Ujarzmienie Oli

Czas gonił. Obcisła sukienka Oli nie pozwalała jej na stawianie dużych kroków więc musiała szybko przebierać nogami. Była świadoma że wygląda zabawnie dreptając tak w szpilkach ale spóźnienie nie wchodziło w grę. Nawet głupie uśmieszki robotników, krzątających się przy drogowym wykopie, nie spowolniły jej tempa. Nie dawała poznać po sobie że czuje na sobie ich badawczy wzrok.

– Zaraz coś ci strzeli – Jeden z nich popisał się wyszukaną formą stylistyczną.

Ola nie chciała robić scen więc tylko przyśpieszyła kroku aby jak najszybciej ominąć pole rażenia cennych uwag robotników. Nie bojąc się że ”coś jej strzeli”, parła do przodu starając się puszczać mimo uchem inne docinki i oznaki podziwu dla jej zewnętrznych walorów. Nie mogła jednak wyjść z podziwu dla oratorskich zdolności jednego z nich, gdy na swój zniewalający sposób, rzucił za Olą na pożegnanie:

-Takie ciało by się grzało.

Faktycznie – pomimo że dawno już minęła 30-stke miała się czym pochwalić. I to w każdym detalu. Tym bardziej teraz gdy w pośpiechu wszystkie te „detale” rytmicznie podrygiwały w rytm jej kroków. Lecz nie koniecznie pragnęła akurat w ten sposób być doceniana. Zresztą i tak cały dzień spadały na nią same nieszczęścia począwszy od awarii samochodu, po zgubienie kluczy do mieszkania. Takie więc drobnostki nie miały już dla niej znaczenia. Teraz chciała tylko dobrnąć na czas do celu.
I udało jej się – minuta przed czasem – przebieranie nogami nie poszło na marne. Jeszcze tylko ogarnęła się i nacisnęła na dzwonek od drzwi piętrowego domku położonego gdzieś na peryferiach miasta. Otworzyła kobieta w średnim wieku:

– Zapewne pani Ola? – Sympatyczny uśmiech powitał ją w progu – Nasza pociecha już czeka

Szczególny akcent postawiony na słowie: pociecha zwrócił uwagę Oli. W holu Pojawił się jeszcze mężczyzna – zapewne mąż gospodyni. Po wymianie uprzejmości kobieta zaprowadziła Olę po schodach na pierwsze piętro wprost do pokoju „pociechy” – syna – cały czas rozwodząc się nad jego zdolnościami, które nijak nie mogą być docenione przez innych. Zbliżała się matura i właśnie Ola, jako ceniona Anglistka, miała pomoc nadrobić ekspresowo wieloletnie braki. Rodzice na edukacje pociechy nie szczędzili grosza więc chętnie podjęła się korepetycji.

W końcu wspięli się na górę, weszli do pokoju syna i…. Ola jęknęła w duchu i nogi się pod nią na chwilę ugięły. Ale w sumie … po reszcie dnia mogła się spodziewać że i tu ją spotka coś strasznego. Z kanapy , ledwo zauważalnej pośród walających się w koło klamotów, wstał wyrośnięty młodzian. Co prawda minęło już kilka lat odkąd uczyła go w 8smej klasie na zastępstwie, co prawda w międzyczasie rysy mu zmężniały i zdążył przerosnąć Ole, ale … nigdy nie zapomni tej znienawidzonej twarzy i tego szelmowskiego uśmiechu. Żaden bachor jej tak za skórę nie zalazł. Jedyne czego pragnęła to już do końca życia nie oglądać tej twarzy. Ale jak widać jej pragnienia były zbyt wygórowane.

Jeszcze do dziś pamięta te szpilki podkładane jej na krzesło, notoryczne olewanie zajęć, bijatyki na lekcjach z kolegami, jak i to gdy mało mu ucha nie wytargała po przyłapaniu go na podglądaniu jej w toalecie. Ola wzięła głębszy oddech policzyła w myślach do pięciu i odsunęła wszystkie złe myśli na bok – trzeba być przecież profesjonalista. W końcu to już nie ten sam dzieciak co parę lat temu a prawie dorosły facet – pocieszała się w duchu. Ale gdy usłyszała ten przesadnie miły głos

– Dzień dobry szanownej pani – , gdy zobaczyła znów ten uśmieszek, z którego nie wiadomo czy się cieszyć, czy się go bać, wszystko wróciło na nowo z podwójna siłą.
– Dzień dobry – jakoś pozbierała się do kupy i odwzajemniła powitanie.

Matka pociechy nie zauważyła tego jej zmieszania. Ola musiała wysłuchać jeszcze kilku zachwytów nad kochanym synalkiem zanim ich zostawiła na górze..

– Ślicznie Pani wygląda – usłyszała Ola gdy zostali sam na sam – naprawdę jestem pełen podziwu, ta klasa i szyk, to niecodzienne dzisiaj.

Komplementy to nie było to czego akurat w tej chwili pragnęła najbardziej, ale i tak sprawiły jej one przyjemność. Nawet odrobinę się rozluźniła i pomyślała że może nie będzie tak źle. Lecz gdy Marek wpatrywał się w nią intensywnie, śledząc wzrokiem wszelki jej krągłości, znów zrobiło się Oli troszkę nieswojo. Kolejne jego wyznanie całkiem rozpędziło wszelkie pozytywne emocje:

– Aż żałuje że wtedy, w tej toalecie, nie udało mi się wystarczająco dużo zobaczyć.

Wcale nie zależało jej na wspominaniu dawnych czasów i Ola nie chciała już wracać wspomnieniami. Po prostu pragnęła jak najsprawniej wykonać swoja pracę. Bez większych ceremonii wyciągnęła więc swoje materiały i rozpoczęła od określania poziomu wiedzy, czy też raczej jej braku u swojego nowego pupila. Miała nadzieję że mimo wszystko będzie to jedna z wielu normalnych korepetycji. Los jednak chciał że W swej nadziei była w błędzie jak nigdy przedtem.
Już prawie od samego początku doszło do niej że nie obędzie się bez dodatkowych atrakcji. Przy omawianiu rzeczowników większość czasu musiała spędzić na tym żeby odwracać uwagę Marka od swojego biustu – w tym momencie żałowała swojego dekoltu. Szczególnie jego wzrok przyciągały miejsca, gdzie przez materiał widać było delikatny zarys jej sutków, i co najgorsze.. każde takie jego świdrujące, pełne ekscytacji spojrzenie powodowało, że Ola rumieniła się, a jej sutki nabrzmiewały jeszcze bardziej i jeszcze bardziej stawały się widoczne.
Musiała przyznać że podobały jej się jego oczy – były takie pełne energii i jednocześnie tajemnicze i zmysłowe – zmieniły się strasznie od ostatniego razu, ale wciąż też widziała w nich tan dawny, niebezpieczny błysk, jakby coś właśnie miało się złego wydarzyć. No i poza tym pozwalały sobie na zbyt wiele.
Natomiast przy czasownikach, całkiem już z Marka dzieciak wyszedł. Dopiero gdy czwarty raz spadł mu długopis na ziemię, a ten schylał się by go podnieść z pod stołu , Ola połapała się że bardziej go interesuje co ona ma pod sukienką, niż czas przeszły złożony.
Przekładając nogi na bok krzesła gorączkowo starała się przypomnieć które to jej majtki Marek miał okazje popodziwiać. Modliła się w duszy by nie były to te różowe co ich prawie nie widać. Ale zadowolona mina krnąbrnego ucznia mówiła jej że ma na sobie chyba właśnie te.

– Myślę że za dużo sobie pozwalasz szczeniaku! – nie wytrzymała.
– Dla takich widoków warto sobie za dużo pozwalać.

Mówiąc to przybliżył się do niej i spojrzał głęboko w oczy. Chwilę „siłowali się wzrokiem” po czym Ola ustąpiła. Tego było już było dla niej za wiele. Prawie że trzasnęła książką , spytała gdzie toaleta i wyszła. Gdy zamknęła za sobą drzwi łazienki odetchnęła z ulgą. Pochyliła się nad kranem i zerknęła w lustro. Nareszcie mogła chwilę odsapnąć. I właśnie wtedy stało się…. Nieszczęście. Prostując się z nad kranu zahaczyła o półeczkę z kosmetykami i wylała na siebie prawie cała butelkę szamponu pokrzywowego.

Tak jak jest jedna szansa na 1000 że będąc na korepetycjach spotka akurat ucznia który najbardziej jej zalazł za skórę. Tak jak kolejne 1 do tysiąca że akurat w trakcie takich korepetycji wyleje coś na siebie, tak też już gwoździem do trumny w tej statystyce musiało być to, że akurat wyleje na siebie coś na co miała alergię. I to mocną alergię. Gdy doszło do niej co się stało zaczęła działać automatycznie. Mając w pamięci co z nią robi szampon pokrzywowy niemal bezwiednie zrzuciła z siebie ubranie. Na nieszczęście okazało się że i bielizna też już nasiąkła (notabene majtki rzeczywiście to były te różowe – więc Marek Musiał mieć tam niezłe widoki). Zmyła prędko z siebie dłonią resztki szamponu.
Tak więc w kilka sekund została całkiem nagusieńka w łazience obcym domu, na zewnątrz krzątał się nieznośny młodzian, a na dole jego rodzice. „co robić co robić” kotłowało się w jej głowie. Chwilę trwało zanim się pozbierała – ale jej umysł pracujący na najwyższych obrotach szybko poukładał klocki w całość. Nie pozostało jej nic innego jak wrzucić do pralki ubranie i powiadomić jakoś Marka.

Wszystko było by ok. gdyby nie (a jakże by) dodatkowe komplikacje. Zatrzasnęła drzwiczki od pralki a ta nie chciała ruszyć. Męczyła się z nią chwilę po czym uchyliła lekko drzwi od łazienki i głośnym szeptem kilka razy wezwała Marka. Ten na szczęście usłyszał. Przyszedł pod łazienkę i Ola, przez szparę od drzwi, plątając się w wypowiedziach, w końcu po wielu trudach wytłumaczyła mu w czym problem. Tym razem była pewna że Marek w swój pokrętny sposób będzie chciał przekręcić sytuację na swój użytek i… nie pomyliła się. Okazało się że oczywiście pralka jest zepsuta i tylko Marek wie jak ją uruchomić. A drzwiczek bez zakończenia prania otworzyć się oczywiście w tej usterce nie dało.
Marek chętnie zaoferował pomoc

– No Problem – żując gumę zwrócił się do Oli – Proszę otworzyć, minuta i załatwię sprawę.

W tym momencie pojawił się dodatkowy kłopot. Ola rozejrzała się po łazience i … nigdzie nie było nawet żadnego ręcznika którym by się mogła okryć. Dopiero teraz przypomniało jej się jak kilka z nich pomiętolonych leżało porozrzucanych po całym pokoju Marka. Ola napomknęła więc mu o swoim problemie i poprosiła go czy może z łaski swojej pofatygować się do pokoju i przynieść jej coś do okrycia.

– Hmmm – Marek przez chwilę zgrzewał sytuację, zapalczywie walcząc z gumą do żucia. W końcu wydmuchał z niej balona, a gdy ten strzelił, przybliżył się do drzwi: -A co ja z tego będę miał? –zapytał zuchwale – Mogę wejść teraz i pomóc, dla mnie luzik, a jak nie to niech Pani radzi sobie sama.

Odpowiedź Marka zaskoczyła Olę.

-Co ty sobie myślisz smarkaczu? – oburzona odpowiedziała – To wcale nie było zabawne!.
– Nie to nie – wzruszył ramionami Marek, włożył ręce do kieszeni i ruszył w stronę pokoju – nie będzie kolejnej szansy – rzucił na odchodne.

Na twarzy Oli pojawiło się przerażenie. Widziała jak Marek się oddala a z nim nadzieja że jakoś bezboleśnie z tego wybrnie. Chwilę walczyła ze sobą w końcu nie wytrzymała uchyliła drzwi i rzuciła lekko proszącym tonem za odchodzącym młodzianem

– Marek!

Gdy to usłyszał, odwrócił się i z lekko szyderczym uśmiechem zapytał

– Tak?
– No dobrze – trochę się ociągając ale nie widząc innej możliwości, zgodziła się. – możesz wejść, choć tu, zrób coś z tym.

Zasłoniła się jak mogła dłońmi i uchyliła drzwi. Stanęła w nich naga przykrywając jedynie dłonią swoje futerko a drugą swe piersi. Marek objął ją wzrokiem. Przez chwilę napawał się widokiem jej pięknych bioder, ud, brzucha, ramion. Cmoknął z uznaniem.

– Nie – usłyszała zdziwiona Ola – Nie pomogę od tak. Trzeba było się od razu decydować, a teraz …- Marek zrobił znaczącą pauzę – cena rośnie.
Ola zrobiła pytającą minę. Marek nie czekając wszedł do swojego pokoju i po chwili wyszedł z małym pakunkiem. Poszedł do drzwi łazienki i powiedział bezczelnie

– Po pierwsze…. Nie będziesz zasłaniała swoich cycków, po drugie …. Założysz jeszcze to przy mnie i poparadujesz w tym trochę – tu podał jej przez szparę w drzwiach pakuneczek w którym znajdowała się para pończoch.

Ola już miała zaprotestować ale słowa Marka przystopowały ją:

– I pamiętaj … potem cena może być jeszcze wyższa.

Przez chwilę biła się z myślami, potem opuściła wzrok. Marek pchnął bardziej drzwi, wszedł do środka i stanął obok niej wpatrując się intensywnie w jej kształty

– No – powiedział napawając się swoją przewagą – w dół rączka.

Gdy nie zareagowała sam podniósł dłoń i powoli odsunął jej rękę którą zasłaniała piersi.

– Mioooodzio – szepnął rozanielony gdy jego oczom ukazały się jej obie kształtne, jędrne i takie bezbronne sutki.

Marek musnął delikatnie jedną jej pierś czubkami palców. Ola wzdrygnęła się:

– Nie było mowy nic o dotykaniu!

Marek tylko uśmiechnął się i spojrzał jej w oczy:

– Chcesz aby cena jeszcze bardziej wzrosła? He? – mówiąc to uchwycił całą jej pierś a w jego oczach pojawił się błogostan.

Ola nic nie odpowiedziała tylko zacisnęła zęby i odwróciła wzrok. Po chwili zabawy jej piersią jego dłonie zsunęły się w dół wzdłuż brzucha w stronę bioder i zasłanianego wstydliwie futerka.

-Na więcej nie licz – wycedziła z determinacją jeszcze szczelniej zasłaniając szparkę i jej okolice.

Choć musiała przyznać że podobały jej się jego dłonie wędrujące po jej nagim ciele. Były takie już męskie i zadbane i naprawdę, nawet z takim prawie że podziwem patrzyła jak gładziły jej ciało z wprawą jakby wiedziały dokładnie gdzie „uderzyć”, nie przejmując się że im umyka . Ale wiedziała że na więcej nie może sobie pozwolić i nie pozwoli. I wyraźnie dawała znak że tam między udami jest granica nie do przekroczenia.
W tym momencie Marek zaprzestał „oględzin”, wyciągnął pończochy z paczki i spojrzał i podał jej jej:

-Już czas – spojrzał na nią znacząco – założysz to i pochodzisz w nich chwilkę przede mną. – mówiąc to oblizał się drapieżnie.

Ola nie chciała go prowokować wiec nie protestowała za bardzo. Złapała pończochy do ręki, ale nie za bardzo wiedziała jak ma je założyć nie odsłaniając się. W końcu obróciła się do niego tyłem i w ten sposób mogła uwolnić dłoń. Całą uwaga Marka oczywiście skupiła się na jej nagiej pupie. Ola prawie aż czuła jego badawczy wzrok na niej, a po chwili w trakcie zakładania pończoch poczuła tam jego dotyk. Poklepał ją najpierw lekko dłonią , pogładził, a potem lekko uszczypnął. Następnie niebezpiecznie zaczął się zbliżać się dłonią między jej pośladki.

– Ej !– zawołała i momentalnie spięła się.- Tam nie ma wstępu!

Marek głaszcząc ją wciąż po tyłku dziwnie miłym tonem odezwał się do Oli.

– Spokojnie … to już naprawdę ostatni bonus dla mnie – tu w środeczku ma Pani – to przejście powrotem na Pani zdziwiło trochę Olę – dużo takich fajnych włosków widzę, są wilgotne – zapewne był to jeszcze pozostałość po tym jak zmywała z siebie ten cholerny szampon – jeszcze tylko Pani da mi się nimi zająć, je obsuszę i to już będzie wszystko, no?

Ola dalej nie rozluźniała pupy.

– No nie wiem – niepewnie odpowiedziała.
– Przecież – kontynuował Marek miłym tonem – Pani największy sekret bezpieczny, to tylko pupa, pomogę ją Pani tylko wysuszyć, żadna rozpusta …

Oczywiście zdawała sobie sprawę z bzdurnej argumentacji Marka. Ale nie wiedząc innego wyjścia zacisnęła zęby i niepewnie rozluźniła pupę otwierając przed Markiem całe jej wnętrze.

Usłyszała jak marek kuca za nią i poczuła jak jego palce zbliżają się w okolice jej drugiego otworka. Bała się najgorszego ale … poczuła tylko jak Marek delikatnie, z dużą starannością zajmuje się jej włoskami obsuszając je po kolei chusteczką. Marek się nie śpieszył. Opisywał nawet wesoło jak to fajnie tak sobie zorganizować bezkarny dostęp do takiej ładnej pupy. Ola cały czas z zaciśniętymi zębami dzielnie znosiła tą upokarzającą sytuację. Ale po chwili nawet już się przyzwyczaiła prawie i oswoiła z tą niecodzienną „higieną”. Nawet do tego stopnia że gdy poczuła że Marek ma utrudniony dostęp do niektórych włosków, sama bezwiednie oparła się o wannę, pochyliła lekko i wypięła się troszkę bardziej tak by miał łatwiej.

– O, tak dobrze- usłyszała. Na koniec pociągnął ją lekko za włoski i zaczął nimi tarmosić -To za moje wytargane wtedy ucho –Powiedział z satysfakcją w głosie.

Nagle Marek zaprzestał swych czynności

-Naprawdę ślicznie Pani wygląda tak w samych pończochach. A teraz nóżkami parę kroków w miejscu poproszę, w ruchu będzie ładniej. Ola nieśmiało uniosła jedną nogę potem następną i tak na zmianę. Nagle nie przestając tych kroków poczuła jak dwa palce Marka rozszerzają jej pośladki. Spowolniła trochę ruchy ale „zachęcające” słowa Marka spowodowały że znowu je przyśpieszyła:

– Dalej, niech Pani nie zatrzymuje się. Czuła cały czas palce rozszerzające jej pośladki. – Zabawnie Pani wygląda w tym kłusie z dziurką odsłoniętą

Te wesołe słowa Marka naprawdę były perfidne – ale gdy poczuła jak drugą dłonią musnął same centrum jej otworka nie wytrzymała i cichutko jęknęła. Miała nadzieje że Marek nie usłyszał tego, aby nie dostarczać mu pożywki dla jego zabawy, ale jej nadzieje były złudne.

– Jak ślicznie, widzę że trzeba to powtórzyć- usłyszała niezwykle zadowolony z siebie głos.

Tym razem wiedząc co się stanie zacisnęła mocno zęby, ale gdy palce Marka ponownie popieściły jej tylną dziurkę lekko się w nią wsuwając nie wytrzymała i znów jęknęła. Markowi spodobała się ta zabawa i powtórzył ją kilka razy, za każdym razem wywołując u Oli jęknięcia nad którymi nie mogła zapanować. Musiał kilka razy przy tym przypominać jej by dreptała bardziej miarowo i nie wypadała z rytmu.

W końcu mu się znudziło wstał, a Ola pozostała tak na wpół wypięta z, bezbronną pupą.

– A teraz – usłyszała i zastygła w oczekiwaniu – a teraz pójdzie pani ze mną. Popatrzę jak łanie Pani wygląda w ruchu. To było w umowie – przypomniał jej.

Ola już sama nie wiedziała co było w umowie a co nie Ale nie miała siły o tym jakoś myśleć. Zasłoniła dłonią swe futerko i odwróciła się Marek wyszedł z toalety i spoglądając za siebie wykonał zapraszający gest. Ola nieśmiało ruszyła do przodu. Marek wolnym krokiem szedł w stronę pokoju, patrząc za podążającą za nim golaską. Bardzo krepujące było dla Oli paradowanie tak nago w samych pończochach po czyimś korytarzu, wiedząc jeszcze że na dole siedzieli niczego nie świadomi rodzice Marka.

Nagle zauważyła że jego mina stała się niezadowolona.

– Tak to się nie liczy – usłyszała – co to za widok jak nie widać najważniejszego! – i nawet się nie spostrzegła jak odciągnął jej dłoń od szparki – taka ładna cipka a Pani się wstydzi?

Ola skuliła się.

– No proszę się nie bać … nie dotknę – przytrzymywał cały czas jej dłoń by nie mogła się zasłonić. – No… tylko parę kroków.

Ola powoli wyprostowała się nie dowierzając całkowicie Markowi i stanęła przed nim cała odsłonięta. Patrzyła na swoje włosy łonowe które znalazły się tak na widoku przed markiem i poczuła się tam całkiem bezbronna, jakby jej trójkącik był zdany na łaskę i niełaskę Marka.

– Naprawdę fajne futerko, nawet trochę szparki przez nie widać – usłyszała – pierwsza klasa, idziemy.

Powoli pod czujnym wzrokiem Marka doszła za nim do jego pokoju. Marek wszedł pierwszy stanął przy biurku i powiedział

– Proszę, niech Pani wejdzie. Ale tak dystyngowanie, z największą duma na jaką Panią stać.

Oli trudno było sprostać temu za daniu świecąc nagimi piersiami, nabrzmiałymi sutkami i cała resztą. Ale wyprostowała się weszła rzeczywiście jak jakaś kobieta z klasą, prawie jak modelka. Markowi spodobało się to i kazał jej przejść tak kilka razy w ta i w tamta stronę. Ola ruszyła przed siebie. Trudno jej było opanować wstyd ale skoro już musiała tak paradować to przynajmniej chciała dobrze wypaść. Miarowo ruszała biodrami, a jej piersi falowały przy każdym kroku. Czuła jak Marek delektuje się tym widokiem.
Nagle Ola przystanęła, na jej twarzy pojawiła się konsternacja.
– Co ja wyprawiam, co ja wyprawiam!!
Prawie krzyknęła kuląc się i zasłaniając swe nagie ciało. Usiadła na krześle wywołując u Marka jedynie rozbawienie.
– A ty gnido się tak nie ciesz! Tak mnie załatwić – rzuciła ze wycedziła w stronę Marka – jeszcze usłyszę tylko jedno słowo o jakiejś umowie! – Podniosła się i już prawie miała rzucić się na niego z pięściami, lecz zauważyła swoją sytuację, że jest praktycznie naga i znowu skuliła się na krześle.
– Spokojnie, spokojnie – Marek chciał położyć jej rękę na ramieniu ale usunęła się.
– Nie dotykaj mnie szujo!
Marek zrobił zadziorną minę jakby już miał powiedzieć coś pokazującego jego władzę nad sytuacją i przywracającego nagą Olę do pionu, ale w ostatniej chwili jego twarz złagodniała. Wstał podszedł do szafy i wyciągnął białego t-shirta.
– Może to na znak dobrej woli?
Ola patrzała nieufnie ale złość malująca się na jej twarzy jakby trochę przygasła. Wciąż siedziała skulona i podejrzliwie obserwowała jak Marek zbliża się z koszulką kurczowo zasłaniając swe piersi i futerko. Nie spuszczała chłopaka z wzroku, dopóki nie stanął nad nią i z miłym uśmiechem podniósł koszulkę tak jakby chciał jej ją nałożyć. Podniosła niepewnie rękę, lekko rozstrojona że znowu musi odkryć swe piersiktóre wesoło zadyndały i wsunęła dłoń w rękawek oczekującego odzienia. Nie wstawała z krzesła mocno zaciskając uda. Musiała podnieść też drugą dłoń, ale czuła że jej skarb jest bezpieczny w takiej pozycji.
– Do widzenia cycuszku – Marek oczywiście, zakładając jej koszulkę, nie nie omieszkał musnąć jej bezbronnej piersi, jakby sprawdzając jej miękkość, gdy miała ręce zaplątane w shirta na wysokości głowy. Ola już nie miała siły robić scen więc skupiła się tylko na tym by jak najszybciej wciągnąć ubranko na siebie. Marek o dziwo pomagał jej, a nawet z troską ułożył koszulkę na jej ciele, poprawił w rękawkach i u jej dołu.
Jej nowe ubranie sięgało zaledwie parę cm poniżej pępka, ale na szczęście gdy mocno pociągnęła jego rąbek na dół, mogła przytrzymując go dłonią zasłonić nim swoje futerko. Tak naciągając koszulkę mogła spokojnie rozluźnić zaciśnięte uda. Pomimo że nie za bardzo pogodziła się z tym że Marek sobie patrzy na nagość ich wnętrz mogła rozsunąć je nawet bardziej.
Chłopak przykucnął i pogłaskał ją po głowie. Drugą dłoń położył na jej nagim biodrze. Nie za bardzo mogła się jej wywinąć więc chcąc nie chcąc musiała pozwolić by ją tam ściskał delektując się jej gładką skórą.
– No i widzi pani.. nie jestem taki bez serca. – przeczesał jej włosy i wstał.
Zanim odszedł spokojnie na swoje krzesło, odwrócił się i śmiertelnie poważnym tonem rzucił:
– A za te awantury…….. więcej ciuchów nie dam. Słowo harcerza

Oli przypomniało się że Marek na prawdę był w harcerstwie więc musiała przełknąć tą świadomość że nie może na więcej liczyć.
Chłopak rozsiadł się wygodnie, zrobił znudzoną minę
– No to jedziemy dalej proszę pani. W końcu lekcje opłacone.
Ola nagle wróciła do rzeczywistości o ile tak to można było nazwać i wciąż trochę roztrzęsiona, jakby starając się przykryć swoje emocje, ściagnęła dłonią książkę ze stołu. Lekko jąkając się i gubiąc starała się kontynuować przekazywanie wiedzy. Marek siedział rozwalony na krześle jakby mu było wszystko jedno, ale nawet powtarzał i przyswajał materiał. Co prawda jego wzrok leniwie wędrował po jej nogach w pończochach zakończonych nagością ud, która ciągnęła się aż nad biodra, tylko od przodu zakryta kurczowo sciąganą w dół koszulką, ale nie robił już większych problemów. Czasem tylko Ola zapominała się i sięgając po jakąś książkę lekko powstawała z krzesła ukazując mu kawałek nagich pośladków. Jednak momentalnie przypominała jej się sytuacja i siadała szybko z powrotem. Marka nawet bawiły te nieporadne starania Oli by zachować fason.
Okazało się że Uczeń nawet jak chce, to szybko przyswaja wiedzę i inteligentnie odnajduje powiązania gramatyczne po krótkich wyjaśnieniach. W każdym bądź razie chwilami Ola łapała się na tym że wciąga się w zajęcia i patrzy na Marka tylko i wyłącznie jak na ucznia, z przyzwyczajenia oceniając w głowie jego zdolności, szukając rzeczy do poprawienia i czuje satysfakcję gdy jej „pupil” szybko przyswaja kolejny temat.
Marek też wciągnął się w zajęcia gdyż Ola była dobrym pedagogiem i potrafiła tłumaczyć nie nużąc. Z lekcyjnego nastroju wypadał jedynie w chwilach gdy jego wzrok spoczywał na nagim tyłku Oli wspartym na krześle.
Nagle usłyszeli kroki na schodach. Ola zerwała się z krzesła w przerażeniu, w sekundzie uświadamiając sobie grozę sytuacji. Marek także nagle pojął co jest grane i poklepując Olę po tyłku podciągnął ją w stronę drzwi. Gdy usłyszał pukanie, pokazał palcem Nauczycielce by była cicho i otworzył je lekko, zasłaniając ją nimi.
– I jak tam lekcje? Nie za dużo wiedzy na raz? Chyba damy już spokój Pani Oli bo już 10 minut po czasie – Ola usłyszała głos mamy Marka zza drzwi za drzwi.
– Ale ona przed chwilą wyszła – odpowiedział z zdziwionym głosem jednocześnie wsuwając swą dłoń pod jej shirta. Znowu pokazał swoją perfidie. Była odgrodzona od jego mamy tylko drzwiami, wiec nie mogła hałasować ani za bardzo się bronić. Musiała stać cichutko a jego dłoń bezczelnie grasowała po jej brzuchu, pępku biodrach dochodząc do jej włosów łonowych, które jednak szczelnie zakrywała dłonią.
– Jak to wyszła? Ech no tak te głupie seriale wciągają że już nie wiadomo co się w koło dzieje – dobiegło zza drzwi.
– A nie pożegnała się? No coś mówiła że się śpieszy i pewno przez to – jego palce zaczęły bezczelnie obmacywać jej odsłoniętą część podbrzusza, a następnie wnętrza ud szukając skrawków wystających włosów łonowych i bawiąc się nimi. Ola mogła tylko zacisnąć żeby i patrzeć z góry jak je pociąga, okręca sobie w koło palca.

– No dziwne… ale masz tu bałagan. Wejdę pomogę ci to sprzątnąć
– Eee mama nie teraz. Jestem zmęczony i się chcę zdrzemnąć po tych smentach. – Przytrzymał drzwi nie wpuszczając matki, jednocześnie kładąc czule dłoń na dłoni Nauczycielki przykrywającej szparkę. Ola była bardzo zestresowana całą sytuacją. To była by katastrofa gdyby wpadła tak w samej koszulce w pończochach i z gołym tyłkiem. Serce podchodziło jej pod gardło i jeszcze ta dłoń Marka którą miała między udami na swej dłoni. Czuła jak gładzi ją czule i przez chwilę stało się coś dziwnego. Połączenie stresu i strachu sprawiło że ten jego dotyk był jakby odreagowaniem. Nawet odrobinę przykucnęła rozszerzając uda by miał łatwiejszy dostęp, a przez moment o mało co bezwiednie nie odsunęła swej ręki by dać dłoni Marka pełny dostęp do swej cipki, by wtulić się nią w jego ciepło i poczuć się bezpiecznie osłonięta przez niego, bezradna w jego uścisku. Ale w ostatniej chwili oprzytomniała i dzielnie stawiała opór. Choć mimowolnie jakby się odrobinę dłonią usunęła tak że miał więcej dostępu do krawędzi jej delikatnej miękkiejgo łona. Ooczywiście nie omieszkał wykorzystać tego, czule ale bezwzględnie gładząc ją i przeczesując końcami palców po nagich okolicach jej intymnych miejsc.
– No dobra. Ale jutro ma być porządek. To idź skarbie wypoczywaj – Dobiegło zza zamykających się drzwi
Marek odsunął swą dłoń od Oli i z uśmiechem kogoś kto nabroił powiedział:
– No to mamy problem. Rodzice wychodzą dopiero rano, więc musi tu Pani zostać całą noc.
Ola zrobiła się czerwona. Chwilę analizowała sytuację, a gdy doszło do niej że rzeczywiście jest w potrzasku poczuła się strasznie przybita.
– O nie. Wszystko twoja wina smarkaczu – jęknąła i zrezygnowanym krokiem, nie zapominając by zasłaniać swój dół, podeszła do krzesła i spoczęła na nim.

– A ja się cieszę, będę miał tu panią tak do samego rana. I mam tylko jedno łóżko, ciekawe co wyniknie z tego jak przyjdzie noc, zrobi się chłodno, Chętnie osłonię dłońmi pani nagie biodra i pośladki – powiedział z uśmiechem – jak to się może rozwinąć?
– Niedoczekanie! – odpowiedziała Ola, choć wiedziała że nie lubi zimna i będzie lgnąć we śnie do ciepła. Sama się przestraszyła tego jak to się może skończyć, skoro już za tam za drzwiami tak na nią działał jego dotyk.
– Dobra, teraz mniejsza z tym. Idę wyciągnąć pranie, ale i tak pewno mokre więc powieszę – zanim wyszedł, odwrócił się i rzekł poważnym tonem – I proszę nie próbować dobierać się do moich ciuchów. Dałem słowo harcerza więc to sprawa honorowa. Pomyślimy nad innym rozwiązaniem – wychodząc popatrzył takim wzrokiem że na pewno nie przyszło by jej już kuszenie losu.
Gdy drzwi się zamknęły w pokoju zapanowała cisza. Ola popatrzyła na siebie. Miała na sobie jedynie pończochy, przykrótkiego shirta i gołym tyłkiem siedziała na krześle w potrzasku u swojego dawnego ucznia. Czy mogło być gorzej? Poczuła się strasznie źle i opuszczona. Przemknęło jej przez głowę jak Marek dotykał ją za drzwiami i przez chwilę znowu poczuła to uczucie bezpieczeństwa. Wywołało to od razu protest jej świadomości, ale myśli te były zbyt natrętne by całkiem je wyprzeć z głowy. Jej uda lekko rozchyliły się i odkryła swoją szparkę po czym musnęła ją palcami. Pojawił się w jej głowie obraz że to Marek ją tak dotyka. „O nie ale by to było straszne” powiedziała sama do siebie, lecz te natrętne myśli wracały do niej. Co by było gdyby tam, za drzwiami, pozwoliła temu szuii wziąć ją dłonią w swe władanie, gdyby jego palce bezczelnie ją tam trzymały, ściskały robiły z nią co chciały. A najgorsze że te myśli były co raz bardziej natarczywe. Nie mogła się nim oprzeć. Sama gładziła się po futerku, lekko rozszerzała uda, a nawet pociągała za końcuszki warg łonowych i złościło ją żew tych wyobrażęniach to dłoń Marka robi z nią takie rzeczy. Chciała tego zaprzestać ale po chwili wewnętrznych zmagań wytłumaczyła sobie, że musi sprawdzić jakie by to było okropne i czego ma się wystrzegać żeby nic nie stało się w nocy. Jeszcze bardziej rozszerzyła uda by poczuć bardziej jak jest naga i bezbronna w obcym pokoju u obcych ludzi gdy jest do niej tak pełny dostęp. „O! do takiego czegoś właśnie nie może dojść!” powiedziała sobie w głowie stanowczo, lecz za chwile myśli kazały jej zademonstrować sobie więcej rzeczy przed którymi ma się bronić. Oparła się i podciągnęła wysoko koszulkę. Leżąc tak z szeroko rozłożonymi udami czuła się taka obnażona. Bezwiednie dała sobie nawet lekkiego klapsa po szparce za karę że jest taka niegrzeczna.. oczywiście z natrętną myślą że to Marek jej go daje, dopowiadając sobie że to takie straszne. A nawet nagle pojawił jej się w głowie obraz że to jego rodzice ją tak przyłapują i wymierzają taką karę. Była zła na siebie za te głupie wyobrażenia które same pojawiały się w jej głowie. O mało co całkiem nie podkurczyła ud by rozkraczyć je w powietrzu wystawiając futerko i pupę, czekając tak na wejście Marka, ale na szczęście jego głos zza drzwi wyrwał ją z tych wizji . Momentalnie zacisnęła uda i znowu zasłoniła przód koszulką.
Marek rozmawiał z kimś przez telefon. Słyszała tylko:
– no serio serio… no mówie ci tak jest jak opisywałem… wiedziałem Marta, że nie uwierzysz … no … … no wpadaj czekam.
Marek wszedło do pokoju i uradowanym głosem powiedział:
– Będziemy mieli gości
– Że co?! – na twarzy Oli pojawiła się konsternacja – czy dobrze słysze? Ale …kto co?
– No nie pamięta Pani Marty? To Pani najlepsza uczennica niegdyś. Przecież lubiłyście się. Gdy usłyszała że tu pani jest, od razu się ucieszyła i powiedziała, że sobie by nie darowała jakby nas nie odwiedziła.
Ola była trochę zmieszana nową sytuacją ale przypomniała sobie Martęi że zawsze łączyło je dużo ciepła i bardzo ją ceniła. To trochę uspokoiło Ole. Ale nie do końca.
– No ale jak ja tak.. w takim stanie….
– hmmmmm – Marek zaczął się namyślać – no tak. Ciuchy odpadają ….bo to sprawa honorowa, dałem słowo przecież, ale….. – Ola prawie przestraszyła się tego „ale” – … ale ja to mam jednak łeb.
Ola podążyła wzrokiem za Markiem gdy ten podszedł z zadowoloną miną do biurka. Wyciągnął coś z niego i z triumfalną mina podszedł do Oli. Jej zdziwionym oczom ukazała się nalepka- taki prostokącik 5 na 3 cm z reklamą cocacoli.

– I co to ma niby być?
– No taki .. ten… substytut bielizny – odpowiedział jaby nigdy nic Marek. – Przykleję to tutaj i nie będzie musiała Pani latać na golasa – Marek już zaczął przymierzać się do przyklejenia nalepki , zbliżając ją do zasłoniętej jedynie dłonią i naciągniętą koszulką cipki Oli. Lecz nauczycielka odskoczyła do tyłu.
– Zaraz zaraz, nie tak prędko sama potrafię – Ola odwróciła się bokiem i osłaniając się próbowała przykleić sobie nalepkę na szparkę. Przyciskała ją ale ta odklejała się. Marek nie mogąc patrzeć jak Ola jest nieporadna w nalepianiu nalepek przyszedł jej z pomocą. Nauczycielka pozwoliła na to dopiero gdy nalepka się już jako tako trzymała zasłaniając najważniejsze.
– Tu trzeba najpierw krawędzie docisnąć, o tak – gdy je dociskał Ola najpierw zaprotestowała gestem, lecz gdy zauważyła że rzeczywiście jemu to lepiej idzie, zezwoliła na pomoc. Jej włosy łonowe mocno utrudniały zadanie, ale Marek rozcierał starannie nalepkę na jej futerku i dociskał ją systematycznie w miejscach gdzie odstawała, aż ta zaczęłą się mocniej trzymać. Ola wsparła się o stół i rozsunęła lekko uda by Marek mógł się wszędzie dostać i dobrze ulokować nalepkę. Nauczycialka zastanawiała się nad tym czy długo się utrzyma, lecz Marek jakby odgadł jej myśli.
– To naprawdę dobry klej, jak złapie to nie powinno odlecieć – Mówiąc to kucnął, przesuwając jej jedną nogę na bok by docisnąć koniec nalepki w miejscu pomiędzy tyłkiem a szparką.
Jeszcze raz mocno przytrzymał przez chwilę po czym wstał. Trzymając Olę za biodra podniósł ją by nie opierała się na stole, tylko stanęła przed nim. Popatrzał z zadowoleniem i podciągnął jej koszulkę powyżej pępka by podziwiać swój wynalazek.
– No dzieło sztuki – Ola lekko się zarumieniła ale w sumie teraz czuła się mniej kłopotliwie, gdyż nie musiała już pilnować koszulki. Jedynie chłód na tyłku przypominał jej jakibył on bezbronny, ale cały czas dbała by stać do Marka przodem.
W tym momencie drzwi się otworzyły i wpadła zziajana Marta. Na początku nie mogła wydusić z siebie słowa, ale po chwili patrząc to na Marka, to na Ole w tym dziwnym położeniu wydukała:
– No myślałam że jak mnie.. nabierzesz to byś miał do… końca życia przesrane. Ups.. ten no.. Dzień dobry Pani. Jak się cieszę że panią widzę
Marta była niegdyś jej najlepszą uczennicą. Nigdy nie zawiodła a na dodatek była uczynna. Gdy czegoś zapomniała z klasy, Marta zawsze przynosiła jej to do pokoju nauczycielskiego. Praktycznie zawsze mogła na nią liczyć . Lecz w obecnej sytuacji nie czuła się przy niej za bardzo komfortowo.
Ola zakłopotana unikała wzroku Marty ale odpowiedziała:
– W…wit..taj Marto. Mi teeez miło pppo tylu latach. – Ola lekko się wyprostowała jakby chcąc zachować fason, ale jej ruchy zdradzały zdenerwowanie. Trudno jej było grać rozluźnioną stojąc w samych pończochach i koszulce z nagimi biodrami a jej osłoną na szparce była jedynie nalepka coca coli. Złapała rąbek koszulki z przodu i pociągnęła go w dół. Puściła go jednak od razu bo wydało jej się że tak zasłaniając się będzie wyglądała bardziej nienaturalnie. Dlatego postarała się stać jakby nic się nie stało, choć nie bardzo jej to wychodziło. Zmuszała się by nie zauważać wzroku Marty błądzącego po nagości jej ud, bioder, podbrzusza nad nalepką.
Marta była szczupłą dziewczyną i podobały jej się strasznie kobiece krągłości Oli. Po chwili oględzin podeszła do nauczycielki patrząc na nalepkę.
– A jak Ci leci teraz? – zapytała Ola by wejść na jakiś bezpieczny temat – zdaje się też za niedługo matura? – Widziała jak jej wzrok krąży po jej ciele i trochę ją to stresowało. Zaczęła bawić się długopisem leżącym na stole.
– No w sumie ok. Z angielskim nie mam żadnych kłopotów – uśmiechnęła się Marta – ale to w zasadzie dzięki pani. Pamiętam jak czasem mówiłyśmy w szkole że jest pani wymagająca, ale dopiero jak człowiek dorośnie to docenia że to dla naszego dobra.
– No cóż, dzieci wymagają włożenia wiele pracy i nie zawsze to docenianie. – Ola też lekko się uśmiechnęła. Stali tak w trójkę naprzeciwko siebie, i można by pomyśleć że to zwykle spotkanie po latach a przynajmniej Ola starała maksymalnie się by to tak właśnie wyglądało – Naprawdę miło słyszeć że jednak ludzie wyrastają i pamiętają.
– Tak właśnie. I teraz dopiero patrząc wstecz, widzę jak wielu z nas robiło Pani tyle kłopotów, a Pani dzielnie walczyła nie dając się pokonać problemom. Aż naprawdę bardzo się cieszę że mam okazję powiedzieć teraz : dziękuję.
Ola się bardzo wzruszyła.
– Nawet nie wiesz jak mnie krzepią Twoje słowa – pogłaskała Martę po głowie.
– Była pani moja najlepszą nauczycielką i do dziś wspominam panią najlepiej. Dlatego gdy Marek powiedział przez telefon że pani tu jest i w jakim jest stanie nie mogłam nie przyjść. Ale Pani wpadła w tarapaty. Marek mówił przez telefon że… – Ola słuchała nie wiedząc jak odnaleźć się w tej sytuacji. – że chodziła pani w samych pończochach po jego pokoju. Tak perfidnie wykorzystać sytuację! Straszne – mówiła Marta jakby chciała się połączyć z bólu z Olą, ale ton jej słów świadczył że wywołuje to u niej raczej fascynację – całkiem goła była pani? Musiała pani odsłonić piersi? Pewno falowały przy każdym kroku na oczach tego fagasa ? – mówiąc to jej wzrok skupił się na piersiach Oli pod koszulką, na dodatek położyła dłoń na boku nauczycielki i pokiwała nią tak że jej piersi zachybotały. Ola mimowolnie podniosłą do nich rękę jakby chcąc się odrobinę zakryć, ale opuściła ją pozwalając na to by falowały jeszcze przez moment pod materiałem – I ….jeszcze bezczelnie mówił że ma pani ładne futerko? – te pytania niby świadczące o trosce, zaczynały być tak szczegółowe jakby Marta sama chciała po prostu to zobaczyć. – dotykał pani bezbronnego ciała? Gdzie?
Ola czuła się co raz bardziej zawstydzona tymi pytaniami, wiec zebrała się w sobie i powstrzymując zakłopotanie położyła dłoń na głowie Marty, ucinając jej samonakręcający się potok retorycznych pytań:
– Dziękuję ci strasznie za troskę moja droga. Ale już jest w porządku . To młody chłopak a wiesz jacy oni są. Trochę przez moją nieuwagę to wszystko – Ola jakby za wszelką cenę starała się nie dawać po sobie poznać że stojąc tam prawie naga, z gołym tyłkiem do ściany czuje się swobodnie. – Już jest ok. – Powiedziała to takim tonem że prawie sama uwierzyła. Widziała jednak jak Marta chłonie widok jej krągłości (nawet niby tak mimochodem, położyła dłoń na nagim biodrze Oli), jak patrzy na jej włoski łonowe dookoła nalepki tak jakby chciała się nimi zająć. Lecz na szczęście, jej dziewczęca nieśmiałość za bardzo nie pozwala na dalsze kroki. Nauczycielka mogła więc dalej trwać w swej pozie jak gdyby nigdy nic.
Na nieszczęście Oli, Marek też to zauważył i przyszło mu coś do głowy.
– A jak Ci się podoba mój pomysł? – zwrócił się do Marty wskazując na nalepkę – to moje wiekopomne dzieło i zasługuje na lepsze wyeksponowanie – mówiąc to podciągnął trochę koszulkę Nauczycielki. Ola nie chciała wypadać ze swej pozy więc stała spokojnie nie oponując. Marek to wykorzystał i kontynuując swój wykład poważnym tonem położył drugą dłoń na jej podbrzuszu tuż nad nalepką, pogładził Olę chwilę w tym miękkim miejscu, po czym dotknął palcami jej skręconych włosków wystających z pod nalepki. Ola lekko się spięła ale dalej nie reagowała licząc na szybki koniec pokazu.
– No niestety trochę mała ta nalepka i jak widzisz nie wszystko dało się nią ukryć – mówiąc to zaczął pociągać za nieprzykryte włoski.
– No myślę że już wystarczy rozwodzenia się nad tym „dziełem” – Wtrąciła Ola lecz niespodziewanie Marta odezwała się:
– Nie, to ciekawe, warte uwagi
Ola nie za bardzo wiedziała jak to przerwać bez niepotrzebnych spięć, więc tylko starała się zachować spokój gdy Marek gładził jej okolice bikini dookoła nalepki. Marta przykucnęła okazując zaciekawienie podniosła dłoń i też zaczęła bawić się jej włoskami. Ale jej palce, niby niechcący zbaczały z włosków i gładziły miękką i delikatną, nieokrytą nimi skórę w okolicach, jakby delektując się jej gładkością
– Dokąd ta nalepka sięga? – Zapytała z zaciekawieniem?
Ola nie potrafiąc odnaleźć się w sytuacji nawet nie zaprotestowała gdy Marek trzymając ją za biodra oparł jej tyłek na brzegu stołu i rozsunął jej uda. Już miała zakryćs się dłonią ale Marek złapał za nią, wsadził w nią podniesiony rąbek shirta i ułożył tak że sama sobie go u góry podtrzymywała odsłaniając swój cały brzuch i wszystko poniżej dla oględzin. Marta na kucąco pochyliła się bardziej zaglądając z ciekawością Oli między jej rozszerzone uda.
– Widzę że udało ci się dobrze wycelować – skomentowała, jednocześnie gładząc palcami miejsce gdzie kończyła się nalepka, prawie dokładnie tam gdzie kończyła się szparka a zaczynał tyłek. Ola czuła tam jej dotyk i zachwyt Marty jak jej skórka jest tam delikatna i miękka. Marek też obserwował to z zaciekawieniem. Nauczycielka obserwowała jak Marta chłonie od dołu widok jej szczeliny między pośladkami która tam w okolicach się rozpoczynała i jak jej palce prawie że do niej dochodzą w swych oględzinach, ale nie mają odwagi iść dalej. I w zdumienie wprawiało ją to że na to pozwala, a na dodatek siedząc tak w rozkroku przed nimi, sama sobie na jeszcze koszulkę do góry podciąga.
– Wszystko ok – Odezwała się Marta do Marka – ale z tymi włosami to spartolone. Myślę że powinnam się tym zająć żeby było ok. Skocz no po jakąś maszynkę i miedniczkę z ciepłą wodą i mydło. Tylko maszynka nieużywana! Bo znając Ciebie taką byś przyniósł.
– Dobra już nie mądrzyj się – Marek wstał i poszedł do łazienki.

Ola została w takiej pozycji sam na sam z Martą a ta nie zaprzestawała gładzenia jej w tym delikatnym miejscu. Złapała ją nawet lekko za włoski i pociągnęła
– Ale z tym to trochę nie na czasie – powiedziała podnosząc wzrok. Ich oczy spotkały się. – no niestety ale skoro Marka nie ma to musze powiedzieć że już od dawna wypada by chociaż tu dookoła nie mieć nic. Nie mówiła bym gdybym Panią nie lubiła, ale to z sympatii i nie mogę tak obojętnie przejść nad pani niewiedzą. – Ola choć już dawno zawstydzona zarumieniła się jeszcze bardziej. Nie dość że znalazła się w takiej upokarzającej pozycji, to jeszcze zaczęła słuchać wykładu uczennicy o jej brakach w higienie. Teraz także oprócz wstydu dotyczącego jej stroju, który musiała znosić, doszedł wstyd nad jej zadbaniem. Chciała by schować się pod ziemię ale było wręcz przeciwne. Była dokładnie wyeksponowana tam gdzie chciała ukryć swoje braki. Na dodatek Marta okręcała sobie w palcach jej włoski które były przyczyną jej dodatkowego zakłopotania.
Ola zrobiła zmartwioną minę i uciekła oczyma przed wzrokiem Marty. Ta zauważyła jej zmieszanie i zaprzestała swojego wykładu.
– No wiem że to przykre ale to się załatwi zaraz i będzie spokój. – Marta zrobiła miła minę – No proszę na mnie spojrzeć. Wiem że to panią rozstroiło ale znam dobry sposób na uspokojenie. Tylko ..proszę mi zaufać i spojrzeć mi w oczy. No? .. proszę – po ostatnim proszę, Ola nieśmiało skierowała wzrok w stronę Marty. Gdy ich oczy spotkały się poczuła jak palce Marty przesuwają się dalej pomiędzy pośladki gładząc delikatnie wzdłuż szczeliny gdzie się stykały. Ola najpierw jakby się wystraszyła i chciała się odsunąć ale głos dziewczyny ją powstrzymał – No? Obiecuję że za chwilę będzie lepiej, tylko … niech mi panie zaufa. To zadziała. – jej palce gładziły ją sobie tam dalej nie ustając pomimo jej delikatnego oporu. Nauczycielka cały czas patrzała w oczy Marty której buzia była uśmiechnięta, trochę jakby zadowolona z siebie że ją może tam tak głaskać, ale mimo to też była w niej widoczna sympatia do Nauczycielki. Każdy dotyk był bardzo delikatny i Ola musiała przyznać że po chwili jej zmartwienie zaczynało mijać.
Gdy Marta wróciła pieszczotami do jej wstydliwych włosków nie czuła się już tak źle, a tak jakby dzieliła się swym wstydliwym sekretem z kimś komu może w pełni zaufać. Nawet trochę bardziej rozszerzyła uda by ten sekret był bardziej dla Marty widoczny.

Wtedy wszedł zadowolony Marek z maszynką. Nie wiedząc że przed chwilą o tym kobiety tu mówiły rzucił
– Ale z ta maszynką to dobry pomysł bo Pani Ola trochę tam się zapuściła – męskie podejście do tematu raziło poraziło subtelnością obie kobiety. Ola jednak tylko zacisnęła zęby i nie dała po sobie nic poznać.
– A ty weź lepiej złap się czasem za pysk zanim coś powiesz. – Odburknęła Marta łapiąc z wyczuciem Olę za biodra i usadziła ją bardziej na stole popychając lekko do tyłu tak że ta oparła się łokciami na blacie. Jej przestrzeń między nogami stała się bardziej wyeksponowana. Uda miała lekko rozsunięte. Widziała jak Marek ślipi między nie z prawie drwiącym uśmiechem. Marta westchnęła tylko i zaczęła rozrabiać mydło w misce z wodą.
-No co? A nieprawdę mówię? – Marek zapytał ze zdziwieniem. – przecież to wiocha.

Ola ponownie poczuła się zawstydzona. Znowu chciała się schować i zacisnąć uda, jednak nie zrobiła tego by nie pokazać swego wstydu. Mogła tylko patrzeć jak Marek obserwuje okolice nalepki i kędziorki na jej bokach, a szczególną jego uwagę zwracało miejsce gdzie nalepka się kończyła na dole między udami. Miała tam także trochę włosków kontrastujących z gładkością rozpoczynających się ud. Wcale nie pomagało jej to że Marek patrząc tam lekko szyderczo się uśmiechał. A najgorsze było to że miał też widok na kawałek rozpoczynającej się tam nagości jej pupy spoczywającej na blacie stołu. Trochę ją pocieszało ją to że naga przestrzeń między jej udami była trochę zacieniona, ale i tak czekała z niecierpliwością aż będzie mogła zakończyć to kino. Nauczycielka liczyła trochę na zajętą przy miedniczce Martę, która kontem oka obserwowała tą scenę, że zwróci uwagę Marka na niewłaściwe zachowanie, szczególnie że Chłopak nie kończył głupich docinek które najwyraźniej go bawiły.
– Pani Ola taka zawsze ładnie ubrana, z klasą, pachnąca, wszsytkie dziewczyny w szkole się na niej wzorowały i kto by wtedy pomyślał że ma tam taki busz.
Marta w tym momencie zareagowała ale nie za bardzo tak jakby Ola chciała.
– Tak masz racje – odezwała się do Marka – Pani Ola była zawsze osobą wyróżniającą się na plus. Wszystkie dziewczyny Pani zazdrościły – po czym niespodziewanie rozsunęła jedno udo Oli szerzej tak że ta stała się o wiele bardziej wyeksponowana, a następnie wróciła do przygotowań w miedniczce – To popatrz sobie pułki jeszcze możesz na to jedyne zaniedbane miejsce, bo za niedługo będzie i z tym porządek, poza tym nie ma tych włosków aż tak dużo wiec może stąd ta mała niedbałość. Prawda pani Olu?
Ola zapragnęła zacisnąć udo ale nie chciała robić przykrości Marcie która przecież okazywała jej tyle sympatii. Dlatego pomimo że zarumieniła się pozostała rozkraczona w takiej niezbyt komfortowej pozie i postarała się wykrzesać spokojnie odpowiedź.
– Tak Marto. Właśnie nigdy nie miałam z tym za dużo kłopotów nawet na plaży, Poza tym dawniej nie nosiło się tak bezwstydnie malutkich bikini które więcej odkrywają niż zakrywają. Ja nie rozumiem dzisiejszych kobiet które tak frywolnie mogą publicznie paradować prawie nieosłonięte, no i… – Ola w tym momencie zauważyła że w obecnej sytuacji, siedząc nagim tyłkiem na blacie, a na szparce mając jedynie przymałą nalepkę, poruszanie przez nią tego tematu nie było za bardzo bezpieczne więc przerwała dywagacje.
– No już dobra dobra – wtrącił Marek, Ale ku niezadowoleniu Oli nie skończył tematu – może i nie dużo ale trochę już długie wyrosły, tylko nie widać bo skręcone. Czy może sobie Pani jakąś kępkę rozprostować?
Olę zaskoczył tupet Marka że w tej sytuacji ma czelność pytać ją o taką rzecz. Obserwowałą jak chłoppak, jakby nie biorąc pod uwagę że go nie posłucha. patrzy w wyczekiwaniu na jej prawie bezbronna przestrzeń między nogami. I miała by jeszcze dać mu taką satysfakcję?
– Najlepiej te pod cipką – dowalił Marek

Te słowa skonsternowały Olę. „pod cipką?” . „Jak on może tak sobie bez krępacji mówić o na głos o mojej cipce cipka????” pomyślała.
– Myślę że takie określenia powinieneś sobie darować. W końcu byłam twoją nauczycielką – powiedziała kładąc jedną dłoń na plasterku jakby się zasłaniając. Poczuła końcem palców te włosy przy tyłku które sprawiały jej tyle nieprzyjemności. Widziała zastygłą oczekiwaniu twarz Marka który położył jedną dłoń na jej kolanie.
– No ciągniemy grzecznie za włoski za włoski – odezwał się zachęcająco Marek.
– Myślę że zaczynasz być niegrzeczny – odpowiedziała Ola nie wiedząc czemu złapała sobie kępkę włosków i delikatnie trzymając pociągła powoli rozprostowując najbardziej jak się da. Patrzała cały czas w uradowane oczy Marka zajętego tym widokiem. Ją samą zdziwiło że po rozprostowaniu kępka jest tak długa. Zawstydziło ją to i rzeczywiście poczuła się trochę tam zapuszczona. Ale trzymając końcówki włosków odsunęła je na bok tak żeby Marek mógł też zobaczyć ich długość w pełnej okazałości. Trzymała je tak cierpliwie jakby czekając na pozwolenie kiedy może je puścić. Zauważyła jak Marta ciągle zajęta przy wodzie uśmiechnęła się obserwując ich kątem oka. Trochę ją to skrępowało. Spojrzała w dół i zobaczyła jak bezradnie tam wygląda. Jej wnętrza ud były tam najdelikatniejsze, a poniżej niewielkiej naklejki i kępek włosków widać było kawałek pupy która wyglądała tak bezbronnie.
– Można by sprawdzić czy są jeszcze jakieś dłuższe – wymknęło jej się w stronę Marka. Ten oczywiście lekko złapał ją za inny kosmyk, tak przy samej skórze, napawając się chwilę że dotyka Olę w tamtym miejscu, pociągnął tak że mógł porównać z długością tych trzymanych przez nią. Najbardziej deprymująco wpływała na nią mina, niby zajętej Marty której uśmiech się powiększał gdy tak dawała Markowi na tyle sobie z nią pozwalać.
– No chyba moje krótsze – powiedział Marek z zatroskaną Miną.
– Możesz spróbować je naciągnąć trochę mocniej – Słowa Oli spowodowały że Marta mało nie parsknęła pod nosem . Sprawiło to że nauczycielka zrobiła się już prawie całkiem czerwona na twarzy, ale dalej dzielnie kontynuowała z Markiem porównywanie długości włosków. Po chwili puściła je i jej palce zeszły w dół delikatnie wsuwając się między pośladki. Lecz nagle wzięła głęboki oddech jakby chciała nad sobą zapanować, zasłoniła wystający skrawek swojej pupy i odsunęła dłoń Marka.
-No myślę że już dostatecznie sprawa jest zbadana – powiedziała najbardziej naturalnym tonem jaki potrafiła z siebie wykrzesać. – co za dużo to nie zdrowo.
Marta w tym czasie zakończyła przygotowania, zanurzyła dłoń w wodzie z mydlinami, zwróciła się w stronę Oli, mokrymi palcami zaczęła namydlać miejsca w koło nalepki. Była bardzo dokładna. Zaczęła od góry tak długo wcierając mydliny aż poczuła że wystające włoski stały się miękkie. Choć nie ograniczała się tylko do nich. Czasem jej dłoń niby przypadkiem błądziła dalej, na brzuch uda.
– A pamięta Pani jak kiedyś na wycieczce przyłapała pani chłopaków na paleniu papierosów? – zaczęła rozmowę Marta nie przestając namydlania.

– Oj dużo zawsze problemów z dzieciakami – odpowiedziała Ola – a dlaczego akurat Ci się to przypomniało?
– Utkwiło mi w pamięci jak siedzieliśmy na balkonie potem pijąc sok i jak przejmowała się Pani sytuacją. Jak szukała pani także własnej odpowiedzialności, a nie zrzucała wszystkiego na smarkaczy. Siedziałyśmy wtedy i rozmawialiśmy i bardzo mi to w Pani imponowało. Chciałam być tak jak Pani – wspominała Marta. Jej dłoń spoczęła na chwilę na brzuchu Oli i delikatnie bawiła się jej pępkiem.
– No wiesz. Myślę że to normalne że wina za wychowanie odpowiedzialni są wszyscy. I nie można ot tak iść na łatwiznę i mówiąc że to mnie nie dotyczy.
– Tak. Ale wtedy siedziałyśmy i tak rozmawiałyśmy i Pani była tak przejęta. Czułam to jak dotknęłam Pani dłoni . To naprawdę panią poruszyło a ja wydałam się sama sobie taka pusta i egoistyczna – położyła drugą dłoń na nagim biodrze Oli głaszcząc je. – Pani jest idealna – Marta podwinęła koszulkę Oli odsłaniając cały jej brzuch i wtuliła w niego swą głowę, a dłonią czule zaczęła błądzić po jej nagiej skórze od uda, przez biodro aż do talii i z powrotem. Czuła jak Ola dostaje gęsiej skórki od tego dotyku. Nauczycielk położyła swą dłoń na głowie Marty i pogłaskała ją.
– Nie powinnaś tak mówić. Nikt nie jest idealny.
– A potem pamięta pani jak na tym balkonie rozgadałyśmy się i jak było wesoło? Obgadywałyśmy wszystkich w koło i dostały głupawki na temat okularów matematyka? Tak było wtedy miło , zresztą zawsze się dobrze przy Pani czułam – w jej oczach pojawiła się nostalgia i jakieś takie rozmarzenie, a jej dłoń dała jednego czułego klapsa w nalepkę, ześlizgnęła się na udo Oli i zaczęła gładzić leniwie jego wnętrze tuż przy pośladkach.
-No rzeczywiście z mało którym uczniem dało się wtedy pogadać, większość ma w tym wieku pstro w głowie – Nauczycielka doceniała że Marta gładząc ją nie była nachalna. Czuła że dziewczyna ma ochotę robić jej różne rzeczy, ale choć miała dostęp prawie do wszystkiego niewykorzystywana tego. Czasem tylko naciągała lekko skórę przy udzie tak że Ola czuła jak jej się szparka pod nalepką rozszerza. Ale dziewczyna bawiła się nią tak raczej delikatnie.
Marta wypadłą z nostalgii. Wzięła maszynkę i zaczęła usuwać nią włoski Oli dookoła nalepki. Ola trochę była trochę niepewna ruchów Marty ale ta ją uspokoiła
– Niech się pani nie boi. Mam wprawę. nie wiem czy powinnam mówić ale.. zdarzyło się kiedyś coś zabawnego. – Ola zaczęła słuchać z zaciekawieniem – pamięta pani Malinowską? Tą babkę co mieszkała niedaleko szkoły, taka przed 40stka, zawsze ubrana jakby największa święta, co jak ją mąż zostawił, stała się strasznie zrzędliwa i ciągle przychodziła z pretensjami na uczniów. W liceum to samo. No więc jakiś czas temu z koleżankami zmówiłyśmy się i poszłyśmy do niej. Niby z winem na zgodę. Ona sama w tym domu, to w sumie cieszyła się że ją ktoś odwiedził. No upiła się tym winem mocno tak jak przewidywałyśmy. A wiedziałyśmy że po rozwodzie długo sama, to ją miota. To nawet się mocno nie broniła jak ją rozebrałyśmy i no ten… maszynką do zera wszystko tam. Tylko co chwila z przejęciem pytała co my dziewczyny wyprawiamy i jak piszczała, trochę się wyrywała, a i tak udało się bez najmniejszego zadraśnięcia. Jak wytrzeźwiała to straszne miała pretensje i zażenowana była jak mogłyśmy, że jesteśmy zwyrodniałe. Ale od tego czasu się uspokoiła. A potem raz nawet grzeczna była i chciała mnie i te koleżanki na ciasto zaprosić, żebyśmy wpadły, choć kawę wypiły, że będzie miła itd.
Ola słuchała z przejęciem. Znała Malinowską trochę i nie wiedziała że a mogła mieć takie straszne przeżycia.
– Ale ona to dopiero miała futro. Nie to co tu. – Kontynuowała Marta.
Marek w tym czasie siedział sobie na krześle i przeglądał jakąś gazetę od czasu do czasu rzucając okiem na gawędzące kobiety. Gdy Marta doszła maszynką głębiej między uda jego ciekawość powróciła. Trochę go zirytowało że Ola przed chwilą zakryła przed nim ten odsłonięty fragmencik pupy. Marta akurat bardziej rozszerzyła uda Oli by mieć lepszy dostęp , a ta z uwagi na to że dziewczyna goliła ją w tamtych okolicach nie mogła się jak zasłonić. Marek podszedł więc do nich i pochylił się, udając zaciekawienie czy dobrze sobie koleżanka radzi. Jednak Marta przejrzała go.
– Co to przedstawienie? – wtrąciła nie zaprzestając golenia Oli – No coś mi się wydaje że jednak to nie za bardzo przyzwoite żebyś oglądał gdy pani Ola jest doprowadzana do porządku w tym momencie. Idź się czym zajmij bo to może być trochę krępujące.
– Tak myślę że będzie lepiej Marku – podchwyciła Ola znacząco spoglądając na Marka.
– O co tyle szumu? – trochę poirytowany Marek odburknął – na takie babskie spółki to szkoda energii bo i tak mnie zagadacie – Odsunął się trochę i znalazł inne zajęcie. Zainteresowało go kolano Oli okryte pończochą. Kucnął sobie przy nim i przytrzymał od dołu dłonią. Drugą zaczął badać linię jego okolic. Bardzo go to wciągnęło. Nogi Oli nie były wychudzone i patykowate jak modelki, lecz takie bardziej kobiece a w pończochach prezentowały się nieźle. Dotyk kolana był bardzo przyjemny dla Marka
– Zgubiłeś tam coś? – zapytała Ola?
– A przynajmniej ma zajęcie, też się mu pewno nudzi – usłyszała Nauczycielka od Marty. Nic nie odpowiedziała tylko popatrzyła z lekką rezerwą na chłopaka który własńie studiował jej kolano po czym złapał ją za łydkę i rozprostował nogę tak że mógł ją sobie sprezentować w całej okazałości. Oglądał ją z podziwem od czasu do czasu rzucając okiem na nagą część jej intymnej sfery między udami którą zajmowała się Marta. Jej była uczennica też zauważała te jego spojrzenia.
– I gdzie te oczy latają ? wiem co ci się tak podoba – mówiąc to przejechała po tym kawałeczku szczeliny między pośladkami Oli który kończył się na blacie stołu. Ola lekko drgnęła pod tym dotykiem i zarumieniła się – ale myślę że to niekulturalne z twojej strony w sytuacji gdy pani Ola musi przechodzić te zabiegi w takich niekomfortowych warunkach. Powinieneś uszanować jej prywatność. Bo skończysz za drzwiami jak tak dalej pójdzie.
Marek obruszył się a Ola poczuła się lepiej czując że ma oparcie w Marcie. Nagle Marta zamyśliła się a po chwili powiedziała.
– hmmm . tak dalej się nie da za bardzo. Im bardziej z tyłu tym cięższy dostęp. Musze zobaczyć jak sprawa wygląda niżej – mówiąc to złapała za drugie kolano Oli.

– Trzeba do góry – zwróciła się do Marka, po czym oboje unieśli jej nogi wysoko i zginając w kolanach i przycisnęli je do jej brzucha. Plecy Oli oparły się na blacie i znalazła się w pozycji leżącej z wystawioną całkowicie goła pupą, praktycznie odsłaniając wszystkie jej sekrety. Zdążyła zrobić tylko przerażoną minę i jęknęła cicho.
– no już dobrze dobrze – czule powiedziała Marta – wiem że to trochę żenujące dla Pani ale inaczej tu nie ocenie – mówiąc to głaskała odsłoniętą bezbronną pupę Oli jakby głaskała pieska – No jeszcze chwileczkę, wiem że ten lubieżnik ma tu teraz jak na widelcu pani sekretny otworek ale jeszcze chwilę i koniec – Marek rzeczywiście chłonął wzrokiem jej nagość na dole i jeszcze w trakcie tego położył swoją dłoń na dłoni Oli splatając z nią czule palce.

– Wygląda jak pupcia niemowlaka przy przebieraniu pieluchy – powiedział wesoło.
Ola w zawstydzeniu chciała opuścić jak najprędzej swój tyłek na blat, ale każda sekunda w której Marta fachowym wzrokiem oceniała co jeszcze ma do roboty, ciągnęła się w nieskończoność. Dłoń Marty nawet na chwilę rozszerzyła jej pośladek nie bacząc na to że Marek patrzy. W końcu puścili ją i Ola usiadła strasznie zmieszana kuląc się, ściągając swą koszulkę maksymalnie w dół i zakładając nogę na nogę.
-To chyba trochę za daleko poszło kochani – błądząc wzrokiem daleko od ich spojrzeń powiedziała najbardziej poważnym tonem na jaki było ją stać.
– No niestety nie ma wyjścia teraz. – odpowiedziała Marta – w połowie przerwać niemożna bo wyjdzie tragicznie. – ale wiem jak dokończyć- tzn? – zapytała Ola?
– Mu się Pani przekręcić i na czworaka do mnie wypiąć.
– Ależ… nawet nie ma takiej możliwości
– no ale … – posmutniała Marta – ale to zostanie niedokończone.
– no to zostanie. Powiedziałam nie i koniec. Nie będę tu przecież wypięta do was z gołym tyłkiem.
Marta opuściła głowę
– Tak chciałam zrobić coś porządnie, taka dumna chciałam być że coś mi fajnie wyjdzie – Ola złapała ją za ramie lecz Marta wyszarpnęła je – nie trzeba. – odwróciła się bokiem – no cóż. Niestety nie ma musu poświęcać się dla przyjaciół
– Ale chyba nie wiesz o czym mówisz – Chciała zagaić Ola lecz Marta podniosła dłoń
– Nie ma tematu.
Nauczycielka chciała jeszcze cokolwiek wytłumaczyć, lecz nie dostawała na to żadnej możliwości. Kąciki oczu Marty zaszkliły się. Ola nie chciała by Marta się na niej zawiodła i nawet prawie że zaczęła się czuć winna. Zaczęła się poddawać, pomimo tego że widziała jak Marek oblizuje wargi na zapowiedź tego co może tu być i jak bawi go to. Lecz widząc zawiedzioną Martę naszło ją zrezygnowanie i zaczęła, jakby bez przekonania, przekręcać się na bok. Gdy jej tyłek uniósł się z nad blatu i zaczął przekręcać, Marek jeszcze perfidnie posmyrał go końcami palców i rzucił:
– Tylko mocno go wypnij żeby dobre kino było – Ola się zjeżyła i najchętniej by smarkacza za włosy wytargała w tym momencie, ale trudno jej było znieść że Marta czuje się przez nią zawiedziona.
Zwątpiona przekręciła w końcu na czworaka świecąc swym gołym tyłkiem na cały pokój. Niepewnie popatrzyła w stronę Marty i skierowała pupę dokładnie w tamtym kierunku wyczekując na efekty. Dziewczynie jakby trochę przeszło ale dalej miała nadąsaną minę tylko od czasu do czasu na krótko zerkając na nią. Nauczycielka nie wiedziała co zrobić by ją bardziej przekonać i wypięła bardziej swój tyłek ku uciesze Marka. Wzrok Marty w końcu na dłużej spoczął na Oli. Z jej twarzy zniknęło nadąsanie (choć nie do końca), ale zwróciła się w stronę Oli i po krótkiej pauzie wolnym krokiem podeszłą do jej tyłka. Położyła na nim dłoń
-Wiedziałam że jednak w głębi na Pani się nigdy nie zawiodę
Ola poczuła coś na kształt ulgi i powiedziała.
– Powinnyśmy sobie obiecać Marto że już nigdy się nie pokłócimy, bo to sobie potem przykrości tylko robimy.
– Pani jest tak dobra i mądra – Dziewczyna już całkiem odrzuciła fochy i poklepała ją czule po wystawionym gołym tyłku – Aż mi głupio że nie odwiedziłam jeszcze Pani po ukończeniu szkoły. A mi ciągle chodziło po głowie tylko zawsze tak jakoś coś wypadało. Może jeszcze Pani tak pomerdać pupą troszkę?
– No każdy taki jest zabiegany – Ola poruszała tyłkiem w lewo i w prawo a na twarzy Marty pojawił się uśmiech na ten widok. Ola widząc jak to się Marcie podoba bez prośby jeszcze raz pomerdała pośladkami.
– Już się za chwilę zabieram do roboty – powiedziała Marta – wiem że nie za komfortowo tak gołym tyłkiem świecić wypiętym, ale sama widzi Panie że inaczej się nie da.
Olę rzeczywiście krępowała trochę ta pozycja. Chciała żeby Marta jak najszybciej zakończyła swoją robotę. Jednak ta nie śpieszyła się. Wyciągnęła papierosy, poczęstowała Marka i zapaliła.
– Jeszcze chwilę cierpliwości pani Olu, małą przerwa na fajkę – Ola przyjęła trochę niechętnie do wiadomości to że ta sytuacja się przedłuży, ale nie okazywała tego gdyż nie chciała robić przykrości Marcie. Jedyne co to musiała rzucić uwagę o papierosach.
– Nie wiedziałam że podpalasz. To trochę nie pasuje do Ciebie. Wolała bym żebyś się nie wciągała Marto
– Tak tak, ale panuję nad tym. Tylko od czasu do czasu. Proszę się nie martwić
– No nie wiem – bez przekonania odpowiedziała Ola
– Otworzę okno – Wtrącił Marek.- W sumie już nie jestem dzieciakiem ale rodzice się czepiają. Szczególnie w domu żebym nie palił. Mogła by być draka jakby nas z fajkami przyłapali.
– I słusznie, jeszcze na mnie by było że … – wtrąciła Ola ale od razu ją uderzyło że martwi się wpadką z fajkami w sytuacji w której mogli by zaliczyć wpadkę we trójkę, gdy ona na czworakach na stole goły tyłek wypina. Jak by to wytłumaczyła? Przerwała więc a jej byli uczniowie tylko uśmiechnęli się, także łapiąc niestosowność jej obaw.
Marek I Marta stali nad jej pupą i delektowali się fajkami. Marek Popatrzał na nią.
– Ale pamiętam w szkole jak czasem Pani Ola w obcisłych dżinsach po korytarzu szła. Wszystkie chłopaki się gapiły.
– A bo wam tylko jedno w głowie
– No ale serio te krągłości same wzrok przyciągały, no cośmy mogli. – Mówiąc to dłonią przejechał po nagich biodrach Oli – to tak samo się dzieje i tak wzrok sam potem wędrował w środek i tak ten materiał spodni był wkurzający że zasłania co najlepsze dając tylko pracować wyobraźni. Tak bardzo każdy chciał zobaczyć o to – musnął lekko jej szczelinę między pośladkami, czując końcem palców miękkość jej pośladków w tamtym miejscu, oraz to jak reaguje Ola gęsią skórką na ten dotyk.
– No już w spodniach kobieta nawet wyjść nie może żeby mężczyznom się nie roiło – rzuciła Ola.
– No ale w sumie dziewczyny też podziwiały – odpowiedziała Marta. – ale nie wdawałyśmy się tak w detale jak chłopaki. – popatrzała na pupę Oli.- Jest chyba ładniejsza przykryta . Teraz też ok …chodź musze przyznać że trochę wygląda nieprzyzwoicie, a wręcz … wulgarnie – Marta na sekundę lekko rozszerzyła pośladek Oli – o najbardziej tu. I jeszcze te włoski tam – Ola znowu się zarumieniła, a Marta kontynuowała – no bo to jest tak że zna się osobę, najbardziej jej rysy twarzy, gesty, miny, głos. Różne sprawy codzienne załatwia się z tą osobą, wiemy że ma ona różne aspiracje, zawodowe, intelektualne, a tak patrząc w tyłek to widać że nawet dama jest w gruncie rzeczy zwierzęciem. I managerka w banku, i dziennikarka telewizyjna, i aktorka w teatrze i pani sędzina i każda nauczycielka, wszystkie widziane z tej perspektywy tracą cały autorytet, styl i klasę nad którą tak usilnie pracują zadbanymi fryzurami, dobranymi żakietami, pięknym słownictwem. Jedno spojrzenie w wypięty tyłek, a od razu widać ta wykształcona kobieta jest wciąż tą samicą z jaskini i uświadamia że ta otoczka to tylko złudzenie. I wszystkie nawet najbardziej zadbane panie ą, ę mają ten otwór i robią nim takie plugawe rzeczy. I w sumie to teraz nie dziwię się że Pani tak oponowała żeby na czworakach spocząć. To w sumie obciach tak ordynarnie się wypinać.. . to chyba trochę degraduje.
Oli ulżyło że Marta ją trochę zrozumiała. Poczuła się bezpieczniej. Na tyle bezpiecznie że nawet bardziej rozszerzyła nogi i bardziej wypięła żeby Marta bardziej widziała że to nie takie proste.
– Ale proszę się nie martwić. Ja wiem że właścicielka tej dziurki jest tą dobrą osobą, którą bardzo szanuję i tego nic nie zmieni – Nie zmieniło tego nawet to jak Marek dmuchnął dymem w dół prosto na tyłek Oli okrywając go jego oparami. Marta zaciągnęła się ostatni raz i zgasiła fajkę. – No dobra Teraz do roboty.
Kucnęła za Olą i zaczęła golić resztki włosków. Widziała jak Marek cały czas ślipił między pośladki Oli.
– Ok – powiedziała dziewczyna do niego. Podniosłą na chwilę dłoń i wsunęła w szczelinę między pośladkami Nauczycielki, przesuwając z góry na dół, nie przejmując się że Olę to bardzo deprymuje – jak już tak cię to nurtuje to możesz sobie je rozszerzyć i pobawić w środku. I tak będziesz musiał mi ją tak przytrzymać żebym się mogła tam dostać maszynką.

Marek oczywiście podchwycił temat i rozszerzył dziurkę Oli. Ta odwróciła głowę i patrzyła do tyłu z dociekliwością co on tam robi ale nie mogła wiele dostrzec w tej pozycji. Mogła tylko czuć jak Marek rozszerzył ją mocno i zaczął sobie pozwalać bez skrępowania uradowany że w końcu znowu może się do niej tam dobrać. Czuła jak gładzi bezceremonialnie środek jej dziurki od czasu do czasu napierając na nią. Marta widziała to ale pomyślała sobie że da już mu spokój, podziwiając Olę że tak dzielnie to znosi tylko od czasu do czasu wydając lekki jęk gdy Marek chciał się w nią wedrzeć. A chłopak nie dawał za wygraną. Nawet dał klapsa mocnego Oli który rzeczywiście pomógł.
– Ech ty napaleńcu – rzuciła Marta ciągle jeszcze kończąc usuwanie włosków, a w tym czasie Markowi udało się palca jednego do połowy Oli wsadzić w tyłek i kręcił nim w koło. U Oli powodowało to jęki i Marcie trochę jej było żal że musi się tyle nacierpieć. Marek Pociągnął palec w bok tak jakby chciał Olę rozciągnąć tak że Marta przez chwilę mogła zajrzeć głęboko w tyłek Oli, po czym wyciągnął go i nadstawił zadowolony kciuka. Ola trochę przestraszona patrzyła do tył u co ją czeka i lekko się spięła ale dwa naprawdę mocne klapsy przywróciły ją do porządku.
– Ała, bolało – nieśmiało wtrąciła i nie chcąc więcej dostawać nadstawiła się na przyjęcie kciuka. Miała nadzieję że delikatnie w nią wejdzie ale pomyliła się. Włożył kciuka mocno i od razu całego do końca. Nie chciała wydać z siebie żadnego odgłosu bo wiedziała że to Marka bawi, ale nie udało jej się powstrzymać. Głośno jęknęła a potem już tylko cichutko pojękiwała gdy ją dopychał. W trakcie tego dopychania poczuła dłoń Marty na pośladku.
– A niech się szczeniak wyładuje . Nie będzie go już korciło – odezwała siędziewczyna – Biedna Pani Ola. Jeszcze chwileczkę, już prawię koniec golenia.. Jeszcze tylko parę pociągnięć maszynką – sekundy dłużyły się w nieskończoność, a kciuk marka nie kończył jej przewiercać. Dodatkowo czuła maszynkę która jakby nigdy nic przesuwa się po jej wrażliwych miejscach w dłoniach skupionej nad goleniem jej Marty. W końcu dziewczyna skończyła swoją pracę. Popatrzyła z pobłażaniem na Marka jak tego raduje zajmowanie się dziurką Oli. Z westchnieniem nawet na chwilę rozszerzyła sama tyłek Oli by Marek mógł jeszcze trochę, bardziej swobodnie nacieszyć się tą rozrywką.
– No już? – spytała Marka z zniecierpliwieniem a gdy ten zajęty, nic nie odpowiedział po prostu odciągnęła dłoń Marka. Ola poczuła jak jego kciuk wysuwa jej się z tyłka i ulżyło jej jakby pozbyła się intruza, po czym poczuła jak na jego miejsce wsuwa się delikatnie paluszek Marty który bardzo czule zaczął ją tam pieścić.
– No już dobrze dobrze – Ola usłyszała pocieszający głos Marty – Już skończone. Zaraz minie proszę Pani.
Ola wypięta zaczęła się rozluźniać. Delikatne ruchy palca Marty rzeczywiście działały kojąco i jej pojękiwania były co raz cichsze, a gdy się już całkiem uspokoiła i dziewczyna wyciągnęła palec, śpiesznie przekręciła się na stole. W końcu miała tyłek na blacie, ukryty, ale dalej była tym wszystkim bardzo zmieszana. Siedziała tak na stole lecz nogi pozostawiła dalej rozkraczone i podkurczone. Zaczęła się przyglądać przestrzeni w koło nalepki. Mimo zmieszania które wciąż odczuwała, zauważyła że rzeczywiście teraz wyglądała o wiele bardziej korzystnie. Jej skóra była tam gładka jak aksamit. Aż nie mogła się powstrzymać by sama nie przejechać po niej palcem. Dołączyli do niej w tym sprawdzaniu Marta i Marek a ona rozkładała nogi jakby chcąc się pochwalić jaka jest tam teraz zadbana…..

Scroll to Top