Rozdział 4 – Konspiracja

Rozdział 4 – Konspiracja
IV
Od samego rana krzątałem się po mieszkaniu jak oparzony. Z racji tego, że było to moje pierwsze spotkanie od X czasu, postanowiłem, że muszę jakoś wyglądać. Zajrzałem do szafy i wyciągnąłem z niej kilka koszul i kilka par spodni. Uwielbiałem modnie wyglądać, dlatego każdą zarobioną sumę pieniędzy przeznaczałem na zakupy w postaci nowych ciuchów. Tośka zawsze śmieje się ze mnie, że mam więcej kreacji niż ona sama, i że nie wychodzę tego do śmieci. Oczywiście nie zgadzałem się z jej opinią. Po prostu lubię dobrze się prezentować w każdej możliwej okazji, adekwatnie do danej sytuacji. Po kilkudziesięciu minutach dobierania koszul do spodni wybrałem błękitną koszulę z podwijanymi rękawami, czerwonym podszyciem i czerwonymi guzikami i czarne jeansy, które dosyć ciasno opiewały moje nogi. Do tego granatowe trampki i strój był gotowy. Nim się obejrzałem, wybiła czternasta. Usłyszałem dzwonek do drzwi a po chwili świergolenie mojej mamy i Tośki. W popłochu zacząłem upychać ciuchy do szafy, ale nim się obejrzałem Tośka była już u mnie.
– Heeeej przystojniaku! – krzyknęła w progu wpatrując się w stertę ubrań porozrzucanych po pokoju – Uuuu la la, dokąd to mój Romeo się wybiera ?
Nie miałem pojęcia jak się mam wytłumaczyć.
– Yyymm…Robię porządki w szafie…no wiesz…niedługo wyjeżdżamy na studia więc wybieram te najlepsze ciuchy. Chcę zrobić dobre pierwsze wrażenie – wymyśliłem coś na szybko.
– Rozuuuuuumiem…liczysz na wyrwanie jakiejś atrakcyjnej laski. Hę? – Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i poruszała brwiami.
– Hmm, tak! Dokładnie tak! Co tam? – zmieniłem temat – Stało się coś?
– Nie. Przyszłam oddać Ci książkę i pożyczyć kolejną.
– Jasne, nie ma sprawy – dałem jej kolejną książkę z serii ‘’kryminały o mocnych nerwach’’- To co, może herbaty?
I tak oto spędziłem kilka godzin w towarzystwie mojej przyjaciółki, rozmawiając o książkach i jak zwykle pierdołach, które tyczyły się naszych wspólnych znajomych. Czas mijał a ja chciałem już zbierać się na spotkanie, dlatego co chwila spoglądałem na zegarek. Tośka chyba zorientowała się o co chodzi i pożegnała się ze mną. Spojrzałem na zegarek kolejny raz, wskazywał wpół do szóstej. Moje spotkanie zbliżało się wielkimi krokami a ja byłem jeszcze w czarnej dupie. Szybko wziąłem się kąpiel, wyprasowałem koszulę i wlałem na siebie pół butelki czerwonych lacoste. Ruszyłem do wyjścia.
– Stój! Gdzie idziesz ? – usłyszałem za plecami głos mamy.
– Yyymm… jadę z Tośką do kina – wydukałem- Będę późno – opuściłem szybko dom i pojechałem w umówione wcześniej miejsce, czyli do „WestMill” – mojej, naszej ulubionej pizzerii.
Pod centrum handlowym byłem już dwadzieścia minut wcześniej. Czułem się jak przed pierwszą spowiedzią świętą. Żołądek podchodził mi do gardła a serce chciało wyrwać się spod koszuli. Nie miałem pojęcia czego mogę się spodziewać. Bardzo mnie to stresowało, dlatego ze schowka w aucie wyciągnąłem paczkę niebieskich L&M, które przydawały się w takiej chwili jak ta. Zapaliłem, ale po pierwszym buchu przypomniałem sobie, że połączenie perfum i dymu tytoniowego, to nie dobry pomysł. Wyrzuciłem papierosa i udałem się w kierunku pizzerii. Zważywszy na to, że byłem jako pierwszy, wybrałem ustronne miejsce w kącie sali. Długo nie musiałem czekać. Dostrzegłem Olka w drzwiach. Wyglądał nieziemsko. Pierwsze co rzuciło mi się oczy, to zarost. Dziś był już troszkę dłuższy i gęstszy, co sprawiało, że chłopak wyglądał oszałamiająco. Kolejna rzecz, to beżowa koszula jak zwykle świetnie dopasowana do ciała. Zadrżałem z wrażenia. Olek błądził wzrokiem po sali w poszukiwaniu mojej osoby, dlatego też uniosłem rękę i lekko pomachałem. Twarz Olka od razu się rozpromieniła i ruszył w moim kierunku. Serce biło mi jak oszalałe.
– Hej – uśmiechnął się i wyciągnął dłoń na powitanie.
– Cześć, jestem Dominik. – Boże nic bardziej dennego nie mogłem wymyśleć. Przecież on doskonale wie kim jestem. Poczułem się załamany własną głupotą. Uścisnęliśmy sobie dłonie.
– Tak, wiem kim jesteś – roześmiał się – Przyszedłem tu, bo bardzo chciałem Cię poznać. Podobno jesteś bardzo ciekawą osobowością. Noooo – zmierzył mnie wzrokiem i puścił oczko – a do tego przystojnym facetem.
Poczułem uderzenie gorąca i wypieki na twarzy. Mam nadzieję, że nie dostrzegł tego, bo w miejscu, które wybrałem nie było dość jasno. Nigdy nie uważałem się za przystojnego, mimo że wielokrotnie słyszałem takie komplementy rzucane pod moim adresem. Jestem raczej lekkiej budowy chłopakiem, sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu o niebieskich oczach i blond włosami z małym nosem i niewielkim zarostem pokazującym się w okolicach podbródka. Dlatego codziennie się golę, bo po kilku dniach wygląda to wręcz obrzydliwie.
– Może zacznę od tego – wyprostował się i położył dłonie na stole – że zarówno mnie jak i przypuszczam i Ciebie, ta sytuacja bardzo stresuje. Nie jestem dobry w pierwszych rozmowach, ale gwarantuje Ci, że potem będzie lepiej – uśmiechnął się nieznacznie i spojrzał mi w oczy. Bardzo sobie ceniłem szczerość, toteż wielce mnie uradował fakt, że Olek zdobył się na odwagę, aby zacząć rozmowę w ten sposób.
Tym właśnie wstępem pomógł rozluźnić atmosferę i oficjalnie mogliśmy zacząć nasze spotkanie – na luzie.
Rozmawiało nam się dobrze. Opowiadaliśmy sobie o naszych pasjach, planach na najbliższą przyszłość. Dowiedziałem się, że Olek jest studentem drugiego roku informatyki i studiuje w mieście, w którym ja zaczynam swoje studia już niedługo. Niesamowicie mnie to uradowało, czego oczywiście nie pokazałem od razu na pierwszym spotkaniu. Kilka razy ubrudziłem się pizzą, robiąc z siebie totalnego debila i sierotę, ale to u mnie normalka. W zasadzie jeśliby ktoś zapytał mnie o czym rozmawiałem z Olkiem, nie potrafiłbym tej rozmowy streścić. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Nie mogłem się skupić. Kompletnie mi to nie wychodziło. Jest cholernie inteligentny, błyskotliwy i szarmancki, a do tego kulturalny. Zauważyłem, że rzeczywiście jest trochę wycofany i nieśmiały jak ja, ale nie przeszkadzało mi to. Oprócz tego nie byłem w stanie oderwać wzroku od jego ust, które w myślach całowałem i które pieściły moją szyję wraz z drażniącym moją delikatną skórę zarostem. W tym momencie zorientowałem się, że doznałem małej awarii pod stołem i modliłem się, aby Olek tego jakimś cudem nie zauważył. Na szczęście po chwili zostałem wybudzony z letargu.
– Mam nadzieję, że cię nie nudzę swoimi opowieściami? – zapytał.
– Nie! Skąd.. – chyba znowu zrobiłem się czerwony, bo wydawało mi się, że Olek dostrzegł mój mały obóz w postaci namiotu, który rozbiłem pod stołem. – o prostu zastanawiam się skąd znasz moje imię? Nie ukrywam, że zastanawiałem się nad tym prawie dwa dni i za cholerę nie mam zielonego pojęcia…
– Taaak, wiem. Już Ci tłumaczę. To zasługa Twojej Tośki.
Zamurowało mnie. Ostatni kawałek pizzy wypadł mi z ręki. Zakrztusiłem się kęsem, który właśnie brałem do ust. Świat mi zawirował, poczułem, że spadam przepaść, na której dnie jest nicość.
– Przepraszam…że co?!!! – krzyknąłem zszokowany.
– Noooo.. Tośka, Twoja przyjaciółka. Stwierdziła, że nie może patrzeć jak męczysz się w samotności i postanowiła coś z tym zrobić. Dlatego wpadła na pomysł , że nas wyswata. – powiedział niepewnie.
– Rozumiem. Przepraszam za moją reakcję. Muszę coś ci wytłumaczyć. – I opowiedziałem mu całą historię związaną ze mną i to, że nikt nie wiem o mojej orientacji.
– Hahaha! – roześmiał się – Chyba za słabo się kryjesz skoro twoja sąsiadka Cię zdemaskowała.
– Już ja sobie z nią pogadam – powiedziałem grożąc palcem.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę o studiach i mieście, do którego niedługo będę się przeprowadzał. Olek obiecał mi, że oprowadzi mnie i pomoże zwiedzić jak najdokładniej każde możliwe miejsce. Potem zaczęliśmy się zbierać, robiło się późno.
– Dziękuję za spotkanie Dominik. Na prawdę bardzo się cieszę, że Cię bliżej poznałem. Tośka miała rację, jesteś świetnym facetem. Mam nadzieję, że się odezwiesz. – uśmiechnął się szczerze pokazując swoje zęby.
– Ja również dziękuję za mile spędzony czas. I również mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
Uścisnęliśmy sobie dłonie. Trwało to troszeczkę dłużej niż na powitaniu, bo Olek spojrzał mi głęboko w oczy. Zrobiło mi się tak dobrze. Poczułem dziwne uczucie, którego nie potrafię określić.

Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w przeciwnych kierunkach. Sytuacja okazała się być bardziej skomplikowana niż podejrzewałem. Dopiero teraz miałem czas żeby wszystko przemyśleć i zastanowić się co dalej… Musiałem koniecznie porozmawiać z Tośką, dlatego popędziłem w kierunku parkingu, odpaliłem auto i udałem się do domu.

Scroll to Top