Z Karolcią

Siemqa. Chciałem opowiedzieć wam moją przygodę z dziewczyną. Tak właściwie by do tego nie doszło, a to, że się stało właściwie zawdzięczam gitarze. Zbliżał się koniec roku szkolnego. Maj jak to maj – ciepło, nauczyciele z większym luzem traktują uczniów wiedząc, że nie siedzą w domach, że gdzieś wybywają po lekcjach. Nasza szkoła współpracuje ze szkołą we Francji. Odbywają się wymiany między uczniami. W końcu ten dzień – 19 maja. Uf, wreszcie ich witamy – Francuzów. Przyjechali do nas, zamieszkają nieopodal szkoły, dyrekcja zorganizowała im różne atrakcje. Na powitanie były występny artystyczne na apelu. Razem z paczką przyjaciół (Olo, Szaman, Ciastek i Banan) zgłosliśmy dyrektorce, że będziemy występować. Jako że ja i Olo gramy na giatarch elektrycznych (on na Gibsonie, ja na Ibanezie) a Ciastek na perkusji, padło na kilka kawałków z płyty Lordiego – dokładnie Rock the Hell Outta You, Devil is a Loser i Last Kiss Goodbye. Wpadliśmy na pomysł zagrać kostkami do gitar a potem rzucić je w publikę. Tak naprawdę miałem zamierzony cel. bardzo mi się podobała Karolcia – dziewczyna z rok młodzsza, chodzi do tej samej szkoły co ja. Od dawna się znamy, właściwie mieszkamy na jednej ulicy. Stad nasza znajomość. Niestety nie miałem odwagi do niej zagadać, więc wykorzystałem do tego kostkę. Chciałem, aby trafiła w jej ręce i odczytała co napisałem. Wszystko wporządku, zaczęliśmy występ. Ja stałem na prawej stronie, Olo na lewej. Jeden, drugi, trzeci tabulator – wspaniale. Potem również pięknie nam sie grało . ustaliliśmy, że Rock the Hell Outta You zagramy ostatnie, właściwie na moją prośbę. Graliśmy bdb, nawet można by rzec, że powalająco jak na amatorów bez zespołu. Ostatnie przeciągnięcie – piękne drganie głośników i strun. Wreszcie w ułamku sekundy wycelowałem i rzuciłem kostką. TAK!!! Trafiłem. Następnie burza oklasków, dziewczyny piszczały, nawet któreś rzuciły nam pluszowe misie – miło z ich strony. Poszliśmy się przebrać do szatni. Wreszcie zdobyłem się na odwagę i puściłem „oczko” Karolci. Odwzajemniła to posyłając mi całusa na odległość. Czułem się świetnie. „A może by tak zagrać bis jednego utworu” przeszło mi po głowie. Nie, nie, patrząc po zmęczeniu ziomali źle by to wyszło. No cóż. Przebraliśmy się i udaliśmy się w kierunku wyjścia ze szkoły. Francuzi jeszcze mieli zostać na przemówieniu pani dyrektor i na oprowadzeniu po szkole. Pożegnałem się z kolegami, podziękowaliśmy sobie za wspólny występ. Ciesząc się niezmiernie, w skowronkach pofrunąłem wręcz do domu. Za dosłownie 30 sekund czuję, że ktoś mnie obejmuje w pasie dłońmi. To napewno musi byc dziewczyna – myślę. Nie myliłem się. Była to Karolcia. Dziewczyna dosyć szczupła, ok 170 cm wzrostu, jesli dobrze oceniam „na oko” to biust miała 75B (taki w sam raz) jednak nie przesadnie. Kruczoczarne włosy do łopatek, zwykle nie nosi ich rozpuszczonych tylko spięte, nawet na apelu miała takie, widocznie musiała rozpuścić.

-Pawełku (bo tak mam na imię), naprawdę pięknie grałeś. Ale coś czuję, że to z tą kostką było zamierzone z góry, sądząc po napisie [ K.C.K, ;* ]

-Yhmmm, Nooo, wiesz… zacząłem się jąkać, choć nie mam tego w zwyczaju. Kurdę, czemu akurat teraz – pomyślałem.

-Poprostu mi się podobasz – skończyła jakby za mnie Karolina.

W mordę, szok totalny.

-Nie udawaj greka, przecież widziałam jak się na mnie czule patrzyłeś.

Tego było za wiele. Zacząłem układać jakąś sensowną rozmowę

-Tak, onieśmiela mnie Twój wygląd. Przecież odkąd wprowadziłaś się w ubiegłe wakacje do sąsiedniego domu, zawsze sprowadzałaś mój wzrok na Ciebie. Denerwowała mnie moja nieśmiałość, że podziwiałem Cię, jednak nie potrafiłem wypowiedzieć choćby krótkiego zwrotu „witaj, jak leci dzień”.

-Misiu – teraz mnie ścięło z nóg – pogadajmy na spokojnie u mnie lub u Ciebie, gdzie Ci pasuje.

Akurat zaszliśmy pod jej dom.

-Więc do zobaczenia dziś o 18.00 u mnie – rzuciłem na koniec

Jak gdyby nigdy nic uścisnęliśmy sobie dłonie i podążyłem do domu, w którym mieszkałem. Kurczę, tok myślenia Karolci jest niesamowicie sprytny. Uwodzi mnie, rozpętuje czułą rozmowę, lecz gdy zaczynam na dobre gadać z nią – urywa przyjacielsko słowem „cześć”. Pewnie rozpala we mnie nie wiadomo co. Pragnienie, tęsknotę, pożądanie i tylko Bóg jeszcze wie co. Wszedłem do domu. Rodzice już byli. Przebrałem się, odświerzyłe, i zasiadłem z rodzicami do obiadu. Jestem jedynakiem. Rodzice zawsze starali się mi zapewnić dostatek i dobre życie. jeden z pierwszych dostałem mp3, potem internet, a w końcu modny i nowoczesny telefon komórkowy. Oprócz dóbr materialnych rodzice zapewnili mi szczęśliwe życie we wspólnej akceptacji, zgodzie i szacunku do innego bliźniego. Położyłem gitarę na fotelu w moim pokoju i udałem się na piętro na obiad. Wreszcie naszedł czas rozmów.

-I jak występy? – spytał tata

-Dobrze, ba – wręcz bardzo dobrze a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że świetnie.

-Cieszymy się razem z Tobą synu – powiedziała mama.

-Olek równie dobrze grał, lecz to od Ciastka wszystko zależało. Bo wiecie – mówiłem – perkusista jest filarem, wszyscy grają według niego. Gdy perkusista się pomyli, to cały zespół również. Na szczęście Wszystko poszło zgodnie z planem.

-Nooo, więc także brawa się należą Ciastkowi.

-Och, nasze oko dostrzerze każdy Twój problem – widzieliśmy, że wracałeś z Karoliną. Czy coś was łączy? Tylko jak na spowiedzi ! (ach ten humor taty, lubię go, ale czasami potrafi wkopać mnie w niezręczną sytuację przed gośćmi)

-No więc Karolina poprosiła mnie poprostu na rozmowę, bo w szkole nie da się gadać a równocześnie odganiać tych pajaców.

-Mam nadzieję Pawełku. Nie musisz mówić, o której wrócisz, sam zadecydujesz. – powiedziała mama

Po zjedzonym obiedzie dosłownie na chwilę wszedłem na neta przeczytać wiadomości, sprawdzić pocztę. Potem udałem się do łazienki wziąć prysznic i umyć włosy. Wychodząc z łazienki spostrzegłem, że jest 17.30. Ubrałem czyste skarpetki, bokserki i tu miałem dylemat. Czy włożyć niebieskie, powycierane dżinsy czy krótkie spodenki. W efekcie wybrałem dżinsy. Do tego koszula z krótkim rękawem rozpięta na jeden guzik a pod to żółtą koszulkę. Szybka lustracja: nom, mogę się podobać. Wypsikałem się więc subtelnie perfumem, postawiłem włoski na żelu, ubrałem okulary (bo mam wadę wzroku) oraz buty. Rzuciłem krótkie info rodzicom „wychodzę, będę pewnie przed 23” Jako, że był piątek, miałem prawo się nie spieszyc. Wyszedłem, zamknąłem za sobą drzwi Wziąłem ze swoich osczędności trochę grosza na róże dla niej. W kwiaciarni oczywiście dylemat – herbacianą czy czerwoną, długą czy średnią. Poszedłem na całość i kupiłem piękną długą krwistoczerwoną różę. Po chwili byłem pod furtką domu, w którym mieszkała Karolina. Furtka była lekko uchylona, jednak myśląc, że to swoisty sprawdzian – nacisnąłem na dzwonek. Poczekałem chwilkę, otworzył jej ojciec. Zresztą bardzo fajny facet. Sądzę o nim, że jest równy gość. Inteligentny, miły, jak trzeba to i pożyczy bezterminowo trochę forsy, np na kwiatek dla mamy jak nie mam swoich funduszy a nie chcę pożyczać od mojego taty.

-Ach, to Ty Pawle, miło Cię widzieć

-Dzień dobry – powiedziałem, zresztą w dobrym tonie jest się witać ze starszymi od siebie ludźmi, szczególnie jeśli jest to tata koleżanki.

-Wejdź

Wszedłem. Zdjąłem buty.

-A Ty coś taki wystrojony jak łosoś na święto morza – rzucił wesoło

-Ahm, proszę pana.

-Wiem, już nic nie mów. Mniej więcej wiem, jak Karolinka mówiła mi jaki jesteś spoko ziomek.

Karolina czekała w pokoju gościnnym. Znowu olśniła mnie wyglądem. Będąc w białych lnianych spodniach i zielonej koszulce bez rękawów, które uwydatniały zarys jej stanika wyglądała pięknie. Karolina mieszkała z ojcem sama. Jej matka poznała kogoś lepszego od jej taty.

-Heja. Miło Cię znów widzieć.

Wręczyłem jej różę. Uśmiechnęła się mile, puszczając oczko.

-Nie przeszkadzam wam już, idę z kolegami na browarka. Cały dom macie wyłącznie dla siebie.

-Ale z ciebie przystojniak, no no no…

-Usiądźmy – zaproponowała.

Usiadłem w fotelu.

-Chcesz coś do picia? Sok, wodę, coś gazowanego, a może jakiś trunek?

-Jeśli nie zaszkodzi to dla mnie lampkę wina.

Karolina udała się do kuchni. Siedziałem i rozmyślałem. Co się stanie? W końcu wróciła.

Przyniosła dwie lampki czerwonego burgunda. W rzeczy samej, jej ojciec jest specjalistą od win.

-Wiesz dlaczego przyniosłam właśnie czerwone wino?

-Nie mam pojęcia.

-Wzmacnia serduszko, więc może umocni nasze uczucia.

Cholera jasna, chyba dzisiaj jest dzień dobroci. Nie, nie, ja chyba śnię. Moje myśi się kotłowały. Raz kozie śmierć. Spróbuję. Jako, że właściwie moja oblubienica zapuściła na wierzy jakiś CeDek z wolną muzyką, postanowiłem wykorzystać ową sytuację. Podeszłem do niej. Akurat leciała Aisha w wykonaniu Piaska. Podszedłem. Teraz nie ma już odwrotu. Chwyciłem ją za biodra, wtuliłem delikatnie w siebie.

-Pawcio, wiesz… nie spodziewałam się

Zaczęliśmy tańczyć w końcu dyskretnie przysunąłem jej głowę do mojej, dając sobie chwilkę do namysłu.

-Mogę Cię pocałować?

-Słodziutki głuptasku, właśnie na to czekałam.

Najpierw subtelnie, potem coraz bardziej zdecydowanie. Potem ona przejęła inicjatywę. Rozpinała mi koszulę guzik po guziku, aż w końcu zostałem w samej koszulce. Wreszcie zdecydowała się na pocałunek z języczkiem. To było dopełnieniem wszystkiego. Ściągnąłem jej koszulkę, zostaław samym staniku. Nie prostestowała. Zdawać by się mogło, że czekała z utęsnieniem na tą chwilę. Odsunęła swoje usta od moich.

-Mam dla Ciebie niespodziankę. Chodźmy na górę – powiedziała z całą swą czułością w głosie.

Istota polegała na tym, że zawiązała mi oczy opaską. Zaprowadziła za rękę na górę.

-Poczekaj jeszcze chwilunię.

W końcu dała znak, że mam odwiązać opaskę. Moim oczom ukazała się Ona niczym Anioł w samej bieliźnie. Były to zwykłe figi, takie zielono-białe ze Snoopym i również tenże stanik z ową postacią. Na łóżku były czerwone satynowe poduszki, zapalone świece, lecz prześcieradło było białe, bawełniane.

-I jak? Miła niespodzianka?

-Wyglądasz prześlicznie…

W tej sytuacji były dwie dziwne rzeczy – prawie mi się film urwał i to, że mój przyjaciel obudził się do życia ze snu. Podeszła do mnie, dzikim gestem zerwała ze mnie koszulkę i raptownie zdjęła spodnie. Zostałem tylko w bokserkach a mój kumpel dawał po sobie poznać, iż chce się uwolnić ze zbednego odzienia. Zdjąłem więc majtki i zostałem zupełnie nagi jak nas pan Bóg stworzył. Teraz podszedłem do Aniołka i rozpiąłem jej zębami ! stanik i zdjąłem figi. Jej łono pokrywały kruczoczarne krótkie włoski jak to w okresie dojrzewania.

-Podobam Ci się nago? -wypaliła ni z gruchy, ni z pietruchy

-Jesteś ucieleśnieniem bogini.

Pchnęła mnie na łóżko, jej ręce zaczęły błądzić po mym ciele, moje po jej. Nie spieszyliśmy się. Czas to pieniądz.

-Na jakie igraszki masz ochotę?

-No niewiem

Położyła mnie na plecach i zaczęła rozmawiać z moim fajfusem. Oblizywała łapczywie moją żołądź, pieściła moje jądra, lecz nie miała zamiaru mi robić loda. Chciała poznać jego smak, ciepło, rozmiary. Fakt. Moje 17 cm w wieku 16 skończonych lat mogło zadziwić nie jedną dziewczynę. Aby było sprawiedliwie, ja zająłem się jej skarbem. Jej muszelka była taka dziewicza, różowiutka, w dodatku te włoski :):). Zacząłem jej robić delikatną, powierzchowną minetkę. Wzdychała, cicho jęczała. Gdy zobaczyłem pierwsze krople perłowego śluzu przestałem. Nagle przyponiało mi się, że zapomniałem prezerwatywy.

-Kurde, zapomniałem kondoma.

-Nic się nie przejmuj. Mam dziś dzień niepłodny, więc możesz mnie rodziewiczyć bez gumki.

Zacząłem więc ją pieścić, ułożyłem ją pod sobą, sama mi pomogła trafić w jej szparkę. Najpierw kochałem ją na pół gwizdka, bardzo delikatnie, potem już widziałem ten blask w jej oczach i wiedziałem -teraz albo nigdy. Delikatnie wwiercałem się w nią, aż natrafiłem na błonę.

-Czy jesteś gotowa? – spytałem

-Taaaakkkkkkkkkkkk – jęknęła.

Pchnąłem, pękła błona, trochę ją bolało, żeby aż tak nie krzyknąć w razie czego, wtopiła swoje białe zęby w mój bark.

-jestem twoja – wiła się na łóżku.

Wziąłem się więc do dzieła i zacząłem się z nią kochac na całego. Lizałem sutki, widziałem jak jej sterczą. Krzyczała na cały dom „OOO TTAAAAAAAAAKKKKK!!!” W końcu poczułem „mrówki” w lędźwiach i wystrzeliłem w nią białą salwą. Wyjąłem penisa, wypłynęła z niej mieszanina śluzu, krwi z rozdziewiczenia i mojego nasienia. W podzięce za stosunek, Karolina wzięła mojego członka do ust i oblizała. Uśmiechnęła się tylko i powiedziała

-Musimy to kiedyś powtórzyć.

Poszliśmy pod prysznic się wykąpać i jeszcze przez dłuższy czas się pieściliśmy.

Wróciliśmy na łóżko. Była 2.30. Słychać szczęk zamka. Jej tato wrócił. Myślałem, że jak nas tak zastanie to wykastruje. Jednak naprawdę zachował honor i poszedł do siebie do gabinetu. Zasnęliśmy zanurzeni czule w objęciach. Obudziłem się pierwszy o 11.30. Karolcia jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, jednak się zbudziła. Na dzień dobry pocałunek w policzek. Ogarnąłem się, ubrałem i zeszliśmy na dół.

-O Kurna, jej tata, co teraz będzie – kotłowałem się z myślami

Jednak przywitaliśmy się żółwikiem, krótka wymiana zdań.

-Córciu, zostaw nas na chwilę samych.

Karola wyszła do innego pokoju.

-Pawle, domyślałem się co się działo u was, czy kochaliście się? – spytał

-Tak – odpowiedziałem odważnie, licząc, że wylecę na zbity pysk.

-Powiem Ci, że ja, jako ojciec, uważam, że to właśnie Ty dobrze zrobiłeś że zostaniecie parą. Kilku innych knypków przyłaziło tu, ale oni byli jacyś tacy niewychowani, można by rzecz, że ordynarni. Ty jesteś inny. Lepszy. Szarmancki, czuły, opiekuńczy. Gratulacje.

Wszedłem do pokoju gdzie była Karola.

-Widać, że mój ojciec Cię polubił. To teraz czekają Cię przeprawy przez wykłady o winach i o sztuce.

-Wiesz, lubię takich ludzi. Honorowych i szczerych przedewszystkim. – odpowiedziałem

Pożegnałem się z tatą od Karolci i z samą Karoliną. Całus w usta i czułe objęcie właściwie zastąpiły wszystkie słowa. Jednak powiedziałem

-Było cudnie

A ona na to

-Wiem, dziękuję, że dałeś mi tyle rozkoszy. Chciałam, żebyś był moim pierwszym tak „na poważnie”

-A ja, że byłaś moją pierwszą dziewczyną, z która się całowałem i kochałem naraz.

Jeszcze raz się pocałowaliśmmy i wyszedłem do siebie. Wróciłem na 12.00. Rodzice nic się nie pytali o szczegóły, tylko czy fajnie się gadało. Opowiedziałem im o jego kolekcji win. Z Karoliną współżyjemy dosyć często i nie kryjemy się z tym. Jej ojciec wie, moi pewnie też, lecz nie dają tego po sobie poznać. Spędzamy również ze sobą każdą wolną chwilę. Rodzice pozwolili nam na wyjazd do naszego domku letniskowego, ale o tym się nie będę rozpisywał.

Scroll to Top