Przekleństwo Ekstazy cz. 9 (OSTATNIA)

Na wstępie pozdrawiam wszystkich tych, którzy dotrwali aż tutaj… Miłej lektury 🙂

***** ***** ***** ***** *****

Po powrocie z Moczar Śmierci Oron spędzał po kilka godzin dziennie w sali tronowej. Dostarczone przezeń wieści nie napawały optymizmem- nadchodziła wojna, która zadecyduje o losach świata.
– Co możemy zrobić w tej sytuacji? – pytał wciąż sam siebie Efellas.
Sytuacja go przerastała. Na wschodzie i południu werbowane i szkolone były armie przeciwników gotowe zrównać z ziemią każde rimońskie domostwo. Narodańczycy i orkowie, dwie wrogie Imperium nacje zawarły sojusz pod wodzą Aldorina, wygnanego ze swego królestwa na wschodzie elfa. Przeciwnik ufortyfikował dla siebie Tromb, niewielką wyspę leżącą niedaleko od wybrzeży Rimonu. Całości beznadziei dopełniało wskrzeszenie legendarnych wodzów Drinuma, Ghaska i Rimala.

Półorkowi nie było dane zaznać odpoczynku. Podczas kilkudniowej bytności w stolicy unikał Rycheli bojąc się, że ulegnie przeznaczeniu i odnowi romans z królową. Najbliższe kilkanaście miesięcy spędził, podróżując po całym królestwie. Stał się prawą ręką króla, szarą eminencją w państwie. Doświadczenie zbierane podczas tysięcy lat pomogło zapobiec wielu klęskom, do których przyczyniłby się w swym niedoświadczeniu król. Pomimo trosk i usilnych starań Orona, przeciwnicy wciąż posuwali się do przodu. Na północy ujawnił się potomek Syriona, pogromcy Erkona, a zarazem Almora, który pokonał wieki temu Trzech Wodzów. Zabił ducha Drinuma podczas wrażego desantu w Waterii używając miecza i tarczy przywiezionych tysiące lat temu z Najdalszego Zachodu. Wróg został odparty, a triumfalny pochód Rimonu zakończył się w Narze. Po wielu perypetiach i punktach zwrotnych udało się wygrać wojnę na północy, a Narod, jeden z przeciwników, został pokonany.

Nastało kilka miesięcy pokoju. Pokoju, który przeważył o losach Orona i jego najbliższych.

***** ***** ***** ***** *****

Pod koniec ostatniego miesiąca lata Oron gościł w stolicy. Towarzyszył mu Lion, bohater królestwa zwany Dziedzicem Erkona. Po wizycie u króla wracali wczesnym wieczorem koło komnaty królowej, gdyż na czas wojny zamieszkali w pałacu, dwa korytarze od sypialni Efellasa i jego małżonki. Mijając akurat drzwi do bawialni Rycheli, usłyszeli kobiecy krzyk. Nie namyślając się wkroczyli do środka. Zorientowali się w sytuacji i oniemieli. Królowa, dobiegająca już czterdziestki, lecz wciąż seksowna ognista kobieta z lodowatej północy, leżała nago z rozłożonymi nogami, między którymi tkwiła ruda główka dwórki, również w negliżu.

Na widok Orona dojrzała kobieta podskoczyła na łóżku niczym przyłapana na seksie nastolatka. Jej towarzyszka również spojrzała na przybyłych, bacznie przyglądając się szczególnie Lionowi. Trzeba przyznać, że piękna byłaby z nich para. Wychowany na wojaczce młodzieniec stanowił okaz męskości. Sięgające ramion blond włosy, krystalicznie niebieskie oczy, przystojna jak na wojaka twarz- mógł się podobać. Oron przerastał go co prawda o głowę, ale i tak należał do najwyższych mężczyzn w królestwie.
– Witaj, Oronie. – wydukała w końcu Rychela. – Zamknijcie drzwi, to się zabawimy.
Półork wykonał polecenie, ale zabawa nie nadeszła tak szybko. Najpierw cała czwórka zaległa w olbrzymiej balii na co dzień służącej królowej do kąpieli i zabawiania się ze służkami.
– Elinoro, czy nie uważasz przybyłych tu mężów za bardzo przystojnych? – spytała onieśmieloną widokiem nagich wojowników dwórkę.
– Tak, pani. – przytaknęła i spojrzała na Liona. Gdy napotkała jego wzrok, zarumieniła się jeszcze bardziej i wbiła wzrok w spienioną taflę gorącej wody.
– Jesteś już prawie dorosła. Jako królowa mam prawo udzielać małżeństw. Lionie – zwróciła się do przyjaciela swego ukochanego – Czy bierzesz tę oto Elinorę za żonę?
Młodzieniec strapił się.
– To córka jednego z najbogatszych i najznamienitszych rodów w królestwie, lepiej nie trafisz. – zachęciła go do twierdzącej odpowiedzi.
– Zgadzam się. Ale – zastrzegł od razu – Tylko wtedy, jeśli ona też tego chce.

Orona rozbawiła spontaniczność tej sytuacji, sama królowa zresztą też nieźle bawiła się kosztem swych poddanych. Sytuacja, która nastąpiła, odbiła się głębokim echem w jego głowie i wydobyła z odmętów wielowiekowej pamięci ów wieczór, gdy zaręczył się z Hyeną. Naszedł go melancholijny nastrój, ale udawał, że dobrze się bawi.

Sytuacja była faktycznie komiczna. Czerwona, jak burak młódka wydukała w końcu „tak” i dla dopełnienia formalności młoda para musiała wstać, wziąć się za ręce i złożyć na swych ustach delikatny pocałunek cementujący ostatecznie zawarte małżeństwo. Ich strojami ślubnymi nie były biała suknia i rycerska zbroja, lecz piana, która niefortunnie nie zakrywała ich seksualności. Rychela z podziwem wpatrywała się w idealnie wyrzeźbione ciało Liona. Potężnej muskulatury w żadnym miejscu nie szpeciła choćby najmniejsza obecność tkanki tłuszczowej. Pachnąca erotyzmem sytuacja i ciepła woda pobudziły członka młodzieńca do wzwodu. Miał się czym pochwalić, ale daleko mu było do Półorka. „Mojego Półorka”- dodała po chwili rozmyślań królowa. Obaj obecni w pomieszczeniu przedstawiciele płci brzydszej napawali się pięknem i świeżością Elinory. Była jeszcze podlotkiem, dopiero co skończyła szesnaście lat. Zgodnie z prawem od tego wieku Rimończycy mogli zawierać małżeństwa. Szczupłe ciało nie nabyło jeszcze typowo kobiecych krągłości, tym niemniej niewielkie, zakończone czerwonymi sutkami piersi i wyraźnie już zarysowane, jędrne biodra przyprawiały Liona i Orona o kosmate myśli. Wzgórek łonowy dziewczęcia porastał rdzawy, ociekający teraz pianą meszek.
– Zarządzam pokładziny. – rzekła królowa. – Nastąpią one tu i teraz, na futrze leżącym koło balii.

Państwo młodzi wyszli z wody. Wysuszyli się miękkimi ręcznikami tkanymi ręcznie specjalnie dla królowej, po czym spojrzeli na siebie wymownie.
– Jesteś piękną dziewczyną i zrobię wszystko, byś nie zapomniała tej nocy. – rzekł do niej, patrząc dziewczynie w duże, zielone oczy. Postąpił krok do przodu i przytulił ją, obdarzając małżonkę czułym pocałunkiem. Była niespełna o głowę niższa od niego, toteż nie nastręczało mu trudności dosięgnięcie do jej ust. Objęła kochanka szczupłymi, dziewczęco różowymi (jak całe jej ciało) rękoma. Nie nacieszyła się długo smakiem jego warg, bo szybko oderwały się od niej i powędrowały w dół jej ciała. Lion chwycił delikatnie brodę dziewczyny i uniósł ją do góry, by wystawić na pieszczoty smukłą, łabędzią szyję. Przemierzał językiem od obojczyków do podbródka, muskając subtelnie jedwabiście gładką skórę, pod którą czuł grę napiętych mięśni. Kontynuując poznawanie młodego, dziewiczego ciała, schylił się ku piersiom. Ujął jedną z nich w swą sporą dłoń i począł zataczać opuszkami dwóch palców kręgi zmierzające ku twardniejącym sutkom. Druga półkula doznawała w tym czasie pocałunków i pieszczot czubka tudzież powierzchni języka. Gdy ciepłe, delikatne wargi młodzieńca zamknęły się na sutku, Elinora wydała z siebie pierwszy w życiu jęk rozkoszy. Dostała gęsiej skórki, jakby przestraszyła się swej śmiałości. Kochanek szybko wyprowadził ją z impasu, gdy zassał jeden z nabrzmiałych guziczków, a drugi potarł ostrożnie rowkiem między zwartymi palcami. Wydała z siebie drugi jęk i położyła dłonie na głowie schylonego przed nią partnera, wplatając drobne dłonie w mocne, długie włosy.

Dla Liona był to sygnał, by uklęknąć i wykonać kolejny krok w kierunku meritum sprawy. Na Położył dłonie na młodych pośladkach, ale nie zadowolił się tylko nimi- pieścił powolnymi, kolistymi ruchami także nogi i plecy dziewczyny. Ustami natomiast tańczył na napiętym, szczupłym brzuszku. Za każdym razem, gdy wysuwał język, spazm łaskotek przeszywał Elinorę i przyprawiał ją o kolejne mimowolne jęki.

Pierwszym wspólnym miłosnym doświadczeniom świeżo upieczonego małżeństwa towarzyszyło żywe zainteresowanie Rycheli i Orona. Opierając się na krawędziach balii, przyglądali się zainscenizowanej przez królową „nocy poślubnej”. Oczywiście cieszyli się wzajemną bliskością, czego najlepszym dowodem była dłoń kobiety spoczywająca na członku Półorka i jego palce myszkujące w rozgrzanej norce.

Pana młodego przestał zadowalać smak gładkiej, młodej skóry Elinory, toteż gwałtownie wtargnął głową między uda dziewczyny, rozpychając je brodą. Kilka ruchów języka błądzącego po kroczu sprawiło, że ugięły się pod nią jej nogi. Przytrzymał ją, by nie upadła. Pomógł jej położyć się na ciepłym, puszystym futrze, po czym zajął się dziewiczą muszelką. Rozchylił nogi partnerki i przyjrzał się dokładnie delikatnej, mokrej po kąpieli szparce. Błyszczące, różowawej barwy nabrzmiałe wargi lekko rozchylały się ukazując nieco ciemniejszą różyczkę w środku. W stronę pępka biegła „ścieżka życia” złożona z rzadkich, rudych włosków układających się w wąski paseczek. Schylił się do kwiatu jej kobiecości i złożył pełen ciepła, czuły pocałunek na pachnącym olejkami do kąpieli meszku. Kolejnymi pieszczotami warg zmierzał coraz niżej. Ominął szerokim łukiem łechtaczkę i obrysował ustami całe łono Elinory, wracając do punktu wyjścia. Do akcji wkroczyły dłonie cierpliwego kochanka. Samotny palec obrysował dokoła szparkę, po czym pogładził ją delikatnie. Następnie druga dłoń rozchyliła wargi, ukazując powoli pulsujący, twardy groszek i wnętrze zasłaniane zazdrośnie przez delikatną błonę.

Ostrożnie i powoli włożył w nią jeden palec. Z każdym ruchem czuł, jak się opiera silnymi skurczami. Była jednak tak mokra, że nie utrudniało mu to poczynań. Poruszył kilka razy palcem i zamknął usta na łaknącej pieszczot łechtaczce. Kilka ruchów wystarczyło, by wygięła się w pałąk, zacisnęła piąstki na posłaniu i jęknęła przeciągle, wydychając ze świstem powietrze. Zaprzestał pieszczot, by delektować się pierwszym orgazmem Elismery wraz z nią. Spazmy uciskały tkwiący w jej wnętrzu palec, a spoczywający w ustach guziczek niemal parzył trzymające go wargi. Dopiero po kilkunastu sekundach odzyskała świadomość.
– To było cudowne… – wyszeptała do męża wciąż łamiącym się głosem – Chciałabym, byś mnie w końcu posiadł…

Lion miał zamiar to zrobić, ale w tym momencie przerwał im donośny plusk. Oron wszedł w Rychelę, wylewając tym ruchem wodę na kamienną posadzkę. Znad krawędzi balii wystawała tylko głowa królowej i zaciskające się palce. Górowała nad nią postać biorącego ją od tyłu Półorka. Gabaryty pozwalały mu przylgnąć torsem do jej pleców i szeptać do ust kochanki czułe słówka.
– Brakowało mi tego przez wszystkie te lata… – rzucił, wpychając w królewską szparkę ogromnego członka. Wchodził prawie cały i nie wysuwał się nawet w połowie. Odwykła od jego rozmiarów pochwa opinała go ciasno, dostarczając obojgu nieziemskiej rozkoszy. Świadczył o tym błogi wyraz twarzy Rycheli i krople potu na czole Orona.
– Mnie też… Z nudów zaczęłam nawet bałamucić dwórki… Ale to nie to samo, co ty… Chociaż nie powiem, delikatny języczek potrafi zdziałać cuda.
Półork roześmiał się i pchnął z całych sił. Kobieta krzyknęła, gdy twarde prącie dotarło w jej najgłębsze zakamarki, a rozgrzane jądra zderzyły się z delikatną skórą jej łona.
– Jeśli tak odpłacasz mi się za zdradzanie ciebie, chętnie znajdę jeszcze jakieś przykłady mego wiarołomstwa.
Pchnął drugi raz. Nabrzmiałe piersi zdobne w twarde jak kamyki sutki odbiły się od ściany balii.
– Wyszedłeś z wprawy, mój drogi… – zadrwiła z uśmiechem na ustach – Tym razem nie krzyknęłam…
Z jej ust wydobył się wysoki, dziewczęcy niemal pisk, gdy mocarna dłoń klasnęła w jej pośladek, znacząc swą obecność czerwonym śladem.
– Ach, ty brutalu… Zrobisz mi tak jeszcze raz?
Wydała z siebie kolejny jęk bólu i ekstazy, gdy otrzymała kolejnego klapsa wycelowanego tym razem w drugi pośladek. Po chwili poczuła coś twardego i śliskiego przesuwającego się między pośladkami. Aż zaparło jej dech, gdy muskularny palec rozmiarów przeciętego członka wtargnął go jej odbytu. Klęknął za nią, opierając jedną dłoń na jej ramieniu. Zsynchronizowanymi ruchami ręki i bioder nabijał ją na siebie i odpychał. Jednocześnie tkwiący w jej pupci palec wykręcał młynki i rozpychał się na wszystkie strony.

Oszalała z rozkoszy Rychela zacisnęła zęby i dłonie na drewnianym brzegu balii, aż pobielały jej nadgarstki. Jęczała i krzyczała przez zwarte szczęki, wijąc się na boki. Powolne i mocne ruchy kochanka zaczęły przyspieszać i jeszcze przybierać na sile. Zabrakło jej sił, puściła swe oparcie i byłaby osunęła się do wody, gdyby nie trzymająca jej ramię dłoń. Rozdzierająca, buchająca we wnętrzu i niemożliwa do wykrzyczenia rozkosz zawładnęła jej ciałem. Była jednym, wielkim orgazmem. Nie miała uszu, ust, szyi, piersi i sutków, pępka i łechtaczki, ud, pośladków, odbytu i pochwy. Nawet falujące włosy dostarczały jej ekstatycznych doznań. Ciepła woda pieściła jej nogi, ręce, brzuch i piersi. Każdy impuls był odbierany przez nerwy niczym ostatnie podrażnienie łechtaczki przed spełnieniem. Szczytowała cały czas, a nabuzowany członek wciąż wdzierał się pożądliwie do jej wnętrza. Mięśnie drgały jak szalone pod skażoną gęsią skórką powierzchownością. Zabrakło jej tchu, omal nie straciła przytomności. Półork wykonał jeszcze kilka głębokich pchnięć i doszedł. Na każdy wytrysk nasienia reagowała zasysającym do środka skurczem pochwy. Wycofywał się z niej powoli, wyjął też palec ze strudzonej drugiej dziurki.

Objął ją wolną ręką w talii i przygarnął do siebie. Po wewnętrznych stronach ud spływały zaróżowione soki i ciepła sperma. Dyszała tak mocno, że niemłode już piersi stawały się sprężyste, jak u nastolatki. Usiadł, opierając się plecami o ścianę balii. Przytuliła się do niego plecami, zsuwając się po jego brzuchu, aż nie zatrzymała się łonem na powoli opadającym członku.
– Nie czułam czegoś takiego nawet podczas naszego pierwszego razu… – rzekła po chwili, pieszcząc mimowolnie jedną dłonią prącie – Myślałam, że zabije mnie ta ekstaza… Już czułam, jak serce przedziera się przez moje żebra…
– Wiesz przecież, że to niemożliwe. Jesteś moją jedyną, przeznaczoną mi od wieków. – zaoponował spokojnie, przeczesując jej posklejane od wody i potu włosy.
– Dlatego tak bardzo cię kocham… – przybrała melancholijny ton – Tymczasem wszystko może legnąć w gruzach. Wojna zbliża się do nas i za chwilę nas ogarnie.
– Obiecuję ci, że do tego czasu będę spędzał z tobą każdą wolną minutę.
Rozmowę kochanków przerwał dziewczęcy krzyk. Spojrzeli na młode małżeństwo, o którym zapomnieli we własnym miłosnym uniesieniu. Dali im porządną lekcję miłości, nie ma co. Lion klęcząc pochylał się nad Elinorą. Zadarł jej nogi tak wysoko, że opierała się łydkami na barkach partnera. Sztywna, łaknąca jej niewinności męskość wkroczyła do świątyni cnoty i wypędziła stamtąd dziewictwo. Po defloracji partnerki młodzieniec znieruchomiał i spojrzał pytająco na dziewczynę, która przed chwilą za jego przyczyną stała się kobietą.
– Nie przestawaj… – powiedziała, patrząc mu w oczy.
Wycofał się i pchnął, wchodząc nieco głębiej, niż poprzednio. W zielonych studniach jej oczu widział strach i ból, ale też oddanie i aprobatę. Uwolnił nogi żony, którymi natychmiast przywarła do jego bioder i złączyła je na pośladkach. Kontynuowali zbliżenie w powolnym tempie, zwierając się czołami. Wąska przestrzeń dzieląca ich oczy nie pozwalała na błędne odczytywanie wypowiadanych spojrzeniem emocji. Docierał coraz dalej, eksplorując kolejne zakamarki ciasnej pochwy. Był delikatny i czuły, raz po raz składał delikatny niczym trzepot motylich skrzydeł, przelotny pocałunek na jej wargach. Rękoma gładził jej pośladki, przytrzymując je przy tym. W końcu wszedł w nią cały i przyspieszył. Objęła rękoma jego szyję i pojękiwała za każdym razem, gdy docierał najdalej, jak mógł. Nie mogli już się całować, uniemożliwiały to ich przyspieszone, głębokie oddechy. Gdy był bliski szczytu, wtuliła głowę w jego ramię. Po kilku ruchach westchnął głośno i zatrzymał się, zanurzony w niej do końca. Ciepłe, lepkie nasienie zalało jej wnętrze. Pozostał w niej jeszcze kilka minut, chociaż minął mu już wzwód.
– Przepraszam, jeśli bolało. – odezwał się, gdy ochłonął po miłosnym uniesieniu.
– Prawie nic nie czułam. Tylko ciebie. – odpowiedziała słodkim, szczerym tonem.
– Musimy powiedzieć twoim rodzicom. Zechcesz spędzić dzisiejszą noc w mej komnacie?
Przytaknęła i przytuliła jego twarz do swych drobnych piersi.

***** ***** ***** ***** ***** ***** *****

Zasadniczo w tym miejscu kończy się erotyczny wątek całej serii, więc dalej nie muszą czytać osoby, które fabuły nie znają lub ich ona nie interesuje.

***** ***** ***** ***** ***** ***** *****

Potężna postać wystąpiła tuż przed południową bramę Rimu. Posypał się na nią grad strzał, ale nie zrobiły jej krzywdy.
– Królu Efellasie! – zakrzyknął ów osobnik potężnym głosem, który słyszał chyba każdy w mieście – Wiem, że siedzisz teraz w swej komnacie i trzęsiesz się ze strachu na samą myśl o mojej obecności pod murami mego miasta! Mnie, Rimala, boi się cały świat! Masz może woja, który sprosta stali mego miecza? Czy jest to Lion z Shumor? Miał do tej pory sporo szczęścia, ale jeśli stanie do walki ze mną, zginie. Może sam wyjdziesz do mnie i skrzyżujesz ze mną oręż?
Szczęknęły zasuwy w bramie, opadł na chwilę most zwodzony i rozwarły się wierzeje. Wysoki, samotny mężczyzna wyszedł z miasta. Postąpił parę kroków, po czym skrzydła zawarły się z głośnym trzaskiem.
– Ojcze, ja zmierzę się z tobą.
Wodza zamurowało. Po chwili odzyskał rezon.
– Synu, a więc w końcu zeszły się nasze drogi! Nie spodziewałem się, że moja klątwa zaprowadzi cię aż tutaj. Jeśli myślisz, że mnie pokonasz, to wybij sobie tę myśl z głowy. Klątwa nie działa na tego, kto ją rzucił. Jeśli jest powiedziane, że zginiesz w pojedynku z własnym ojcem, to tylko jeden z wojowników polegnie. Ty!
Półork stał spokojnie przez całą tyradę, lecz po zamknięciu się ust Rimala wyjął spokojnie miecz z zawieszonej przy pasie pochwy. Jednoręczna, jarząca się na niebiesko klinga nie była ostrzem, którego używał zazwyczaj. Był to Miecz Erkona, ponieważ tylko od niego mogli zginąć Trzej Wodzowie.
– Dziedzic Erkona użyczył mi swego oręża, by ostatecznie zakończyć swój żywot. Masz coś jeszcze do powiedzenia?
– Tylko jedno. – uśmiech skrzywił jego martwe usta schowane za przyłbicą – Giń!

Przyskoczył do niego i posłał silny cios od góry. Oron umiejętnie odbił cios i wyprowadził kontrę, która o mało nie trafiłaby przeciwnika w ramię, ale ten schylił się i ostrze przecięło powietrze. Złapany na wykroku Półork natychmiast obrócił ostrze i zasłonił się przed cięciem, które o mało nie rozpłatało mu gardła. Cofnął się o krok i odbił kolejne dwa ciosy, ale nie wyprowadził kontry. Postąpił jeszcze jeden krok w tył i wybronił trzy kolejne cięcia. Po ostatnim z nich pchnął ojca w bok, zadając płytką ranę. Rimal syknął z bólu i potężnym ciosem wytrącił miecz z ręki syna. Ostrze uderzone z wielką siłą wydarło się z dłoni dzierżcy i poleciało wiele metrów od pola walki.
– Mam cię… – wyszeptał i z całych sił ciął od ramienia do przeciwległego biodra Półorka. W połowie drogi sam padł na ziemię, gdy wracający do ręki Orona miecz obrał sobie za kurs jego kark. Ostrze Erkona wytrącone z ręki walczącego zawsze do niej wraca. Tym razem również. Półork trzymał go w swej martwej dłoni, leżąc na zbroi ojca, z której uleciał wypełniający ją duch.

***** ***** ***** ***** *****

Tymczasem w pałacu królewskim doniesiono o drugiej, niepowetowanej dla królestwa stracie. Będąc w siódmym miesiącu ciąży, królowa Rychela umarła przy porodzie wielkiego wcześniaka. Niemowlę o oczach bestii zmarło po kilku minutach.

Koniec.

Scroll to Top