Martha – po godzinach w biurze

Marta pochodziła z wioski w dalekich Bieszczadach. W domu nie przelewało się, więc starała się by jak najszybciej stamtąd wyjechać. Pragnęła wieść normalne życie a nie tak jak jej rodzice ledwo wiązać koniec z końcem, aby utrzymać mały dom i jej czwórkę rodzeństwa. Uczyła się w miarę dobrze. Lepsza byłą z przedmiotów ścisłych i to spowodowało, że wybrała się po skończeniu podstawówki do liceum ekonomicznego. Ukończyła je bez większego problemu. Była przeciętną dziewczyną. Jej uroda nie powalała, lecz nie była też wybitną paskudą. Jednak mając dość ostro skrystalizowane plany nie uganiała się za chłopakami jak czyniły to koleżanki w jej wieku, lecz dążyła do tego, aby go zrealizować jak powzięła. Nie było to łatwe. Na początku praca w odległej o 20 kilometrów filii Urzędu Skarbowego, potem jakiś epizod z biurem rachunkowym, które upadło po dwóch latach istnienia. Słowem nabrała pewnego doświadczenia i mogła cokolwiek wpisać do swojego CV, aby móc poszukać tej lepszej przyszłości dla siebie. Dalej jednak mieszkała z rodzicami w małym domku na skraju wsi. Lata leciały i mając już nieco ponad trzydzieści lat zauważyła, że coraz częściej znajomi i przyjaciele zaczynają uważać ją za starą pannę. I wtedy przyszła ta oferta pracy z Krakowa. Wysłała swoje CV do wielu pracodawców mając już dość pracy za minimalną pensję. Chciała wreszcie wyrwać się z tej dziury, porzucić codzienne dojazdy pekaesem do pracy. Drżącymi rękoma otworzyła kopertę. Pochłaniała zawartość listu w tempie ekspresowym. Firma o ugruntowanej pozycji na rynku zapraszała ją do swojej siedziby na rozmowę dotyczącą pracy. Coprawda z treści nie wynikało, że jest już przyjęta, lecz to i tak było dla niej coś. Wreszcie ktoś docenił jej trud i zaprosił na rozmowę. Była pewna że będzie miała tę pracę. Bardzo chciała i wiedziała, że musi zrobić wszystko, aby dopiąć swego celu. Wzięła parę dni urlopu i za z trudem odłożone pieniądze kupiła w gminnej miejscowości elegancki kostium by nie wyglądać jak kocmołuch w wielkim mieście. Zdawała sobie sprawę, że wygląd też wiele znaczy. Pozwoliła sobie nawet na taki zbytek jak kosmetyczka i o umówionej godzinie stawiła się na rozmowę. W budynku znajdowało się dużo chętnych tak jak ona osób. Prawdopodobnie każdy z nich miał nadzieję na to samo, co ona. Jednak w większości byli to ludzie młodsi od niej, świeżo upieczeni absolwenci uczelni. Górowała nad nimi doświadczeniem. To był jej główny atut. Z sercem na ramieniu weszła do wnętrza pokoju, w którym siedziała komisja kwalifikacyjna. Nabrała powietrza i przedstawiła się. Dwóch mężczyzn i kobieta bacznie jej się przyglądali zadając dość konkretne pytania. Odpowiadała swobodnie, bez zastanowienia.
– Dziękujemy pani, odezwiemy się listownie – usłyszała na końcu rozmowy.
Wyszła za drzwi z mieszanymi uczuciami. Nie za bardzo wiedziała, co dalej. Czy udało jej się, czy też nie? Członkowie komisji nie dali żadnego sygnału jak wypadła. Powłóczyła się chwilę po grodzie Kraka a następnie wsiadła do autobusu, który zawiózł ją do rodzinnej wsi. Rodzice pytali jak było. Nie za bardzo wiedział, co im powiedzieć.
– Wszędzie liczą się układy, dla ludzi z takiej wsi nie ma nic dobrego – stwierdził ojciec wcale jej nie pocieszając.
Z niecierpliwością oczekiwała na odpowiedź. Minął tydzień, potem drugi. Powoli zaczęła tracić nadzieję. Rozkładała na czynniki pierwsze swoją rozmowę chcąc dotrzeć do jakiegoś błędu, który mogła popełnić w czasie tej rozmowy. Jednakże nic nie mogła znaleźć.
Przesyłka polecona dotarła do niej po trzech tygodniach. Prawie rozerwała kopertę. Podniecona wczytywała się w treść listu
„Szanowna Pani, z wielką radością informujemy, że Pani kandydatura na stanowisko referenta w naszej firmie została rozpatrzona pozytywnie……”
Mało nie zemdlała z radości. A jednak się udało. Termin rozpoczęcia pracy miał być za dwa miesiące, co dawało jej czas na złożenie wypowiedzenia u obecnego pracodawcy. Wycałowała całą rodzinę ze szczęścia.
– Oj dziecko, gdzie Ty się wybierasz – stwierdziła matka.
– Nie marudź stara, może znajdzie se tam jakiego chłopa, bo w latach już jest – odparł ojciec.
Nie zwracała na to uwagi. Złożyła wypowiedzenie u obecnego pracodawcy. Wybrała należny jej urlop. Zadowolona z takiego obrotu sprawy odliczała dni do wyjazdu.
– A gdzie Ty dziecko tam będziesz mieszkać? – zapytała się jej matka.
Ten problem nie miała jeszcze rozwiązany. Zdawała sobie sprawę, że wynajęcie mieszkania lub też pokoju pochłonie znaczną cześć jej zarobków. Po odliczeniu opłat i odstępnego za lokal nie pozostawało jej wiele więcej niż zarabiała tutaj.
– Nie wiem mamo, coś wymyślę – odparła.
– A może u ciotki, ona mieszka pod Krakowem, kilkanaście kilometrów od miasta – odpowiedziała matka.
Rzeczywiście, nie brała pod uwagę rodzonej młodszej siostry matki. Jednak wizja mieszkania z nią nie napawała jej optymizmem. Ciotka była typem starej sknery i intrygantki. Zawsze wtykała nos w nie swoje sprawy. Rozwiedziona z mężem wychowywała dorastającego syna.
– No, nie wiem – odpowiedziała Marta.
– Słuchaj, ja do niej zadzwonię i zapytam, zawsze to lepiej płacić swojemu niż obcemu, a na pewno będzie taniej – matka nie dawała za wygraną.
Jak powiedziała tak zrobiła. Rozmawiała z ciotka dobre dwadzieścia minut. Wróciła po skończonej rozmowie do Marty.
– Słuchaj, ciocia Jasia się zgodziła, możesz u niej zamieszkać. Ma dla Ciebie pokoik – usłyszała od matki.
Nie wybuchnęła zbytnią euforią na tę wieść. Jednak na razie było to coś. Miała się gdzie zatrzymać. Dni mijały szybko i wreszcie nastał dzień wyjazdu. Ile to było łez i uścisków. Czuła się jakby wyjeżdżała gdzieś za ocean a nie do Krakowa.
– Przyjeżdżaj często – prosiła matka, gdy wsiadała z walizkami do autobusu.
– I nie zapominaj o nas – dołożył ojciec.
Jechała ku nowemu. Wiedział, że rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu. Pierwsze miesiące nie należały do łatwych. Była na okresie próbnym i musiała nieźle się starać by zabłysnąć w oczach szefostwa. Mieszkanie kątem w pokoju u ciotki nie należało do przyjemnych. Zdawała sobie sprawę, że jest na łasce ciotki i przygryzała wargi na dokuczliwe stwierdzenia i uszczypliwości z jej strony. Ciotka była bardzo wścibska i wredna. Po paru dniach pobytu Marta zauważyła, że ktoś grzebał w jej rzeczach osobistych i zdawała sobie sprawę, że była to siostra jej matki. Kuzyn też nie był zbyt przyjemny. Rozpuszczony podlotek, mający nie wiadomo, jakie zdanie o sobie i lubiący wszędzie szukać sensacji. Miał to najwyraźniej po swojej matce. Cóż jednak było począć. Pracowała w pocie czoła. Część zarobków oddawała ciotce w ramach zapłaty za wynajmowany pokój. Nie nawiązywała zbyt zażyłych stosunków z kolegami i koleżankami w pracy. Czekała na przedłużenie umowy o pracę po okresie próbnym z nadzieją, że wtedy dostanie obiecaną podwyżkę i będzie mogła wreszcie wynająć sobie jakieś mieszkanie w Krakowie. Do domu jeździła rzadko – raz w miesiącu na sobotę i niedzielę. Przemawiały za tym względy ekonomiczne. Wszak pracując w takiej firmie nie mogła pozwolić sobie na to by chodzić w jednym kostiumie i dużą część zarobków musiała wydać na nowe ubrania odpowiednie do wykonywanej pracy. Karków nie był dziurą w której pracowała wcześniej, gdzie wystarczyła byle jaka spódnica bądź sukienka. Należało wyglądać elegancko i z klasą aczkolwiek niezbyt wyzywająco. Ciotka widząc to bywała w stosunku do niej wybitnie niemiła stwierdzając nawet kiedyś, że i tak nie ma się, co tak stroić, bo jest już za stara i żaden chłop się za nią nie oglądnie. To bolało. Apogeum zostało osiągnięte, gdy po przyjściu po pracy ciotka trzymając w ręku jej samonośne pończochy, które sobie kupiła zapytała czy aby ona pracuje na pewno w biurze a nie w burdelu. Tego było już za wiele. Doszło do ostrej wymiany zdań zakończonej tym, że nie odzywały się do siebie przez ponad tydzień. W tym czasie kadrowa wezwała ją do siebie przedstawiając ofertę przedłużenia pracy na czas nieokreślony. Rzuciła okiem na warunki zatrudnienia. Oczekiwana podwyżka uposażenie była oczywiście ujęta i wynosiła grubo ponad 30 procent obecnych zarobków.
– Jesteśmy zadowoleni z pani pracy, pani Marto – usłyszała.
To osłodziło jej nieco ten dzień. Po powrocie oznajmiła ciotce, że już niedługo się wyprowadzi, co wywołało kolejny konflikt. Ciotka mając wizję utraty dodatkowego źródła dochodu najpierw starała się ją zdominować i wymusić by zrezygnowała z tego zamiaru, potem zaś zmieniła taktykę i przeszła do jakże delikatnych próśb by jednak została. Marta jednak podjęła już decyzję i nie miała zamiaru jej zmieniać. Parę dni później z radością pobrała z kasy powiększone uposażenie i poczęła szukać ogłoszeń dotyczących wynajmu mieszkania. Postanowiła również zaszaleć. Popołudniu wybrała się na zakupy kupując sobie nową białą bluzkę, cieliste samonośne pończoszki i spódnicę do kompletu. Wracając do domu przechodziła koło sex shopu. Zawsze korciło ją by wejść i zobaczyć, co też tam jest. Odczuwała potrzeby seksualne, lecz tłumiła to nieco w sobie. Miała pewne doświadczenia seksualne z młodości, gdy to bliżej zaprzyjaźniła się z chłopakiem z sąsiedniej wioski. To on wtajemniczył ją w sprawy seksu i dokonał aktu rozdziewiczenia. Nie wspominała tego jednak zbyt przyjemnie. Zrobili to na leśnej polance, szybko i byle jak. Nie czuła wtedy żadnej przyjemności ze współżycia. On spuścił się na zewnątrz nie chcąc by zaszła w ciążę. Spotykała się jeszcze później jeszcze z nim i kochali się parokrotnie, lecz nigdy nie miała orgazmu o którym tyle słyszała. Potem on poszedł do wojska i tak ich znajomość umarła śmiercią naturalną. Po tych doświadczeniach nie miała już żadnego mężczyzny. Jakoś nie było jej to potrzebne, choć odczuwała potrzebę by wtulić się kogoś i przeżyć orgazm o którym tyle słyszała. Tłumiła to jednak w sobie stawiając sobie bardziej ambitne cele do realizacji. Teraz, gdy je osiągnęła chciała to zmienić. Stanęła przed sklepem wahając się czy wejść do środka.
– A co tam – powiedziała sobie w duchu i pchnęła drzwi wejściowe.
Jak spłoszona nastolatka znalazła się we wnętrzu sklepu. Szczęśliwie prócz sprzedawczyni nikogo nie było.
– To nawet dobrze, że jest kobieta – pomyślała patrząc na asortyment.
Na półkach wystawowych roiło się od sztucznych członków, lalek miłości zapakowanych w opakowania, kajdanek, sztuczne pochwy, masa filmów erotycznych i wszystkiego co dusza zapragnie. Pochłaniała to wzrokiem. Po raz pierwszy widziała takie rzeczy na własne oczy. Wcześniej słyszała tylko o takich gadżetach. Teraz ten ogrom ją nieco przytłaczał.
– W czym mogę pomóc? – zapytała sprzedawczyni.
– Nie dziękuję – odpowiedziała szybko nieco speszona Marta.
Zastanawiała się, co tu robi. W jakim celu weszła do tego sklepu. Doszła do wniosku, że jednak skoro tu jest i zdobyła się na taką odwagę to coś kupi.
– Chciałam… – zaczęła, lecz głos uwiązł jej w gardle.
– Tak, słucham panią – odpowiedziała sprzedawczyni widząc chyba jej zakłopotanie.
– Poproszę o sztucznego penisa – wyrzuciła z siebie niezbyt składnie.
Kobieta popatrzyła na nią. Marta czuła jej wzrok na sobie. Opuściła wzrok. Chciała jak najszybciej wyjść.
– A jaki rozmiar? – usłyszała od sprzedawczyni.
– Normalny, a jaki pani doradza? – odpowiedziała nie chcąc się odkryć, że zakupy tego typu robi po raz pierwszy.
Sprzedawczyni po takim stwierdzeniu z pewnością wyczuła przed sobą nowicjuszkę w tego rodzaju zakupach. Popatrzyła dobrotliwie na Martę i wskazała na sztucznego penisa z przyssawką w naturalnym kolorze.
– Ten będzie odpowiedni – powiedziała z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Marta czuła coraz większy dyskomfort. Pragnęła jak najszybciej zakupić wskazany towar i wyjść z tego sklepu. Zapytała o cenę i wydobyła portfelik z torebki. Bez słowa uregulowała płatność i poprosiła o zapakowanie gadżetu. Szybko schowała sztucznego penisa do torebki i czując, że jest jej coraz bardziej gorąco wyszła ze sklepu. Na dworzu chwyciła haust świeżego powietrza. Najgorsze miała za sobą. Postanowiła, że musi gdzieś się zatrzymać by przemyśleć co dalej. Na rogu ulicy była kawiarnia. Tam też skierowała swe kroki. Zamówiła kawę i powoli poczęła się uspokajać. Nie za bardzo chciała przynieść to do domu ciotki. Pójdzie się wykąpać a ta przeszuka jak to dawniej bywało jej torebkę i rzeczy. Na taką wpadkę nie mogła sobie pozwolić. Postanowiła, że wróci do pracy i tam schowa swój zakup do szufladki zamykanej na kluczyk. Kończąc kawę była pewna swej decyzji. A jak znajdzie mieszkanko nie omieszka wypróbować tej rzeczy. Zapłaciła za kawę i skierowała swe kroki z powrotem do budynku, w którym pracowała. Pokazała ochroniarzowi swój identyfikator kłamiąc, że zostawiła w pokoju komórkę. Wpuścił ją bez słowa. Dotarła do pokoju i schowała sztucznego członka oraz zakupione samonośne pończochy. Wolała by ciotka też ich nie widziała. Po co znowu miała komentować jej zakupy. Schowała kluczyk od szafki do torebki i teraz już spokojna mogła wracać do domu ciotki. Ochłonęła po tych szczególnych zakupach. W nocy długo nie mogła zasnąć. Myślała cały czas o zakupionym sztucznym penisie i obmyśliwała scenariusze igraszek z jego udziałem. W końcu zasnęła.
Następnego dnia czuła się świetnie. Najpierw zadzwoniono do niej z biura pośrednictwa z ofertą wynajmu mieszkania za dość przystępną cenę. Zaproponowano by oglądnęła je już teraz i zadecydowała. Udała się do swojego przełożonego Pawła. Był dużo młodszy od niej, niedawny absolwent studiów ekonomicznych. Nic specjalnego- ot szczupły, średniego wzrostu szatyn w okularach. Zapukała do drzwi.
– Proszę – usłyszała jego głos zza nich.
Otworzyła je i znalazła się we wnętrzu jego pomieszczenia. Siedział przy komputerze. Podniósł wzrok i popatrzył na nią.
– Słucham pani Marto – rozpoczął.
– Panie Pawle chciałam się na chwilę zwolnić. Dzwonili do mnie z biura nieruchomości w sprawie wynajmu mieszkania, no i mają dla mnie jakąś ofertę po dość przystępnej cenie – wyłuszczyła, o co jej chodzi.
Mężczyzna zmarszczył nieco brwi.
– Wie pani że jutro przyjeżdżają z centrali i musimy zrobić dla nich te zestawienia i prezentację a z tego, co wiem to jeszcze jesteśmy w lesie – usłyszała.
– Szefie, dwie może trzy godziny i będzie zrobione to, o czym Pan mówi, mnie nie zajmie to dłużej niż dwie godziny a zostanę dzisiaj dłużej i doszlifuję to tak, że nikt nie będzie miał obiekcji – zapewniła.
Zastanowił się chwilę. Popatrzył na nią i uśmiechnął się delikatnie.
– No dobrze, niech Pani załatwi to szybko i wraca. Znam panią i wiem, że bardzo poważnie podchodzi Pani do swoich obowiązków – odpowiedział nieco jej schlebiając.
– Dziękuję – odpowiedziała zadowolona.
– Tylko proszę dzisiaj zostać dłużej o tyle o ile Pani zajmie załatwienie tej palącej sprawy – usłyszała wychodząc.
– Oczywiście – odparła.
Mieszkanko rzeczywiście było przytulne jak zapewniał agent i w dobrej dzielnicy. Dojazd do pracy jednym autobusem lub tramwajem bez żadnych przesiadek zamykał się góra w dwudziestu minutach. Cena była do przyjęcia. Uścisnęła dłoń agentowi zadowolona dodatkowo, że było wyposażone i odpadało jej kupowanie dodatkowych rzeczy niezbędnych do jego wyposażenia. Cała operacja zajęła niecałe dwie godziny. Podpisał umowę przedwstępną i zadowolona wróciła do pracy. Skupiła się na robocie. Rzeczywiście jutro przyjeżdżali przedstawiciele z centrali i wszystkim komórkom tej filii zależało na tym by sprzedać się jak najlepiej. Paweł odwiedził ją przed piętnastą.
– I jak? – zapytał.
– Proszę oto sprawozdanie z opisem w wersji roboczej, zrobię jeszcze delikatne zmiany, ale to kwestia literówki i być może zmiany wyrazów na inne, ale o podobnym znaczeniu – odpowiedziała fachowo wręczając mu kartki papieru z teczki.
– No super, przeglądnę w domu, zawsze jest jeszcze czas by coś dodać lub zmienić – odparł zabierając papierzyska.
Zadzwoniła do ochrony na dole, że pozostanie do siedemnastej trzydzieści. Taka była procedura panująca w firmie. Wtedy, ochroniarze nie łazili po tym piętrze niepokojeni faktem, że na dole sygnalizator wskazuje, że pomieszczenie nie jest zabezpieczone przez system alarmowy uzbrajany przez ostatniego pracownika opuszczającego piętro. Wstała i zrobiła sobie kawę. Na korytarzu słychać było wychodzących do domów współpracowników. Marta spokojnie popijając kawę przeglądała wersję roboczą sprawozdania i zestawienia. Było jej to pozostanie dłużej nawet na rękę. Mogła nie niepokojona przez nikogo spokojnie skupić się na czytaniu. Po chwili na korytarzu nastała cisza. Zdała sobie sprawę, że pozostała na piętrze sama. Poprawiła białą wiązaną na wysokości rękawów bluzkę. Spokojnie, bez pośpiechu przeczytała jeszcze raz sprawozdanie, rzuciła okiem na słupki cyfr zestawienia.
Znalazła braki w interpunkcji, głównie w przecinkach, zamieniła parę wyrazów na bliskoznaczne. Praktycznie drobna kosmetyka. Według niej wszystko było w porządku. Przeciągnęła się. Była zadowolona. Według zapewnień agencji nieruchomości miała wprowadzić się do wynajętego mieszkania już za tydzień. Miała zamiar dzisiaj powiedzieć o tym ciotce i wreszcie mieć dla siebie od następnego tygodnia nieco intymności i spokoju. Tego jej brakowało. Wolała bardziej przebywać w pracy niż wysłuchiwać ględzenia ciotki jak jej to ciężko i źle. I te docinki na jej temat. Na temat staropanieństwa, że się starzeje itd. To nie było miłe ani przyjemne. Spojrzała na zegarek. Było nieco po czwartej. Praktycznie miała siedzieć tutaj jeszcze przez półtorej godziny bezczynnie. Odpaliła komputer i przeglądnęła prezentację. Wydawała się bez zarzutu. Znudzona zaczęła surfować po Internecie. Przerzucała strony sama nie wiedząc, czego szukać. I wtedy w głowie zaświtała myśl.
– No a jak to jest z tym sztucznym penisem – zakorciło.
Wrzuciła hasło do wyszukiwarki. Obok oferty niezliczonej ilości sexshopów znalazła plik z filmikiem. Odpaliła i z zaciekawieniem zaczęła oglądać. Film był o miłości dwóch lesbijek, które zabawiały się sztucznym członkiem wsadzając go sobie nawzajem do pipek i odbytu. Poczuła, że jest nieco podniecona oglądając zabawy tych dwóch kobiet. Miały one coprawda sztuczne penisy przymocowane za pomocą wymyślnej kombinacji pasków do ciała, lecz nie to było najważniejsze. Z wypiekami na twarzy patrzyła jak one to robią. Jak sztuczny członek znika w ich dziurkach jak na wstępie jego powierzchnią gładziły sobie wargi sromowe. Pierwszy raz oglądał film o takiej treści i ku swemu zdziwieniu zauważyła, że ją to podnieca. Myśl, że obok w szafce na wyciągnięcia ręki jest jej sztuczny penis z przyssawką jeszcze bardziej działał na nią. Filmik był krótki i oglądała go bez dźwięku, ale widać było, że obie występujące aktorki wydawały z siebie jęki rozkoszy. Rozkoszy, której ona jeszcze nigdy nie doznała. Wyłączyła komputer. Teraz była niespokojna zastanawiając się, co robić.
– A co tam rozpakuje go i przynajmniej dotknę – zadecydowała w myślach.
– Przecież tu i tak nikogo nie ma – mruknęła sama do siebie.
Wyciągnęła z torebki kluczyk i otworzyła szafkę przy stoliku. W wnętrzu szafki rozpakowała pudełko i powoli wyciągnęła z niej swój zakup patrząc na niego ciekawskim wzrokiem. Trzymała go palcami swej lewej dłoni, nie wyciągając w całości z szafki. Wykonany z przyjemnego w dotyku materiału penis zrobiony na wzór prawdziwego męskiego członka przedstawiał jej się teraz w całej okazałości. Nie mogła odciągnąć od niego wzroku. To było mocniejsze od niej. Ciekawość jak to jest w rzeczywistości, gdy kobieta zabawia się tego rodzaju zabawką zaczęło być coraz silniejsze. Czuła, że jej cipka staje się wilgotna, co było wymiernym znakiem że jest podniecona. Próbowała tłumić w sobie to uczucie, lecz ono z każdą chwilą było silniejsze i pchało ją do kolejnych działań. Przełamała się. Postanowiła jednak być ostrożna i wyszła na korytarz. Obeszła wszystkie pomieszczenia chcąc się upewnić czy nikogo nie ma. Piętro buło jak wymarłe. Ani żywej duszy. Wróciła z powrotem do swojego pomieszczenia. Z wypiekami na twarzy wyciągnęła sztucznego penisa na stół i postawiła go na blacie stolika. Naturalnych rozmiarów sztuczny fallus prezentował się teraz w całej okazałości. Na filmie kobiety wzajemnie pieściły sobie piersi. Marta też lubiła je sobie dotykać i gdy ktoś je dotykał. Pod bluzką nie miała biustonosza. Materiał bluzki nie był prześwitujący a noszenie tej części garderoby ograniczała do niezbędnego minimum. Palcami lewej dłoni poczęła rozpinać guziczki bluzki, prawą dłoń trzymając na blacie stołu. Jej wzrok cały czas utkwiony był na okazale prezentującym się przed nią obiekcie. Rozpięła dwa górne guziczki bluzeczki i wsunęła swą dłoń pod nią. Delikatnie palcami poczęła masować swoją pierś muskając sterczący sutek. To było przyjemne, bardzo przyjemne. Czuła rosnącą falę podniecenia. Wiedziała dobrze, że na tych pieszczotach z pewnością się nie skończy. Gdy była nastolatką nie masturbowała się, słyszała, że nagminnie robią to chłopcy. Czasami będąc młodszą kierowała w kierunku cipki mocny strumień z prysznica, lecz po chwili przestawała biorąc to za jakiś rodzaj zboczenia. Teraz jednak nie miała żadnych oporów by masować sobie piersi. Z jednej przeniosła dłoń na drugą. Oba sutki sterczały prosząc o porcję pieszczot. Nie mogła sobie tego odmówić. Postanowiła jednak posunąć się dalej. Spojrzała na zegarek. Było wpół do piątej. Jeszcze cała godzina siedzenia tutaj. Zamiast tak tkwić bezczynnie mogła zrobić to, co chciała uczynić, gdy uwolni się od ciotki.
– A co mi tam, przecież nikogo nie ma – powiedziała sobie w myśli dając przyzwolenie na kolejne działanie.
Już miała zamknąć szufladę gdzie skrywała wcześniej sztucznego fallusa, gdy jej wzrok utknął na pończoszkach. Tamte kobiety na filmie też je nosiły.
– Jak iść to na całość – w myślach rzekła do siebie i podniosła się z fotela.
Wsunęła obie dłonie pod rozpinaną spódniczkę i poczęła zsuwać cieliste rajstopy w dół. Gdy znalazły się na wysokości kolan usiadła ponownie i odsunąwszy nieco fotel od stolika pochyliła się by rozpiąć duże klamry swych srebrnych bucików na wysokim obcasie. Ściągnęła rajstopy i wrzuciła je do środka otwartej szuflady. Rozerwała opakowanie pończoch i wydobyła obie pończoszki zakończone elegancką koronką. Wprawnie nałożyła je na swe zgrabne nogi. Czuła się teraz elegancka i bardziej kobieca. Popatrzyła ponownie na swą zabawkę. Już wiedziała że jej użyje. Chciała jednak widzieć wszystko i wkładać ją sobie tak by widzieć, dokąd zagłębi się w jej pochwie. Nie miała doświadczenia, to miał być jej pierwszy raz z tym ustrojstwem. Zasunęła szufladę. Słusznie zauważyła, że spódnica będzie jej przeszkadzać w patrzeniu na swoje igraszki. Wstała z fotela i opierając swą prawą stopę o siedzisko zaczęła rozpinać guziczki i zamek spódnicy. Nie odrywając wzroku od wiadomego obiektu rozpięła wszystko, co było do rozpięcia. Pozostała w rozpiętej bluzce, samonośnych pończoszkach, butach i fikuśnych białych figach. Odrzuciła na ziemię rozpiętą spódnicę i wysunęła swą dłoń dotykając powierzchni sztucznego penisa. Zastanawiała się teraz, co począć. Czy umocować go do czegoś i okrakiem spróbować usiąść na nim, czy też wziąć go do dłoni i jak klasycznym wibratorem penetrować swą dziurkę. Czuła, że jej dziurka jest już wilgotna i z pewnością nie będzie potrzebowała żadnego lubrykanta do posmarowania powierzchni penisa bądź nawilżenia swej pochwy. Wyszła zza stolika w celu zasłonięcia rolet i zamknięcia drzwi kluczem, gdy jak błyskawica przeszył ja dźwięk kroków na korytarzu. Spanikowała. Przez chwilę stała przy oknie nie mogąc się ruszyć.
– Cholera ochroniarz – przeszło przez myśl.
Nerwowo poczęła myśleć, co począć. Co gorsza myśląc dalej tkwiła przy tym oknie. Po paru sekundach ruszyła za stolik. Szybko usiadła. Usłyszała odgłos otwieranych drzwi do przedpokoju pomieszczenia w którym pracowała. Panicznie i szybko zgarnęła ze stolika sztucznego penisa kładąc go na wysuwanej półce pod stolikiem tuż obok klawiatury. Nim drzwi się otwarły zdążyła tylko dosunąć się jak najbliżej stolika i dłonią pospiesznie poczęła zapinać jeden z dwóch rozpiętych guzików. W drzwiach stał Paweł. Wystraszona i spanikowana nie mogła wydusić z siebie żadnego zdania. Gdyby to był ochroniarz zbyła by go zza stolika. W przypadku swego przełożonego nie było to takie proste. Przyszedł, bo z pewnością chciał coś wyjaśnić.
– O wiedziałem, że Panią jeszcze zastanę, dlatego nie dzwoniłem – rzucił na wstępie i ruszył w jej kierunku.
Była przerażona. Nerwowo zapinała guzik od bluzki.
– Gorąco tu dzisiaj – bąknęła, choć temperatura nie odbiegała od normalnej.
Dosunęła się najbardziej jak mogła do stolika. Miała nikłą nadzieję, że nie zauważy niczego i sobie pójdzie. Cała w pąsach z przerażeniem w oczach patrzyła jak się zbliża. Stanął po drugiej stronie stolika i prawa ręka chwycił za swe okulary ściągając je.
– Pani Marto, co się stało, jest Pani rzeczywiście cała w wypiekach na twarzy, może to od komputera? – powiedział patrząc jak kończy zapinać guzik od bluzki.
Drugi pozostawał dalej rozpięty i wzrok Pawła tam właśnie utkwił. Oparty lewą dłonią o stolik pochylił się nieco patrząc na nią. To ją jeszcze bardziej przeraziło. Skończyła zapinać jeden guzik i przesunęła palce lewej dłoni wyżej rozpoczynając zapinanie ostatniego, który był rozpięty. Paweł oparł teraz obie dłonie o blat stolika, za którym siedziała Marta nakładając wcześniej okulary na nos.
– Mam pewne pytanka dotyczące kwestii sprawozdania i coś mi się tam nie zgadza, sprawdzała to Pani? – kontynuował.
Starała się go słuchać, lecz prawą dłonią jednocześnie poczęła wsuwać swą zabawkę głębiej tak, aby nie było jej widać. Szansa by schowała ją do szuflady była minimalna. Nerwowo próbowała palcami zapinać ostatni z guziczków bluzki. Drżące palce jednak nie były aż tak sprawne by uporać się z tym tak sprawnie jak zawsze.
– O tu jest teczka to Pani pokażę – powiedział szef i pochylił się jeszcze bardziej.
Marta maksymalnie jak tylko mogła przysunęła się do stolika. Dopóki patrzył w papierzyska była nadzieja, że nie zobaczy tego, że tam w dole jest tylko w samych majtkach i pończochach. W głowie miał gonitwę myśli. Starała się skupić na tym, co mówi, lecz nie było to łatwe. Co powie, gdy zobaczy, jak się będzie tłumaczyć? – to były sprawy, które teraz zaprzątały jej głowę. Uporała się z guzikiem od bluzki. Miała nadzieję, że nie pomyślał sobie o niej nie wiadomo czego widząc, że ma rozpiętą bluzkę. Wszak była sama. Oparła oba łokcie o blat stolika i wytężając słuch splotła palce obu rąk przed sobą. Paweł przewracał kartki sprawozdania szukając tylko sobie wiadomej nieścisłości. Wzrok ku radości Marty miał skierowany na rządki liter i cyfr widniejących na kartach sprawozdania.
– O tu znalazłem – oznajmił z radością i podniósł się nieco do góry.
– Gdzie? – zapytała Marta udając zainteresowanie.
– Niech pani popatrzy tutaj, te stwierdzenie nie zgadza się z tym, co mamy w zestawieniu. – dodał wskazując palcem odpowiednie miejsce na kartce.
Spojrzała na wskazane miejsce podnosząc prawą dłoń ku górze. Palcem wskazującym tej dłoni podparła swój podbródek. Musiała się skupić, aby w miarę możliwości wyłuskać mu, o co chodzi. Była jednak tak rozkojarzona i spanikowana, że rządki literek nic jej nie mówiły. Ta bezradność ją jeszcze bardziej przerażała. Marzyła o tym by wyszedł, by spławić go stąd jak najszybciej. Odeszła jej ochota na zabawę z sztucznym penisem. Ta sytuacja, w której się znalazła była dla niej wybitnie mało komfortowa. Nie za bardzo wiedział, co powiedzieć na zadane przez niego pytanie. Nie miała wszystkich danych w głowie, a nawet gdyby tak było to w takiej sytuacji nie dała by rady. Jakaś wewnętrzna blokada powodowała, że przez głowę przechodziły jej myśli dotyczące tego jak wyjść z tej opresji.
– No nie wiem, nie pomogę Panu – odparła mając nadzieję, że go spławi.
Popatrzył na nią dziwnym wzrokiem.
– No Pani Marto, tego się nie spodziewałem, przecież wystarczy to porównać z zestawieniem i po sprawie, chyba rzeczywiście pani się nie najlepiej czuje – odpowiedział.
– Ależ oczywiście, przepraszam rzeczywiście wystarczy to porównać – odparła próbując nie popsuć swego wizerunku w oczach przełożonego.
– No widzi Pani, gdzie je pani ma, gdybym je wziął do domu to nie musiałbym się tu fatygować – odpowiedział Paweł.
Nerwowo poczęła rozglądać się po stoliku poszukując teczki z zestawieniem. Nie było ani po prawej ani po lewej stronie. Przejrzała leżące obok komputera rzeczy. Też nie było.
– Spokojnie, pomyśl gdzie położyłaś – mówiła w myślach sama do siebie chcąc uspokoić się wewnętrznie.
Szybko poczęła analizować, co robiła i w momencie, w którym zdała sobie sprawę gdzie położyła te dokumenty wystąpił na nią zimny pot. Teczką odłożyła na górną półkę szafy będącej za jej plecami. To była katastrofa. Poczuła jak opuszczają ją siły. Zdała sobie sprawę z beznadziejności swej sytuacji. Powód tego był prosty. Aby ją wziąć musiałaby wstać i obróciwszy się sięgnąć na górną półkę. Wstać i ukazać, że od pasa w dół jest w majteczkach i pończochach.
– No gdzie pani ma te zestawienia – ponaglił ją szef.
Miliard myśli przechodziło przez głowę. Poczuła się całkowicie sparaliżowana i bezbronna. Nie było żadnej szansy, aby wyjść obronną ręką z tej opresji. W głowie kołatało się tylko jak się wytłumaczyć z tej sytuacji, co powiedzieć.
– No wie pani gdzie one są? – usłyszała ponowne zapytanie.
Cała w purpurze podniosła wzrok z stolika. Nie było sensu milczeć. Jeśli on zacznie szukać to i tak przemieści się za nią i zobaczy to.
– Tak wiem, tam na górnej półce – wydukała.
– No to niech Pani je weźmie i porównamy – usłyszała polecenie.
Nie mogła się przemóc by wstać z fotela. Coś trzymało ją w siedzisku. Jak mała dziewczynka czuła, że jeżeli nikt jej tak nie zobaczy to nic się nie stanie. Pełna bezradność ogarnęła jej ciało.
– No niech Pani poda tę teczkę – nalegał Paweł.
– Nie mogę – odparła próbując odwieść tę chwilę jeszcze i mieć czas na sklecenie jakiegoś wytłumaczenia.
Facet zdębiał całkowicie. Wcale nie należało się temu dziwić. Wykonanie prostej czynności przez pracownicę urastało do rangi niemożliwości.
– Pani Marto, co się dziej, niechże pani wstanie z fotela i poda tu tę zestawienie – wyrzucił z siebie nieco zdenerwowany.
To podziałało. Marta powoli podniosła swe ciało z fotela. Obie dłonie skrzyżowała na wysokości gdzie kończyła się bluzka zakrywając nimi swe majteczki. Z poważną miną patrzyła na Pawła, który przysunąwszy sobie krzesło siedział patrząc na nią. To, co zobaczył zaskoczyło go kompletnie. Marta stała za stolikiem patrząc na niego błagalnym wzrokiem. Oczom jego ukazały się częściowo zasłonięte białe figi i zgrabne kobiece nogi powleczone w samonośne wykończone koronką cieliste pończoszki. Widok rzadki tu w biurze i niezwykle pociągający. Paweł podparł dłonią prawej ręki swą twarz a lewą wysunął przed siebie wskazując na Martę.
– Pani Marto, co to znaczy? – zapytał.
Marta wystraszona stała nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa. Paweł pochylił się nieco i utkwiwszy wzrok w jej dolnych częściach ciała z niedowierzania lewą dłonią począł zsuwać z nosa swoje okulary. Marta czekała na jego reakcję sama czując ogromną bezradność i zażenowanie. Skrzyżowane dłonie zakrywały cześć jej fikuśnych majteczek, lecz reszta była wystawiona na widok.
– No niechże pani powie, co to znaczy, co mam sobie myśleć? – ponowił pytanie jednocześnie teraz prawą dłonią wskazując na jej dolne części garderoby.
Stała jak kołek w płocie nie mogąc z siebie nic wydobyć. Czuła się strasznie. Musiała jednak jakoś się bronić, bo gotów był pomyśleć nie wiadomo co.
– Było mi gorąco i ściągnęłam spódnicę – to wszystko, na co na razie było ją stać.
Banalnie proste wytłumaczenie, lecz mogło zadziałać. Pomyślała, że uwierzy i da jej spokój. Miała na dziś dość wrażeń. Popatrzył na nią z delikatnym uśmieszkiem na ustach i wstał z krzesła. Nie wiedziała, co chce uczynić. Stała sparaliżowana i zawstydzona nie mogąc zdobyć się na żaden ruch lub gest. Podszedł do szafy, lecz nie chcąc podeptać jej spódnicy pochylił się by ją podnieść. Marta zamarła w bezruchu modląc się w duszy by nie zobaczył sztucznego penisa leżącego na wsuniętej półce obok klawiatury. Paweł jednak powstając zauważył ciekawy obiekt tam się znajdujący i sięgnął dłonią.
– A co to jest? – zapytał wydobywając sztucznego penisa.
Marcie mroczki stanęły przed oczyma. Była całkowicie skompromitowana. Najchętniej uciekłaby do siebie na wieś i zamknęła się na cztery spusty w domu. Paweł wyciągnął dłoń przed siebie dzierżąc w niej sztucznego fallusa. Marta w geście rozpaczy lewą dłonią zakryła sobie twarz i otwarte z przerażenia usta. Wpadła na całego. Wpadła przed swoim przełożonym.
– Rzeczywiście musiało być Pani gorąco – stwierdził dosadnie trzymając w jednej dłoni zabawkę a w drugiej jej spódnicę.
Mówił poważnie, choć widać było, że ta sytuacja bardzo go zaskoczyła. Marta cała w pąsach nie mogła wydobyć z siebie żadnego słowa. Co miała powiedzieć? Przecież wszystko było jasne. Zabawiała się w pracy sztucznym penisem. Taki był niezaprzeczalny fakt. A to, że nie zdążyła go użyć było najmniej ważne. Paweł przełożył jej rozpiętą spódnicę do prawej ręki i zbliżył się do niej. Nie wiedziała, co chce zrobić, lecz w geście poddania uniosła obie ręce do góry.
– Niech się pani przesunie, zobaczymy czy jeszcze nie ma tu jakiś zabaweczek – powiedział i stojąc naprzeciw niej lewą dłonią dotknął jej prawego boku dając do zrozumienia by się przesunęła.
Wzrok Marty utkwiony był na trzymanej w jego dłoni spódnicy. Przerażona odsunęła się nieco. Minęła go dając mu wolną rękę w poszukiwaniach. W normalnej sytuacji nie pozwoliłaby grzebać w swoich rzeczach, lecz teraz nie miała poza tym, co miał w rękach nic do ukrycia. Pryncypał pobieżnie zlustrował szafki i nie znajdując nic poza zwiniętymi w kłębek rajstopkami zabrał się za lustrowanie półek. Marta usiadła na krześle po drugiej stronie stolika i skoroszytem leżącym na stole zakryła swe majteczki krzyżując na nim dłonie. Czekała, co zrobi jej szef. Czekała z wielką niecierpliwością. Miała nadzieję, że coś uda się zrobić. Nie chciała wychodzić jak na razie z żadną inicjatywą. Czekała, co on ma do powiedzenia. Dociskając mocno do ciała teczkę z dokumentami przemyśliwała co począć. Paweł zakończył poszukiwania i nic ciekawego nie znalazłszy stanął za stolikiem i obrócił się twarzą w jej kierunku. Czuła ten jego wzrok i delikatny uśmieszek na twarzy, choć wzrok miała wbity w blat stolika. Mężczyzna zaplótł ręce przed sobą mając przy sobie jej spódnice i sztucznego fallusa. Na jego twarzy widać było, że czuł się pewnie. Górował nad biedną kobietą, która skulona, od pasa w dół w samej bieliźnie czekała, co powie. Lekki uśmieszek na jego twarzy i pewny wzrok wbijały Martę jeszcze głębiej w siedzisko krzesła.
– I ci ja mam o tym myśleć Pani Marto- zapytał patrząc na jej wystraszoną postać.
Siedziała dociskając plastik skoroszytu do swego ciała. Złączone razem nogi i nieco przygarbiona jej sylwetka kontrastowała z jego pewną siebie pozą.
– Nie wiem panie Pawle – odparła cicho.
Była teraz jak szara myszka. Czuła się malutka w tej przerastającej ją sytuacji. Czekała na ten pierwszy krok od niego. Nie mogła pozwolić na to by odejść stad teraz z piętnem rozpustnicy. Tak się czuła, choć po prawdzie nie zdążyła popełnić żadnego z rozpustnych czynów.
– Kto by pomyślał? Taka spokojna szara myszka, a tu wyszło, co w pani siedzi – kontynuował wprowadzając ją w coraz większe poczucie winy.
– Ja…. proszę….. niech pan……to nie tak…….ja naprawdę nic…. – jąkała się próbując coś wytłumaczyć.
– Nie myślałem, że pani, tak poważna kobieta no… – przerwał jej też szukając jakiegoś słowa na określenie tego, co zastał.
– Błagam, niech nic pan nikomu nie mówi. Niech to zostanie między nami. Ja się zrewanżuję – wyrzuciła z siebie błagalnie z szybkością karabinu maszynowego jednocześnie podnosząc wzrok ku górze.
Oczekiwała z niecierpliwością, co odpowie. Czy przystanie na jej propozycję? Tryumfował patrząc na tę biedną kobietę coprawda dużo starszą od niego, lecz wyglądającą dość apetycznie w tym stroju. Był panem sytuacji. Zdawał sobie sprawę, że ona gotowa jest zrobić dużo by to, co został pozostało między nimi.
– No wyobrażam sobie, co powiedziałyby koleżanki gdyby się o tym dowiedziały – odpowiedział z lekkim przekąsem trzymając ją w niepewności, co do swojej decyzji.
Wizja koleżanek, które szepcą o tym jak to ona została przyłapana na figlach z sztucznym penisem przeraziła ją na dobre. Już czuła, jakie docinki ją mogą spotkać. To przekreślałoby jej dalszą pracę tutaj. Pracę, o którą tak walczyła i włożyła tyle wysiłku. Powrót na wieś byłby jedynym wyjściem. A wynajęte mieszkanie, a dobrze płatna praca. Ta wizja ją przerażała i musiała zrobić wszystko by do tego nie dopuścić.
– Błagam pana, niech pan nikomu nie mówi, proszę, błagam – jęknęła rozpaczliwie.
– Myślę ze może to pozostać między nami – odparł i ruszył z miejsca, w którym stał.
Zapaliła się iskierka nadziei w głowie Marty. Nie wszystko jeszcze było stracone. Paweł zbliżył się do drzwi wejściowych.
– Zamknę ja, bo nie chce chyba Pani, aby ktoś jeszcze wiedział o tym – powiedział przekręcając klucz w zamku.
Kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Paweł uśmiechnął się dobrodusznie.
– Ja Pani Marto rozumiem, że pani samotna, panna, i ma swoje potrzeby, ale żeby tak z tym substytutem męskiego przyrodzenia – zaczął mówić powoli zbliżając się do niej.
Patrzyła na niego słuchając, co mówi. Dotarł do krawędzi stołu cały czas trzymając w prawej dłoni jej spódnicę i ten nieszczęsny sztuczny członek. Mocno zaciskała palce na skoroszycie traktując go jako swoistą tarczę.
– Przecież wystarczyło szepnąć mi słówko, podejść powiedzieć, ja też nie mam partnerki i zrozumiałbym – to mówiąc przysiadł na krawędzi stołu.
– Proszę, proszę zostawić to tylko dla siebie i nikomu nic nie mówić – wyrzuciła z siebie czując, że może coś wskórać.
– Ależ oczywiście, myślę, że o tym, co tu się dzieje nie powiemy nikomu oboje, musimy sobie wzajemnie ufać i pomagać. Ja będę milczał jak grób – to mówiąc przyłożył do ust palec wskazujący lewej dłoni – cicho sza – dodał.
Marta poczuła pewną ulgę. Patrzyła w dalszym ciągu na niego. Swą prawą dłoń położyła na blacie stołu,lewą dociskając w dalszym ciągu niebieski skoroszyt do ciała.
– Dziękuję jest Pan naprawdę…. – zabrakło jej słów podzięki.
Mężczyzna położył na stole jej spódnicę. Podniósł do oczu sztucznego członka przyglądając się mu.
– Przecież to jest bez duszy, nie ma w tym życia moja Marto – ocenił nieco filozoficznie.
– No tak,ale… – próbowała coś odpowiedzieć speszona kobieta.
– No, niechże pani sama porówna i oceni – stwierdził i począł rozpinać rozporek spodni.
– Panie Pawle, ale co pan robi – wyrzuciła z siebie zaskoczona.
Nie spodziewała się, że zrobi coś takiego, choć wszystkie znaki wskazywały, że nie omieszka skorzystać z nadarzającej się sytuacji.
– Staram się Pani uzmysłowić, że to, czym chciałaś się zabawić jest tylko bezdusznym kawałkiem lateksu i niczym więcej – odparł wydobywając z rozporka swojego penisa.
– Ale… – bąknęła Marta.
– No zobacz, dotknij, przecież Cię nie ugryzie – odpowiedział i swą lewą dłonią ujął nadgarstek jej prawej dłoni.
Poprowadził tę dłoń w kierunku swojego krocza, w miejsce gdzie tkwił wystający ze spodni jego ptaszek. Sama nie wiedziała, dlaczego jej dłoń poddała się i swobodnie powędrowała w to miejsce. Palcami swej dłoni dotykała górnej części jego członka. Wskazujący paluszek dotknął delikatnie odsłoniętej główki ptaszka. Jej wzrok powędrował za dłonią. Paweł odłożył sztucznego penisa na stół i patrzył na nią. Palce jego dłoni dotykały jej nadgarstka. Delikatnie i nieśmiało dotykała paluszkami członka. Paweł ściągnął garnitur i położył go obok rzeczy, które wcześniej jej zarekwirował. Sytuacja stawała się coraz bardziej emocjonująca. Marta czuła jednak zakłopotanie. Była nadal wystraszona tym, co stało się wcześniej a dodatkowy bodziec, jaki dostarczył jej Paweł nieco ją onieśmielał. Nie wiedziała, co począć.
– To przecież nie sam penis decyduje o wszystkim., a gdzie pieszczoty, a gdzie wzajemna fascynacja ciałem – kontynuował swój wywód Paweł.
Niewątpliwie miał rację. Musiała to przyznać. Paweł podniósł się z stolika.
– Wstań – poprosił ją.
Zrobiła to, co jej kazał. Stanął za jej plecami. Czuła jego oddech na swoim ramieniu. Nadal trzymała, lecz teraz pod prawą pachą ten nieszczęsny skoroszyt. Poczuła jak jego lewa dłoń poczyna zagłębiać się pod materiał bluzki i zaczyna wędrówkę ku górze.
– Przecież tak nie można – zaprotestowała.
– Marto, przecież tego pragnęłaś będąc tutaj sama, nieprawdaż – odpowiedział a jednocześnie jego druga z dłoni poczęła posuwać się w dół docierając do majteczek.
Po raz kolejny miał rację. Znaleziony gadżet i strój, w jakim ją zastał mówiły same za siebie.
– Ale co chcesz zrobić? – zapytała nieco naiwnie.
– To, co Ty chciałaś uczynić sobie sama – usłyszała do ucha.
Jednocześnie poczuła jak swą dłonią obejmuje jej lewą pierś a palce drugiej jego dłoni wsuwają się pod majteczki. Na pośladku czuła dotyk jego penisa. Stała osłupiała i zaskoczona tą sytuacją. Pamiętała ze szkolenia wstępnego zajęcia dotyczące molestowania seksualnego w pracy. Lecz ta definicja podana wtedy nijak nie miała się do tego, co działo się tu i teraz. Wszak nie szantażował ją a co więcej obiecał milczenie. Sama dała powód do tego by tak się działo. Nie proponował żadnych korzyści za to, nic w zamian nie obiecywał, nie groził zwolnieniem z pracy. Pieścił jej pierś powoli przesuwając swą dłoń w kierunku drugiej. Poczuła jak jego twarz opiera się o jej ramię. Przekręciła twarz w lewo i uniosła nieco do góry swą lewą rękę. Poczuła jak palcami dotyka sterczącego sutka jej prawej piersi.
– Czy to nie lepsze niż ta zabawka – szepnął dotykając ustami jej skóry tuż obok ucha.
Czuła jego oddech. Poddawała się temu, cały czas nie wiedząc, dlaczego trzymała w prawej dłoni tę cholerną niebieską teczkę.
– Odwróć się – usłyszała wypowiedziane szeptem słowa.
Paweł jednocześnie swymi rękami delikatnie nakierowywał ją by wykonała zwrot. Odwróciła się twarzą do niego.
– I odłóż ten skoroszyt – dodał widząc jak cały czas go trzyma w dłoni.
Wyciągnął dłoń po niego. Oddał mu to bez słowa. Położył go na stole Stał przed nią z opuszczonymi do ud spodniami. Penis zwisał mu swobodnie ku dołowi. Wyciągnął obie dłonie w kierunku guziczków jej bluzki. Marta podkurczyła obie ręce łącząc zaciśnięte dłonie powyżej piersi. Próbowała podświadomie stworzyć ostatni bastion, choć sama nie wiedziała dlaczego. Jego pieszczoty były dla niej przyjemne i tak delikatne. Nie doświadczyła takich wcześniej. Poprzedni partner potrafił tylko ugniatać jej piersi i skupiony był głównie na tym, aby to jemu było dobrze.
– Przecież nie zostawię Cię w takim stanie, chcę je zobaczyć, opuść ręce proszę – powiedział łapiąc jej nadgarstki swoimi dłońmi.
Patrzyła na jego twarz. On natomiast zaczął rozpinać guziczek bluzki znajdujący się poniżej linii jej blokady. Czuła się bezradna i pozostawała bierna. Nie nastąpił jeszcze moment przełamania, ale czuła, że zbliża się on wielkimi krokami. Pozwoliła mu na rozpięcia guzików bluzeczki. Nadal trzymała jedną dłoń pomiędzy szyją a piersiami. Poły bluzeczki rozeszły się i oczom Pawła ukazała się jej prawa krągła pierś.
– Jest cudowna – powiedział i przybliżył swe usta do niej.
Lewą ręką podtrzymywała bluzkę tak, że ta zakrywała drugą z piersi. Paweł ustami objął sutek i językiem począł go muskać. Nigdy nie doświadczyła takich pieszczot. Brodawka sterczała jak najęta. Dłoń Pawła powędrowała pod materiał bluzki ujmując od spodu drugą z piersi. Z niedowierzaniem patrzyła na jego poczynania. Pochylony, ustami stymulował brodawkę. Jego oczy były zamknięte. To było dla niej coś nowego. Jego twarz coraz bardziej natarczywie zbliżała się do jej piersi. Marta obiema dłońmi oparła się o stół. Rozpięta bluzeczka rozeszła się na boki odsłaniając teraz obie krągłe piersi. Zasłaniała lewą pierś gdyż od urodzenia upstrzona ona była dwoma pieprzykami, które według Marty szpeciły ją. Paweł pochylony w dalszym ciągu ustami pieścił jej sutek. Czuła przyjemność. Jego lewa dłoń powędrowała na jej krocze. Palce wsunęły się pomiędzy jej zaciśnięte uda dotykając przez materiał majteczek wargi sromowe. Druga z dłoni Pawła objęła ją wpół. Biernie przyglądała się temu, co robi nie mając ochoty by przestał, choć cała ta sytuacja zakrawała na biurowy romans o których tyle słyszała.
– Jesteś cudowna – usłyszała z jego ust.
Przestał pieścić jej pierś. Wyprostował się. Lewą dłonią ujął ją z tyłu za głowę i przyciągnął w kierunku swojej twarzy. Zamknęła oczy. Ich usta spotkały się w gorącym pocałunku. Bluzeczka Marty zsunęła się z prawego ramienia. Palcami prawej dłoni Marta delikatnie dotknęła materiału jego koszuli gdzieś na wysokości łokcia. Oddała się temu pocałunkowi z lubością. Dotyk jego dłoni na jej włosach był delikatny i miły. To było takie spontaniczne. Paweł począł powoli zsuwać się w dół całując jej szyję, piersi i brzuch. Czuła ogromne podniecenie. Jej vagina była wilgotna. Gotowa była oddać się takiemu kochankowi. Mężczyzna przyklęknął całując jej pępek i posuwał się ku dołowi. Dotarł do majteczek i począł całować ją przez nie. Zaskoczyło ja to. Języczkiem muskał bawełniany materiał fig zsuwając się coraz niżej. Patrzyła z niedowierzaniem w dół na jego poczynania. To muskanie okolic warg sromowych poprzez materiał majteczek było fantastycznym uczuciem. Odkrywała teraz jak mało wiedziała o seksie. Jakże była jałowa. Z podniecenia chwyciła palcami prawej dłoni za wąski paseczek gumki fig na boku podciągając je nieco wyżej tak jakby chciała, by materiał majteczek głębiej wciął się pomiędzy srom.
– Co robisz? – zapytała.
Nie usłyszała odpowiedzi, lecz poprzez wilgotne od śliny Pawła majteczki czuła jak jego język muska jej intymne okolice. Nikt nigdy w życiu jej tak nie pieścił. Słyszała o miłości oralnej, lecz nigdy jej nie próbowała. To raczej jej poprzedni partner był zwolennikiem tego by jak to mówił „zrobiła mu loda” nie dając niczego podobnego w stosunku do niej w zamian. Teraz doświadczała tego z młodszym od siebie partnerem. Na dodatek swoim szefem. Poczuła, że wreszcie przełamała się a, symptomem tego był fakt, że prawą dłonią chwyciła głowę Pawła od tyłu i delikatnie przysunęła bliżej swojego krocza. Był to wyraźny znak dla niego, że pragnie tego rodzaju pieszczot. Oparła się pośladkami o stół. Paweł coraz mocniej operował językiem, próbując wodząc nim coraz mocniej po nabrzmiałych już nieco wargach sromowych i pomiędzy nimi. Sama nie wiedziała czy jej majteczki są wilgotne od jego śliny czy też od soczku, jaki produkowała jej cipka. Paweł przestał lizać jej majteczki. Był to sygnał, że najprawdopodobniej będzie posuwał się w swoich poczynaniach dalej, bo Marta już teraz nie brała pod uwagę faktu, że może poprzestać tylko na tym. Była rozpalona i ogromnie podniecona tymi pieszczotami. Odsunął twarz od łona i spojrzał na nią.
– Pokaż mi ją – powiedział i począł ściągać jej fikuśne figi.
Nie oponowała. Nie czułą już teraz żadnego zawstydzenia. Postanowiła całkowicie poddać się jego działaniom. Oczom Pawła ukazała się całkowicie wydepilowana cipeczka. Jak to dobrze, że Marta poczytała o depilacji wcześniej w jakimś kobiecym czasopiśmie. Wcześniej jej krocze było zarośnięte jak tysiącletni bór. Zmieniła swe przyzwyczajenia i swój styl bycia przez te trzy miesiące pobytu w Krakowie. Słusznie doszła do wniosku, że o wiele lepiej będzie gdy wydepiluje te miejsce, choć zadania lekarzy i innych mądrych osobistości na temat całkowitej depilacji były podzielone. Teraz nie żałowała.
– Proszę, jaka śliczna golutka dziureczka – zachwycił się chyba nieco również zaskoczony mężczyzna.
Najprawdopodobniej i on nie spodziewał się, że mająca już swe lata kobieta z głębokiej prowincji może być pozbawiona owłosienia w tym miejscu.
– Usiądź na stole – poprosił.
Gołymi pośladkami usiadła na blacie stolika. Paweł uniósł jej nogi do góry i sprawnie zsunął majteczki do samego dołu poprzez stopy. Pozbawiona ich pozostawała tam na dole w samych tylko pończochach. Odrzucił figi na siedzisko fotela na którym wcześniej siedziała i wsunąwszy pomiędzy jej uda swe obie dłonie delikatnym ruchem dał do zrozumienia by rozsunęła nogi na bok. Zrobiła to czując się teraz jak na badaniu u ginekologa. Z rozchylonymi na bok nogami prezentowała przed jego twarzą swą cipkę. Lewą stopę położyła na siedzisku krzesła, prawa spoczywała w powietrzu nie mając punktu podparcia. Paweł patrzył na jej łono. Pochłaniał swym jakże głodnym wzrokiem rozpostarty przed nim widok.
– Jest śliczna – ocenił i jego dłonie powędrowały na srom.
Palcami dłoni rozchylił płatki jej muszelki. Marta nie patrzyła tam. Jej wzrok powędrował gdzieś na bok. Nikt jeszcze nigdy nie oceniał tak jej narządów. Czuła się nieco zakłopotana, lecz z lubością oddawała się tym praktykom. Delikatnie rozsunięte wargi sromowe ukazały różowiutkie wnętrze jej cipeczki. Obiema dłońmi trzymała się kraju stołu by nie polecieć do tyłu. Przybliżył swą twarz do jej sromu i poczuła po chwili jak jego języczek zagłębia się we wnętrzu jej cipki. Muskał delikatnie jej wnętrze obiema dłońmi trzymając ją za uda tuż przy pachwinach. Zamknęła oczy. Czuła się cudownie. Ciepły, sprytny języczek Pawła penetrował wnętrze jej vaginy w sposób tak delikatny a zarazem tak perfekcyjny, że aż przygryzła wargi. Po raz kolejny doświadczała tego, o czym tylko słyszała. Teraz zdawała sobie sprawę jak dużo straciła wystrzegając się mężczyzn. Jak różnie potrafią oni pieścić i kochać się z kobietą. Czuła powietrze wydostające się z jego nozdrzy na jej łono. Ciepłe, przyjemnie opływające jej skórę. Paweł czuł z pewnością, że Marta jest podniecona. Jej szparka była wilgotna i muskając językiem łechtaczkę czuł, jaka ona jest nabrzmiała. Nie chciał, by zakończyło się to teraz jej orgazmem. Jego penis wszakże też domagał się pieszczot. Sterczał już nabrzmiały w pełnym wzwodzie gotowy do działania. Odsunął usta od sromu. Marta otworzyła oczy niezbyt zadowolona, że przestał oralnie ją zaspokajać. Obiema dłońmi chwycił ją wpół będąc w pełni wyprostowany.
– Ułóż się na boku, ja też potrzebuję pieszczot – stwierdził.
Kobieta ułożyła się na lewym boku mając nogi skierowane w kierunku drzwi. Teraz, gdy stał przed nią Marta zobaczyła jego sterczącego ptaszka. Wcześniej nie zwracała uwagi na niego. Był nabrzmiały a zsunięta skórka odkrywała żołądź. Patrzyła na ten męski organ odległy od jej twarzy o kilkanaście centymetrów.
– Weź go do ust, proszę – wyszeptał Paweł zbliżając swego penisa do jej twarzy.
Marta podkuliła nieco swą lewą nogę, prawą rękę przesunęła z tyłu za plecy. Lewą dłonią ujęła jego sterczącego ptaszka i otworzywszy usta nakierowała go do buzi. Leżała na stole na jego garniturze w nogach mając swą spódnicę. Pod wyprostowaną nogą czuła gdzieś w okolicach zapięcia buta kształt sztucznego penisa. Prawdziwego fallusa maiła w ustach i wargami muskała główkę ptaszka. Paweł stał wyprostowany patrząc na nią. Starała się jak mogła, by odpłacić mu za wcześniejsze jakże dla niej miłe pieszczoty. Niestety nie miała żadnego doświadczenia w seksie oralnym. Poruszała ustami delikatnie dotykając swym języczkiem koniuszka fallusa. Dłonią podtrzymywała go tuż przy mosznie. Paweł stał w bezruchu poddając się teraz pieszczotom,które serwowała mu Marta. Ta przesunęła swą dłoń będącą na plecach na wewnętrzną stronę swojego uda głaszcząc skórę w tym miejscu. Wyprostowaną wcześniej nogę ustawiła w pozycji prostopadłej do blatu stołu tak, że obcasem buta dotykała politury stolika. Penis wysunął się jej nieco z ust po zmianie pozycji i teraz wargami obejmowała koniuszek jego żołędzi. Oboje byli już bardzo podnieceni. Nie należało czekać z kwintesencją tego spotkania już dłużej. Jej wilgotna szparka i dłoń, której palce wędrowały w kierunku nabrzmiałego guziczka łechtaczki oraz jego sterczący i wilgotny członek były wyraźnymi znakami tego, że oboje są gotowi na zbliżenie. Paweł odsunął penisa od jej ust. Spojrzała na niego. Ich wzrok spotkał się. W tych spojrzeniach widać było jedno. Oboje pragnęli kopulacji.
-Przesuń się – powiedział jednocześnie przesuwając ją z pozycji wzdłuż na pozycję wszerz biurka.
Rozrzuciła bez słów nogi na bok dając mu przyzwolenie na wejście w swoją vaginę. Paweł ujął ptaszka lewą dłonią i nakierował go na otwór.
– Tylko proszę zrób to na zewnątrz – poprosiła szeptem pamiętając o tym, że w żaden sposób nie była zabezpieczona.
Kiwnął głową na znak że zrozumiał. Nie miał przy sobie prezerwatywy. Wszak idąc tutaj nawet w najśmielszych myślach nie dopuszczał sytuacji zbliżenia seksualnego z podwładną. Dla obojga również wpadka zakończona ciążą byłaby tragicznym finałem jedynego jak na razie zbliżenia. Marta coprawda pamiętała, kiedy miała ostatni okres, lecz nie miała głowy do tego by teraz wyliczać, na jakie dni dzisiaj właśnie trafiła. Jedyne, co im zostawało to stosunek przerywany zakończony wytryskiem na zewnątrz, który Marta znała z swych poprzednich zbliżeń. Wtedy się udawało i miała nadzieję, że i tak będzie teraz. Cała nadzieja pozostawała w Pawle, że kontroluje swój wytrysk i zdąży wysunąć penisa przed ejakulacją. Patrzyła na niego, kiedy w nią wszedł. Jęknęła delikatnie. Czuła w swym wnętrzu twardy męski organ. Paweł też jęknął. Z szeroko rozrzuconymi na bok nogami w rozpiętej bluzce odkrywającej jej piersi i nieco podniesioną do góry głową patrzyła na jego twarz. Pozycja, w której była nie należała do najwygodniejszych. Obiema dłońmi trzymała się za krawędź stolika by nie spaść. Stolik nie był wszak szeroki i jej pośladki spoczywały w powietrzu a ostatnią częścią ciała mającą kontakt z powierzchnią były okolice krzyża. Czuła jak delikatnie i powoli Paweł zaczyna kołysać swymi biodrami a jego penis przesuwa się we wnętrzu jej pochwy. Uderza o jej ścianki, porusza się rytmicznie i miarowo. Moszna delikatnie huśtając się dotykała jej odbytu. Robiła to, z czego wcześniej się naśmiewała. Bo gdzież mogło jej przyjść do głowy, że będzie się kochać z swoim szefem po godzinach w pracy, na dodatek na stole, swoim jakby nie nazwać narzędziu pracy. Ubrana w samonośne pończochy. Wydawało jej się to wcześniej tak nierealne i wyuzdane, że mogło to tylko urodzić się w głowach niewyżytych erotomanów gawędziarzy i scenarzystów filmów porno. Teraz działo się to w realu z jej udziałem. Jej zwykłej mającej lata kobiety z prowincji i o zgrozo, z o wiele młodszym partnerem. Patrzyła jak on porusza swymi biodrami. Czuła przyjemność, która rozlewała się po całym ciele. Pchnięcia Pawła były płytkie. Nie chciał na razie wykonywać głębszych z obawy, że może ją to zaboleć. Badał penisem na jak głębokie pchnięcie może sobie pozwolić. Jego wzrok skupiony był na poruszającym się swoim organie, który rytmicznie poruszał się we wnętrzu muszelki Marty ściśle okrywany płateczkami jej sromowych warg. Prawą dłoń położył na jej lewej pachwinie.
– Możesz głębiej – usłyszał z jej ust.
Starała się patrzyć tam na dół, lecz nie było to w pełni możliwe. Paweł, gdy teraz otrzymał wyraźny znak, że może pozwolić sobie na głębszą penetrację chwycił jej prawą nogę na wysokości zapięcia buta i trzymając uniósł do góry. Biodrami ostrzej natarł na nią tak, że jego penis całkowicie zniknął we wnętrzu dziureczki. Marta mocniej chwyciła się skraju stołu. Poczuła te głębokie pchnięcie i kolejne, które po nim następowały. Czułą jak cały penis wypełnia jej wnętrze. Głębsze ruchy dawały silniejsze odczucia przyjemności tak, że zaczęła głębiej oddychać przez nos. Spodnie Pawła zsunęły się nieco w dół odkrywając całe pośladki. Poruszał się rytmicznie, lecz niezbyt szybko. Marta czuła przyjemność, jaka przeszywała jej ciało. Paweł trzymając jedną ręką jej nogę, drugą uniósł do góry poły swej białej koszuli. Trzymał je na powyżej swoich sutków i cały czas patrzył w dół. W pewnym momencie wysunął praktycznie całego penisa z wnętrza jej muszelki tak, że jedynie płateczki warg obejmowały końcówkę żołędzia.
– Co już?– zapytała Marta.
– Nie jeszcze nie – odparł
Ta chwila potrzebna mu była by móc zsunąć z siebie koszulę, która teraz opadła w dół zatrzymując się na jego łokciach. Wsunął dłonie pod kolana Marty i przysunął ją do siebie wykonując głębokie pchnięcie. Kobieta zamknęła oczy. Poczuła jak ogarnia ją fala rozkoszy.
– O tak – westchnęła i otworzyła delikatnie usta.
Swobodnie oparła nogi w kolanach o jego łokcie. To było dla niej jak zbawienie gdyż powoli zaczęły jej drętwieć będąc cały czas w powietrzu. Czuła jak nadchodzi coś, coś, czego wcześniej nigdy nie odczuwała. Pogrążała się tym z lubością. Praktycznie traciła kontrolę nad sobą. Błogie mrowienie w plecach.
– Błagam tylko zrób to na zewnątrz – wyrzuciła z siebie.
Grymas rozkoszy począł wstępować na jej twarz. Paweł począł wykonywać mocniejsze pchnięcia i z większą częstotliwością. Jego dłonie spoczywały na jej nogach dotykając jakże miłego materiału koronki, którym wykończone były pończochy.
– O tak, o tak – jęczała mimowolnie czując jak ścianki jej pochwy zwężają się coraz bardziej otulając tkwiącego we wnętrzu penisa.
Mimowolnie sama poczęła ruszać biodrami. Spazm orgazmu zbliżał się wielkimi krokami. Jęczała cichutko nie mogąc stłumić tego w sobie. Twarz przybrała grymas, jaki wcześniej na niej nigdy nie gościł. Ogromna fala niepisanej rozkoszy i przyjemności uderzała w nią powodując to, że pragnęła, aby trwało to całą wieczność. Teraz już jęczała głośniej i coraz bardziej pogrążała się w ekstazie. Głowa opadła jej na stolik. Wiła się z rozkoszy. Poczuła, że ruchy Pawła stają się coraz szybsze. To powodowało, że kolejne fale rozkoszy rozdzierały jej ciało. Jednak i on zbliżał się do wytrysku. Począł sapać, głębiej penetrować jej wnętrze, uderzać penisem mocniej i szybciej.
– Łaaaaa – usłyszała czując jednocześnie jak wyciąga z jej wnętrza swojego ptaszka.
Z trudem pokonał zwarte ścianki pochwy mocno trzymające jego fallusa wewnątrz. Uchwycił go palcami prawej dłoni i wykonując dosłownie dwa ruchy wystrzelił na jej łono. Porcyjka spermy wylądował w okolicach jej pachwiny. Czerwona główka ptaszka dotykała teraz jej krocza w bliskich okolicach warg sromowych. Patrzyła na niego. Paweł powoli otwierał przymknięte oczy. Koszula całkowicie zsunęła mu się na wysokość nadgarstków a spodnie z majtkami opadły do kostek. Patrzył na nią cały czas trzymając swego ptaszka, który wypluł już swą cała zawartość. Teraz ocierał się główką tuż obok cipki. Marta leżała wycieńczona na stole. Czułą jakby miała za sobą godziny ciężkiej fizycznej pracy. Była jednak spełniona. Przeżyła pierwszy raz w życiu orgazm podczas pełnego stosunku i to wcześniej niż mężczyzna. Patrzyli na siebie nic nie mówiąc przez chwilę.
– Nie obawiaj się zdążyłem – uprzedził tą odpowiedzią jej pytanie.
– Było cudownie, dziękuję – odpowiedziała uspokojona.
– Ty też byłaś cudowna i taka naturalna – odpowiedział komplementem na jej komplement.
Spojrzał na zegarek.
– Już po wpół do szóstej, czas wychodzić – stwierdził. naciągając na siebie koszulę.
Marta podniosła się ze stołu. Poczęli pośpiesznie się ubierać. Gdy chciała wziąć sztucznego penisa stanowczo zaprotestował.
– Nie, nie będę miał sztucznej konkurencji. Myślę, że po tym jest Ci to zbędne, przecież masz mnie – usłyszała.
Popatrzyła na niego zapinając guziki bluzki. Oboje uśmiechnęli się znacząco. Było jasne, że po tym zdarzeniu mieli pozostać cichymi kochankami. Paweł zabrał zabawkę i przekręcił klucz w drzwiach.
– I o tym ani mru, mru – powiedział.
– A sprawozdanie? – zapytała Marta.
– Zrobimy jutro, przecież nie ma tego dużo,a te bubki z centrali będą tu dopiero koło jedenastej – odpowiedział wychodząc.
Wyszli oddzielnie. Paweł wcześniej udał się do swojego gabinetu i schował tylko w sobie wiadomym miejscu zarekwirowany gadżet. Marta wracała do domu zadowolona i spełniona. Targały nią coprawda jakieś wyrzuty, lecz czuła się teraz w pełni kobietą. Prawdziwą, spełnioną. I dobrze wiedziała, że to zdarzenie będzie początkiem odkrywania przed nią rozkoszy jakie niesie ze sobą seks. Seks, w którym nie tylko się daje, ale również oczekuje tego samego od swego partnera.

Scroll to Top