Rozdział 2 -Nieznajomy

Rozdział 2 -Nieznajomy
II
Dwa dni później obudziłem się dosyć wcześnie. Wciąż czułem się obolały a moja skóra wzywała pomocy. Potraktowałem ją kojącym balsamem do ciała i postanowiłem, że jeszcze chwilkę poleżę.
– Ahhh. Co za ulga! – powiedziałem sam do siebie.
Wstałem z łóżka, podszedłem do okna, odsłoniłem rolety i wyjrzałem z ciekawości jaka jest pogoda. Było pochmurno, ale nie padało. Otworzyłem okno. Świeże a przede wszystkim rześkie powietrze wpadło do pokoju. Wziąłem kilka głębokich wdechów, zakręciłem się na pięcie i poszedłem w kierunku łazienki, aby wziąć prysznic. Po skończonej toalecie stwierdziłem, że nasmaruję swoje ciało jeszcze raz. Wolałem dmuchać na zimne.
Nie miałem specjalnych planów na dziś, dlatego pomyślałem, że dzień spędzę grając na PlayStation. Lubiłem tak spędzać wolny czas. Zawsze mnie to relaksowało i pomagało przenieść się do innego świata. Często to był lepszy świat, w którym chciałbym spędzić resztę swojego życia. Świat gdzie mogłem być sobą i gdzie nie był bym oceniany przez pryzmat ludzkich podejrzeń, plotek i intryg. Dosyć często czułem potrzebę zniknięcia, zapadnięcia się pod ziemię lub zapomnienia przez najbliższych tak, jakbym nigdy nie istniał. Czułem się samotnie.
Zszedłem na dół gdzie czekało na mnie śniadanie w postaci kanapek ze świeżych bułeczek z żółtym serem, sałatą i pomidorem. Obok leżała też kartka, na której drukowanymi literami było napisane :
„smacznego!
P.S. NIE MYŚL, ŻE BĘDĘ ROBIŁA CI ŚNIADANIA CODZIENNIE. PO PROSTU MIAŁAM WIĘCEJ CZASU PRZED PRACĄ.
MAMA.”
– Dziękuję – powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Po chwili dostałem SMS-a od Tośki. Pytała mnie o plany na dziś i czy nie chciałbym wybrać się z nią do miasta po małe zakupy. Zgodziłem się. Godzinę później siedzieliśmy już w aucie. Tośka stwierdziła, że musi przygotować się do studiów i kupić kilka długopisów i zeszytów. Pomyślałem, że to całkiem niezły pomysł, bo sam nie byłem kompletnie przygotowany do zbliżającego się roku akademickiego. Potem w planach mieliśmy wypad na pizzę.
Po udanych zakupach odwiedziliśmy naszą ulubioną pizzerię, która była urządzona w stylu dzikiego zachodu. W rogach stały snopy siana, na ścianach wisiały gigantyczne obrazy ukazujące kaniony i czerwone pustynie. Nadawało to jeszcze większego klimatu. Lokal miał około 10 stolików. Zajęliśmy jeden z nich, wzięliśmy kartę i wybraliśmy pizzę. Na szczęście nie było z tym problemu, bo zarówno ja jak i Tośka, mieliśmy podobne gusta. Po wyborze pizzy przyszedł czas do zamówienia. Wstałem i podszedłem do długiej, drewnianej lady z wyrytym na jednej z desek napisem „WestMill” sugerującym nazwę Pizzerii. Zamówiłem pizzę i już miałem wracać do swojego stolika, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok. Odnosiłem dziwne wrażenie, że odkąd wszedłem do tego lokalu, ktoś mnie obserwował. Czułem się nieswojo. Nie chciałem nic mówić Tośce, bo za pewne skwitowałaby mnie i uznała, że bredzę i mam urojenia. Rzuciłem szybko wzrokiem w kierunku osoby, która się we mnie wpatrywała. Był to chłopak. Miał ciemne włos zaczesane i starannie ułożone w tył głowy, szare, wyraziste oczy z czarną obróbką dookoła tęczówki, lekki ciemny zarost i dosyć ostre rysy twarzy. Był dobrze zbudowany i modnie ubrany. Jego klatkę piersiową opinała koszula w biało-czerwoną i drobną krateczkę, na nadgarstku miał bransoletkę z brązowych koralików i sznureczków razem powiązanych, czarne jeansy i czarne buty sportowe. Wyglądał na około dwadzieścia pięć lat. Drgnąłem. Po moim ciele przeszedł nieokiełznany i niewytłumaczalny dreszcz. Nie wiedziałem co zrobić. Czułem się zakłopotany całą tą sytuacją. Zawstydziłem się a na moich policzkach ukazały się rumieńce. Chłopak mimo, że siedział, jak potem wywnioskowałem, ze swoimi znajomymi, uśmiechnął się delikatnie podnosząc kącik swoich pięknie symetrycznych ust i tajemniczo puścił mi oczko. Poczułem ucisk w mostku, czułem się nieziemsko skrępowany i wydawało mi się, że cały świat właśnie patrzy na mnie tak, jakby moja tajemnica skrywana o dziecka ujrzała światło dzienne. To było fatalne uczucie, ale czułem również coś innego….,coś, czego nie potrafię ubrać w słowa…a co nie dawało mi spokoju. Ruszyłem w kierunku Tośki, udając, że nie widziałem gestu, który wykonał chłopak.
– co masz taką minę jakbyś ducha zobaczył? – skrzywiła się Tośka. – Nie ma pizzy? – uśmiechnęła się.
– Nieeee..po prostu chyba coś mnie bierze, jakoś słabo się czuję. – skłamałem – Możemy się zamienić miejscami? Wiesz, nie lubię siedzieć twarzą do ludzi. – wytłumaczyłem jej, że rozpraszają mnie przechodnie centra handlowego, którzy mijając pizzerię czy inną restaurację, wścibiają nosa i patrzą na Ciebie jakby chcieli ci zabrać ostatni kawałek posiłku.
– Jasne, nie ma problemu.- zgodziła się.
Głownie chodziło mi o to, że przy pierwszym stoliku od wejścia, siedział chłopak, który w dalszym ciągu nie spuszczał ze mnie wzroku. Czułbym się bardzo skrępowany i pewnie nie mógłbym się skupić na jedzeniu apetycznej pizzy. Tak więc szybko zamieniliśmy się miejscami i czekaliśmy aż nasze zamówienie przyjdzie, aby zostać w ekspresowym tempie pożarte przez wygłodniałe żołądki. Rozmowa z Tośką zawsze poprawiała mi humor. Jak zwykle gadaliśmy o pierdołach np. obgadywaliśmy naszych wspólnych znajomych, kto z kim, dlaczego tak , a dlaczego już nie. Potem przeszliśmy do wspomnień i odpałów jakich dokonywaliśmy w dzieciństwie, nie zważając na konsekwencje. Czas płynął dosyć szybko. Nie wiem czemu to zrobiłem, ale odwróciłem się gwałtownie niespodziewanym nawet i dla mnie ruchem. Spojrzał na mnie. Jego oczy emanowały ciepłem i czymś, czego znowu nie potrafiłem określić…. Czułem się zahipnotyzowany. Nie mogłem, a może nie chciałem oderwać wzroku. Po moim ciele przeszedł legion dreszczy. Znowu drgnąłem. Ta chwila trwała może trzy sekundy, ale dla mnie wydawała się być wiecznością. Nagle dostałem kopniaka pod stołem.
– Auuuuuuć!!! – warknąłem – zwariowałaś ?! To bolało!
– Przepraszam Sir Dominiku, ale właśnie opowiadałem o problemie, który dotyczy także i Ciebie. Przypominam Ci, że w dalszym ciągu nie mamy znalezionego mieszkania a do rozpoczęcia studiów zostało tylko kilka dni. – powiedziała oburzona, wymachując przy tym rękoma.
– Ahhh taaak..wiem, pamiętam. Powinniśmy jak najszybciej coś z tym zrobić – mruknąłem chyba mało przekonywująco – Jutro zaczniemy czegoś szukać. – zapewniłem.
Na studia postanowiliśmy wyjechać razem do tego samego miasta. Jakoś nie wyobrażałem sobie rozłąki z Tośką i vice versa. Tyle razem przeszliśmy! Jak to się mówi : „Na dobre i na złe! Aż po grób!”. Tośka wybrała wokalistykę jazzową, ja fizjoterapię więc będziemy widywać się tylko w mieszkaniu. Taki układ idealnie nam odpowiadał. Powoli kończyliśmy naszą pizzę.
– Skoczę jeszcze tylko do toalety zanim opuścimy centrum handlowe – poinformowała mnie, podnosząc się z krzesła – poczekaj tu na mnie – zmierzyła mnie wzrokiem, pogroziła palcem i odeszła.
– Nigde sze ne wybieam –wypowiedziałem starając się nie wypluć przeżuwanego kawałka pizzy.
W tym samym czasie usłyszałem wielkie poruszenie za moimi plecami, ale nie miałem odwagi się odwrócić kolejny już raz. W sumie nie widziałem w tym większego sensu. Może o tylko były moje urojenia. Ostatnio bardzo dużo czasu spędziłem w samotności i dlatego teraz sobie coś wpieram… Rozsądek wziął górę z czego byłem bardzo zadowolony. Nagle poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu. Znieruchomiałem a powietrze zatrzymało mi się w płucach. Spojrzałem ku górze i moim oczom ukazał się On. Wyglądał na jeszcze wyższego niż myślałem. Jego silny uścisk sprawił, że dostałem gęsiej skórki i zadrżałem raz kolejny. Nic nie powiedział, uśmiechnął się tylko tajemniczo i ponownie wysłał mi oczko. Jego prościutkie i śnieżnobiałe zęby wyglądały powalająco w połączeniu z ciemnym zarostem. Dopiero teraz zorientowałem się, że w prawym uchu miał malutkiego kolczyka, co kreowało go w moich oczach na jeszcze lepszego przystojniaka. Chłopak wsadził mi coś w małą kieszonkę na mojej piersi i odszedł wraz ze swoimi przyjaciółmi.
Siedziałem tak zdumiony chwilą, która trwała kolejną wieczność, do powrotu Tośki. Nie wiedziałem za bardzo co się dziej. Jakim sposobem wiedział, że jestem innej orientacji. Czułem się obnażony wśród tysięcy ludzi, dosłownie…
– Haaaaaloooo! Ziemia do Dominika! –usłyszałem – zbieramy się?
– taaak, możemy się zbierać – odparłem.
Tośka jeszcze raz mnie przeszyła podejrzliwym wzrokiem. Nic jednak nie skomentowała.

Kilka godzin później leżałem już w łóżku. Dopiero teraz nabrałem odwagi, aby sprawdzić co dostałem od nieznajomego. Wstałem z łóżka sięgnąłem do koszuli. Wyciągnąłem z małej kieszonki jeszcze mniejszą karteczkę, na której podany był numer telefony i imię wielbiciela – Olek.

Scroll to Top