Świerszczyk

Połowa lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, czasy w których dojrzewało moje pokolenie. Czasy kiedy erotyka i pornografia z zachodu powoli przemykała przez coraz bardziej mniej szczelne granice PRL-u , a co bardziej obrotni Polacy na niej próbowali co nieco zarobić. Młodemu pokoleniu w obecnych czasach nie za dużo powie stwierdzenie „świerszczyk”. Otóż chcę przypomnieć że były to gazetki o charakterze typowo pornograficzno – erotycznym z wskazaniem na tę bardziej porno opcję. Era kaset video dopiero raczkowała, nasi rodacy z wystawek Berlina Zachodniego wyłapywali magnetowidy o dość wątpliwej sprawności technicznej. Jakość kopiowanych wtedy kaset video o charakterze porno też była na żenująco niskim poziomie. Historia , którą chce opowiedzieć wydarzyła się w końcówce mojej edukacji w szkole podstawowej. Jako piętnastolatek zbliżałem się ku końcówce edukacji na tym podstawowym poziomie. Wiadomo , 15 lat , czas dojrzewania i buzowania hormonów. Głód zaciekawienia tematami seksu. Cóż w tamtych czasach mogło zaspokoić ten głód wiedzy na ten temat – otóż świerszczyki. Lecz jeśli ktoś myśli że były dostępne ot tak jak w chwili obecnej pisemka typu „Twój Weekend” i tym podobne to się grubo myli. Przez dorosłych facetów, poważnych ojców rodzin tudzież starych kawalerów, rozwodników i innej maści menów chowane były głęboko na spodzie szuflad , komód i innych wymyślnych kryjówkach tak by nie wpadły w obce , niepowołane ręce. Wymiana tych „czasopism” odbywała się również tylko i wyłącznie w zaufanym gronie. Mało kiedy zdarzało się by takowe pisemka trafiały w ręce małolatów takich jak ja wtedy. A w tym czasie właśnie taka okazja się przydarzyła………………….

– Seba, zostań po lekcjach mam super rzecz – szepnął mi na ostatniej lekcji chemii dobry kolega z tylnej ławki Sławek.
– Co?-zapytałem zaciekawiony.
– Nie pożałujesz -usłyszałem wypowiedziane szeptem stwierdzenie.
Sławek był dość tajemniczy, zawsze gadał że ma coś fajnego i to prosto z mostu, a tu teraz taka konspira. Podobnie jak ja wysyłał do zagranicznych firm napisane prostacką angielszczyzną prośby o przesłanie folderów reklamowych i gadżetów. Może znów dostał jakiś super gift z zachodu. Ostatnio przecież mu się tak pofarciło że dostał z AEG Telefunken otwieracz do piwa w kształcie szlifierki kątowej. Fakt że ojciec mu go od razu skasował, choć ja oferowałem mu komplet zdjęć i folderów z NASA, które dostałem miesiąc wcześniej. Nie za bardzo mogłem skupić się na tym co wykładała „chemica”. Bardzo byłem ciekaw co też mój kolega ma za nowalijkę. Długo oczekiwany dzwonek nastał po czasie , który dla mnie był wiecznością. Wypadłem z klasy w tempie ekspresowym , czekając z niecierpliwością na kumpla. Wcale się nie spieszył. Wolno pakował swoje rzeczy do tornistra i jako przedostatni wyszedł z klasy.
– Mów co masz – rzuciłem prosto z mostu.
Pociągnął mnie na bok tak by inni nie mogli usłyszeć tego co miał mi do powiedzenia.
– Ciszej do cholery – zaczął.
– No mów, dostałeś coś ekstra z Renault-a? – zapytałem wiedząc że wysyła tam swoją prośbę o foldery.
Popatrzył na mnie z góry, byłem pewien że to coś innego.
– Seba, poczekaj aż skończy się przerwa i przyjdź do kibla ,a nie pożałujesz, mam coś takiego że normalnie wymiękniesz – rzucił krótko.
Zaskoczyło mnie to , znów był bardzo tajemniczy , a to podkręcało mnie jeszcze bardziej. Oboje pokręciliśmy się po szkolnym korytarzu czekając na dzwonek obwieszczający koniec przerwy. Dla naszej klasy w dniu dzisiejszym lekcje się już kończyły. Pozostawało jeszcze spławić kumpli i koleżanki z którymi wracaliśmy zawsze do domu po lekcjach.
– Idziesz? – zapytał Piotrek , który mieszkał dwa domy dalej niż ja.
– Nie , mam jeszcze sprawę do załatwienia odnośnie poprawy oceny z fizyki – skłamałem jak z nut.
Sławek tez najwyraźniej coś zabajał i tak we dwójkę pozostaliśmy , gdy reszta naszej klasy powoli zbierała się do domu. Z niecierpliwością czekałem aż rozlegnie się głos dzwonka oznajmiającego koniec przerwy. Wreszcie nastał, młodziaki z niższych klas rozeszły się do klas i powoli stawało się cicho na szkolnym korytarzu. Była już to ostatnia godzina . Potem szkoła pustoszała i pozostawały tylko w niej woźne. W dniu dzisiejszym nie było żadnych zajęć pozalekcyjnych jak również kółek zainteresowań. Popatrzyłem na Sławka, czekał jeszcze chcąc być pewien że nikt nie przeszkodzi nam w spotkaniu. Korytarz opustoszał całkowicie i stało się cicho.
Łypnąłem okiem na niego, dał znak by ruszyć w kierunku męskiej ubikacji. Dotarłem tam pierwszy, potem znalazł się tam on.
– No mów co masz – byłem bardzo zaciekawiony co też ma za rzecz z którą tak się ukrywał.
– Słuchaj, zapieprzyłem staremu świerszczyki z Berlina, był tam jego kuzyn i zobaczyłem gdzie je schował, kochany jakie laski i zdjęcia, normalnie pała staje – odparł i widziałem że na jego twarzy malował się gest tryumfu.
No tego to się nie spodziewałem. Brałem pod uwagę jakieś foldery, prospekty z Zachodu, nawet jakieś gifty w postaci otwieraczy, breloków do kluczy i innych dupereli. Jednakże to stwierdzenie mnie miło zaskoczyło.
– Pokaż, dawaj – byłem niecierpliwy.
– Chwila, poczekaj -odparł i począł grzebać w tornistrze.
Słyszałem o tych porno-gazetkach lecz nigdy jeszcze ich nie widziałem i nie miałem w ręku. To było naprawdę coś. Ciekawość była tak silna że nie posunęliśmy się w głąb ubikacji lecz zostaliśmy przy umywalkach. Sławek wreszcie wyciągnął skrywany w tornistrze skarb. Już sama okładka pisemka dawała dużo do przemyślenia co jest w środku. Zainteresowani obydwaj przerzucaliśmy strony patrząc na nagie postacie kobiet i facetów w miłosnych pozach. To był wtedy dla nas pełny hardcore, kompletnie nagie kobiety w seksownej bieliźnie , rozszerzone wargi sromowe, stojące na baczność męskie fallusy wielkości słupa energetycznego. Działało to jak płachta na byka. Momentalnie poczułem jak mój , w porównaniu do tamtych penis sztywnieje. Mimowolnie spojrzałem na Sławka, tam na dole poprzez materiał spodni widać było też że jego fallus też nie jest w stanie spoczynku.
– Ja cie ale laski – stwierdziłem.
– A nie mówiłem Ci że mam coś ekstra – odparł.
Przerzucił na kolejną stronę. Tam facet już bez żadnych ceregieli penetrował swym członkiem zgrabną brunetkę. Na kolejnej stronie ona klęczała i robiła mu loda.
– No super , dawaj dalej – ponaglałem go chcąc zobaczyć jak najwięcej.
Sławek począł przerzucać na kolejną stronę i ………… w tym momencie bezpardonowo do ubikacji wparowała woźna. Szok jaki w tym momencie spowodowała określić można tylko tak – Sławkowi świerszczyk wypadł z rąk, ja stanąłem jak wryty, podobnie jak i ona.
– A co Wy tu ośmioklasiści robicie? – zapytała po chwili wahania patrząc na leżący na podłodze świerszczyk.
– Nnnnn ….icccc -odparł Sławek i zaczął schylać się ku upuszczonej gazetce.
– A co to jest, co tam macie? – zapytała i śmiało ruszyła w kierunku niecnego czasopisma.
Była to pani Wiesia, starsza mająca ponad 50 lat kobieta o dość rubensowskich kształtach i ogromnych piersiach. Ubrana w przepisowy granatowy fartuszek zakrywający jej spore ciało od ramiom sporo za linię kolan. Na nogach miała cieliste podkolanówki imitujące rajstopy oraz damskie drewniaki identyczne jak noszą pielęgniarki na oddziałach. Sławek co prawda zdołał podnieść z ziemi leżącą gazetkę nim lecz podjął decyzję o tym by ją schować zareagowała pani Wiesia.
– Pokaż no mi to – rzuciła bezpardonowo.
– Ale to nic – odparła Sławek.
Przyglądałem się tej sytuacji z przerażeniem. Nie wiedziałem za bardzo jak potoczą się dalsze losy naszego spotkania.
– No dawaj, dawaj, chyba że chcesz bym zawołała Dyrektorkę – odparła stanowczym głosem pani Wiesia.
W jej głosie dało się słyszeć stanowczość. Ani ja , a tym bardziej Sławek nie mieliśmy zamiaru mieć w dniu dzisiejszym spotkania z Dyrektorką szkoły. Stałem zamurowany patrząc co zrobi mój kolega.
– Ale to nic pani Wiesiu, tylko tak oglądaliśmy – bąknął Sławek i czułem że sytuacja wymyka się spod kontroli.
– No to pokaż to nic – usłyszał w odpowiedzi.
Pani Wiesia, co trzeba jej przyznać była stanowcza. Stała w przejściu blokując nam ewentualną drogę ucieczki. Byliśmy niestety zdani tylko i wyłącznie na to co ona zrobi.
– No już dawaj mi to – powiedziała rozkazującym głosem.
Sławek zdał sobie sprawę że tylko dając jej świerszczyka załatwi sobie i mi jakąś szansę wybrnięcia z tej sytuacji. Ociągając się chwilę podał pani Wiesi porno-gazetkę. Ta rzuciła okiem na zdjęcia.
– O Wy świntuchy jedne, zamiast nauki to to Wam w głowie – usłyszeliśmy po chwili.
– Ale , pani Wiesiu…… – zaczął coś kombinować Sławek.
– Nic nie mów świntuchu Ty jeden , ja muszę to pokazać Dyrektorce -odparła będąc wyraźnie zszokowana tymi zdjęciami w gazetce.
To stwierdzenie wyrwało mnie z letargu w jakim tkwiłem do tego czasu. Zdawałem sobie sprawę że spotkanie z dość stanowczą i wymagającą Panią Dyrektor w sytuacji gdy są takie dowody naszego przewinienia zakończyć się może tragicznie.
– Pani Wiesiu, prosimy, po co do Dyrektorki, załatwimy to sami, z Panią – zaproponowałem.
Sławek spojrzał na mnie. Widziałem w jego oczach strach. I mnie i jemu podniecenie po oglądaniu tych porno zdjęć już dawno przeszło. Mój ptaszek od momentu gdy wpadła woźna powrócił do rozmiarów normalności. Teraz najważniejsze było załatwić polubownie sprawę z panią Wiesią. Kobieta omiotła mnie wzrokiem. Nie traciłem nadziei że uda się coś załatwić.
– Pani Wiesiu, bardzo prosimy – zaskomlałem.
Włożyła pisemko pod fartuch. Omiotła nas obu spojrzeniem.
– Dobrze, po ostatnim dzwonku odczekajcie aż odjedzie Dyrekcja i przyjdźcie do mnie do kantorka – usłyszeliśmy.
-Tak -wyrzuciliśmy z siebie równocześnie Sławek i ja.
– Tylko żeby Wam do głowy nie przyszło uciekać, bo Dyrektorka jutro się dowie – pouczyła nas odwracając się na pięcie.
Gdy wyszła nastała między nami cisza. Trwała jeszcze dobre parę minut.
– Ojciec mnie zabije, jak nie oddam do poniedziałku mu tego – stwierdził Sławek.
– Spokojnie, na razie załatwmy sytuację tutaj i teraz, bo jak to wyjdzie to po ptokach – odparłem.
Obydwaj zdawaliśmy sobie sprawę że sytuacja była krytyczna lecz Sławek jak widziałem załamał się na dobre. Przepadek gazetki był dla niego katastrofą. Obaj z niecierpliwością oczekiwaliśmy ostatniego dzwonka. Z założenia znaliśmy że Dyrektorka wychodzi zaraz po nim. Wystarczyło odczekać parę minut i działać tak by było korzystnie dla nas. Na moją korzyść przemawiał fakt że nigdy jej nie dokuczałem , tak jak zdarzało się to innym i to że kiedyś pomogłem jej wyrzucić śmieci . Byłem dobrej myśli w przeciwieństwie do Sławka, który teraz widział sprawę w ciemnych barwach.
– Co ja zrobię, co ja zrobię – powtarzał co chwila w tym przeklętym kiblu.
Był załamany, to widziałem. Oczekiwanie na kończący wszystkie lekcje dzwonek dłużyło się do nieskończoności. Gdy wreszcie usłyszeliśmy go on od razu chciał udać się z ubikacji do pomieszczenia woźnych.
– Poczekaj do cholery – zastopowałem kolegę.
Zatrzymał się i posłuchał mojej rady. Nie wiem ile odczekaliśmy jeszcze, ale jak mi i jemu się wydawało opuściliśmy miejsce naszego ukrycia w odpowiedniej chwili. Z sercem na dłoni podążaliśmy w kierunku pakamery woźnych na pierwszym piętrze. Najwyraźniej wycyrklowaliśmy odpowiedni moment gdyż buda świeci a już pustkami. Na 99,99% prócz nas i sprzątaczek nie było tam nikogo. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami pomieszczenia da woźnych.
-Zapukaj – poleciłem Sławkowi.
Stuknął dwa razy w drzwi. Zza nich dało się słyszeć „Wejść” lecz nie był to głos pani Wiesi. Powoli otworzyłem drzwi i po chwili we wnętrzu pakamery zauważyłem siedzącą druga z woźnych – panią Dagmarę. O wiele młodszą od pani Wiesi, drugą ze sprzątaczek w naszej szkole. Pani Dagmara była nieco ułomna fizycznie, najprawdopodobniej w dzieciństwie miała jakiś problem z biodrem i specyficznie zarzucała nogą w swym dorosłym życiu. Miał nieco ponad 35 lat i jak wiedzieliśmy była panną. Koledzy z klasy nieraz nazywali ją kuternogą. Teraz siedziała za stolikiem w wyznaczonym przez Dyrekcję pomieszczeniu i popijała zrobioną herbatę.
– O zboczki przyszły – stwierdziła, z my zdaliśmy sobie sprawę, że i ona wie o tym co zdarzyło się w męskiej toalecie.
– My do pani Wiesi – wydukał Sławek.
– Wejdźcie proszę – odparła lustrując nas wzrokiem.
Ubrana była w identyczny jak pani Wiesia fartuszek w kolorze granatowym w jakieś tam wzorki lecz był on krótszy i zasłaniał ją tylko do wysokości kolan. Na nogach miała cieliste rajstopy i identyczne jak pani Wiesia obuwie. Stanęliśmy przy drzwiach oczekując na przybycie pani Wiesi. Na stole przed drugą ze sprzątaczek leżała zarekwirowana gazetka.
– No ładnie się absolwenci zachowują – powiedziała na wstępie.
Obydwaj nie odparliśmy nic. Po chwili uchyliły się drzwi i weszła pani Wiesia.
– Wieśka, masz gości – sucho oznajmiła pani Dagmara.
Pani Wiesia omiotła nas wzrokiem i podążyła w kierunku wolnego fotela.
– No i co nam powiecie chłopcy? – zapytała.
– No , chcieliśmy ta sprawę jakoś załatwić, jakoś tak by było dobrze – odparł Sławek.
Obie kobiety uśmiechnęły się lekko. Nie bardzo wiedziałem co mam powiedzieć choć bardzo chciałem przejąć sprawę w swoje ręce.
– No a jak to chcecie załatwić? – zapytała pani Dagmara.
– No jakoś się zrewanżujemy, coś pomożemy – wydukał z siebie Sławek.
Obie parsknęły śmiechem. Nie bardzo wiedzieliśmy co robić.
– Jak by dyrekcja zobaczyła to co mamy to chyba nieźle byście beknęli – usłyszeliśmy w odpowiedzi od Dagmary.
– No tak, nam zależy by to nie wyszło na jaw – odparł Sławek.
Na razie to on ciągnął rozmowę, miałem zamiar wejść w sytuacji gdyby negocjacje nie dały rezultatu.
– Co , posprzątacie za nas całą szkołę? – zapytała się pani Wiesia.
– No, tak, oczywiście – odparł Sławek.
Ponownie parsknęły śmiechem. Nie bardzo wiedziałem dlaczego.
– Po co oglądaliście te zberestwa w kiblu? – zapytała pani Dagmara.
To pytanie wybitnie nas zaskoczyło. Było zbyt intymne i żaden z nas nie spodziewał się jego. Trwała spora chwila nim wydusiłem z siebie stwierdzenie.
– No byliśmy ciekawi
Pani Dagmara przerzuciła na kolejną stronę czasopisma.
– No proszę, gołe kobitki, cipeczki, sterczące fiutki, o i lodzik, proszę, proszę , co to dzisiejsza młodzież interesuje – stwierdziła.
Na to stwierdzenie nie mieliśmy gotowej odpowiedzi. Byliśmy obaj zażenowani tą sytuacją i marzeniem obu z nas było jak najszybciej zakończyć to spotkanie.
– No jak wlazłam to im kuśki stały , bo przez te letnie spodnie to było widać – dodała pani Wiesia przekładając nogę na nogę.
Pani Dagmara uśmiechnęła się znacząco. Nie wskazywało to nic dobrego.
– Proszę Pań, załatwmy to jakoś – wydukałem z siebie widząc że gadki Sławką na nic się mają.
– Załatwić to chcesz chłopczyku? – zapytała mnie pani Dagmara.
– No tak, jakoś odpracujemy to, pomożemy i już – wyrzuciłem z siebie.
Pani Dagmara spojrzała na panią Wiesie, ta na nas. Chwile zastanawiały się co począć z nami. Miałem nadzieję że wchodząc z ta propozycją przechyliłem szansę na naszą korzyść. Dagmara pochyliła się i szeptała coś do ucha pani Wiesi.
– No, wiesz co – usłyszeliśmy.
Ta dalej szeptała coś do ucha swojej starszej koleżanki. Pani Wiesia uśmiechnęła się po chwili i potaknęła głową.
– No tak, jest możliwość by załatwić to tak by dyrekcja nie dowiedziała się o wszystkim – usłyszeliśmy z ust młodszej ze sprzątaczek.
Kamień spadł mi z serca, podobnie chyba jak Sławkowi. Zaświtała nadzieja że wyjdziemy z tego obronną ręką.
– Tak, co mamy zrobić? – zapytał się Sławek.
Obie panie uśmiechnęły się specyficznie.
– No, rozbierajcie się – odparła pani Dagmara.
Pani Wiesia wstała i minąwszy nas przekręciła klucz w zamku drzwi. Staliśmy jak wryci nie wiedząc co powiedzieć.
– Ale jak? – zapytałem.
– Normalnie, rozbierajcie się, chyba że chcecie aby dyrekcja jutro rano miała tego świerszczyka i Wasze nazwiska na stole – usłyszałem od pani Dagmary.
Sławek spojrzał na mnie a ja na niego. Ta sytuacja zaskoczyła nas tak że przez chwilę nie mogliśmy wykonać żadnego ruchu.
– No, raz dwa, zrzucać fatałaszki -usłyszeliśmy od pani Wiesi.
Najwyraźniej nie żartowały. Wizja bycia na dywaniku o Dyrektorki, wezwania rodziców była silniejsza niż wstyd przed tym by obnażyć się przed nimi. Sławek chwilę się wahał lecz widząc jak ja rozpinam spodnie rozpoczął też proces pozbywania się swego odzienia. Obie panie siedziały za stołem i przyglądały się jak pozbywamy się swych fatałaszków. Powoli ściągnąłem spodnie i odrzuciłem je na ziemię , potem zdjąłem koszulę. Rzuciłem okiem na Sławka, rozbierał się w podobnej konfiguracji jak ja.
– No dalej, dalej -pospieszyła nas pani Dagmara.
Obie świdrowały nas wzrokiem, najwyraźniej były bardzo ciekawe czy wykonamy to co poleciły. Ściągnąłem przez głowę podkoszulek zostając teraz w samych majtkach i skarpetkach. Buty, spodnie, koszula i podkoszulek leżały tuz obok mnie. Miałem nadzieję że może to wystarczy choć w głębi siebie zdawałem sobie sprawę że to za mało. Zatrzymałem się w rozbieraniu błagalnym wzrokiem omiatając obie kobiety.
– No dalej, zrzucaj wszystko – usłyszałem.
Schyliłem się i począłem ściągać skarpety. Po chwili pozostałem jedynie w samych majtkach. Jeszcze raz spojrzałem na obie kobiety mając nadzieję że powiedzą stop, że to jakaś próba i żart. Obok mnie Sławek pozbywał się podkoszulka i poczynał ściągać skarpety.
– No już galotki w dół – ponagliła mnie młodsza ze sprzątaczek.
Zdałem sobie sprawę że nie żartowały z tym co na początku usłyszałem. Chwyciłem za gumkę od majtek jedną ręką a drugą postarałem się zasłonić swoje przyrodzenie. Po chwili zsunąłem majtki w dół i gdy spadły poniżej kostek odsunąłem je nogą na bok.
– Pokaż, no pokaż , nie zasłaniaj – usłyszałem z ust starszej woźnej.
Gdy odsłoniłem swe przyrodzenie Sławek właśnie zsuwał swe slipki. On już nie zasłaniał się tak jak ja. Zdawał sobie sprawę że cały ten cyrk ze wstydem potrwa tylko chwile.
– No zobacz naszych ośmioklasistów, już opierzeni – oceniła nas pani Dagmara widząc u mnie i u Sławka owłosienie łonowe.
– Ale Dagmarko jak oglądali te zberezeństwa to im fujarki stały , a teraz zobacz jakie maja malutkie bidoczki – odparła pani Wiesia.
Rzeczywiście, ani mnie ani Sławkowi penis nie drgnął, byliśmy za bardzo zestresowani i przerażeni tym co się stało. Mimowolnie Sławek spojrzał na mnie a ja na niego. Nasze fujarki swobodnie zwisały ku dołowi.
– Widzisz, w kibelku przy pornosku to im drygły a teraz przy prawdziwych kobitkach to nic z tego – dodała pani Wiesia.
Staliśmy kompletnie nadzy przed woźnymi. Mieliśmy nadzieje że to co zrobiliśmy jest już wystarczające by odkupić swe winy.
– Oj Wiesia, zaraz im staną, tośmy przecież też super kobitki, nie – odparła młodsza ze sprzątaczek i ruszyła zza stołu.
Podeszła do regału przy którym leżały uszkodzone i wyrobione wskaźniki i inne wybrakowane rzeczy. Ujęła w swą dłoń wskaźnik i podeszła do nas z boku.
– Co?, nie jesteśmy tak ładne jak te laski z gazetki – powiedziała i wskaźnik powędrował pod nasze penisy.
Był na tyle długi że dotykał ich obu, wszak staliśmy obok siebie. Dotyk drewnianego wskaźnika. Który podnosił spoczywającego swobodnie fallusa podziałał dość szybko. Najpierw fujarka Sławka a potem moja poczęła się podnosić.
– No ładnie moi chłopcy -oceniła swoje działania pani Gabrysia.
Odłożyła na bok wskaźnik i stanęła między nami. Mnie lewą a Sławka prawa dłonią objęła za penisa.
– No widzisz Wiesiu, już są twardziutkie – oceniła.
Zarówno mój jak i Sławka penis sterczał w całej okazałości. Staliśmy teraz kompletnie zażenowani z sterczącymi kutaskami przed dwoma dojrzałymi kobietami.
– No , ładnie im stoją – oceniła pani Wiesia.
Dagmara wróciła za stół i usiadła zarzucając nogę na nogę. Pochyliła się po chwili i wyszeptała coś do ucha koleżanki. Pani Wiesia wy buchnęła śmiechem.
– No to powiedzcie w jakim celu oglądaliście te zberezeństwa? – zapytała.
Obaj nie za bardzo wiedzieliśmy co dopowiedzieć. Już to że staliśmy z wzwiedzionymi członkami przed dwiema kobietami było dla nas bardzo stresujące i poniżające.
– No pewnie po to by sobie zrobić dobrze – odpowiedziała za nas pani Dagmara.
– Nie – wyrzuciłem z siebie.
– Nie kłam, to po co na to patrzyłeś – zamknęła mi usta pani Wiesia.
– Tak z ciekawości – odparł Sławek.
Obie parsknęły śmiechem. Popatrzyły się na siebie znacząco.
– No to my tak z ciekawości chcemy zobaczyć jak się zaspakajacie i czy macie już śmietankę – usłyszeliśmy i spadło to na nas jak grom z jasnego nieba.
– Ale co? – zapytałem.
– Oj, nie wie, no pokaż nam jak se walisz konia i czy ci coś tryśnie – usłyszałem.
– Ależ…… – wydukał Sławek.
– No już fiutki w dłoń bo inaczej to jutro inaczej będziecie rozmawiać – wyrzuciła z siebie pani Dagmara, nie pozostawiając nuty złudzenia.
– No raz, dwa, łapać się za kutaski i do dzieła – dodała pani Wiesia.
To przekraczało wszystko co mogliśmy sobie wyobrazić. Mieliśmy teraz masturbować się na oczach tych obu kobiet. Miałem pewne opory ale gdy zobaczyłem że Sławek bez chwili wahania ujął swego wacka w dłoń i począł go drażnić postąpiłem tak samo.
– Ej, ale ściągać se skórkę więcej -podpowiadały.
Oboje trzepaliśmy sobie wacki stojąc frontem do rozbawionych kobiet. Było pewne że za chwilę eksplodujemy jeden po drugim. Zamknąłem oczy nie chcąc patrzeć na rozbawione twarze obu woźnych.
– O patrz , Sławeczek już strzelił – usłyszałem.
Trzepałem swojego wacka dalej.
– Jeszcze trzep , jeszcze – to tyczyło się Sławka , który już wystrzelił.
Dochodziłem powoli do orgazmu. Poczułem tę przyjemność ogarniającą całe ciało. Spazm orgazmu powoli przeszywał moje ciało. Czułem nadchodzący moment wytrysku nasienia.
– O patrz jak mu maleje – usłyszałem, lecz to stwierdzenie tyczyło się mojego kupla, który strzelił wcześniej niż ja.
Trysnąłem. Czułem jak ładunek spermy opuszcza mojego sterczącego ptaszka. Cieplutkie nasienie poczułem po chwili na swej dłoni, która drażniła członka.
– Sebastianek też nam eksplodował – stwierdziła pani Dagmara.
– Trzep go dalej, trzep do ostatniej kropelki – dodała starsza ze sprzątaczek.
Nigdy nie zaspokajałem się tak by jeszcze poruszać dłonią gdy już pierwszy ładunek nasienia opuścił ptaszka.
– No trzep go jeszcze, trzep – dorzuciła pani Dagmara.
Przełamując przyzwyczajenia poruszałem dalej dłonią, a mój penis wypluwał kolejne porcyjki ciepłej spermy. Czułem jak powoli uginają mi się nogi, jak staję się coraz bardziej słaby a ta specyficzna przyjemność trwa coraz dłużej odbierając mi siły. Przestałem się masturbować w chwili gdy mój ptaszek począł maleć tak jak to zawsze bywało po wytrysku nasienia. Otworzyłem oczy. Obie kobiety patrzyły teraz na mnie. Przeniosłem wzrok ku dołowi. Na podłodze i na swoich udach, kroczu i penisie dostrzegłem biały lepki płyn. Mimowolnie spojrzałem na Sławka. Wyglądał podobnie jak ja. Upaćkany spermą. Jego ptaszek podobnie jak mój zwisał teraz swobodnie. Opuściłem swobodnie drażniącą wcześnie fallusa dłoń, była cała lepiąca się od nasienia.
– No, ładnie się spuścili, nieprawdaż Wiesiu? – zapytała koleżankę młodsza ze sprzątaczek.
– Yhm, nie myślałam że aż tak trysną nasze koguciki – odparła tamta.
Obydwaj czekaliśmy co powiedzą. Żaden z nas po tym wysiłku nie miał siły zapytać co dalej.
– No spisali się dobrze, pokazali nam niezłe przedstawienie – stwierdziła pani Wiesia.
To był ten moment kiedy należało zapytać i działać dalej.
– Czy teraz jest wszystko w porządku? – wyrzuciłem z siebie.
Skierowałem wzrok na obie kobiety. Uśmiechnęły się szelmowsko.
– No chyba nie doniesiemy o tym Pani Dyrektor? – zapytała się Wiesia swej koleżanki.
– No zrobili to cośmy obie chciały – odparła tamta.
To stwierdzenie nas uspokoiło. Te żenujący spektakl na który obydwaj się zgodziliśmy w sumie dał zamierzony efekt.
– No już ubierać się bo nie ciekawy jest ten widok Waszych wymęczonych fiutków – rozkazała pani Dagmara.
Nie trzeba było nam to powtarzać drugi raz. Obaj pragnęliśmy ubrać się jak najszybciej.
– Ej, stop chłopaczki, łapać się za ściery i posprzątać to co nabrudziliście – przerwała sielankę starsza z sprzątaczek.
Stało się jasne że musimy jeszcze zetrzeć z podłogi swe nasienie. Bez słowa obydwaj nadal kompletnie nadzy ruszyliśmy w kierunku półki na której spoczywały szaro-bure szmaty do podłogi.
– No masz rację Wiesiu, nie będziemy przecież sprzątać ich śmietanki – stwierdziła pani Dagmara.
– No to do roboty, posprzątać to co tu nabrudziliście – rozkazała pani Wiesia wskazując dłonią na leżące szmaty.
Obaj bez słowa ruszyliśmy po nie. Po chwili na kolanach , kompletnie nadzy ścieraliśmy z podłogi nasze nasienie. Po paru minutach gdy wytarliśmy to co wytrysło z naszych penisów na podłogę podłoga w kantorku woźnych lśniła czystością.
– No teraz ubierać się – oceniła nasza pracę pani Wiesia.
W pospiechu zakładaliśmy na siebie bieliznę i odzież. Po paru minutach byliśmy obaj już kompletnie ubrani.
– No to zmykajcie do domu, nie doniesiemy do dyrekcji o tym co robiliście – stwierdziła pani Dagmara.
Sławek ruszył w kierunku stołu na którym leżał świerszczyk.
– A , Ty co? – zapytała go młodsza ze sprzątaczek.
– Chciałem zabrać gazetkę – odpowiedział.
– Hola , hola mój chłopcze, to zostaje tutaj – usłyszał w odpowiedzi.
Stanął jak zamurowany. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
– Ale, ja musze to zabrać, ojciec mnie zabije – odparł zupełnie serio.
Kobieta sprawnym ruchem schowała świerszczyka do szuflady stolika.
– Nie za dużo żądasz, i tak bardzo poszłyśmy Wam na rękę, nieprawdaż Wiesiu? – usłyszał w odpowiedzi.
Zdałem sobie sprawę ze sprawy zaczynają się toczyć nie tak jak przewidywaliśmy.
– Pani Dagmaro i Wiesiu, prosimy bardzo o to by oddać nam tę gazetkę – wyrzuciłem z siebie.
– Nie za dużo żądacie chłopaczki?- zapytała nas ta młodsza.
Należało walczyć do końca. Obaj zdawaliśmy sobie sprawę że najpóźniej do pojutrza, do czasu kiedy nie wróci z delegacji ojciec Sławka musieliśmy odzyskać świerszczyka.
– Przecież zrobiliśmy to wszystko co panie chciały – odpowiedziałem.
– Zmykać gówniarze, zobaczymy jutro czy da radę coś zrobić byśmy oddały Wam ta gazetkę. Mamy jutro piątek, jak Wam zależy to jutro po zajęciach zgłosicie się do nas tutaj, a my zobaczymy co da się zrobić – usłyszałem szybką odpowiedź z ust pani Dagmary.
– Ale , my bardzo prosimy – zaskamlał Sławek.
– Zmykać, pogadamy jutro – ucięła dalszą dyskusję pani Wiesia.
Nie było sensu dalej negocjować. Stuknąłem w bok Sławka. Zdał sobie sprawę że jest to gest by zmywać się z budy. Obaj wyszliśmy ze szkoły na miękkich nogach.
– Słuchaj Seba, musimy odzyskać tego świerszczyka, przysięgnij że jutro tam pójdziesz ze mną do nich i to załatwimy – wyrzucił z siebie.
Po tym co się stało jakoś bardziej scementowało się nasze koleżeństwo.
– Spokojnie Sławek, po lekcjach obaj pójdziemy do nich – odparłem.
Zmierzaliśmy bez słowa w kierunku swoich domów. Każdy z nas czekał na kolejny dzień i to co ma się wydarzyć z nadzieją że wyjdziemy z tej sytuacji obronną ręką.

Scroll to Top