Seks nocą, na masce auta koło parku…

Muzyka w nocnym klubie jak zwykle nastrajała mnie do nocnych łowów. Siedziałem przy barze, popijając piwo. Piwo jest zawsze złote, zauważyliście? Bez względu na to, w jakim je się ogląda świetle, bez względu na stroboskopy i kolorofony… piwo zawsze jest złote. Więc sączyłem swoje piwo i miałem dziś ogromny apetyt upolować jakąś pannę. Nie uprawiałem seksu od dobrych paru tygodni, to jest od zerwania z moją byłą i cholernie mi tego brakowało.

Moje spojrzenie przykuła szatynka, tańcząca na środku sali. Miała na sobie kozaki kończące się przed kolanem, krótką, brązową spódniczkę, białą bluzkę i brązowy żakiet. Szczególnie podobały mi się jej długie włosy, wspaniale wirujące w tańcu. Bardzo zgrabnie poruszała się w rytm muzyki, a najważniejsze, że nie kręcił się przy niej żaden facet i najwyraźniej była tu w sama albo w gronie koleżanek, pląsających obok.

Wyczekałem moment, kiedy usiadła, miałem już zakupionego dla niej kolorowego drinka.

– Czy mogę Cię poczęstować? – spytałem

– Niestety prowadzę… – powiedziała, mierząc mnie spojrzeniem. Teraz i ja mogłem z bliska się przyjrzeć. Była nieco starsza ode mnie chyba, ale z bliska podobała mi się jeszcze bardziej niż odległości kilku metrów. Odpowiedź nieco mnie zbiła z tropu, nie byłem za bardzo na taką przygotowany… – ale przysiądź się do nas, zapraszam, tylko że nie będę pić alkoholu.

Uśmiechnąłem się szeroko.

– Skąd jesteś?

– Z Uniwerku, wydział prawa. A Ty?

– Co za zbieg okoliczności! Ja tak samo… A na którym jesteś roku?

– Wolę nie rozmawiać o studiach, pogadajmy o czymś przyjemniejszym… Gdzie byłeś na wakacjach?

No i zacząłem opowiadać jej o wakacjach w górach z moją byłą, a ona słuchała z wielkim zainteresowaniem… Wkrótce zauważyłem, że tak naprawdę, mimo większej liczby osób przy stoliku, jakoś tak wyszło, że głównie rozmawialiśmy sami. Ona opowiadała o pobycie nad jeziorem i przyznała mi się, że opalała się całkiem nago… Wydawało mi się to szalenie sexy, że tak otwarcie mi to wyznała. Dopiłem piwo i zaproponowałem, że coś zamówię przy barze.

– A może zmienimy lokal? – Zaproponowała. Trochę tu tłok i głośno…

Zgodziłem się niemal natychmiast. Kiedy wychodziliśmy po schodkach na poziom ulicy, tak lekko, naturalnie, chwyciła moją dłoń. Stanęliśmy na chodniku, trzymając się za ręce.

– Pojedziemy moim, przecież piłeś – powiedziała, drugą ręką wyciągając kluczyki i odbezpieczając alarm samochodu. Z większej odległości usłyszałem charakterystyczny dźwięk, zamrugały krótko światła. W zasadzie nie miałem lepszych propozycji, więc się zgodziłem. Jej dłoń coraz mocniej się zaciskała na mojej. Auto stało na samym końcu ciemnego i długiego parkingu. Chyba się bała, bo ściskała mnie coraz mocniej. Przed samym autem upadły jej kluczyki. Chciałem zrobić krok do przodu i je podnieść, ale stanęła dokładnie między nimi i mną. Nachyliła się w ten sposób, że spódniczka podjechała jej do góry, a ja w bladym świetle odległej lampy mogłem zobaczyć jej zgrabne uda. Stała tak chwilę, ręką szukając kluczyków i kołysząc przede mną swoją pupą. Podziałało to na mnie bardzo stymulująco, mimo trzech piw poczułem się bardzo zwarty i gotowy na wszystko z tą dziewczyną.

Wreszcie znalazła kluczyki, a ja wróciłem do świata rzeczywistości. Wsiedliśmy. Auto było duże i… bardzo ładnie z nim pachniało. Musiała często perfumować się w czasie jazdy. Jak to dziewczyna, pewno w drodze na zajęcia, na czerwonym świetle poprawiała makijaż, oglądała w lusterku swoje usta itd… Podobają mi się dziewczyny, którym zależy na ładnym wyglądzie. Szatynka była nie tylko ładna, była przede wszystkim bardzo zadbana. I pachniała jaśminem, więc łatwo sobie wyobrazić, jak bardzo już byłem na nią napalony.

Jechaliśmy przez miasto, jak to w nocy – ruch praktycznie żaden. Ona prowadziła, niewiele się odzywając, ja przyglądałem się, jak poruszała udami, zmieniając biegi… Wreszcie zdobyłem się na odwagę i na długiej prostej położyłem swoją dłoń na jej kolanie, mówiąc:

– Bardzo mi się podobasz…

Uśmiechnęła się i wcale nie wyglądała na oburzoną. Ośmielony tą delikatnie przyzwalającą reakcją odważyłem się zacząć ją głaskać… Byliśmy już na wyjeździe z miasta, obok parku. Włączyła kierunkowskaz i zjechała w boczną dróżkę, biegnącą obok krótszego boku ogrodu. Czyżby tu mieszkała? Zatrzymała samochód. Rozejrzałem się, wokół nie było nikogo. Kiedy odwracałem twarz w jej kierunku, ona nachyliła się ku mnie i zaczęła mnie delikatnie całować. Położyła swoją dłoń na moim policzku, delikatnie pocierała mój dwudniowy zarost.

Bardzo mi się to podobało, więc odwzajemniłem jej pocałunek – z tym, że jeszcze bardziej namiętnie, muskając swoją dłonią jej szyję. Opuszkami palców zacząłem delikatnie przesuwać pod jej uszkiem, w nagrodę słysząc, jak subtelnie, ale dostrzegalnie pogłębił się jej oddech.

Nagle odsunęła się. Wysiadła, otworzyła drzwi z mojej strony.

– Wysiadaj!

– Ale.. – Rety, co ja zrobiłem źle – myślałem – co jej nie pasuje?

– Wysiadaj! – jej ton nie był wcale miły i słodki, nie przyjęłaby chyba sprzeciwu, poza tym auto należało do niej. Na szczęście miałem jeszcze do domu na taksówkę, ale jak tylko wysiadłem, ona chwyciła moją rękę i zaprowadziła mnie przed maskę samochodu. A więc zabawa dopiero się rozpoczyna… – pomyślałem,

Oparła się o maskę, podsuwając spódniczkę do góry. Miała na sobie śliczne majteczki z czarnej koronki. Popatrzyła w tył i zaczęła dotykać swojej pupy, patrząc na mnie wyzywająco.

– Podoba Ci się? – spytała.

Bardzo głośno przełknąłem ślinę i najwyraźniej to usłyszała, bo uśmiechnęła się zadowolona. Głaskała swój tyłeczek, a ja stałem tak i twardniałem coraz bardziej. Po chwili jej dłoń powędrowała pod majteczki, mocno wypięta w moją stronę zaczęła masować swoją cipeczkę, a ja stałem oniemiały.

Scroll to Top