Zdarzenia w barze

To co tutaj opiszę nie jest właściwie opowiadaniem, a relacją z tego, co miało miejsce w moim życiu we wrześniu ub. roku. Nie pamiętam oczywiście dokładnie wszystkich dialogów, a jedynie pewien ich zarys, ich sens. Pracowałem wtedy w barze, by zarobić na studia z socjologii i na swoje skromne wydatki. Wybrałem pracę w takim charakterze, bo lubię kontakt z ludźmi i dobrą zabawę, a praca barmana z tym mi się kojarzyła. Nie pomyliłem się. Praca była rzeczywiście ciekawa, poznałem wielu fajnych ludzi ( i trochę mniej fajnych, ale o nich lepiej nie pamiętać). Czasem było dość ciężko (zwłaszcza, że nieraz trzeba było dłużej popracować), ale to w zupełności wynagradzało mi kilka poznanych tam fajnych dziewczyn, z którymi można było pogadać, i nie tylko. Prowadziłem więc w tym czasie w miarę normalne życie studenta dorabiającego sobie za barem. W czasie tego półrocza, jakie tam przepracowałem przydarzyła mi się rzecz, o której nie tyle nie mogę zapomnieć, co gdy o niej pomyślę, to ogarnia mnie silne podniecenie. Chciałbym podzielić się z Wami swoimi przeżyciami, bo były one dla mnie zupełnie niezwykłe i do dziś dziwię się, że miały miejsce naprawdę.

To było słoneczne wrześniowe przedpołudnie. Ciepło, ale nie gorąco, pogoda idealna, taka, jaką lubię. W barze, z racji wczesnej pory ruch był nie tyle niewielki, co w zasadzie żaden. Siedziałem sobie na zapleczu i myłem kufle od piwa chyłkiem oka zerkając na lecące w telewizji teledyski. Kierowniczka siedziała sobie za biurkiem i przyglądała się swoim dłoniom, czasem spoglądała na ekran telewizora.. Jak leciał teledysk, który lubiła, wystukiwała nieraz rytm piosenki butem o podłogę albo o biurko. Nie miała dzisiaj zbyt wiele do roboty. Lubiłem ją, była fajna i miała świetny kontakt z zespołem. Miała na oko koło trzydziestki, wyglądała przy tym seksownie, co podkreślała w dodatku obcisłym ubiorem. W tym dniu, jak pamiętam, miała na sobie ładną czarną bluzkę na ramiączka, ciemnoniebieskie dżinsy i czarne buty na wysokich obcasach odsłaniające dużą część jej stóp. Obcasy były jej znakiem rozpoznawczym. Sama kiedyś przyznała się nam, że uwielbia chodzić w takich butach i nie wyobraża sobie na płaskich. Podobał mi się ten pogląd, bo wyglądała w nich naprawdę zniewalająco seksownie. Zawsze lubiłem kobiece nogi na wysokich obcasach, wyglądały wtedy o wiele bardziej zmysłowo i pociągająco. Nie byłem zresztą odosobniony w tym względzie, wiele osób mówiło, że kierowniczka to fajna laska. Oczywiście to działo się za jej plecami, nie mówiliśmy jej nigdy tego wprost, myślę jednak, że gdybyśmy jej o tym powiedzieli, nie obraziłaby się, a uznałaby to za komplement i znak tego, że się nam podoba.
Zresztą już w czasie małego szkolenia, które robiła nowym pracownikom proponowała, abyśmy mówili do siebie na ty, co z jednej strony bardzo ułatwiało komunikację, a z drugiej skracało dystans między nami, a nią. Czasem ucinaliśmy sobie różne luźne gadki. Tego dnia zaczęła mi opowiadać o swoim pobycie za granicą, w Anglii, gdzie była kilka lat temu. Mówiła, że pracowała tam jako barmanka w dość specyficznym… barze.
-Specyficznym, a dlaczego?- spytałem udając zainteresowanie
– A… to było takie zakręcone miejsce.
Dobrze, nie chce powiedzieć, to niech nie mówi. Każdy gdzieś tam w życiu pracował i co w tym dziwnego. Wyciągnęła z paczki papierosa, prztyknęła zapalniczką i wydmuchnęła przed siebie w moją stronę kłębek dymu.
– Tam to bym ci mogła skopać tyłek- powiedziała nagle.
Myślałem, że się przesłyszałem, ona jednak powiedziała to naprawdę , a po chwili cicho, ale wyraźnie się zaśmiala.
– Mogłabym usiąść na barze i kazać ci całować sobie stopy- i znowu wydmuchnęła papierosowy dym w moim kierunku.
Tego było już za wiele, co ona sobie wyobraża. Zmyśla coś, żeby mnie upokorzyć czy co.
– O czym pani mówi?- spytałem lekko poirytowany, ale też podniecony.
– O tamtym barze- powiedziała prawie szeptem..
– Pracowała tam pani jako barmanka, czy jako kierowniczka?
– Jako barmanka, oczywiście, że jako barmanka- nagle jakby się ocknęła- tylko że to był taki… lokal z elementami femdom, rozumiesz?- spytała patrząc mi głęboko w oczy badawczym spojrzeniem.
Sam termin nie był mi obcy, powiedziałem więc, że rozumiem. Teraz już nie tyle z zaciekawieniem, co z podnieceniem, ale i niedowierzaniem słuchałem tego, co mówi.
Chciałem jakoś się konkretniej odezwać, ale nie mogłem z racji podniecenia zebrać myśli i czekałem na jej ruch.
– Robiliśmy takie konkursy. Jedna z nas krzyczała zza baru coś w stylu < Czy ktoś chce darmowe piwo>? Wiesz jak na facetów to działa. No i robiłyśmy swoje. Ale wiesz, tam przychodziły osoby o różnych takich upodobaniach.
– Ale co im robiłyście?- wreszcie odzyskałem nieco zdolność do poprawnego formułowania myśli.
– Różnie. Lałyśmy paskiem po gołym tyłku, albo siadałyśmy na barze i kazałyśmy sobie całować stopy.
– Ale zaraz. Miało być darmowe piwo…- dałem się wciągnąć w tą dla mnie nierzeczywistą atmosferę.
– No właśnie darmowe. Tylko, wiesz, dostaniesz piwo, jak zgodzisz się coś tam publicznie zrobić. Bo to wiesz, wszyscy się na to gapili, krzyczeli, bili brawo. Generalnie atmosfera ostrego podniecenia. Na początku mnie to trochę peszyło, ale szybko to polubiłam i dobrze się czułam w tej roli. Mogłam przecież zrobić z nimi, co tylko chciałam- kontynuowała wyraźnie rozluźniona, ale i podniecona.- A to wiesz, dziewczyna decydowała o tym, kiedy koleś dostanie darmowe piwo. Np. wiesz, jest konkurs, że dostajesz piwo jak np. pocałujesz lasce 10 razy stopy . Ale potem dziewczyna może zdecydować, że jeszcze nie zasłużył na piwo i musi np. ssać jej palce.
– Ssać palce?- spytałem zdziwiony.
– U stóp oczywiście- odpowiedziała uśmiechając się. Wiele razy się tak bawiłam, jak facet mi odpowiadał.
Tak… Ta rozmowa dała mi wiele do myślenia jako studentowi socjologii. Co ludzie nie zrobią, żeby napić się za darmo piwa.
– Ale w Anglii to Anglicy byli głównie klientami?
-Anglicy też byli, ale wiesz, tam jest wiele kultur, narodowości. Przychodzili czarni, hindusi, Japończycy… Polacy.
– I z nimi też to robiłyście?
– No pewnie, jak się zgłosili. Wiesz, dla Anglików np. to ja byłam naprawdę zjawiskiem, także wiesz, całowali mi stopy i nazywali boginią albo inną księżniczką. Potem to już się do tego tak przyzwyczaiłam, że nie robiło to na mnie wielkiego wrażenia, było normalne, uważałam po prostu, że tak powinno być.
– A nie myślałaś, żeby tutaj otworzyć taki lokal?
– Tutaj w Polsce?- zmarszczyła lekko brwi. Tutaj… chyba nie. Może na początku to i trochę o tym myślałam, ale doszłam do wniosku, że tutaj taki lokal nie przynosiłby zysków.
W czasie, gdy to mówiła, rosło we mnie napięcie seksualne, wyobrażałem sobie to wszystko, o czym mówiła. Czułem jak ta historia z jej życia, dotąd dla mnie tak nierzeczywista, jest jednak realna. Podniecało mnie to, że moja szefowa o której miałem dobre zdanie, która może i była ostrą laską, ale nie podejrzewałem jej o takie coś. Nie mogąc się przemóc spytałem niesmiało:
– A może zademonstrowałabyś to … tak dla… personelu.
– Słucham?- spytała jakby z niedowierzaniem, ale i jakby z satysfakcją- masz ochotę na lekcję dominacji?- wyraźnie się podnieciła.
Zrobiłem się lekko czerwony i nie bardzo byłem w stanie coś powiedzieć. Zaczęła czegoś szukać w szufladkach.
– No nie, ale tutaj tak. No dobra.- sapnęła lekko i wyraźnie uśmiechnięta wstała zza biurka.
Lekko przeszła się kawałek, słyszałem stukot jej obcasów o podłogę, napięcie rosło we mnie, nie wiedziałem przecież co za chwilę się wydarzy. Podeszła do drzwi i zamknęła je na kluczyk.
– Żeby nikt nam nie przeszkadzał- powiedziała zmysłowo cichym głosem.Wzięła butelkę piwa i postawiła na biurku. Po chwili sama na tym biurku usiadła. Wyobraziłem sobie, że tak musiała siadać na barze tam, w Anglii. Nadal uśmiechnięta powiedziała do mnie cichym głosem:
– Uklęknij.
Padłem jak rażony przed nią. Wyciągnęła do mnie dłoń do uścisku. Nie spodziewałem się tego, nie rozumiałem po co to zrobiła . Uścisnąłem jej dłoń, była ciepła. Spojrzała mi głęboko w oczy i spytała figlarnie:
– Masz ochotę na darmowe piwo?- prawie się przy tym śmiejąc. Strasznie głupio się przy tym poczułem, powiedziałem jednak:
-Oczywiście- zanim jeszcze skończyłem mówić niespodziewanie spoliczkowała mnie otwartą dłonią.
– Powinieneś mnie całować po rękach- powiedziała głośno. Chciałem to teraz zrobić, ale już mi nie pozwoliła:
– Teraz całuj mi stopy-mówiła teraz zdecydowanym głosem. Szybko zacząłem je całować na nic nie zważając. Sprawiało jej to wyraźną satysfakcję. Długo jednak tego nie robiłem, gdyż kazała mi przestać i zdjąć sobie buty. Miała piękne, ciemne stopy, widać, że wakacje nad Morzem Czarnym, o których niedawno nam opowiadała, zrobiły swoje. Patrząc na nie czułem, że zrobiłbym wszystko o cokolwiek by poprosiła.
– Ssij mi palce
Byłem jak w transie, czułem jednak spore upokorzenie. Co ja do cholery robię, ssę palce u stóp kierowniczce baru, swojej kierowniczce. Co za upokorzenie. Trwało to dość długo, bo kazała mi ssać każdy palec oddzielnie. Czułem się jak jakiś jej pies. Dziwiłem się, że nie czuła w ogóle zażenowania, gdy to robiłem. Jednak widać było, że zagraniczna praktyka nie poszła na marne. W pewnym momencie kazała mi skończyć i powiedziała z wyraźną satysfakcją w głosie:
– No ładnie to zrobiłeś. Chcesz to piwo?
Kiwnąłem potakująco głową. To załóż mi buty. Nie miałem wprawy w zakładaniu takich butów, więc nie szło mi to dobrze.
– Powinieneś nauczyć się zakładać takie buty kobiecie- powiedziała nieco rozbawiona widząc jak niezdarnie mi to idzie.- Miałam ci dać już to piwo, ale… wykręć się jeszcze tyłem do mnie.
Wstała i ostro kopnęła mnie w tyłek
– Jak chcesz piwo to stój jeszcze- i kopnęła mnie jeszcze dwa razy.-Ciesz się, że nie w jaja- dodała
– No- oceniła- piwo jest twoje. Tylko wypij po pracy- dodała uśmiechając się. Kierując się w stronę drzwi spytała jeszcze:
– Jak ci się podobało?
Powiedziałem, że super, choć z wrażenia ledwo mogłem coś z siebie wyrzucić.
– Słuchaj, muszę teraz wyjść i pojechać załatwić parę spraw na mieście- powiedziała i wyszła zostawiając mnie z niezapomnianymi wspomnieniami.

Mniej więcej tydzień po tym zdarzeniu miała miejsce jego kontynuacja. Szefowa powiedziała mi, że chce na chwilę jechać do koleżanki na przedmieście, żeby jej coś zawieźć. Prosiła mnie, abym ją podwiózł. Zgodziłem się. Trudno było przecież odmówić tak pięknej kobiecie.
Od czasu tamtego zdarzenia mogła zrobić ze mną praktycznie wszystko, a i tak bym się zgodził. Gdy przechodziła koło mnie nie mogłem oderwać oczu od jej cudnych nóg, a jeszcze bardziej od jej stóp ( zwłaszcza, że miałem z nimi wcześniej tak bliski i ekscytujący kontakt).
Otworzyłem jej drzwi do auta, zamknąłem za nią, sam zająłem miejsce kierowcy i ruszyliśmy. Dość szybko nawiązała do tego incydentu sprzed tygodnia:
– Wypiłeś już to piwo, które ci dałam?- spytała patrząc mi głęboko w oczy.
– Tak, jasne, wypiłem- odpowiedziałem szybko.- Od razu po pracy.
Zaśmiała się i spytała filuternie:
– I co ci bardziej smakowało: stopy czy piwo?- mówiąc to zaczęła zdejmować sobie buty
– Stawiasz mnie w trudnej sytuacji- odpowiedziałem.- I stopy i piwo były świetne.
Gdy to mówiłem podniosła nogi, rozprostowała i położyła przed siebie, prawie dotykając przedniej szyby palcami u stóp.
– Stopy masz naprawdę rewelacyjne, naprawdę- powiedziałem szczerze zaskoczony tym co zrobiła.
– Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to?- zapytała jakby świadoma tego, co odpowiem.
– Nie no skąd?- powiedziałem machinalnie.
– Rozprostuję sobie trochę nogi- powiedziała cichym głosem.
– Nie rozumiem tylko, dlaczego wtedy mnie spoliczkowałaś?- spytałem istotnie ciekaw jej odpowiedzi.
– A rozumiesz, dlaczego kazałam ci ssać palce u stóp?- spytała uśmiechając się do mnie.
– To akurat rozumiem.
– Aha, to rozumiesz- powiedziała wyraźnie ubawiona.- Jak to po co? Dla zabawy, po prostu dla zabawy. Tak samo było z całowaniem stóp. Taka zabawa w dominację
– Stopy masz cudowne- gdy to mówiłem oparła lekko jedną ze stóp o kierownicę. Przychyliłem się i pocałowałem ją.
– Ty to jednak wariat jesteś, całować kobiecie stopy w czasie jazdy- oceniła.
Czułem, jak nasila się we mnie erekcja.
– Mogłabyś położyć te nogi na ziemię, bo to mnie rozprasza- powiedziałem po chwili.
Głośno się zaśmiała i rzeczywiście to zrobiła. Gdy dojechaliśmy na miejsce nie wysiadła od razu tylko powiedziała do mnie:
– Owinęłam sobie ciebie dookoła palca, robisz to co chcę, wiesz?- powiedziała zalotnie
– Może i tak- powiedziałem nieśmiało
– Może i tak? No to zobacz- i bezpardonowo położyła mi stopy- już w butach- na kierownicy.
– Co ty znowu robisz?- powiedziałem zbulwersowany, ale tak naprawdę podniecony.
– Wiesz, co masz robić?- powiedziała, a ja zacząłem całować jej stopy.
Zaśmiała się i podrapała mnie paznokciem po policzku. Nachyliła się do mnie i wyszeptała mi na ucho:
– Długo już tutaj nie popracujesz?
– Dlaczego?
– Bo ja tak chcę?- powiedziała uśmiechając się do mnie
Podstawiła mi dłoń do samych ust i powiedziała cichym zmysłowym głosem:
– Podziękuj swojej szefowej za ten wspólny czas pracy- mówiąc to zaśmiewała się co chwila.
Zacząłem całować jej dłonie, a ona po chwili powiedziała, że to jest mój ostatni dzień w tej pracy.
W barze złożyła mi oficjalne wymówienie. Spytała na koniec, czy mam ochotę na jakieś ostatnie życzenie. Miałem ochotę oczywiście całować jeszcze jej stopy, ale głupio mi było się do tego przyznać. Widocznie to przeczuła i sama mi to zaproponowała.
Położyłem się przed nią i zacząłem całować jej stopy w miejscach, które odsłaniały jej szpilki: wierzch stopy i pięty, bo palce miała niestety zasłonięte.
Tak zakończyłem pracę w tamtym barze, ale nie żałuję absolutnie tego, co się stało. Było to dla mnie fascynujące doświadczenie, które jednak przybierało z czasem postać niebezpiecznej zależności, którą tu opisałem. Dlatego zmiana pracy była czymś dla mnie korzystnym…

 

Scroll to Top