trąciłem ją językiem i ścisnąłem wargami, podobnie jak sutki. Gosia krzyknęła. Rozluźniłem uścisk i rozkołysałem szczękę na boki, pocierając napiętymi wargami Guziczek Rozkoszy mojej małej kobietki. Jęki przerodziły się w spazmatyczne krzyki, coraz trudniej było mi utrzymać jej biodra. W krytycznym momencie zaprzestałem jakichkolwiek pieszczot. Gosieńka już zginała się w pałąk w oczekiwaniu na orgazm, ale ten nie nadszedł. Dyszała ciężko, biuścik falował rozkosznie w górę i w dół. Dopiero po dłuższej chwili, gdy opadło w niej podniecenie, dostrzegła brak stymulacji.

– Dlaczego przestałeś? -spytała łamiącym się głosem.
– Jeszcze z tobą nie skończyłem. -odparłem i sięgnąłem do kieszeni spodni po portfel. Wyjąłem z jednej z przegródek prezerwatywę.
– Nie musisz. -zaoponowała- Jestem zdrowa i biorę pigułki.
– Fajnie. -rozpromieniłem się.
– Twoja żona ma z tobą naprawdę dobrze. -westchnęła- Dlaczego ją zdradziłeś?
Trochę mnie to pytanie zdziwiło.
– Ona jest bi. Często kochamy się w trójkącie. -postanowiłem być szczery; może uda mi się zdobyć darmową sztukę do naszej sypialni?
– Aha. Nie przeszkadza ci to?
– A dlaczego? Co dwie piękne kobiety, to nie jedna.
– Samiec. -wycedziła z udawaną złością.- Co z moim super orgazmem? -dodała, rozchylając podkurczone nogi.- Uprzedzam, mogę krzyczeć.
– Szymek zawsze śpi jak zabity. Udała nam się pociecha. -odparłem- A krzyczeć będziesz na pewno.

Gosia czekała na mnie z gotową na wszystko szparką, a ja w tym czasie zdjąłem bokserki. Na wolność wydostał się Poskramiacz- ponieważ, poza kilkoma pierwszymi ekscesami, zawsze szczytował po kobiecie, nierzadko doprowadzając ją do dwóch albo więcej orgazmów. Pomimo średnich rozmiarów (16 cm) uważałem go za niezastąpionego. I tym razem na niego liczyłem.

Uklęknąłem pomiędzy nogami rozkosznego rudzielca i podciągłem jej nogi wyżej, aż dotknęła kolanami piersi.
– Nigdy się tak jeszcze nie kochałam. -wyznała- Nie będzie bolało?
– O to się nie bój. -uspokoiłem ją i schyliłem się aż do jej ust. Spojrzałem w dół i dostrzegłem mojego towarzysza gotowego na zaliczenie kolejnej spragnionej.
– A… -chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zamknąłem jej usta pocałunkiem i jednocześnie wsunąłem się w nią do połowy. Poczułem dłonie kurczowo zaciskające się na moich ramionach, tak, by nie zsunęły się z nich nogi. Zakołysałem kilka razy biodrami, by pobudzić jeszcze przedsionek jej Groty Rozkoszy. Wycofałem się prawie całkowicie i wróciłem, tym razem dobijając do końca. Poczułem wilgoć na mosznie i Poskramiaczu. Była tak wilgotna, że oporu prawie nie było. Gdyby nie skurcze, niemal bym jej nie czuł. Ale skurcze były, i to silne. Moje ruchy z początku były wolne, w tempie jednego pchnięcia na kilka sekund. Przyspieszałem, ale nie zamierzałem galopować. Oderwałem od niej usta i uniosłem się trochę. Kolana Gosi oderwały się od piersi, ale pewny chwyt jej rąk utrzymywał nogi na swoim miejscu. Wpiłem wzrok w jej małe skarby i pchnąłem kilka razy mocniej. Nabrzmiałe półkule rozkołysały się, sprawiając dodatkową rozkosz maturzystce.

– Tak jest dobrze… -westchnęła.
Stosowałem teraz metodę przeczytaną kiedyś przez żonę w damskim czasopiśmie; seria powolnych, głębokich pchnięć i kilka szybkich, ale płytkich. Dzięki temu po kwadransie żadne z nas jeszcze nie doszło.
– Daj mi rozkosz… -błagała- zaraz oszaleję…

Zgodnie z prośbą po ostatniej wolnej serii rozpocząłem galopadę ku szczytom. Podziwiałem jęczącą pode mną kobietę: małe, rozgrzane piersi, zaróżowioną skórę, pot spływający z czoła, rumieńce i wypieki na twarzy. Rozległy się plaśnięcia moszny i podbrzusza o mokrą kobiecość, a całe jej wnętrze było wielkim, pulsującym w mój rytm mięśniem. W końcu wygięła się w pałąk i krzyknęła wniebogłosy. Nagła zmiana kąta spowodowała moje natarcie na przednią ścianę jej muszelki, co zaowocowało momentalnym wzmożeniem doznań. Ogarnęły mnie spazmy rozkoszy, nasienie przepływające przez Poskramiacza miotało nim na wszystkie strony. Pierwsze trzy strzały były długie, trwały niemal sekundę, a każdy z nich powodował następny krzyk sparaliżowanej orgazmem Gosi. Całe jej ciało drgało, a najbardziej biodra. W tych spazmach potrafiła zdobyć się tylko na mimowolny, przerywany śmiech. Wraz z moją męskością z jej wnętrza wydostało się kilkadziesiąt mililitrów przezroczystej cieczy. Położyłem się koło niej i pobawiłem jeszcze trochę jej łechtaczką, dając jej kolejny, szybki orgazm.

– Byłeś cudowny. -ćwierkała rozpromieniona w przedpokoju pół godziny później- Naprawdę. W razie czego dzwoń. Jeśli będę miała wolne, wpadnę na kilka godzin. Następny raz za darmo. W podzięce.
– Dobrze, idź już słonko. -wyszeptałem wyczerpany.

Rano minąłem się w drzwiach z Jolą; ona wracała z pracy, ja do niej szedłem.
– Nie było problemów? -spytała po gorącym buziaku na przywitanie.
– Wręcz przeciwnie. -odparłem zadowolony- Muszę ci coś wyznać.
– Wiem. Widzę ogień w twych oczach. Nie było go od…
– Naszego ostatniego trójkącika. Pół roku. Nie gniewasz się?
– Masz jej numer? -odpowiedziała pytaniem.
– Wisi na lodówce. -rzuciłem i pocałowałem ją na do widzenia.

Po południu planowałem kilka numerków z Jolą; po raz pierwszy od miesiąca była chata wolna. Szymon poszedł na kreskówkę z grupą przedszkolną i miał wrócić dopiero o 18. A była 16.30.

Już w przedpokoju usłyszałem jęki dwóch kobiet.
– Jola, jesteś cudowna… Oboje jesteście cudowni!
Odpowiadały jej jęki. Wszedłem do salonu, a tam Gosia siedziała na fotelu z rozrzuconymi na boki nogami i pieściła swoje piersi. Natomiast moja żonka obsługiwała ją ustami i masturbowała się. Odwróciła się, gdy usłyszała moje kroki.
– Już jesteś? -spytały naraz.
Zdjąłem marynarkę i rozpiąłem kilka guzików w koszuli. Fajnie mieć taką opiekunkę.

Scroll to Top