Powieść romantyczna Dominika

Rozdział I I

To była bardzo ciepła połowa września. W powietrzu unosił się zapach asfaltu z pozałatanej milion razy drogi, a niebo powoli zaczynało się chmurzyć. Leżałem z Tośką na łące, próbując złapać choć trochę ostatnich promieni tego jakże upalnego lata. Prawie całe wakacje spędziłem u rodziny w Londynie więc mogłem bez wyrzutów sumienia narzekać na angielską pogodę, bo jak wiadomo…tam ciągle pada! Kiedy na pierwszym po powrocie spotkaniu z Tośką zostałem wyśmiany, że wyglądam jakbym z kostnicy uciekł, postanowiłem coś z tym zrobić i poddałem się namowie mojej przyjaciółki na wspólne opalanie następnego dnia.
Ja i Tosia, moja najlepsza przyjaciółka od serca, mieszkaliśmy naprzeciwko siebie od dziecka, dlatego znaliśmy się jak dwa łyse konie. Wiedziała dokładnie o czym w danej chwili mogę myśleć lub co zamierzam zaraz zrobić. Na szczęście działało to w obie strony. Nie wiedziała jednak najważniejszego….że jestem gejem. Nigdy jakoś nie miałem odwagi jej tego powiedzieć. A może uważałem to za zbyteczne? Nie wiem.
Mieszkaliśmy na wsi a od najbliższego miasta dzieliło nas jakieś 20 km. Tam też chodziliśmy do liceum. Z racji tego, że praktycznie razem się wychowywaliśmy i mieliśmy wspólne zainteresowania i pasje, uczęszczaliśmy również do tej samej klasy o profilu muzycznym. Swoją drogą jest to troszeczkę dziwne, iż mimo że spędzaliśmy ze sobą masę czasu mieszkając tylko przez ulicę, to wybraliśmy ten sam profil. Mimo wszystko nie mieliśmy siebie dosyć ani trochę. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej pogłębiliśmy naszą więź. Kłótnie zdarzały się nam bardzo rzadko, a jeśli już, to o jakieś niezrozumiałe jak się później okazywało pierdoły. Byliśmy już po maturach, dlatego rozmawialiśmy o studiach, bo te zaczynały się już za dwa tygodnie.
Chmury powoli zakrywały słońce, a lekki powiew wiatru starał się ukoić nasze spieczone ciała, przynosząc tym samym zapach skoszonej niedaleko trawy. Na twarzy Tośki widziałem rozmarzenie.
– Dominik? – spytała niepewnie – myślisz, że dobrze wybrałam kierunek studiów? No bo wiesz – zamyśliła się na krótką chwilę – jestem raczej…hmmm…raczej…nieśmiała?
Zabrzmiało to tak, jakby chciała wymusić na mnie komplement rzucony pod jej adresem. Tośka jest wysoką, szczupłą i piekielnie śliczną dziewczyną o ognistych, kręconych włosach. Stąd też moje określenie ‘piekielnie’. Jest temperamentna, ambitna i zawsze powie to, co myśli (szczególnie jeśli chodzi o mnie). Często nosi zielone soczewki, co z jej wiecznie nieogarniętą burzą włosów świetnie się komponuje. Natomiast jej lekko zadarty ku górze nosek i białe jak śnieg ząbki dodawały jej jeszcze większej urody. Uwielbiam kiedy się uśmiecha, bo nawet jeśli mam zły humor lub gorszy dzień, od razu poprawia moje samopoczucie , a wszystkie troski odchodzą w niepamięć.
– Hahaha! – jej pytanie rozłożyło mnie na łopatki. Przez dłuższą chwilę tarzałem się w trawie ze śmiechu.
-No co?! – wykrzyknęła.
– Ty? Nieśmiała ?! Dobre mi sobie! Chyba nie mówisz poważnie ? – zmierzyłem ją wzrokiem wciąż się śmiejąc – jesteś najbardziej wybuchową osobą jaką znam. A poza tym, kochanie – dodałem – wydaje mi się, że musisz bardziej w siebie uwierzyć. Skąd w ogóle taki pomysł?
– Wiem, wiem…Moja mama też mi to powtarza.
– Jesteś śliczną dziewczyną, masz klasę, figurę – to ostatnie próbowałem pokazać zakreślając coś w powietrzu, ale jakoś mi nie wyszło, na co Tośka zareagowała śmiechem – styl… no a przede wszystkim zabójczy głos! – wykrzyknąłem.
Tak, to prawda. Tosia miała anielski głos. Kiedy występowała na szkolnych akademiach, cała sala w jednej chwili cichła, a ja (i pewnie nie tylko ja, ale też i jej wielbiciele) dostawałem gęsie skórki, a tam gdzieś głęboko w sercu czułem ucisk ze wzruszenia. Zawsze byłem z niej dumny, jest dla mnie jak siostra. Jej wokal i aparycja stwarzały nieziemski klimat, na dodatek potrafiła oddać emocje każdej piosenki, co publikę wprawiało w osłupienie.
– Ahh! Dominik, dziękuję – udała zawstydzoną.
– Do usług! – uśmiechnąłem się i puściłem oczko – Poza tym gdybym nie był… – zreflektowałem się w jednej sekundzie co chciałem powiedzieć. Zamilkłem. Cisza jednak nie trwała długo.
– Gdybyś nie co ??? – zapytała podejrzliwie rzucając wianek, który wiła z polnych kwiatków i podnosząc się z koca. Zmrużyła oczy jakby chciała mnie prześwietlić i usiadła po turecku. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, jak ubrać to w słowa, jak się poprawić. Czy wyjawić jej prawdę? Jak zareaguje? Czy nie zerwie ze mną kontaktu? Kompletnie nie wiedziałem jak z tego wybrnąć.
– Gdybym nie był…- jeszcze kilka sekund układałem szybko myśli w głowie – Gdybym nie był Twoim najlepszym przyjacielem, pewnie bym powiedział to samo. A wiesz czemu Tośka? Bo to jest najszczersza prawda! – Ufff! Mam nadzieję, że nie zorientowała się, co chciałem powiedzieć i mi uwierzyła. Uśmiechnęła się niewinnie odgarniając włosy za ucho. Często wykonywała ten gest, gdy znajdowała się w niekomfortowej sytuacji.
Chyba łyknęła to, co powiedziałem.
Aby nie pogarszać swojej sytuacji w mgnieniu oka wstałem z trawy i szybko dodałem:
– Chodź , będziemy się powoli zbierać.. zaraz będzie padać. Spójrz tam – prawą dłonią wskazałem sine chmury na horyzoncie.
W oddali dało się już widzieć błyski a po chwili grzmoty.
– Tak, masz rację, dosyć już się spiekliśmy na tym słońcu. Choć wątpię w jakiekolwiek efekty.Spójrz na siebie, nadal jesteś blady jak….
Przerwałem jej, bo wiedziałem co chce powiedzieć więc dokończyłem sam.
– … trup, którego słońce jeszcze chce dopaść – zaśmiałem się głośno.
Wstaliśmy, wytrzepaliśmy koce i udaliśmy się w kierunku naszych domów. Pożegnaliśmy się czułym uściskiem i rozeszliśmy się, ja w lewo, Tośka w prawo.
Gdy tylko wszedłem do domu, usłyszałem silny grzmot a zaraz po nim głośne dudnienie deszczu o metalowy parapet w kuchni. W mieszkaniu unosił się zapach smażonego mięsa. Zajrzałem do kuchni, w której na jednej ze ścian znajdował się kompleks kuchennych mebli, na drugiej lodówka, kuchenka i zlew, a przy trzeciej ścianie z oknem stał duży, kwadratowy stół z czterema krzesłami. Kuchnia połączona jest z niewielkim salonem, w którym to siedziała mama spoglądając co chwilę na telewizyjny ekran. Gdy mnie zobaczyła, od razu zerwała się na równe nogi i sfrustrowana pędem wpadła do kuchni.
– No gdzieś ty był Dominik?! Obiad stygnie a ja czekam na Ciebie, martwiąc się, że złapie Cię burza! Zobaczysz, będziesz jutro płakał! A ja plecków nie będę Ci smarować kremikiem! O nieeeee, zapomnij! – na jej twarzy było widać grymas, ale po chwili nie wytrzymała i puściła mi oczko dziwnie się uśmiechając, co mnie trochę zbiło z tropu – Jak tam Tosia? Stęskniła się pewnie za Tobą… Nie widziała Cię ponad miesiąc!
Mama nie wiedziała jeszcze, że wolę chłopców, stąd też jej aluzja dotycząca Tośki.
– Mamo… – odpowiedziałem zażenowany tą całą sytuacją – Tyle razy Ci tłumaczyłem, że mnie i Tośkę nic, ale to kompletnie nic nie łączy poza przyjaźnią. Owszem, kochamy się, ale jak brat z siostrą. Nic więcej. – Zdawałem sobie sprawę, że mój krótki wywód na temat naszej wspólnej więzi nic nie pomoże, bo mama jak to mama….wie najlepiej.
Umyłem dokładnie dłonie i zasiadłem do stołu. Mama przygotowała mi kotlety mielone z buraczkami. Dobrze wie, że to moje ulubione danie, a zważywszy na to, że ostatnio spędziłem trochę czasu poza Polską, postanowiła zrobić polski, tradycyjny posiłek. Nie ukrywam, że trafiła w me gusta!
Po obiedzie szybko popędziłem do swojego pokoju, wypakowałem resztę rzeczy z walizki i poszedłem pod prysznic. Dopiero po zdjęciu bokserek zauważyłem, jak bardzo moje ciało zostało poparzone przez słońce. Wiedziałem, że kolejne dni z tego powodu nie będą łatwe do przeżycia. Z drugiej strony byłem bardzo zadowolony, że nie wyglądam – jak to powiedziała Tośka – jak trup.
Wieczorem, gdy już leżałem w łóżku, zastanawiałem się jak to będzie na studiach. Mimo że ukończyłem wraz z Tośką liceum o profilu muzycznym, nie chciałem dalej kształcić się w tym kierunku, dlatego wybrałem fizjoterapię. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale wiedziałem też, że nic nie jest za darmo i aby cokolwiek osiągnąć w życiu, trzeba się napracować. Moje rozmyślania trwały jeszcze kolejną godzinę, kiedy to mój telefon zawibrował. Przestraszyłem się. Niebieska dioda sugerowała mi, że Facebook chce mi coś przekazać. Odblokowałem telefon wpisując czterocyfrowe hasło. Na ekranie ukazała mi się wiadomość od Tośki. Otworzyłem. Moim oczom ukazało się zdjęcie mojej przyjaciółki ze spaloną twarzą i załzawionymi oczami wraz z podpisem:
”Ostatni raz byłam tak głupia!!!” Nie mogłem powstrzymać się o śmiechu, ale gdy zerwałem się gwałtownie z łóżka, tak samo szybko powróciłem do wcześniejszej pozycji. Przypomniałem sobie, że moje ciało wcale nie wygląda lepiej… Spojrzałem na brzuch. Był tak czerwony, że za pewne wyglądałem jak rak lub inne stworzenie tego koloru. Jedyne co czułem to niesamowite pieczenie i ból. Szybko odpowiedziałem Tośce:
”Zabije Cię za ten pomysł!” Ale za chwilę dosłałem drugą część
”Jeśli sam dożyję jutra”. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać:
”Kocham Cię :* ”. Nie odpisałem, byłem zbyt zmęczony po całym dniu. W zasadzie nie odpocząłem jeszcze do końca po podróży. Zablokowałem telefon i odłożyłem na szafkę obok.
Znowu oddałem się marzeniom. Zastanawiałem się jak to będzie, czy znajdę przyjaciół, czy dam sobie radę, czy będzie ciężko… ale przede wszystkim, czy znajdę tak długo wyczekiwaną miłość…

Scroll to Top