Weekend

Pięknie. Dwadzieścia trzy osoby przede mną. Nienawidzę Poczty Polskiej i tego cholernego systemu numerków. Nigdy nie wiadomo ilu tak naprawdę jest ludzi w kolejce. Na numerku dwadzieścia trzy a na sali widzę raptem pięć osób. Żeby nie te cholerne papiery firmowe siedziałbym teraz już w samochodzie i był w drodze do domu. W tym tempie to mi jeszcze z godzinę zajmie. Oczywiście nigdy nie mogą być otwarte wszystkie okienka. Trudno. Trzeba czekać, nic na to nie poradzę.
Oparłem się ramieniem o ścianę, tyłem w kierunku wejścia i wyciągnąłem telefon komórkowy. Sytuacje kiedy muszę na coś czekać często wykorzystuję na robienie porządków w SMS-ach. Sporo ich wysyłam i dostaję. Szczególnie od żony. A ile MMS-ów zboczonych. Właśnie. Akurat otworzył się taki z wielkim sutkiem na cały ekran. Ale by sobie takiego człowiek possał teraz i potarmosił. Aż szkoda kasować. Ale trzeba w końcu zrobić miejsce na nowe. O proszę a w następnym dla odmiany pięknie otwarte dziurki. Też do skasowania. Oj lubię takie zdjęcia, lubię. I te świństewka napisane pod zdjęciami. Aż się człowiekowi coś niecoś w spodniach budzi.
Z tej jakże miłej czynności wyrwało mnie dziwne wrażenie że jestem obserwowany. Uczucie mniej więcej takie gdy czujecie że panienka którą akurat minęliście ogląda się za waszym tyłkiem. Problem polegał na tym że należę do ludzi którzy starają się jak najwięcej wiedzieć o pomieszczeniu i otoczeniu w którym się znajduję. Z tego co pamiętam żadnej dziewczyny w środku nie zarejestrowałem. Podniosłem wzrok znad telefonu i powoli odwróciwszy głowę rozejrzałem się po sali. Dwie starsze panie, dwóch panów w równie podeszłym wieku, z tego jeden przy okienku i jakiś młodziak na krześle, oparty o oparcie, ze słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami. Krótko mówiąc żadnych panienek. Nikogo kto zwrócił by moją uwagę. Widać mam jakieś omamy. Wróciłem do przeglądania SMS-ów. Po obejrzeniu i usunięciu kilku następnych zdjęć, wrażenie że robię za obiekt obserwacji powróciło. Co do cholery jasnej. Nikt nie wchodził, nikt nie wychodził. Nic się nie zmieniło. Zaraz. A może któraś z pracownic poczty. Rozejrzałem się po okienkach. Jedna około pięćdziesiątki obsługiwała nadal starszego pana który nie bardzo mógł, a może nie chciał zrozumieć, że poczta nie jest odpowiedzialna za wysoką sumę na rachunku za gaz. Ciekawe ile mu zostanie z emerytury po zapłaceniu wszystkich rachunków. W następnym okienku które uparcie nie chciało obsługiwać ludzi siedziała inna równie nie młoda kobieta i przeglądała jakieś papiery. Innych osób nie było tylko i wyłącznie szyby na około. Już trochę rozdrażniony wzruszyłem lekko ramionami i powróciłem do robienia porządków w telefonie. Pan przy okienku w końcu się poddał, oddał połowę swojej emerytury i wyszedł a jego miejsce zajął następny facet. Zostały jeszcze dwie babeczki i chłopak na krześle. Dobrze jest. Póki co jeszcze nikt nie doszedł. Może się uda i kilkanaście osób po prostu zrezygnowało z oczekiwania na swoją kolej. O, znowu cycek. Mniam. I znowu trzeba skasować. Ostanie spojrzenie i wcisnąłem przycisk usuwania. Dziwne wrażenie powróciło. Zaczynałem się już wkurzać. Zaraz. Na około są szyby. Ale ze mnie amator. Podniosłem powoli wzrok i spojrzałem przed siebie. W szybie ujrzałem te same osoby co wcześniej. Jedyna różnica była taka że młodziak siedzący na krześle wlepiał we mnie swój wzrok. Co do cholery. A ten czego się gapi. Ma jakiś problem czy co. No dobra. Chyba jestem dzisiaj za nerwowy. W końcu piątek. Weekend. Trzeba się wyluzować. Niech się gapi. Może coś jest na ścianie za mną co go fascynuje. W tym czasie następny facet wyszedł. Została jedna kobitka przy okienku i jedna na sali czekająca na swoją kolej no i młodziak. Zobaczmy jakie jeszcze zdjęcia zostały. O to jest fajne. Sztuczny wielkolud w szparce mojej żonki. Lubię takie akcje. Długie, trochę ostrzejsze zabawy. Miodzio.
Zaraz. A który ja mam numerek. Spojrzałem na tablicę. Wyświetlało numer sto czterdzieści sześć. Spojrzałem na kartkę która ściskałem w ręku. Sto czterdzieści siedem. Kurcze. Nawet nie zauważyłem kiedy wyświetlało poprzednie. Dobrze że w ogóle się zorientowałem. Chyba by mnie szlag trafił jakby mój numerek przeleciał z tego powodu że się zająłem przeglądaniem zboczonych zdjęć. Jest. Sto czterdzieści siedem. Teraz ja. Schowałem telefon i podszedłem do okienka spoglądając spode łba na młodziaka ze słuchawkami w uszach. Zauważył mój wzrok i spuścił oczy.
Wszystkie papiery miałem przygotowane i wypisane więc jedyny problem który miała kobieta w okienku to wydanie mi reszty. Patrzyła się na mnie morderczym wzrokiem. Jak ja śmiałem jej zapłacić za znaczek wart cztery złote banknotem stu złotowym. Jakby to była moja wina że wcześniej robiłem zakupy i kobieta w piekarni pozbawiła mnie wszystkich drobnych bo oczywiście też nie miała wydać. Niestety zasrany bankomat będący w pobliżu nie miał na tyle banknotów żeby mi wypłacić chociaż pięćdziesiątkami. Cała setka. Trudno. Stówa też pieniądz. A gdzie jak gdzie ale nie myślałem że na poczcie będą mieli z tym jakiś problem. Kurcze znowu to dziwne uczucie. Obejrzałem się szybko do tyłu. Chłopak wlepiał we mnie swój wzrok na tyle zapamiętale że zdążyłem go złapać na tej czynności. No teraz to już mnie naprawdę zaczęło wkurzać. Do tego rzucająca piorunami kobieta w okienku dołożyła swoje. Rzuciła mi wreszcie niedbale reszty i wcisnęła guzik wywołania następnego klienta. Zabrałem pieniądze i skierowałem się w stronę chłopaka.
– Masz jakiś problem ? – warknąłem wściekle w jego stronę.
Chłopak nawet się nie podniósł tylko spojrzał w górę przestraszonym wzrokiem.
– Nie, nie mam. – odpowiedział lekko zdenerwowanym głosem.
– To co się tak gapisz ? – zapytałem nadal agresywnie nastawiony.
– Nie. Ja się wcale nie gapię. – zaprzeczył gorliwie.
– Kurde gościu. Nie leć ze mną w kulki. Coś ci się nie podoba ?
– Nie. No skąd. Wręcz przeciwnie – odpowiedział spanikowany i spuścił wzrok.
Mnie lekko przytkało.
– Że co ? Co wręcz przeciwnie ? – zapytałem lekko zdezorientowany. Trochę mnie wybił z rytmu tym dziwnym wyznaniem.
– No przeciwnie. Znaczy podoba mi się. Wszystko. To znaczy ogólnie. – Chłopak plątał się w zeznaniach coraz bardziej.
– Słuchaj. Ja nie mam nastroju. Sam pobyt w tej instytucji mnie wkurza. Nie wiem chłopcze o co ci chodzi, więc bądź łaskaw wyrażać się nieco dokładniej. – warknąłem w jego kierunku, jednocześnie zastanawiając się czego on chce.
– No podoba mi się. Znaczy twój tyłek mi się podoba. – wydusił z siebie chłopak i skulił się jakby czekał na uderzenie, a przynajmniej na solidną porcję wiązanek pod swoim adresem.
Mnie zatkało.
– Że co ? A ty co ? Homo ? – zapytałem już spokojniejszym głosem. Zaskoczył mnie chłopak na całej linii.
– Tak dokładnie to Bi. – usłyszałem w odpowiedzi.
Stałem chwilę w milczeniu obserwując go i analizując to co powiedział.
– Czekam na zewnątrz. – rzuciłem w jego stronę i nie czekając na reakcję poszedłem w kierunku wyjścia.
Przez skórę czułem że nie bardzo wiedział co ma zrobić. Stanąłem przed pocztą, oparłem się plecami o ścianę i czekałem. W środku był tylko on i starsza pani przy okienku. Chwilę później starsza pani wyszła. W między czasie nikt inny do środka nie wchodził. Ciekawy byłem jak długo będę musiał czekać.
Po około pięciu minutach mojego oczekiwania wyszedł. Spojrzał w moja stronę i podszedł powoli. Widać było że nie bardzo wie czego ma się spodziewać. Ja miałem okazję przyjrzeć mu się dokładnie. Młody chłopak około dwudziestu, może dwudziestu trzech lat, krótko ostrzyżony, brunet. W dzisiejszych czasach mało który nosił długie włosy. Większość chłopaków w jego wieku była ostrzyżona na jeża. Szczupły, niższy ode mnie o około pięć centymetrów. Stanął przede mną i spojrzał pytająco.
– Bi powiadasz. – rzuciłem w jego kierunku.
– Tak Bi. Słuchaj. Ja nie chciałem cię urazić. Ja tylko się patrzyłem. Ale już pójdę ok. ? Nie chcę mieć żadnych problemów. – odpowiedział, tłumacząc się zawzięcie.
– Cicho bądź. Samochód masz ? – zapytałem, czym zupełnie wybiłem go z rytmu.
– Mam. Tam stoi. – Powiedział już zupełnie zdezorientowany pokazując jednocześnie na auto stojące kilka metrów od nas.
– A czas jutro masz ? – zapytałem ponownie jednocześnie wyciągając z kieszeni kawałek kartki i długopis
– Mam. – odpowiedział, a na jego twarzy zaczął powoli pojawiać się wyraz zaciekawienia.
– Tu masz adres i godzinę. Będziesz ty, ja i moja żona. – powiedziałem podając mu jednocześnie kartkę z napisanym na niej adresem i godziną na którą ma przyjechać.
– Trafisz ?
Chłopak przyjrzał się chwilę kartce.
– Tak trafię. Byłem kiedyś w tej okolicy – odparł już spokojnym głosem.
– Musze ci tłumaczyć po co przyjeżdżasz ?
– Raczej nie – odpowiedział lekko się przy tym uśmiechając.
– To dobrze. Masz jakieś imię ?
– Paweł – odpowiedział chłopak.
Mój imiennik. Chyba oczekiwał na rewanż ale tylko kiwnąłem głową, odwróciłem się i poszedłem w kierunku swojego samochodu zostawiając go samego. Ciekawy byłem czy przyjedzie. Zupełnie nie wiedziałem jaka będzie reakcja mojej żony. Wiadomo było że chodzi o seks. Ja to wiedziałem, on się domyślał a Anna też pewnie na to wpadnie. Ciekawe czy się zgodzi. Kiedyś o tym rozmawialiśmy, ale prawda jest taka że to były luźne rozmowy. Żadnych konkretnych planów nie robiliśmy. Nie wiem co ja sobie wyobrażałem. Zachciało mi się iść na żywioł. Idiota ze mnie. Nawet nie znam gościa adresu ani telefonu. Nic o nim nie wiem. Obejrzałem się do tyłu ale zobaczyłem tylko tył jego samochodu jak odjeżdżał. Doszedłem do swojego auta, wsiadłem i udałem się w kierunku domu. Piątek, będą korki. Sporo czasu na przemyślenia. Tak naprawdę dopiero jutro zobaczę czy i jak bardzo debilny pomysł miałem.
Droga do domu zajęła mi prawie dwie godziny. Moja żona była już w domu. Rzadko się zdarzało żeby była wcześniej ode mnie. Ledwo wszedłem na stół wjechał pyszny obiadek. Zawsze są pyszne. Tylko rzadko je chwale, ale i tak wie że mi smakują. Przywitałem się i usiedliśmy do stołu. Jedliśmy w ciszy. Droga do domu szczególnie w piątki mocno mnie irytuje i potrzebuje po powrocie trochę ciszy i spokoju. Jadłem i zastanawiałem się co mam jej powiedzieć. Gdzieś w połowie drugiego dania zdecydowałem się odezwać.
– Jutro będziemy mieć gościa. – rzuciłem niby od niechcenia.
– O. A kogo ? – zapytała zaciekawiona Anna.
– Kolegę. Mój imiennik. Nie znasz. – odpowiedziałem pchając jednocześnie kotleta w usta.
Anna lekko się zdziwiła. Z widzenia może nie znała każdej osoby z która rozmawiam ale orientowała się w nich po imionach.
– No faktycznie nie znam. Nigdy o nim nie mówiłeś. A co się stało że przyjeżdża ? Na obiad będzie ? Na grilla przyjeżdża ? – moja żona rzucała pytaniami jednym za drugim.
– Wieczorem będzie. O dwudziestej. Może na noc zostanie….Jak będziesz chciała. – odpowiedziałem i spojrzałem w jej kierunku.
Anna zamilkła.
– Jak będę chciała ?
– Uhm. – mruknąłem dalej jedząc.
– A jak nie będę chciała ?
– To trudno. Wróci do domu – odparłem jednocześnie się zastanawiając jak ja go w razie czego wyślę w diabły z powrotem.
Anna znowu zamilkła i zajęła się jedzeniem.
„ No i dupa blada” – pomyślałem przeżuwając resztę obiadu. Moja żona w milczeniu skończyła jeść obiad i wziąwszy nasze talerze poszła do kuchni.
No pięknie. Co ja sobie myślałem. Ciekawe czy się na mnie wkurzy. Kurcze, jeszcze będę musiał się jakoś tego gościa pozbyć. Po jaka cholerę dałem mu ten adres. Mogłem się najpierw Anny spytać.
W trakcie moich rozmyślań do pokoju weszła moja żona niosąc na tacy kawę i pyszne drożdżowe rogaliki. Postawiła tacę na stole, usiadła i zaczęła jeść rogalika, nie mówiąc przy tym ani słowa.
„No naprawdę fajnie. Obraziła się.” – pomyślałem zrezygnowany i też sięgnąłem po ciastko.
– Będę chciała. – powiedziała nagle Anna.
– Słucham ? – zapytałem, nie bardzo rozumiejąc o co jej chodzi.
– Powiedziałam, że będę chciała – powtórzyła Anna.
Dopiero teraz do mnie dotarło o czym mówi. Spojrzałem na nią. Siedziała pijąc kawę i uśmiechała się figlarnie w moim kierunku.
– Jesteś pewna ? – zapytałem niepewnie
– Powiedziałam, że będę chciała – powtórzyła po raz trzeci moja żona ubawiona moją zdziwioną miną.
– Ok. – odpowiedziałem również się uśmiechając.
Nie musieliśmy mówić nic więcej. Zapowiadało się na całkiem ciekawą zabawę.
Resztę dnia i połowę następnego spędziliśmy na sprzątaniu, zakupach i szykowaniu się na wieczorne spotkanie. Z godziny na godzinę miałem coraz więcej wątpliwości. Moja żona chyba wręcz przeciwnie. Chodziła cała w skowronkach, depilowała się, malowała i w ogóle robiła na bóstwo. Miałem pewne plany na ten wieczór w które jej nie wtajemniczałem. Miała to być niespodzianka. W końcu nadeszła godzina zero. Pięć minut przed dwudziestą usłyszeliśmy samochód podjeżdżający pod naszą bramę. Wyszedłem przed dom i podszedłem do furtki. Paweł wysiadł z samochodu z wielkim bukietem kwiatów. Kurcze moja żona w życiu takiego wielkiego bukietu ode mnie nie dostała. Miałem ochotę zapytać złośliwie czy to dla mojej żony czy dla mnie, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język. W końcu to miała być zabawa a nie rywalizacja. Resztki wątpliwości odleciały zresztą, kiedy zobaczyłem jego minę. Przedstawiała coś pomiędzy zainteresowaniem a paniką. Nawet podniosło mnie to lekko na duchu.
– Cześć. – powiedział Paweł niepewnym głosem.
– Cześć. Musimy pogadać. – odpowiedziałem.
Jego mina zmieniła się. Teraz pojawiła się lekka nutka zawiedzenia.
– Co mam sobie jechać z powrotem ? Nie no ja rozumiem, nie ma sprawy. Tylko jak możesz to oddaj swojej żonie te kwiaty. Szkoda żeby się zmarnowały. – powiedział z miną zbitego psa i wręczając mi bukiet.
Rozbawiło mnie to kompletnie. Mam nadzieję że moja żona tego nie widziała, bo jak nic pomyśli że gość wręcza mi bukiet. Jeszcze przyszło by jej do głowy że za to, że mu dam własną żonę przelecieć.
– Nie no spokojnie, spokojnie. Trzymaj te kwiaty bo to głupio wygląda. – odparłem wesoło. – Chciałem ustalić po prostu kilka szczegółów.
Widać było jak momentalnie wraca do niego życie. Nawet się roześmiał.
– Ok. A co dokładnie ? – zapytał wesoło.
Wyłuszczyłem mu dokładnie jakie mam plany. Słuchał w skupieniu i sadząc po minie chyba nawet mu to odpowiadało.
– Masz może jakieś pytania ? Albo coś ci w tym co mówiłem przed chwilą nie odpowiada ?
– Jest Ok. Chciałem ci tylko powiedzieć że ja nie mam za dużego doświadczenia szczególnie w takich zabawach. Właściwie to coś takiego robię pierwszy raz. I mam nadzieję że będzie wszystko OK.
„Też mam taką nadzieję.” – pomyślałem kierując się w stronę domu.
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. W salonie czekała już moja żona. Ta to umiała zrobić wrażenie. Ubrana niby zwyczajnie. Bluzka, spódnica. Tyle że spódnica dość obcisła a bluzka rozpięta tak, że pierwsze co się rzucało w oczy to cudny rowek pomiędzy wielkimi cycuszkami. Otwierając drzwi wpuściłem trochę chłodnego powietrza do środka. Jej sutki zareagowały od razu stając na baczność. Widać to było wyraźnie pomimo stanika, który chyba nie należał do najgrubszych. Paweł w każdym bądź razie zauważył je na pewno, a ja tylko się uśmiechnąłem. Wiedziałem jakie wrażenie może zrobić na facetach biust mojej żony. Na mnie robił cały czas, nawet po tylu latach małżeństwa. Paweł wreszcie ruszył się z miejsca, wręczył Annie kwiaty. Przedstawiłem ich sobie, po czym usiedliśmy przy stoliku. Z tego jak moja żona patrzyła wywnioskowałem, że zrobił na niej całkiem dobre wrażenie. Nawet mrugnęła do mnie porozumiewawczo gdy siadaliśmy na kanapie. Na początku gadka nie bardzo się kleiła. Na szczęście jest coś takiego jak alkohol. W takich sytuacjach idealny napój na rozluźnienie atmosfery. Dwie godziny później siedzieliśmy i gadaliśmy niczym starzy znajomi. Po następnej godzinie atmosfera zaczynała się robić coraz gorętsza. Rozmowy coraz częściej kręciły się w okolicach seksu. Jedyne czego teraz było potrzeba to jakiegoś ruchu z czyjejś strony. W pewnym momencie moja żona dała mi lekki znak. Pomimo wypitego alkoholu zrozumiałem go w lot.
– Przeproszę was na chwilę ale muszę iść do kotłowni dołożyć do pieca. Niestety mieszkanie w domku ma swoje obowiązki. Za parę minut wrócę. – mówiąc to z lekko plączącym językiem, wstałem i udałem się w stronę piwnicy.
– Może ja pomogę – zapytał Paweł zrywając się z miejsca. Jego mowa po wypitym alkoholu też nie należała do najwyraźniejszych.
– Siedź. Poradzę sobie. – machnąłem w jego kierunku ręka i wyszedłem z pokoju. Stanąłem na schodach, zaraz za drzwiami. Tu było trochę chłodniej niż w salonie. To dobrze bo alkohol znajdujący się w moim organizmie zaczynał za bardzo się panoszyć. Chłodząc się zastanawiałem się ile czasu potrzeba mojej żonie na rozkręcenie Pawła. Bo doskonale sobie zdawałem sprawę z tego że o to właśnie jej chodziło. W końcu stwierdziłem że skoro już tu doszedłem to chyba faktycznie zajrzę do tego pieca. Zszedłem na dół. Dobrze zrobiłem bo faktycznie była tam resztka żaru. Dorzuciłem węgla. Normalnie zajęło by mi to ze trzy minuty ale ponieważ promile szalały po moim organizmie więc zrobiło się z tego tak na oko dobre piętnaście minut. Postanowiłem wracać na górę co też nie było takie proste. W końcu dotarłem do drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem mniej więcej to czego się spodziewałem. Moja żona siedziała obok Pawła z bluzka rozpiętą do samego dołu, stanikiem zsuniętym w dół i wielkim, oj naprawdę wielkim sterczącym fiutem w ręku. Paweł nawet nie zauważył jak wszedłem bo zajęty był ssaniem sterczących sutków które wcześniej mógł podziwiać pod bluzką mojej żony. Anna ujrzawszy mnie w drzwiach uśmiechnęła się zalotnie. Przy takich widokach w moich spodniach zaczęło się coś ruszać i prężyć. Postanowiłem jakoś zadziałać.
– Może wygodniej by nam było w sypialni ? – zapytałem wesoło.

Paweł odskoczył jak opętany. Miałem wrażenie że nie bardzo wie co ma ze sobą zrobić i najchętniej uciekłby gdziekolwiek. Musiałby to zrobić jednak bez swojego fiuta ponieważ moja żona nie miała zamiaru wypuszczać takiego okazu ze swoich rąk nie wykorzystując go wcześniej do oporu.
– Bardzo dobry pomysł. – odpowiedziała moja żona wesoło i nadal nie puszczając Pawła zaczęła się podnosić z kanapy a następnie skierowała w stronę sypialni.
Paweł nie miał raczej zamiaru stracić przy tej operacji swego przyrodzenia, więc niczym piesek na smyczy udał się krok w krok za Anną. Ja z gębą od ucha do ucha szedłem tuż za nimi. W końcu dotarliśmy do sypialni. Anna pchnęła Pawła na łóżko. Sekundę później zrobiła to samo ze mną. Spojrzała się na nas z góry i oblizała usta. Ponieważ fiut Pawła był już na wolności postanowiła zając się moim. Nim to jednak zrobiła powoli zdjęła z siebie spódnicę i bluzkę. Chwilę później to samo zrobiła ze stanikiem. Jedyne co na sobie zostawiła to majteczki. Uklękła na łóżku i powoli zbliżyła się do nas. Jak mówiłem wielkolud Pawła sterczał już w całej okazałości. Mój schowany był jeszcze głęboko pod spodniami, jednak znaleźć go nie było trudno. W miejscu gdzie się znajdował, powstało dość spore wybrzuszenie. Anna chwyciła jedną ręką członka Pawła a drugą rozpinała mi spodnie. Chwilę później dzierżyła w swoich dłoniach dwa mocno sterczące fiuty. Patrzyła to na jednego to na drugiego delektując się ich wyglądem. Minę miała taką jakby nie wiedziała na którego się skusić najpierw. W końcu stwierdziła chyba, że goście mają pierwszeństwo. Pochyliła się nad Pawłem i wpakowała jego gorącego przyjaciela wprost w swoje gardziołko. Gardło miała pojemne, co nie raz mi udowadniała, ale tym razem musiała uznać wyższość jego rozmiarów. Połowa. To było wszystko co mieściła w swojej buźce. Tym niemniej Paweł nie sprawiał wrażenia nie zadowolonego. Powiedział bym nawet, patrząc po jego minie, że był w siódmym niebie. Po kilku chwilach przeniosła swoją uwagę i języczek na mojego członka. Tutaj już mogła się zrehabilitować i bez większych problemów połykała w całości mojego sterczącego fiuta. Mimo wypitego alkoholu czułem że długo mogę nie wytrzymać tego rodzaju pieszczot a miałem co do dzisiejszego wieczorku konkretne plany które bardzo chciałem zrealizować. Prawie siłą oderwałem moją żonę od mojego członka. Spojrzała żałośnie niczym dziecko któremu zabiera się ulubioną zabawkę. Ruchem głowy pokazałem by położyła się obok mnie następnie wstałem rozebrałem się do końca i wróciłem na swoje miejsce odwracając się do niej przodem. Paweł również zdjął swoje ubranie po czym ułożył się zaraz za mną. Sięgnąłem ustami do piersi mojej żony. Zupełnie jakbym wcisnął jakiś magiczny guzik. Momentalnie położyła się na plecach, rozchyliła szeroko nogi a następnie sięgnęła po moją dłoń, pośliniła moje palce i nakierowała ją na swoją szparkę. Wiedziałem co mam robić. Mój palec momentalnie znalazł się w środku jej szparki. Była tak podniecona że soczki zaczynały już spływać po jej udach. Było tam cudownie mokro. Jęknęła z zadowolenia. Paweł w tym czasie jeszcze bardziej przysunął się do moich pleców i sięgając nade mną zaczął pieścić sutka mojej żony. Anna uśmiechnęła się w jego kierunku. Miała chyba ochotę na coś więcej ale podświadomie zdawała sobie sprawę że coś kombinujemy i cierpliwie czekała na rozwój sytuacji. Długo czekać nie musiała. Paweł tak jak wcześniej było ustalone przeszedł do działania. W momencie gdy ja zajmowałem się szparką mojej żony on zaczął zajmować się inną dziurką. A dokładnie moją dziurką. Kiedyś nawet próbowałem sam zabawiać się nią przy pomocy palca. Nie powiem że było to złe ale nie powaliło mnie też to na kolana. Wiedziałem ze jednym z marzeń mojej żony jest zobaczyć jak dwóch facetów uprawia seks. Chciałem spełnić to marzenie. Paweł sięgnął obok łóżka. Wcześniej powiedziałem mu gdzie co mamy, więc bez problemu znalazł oliwkę. Używaliśmy jej w sypialni dość często przy zabawach z drugą dziurką mojej żony. Przy jego rozmiarach, które lekko mnie szczerze mówiąc przerażały, był to niezbędny rekwizyt do dalszej zabawy. Po chwili na mojej dziurce poczułem chłodną oliwkę. W odpowiedzi podkuliłem nogi i wypiąłem mocno tyłek w stronę Pawła. Anna zobaczyła że coś się dzieje, nie wiedziała jeszcze tylko co. Paweł pomimo swojego młodego wieku wiedział co ma robić. Obawiałem się że będzie chciał władować od razu swojego kolosa w mój tyłek a zamiast tego poczułem tam tylko palec. Paweł postanowił najwidoczniej powoli rozgrzewać mój tyłeczek, za co zresztą byłem mu ogromnie wdzięczny. Póki co odczucia moje odnośnie tyłeczka były na tyle neutralne, że spokojnie mogłem dalej zająć się szparką mojej żony. A ubóstwiałem się nią zajmować. Lubiłem ją ssać, lizać, wsadzać w nią tyle palców ile tylko się da i największe zabawki na jakie tylko pozwoliła. Jak na razie w użyciu były dwa palce które szalały w jej wnętrzu doprowadzając ją do głośnych jęków zadowolenia. W tym czasie również palce Pawła nie próżnowały. Nie wiadomo kiedy z jednego zrobiły się nagle dwa. Byłem tak zajęty moją żoną, a Paweł był na tyle delikatny i cierpliwy, że mój otworek bez problemu, powoli, ale systematycznie rozciągał się coraz bardziej. Nie wiem czy to alkohol czy podniecenie wzięło górę ale postanowiłem iść na całość. Sięgnąłem w dół, złapałem za rękę Pawła i położyłem ją na swoim boku, po czym jeszcze mocniej wypiąłem swój tyłeczek w jego stronę. Zrozumiał w lot o co mi chodzi bo sekundę później poczułem w okolicy swojego otworka najpierw druga porcję oliwki a potem gorący łeb jego wielkiego fiuta. Paweł złapał mnie za biodra i lekko docisnął swojego członka do mojej dziurki. Mimo rozgrzania trema i brak doświadczenia w tego typu zabawach robił swoje, bo na początku mój tyłek twardo bronił dostępu do swojego wnętrza. Pomimo tego Paweł nie ustępował i już po chwili poczułem jak mój otworek otwiera się pod naporem jego gorącego fiuta. Sekundę później cały jego łepek znalazł się w mojej dupci. W czasie tej całej operacji z wrażenia zapomniałem że zajmowałem się przecież wcześniej dziurką mojej żony. Anna zobaczyła że coś się dzieje. Usiadła i spojrzała na mój tyłeczek. W momencie gdy się podniosła i przesunęła kawałek mogłem jeszcze mocniej podkulić nogi, przysuwając swoje kolana blisko klatki piersiowej. W tej sytuacji moja żona zobaczyła coś przy czym jej oczy zaświeciły się radośnie. Paweł trzymał mnie jedną ręką za ramię a drugą za pośladek odchylając go lekko na bok a jego łepek schowany był w mojej ciasnej dupci. Dzięki wcześniejszej rozgrzewce szczerze mówiąc nawet nie odczuwałem żadnego bólu. A dzięki spożytemu wcześniej alkoholowi, nie dość że nie czułem się w ogóle zawstydzony, to jeszcze nawet odczuwałem z tego jakoś dziwną przyjemność. Poszedłem nawet krok dalej i nie czekając na działania ze strony Pawła, sam zacząłem powoli ruszać swoim tyłkiem na boki jednocześnie lekko nadziewając się na jego wielkoluda. Paweł cierpliwie i spokojnie leżał za mną. Anna postanowiła zająć lepsze miejsce do obserwacji i przeniosła się na fotel przysuwając go wcześnie maksymalnie do łóżka. Usiadła na nim wygodnie, rozłożyła swoje nóżki eksponując swoje dziurki i zajęła się podziwianiem widoków, jednocześnie drażniąc paluszkiem swój groszek. Z daleka nawet widać było jak działa na nią ten widok. Z jej szparki soki prawie kapały na podłogę. Sutki sterczały jak oszalałe mimo że nie dotknęła ich nawet paluszkiem. Jej groszek prężył się okazale pod jej palcem. Lubiłem takie widoki. Lubiłem jak była taka podniecona. Patrzyłem się na jej paluszek błądzący w okolicach szparki i coraz bardziej nabijałem się na Pawłowego fiuta. W pewnej chwili chyba przesadziłem bo aż jęknąłem. Był to jęk bólu ale i zadowolenia. Sam nie wiem co było mocniejsze. Po chwili ból minął. Zadowolenie pozostało a nawet powiedział bym że im głębiej fiut Pawła wbijał się w moją dupcię tym moje podniecenie się wzmagało. Cały czas lekko bolało, ale przyjemność jaką z tego czerpałem tłumiła wszystkie inne odczucia. Spojrzałem na swój tyłek. Z tego co udało mi się zauważyć jeszcze spory kawałek tego wielkoluda był poza moją dziurką. Zaczynałem się zachowywać jak na mnie irracjonalnie. Wziąłem sobie za punkt honoru wbić go w siebie całego. W tej pozycji było mi trochę nie wygodnie. Paweł nadal starał się wykonywać jak najmniej gwałtownych ruchów i pewnie tylko dzięki temu ciągnęliśmy tą zabawę dalej. Powoli odsunąłem się od niego. Poczułem się dziwnie gdy jego członek opuścił moja dziurkę.
– Połóż się – powiedziałem do Pawła samemu klękając.
Anna patrzyła na mnie i Pawła mocno podniecona widokami jakie miała przyjemność oglądać.
Gdy Paweł leżał już wygodnie na plecach dopiero widać było jakiego ma wielkiego fiuta. Taki szczupły chłopak a wyposażony był lepiej niż nie jeden aktor filmów porno. Mimo ze jestem facetem to miło się patrzyło na taki okaz. Wziąłem do ręki oliwkę, przybliżyłem do jego czubka i wycisnąłem sporą ilość patrząc jak się rozpływa po bokach. Odstawiwszy butelkę na bok wstałem, by po chwili usiąść z powrotem na Pawle nadziewając się przy tym na jego fiuta. Mimo wcześniejszej zabawy moja dupcia zdążyła się już lekko skurczyć, w związku z czym syknąłem lekko z bólu. Wycofałem się i po chwili ponowiłem próbę. Nauczony wcześniejszym doświadczeniem zrobiłem to trochę wolniej. Kilka sekund później łepek był już w środku. Odczekałem chwilę i centymetr po centymetrze zacząłem powoli opuszczać się w dół. Mniej więcej w połowie musiałem zrobić przerwę. Uniosłem się do góry i ponownie opuściłem w dół. Zacząłem go wolno ale regularnie ujeżdżać. Z każdą chwilą robiło się to dla mnie przyjemniejsze. Każdy mój ruch był coraz szybszy. Im bardziej się rozgrzewałem tym bardziej moja dupcia robiła się pojemna. W końcu się udało. Za którymś moim ruchem poczułem że mój otworek oparł się o jego jądra. Gdzieś w środku mnie jakby coś pękło. Było mi już wszystko jedno. Chciałem być zerżnięty. Ujeżdżałem go jak szalony. Niestety po pewnym czasie moje nogi nie przyzwyczajone do takich zabaw zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Ja chciałem więcej. Podniosłem się, obróciłem i ukląkłem pomiędzy nogami mojej żony wypinając jednocześnie tyłek w stronę Pawła. W lot zrozumiał co ma robić. Po raz kolejny oliwka znalazła się pomiędzy moimi pośladkami. Chwilę później znalazł się tam też gorący, ogromny fiut. Chociaż po wcześniejszej rozgrzewce jego rozmiary już nie robiły na mnie takiego wrażenia. Paweł doszedł chyba do wniosku że czas na rozgrzewkę już minął. Złapał mnie mocno za biodra i zaczął na początku powoli a potem coraz szybciej posuwać w tyłek. Jego jądra coraz mocniej obijały się o moje jajka. Wbijał się cały. A mi to coraz bardziej odpowiadało. Sam nie wiem co się ze mną działo. Ponieważ wprost przed moimi oczami widziałem cudną szparkę mojej żony postanowiłem się nią zająć. Sięgnąłem języczkiem do jej groszka, co Anna skwitowała głośnym pomrukiem zadowolenia. Rety jak tam było mokro. Groszek sterczał jak oszalały. Moja żona była bardzo mocno podniecona co widać było chociażby po jej coraz głośniejszych jękach. Jednocześnie patrzyła się na to co się dzieje starając się nie stracić niczego z tego spektaklu. Długo nie wytrzymała. Orgazm był niesamowity. Jej ciało wygięło się w pałąk a z ust wydobył się najgłośniejszy i najdłuższy krzyk jaki kiedykolwiek u niej słyszałem. To było niesamowite. Musiało to podziałać również na Pawła bo i jego ruchy stały się szybsze. Coraz mocniej wbijał się w mój tyłek wywołując tym moje głośne pomruki i jęki zadowolenia. Anna, pomimo że jeszcze nie do końca ocknęła się po swoim orgazmie, podniosła się z fotela a następnie wsunęła pode mnie i przyssała się do mojego sztywnego członka. Aż dziw że jeszcze do tej pory nie wystrzeliłem. Widocznie odczucia z mojego tyłka przyćmiły wszystko inne. No ale głębokie gardziołko mojej żony było w stanie zdziałać cuda. Mój organizm nie widział chyba na których odczuciach ma się skupić. W pewnym momencie poczułem jak Paweł mocno wbił się w mój tyłek i nagle gdzieś w środku poczułem gorącą spermę zalewającą całe moje wnętrze. Dla mnie to było już za dużo. Gdzieś tam rodził się najbardziej obfity wytrysk jaki w życiu miałem. Sekundę później gardło Anny wypełniła gorąca i bardzo duża ilość spermy wystrzelona z mojego sztywnego fiuta. To było coś czego nie spodziewałem się nigdy. Coś niesamowitego. Coś nie do opisania. Padliśmy wyczerpani na łóżko. Chciałem coś powiedzieć ale nie miałem siły. Leżeliśmy tak z pięć minut. W końcu pierwsza odezwała się moja żona
– Pić.- wyszeptała Anna.
– Oj tak. Pić – w odpowiedzi wydał z siebie głos Paweł.
– Idziemy do salonu bo uschniemy tutaj. – zadecydowałem.
Łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Nasze mięśnie odmawiały jakiejkolwiek współpracy. Jakoś się udało. Dopadliśmy do butelek stojących na stole. Przez dłuższą chwilę delektowaliśmy się napojami.
– Nie wiem jak wy ale ja musze się wykąpać. – powiedziałem, odrywając na chwilę karton z sokiem od ust.
– Ja pierwsza. – powiedziała Anna i nim ktokolwiek zdążył zareagować, odstawiła wodę i poleciała do łazienki.
Nie pozostało nam nic innego jak usiąść na kanapie i już w spokoju uzupełniać płyny. Byliśmy tak wykończeni że nawet nie chciało nam się zamienić jednego słowa. W ciszy przerywanej tylko odgłosami łykania doczekaliśmy się powrotu Anny.
– Idź Paweł. Ja pójdę ostatni.
– Ok. – odpowiedział leniwie i powoli poczłapał pod prysznic.
– I co podobało się ? – zapytałem po kilku minutach Annę, korzystając z okazji że byliśmy sami.
– A co nie było widać ? – odparła wesoło.
– No było, było. I widać i słychać.
– A jak u ciebie ? Dupcia nie boli ? – zapytała Anna
– Wiesz że nawet nie. Nie wiem jak będzie jutro ale póki co nie jest źle. Jedyne czego teraz potrzebuję to prysznica.
W tym momencie pojawił się Paweł.
– O jak dobrze. To teraz ja idę. – rzuciłem w stronę mojej żony i poszedłem do łazienki.
„Nie było tak źle.” – pomyślałem stojąc pod prysznicem. – „ Ciekawe czy Paweł jest zadowolony. W końcu ma pod tym względem większe doświadczenie niż ja.”
Po dziesięciu minutach czysty i odświeżony wyszedłem z łazienki i poszedłem do salonu. Wszedłem i widok jaki ujrzałem lekko mnie zdziwił. Paweł siedział na kanapie a moja żona w klęczała pomiędzy jego nogami i zabawiała się jego członkiem, który z tego co było widać powoli wracał do formy. Widocznie usłyszała jak wchodziłem bo podniosła na chwilę głowę spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i wróciła do ssania i lizania Pawłowego fiuta.
– No pięknie. Was nie można nawet na chwilę zostawić samych.- powiedziałem wesoło.
– No co. Ja tez chce skorzystać z tego okazu. – odparła zadowolonym głosem Anna, wstając jednocześnie z podłogi i sadowiąc się na kolanach Pawła.
Po chwili jego, jeszcze nie do końca sterczący, fiut znalazł się w szparce mojej żony. Anna jęknęła cicho i zaczęła go powoli ujeżdżać. Przy takich widokach mój zawodnik również zaczął budzić się do życia. Z każdym ruchem fiut Pawła zaczynał przybierać coraz większe rozmiary co wywoływało u mojej żony coraz głośniejsze jęki zadowolenia. Postanowiłem że i ja może coś na tym zyskam. Zbliżyłem się do nich następnie ukląkłem za Anną i zacząłem lizać jej drugi otworek. Pomimo jej ruchów góra i dół jakoś mi to nawet wychodziło. Annie chyba się to spodobało bo wypięła swój tyłeczek mocniej w moim kierunku. Po kilkunastu sekundach takiej zabawy moja żona odwróciła głowę w moją stronę.
– Idź po oliwkę. – powiedział i wróciła do ujeżdżania Pawła.
Nie trzeba mi było tego dwa razy powtarzać. Podniosłem się i poszedłem do sypialni. Gdy wróciłem zauważyłem lekką zmianę. Paweł leżał teraz na podłodze i tarmosił cycki Anny a ta ostro go ujeżdżała. Nawet nie wiedziałem że moja żona jest taka pojemna. Fiut Pawła, mimo że osiągnął już maksymalne rozmiary, bez żadnych problemów chował się cały w szparce mojej żony. Anna jęczała głośno. Podszedłem do niej z oliwką w ręku. Spojrzała się na mnie lekko zamglonym wzrokiem i chwyciwszy mojego fiuta w rękę wsadziła go całego w usta. Kilka chwil takiej pieszczoty i mój członek był w pełni gotowy do działania. Widząc to Anna wypuściła go z ręki i prawie kładąc się na Pawła, wypięła mocno swój tyłeczek. To było zaproszenie z którego nie mogłem nie skorzystać. Nabrałem trochę oliwki na palce i posmarowałem nią drugi otworek mojej żony. To samo zrobiłem z moim sterczącym i gorącym fiutem. Następnie ukląkłem za nią i przyłożyłem łepek do jej dupci. Anna zatrzymała się w oczekiwaniu. Naparłem lekko ale jednocześnie dość stanowczo na jej drugą dziurkę. Nie raz to robiliśmy, ale nigdy z takim wielkim fiutem wbitym w jej szparkę. Paweł oczywiście zauważył co się dzieje i wycofał swojego olbrzyma robiąc mi miejsce. Dzięki takiej operacji bez większych problemów wszedłem w dupcię mojej żony. Anna jęknęła i jeszcze mocniej się wypięła. Złapałem ją za pośladki i zacząłem powoli posuwać. Gdy już się wbiłem do końca przyszedł czas na Pawła. Chwycił swojego wielkoluda w dłoń i nakierowawszy na szparkę zdecydowanym ruchem wbił się do środka. Anna lekko syknęła ale nie poddała się. Paweł kawałek po kawałku wchodził w nią coraz głębiej. Czułem jak w środku robi się coraz ciaśniej. W końcu wsadził go całego. Anna dyszała głośno. Widziałem na jej twarzy mieszaninę bólu i zadowolenia. Po kilku sekundach w końcu zadowolenie zaczęło brać górę. Powoli zaczęła poruszać swoimi bioderkami w górę i dół, na tyle, na ile pozwalała ta pozycja. Zacząłem się zastanawiać czy to się w ogóle uda. Musieliśmy znaleźć wspólne tempo. Przytrzymałem Annę i powoli zacząłem się w niej poruszać. Paweł po chwili się przyłączył starając się złapać tempo które narzuciłem. Jednak powoli ale jakoś nam to wychodziło. Anna z każdym ruchem czerpała z tego coraz większą przyjemność. Jej dziurki przyzwyczajały się do naszych rozmiarów i już nie było tam aż tak ciasno. Można było lekko poszaleć i zwiększyć jeszcze tempo, co też zrobiliśmy. Po kilku chwilach akcja rozkręciła się niczym na ostrym filmie porno. Paweł tarmosił sutki Anny, a ja lałem ją po tyłku. No i oczywiście rżnęliśmy oba jej otworki. Moja żona nie miała już siły nawet jęczeć. Sprawiała wrażenie że jest już jej wszystko jedno i że można ja rżnąć jak się chce i gdzie chce. Pomimo, że był to już nasz drugi raz obydwaj zbliżaliśmy się do finału. Nie wiem, czy to przez to tarcie pomiędzy nami czy sam sposób uprawiania seksu, w każdym bądź razie nie minęło dużo czasu jak prawie jednocześnie wystrzeliliśmy dość spore, jak na powtórkę, dawki spermy, prosto w rozgrzane do czerwoności otworki. Anna jedyne co zrobiła to jęknęła głośno i po chwili opadła wyczerpana na dywan. My zrobiliśmy to samo.
– Ja mam dosyć- wydyszała zmęczonym głosem moja żona.
– Oj tak. – dodał Paweł.
– Uhm. – to była cała odpowiedź na jaką akurat miałem siłę.
Po chwili zastanowienia dodałem:
– Tak sobie myślę że można by to kiedyś powtórzyć. Co wy na to ?
– Oj tak. – odpowiedział wesoło Paweł.
– Oj tak. – odpowiedziała równie zadowolonym głosem moja żona.
– No dobra. To teraz proponował bym się trochę przespać.
– Oj tak ! – odpowiedzieli chórem Anna i Paweł.

Scroll to Top