W rękach Joli i Tomka

Nie zważając na obecność Tomka, Jola kontynuowała minetkę. Przyssała się do moich warg i buszowała w nich językiem; jednocześnie kręciła głową i drażniła łechtaczkę czubkiem noska. Czułam język na muszelce i wewnątrz niej, a także miękki dotyk ciepłych ust. Zacisnęłam uda na jej głowie. Miała takie miękkie, delikatne policzki, nie to, co męska twarz, nierzadko szorstka pomimo golenia. Z sekundy na sekundę narastało we mnie podniecenie, byłam gotowa do czwartego orgazmu. Pieściłam swoje piersi, tarmosząc i głaszcząc sutki; łapalam je też w dłonie i wykonywałam koliste ruchy. Rzuciłam okiem na Tomka. Skradał się nago do Joli, Poskramiacz był w pełnej gotowości. Musiałyśmy nieźle go podniecić. Uklęknał za żoną, złapał ją za biodra i wbił się w nią, co skwitowała jękiem wprost w moją szparkę. Na pewno zabawiała się nadal rękę, wyczułam nawet, że pieszczoty łechtaczki stały się szybsze. Po chwili Jola przerwała pieszczoty i cofnęli się trochę.

– Gosiu, skarbie, moje serduszko ma za mało wrażeń. -odezwał się Tomek- Czy mogłabyś uczynić zadość jej pragnieniu?
Przytaknęłam ochoczo.

Zeszłam z fotela i podpełzłam do nich, czując pulsowanie w pochwie i przyjemne szczypanie w pupci. Uklękłam naprzeciw Joli i pocałowałam ją. Poczułam jej dłoń na piersi. Naśliniłam palec i przesunęłam nim po rowku między jej pośladkami. Kolejne nawilżenie zaczerpnęłam z jej wnętrza, wsuwając paluszek do jej wnętrza podczas penetracji przez Tomka. Jęknęła. Wróciłam do drugiej dziurki. Najpierw pobawiłam się nią czubkiem palca, a potem wsunęłam go aż po dłoń. Krzyknęła. Przez następne kilka minut on brał ją od tyłu, ja robiłam jej palcówkę w tyłeczek, ugniatałam druga ręką pośladki i całowałam ją, a ona pieściła moje piersi i pobudzała swój Guziczek Rozkoszy. Tomek przyspieszał i zwalniał, jego ruchy znajdowały odzwierciedlenie w niekontrolowanych ściskach dłoni Joli na moich nabrzmiałych półkulach. Jej mąż oddychał głęboko, a w przerwach w pocałunkach Jola kierowała naszymi poczynaniami.

– Głębiej, Tomek! Tak! Jeszcze! Mocniej, Gosia! Śmielej! Szybciej, oboje szybciej! Tak! Już! Za chwilę! Nie przestawajcie!

Tuż przed finiszem Tomek wyszedł z niej. Widziałam jego usilne próby powstrzymania wytrysku. To skupienie na twarzy… W tym czasie Jola przestała pieścić moje piersi i objęła mnie jedną ręką. Nasze dłonie doprowadziły ją do końca. Kilka silnych spazmów zarzuciło jej biodrami, dzięki czemu sama nabijała się na mój paluszek. Ciężko dysząc, uwiesiła się na mojej szyi, składając głowę na moim ramieniu. Była bardzo rozpalona, czułam na barku ciepło bijące z jej oblicza. Najbardziej podobały mi się jednak jej drgające wciąż piersi, których energiczność dostarczała moim skarbom bardzo przyjemnych doznań.

Jola wstała i poszła się umyć, a ja zostałam z Tomkiem. Położyłam się plecami na kanapie, a on na mnie, pomiędzy moimi nogami. Pocałował mnie i spojrzał mi w oczka.
– Niegrzeczna dziewczynka… -wyszeptał- Miałaś czekać na telefon.
– Chciałam zrobić wam niespodziankę. -powiedziałam z uśmiechem na ustach.
– Będę musiał cię ukarać… -odparł i wszedł we mnie.

Rzadko kochałam się w pozycji klasycznej, ponieważ miałam wtedy słabsze orgazmy. Tym razem jednak mi to nie przeszkadzało. Przywarłam tylko mocniej udami do jego nóg i czekałam na pieszczoty. Od razu wsunął się cały. Dzięki Joli pozostałam mokra i gotowa, od razu poczułam w środku przyjemne tarcie. Moje wnętrze zaciskało się na nim miarowo, w zasadzie poza penetracją nie dawaliśmy sobie żadnych pieszczot. Ruchy Tomka były wolne, ale mocne i zdecydowane, zawsze dobijał do końca i wysuwał się prawie cały.
– Cały dzień myślałem o wczorajszym wieczorze. -wyznał. Objęłam jego szyję i przywarłam do niego ustami. Siłowaliśmy się językami, oczywiście nie miałam szans. Wraz z wtargnięciem do moich ust przyspieszył nieco; rytmicznie wchodził we mnie i wychodził. Jednocześnie głaskał wszystko, co mógł sięgnąć językiem, powodując rozkoszne łaskotanie. Całą zabawę przerwała nam Jola. Zdjęła ze mnie Tomka i położyła go na plecach.
– Teraz bedziesz go ujeżdżać. -zakomendorowała.

Ochotnie uklękłam nad nim i opadłam na dół. Znów poczułam, jak całe moje ciało celebruje ten moment. Było mi gorąco, pewnie miałam rumieńce. Szkliły mi się oczy. Piersi były nabrzmiałe, a sutki twarde. W kroczu czułam przyjemne ciepło, od łechtaczki rozchodziły się raz po raz lekkie spazmy. Zroszona muszelka zaciskała się na Poskramiaczu, pulsowała miarowo, coraz mocniej i szybciej.

Poruszyłam biodrami do przodu i do tyłu. Nie zamierzałam z niego schodzić; chciałam, by cały czas był we mnie. Pochyliłam się do przodu i oparłam na torsie Tomka. Masowałam go, głaskałam i ugniatałam. Odpowiedział pieszczotami piersi. W zasadzie odkrywał dłońmi każdy element mojego ciała- uszy, włosy, usta, szyję, plecy, brzuszek, nóżki, łechtaczkę i drugą dziurkę. Przyspieszałam z minuty na minutę, ale tak, by przeciągnąć to jak najdłużej. Gdy szczypał moje sutki i pocierał palcem łechtaczkę, prawie odlatywałam. I znowu sielankę przerwała Jola. Poczułam jej dłoń na ramieniu i mokry, zimny przedmiot między pośladkami. Nawet nie odwracałam się, by zaprotestować. To może się już nie powtórzyć. Jęknęłam głośno, gdy ogórek znów zagościł w mojej pupie. Już nawet tak nie bolało. Po chwili ręka Joli prześcignęła szybkość moich bioder. Musiałam przyspieszyć. Skurcze były coraz szybsze i silniejsze. Na końcu galopowałam jak szalona, zlana potem i zdyszana do granic przytomności.

– Dobrze, jeszcze wytrzymasz! -dopingował mnie Tomek.
– Walcz z tym, im późniejszy orgazm, tym mocniejszy! -wtórowała mu Jola.
Łatwo im mówić. Całe podbrzusze Tomka i moje uda były mokre od moich soczków. W środku mnie rozchodziła się rosnąca fala gorąca. Czułam każdy puls krwi w Tomka członku na ściankach szparki. Piersi stały się tak wyczulone, że każde muśnięcie ich przez jego palce wnosiło mnie ku niebiosom. Na zwieraczach czułam piekący ból, ale mokry lubrykant (czego ta Jola mogła użyć?) koił go na tyle, bym nie czuła bólu. Wręcz przeciwnie. Każde zetknięcie się ogórka i penisa przez ścianę ogradzającą pochwę od wnętrza pupci dostarczało mi powodów do orgazmu.

– Nie wytrzymam! -ryczałam- Dochodzę! Moment! Tak! Tak! Taaaaaaaaak! Już!
Jola szybko chwyciła mnie pod pachy i zdjęła z Tomka, ciągnąc do tyłu. Usiadła po turecku na kanapie, opierając na skrzyżowanych nogach moją głowę. Leżałam jak długa i przeżywałam orgazm. Śmiałam się przez łzy. To było cudowne. Kilkanasie silnych spazmów. Słabnących, ale każdy wystarczał mi za jeden zwykły orgazm. Coś ze mnie wypłynęło, i było tego dużo. Podniecenie opadało bardzo wolno. Przez kilka minut nie mogłam się ruszyć. Wykorzystali to skwapliwie. Obrócili mnie na brzuch i unieśli tyłeczek w górę, po czym w moją rozepchanę dupcię wsunął się penis Tomka. Uderzał we mnie biodrami, aż klaskało, a ja miałam siłę jedynie cicho pojękiwać.
– Ała, ała, tak… och!

Jola położyła się przede mną z rozłożonymi nogami, a ja zabrałam się za robienie jej minetki. Szło mi to opornie, anemicznie lizałam całe krocze żony Tomeczka. Nagle ożyłam i przywarłam do niej z całej siły, chwytając ją za biodra. Wysysałam z niej soki i resztki spermy; delektowałam się słodkim, lekko cierpkim smakiem miłości. Wstąpiły we mnie nowe siły. Tomek dyszał coraz ciężej, wiedziałam, że długo nie wytrzyma. Ssałam muszelkę i łechtaczkę Joli, zrobiłam też, w ramach rewanżu, malinkę na jej pachwinie.
– Ssij… tak dobrze… niżej… ach! jeszcze… mocniej… -nakierowywała mnie, a ja bez sprzeciwu wykonywałam polecenia.

W pewnym momencie Tomek doszedł. Wyjął za mnie Poskramiacza i zalał spermą moje pośladki i plecy. Pięć obfitych strzałów i kilka słabszych. Legnął na plecy i odetchnął ciężko. Po chwili udał się pod prysznic.

– Zostaw już, daj sobie spokój. -poprosiła Jola.
Oderwałam się od niej. Miałam usta i policzki unurzane w soczkach, a na mym ciele zasychała i stygła sperma Tomka.
– Byłaś wspaniała. -pochwaliła mnie- Masz chłopaka?
– Na razie o tym nie myślę. Kręcił się jeden, ale przestraszył się Tomka.
– Hm?
– Twój mąż wrócił, gdy ujeżdżałam go na waszej kanapie. Dzisiaj zadzwonił do mnie i zakończył znajomość.
– Przykro mi.
– Nie ma czego żałować. I tak zawsze dochodził przede mną. Potem musiał kończyć palcami lub języczkiem. -uśmiechnęłam się.

Tomek wrócił, a ja udałam się do łazienki. Pod prysznicem spłukałam z siebie nasienie i śluz, a także przemyłam szparkę i pupcię. Miałam bardzo delikatne wargi i dzisiaj chyba się lekko przetarły, bo piekły przy dotykaniu „na sucho”. Nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić sobie dobrze.

Oparłam się o ścianę zrosiłam krocze zimną wodą. Przeszedł mnie dreszcz, dostałam gęsiej skórki, a sutki zesztywniały momentalnie. Stopniowo zwiększałam temperaturę, wraz z jej wzrostem moja szparka i łechtaczka budziły się do życia. Gdy rozeszło się po mnie przyjemne ciepło, szybko zakręciłam ciepłą wodę. Zmiana warunków spowodowała kolejny dreszcz, ale też wzrost podniecenia. Po kilku seriach byłam wystarczająco wilgotna, by wsunąć w siebie paluszek. Wyjęłam go i pogłaskałam Guziczek Rozkoszy. Zareagował natychmiast. Zaczęłam pocierać go energicznie, polewając przy tym ciepłą wodą. Wyrwało mi się kilka jęków. Rozejrzałam się po łazience. Na półce nad umywalką stał antyperspirant w kulce, a obok leżała… paczka prezerwatyw? Szybko naciągnęłam na flakonik jedną gumkę. Sztuczny członek był gruby i krótki, a kondom gwarantował, że nie zostanie we mnie nakrętka od buteleczki. Wróciłam pod prysznic. Usiadłam w dużym rozkroku i polałam szparkę, jednocześnie wsunęłam w siebie trzymany w dłoni przedmiot. Z początku poczułam lekki ból, nigdy nie miałam w sobie tak grubego penisa. Po kilku ruchach rozgościł się zupełnie. Posuwałam się prawą dłonią, podczas gdy lewa zraszała ciepłą wodą z słuchawki prysznicowej łechtaczkę.
– Och! Uch! Ach! Och! Ech! Ueeeech!

Jęczałam jak podczas dobrego seksu. W kilka minut doprowadziłam się do kolejnego szczytowania. Wygięłam się w pałąk i ciężko usiadłam na posadzce kabiny. Siedziałam sobie i patrzyłam, jak soczki odpływają z wodą. Następnie opłukałam się i ubrałam w rzeczy leżące w koszu przy prysznicu. Seks zapoczątkowany i zakończony prysznicem. To dopiero coś.

Wróciłam do salonu. Jola i Tomek oglądali, wtuleni w siebie na kanapie, telewizor. Przyłączyłam się do nich. Wypiliśmy po dwa drinki i stwierdziłam, że czas się rozstać.
– Jeśli będziecie potrzebowali wrażeń lub opiekunki, chętnie służę pomocą. -obiecałam im, gdy szliśmy w stronę drzwi.
– Oczywiście, kochaniutka. -potwierdziła lekko wstawiona Jola.
Przed otwarciem drzwi namiętnie ucałowałam dzisiejszych kochanków, po czym wyszłam.

W drodze do domu wstapiłam do marketu i kupiłam sobie dużego, zielonego ogórka i paczkę prezerwatyw. Na umilenie samotności. I pamiątkę wspólnie spędzonych chwil.

Scroll to Top