Wielka cipka

Był upalny lipiec 1994 roku. Jezioro, las, ładna polanka i namioty porozstawiane miedzy drzewami. Ostatnia noc obozu harcerskiego (wiadomo „zielona” noc). Razem z kilkoma przyjaciółmi postanowiliśmy zakpić z wartowników, którzy jak dobrze wyszkolone psy pilnowali obozowiska. Wymyśliliśmy sobie, że „zwędzimy” namiot gospodarczy. Plan był dobry, gorzej z wykonaniem. W czasie ucieczki przed wartownikami tak niefortunnie obrałem kierunek, ze trafiłem na kępę drzew. Nie miałem żadnych szans. Po chwili uciekałem z pokrwawionym nosem i zdartym naskórkiem na czole. Po pomyślnej ucieczce udałem się zaraz do pielęgniarki obozowej. Była to kobieta w kwiecie wieku, czterdziestoletnia, szczupła dobrze „zakonserwowana” szatynka, z dużym, jędrnym biustem (75D), której już nie raz czyniłem awanse. Niestety jak dotąd bez skutku. Po cichutku, tak żeby nikogo z kadry instruktorskiej nie zbudzić, zakradłem się do jej namiotu i delikatnie zapukałem w materiał tropiku. Nie zauważywszy żadnej reakcji, zapukałem powtórnie. Tym razem cos zaszemrało i po chwili usłyszałem cichutki glos „Kto tam?”. Jako, że była prawie pierwsza w nocy i nie chciałem, żeby ktoś mnie zauważył, zdobyłem się na odwagę i wszedłem do środka.
– Przepraszam, to tylko ja, Angelus. Miałem mały wypadek. Rozbiłem sobie nos i czoło – potrzebuje pomocy.
– Dobrze, pokaż to – odpowiedziała z kabiny sypialnej.
Po chwili wynurzyła się z niej ubrana w lekką, przewiewną koszulkę nocną, z tych, co to nosi się tylko dlatego, aby zaznaczyć, że ma się coś na sobie.
Gdy ja ujrzałem – stanąłem jak wryty. Przez myśl przeszło mi tylko jedno słowo – bogini. Adrianna, bo tak miała na imię, podeszła do szafki medycznej, wyjęła wódę utleniona i zaczęła obmywać moją ranę na czole:
– Gdzieś się tak załatwił? – zapytała, spoglądając na rozbity nos.
– Robiliśmy hece i przy ucieczce źle trafiłem.
– Widzę, to było drzewo?
– Tak – odpowiedziałem i opuściłem trochę głowę.
Obraz, który ujrzałem, sprawił, że tętno zaczęło mi przyśpieszać. Otóż przed oczyma miałem jej dekolt, a w nim parę najwspanialszych piersi, jakie widziałem w życiu. Patrzyłem na te „dziwy” jak zahipnotyzowany. W końcu mój wzrok przyciągnął jej uwagę i delikatnym ruchem ręki ściągnęła końcówki materiału. Zrobiłem się czerwony jak burak i z miną niewinna jak u baranka czekałem na reprymendę. Zamiast niej ujrzałem szczery uśmiech na jej twarzy.
– Podobały ci się? – zapytała.
Patrząc jej prosto w oczy odpowiedziałem, że tak i zacząłem wychwalać ich piękno. Rzeczywiście piersi miała wspaniale. Duże, jędrne mimo swojego wieku i wykarmieniu syna, pełne, z delikatnie zarysowaną aureolą wokół sutków. Nie tylko piersi miała cudowne, reszta ciała prześwitująca przez kusą koszulkę też była „cacy”. Pięknie zarysowane wcięcie w talii, okrąglutkie biodra, płaski brzuszek i fantastyczne pośladki. W łososiowej koszulce nocnej, którą miała na sobie, wyglądała jak z bajki. Oblepiając moją „biedną” głowę plastrami coraz czulej gładziła moje policzki. Nie mogłem tego nie zauważyć. Serce waliło mi jak oszalałe, a co gorsza zaczęło uwypuklać się moje podniecenie. Było to bardzo zauważalne, gdyż miałem na sobie tylko bieliznę i dres. Co rusz widziałem, jak ukradkiem patrzyła się na moją bulę w spodniach.
W końcu nie wytrzymałem. Złapałem ją za rękę i położyłem na swoim korzeniu. Jednocześnie drugą ręką przyciągnąłem jej twarz do swojej i mocno pocałowałem. Po pocałunku puściłem ją i czekałem, co na to ona powie. Uśmiechnęła się tylko i gestem wskazała mi, żebym wszedł do kabiny. Sama odwróciła się i weszła pierwsza. Wiedziałem, czym to się skończy, a jednak coś powstrzymywało mnie przed tym ruchem. Była matką mojego kolegi. Była osobą starsza ode mnie o jakieś 20 lat. Była doświadczoną kobietą, wiedzącą, czego chce. Zauważyła moje zawahanie i powiedziała, żebym wszedł do kabiny, bo jeszcze nas ktoś zobaczy.
Po cichutku, na kolanach wszedłem za nią. Usiadłem po „turecku” i czekałem, co się teraz wydarzy. Adrianna przysunęła się blisko mnie i spojrzała mi głęboko w oczy.
– Chcesz tego, prawda? – zapytała.
– Tak – odpowiedziałem i znów ją pocałowałem.
– Czy robiłeś to już z kobieta?
– Tak, ale o nie chce mi się o tym mówić – odpowiedziałem.
Nie chciałem jej opowiadać o mojej dziewczynie, z którą rozstałem się tuz przed obozem po dwu i półrocznej znajomości. Natalia żyła swoim życiem i była to historia całkiem zakończona.
Zaraz po tym, jak jej odpowiedziałem Ada pociągnęła mnie na siebie. Ułożyliśmy się i znów zaczęliśmy się całować jak opętani. Raz ja, raz ona muskaliśmy sobie nawzajem płatki uszu, powieki, nosy i policzki. Było to niesamowite uczucie. Nasze języki spotkały się i zaczęły szaleńczy taniec.
Jednocześnie na swoim ciele poczułem jej dłonie, zmysłowo dotykające barki i pośladki. Uniosłem się trochę i pozwoliłem wyswobodzić się z bluzy i podkoszulka. Następnie sprawnym ruchem rąk pozbawiła mnie reszty ubrania. Byłem nagi.
Przesunąłem się trochę i położyłem obok niej. Moje ręce zaczęły obłędny taniec po jej ciele. Przesunąłem rękę wzdłuż jej szyi, ramion i biodra, aż dotarłem do uda. Tę samą drogę pokonały też moje usta. Uniosłem delikatnie rąbek koszulki i wsadziłem pod nią rękę. Zacząłem delikatnie pieścić jej udo od wewnętrznej strony opuszkami palców i lekkimi jak dotyk piórka pocałunkami. Usłyszałem przyspieszony oddech Ady, więc zabrałem się za ściąganie z niej koszulki. Moim oczom ukazało się nagie ciało partnerki, obleczone tyko w bielutkie stringi. Nie mogłem nacieszyć swych oczu, była wspaniała. Jej piersi rozkosznie zakołysały się, gdy usiadła obok. Przesunąłem palcem wzdłuż jej kręgosłupa i usłyszałem cichutkie westchnienie. Uniosła się lekko i zdjęła majtki. Położyła się Kolo mnie i znów nasze ręce zaczęły opętany taniec po naszych ciałach.
– Uwielbiam twoje ciało – zagadnąłem.
– A ja twojego koguta – odpowiedziała i zaczęła drażnić go rączką.
Byłem tak podniecony, że myślałem tylko o tym, aby nie skończyło się to za szybko. Pieściłem jej całe ciało. Moje ręce wyczyniały cuda. Wygrywały co rusz to inną melodie na jej skórze. W końcu dotarłem do tajemniczego trójkącika, stworzonego z jej owłosienia. Sięgnąłem głębiej i dotarłem do cudownej szparki, teraz już całkiem wilgotnej. Wilgotnej to mało powiedziane. Jej kobiecość ociekała sokami, a łechtaczka stawała dęba.
W pewnym momencie złapałem jej rękę i nie pozwoliłem na swawolne zabawy z moim członkiem.
– Słuchaj, jak będziesz tak robić, to za szybko wystrzelę.
– Czy jesteś aż tak napalony na mnie? – zapytała.
– Ba, jestem tak napalony, że mogę cię za chwilę zjeść – odpowiedziałem (niestety nie byłem ze stali, a kobietę poprzednio miąłem ładnych kilka tygodni temu) i zacząłem delikatnie przygryzać jej sutki. Czułem, że ją to rajcuje. Z jej gardła co rusz wydobywały się westchnienia.
– Włóż mi go – poprosiła z błaganiem w głosie.
Ułożyłem się na niej i lekko pchnąłem biodrami do przodu. Mój „mały” wjechał w nią jak w masło. Poczułem niesamowita miękkość jej pochwy i rozkosz z tego płynącą.
– O rany, jak mi dobrze – zawyłem z rozkoszy. Zacząłem powoli poruszać się w jej wnętrzu.
Przyśpieszając ruch poczułem narastającą rozkosz. W pewnej chwili Ada przewróciła mnie na bok i usadowiła się na mnie. Zaczęła ujeżdżać mnie jak wprawna amazonka. Nie dziwiło mnie to, wszak niejednego kutasa miała w sobie. Tego co umiała na pewno nie nauczyła się przecież z książek. Powolnymi ruchami nabijała się na moją męskość. Co rusz jej piersi wpadały do moich ust. Starałem się przygryzać sutki i delikatnie pieścić brodawki. Rękoma objąłem ją w pasie i zacząłem coraz mocniej nabijać ją na mojego koguta.
Słyszałem jej coraz głośniejsze i częstsze westchnięcia. Odchyliła się do tylu i miałem jej całe piersi w polu widzenie (o ile można tak powiedzieć w ciemnym wnętrzu jej namiotu).
– Ada, kończ, bo za chwilę wytrysnę.
– Hm, już nie mogę – i zaczęła szalony galop na moim „Wacku”.
Nabijała się coraz ostrzej na mego fiuta, jej biust skakał jak oszalały, pupa wykonywała obłędne harce.
– Teraz, już, natychmiast – wykrzyknęła i opadła na mnie.
Czułem jej skurcze na ptaku, co i mnie doprowadziło do szczytu. Wytrysnąłem w nią jak wulkan, cały czas trzęsąc się jak osika w ekstazie. Rany, jakie to było wspaniale uczucie. Całkowicie opadłem z sił. Po paru minutach przyszedłem do siebie. Niemoc była straszliwa. Czułem mrowienie w nogach i ociężałość w całym ciele. Ada położyła się obok i tak trwaliśmy w uniesieniu ładnych parę chwil.
– Adrianno, uwielbiam ciebie!
– A ja uwielbiam ten „sport”, niezły byłeś, ale to jeszcze nie koniec – mówiąc to złapała mojego sflaczałego członka w rękę i zaczęła żywo go tarmosić.
Gdy tylko zauważyła, że zaczyna znów powracać do życia, wzięła go całego do ust. Jakie to było uczucie (pierwszy raz kobieta ciągnęła mi druta), niesamowite. Zdawało mi się, że jej usta są nawet przyjemniejsze od groty, która przed chwila posiadłem. Jej język kręcił młynka w koło mojej główki, suwał się po trzonie w dół i w górę. Słychać było tylko cudowne mlaskanie. Po chwili mój trzon stal gotów do akcji. Teraz ja zabrałem się za jej muszelkę. Zrazu powoli kolistym ruchem języka objeżdżałem wejście do jej wnętrza, muskałem czubeczkiem języka jej guziczek, a potem wpakowałem się raptem do wnętrza.
– Och, jeszcze – usłyszałem – rób tak dalej, jesteś boski.
Czy rzeczywiście taki byłem to nie wiem. W ustach czułem tylko smak jej soków pomieszanych z moją spermą. Wtedy do głowy przyszła mi jedna myśl.
– Ada, czy byłaś bezpieczna?
– Tak, głuptasie, dwa dni temu skończył mi się okres, czyli wszystko jest O.K. a poza tym jestem na hormonach.
– To dobrze, bo przyznam się szczerze, zapomniałem o tym, żeby się zabezpieczyć. Sorry, moja wina.
– Nie przejmuj się, zajmij się teraz mną – odpowiedziała, poczym znów zacząłem lizać jej muszelkę.
– Jejku, jak dobrze, rób tak, rób tak jeszcze – wzdychała z cicha.
Więc pomny na jej uwagę jeździłem swoim jęzorem po jej kobiecości coraz śmielej i szybciej. Mój język zwijał się jak w ukropie, raz w środku kręcił młynka, raz delikatnie okrążał wejście do jaskini rozkoszy. Było cudownie.
Po chwili przyciągnęła moją twarz do swojej i zaczęła spijać z niej swoje soki, pomieszane ze spermą. Wróciłem do obrabiania jej kobiecości. Oddech Ady stawał się coraz szybszy, do moich uszu doszły cichutkie sapania i pojękiwania. Po paru chwilach ścisnęła uda z całych chwil. Byłem w szoku. Nie miałem powietrza, myślałem, że się uduszę. Złapałem za jej nogi i starałem wyswobodzić głowę. Gdy napór ud zelżał, w końcu mi się to udało. Odetchnąłem z ulgą.
Po paru minutach doszły do moich uszu słowa podziękowania i „groźby”, że nie ujdzie mi to na sucho. Szybko od mowy przeszła do czynu. Nawet na filmach porno nie widziałem kobiety, która z taka zapalczywością obrabia fiuta. Ciągnęła po mistrzowsku. Czułem, że za każdym razem, kiedy wciągała w siebie mojego koguta, cały unoszę się w powietrze. Długo to nie trwało. W pewnym momencie wyrzuciłem biodra w gorę i wystrzeliłem w jej usta. Starała się niczego nie uronić, ale i tak w kącikach ust pokazała się biała sperma.
Ległem na materacu całkowicie opadły z sil. Mrowienie w lędźwiach było niesamowicie przyjemne. Patrzyłem w górną część namiotu i o zgrozo – zaczęło świtać. Zerwałem się i zacząłem w pośpiechu szukać swojej garderoby. Ada podawała mi znalezione części i pomagała się ubrać. Przytuliłem ją i zapewniłem, że to nie ujdzie z mojej pamięci. Pamiętam, że szepnęła mi do ucha bardzo ważna wiadomość, a moje oczy wyszły z orbit:
– Przyjedź do mnie 27 sierpnia. Będę sama i czekająca, mokra i rozgrzana do czerwoności.
– A Irek? – zapytałem.
– Jego nie będzie, jedzie do Bolkowa, do dziadków
Gdy to usłyszałem, krew zaczęła szybciej krążyć. Po cichutku wymknąłem się z jej namiotu i boczkiem, boczkiem przemknąłem się do swojego. Położyłem się na koi i wpatrzony w poły namiotu zacząłem rozmyślać o czekającej mnie przygodzie. A było o czym rozmyślać, ale o tym napiszę innym razem.

Scroll to Top