Urlop, Polanica, 14 – 18 sierpnia, od niedzieli do czwartku
Zbliżał się rok naszej działalności, zbliżał się również okres urlopowy. Zaczęłyśmy go rozplanowywać, tak wypadło, że ja mogłam wziąć drugie dwa tygodnie sierpnia. Kiedy już ustaliłyśmy terminy zaczęłam się zastanawiać, jak go wykorzystać. Rozmawiałam z kolegami ze Spółki Lekarskiej, okazało się, że ktoś ma tam namiary na bardzo sympatyczny pensjonat w Polanicy Zdrój. Tam też można było wykupić sobie kilka zabiegów, szczególnie zależało mi na wodnych. Sprawdziłam w Internecie, podzwoniłam, no i to klamka zapadła.
Rozstając się w połowie lipca z Andrzejem, aptekarzem, powiedziałam mu o tym urlopie i o ewentualnej naszej dłuższej przerwie w spotkaniach. Ale tydzień przed moim wyjazdem zadzwonił, pytając, gdzie jadę na ten urlop. Wyjaśniłam, znowu dwa dni przerwy i telefon z propozycja wspólnego wyjazdu. Do tej pory mieliśmy ze sobą sympatyczne kontakty, wyjaśniłam zasady naszego ewentualnego wyjazdu, informując o moich zamiarach turystycznych, zgodził się. Stwierdziłam, tyle mogę zaryzykować, gdyby coś nie tak, to zawsze można zmienić lokum. Jak to zwykle bywa, przed urlopem jest masa pracy, to też wyjechaliśmy w niedzielę, 14 sierpnia rano. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że jest to bardzo ładny, a przede wszystkim duży apartament. Mieliśmy do dyspozycji duży pokój z aneksem kuchennym i sypialnię. Można powiedzieć, warunki komfortowe. Wnieśliśmy swoje torby, poukładaliśmy na półkach, można było odpocząć, a przede wszystkim umyć się po podróży. Tak rozpoczął się ten urlop, podczas którego bardzo dużo chodziliśmy po różnych górach, zaczynając od Śnieżnika i Marii Śnieżnej, poprzez kilka wypadów z Dusznik, przez Zieleniec, odwiedzając Błędne Skały, Szczeliniec i rezerwat Skalne Grzyby, a także Skalne Miasto po Czeskiej stronie i kilka innych ciekawych miejsc. W te wędrówki wkomponowane były jakieś zabiegi typu kąpiel borowinowa czy hydromasaż a przede wszystkim masaże wodne w basenie z ciepłą mineralna wodą. Uzupełnieniem tego wszystkiego była oczywiście erotyka, która zaczęła się zaraz po naszym przyjeździe. Andrzej poszedł do łazienki pierwszy, wyszedł „pachnący”, ja po nim, też nie chciałam być gorsza, wyszłam owinięta tylko w ręcznik, Andrzej to zrozumiał jednoznacznie, podprowadził do łóżka, położył, widziałam jego naprężone już prącie, zrobiłam się natychmiast mokra. Ale Andrzej „zagrał” inaczej, rozsunął mi nogi, wsunął między nie głowę, po chwili poczułam jego języczek na łechtaczce. Myślę, że nie ma kobiety, która nie zareaguje na takie pieszczoty. Natychmiast zaczęłam się podniecać, jęcząc coraz głośniej. Przyszedł moment, że prawie wiłam się z bardzo dużego podniecenia, a Andrzej nadal mnie pieścił. Aż wręcz krzyknęłam, wyskakując mocno do góry, kiedy dopadł mnie ten łechtaczkowy orgazm. Andrzej się uniósł, widać było, że też jest bardzo podniecony, wziął w rękę tego swoje prącie, zaczął się masturbować Trwało to chwilę, po której było widać, że już dochodzi do swojego orgazmu, a za chwilę strzelił mocnym strumieniem na moje piersi. Jęknęłam, jest to niesamowite wrażenie, dreszcz przeszedł po całym ciele, Andrzej pochylił się i zaczął mnie bardzo mocno całować po tych „skropionych” piersiach. Efekt był taki, że ponownie musieliśmy iść się umyć. Ale tym razem już po umyciu poszliśmy spać. Rano, chociaż nie bardzo wiem, która to była godzina, zaczęliśmy się ruszać w łóżku. Andrzej pochylił się nade mną pytając, czy nie miałabym ochoty mieć „omywanej” cipki. Zrozumiałam o co mu chodzi, weszłam do łazienki, ale tym razem zapytałam – a piersi mogą być ? Spojrzał, a ja już klęczałam wystawiając w jego kierunku podniecone brodawki, nawet nie wiem, kiedy się podnieciły. Andrzej bez problemów skierował strumień tego swojego złotego płynu prosto na nie, omywając, to jedną, to drugą. Kiedy skończył, podał mi rękę, pomógł podnieść się i już oboje staliśmy pod natryskiem. Umyci wróciliśmy do łóżka, nie wiem, jak on to robi, ale jego prącie było już na tyle podniecone, że bez problemów wsunął się we mnie. Czułam go bardzo mocno w sobie, wypełniał mnie do końca. Powodowało to narastające we mnie duże podniecenie, było ono na tyle duże, że aż zacisnęłam swoje palce na jego ramionach. Po kilku pchnięciach dostałam bardzo duży orgazm, potwierdzony głośnym jękiem. Po tym zbliżeniu ponownie musieliśmy się umyć, po czym zasiedliśmy do śniadania. Można uznać, że od tego momentu zaczął się nasz właściwy urlop. Był to dzień świąteczny, spacerowaliśmy wiec wszystkie zakłady były pozamykane, udaliśmy się do Piekiełka, tam wypiliśmy po piwku, wróciliśmy do domu. Było ciepło, od razu się rozebraliśmy z naszych „wyjściowych” ubrań, a gdy tylko się rozebraliśmy, od razu wylądowaliśmy w łóżku, tym razem wystawiłam pupę do góry, Andrzej wszedł we mnie od tyłu. Znowu czułam go bardzo mocno, znowu jęczałam, a on, mocno trzymając mnie za biodra wsuwał się we mnie coraz mocniej, aż przyszedł ten wspaniały moment spełnienia, kiedy prawie krzyczałam w mocnym orgaźmie. Umyliśmy się, zjedliśmy obiad, po obiedzie położyliśmy się w łóżku, oboje na prawym boku, przez chwilę leżeliśmy spokojnie, chyba nawet zdrzemnęliśmy się, ale po pewnym czasie poczułam, jak Andrzej zaczyna gładzić mój pośladek, zaczął od zewnętrznej strony, po czym zaczął coraz bardziej przesuwać tę rękę w kierunku rowka. Im on bliżej rowka, tym ja obracałam się bardziej na płask, aż w końcu leżałam całkiem na brzuchu, z dość mocno rozsuniętymi nogami. On jeszcze przez chwilę gładził pośladek, po czym przesunął rękę w kierunku rowka, mocno po nim przesuwając środkowy palec. To do góry, to w dół, sięgając cipki. Zrobiłam się mokra, on jeszcze kilka razy przesunął nim po rowku, po czym najpierw głęboko wsunął w cipkę, ale tylko po to aby go zwilżyć, po czym dość mocno napierając na krocze przesunął do brązowej dziurki, mocno go wpychając. Jęknęłam, czując, jak mi rozwiera pupę. On go włożył bardzo głęboko, na szczęście poprzednim razem myjąc się, dokładnie umyłam wnętrze pupy, tak, ze mógł „bezpiecznie” w niej buszować. Bo zaczął buszować, raz go głęboko wsuwał, to go wysuwał, to nim napierał na boki. Przyszedł moment, kiedy już mocno buszował tym palcem w pupie, a ona zrobiła się „miękka”. Wówczas uniósł się, poślinił tylko swojego kutasa, po czym zaczął mi go wsuwać. Wówczas okazało się, że ani pupa nie jest zbytnio rozluźniona, ani jego kutas nie jest zbyt śliski. Poczułam dość duży opór, jęknęłam głośno, ale było już po wszystkim, kutas Andrzeja już we mnie siedział. Poprawił się, lekko ugiął uda i zaczął się we nie systematycznie wsuwać i wysuwać. Początkowo czułam go bardzo mocno, był jeszcze suchy, ale po pewnym czasie pupa zrobiła się lekko zwilżona, wsuwał się w nią bez problemów, aż do samego końca, kiedy poczułam, że po moim wnętrzu rozpływają się jego soki. Nie jest to ten sam orgazm, jaki osiąga się, kiedy spuszcza się w cipkę, ale było to bardzo przyjemne. Mało tego, po tym zbliżeniu bardzo długo jeszcze tkwił we mnie, za nim się wysunął. Tym razem to tylko on musiał iść się umyć, ja spokojnie odpoczywałam. Wrócił, ubraliśmy się, poszliśmy na spacer, posiedzieliśmy w Parku Zdrojowym, wróciliśmy na kolację, po kolacji poszliśmy gdzieś na piwo, przy okazji posłuchaliśmy dość dobrej muzyki mechanicznej, głównie piosenki i to te starsze. Kiedy wróciliśmy i szykowaliśmy się do snu Andrzej ponownie wziął mnie od tyłu, ponownie w pupę, ale tym razem nasmarował się. Tak zakończył się pierwszy pełny dzień naszego pobytu w Polanicy. Można powiedzieć, że zarówno wtorek, jak i środa przebiegały bardzo podobnie, z tą tylko różnicą, że już byliśmy na spacerach w górach, mieliśmy rano, przed śniadaniem swoje zabiegi, a po powrocie z gór kąpiel w ciepłym basenie przy odpowiednich dyszach. W to wszystko wplątane były zbliżenia, kiedy tylko mogliśmy w możliwych pozycjach, to znaczy od przodu, od tyłu i na jeźdźca.
Czwartek, 18 sierpnia
Wtorek, środa wyglądały bardzo podobnie, jak poniedziałek. Już na „Dzień Dobry” zbliżenie i później, w zależności od sytuacji następne. Oczywiście, w tym czasie zaczęliśmy realizować nasz program turystyczny, ale tam też zdarzały się zbliżenia. Przyszedł czwartek, 18 sierpnia, który w dość istotny sposób odmienił pozostałą część naszego urlopu, aczkolwiek od rana nic tego nie zapowiadało. Już tradycyjnie, kiedy zaczęliśmy wstawać od razu Andrzej wypełnił mnie swoim kutasem. Czułam go mocno w sobie, czułam każde jego pchnięcie, a moment, kiedy się spuszczał potwierdziłam głośnym jękiem, potwierdzającym mój orgazm. Po tym była już toaleta, śniadanie i wyjazd w góry.Tym razem był to Rezerwat Śnieżnej Białki, wspaniały teren bogatej naszej flory. Przez teren rezerwatu prowadzi szlak turystyczny, przepiękny spacer wśród wspaniałej przyrody. Idąc szlakiem tak, jak i na innych szlakach, praktycznie „żywej duszy” nie ujrzysz turysty indywidualnego z plecakiem. Znaleźliśmy ładne miejsce na postój i posiłek. Korzystając z tego, że wokół nas tylko las i las rozebrałam się, a Andrzej już wiedział, co ma zrobić. Oparłam ręce o wystający pieniek, rozsunęłam szeroko nogi, po chwili miałam go już w sobie. W tej pozycji czuję go bardzo mocno, on też, trzymając mnie mocno za biodra wsuwał się aż po same jądra. Szybko się podnieciłam i głośno jęczałam, kiedy mnie wypełniał. Wróciliśmy do domu, gdy tylko weszliśmy do pokoju Andrzej bardzo mocno objął mnie ramieniem, usta spotkały się w wyjątkowo namiętnym pocałunku, podczas którego spadły z nas wszystkie rzeczy i przemieściliśmy się do pokoju, lądując w łóżku. Rozsunęłam szeroko nogi, bo po takim czasie już „tęskniłam” za jego kutasem. Czułam go wspaniale, rękoma chwyciłam się za jego ramiona i wypinając jak najmocniej w jego kierunku biodra czekałam na każde jego pchnięcie. Aż doczekałam się tego ostatniego, czując jednocześnie, jak mnie wypełnia. Po takim zbliżeniu długo odpoczywałam, za nim poszłam do łazienki. Zjedliśmy, można powiedzieć, dobrą kolację, po całym dniu wędrówki po lesie z różnymi „atrakcjami” chciało nam się jeść. Ponownie odpoczęliśmy, po czym, jakby obowiązkowo zebraliśmy się na basen. Była to duża przyjemność, po całym dniu wymoczyć się w ciepłej wodzie, mając przy tym możliwość mieć odpowiedni masaż. Wróciliśmy, Andrzej nalał do szklaneczek piwo, z przyjemnością wypiłam ją jednym chałatem. Ponownie nalał, tym razem wypiłam tylko pół, poszłam do pokoju, rozebrałam, poszłam do łazienki, opłukałam po tej „słonej” wodzie, wytarłam, usiadłam na krótszym brzegu łóżka, smarując całe ciało balsamem. Andrzej w tym czasie również się umył, a kiedy wrócił, zaczął „pomagać” mi w smarowaniu. Smarując miejsce koło miejsca, najpierw położył mnie na łóżku, po chwili poprosił, abym uniosła nogi, rozszerzając je samemu wsuwając w to miejsce swoją twarz. Zaczął mnie pieścić, jego języczek zaczął „omiatać” łechtaczkę, nie wiem, czy jest jakaś kobieta, która się takim pieszczotom oprze. To też praktycznie zaraz zaczęłam jęczeć z podniecenia, a cipka zaczęła puszczać swoje soki. On je wylizywał i nadal mnie pieścił, a to dotykając języczkiem łechtaczki, a to go wsuwając do dziurki, a to nim atakując „brązową” dziurkę. Leżałam i coraz głośniej jęczałam, jednocześnie starając się coraz wyżej unieść nogi. Przyszedł moment, poczułam skurcze brzucha sygnalizujące zbliżający się orgazm. Andrzej to wytrzymał, po czym, kiedy chlusnęłam swoimi sokami szybko uniósł się, wypełniając dziurkę swoim kutasem. Jęczałam bardzo głośno, po brzuchu latały skurcze mięsni, z cipki wydobywały się następne porcje soków. Taki stan podniecenia dał efekt w postaci bardzo mocnego orgazmu, Andrzej też jęknął, kiedy cipka obkurczyła się na jego kutasie. Dłuższą chwilę tkwiliśmy w tym miłosnym uścisku, ale jednak po chwili trzeba było się ruszyć, on pierwszy, ja za nim. Z przyjemnością później dopiłam pozostawione w szklaneczce piwko i jak to było do tej pory, położyłam się. Andrzej również położył się obok mnie, wtuliliśmy się w siebie, ale ręce jego za moment już dotykały mojej cipki. Przecież nie minęło całkiem tamto podniecenie, to też zaraz zrobiła się mokra. Andrzej uniósł się na jednej ręce, patrzył mi prosto w oczy, dotykał paluszkiem łechtaczki, co powodowało narastające we mnie podniecenie, po czym usłyszałam – Basieńko, na Twojej pizdeczce są „wizytówki” które mówią, że Ty się lubisz bawić w różne mocne zabawy. Myślę, że czas najwyższy, abyśmy się razem w coś takiego pobawili. Spojrzałam na niego, dłuższą chwilę się nie odzywałam, pomyślałam, że ma racje, te moje znaczki coś znaczą a teraz ponoszę tego konsekwencje. Jednocześnie pomyślałam, od czasu „zabawy” z Andrzejem – studentem minęło już trochę czasu, mogę zaryzykować. W tym czasie, kiedy ja wykonywałam ten „proces myślowy” Andrzej opuścił się, po chwili poprosił, abym wysoko i szeroko rozsunęłam nogi, wówczas jego głowa natychmiast znalazła się między nimi. Natychmiast też jego języczek zaczął dotykać moja łechtaczkę, co powodowało narastające we mnie podniecenie. Kiedy już jęczałam bardzo głośno, a z cipki sączyły się moje soki Andrzej przerwał te pieszczoty, wstał, po chwili wrócił, trzymając w ręku małą i dość wąską skórzaną packę. Przyklęknął przy łóżku, ręką sprawdził, czy cipka jest jeszcze mokra, po czym prosto w nią uderzył. Jęknęłam, on tylko spojrzał na mnie, po czym mierząc idealnie w sam środek uderzył ponownie. Te uderzenia to chyba była „wprawka”, bo trzecie już było zdecydowanie mocniejsze, ale nadal równo na cipkę. Dostałam w nią jeszcze dwa razy i to dość mocno. Przy trzeciej już głośno jęczałam w momencie uderzenia, ale nóg nie opuściłam. Po tych pięciu uderzeniach odłożył, wówczas okazało się, że jest bardzo podniecony, po chwili wsuwał we mnie swojego kutasa. Na szczęście robił to wolno i spokojnie, ale nie obyło się bez tego, aby mnie nie uraził. To też z początku jęczałam, ale po chwili nastąpiło coś, czego do końca nie rozumiem. Kiedy zaczął swoim wzgórkiem łonowym urażać wargi czułam ból, ale jednocześnie będąc przez niego całkowicie wypełniona, czułam ogromne podniecenie. Tak, czy inaczej, jęczałam coraz głośniej, aż przyszedł moment spełnienia. Trudno jest mi powiedzieć, czy to spowodował ból warg, czy mocne podniecenie wypełnieniem, ale dostałam bardzo mocnego orgazmu, a mięśnie brzucha były twarde, jak kamień. Tym razem po umyciu już poszliśmy spać. Wtulona w niego, nawet nie czułam zbyt mocno tej sklepanej cipki. Ale nie można było tego powiedzieć w piątek rano. To już jednak następny dzień. Polanica, 30 sierpnia 2011r. Baśka.