Praga 2007

Praga 2007. W dniach 12 – 15 listopada odbywały się, jak co roku, targi w Brnie, na których wystawia się również nasza firma. Targi kończyły się w czwartek, piątek pakowanie eksponatów i powrót do domu. Uzgodniłam z dyrektorem, że z eksponatami wrócą pracownicy, a je jeszcze zostanę sobie w Czechach. Będąc już tak blisko postanowiłam wpaść do Pragi. Już wcześniej skontaktowałam się ze swoją znajomą, Hanką, że mam zamiar wpaść do Pragi i żeby mi „coś ciekawego przygotowała”.

Kilka słów o Hance. Poznałam ja w Hamburgu, spotkałyśmy się „na występach” ale okazało się, że śpimy razem w tym samym pensjonacie Manfreda, więc usiadłyśmy przy drinku i zrobiłyśmy „spowiedź”. Okazało się, że Hanka, mając w 1998 roku 35 lat wybrała się z mężem i córką na urlop po Europie. Z Pragi pojechali do Paryża, dalej do Brukseli i droga powrotna do Pragi wiodła przez Hamburg i Berlin. Niestety, mieli w Hamburgu tragiczny wypadek, zginął mąż i córka, ona była mocno potłuczona. Oczywiście na miejscu zjawiła się Policja, Policja zawiadomiła Manfreda, on pracuje w Firmie Ubezpieczeniowej, załatwił za Hankę wszystkie formalności przewiezienia jej do Pragi, przewiezienia również zwłok męża i córki. Po ponad dwóch latach Hanka trochę wróciła do życia i przyjechała podziękować Manfredowi. On ja zaprosił na kolację i normalnie uwiódł. Kiedy zapytała go, jak ma się mu odwdzięczyć, zaproponował jej „wizyty w klubach”. W tym momencie, jak to „porządna kobieta” odmówiła, ale kiedy wróciła do domu i okazało się, że z jej niewielkiej pensji nie jest tak łatwo żyć, zgodziła się, przyjechała do Hamburga i tym sposobem spotkałyśmy się. To też przy okazji targów postanowiłam po nich pojechać do niej do Pragi. Załatwiła mi nocleg i spotkałyśmy się w piątkowe popołudnie. Trochę plotów, ale powiedziała mi, że ma dla mnie na późny wieczór niespodziankę, spotkanie w trzema „Orangutami”. Od razu wyjaśniła mi, że to nie chodzi o małpy, ale pewien typ mężczyzn, których ona tak nazywa. Byłam trochę zaskoczona, widząc moje zakłopotanie, stwierdziła, ze nie muszę się niczego obawiać, normalny męski seks.Wyszłyśmy z hotelu parę minut przed dziesiątą, wsiadłyśmy w taksówkę i zawiozła mnie na moje miejsce spotkania. Było to prawie w centrum miasta, w budynku dwupiętrowym, gdzie na parterze był jakiś lokal rozrywkowy, bo słychać było muzykę. Przechodząc przez ten lokal weszłyśmy na zaplecze, tam powitał nas znajomy Hanki, który już mnie samą poprowadził na piętro. Krótki korytarz, otwarcie drzwi i weszliśmy do niewielkiego przedpokoju. Tam zdjęłam płaszcz i sweterek. Z głębi wyszedł inny mężczyzna ubrany w biały szlafrok, używając niemieckiego języka, elegancko przywitał się ze mną, wprowadzając do środka. Był to jakby niewielki salon, bardzo gustownie urządzony, panował w nim przyjemny półmrok, w którym zastałam jeszcze dwóch mężczyzn, powitali się ze mną, ale już po Czersku. Nie był to większy problem, po czym zaproponowali mi obejrzenie miejsca, w którym się znajdowaliśmy. Był to jakby apartament. Z tego salonu w lewo wchodziło się do dużej sypialni, a z niej do łazienki. Po przeciwnej stronie do niewielkiego korytarzyka, a z niego na lewo i prawo do następnych pokoi sypialnych, a na wprost do jeszcze jednej łazienki. Z prawej strony wejścia znajdował się niewielki aneks kuchenny. Ponieważ spotkanie odbywało się w Czeskiej Pradze, więc zaczęliśmy nasze spotkanie od napełnienia kufli piwem. Popijając „Złotego bażanta” zaczęła się rozmowa, a właściwie prośba do mnie, abym im wytłumaczyła, jak doszło do tego spotkania. To nie było trudne, ale ja odwróciłam pytanie, skąd oni tutaj. Okazało się, że Hanka próbuje „przenieść Hamburg od Pragi”, a mówiąc precyzyjnie, okazało się, że w Pradze są Czesi i obcokrajowcy, którym nie wystarcza „panienka do łóżka”, ale chcą coś ciekawszego. Dlatego powstają różne kluby. Tak właśnie powstał „Klub Orangutanów”. W tym momencie panowie wstali i zrzucili swoje szlafroki. Było to trzech mężczyzn, średniego wzrostu, bardzo dobrze zbudowani, ale to, co najważniejsze, wyjątkowo mocno owłosieni na całym ciele. Tak mocno owłosionych mężczyzn to jeszcze w życiu nie widziałam. Podeszłam do pierwszego i zaczęłam dotykać tych jego „loczków” na klatce piersiowej. Wsunęłam rękę, przesuwając ją po jego ciele, miałam wrażenie jakbym przesuwała ją przez bardzo miękką szczotkę. Kiedy ja sprawdzałam gęstość owłosienia jednego z nich, drugi zaczął mnie rozbierać. Byłam ubrana w lekką sukieneczkę, więc nie problem było ją zdjąć przez głowę, pod nią miałam już tylko staniczek i majteczki z rajtuzami. Kiedy już odłożył sukienkę, rozpiął stanik, też odłożył, ja w tym momencie całym ciałem przylgnęłam do swojego partnera. Dotyk piersiami tego tak owłosionego torsu spowodował natychmiastowe moje podniecenie. Przesuwałam się po jego torsie, to w lewo, to w prawo. Każdy taki dotyk powodował dalszy stopień podniecenia. Kiedy ja tak się pieściłam, drugi dalej nie próżnował, tylko zaczął zdejmować ze mnie, to, co jeszcze pozostało. Zupełnie rozebrana zaczęłam swoje rączki kierować w dół, chciałam przekonać się, jak daleko sięga tak duże owłosienie.Spuszczając ręce w dół, jednocześnie opuszczałam jego szorty. Doszłam do samego dołu, okazało się, że to owłosienie wcale nie rzednie i na wysokości spojenia łonowego jest równie duże. Ale dotykając spojenia łonowego zaczęłam dotykać również jego kutasa. Okazał się to być „porządny” kutas. Miał swoją długość, ale przede wszystkim miął swoją wcale nie małą grubość. To mi „zaimponowało”, więc opuściłam się jeszcze niżej i już na kolanach postanowiłam sprawdzić stan owłosienia samego kutasa. Biorąc go w usta przekonałam się, że żołądź i kilka centymetrów poniżej fałdu skórnego tworzonego przez napletak jest nieowłosiona, jednak dalej już jest, co poczułam, jak wpuściłam go głębiej w usta. Ja próbowałam pieścić pierwszego ustami, a drugi zajął się moją cipką, robiąc mi klasyczną palcówkę. Jego palec był odpowiednio gruby, a przede wszystkim długi i bez problemów sięgnął szyjki. Wówczas już osiągnęłam nie mały stopień podniecenia. Wykonałam kilka energicznych ruchów wpuszczając tego kutasa coraz głębiej. Drugi zrobił również kilka energicznych ruchów i cipka puściła soki namiętności. Osunęłam się całkiem, zajmując pozycję na kolanach. Na to tylko czekał trzeci, który natychmiast wszedł we mnie. Czując go mocno w sobie przekonałam się, że ten trzeci też ma odpowiednio grubego kutasa. Chwycił mnie za biodra i zaczął swój taniec zdobywcy. Po pokoju rozległ się charakterystyczno odgłos odbijanych bioder, aż przyszedł moment spełnienia. Zwinęłam się w kłębek na podłodze, dłuższą chwile oddychając i przeżywając jego mocne wejście. Zdążyłam wrócić z łazienki a pierwszy mówi do mnie, że nie dokończyłam swojej pracy. Spojrzałam, a on siedział na krześle, pokazując stojącego do góry kutasa. Jeszcze dobrze nie zdążyłam wziąć go w usta, a już od tylu instalował się drugi, ten od palcówki. Położył dłonie na biodrach i po chwili był już we mnie. Wszedł bardzo głęboko, czułam go mocno w sobie. Zaczęła pracować precyzyjna maszyna parowa, tłok w przód, tłok w tył. Ale to do przodu było z pewnym przyspieszenie. Co on do przodu, to mój kutas w ustach coraz głębiej. Aż przyszedł moment jego maksymalnego podniecenia i wypełnił mnie swoimi sokami. Tamten skończył, ale jeszcze nie skończył ten, którego miałam w ustach. Chwyciłam go lekko przy nasadzie i wykonując kilka szybkich ruchów poczułam, jak się pręży. Cofnęłam usta i dostałam mocny strumień na twarz. Było to niesamowite. Po nogach sączyły się soki tego, co skończył w cipce, a po twarzy rozpływały się soki tego, co go miałam w ustach. Ocierając twarz wstałam i poszłam się umyć. Kiedy wróciłam, wolno i spokojnie wypiłam cały kufel piwa, tak mi się chciało pić. Ale ten czas wystarczył, aby trzeci był już gotowy. Stwierdził, widziałem Twoją cipkę od tyłu, ale z przyjemnością zobaczę ją od przodu. To mówiąc, podął mi rękę, prowadząc do sypialni. Położyłam się, szeroko rozsuwając nogi. Wszedł we mnie, jak burza, wbijając się coraz mocniej. Ale przy tym było to niesamowite wrażenie, bo o mojego nogi ocierały się te jego bardzo owłosione nogi, dodatkowo smerając mnie. Nie wiem, ile czasu minęło, ale te bodźce spowodowały bardzo szybkie podniecenie. Wyrzuciłam ręce do góry, jęcząc, kręciłam głową na boki. Moment, kiedy się we mnie spuszczał potwierdziłam bardzo mocnym krzykiem. On poszedł, a ja długo nie mogłam złapać równego oddechu. Kiedy się umyłam, ponownie, z przyjemnością zajrzałam do kufla z piwem. Dopijając go widziałam, że znacząco patrzy na mnie drugi. Kiedy odstawiłam kufel wziął mnie za rękę i poprowadził do sypialni. Tam samemu położył się na łóżku, dając znać, żebym na nim usiadła. W momencie, kiedy wprowadzałam jego kutasa w cipkę czułam, jak by się wypełniał balon. Tak wypełniała się przestrzeń mojej cipki, kiedy go wpuszczałam do środka. Ja wypełniłam się już całkiem, ale on jeszcze nie wszedł cały. Zanurzyłam ręce w jego wspaniale owłosionej klatce piersiowej, on chwycił mnie za biodra i wykonując kilka ruchów w górę i w dół, wbił mnie do końca. Czułam, jak by mi chciał wejść w środek klatki piersiowej. Teraz ja, trzymając się kurczowo tych jego włosów, zaczęłam unosić się na swoich udach i opadałam. Czułam, jak wzbiera we mnie podniecenie, jak cipka puszcza coraz więcej soków. On też sztywniał coraz mocniej, aż w pewnym momencie poczułam jakby ukłucie od wnętrza, a to on się po prostu spuścił. Opadłam na jego tors. Znowu we mnie coś zawrzało, bo piersi przesunęły się po tych kłębkach włosów i przez dłuższą chwilę nie miałam ochoty wstać. Ale nie miałam wyjścia, musiałam iść się umyć. I tu pewna konsternacja. Myjąc się stwierdziłam, że ta „huśtawka” na biodrach mojego partnera dosyć mocno dała się we znaki, powodując lekki ból podbrzusza. Niestety, nie miałam czasu zastanawiać się nad tym, bo po wejściu czekał już na mnie pierwszy partner. On chciał klasykę, więc przeszliśmy do sypialni, położyłam się, jeszcze dobrze nie rozsunęłam nóg, a on już we mnie wchodził. Ledwo wbił się, a ja już zaczęłam jęczeć, bo pobolewał mnie ten brzuch. Ale przyszło podniecenie, widocznie się trochę rozluźniłam, bo mocno poczułam jego wytrysk. On poszedł sobie, a ja zwinięta w fasolkę leżałam, próbując wyrównać oddech. Umyłam się, ponownie wzmocniłam organizm piwkiem, trochę już mi szumiało w głowie, więc uznałam, że czas skończyć to spotkanie. Ale okazało się, że moi partnerzy byli zupełnie innego zdania. Próbowałam cokolwiek im wytłumaczyć, że ich argumenty są bardzo mocne, jak na moje możliwości. Niestety, skończyło się to niezbyt przyjemnie dla mnie, bo trzeci chwycił mnie za włosy i prowadząc do sypialni powiedział mi, że mam być grzeczna i wystawić pupę, jak nie, to oni znajda inną metodę na mnie. Więc już nie dyskutowąłm, tylko zrobiłam, co mi polecił. Ta przedłużająca się rozmowa spowodowała, ze on był już bardzo podniecony, a we mnie narastało zmęczenie. Więc kiedy wdarł się we mnie, już od początku tego zbliżenia mocno jęczałam. On na to nie zważał, tylko wbijał się we mnie z całej siły. Efekt był taki, że już bardzo głośno jęczałam. Wyraźnie wyczułam moment, kiedy on też już dochodził do szczytu swojego podniecenia, a moment spuszczenia się skwitowałam dosyć głośnym jękiem. On poszedł, ja leżałam już mocno zmęczona. Miałam jednak świadomość, że muszę się zebrać, bo w kolejce czeka jeszcze dwóch. I nie myliłam się. Wracając z łazienki drugi pozwolił mi na parę łyków piwa i zaprowadził do sypialni. Polecił mi położyć się na wznak. Ledwo zdążyłam mocno rozłożyć nogi, a już się we mnie wdzierał. Wdarł się, bo tak to należy powiedzieć, a ja, przy każdym jego pchnięciu pokrzykiwałam. Narastało podniecenie i narastał mój krzyk. Kiedy przyszedł czas spełnienia było to prawie wycie. Położyłam się, czekając na ostatniego mojego partnera. Kiedy we mnie wszedł, już prawie płakałam, tak byłam w środku „zdarta” przez kutasy tych Orangutanów. Ale jego to nie interesowało, ja jęczałam, krzyczałam, a on mnie rżnął. Jak na złość, robił to wyjątkowo długo. Pozostali partnerzy stali obok i wtórowali mi w moim krzyku, komentując cos między sobą. Przy dużym już krzyku skończyłam to zbliżenie. Miałam świadomość że już dawno trzech mężczyzn nie sklepało mnie tak mocno. Wróciłam do domu i długo nie mogłam spać, czując jeszcze wszystko w sobie. Wczesnym popołudniem przyszła Hanka i wyciągnęła mnie „na piwo”. Połaziłam trochę po mieście, ale nie za długo, bo Hanka powiedziała mi, że bardzo podobałam się „Orangutanom” i mają chęć na „poprawkę”. Przez chwile zastanawiałam się, ale doszłam do wniosku, że nie wiem, kiedy ponownie będę w Pradze, więc zgodziłam się, ale tylko po jednym zbliżeniu od każdego. Po spotkaniu piątkowym ta sobota też nie była taka prosta, jęczałam już przy pierwszym, a przy trzecim normalnie darłam się, jak wbijał się we mnie od tyłu. Wróciłam dobrze „rozklepana” do domu, poszłam spać. Nawet szybko usnęłam, rano wstałam, cały brzuch mnie bolał, ale trochę rozruszałam się pod prysznicem, zjadłam śniadanie, akurat przyszła Hanka, pożegnałam się i w drogę do domu. Tutaj pewne zaskoczenie. Żegnając się z Hanką usłyszałam, że mam od niej zaproszenie na następne spotkanie, tym razem będę mogła spotkać się z jej „Chuliganami”. Nie bardzo wiem, co to znaczy, ale od razu nabrałam ochoty, mówiąc jednak, że będzie problem z moim czasu. Ona stwierdziła, że co się odwlecze, to nie ucieczce. Szczęśliwie dojechałam do domu, natomiast w poniedziałek, po tygodniowej nieobecności zawitałam do pracy. Dopiero teraz nastąpiło podsumowanie naszego udziału w targach. Osobiście, uznałam je za bardzo udane. Zawarliśmy kilka bardzo dobrych kontraktów oraz przy tej okazjo „zwiedziłam” trochę Pragę. 24 listopada 2007 r

Scroll to Top