Sen…

Pewnego gorącego lata wyjechałam do sióstr zakonnych na wakacje.W góry. Pokój miałam piękny, słoneczny z balkonem. Często przesiadywałam na nim, gdyż obsadzone był pachnącymi kwiatami w dodatku cudownie skomponowanymi w niewielki ogródek. No w każdym razie, jeżeli nie byłam na spacerze, w jeziorze lub na stołówce, można było być pewnym, że jrstem na ulubionym tarasiku.
Oprócz zachwytu na urodą natury, lubiałam obserwować ludzi, którzy w czasie wakacji zachowują się albo nienaturalnie swobodnie, albo udają innych niż na codzień, albo…..Mogłabym bez końca wymieniać te „albo”.
Moja uwagę przykuwał jednak szczególnie mężczyzna.Około 40-tki, który lubiał szum potoku przepływającego obok-ponieważ nigdy się nie kąpał, natomiast cały dzień przebywał nad wodą. Około godziny 18-tej wyruszał do pobliskiego lasu i wracał stamtąd około 19.30.
Byłam zaintrygowana tą systematycznością. Dlaczego tak spędzał dzień?Czy był sam czy też z kimś?Nie wiedziałam tego, jednak obserwowałam to z coraz większym zainteresowaniem.
Oczywiście był to piękny mężczyzna.
Niw w tej pospolitej piękności, typu doskonale wyrzeźbiony tors, nienaganna postawa, lekko szpakowaty, wysoki.
Był bardzo interesujący….
Interesujący uśmiechem, spojrzeniem oczu, ruchami, sposobem poruszania sie. Jakby delikatność i siła fizyczna były stopione w jedną idealną całość.
Pownego wieczoru, złapałam się na tym, że zaczęłam myśleć o Nim w sposób erotyczny.Że nie mogłam doczekać się poranka, aby znów nasycić oczy Jego widokiem i zarazem nie mogłam doczekać się nocy, gdy piękne niebo obsiane gwiazdami rozpalało moje zmysły i famtazje!
Związane z Jego osobą.
Zaczął mi się śnić.
Były to sny piękne,śmiałe, do dna erotyczne.
Śniłam o Jego mocnych ramionach, które mnie obejmują, całą, tuląc do siebie. Szeptał mi do ucha największe sprośności o jakich marzyłam. Czułam się jak kurtyzana, ostatnia dziwka,kobieta najbardziej ukochana i porządana-a jednocześnie uwodzona w najbardziej wyrafinowany sposób. Jego męskość wnikała we mnie aż do granicy bólu, który był nieprawdopodobną rozkoszą! Pieścił równocześnie moje piersi, łono, brzuch szyję w sposób tylko Jemu wiadomy. Byłam jak skrzypce w rękach Paganiniego. Wydobywał ze mnie to czego zwykły muzyk nie potrafi wydobyć ze swojego instrumentu nawet po wielu latach nauki gry.
Budził mnie orgazm, jakiego nigdy na jawie nie przeżyłam!!

Turnus zbliżał sie do końca, a ja cierpiałam.
Cierpiałam z powodu nie zaspokojonych na jawie żądzy.
Nie mogłam tak zostawić swoich marzeń, fantazji-bałam się,że to się kiedyś w jakiś niewyjaśniony sposób na mnie zemści.

Dzień przed wyjazdem zaryzykowałam.

Przed 18-tą poszłam w stronę lasu, ścieżką, którą On zwykł chodzić na spacery/?/, przemyślenia/?/, żeby zaznać spokoju jaki dają drzewa/?/.
Wylądałam bardzo sexi.
Miałam na sobie tylko kapelusz słomkowy i leciutko prześwitującą sukienkę. Szarfa z kapelusz lekko opadała na moją opaloną twarz.
Szłam bardzo powoli, mając świadomość, że za chwilę usłyszę Jego kroki na ścieszce.
Usłyszałam.
Zwolniłam kroku. Moje bose stopy delikatnie wpadały w świeży mech. Może wyglądałm jak duszek leśny?Może czekał na mnie?Może szukał mnie przez dwa tygodnie w swoich wędrówkach po lesie?
Przystanął, wtedy delikatnie odwróciłam głowę, dając pozwolenie na………
Gdy przytulił mnie do drzewa, podłożył swoje mocne dłonie pod moje plecy, aby twardość drzewa nie zraniła mojego ciała. Pachniał sobą, lasem, wodą i pożądaniem…
Pocałował mnie w szyję gorąco, namiętnie mocno. Odwrócił do siebie tyłem i wszedł we mnie potężnie, brutalnie bez cienia litości i możliwości nabrania sił do miłości z Nim.
Był brutalny, szorstki, okrutny i bezwzględy!!!
Parł na mnie z wiadomoą tylko sobie siłą-jakby nie miał nigdy w życiu kobiety, jakby chciał się zatracić w tej nieznanej mu otchłani mojego wnętrza, jakby to była ostatni raz. Nie wiem w Jego czy moim życiu.
Jęczałam z nieludzkiej rozkoszy, krzyczałam, kiedy potężny wytrysk nasienia zalał mnie żarem dzikiej rozkoszy.
Chwilę był we mnie.
Kiedy Jego męskość rozluźniła swoje mięśnie, wysunął się ze mnie i najdelikatniej na świecie pocałował moją szyję, powodując nowy dreszcz rozkoszy.
Zamknęłam oczy i osunęłam się mech zadeptany Jego pożądaniem
Po sekundzie je otworzyłam.
Nie było obok nikogo.
Gdyby nie Jego sperma wypławająca spomiędzy gorących ud pomyślałabym,że to znowu sen. Najcudowniejszy jaki miałam do tej pory.

Nie powiedział słowa.
Tego wieczoru nie wzięłam kąpieli.
Chciałam Go czuć w sobie jak najdłużej.

Rano już nie zobaczyłam mężczyzny przy potoku. Pomyślałam, że i rzece i mnie będzie brakowało tego tajemniczego koczanka.

Scroll to Top