Były to lata dziewięćdziesiąte; końcówka ubiegłego stulecia. Miałem naście lat i mieszkałem w dzielnicy domków jednorodzinnych. Zbyt wiele nie było rówieśników do wspólnego biesiadowania. Sąsiadki były dużo starsze i prowadzały się z starszymi chłopakami. Niż by miały oglądać się za smarkaczem. Ja w wieku piętnastu lat już interesowałem się płcią przeciwną; wpadła mi w oko jedna ze starszych ode mnie sąsiadek; za płotu. Była już dojrzałą osiemnastoletnią panną. Miała to, co trzeba na swoim miejscu jej kształtom kobiecości, które eksponowała wyzywająco się ubierając, nie sposób było się oprzeć. Powodowało to nie u jednego faceta sztywnienie fiuta. Ja miałem lepszą sposobność z bliska oglądać te ponętne kształty, co potem było powodem fantazji tak zwanych pamięciówek. Gdyż byliśmy sąsiadami albo ona albo ja byliśmy częstymi gościnami w naszych domach. Za szczeniaka pilnowała mnie pod nieobecność rodziców. Spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem; opalanie, nocne opowieści. Często się zwierzała na temat swoich sympatii to od niej zdobywałem wiedzę i materiały w sprawach sercowych i damsko męskich; zresztą z zaciekawieniem. Ja wysłuchiwałem ją z wpatrzonymi rozmaślonymi oczyma. Często powtarzała „wiesz małolat z ciebie rośnie niezłe ciacho. Szkoda, że nie masz kila latek więcej i brak ci doświadczenia. Ciekawe jakby to z tobą było. Laski będą miały „co gryźć”, mówiąc te słowa puszczała oczko i przygryzała wargę. Ja czułem się wtedy bardzo dowartościowany. Ale cóż nie miałem odwagi by jej wyznać swoje myśli, pragnienia. A do tego miała nowego boyfrienda, w którym była jak to twierdziła zakochana. I chciałaby mieć z nim dzieci.
No i tak się stało niewiele po tym czasie oznajmiła mi, iż jest z nim w ciąży. Urodziła córeczkę. Po czym wyjechali we troje za granicę do pracy; lepszego życia.
Po trzech latach jakież mnie spotkało zaskoczenie. Gdy moja starsza oznajmiła mi, że Magda wróciła i była tu chciała się z tobą przywitać i pogadać; jak dawniej. Czeka na ciebie u siebie prosiłabyś ją odwiedził. Więc się zebrałem i poszedłem do niej za pukałem. Otworzyły się drzwi i stanęliśmy oboje wryci. Ona pierwsza przerwała tą konsternację i powiedziała:
– Sławuś to ty? Widzę, że małolat już wyrósł. Objęła mnie rękoma za szyję dając cmoka w policzek. Po czym oparła głowę o moją klatę piersiową; nogi mi się ugięły. Po chwili usłyszałem szloch i poczułem wilgoć; to były łzy. Oprzytomniałem i zacząłem cofać ją do wewnątrz by zamknąć drzwi, bo dziwnie to wyglądało z ulicy. W tym czasie zadałem pytanie:
– Madzia, co się stało?
– Wieszzz, Zbyszek zginął. Wszystko mi go przypominało i nie mogłam sobie z tym poradzić. Więc wróciłam by może tu ukoić żal; odwieść tęsknotę.
Objąłem ją mocniej i podprowadziłem do sofy by usiąść.
– Dziękuję ci, że jesteś przymnie. Tutaj mam tylko ciebie jak za dawnych lat.
Niechciałem w tej chwili ciągnąć ją za język, co jak i kiedy. Przytuliłem ją do klatki objąłem i zacząłem głaskać po włosach. Niech się wypłacze to się uspokoi. W dali pokoju dostrzegłem łóżeczko, a w nim dziecko. Pomyślałem, aha to musi być córeczka Natalka; słodziutko spała. Poza nami nikogo niebyło w domu. Do muskania włosami dołączyłem muskanie ustami jej główki, policzka, ramienia. Powoli się uspokajała. W pewnym momencie się odkleiła ode mnie, bo miałem całą koszulkę mokrą od jej łez.
– Oj, ale cię zmoczyłam, zdejmij proszę koszulkę; pomogę ci.
I tak uczyniłem z jej pomocą chyba instynktownie, opiekuńczo to zrobiła; mając wzgląd, iż tak traktowała mnie dawnej. Oczom Madzi ukazała się moja klatka piersiowa, na którą zerknęła mówiąc:
– No, no widzę, że wyrosłeś na ciacho.
– Już mi to mówiłaś kilka lat temu.
– Taaa, nie pamiętam; jak widzę wiele się zmieniło.
– Mówiłaś wtedy, że laski będą miały niezłe ciacho. Szkoda, iż nie mam kilka latek więcej.
– No fakt przybyło ci te kilka latek, a ciekawe czy któraś już próbowała ugryźć to ciacho?
– Szczerze to poza nieznaczącymi epizodami; nie miałem czasu ani ochoty na takie zabawy.
– No właśnie ja tu o swoich problemach, a co u ciebie? Mogę się do ciebie przytulić? Wtedy się czuję taka bezpieczna.
– Oczywiście, że możesz. Daj spokój moje problemy to zwyczajne życie bez ekscesów. Jak wspomniałem nie było czasu się zająć sprawami sercowymi.
– No, co ty gdzie te dziewczyny mają oczy. A ja miałam cię na wyciągnięcie ręki. Fakt miałam cię za szczeniaka.
– Nadal masz mnie na wyciągnięcie ręki.
– Jak na razie to ty masz mnie w swoich rękach. I jest mi tak cudownie wsłuchiwać się w twoje serce; jak bije. A kiedy mnie smykasz po włosach i obkładasz muśnięciami to jestem w ekstazie.
– Jest mi niezmiernie miło to słyszeć, a zarazem czynić.
– To mówisz mi, że nie miałeś jeszcze żadnej dziewczyny, no wiesz, że ty jeszcze….
– Nie zawstydzaj mnie, były tam jakieś drobne ekscesy pieszczotki, przytulanki, ślimaczek, macanko, a nawet petting. Lecz budziły się we mnie wspomnienia o jednej takiej, którą miałem niegdyś na „oku”. Ale ona odjechała z innym.
– To głupia była, a może była nieświadoma?
– Też tak myślę. Ale wróciła i z całego serca mnie przeprosiła. Tak to bynajmniej odbieram sobie tłumaczę.
– Oj zaciekawiłeś mnie, aaaa coś mi chyba świta w główce.
Rozległo się milczenie, nadal pozostaliśmy w objęciach i chwilowym bezruchu nagle Maga rzekła:
– Nie przerywaj proszę miziania moich włosów i muskania; to takie rozkoszne.
– To ty jesteś boska, nie dziwię się tym facetom, że tak za tobą szaleli; zresztą nie tyko oni.
– Daj spokój to już przeszłość, możesz już nic nie mówić i skupić się na tym, co ci wychodzi najlepiej.
– OK! Allle.
– Miałeś nic nie mówić, bo będę zmuszona użyć podstępu by te namiętne usteczka przestały wypowiadać zbędne słówka, a zajęły się bardziej przyjemnymi doznaniami.
W tym samym momencie poprawiła pozycję, podciągając się i poprawiając główkę kierując twarzyczkę w kierunku mojej głowy. Miała zamknięte oczy. Przeleciały mi przez głowę różnorakie myśli. Ale jedna mnie teraz gnębiła. Tyle czasu minęło już zapomniałem. A tu się nadarza okazja bym spełnił swoje fantazje i ugasił pragnienia, które to ożyły na nowo. Teraz obiekt moich westchnień miałem w ramionach; to, o czym kiedyś tylko marzyłem. Więc się odważyłem na małe muśnięcie ustami jej czoła; brak reakcji, więc się odważyłem na cmoknięcie, dalej nic. Więc przeszedłem do policzka i tu mała reakcja usta lekko zostały rozwarte. Przecież już się cmokaliśmy na powitanie, więc teraz chyba nic nie zaszkodzi nic nie będzie i tu się myliłem. Gdy zbliżyłem usta i zetknęły się nasze wargi (było to niczym dotyk motyla). Madzia otworzyła oczy, a mnie przeszył paraliż. Dostrzegłem w spojrzeniu wpatrzonych głęboko w moje oczy; błysk. I już nie muśnięcie warg, a ich miękkość na swoich wtem nasze oczy ogarnęła ciemność; poprzez zamknięte powieki. Usta zaczęły na siebie bardziej naciskać i się rozwierać by mogły w ten sposób się przygryzać. W miarę poczynań wargi robiły się coraz bardziej wilgotne i stykały się już nawet wewnętrzną stroną ust; wymieniając płyny ustrojowe. Nie wiadomo, kiedy nastąpiło rozwarcie ust, które to już zassały się w sobie nawzajem. Dołączyły do tego nasze języki i zaczęły szaleńczo się ze sobą oplatać, penetrować pozostałą część otworu gębowego. Trwało to mlaskanie kilka minutek, po czym oderwaliśmy się od siebie z cmoknięciem. Znowu spojrzenie w głąb oczu i krótkie skwitowanie:
– No nieźle sobie poczynasz. Czy ty, aby mnie nie wkręcasz, iż nie miałeś do czynienia z panienkami?
– No już mówiłem o tym wcześniej. A i oglądam sporo romantyków. Przestudiowałem też trochę literatury na przykład: Wisłockiej, Starowicza takie tytuły jak: „Sztukę Kochania”, „Seks Partnerski” itp.; sama mi sprezentowałaś oraz spory tomik sex opowiadań.
– To się chwali zawsze ciekawy byłeś wszystkiego, a czy przypadkiem też nie erotyków lub pornosów? Ciekawe czy nauka nie poszła w las?
Tu się zaczerwieniłem i uciekłem wzrokiem. Przecież każdy dojrzewający chłopak to robił; oglądał świerszczyki i filmy porno. Mimo to „cegła” z twarzy nie znikała.
– Spoko już nie będę zadawała tak krępujących pytań. Ale te twoje zakłopotanie to nawet ci dodaje uroku.
Mówiąc to puściła oko i przygryzła wargę. Po czym się poprawiła siadając na zgiętych w kolanach nóżkach okrakiem na moich udach przytrzymując głowę dała kolejnego soczystego cmoka. Zjechała dłońmi na klatę i buszowała nimi po niej i szyi. Tknęło mnie, iż nie mogę być samolubem i powianiem odwzajemnić się tym samym; znaczy pieszczotami. Przecież tak ostentacyjne nie złapie ją za cycki. A właśnie ona miała przewagę ja byłem półnagi a ona, co prawda w prześwitującej bluzeczce, przez którą przebijały koronki stanika, z dekoltem skwitowanym roweczkiem, z którego wylewały się obfite krągłe piersi. Poczułem ich miękkość nawet poprzez materiał na swojej klacie jak się do mnie docisnęła obejmując silnie rękoma.
– Jak dobrze, że jesteś właśnie w tak trudnym okresie mojego życia i poczucia bezsilności, samotności, tęsknoty i żalu. Mam wsparcie w twojej osobie dosłownie i w przenośni. Człowiek czasem szuka po świecie, a nie zdaje sobie sprawy, że to, czego szuka ma pod nosem na miejscu.
Jak ja wtedy poczułem się podekscytowany. I tu „matka natura” odezwała się, pobudziła moje hormony. Docisk jej piersi do klaty i pośladków, które też były okrąglutkie i obfite, a jakie mięgusie. Do mojego krocza spowodowało, iż co nieco zaczęło budzić moją męskość, a napływająca krew powodowała pulsowanie; powodując silna erekcję. Myśli zaczęły kołatać się serce przyspieszyło bicie jak i również oddech. Madzia to musiała wyczuć. Spojrzała mi w oczy i znów puściła szyderczo oko przygryzając wargę. Wtem wpadła mi do głowy pewna myśl, którą wypowiedziałem:
– Gdybyś spróbowała smaku moich ust poczułabyś jeszcze słodszą miłość moją.
– O proszę nie dość, że uroczy to i jaki romantyczny, ty flirciarzu. To bardzo miłe z twojej strony, ale tą deklarację potraktuję bardziej, jako formę troski niż wyznanie. Wielokrotnie to słyszałam właśnie w takich momentach. Ale nie powiem kusząca jest propozycja spróbowania tej twojej „niewinnej słodkości”.
I złożyła pocałunek na moich ustach. Po czym wessała się w głąb ust świdrując językiem poszukując mojego. Ja odruchowo splotłem swój z jej, a te siłowały się przy ogromie śliny nasze usta wydawały głośnie cmoki i mlaski. Lizaliśmy się tak ponowne kilka minutek. Jednocześnie poczułem jak wierci tyłeczkiem, a niewiele nas dzieliło ona była w mini spódniczce i stingach. Ja tylko w spodenkach bez majtek; był to upalny dzień. Jej pośladki ocierały i dociskały się do mego „wacka”, który wyczuł te harce i zaczął bardziej pulsować. Jeszcze się bardziej zwiększyła jego sztywność, aż przyprawiała o ból, aczkolwiek przyjemne to było doznanie. Oderwaliśmy się ustami by złapać trochę tchu i z Madzi ust padły słowa:
– Ponętne masz te usteczka i faktycznie przesłodkie; kolejne oczko.
– Nie bardziej niż ty cała, a w szczególności twój apetyczny tyłeczek.
– Tennnn….
I zaczęła poruszać biodrami w gorę, dół na boki i w przód, tył po moim kroczu. Wtem poczułem mrowienie w podbrzuszu i skurcze mięśni w kroku; w moich oczach pojawiły się błyski. Odruchowo objąłem Madzie rękoma na wysokości tali i docisnąłem, a głowę wtuliłem w jej piersi. Trochę ją to zdezorientowało, ale odwzajemniła to też objęciem mojej głowy dociskając ją do rowka między piersiami. Nie przestając wiercić ponętnym tyłeczkiem. Nagle poczułem jak „wacek” podczas skurczu naprężył się i „poszłooooo” wytrysnąłem pierwszą porcję, przy czym wydobyłem z siebie ciche stęknięcie. W ogóle nie potrafiłem nad sobą zapanować w oczach pociemniało w głowie poczułem miłe doznanie i ulgę na „wacku”. W miarę kolejnych „strzałów” odczuwałem niespotykaną rozkosz rozluźnienia i zanikający ból w członku. W tym czasie Madzia zorientowana w całej zaistniałej sytuacji, do jakiej mnie doprowadziła, gładząc mnie po głowie powiedziała:
– Jestem przy tobie zaraz będzie po wszystkim i uspokoisz się. Biedaczku nie miałam pojęcia, że tak na ciebie działam.
– Przepraszam cię. Jest mi tak głupio. Nie wiem, co powiedzieć.
– To ja cię przepraszam, że cię do tego doprowadziłam. Nawet mi to pochlebia i też się zapomniałam. Ale było tak cudownie, że trudno było to przerwać, a nawet poczułam małą podnietę.
– Oj nie masz pojęcia jeszcze jak. Od zawsze cię pragnę!
– Ciii już, jakoś będziemy musieli całej tej zaistniałej sytuacji zaradzić. Możesz chodzić? To chodźmy do łazienki ogarnąć się, bo „nieźle narozrabiałeś” całe masz poplamione spodenki. Mnie też poplamiłeś czuję twoje „soki” na pośladkach i moje zresztą też popuściły.
Poszliśmy do łazienki Madzia pierwsza ściągnęła stringi rzuciła do kosza na brudną bieliznę. Wzięła nawilżone chusteczki i wytarła pośladki i krocze. Nie miała przy tym jakiś oporów, zresztą robiła to tak zmyślnie, że szczegółów nie można było dostrzec.
– No teraz ty, ja idę do salonu powycierać sofę. Tu masz szlafrok i czekam na ciebie. Chyba należałoby całą tą zaistniałą sytuację sobie wyjaśnić?
Zmieszałem się całkowicie, a po głowie kłębiły się na przemianie pytania. W myślach do siebie mówiąc. No, ale przecież nie jesteś już tym gnojkiem, co trzy lata temu. Miej odwagę i staw czoło powagi sytuacji. Jak teraz tego nie zrobisz to może znów jej nie zobaczysz, albo ktoś inny zajmie się nią, a ja będę tylko do niej wzdychał. Ale przecież sama mówiła, że musimy jakoś zaradzić tej sytuacji. O co jej kaman? Hmmmmm.
Wszedłem do salonu Madzia siedziała na sofie bokiem z podkurczonymi nogami. Nie patrząc na mnie poklepując dłonią po sofie wskazała miejsce przed sobą, które miałem zająć przy niej. Tak też uczyniłem ona chwyciła moją rękę podniosła i wtuliła się w mój bok. Jednocześnie jej blond główka z długimi włosami spoczęła na mojej klacie w okolicy serca. Więc nie pozostając jej dłużny objąłem ją i oparłem twarz policzkiem na jej czole. Widok miałem przecudowny, bo jej dekolt z cycuszkami i rowkiem miałem na wprost oczu, a poniżej z pod skąpej spódniczki wyłonione były jej ponętne uda. Jedna z rąk wylądowała pod jej biustem, a drugą zaś złożyłem na kolanie. Ona wsunęła dłoń pod szlafrok i złożyła ją na klacie. Trwaliśmy tak bezruchu dłuższą chwilę. Lecz chyba nasze hormony tym się znudziły, bo zaczęliśmy delikatnie rozpoczynać niewinne pieszczoty. Widać nasze organizmy zaczęły domagać się zwiększenia dopaminy. „Matka natura” nie pozwala w takowej sytuacji być bezczynnym. W tej sytuacji chyba słowa wydawały się nam zbędne, bo czyny mówiły same za siebie. Cała ta sytuacja i nasze poczynania wzbudziły uczucie pragnienia i podniecenie; dążenie do spełnienia. Nie wytrzymałem milczenia i po raz kolejny przytoczyłem wcześniej wypowiedzianą kwestię:
– Pragnę cię nie masz pojęcia jeszcze jak, od zawsze!
– Przestań mnie kusić, bo ledwo się powstrzymuję.
Więc sięgnąłem po kolejną przypomnianą mi myśl:
– Najlepszym sposobem pozbycia się pokusy jest; ulec jej.
– Co ty nie powiesz, naprawdę się wyrobiłeś; umiesz uwodzić.
Wiedziałem, że kobiety nie tylko lubią być pieszczone, ale również są czułe na słówka i lubią droczyć się; być przekonywane do uległości. Zatem musiałem poczynić kroki ku temu, bo może już nie nadarzyć się ku temu sposobność. Do pieszczotek dołączyłem muskanie ustami jej czoła, mając w myślach plan by obcałowując jej całą twarzyczkę, skończyć pocałunkiem w usta. Komplementując każdą jej obcałowywaną część jej twarzyczki, typu: masz gładziutką cerę i pięknie pachnącą, smakowitą, kształtny lekko zadarty nosek, śliczne oczęta i ponętne usteczka. Na to wszystko zareagowała zamknięciem oczów i bierną uległością, więc przeszedłem do ostatniego etapu planu. Chwytając ręką za jej podbródek, skierowałem główkę tak bym mógł swoimi rzęsami muskać jej wargi (tak zwany dotyk motyla). Po tym przestała być bierna, gdyż usłyszałem długie westchnięcie i poczułem dłoń na mojej tylnej części głowy. Dłoń owa podciągała moją głowę ku górze w kierunku jej ust, kiedy się już one spotkały padły z jej usteczek słówka jak miłe dla ucha:
– Potrzebuję tego szczególnie teraz. Poczucia bliskości, bycia z kimś.
– Jestem przy tobie i będę po kres.
Jej słowa zadziałały na mnie przyzwalająco na dalsze poczynania. Lecz teraz należałoby je skonsumować zaczynając od pocałunku. I stało się, co było nieuniknione mianowicie „poszliśmy w kolejnego ślimaka”. Po kilku chwilach zrobiło się nam niewygodnie z tak ułożonymi głowami, szyjami. Zsunąłem dłonie w dół i chwytając w talii usiłowałem posadzić ją na swoje kolana. Ona podniosła udo i objęła mnie nimi po bokach bioder. Teraz zrobiło się nam o wiele wygodniej i umożliwiło większy zakres poczynań. Od czasu do czasu przerywaliśmy pocałunki w usta by zająć się obcałowaniem pozostałych górnych części naszych ciał. Skupiłem się na jej szyi i zacząłem obkładać pocałunkami, po czym zasysając silnie; robiłem tak zwane malinki. Dolne nasze części też zaczęły się domagać pieszczot. Poczułem już erekcję, a i jej sutki nawet przez materiał sterczały. W miarę rosnącego podniecenia nasze ciała dawały oznaki i pragnęły bezpośrednich ich pieszczot. Podczas tych wzajemnych poczynań szlafrok mi się rozsunął obnażając moje krocze i uwalniając „wacka”, który poczuł przy kolejnych uniesieniach oraz opadania wiercącego się tyłeczka żar bijący z naszych ocierających się narządów płciowych. Nie były one tymi igraszkami obojętnie, co i też za pomocą bodźców odbierały nasze umysły oraz pozostałe części ciał. Stanął mi równie potężnie jak poprzednio wzdłuż brzucha sięgając prawie do pępka dodatkowo przywarty został przez jej muszelkę, która mimowolnie rozwarła swe „płatki” uwalniając śluz zwiększający żar. Poczuwszy to chwyciłem dłońmi ją za biodra i docisnąłem ku swoim ona zacisnęła mocniej kolana. Oplotła mnie rękoma za szyję wtulając się rozpłaszczyła swe półkule na klacie. Wtem poczułem nieodpartą chęć by je uwolnić chwytając od spodu za bluzeczkę podciągnąłem ją ku górze by dobrać się do zapięcia stanika. Ku mojemu zdziwieniu nie napotkałem go tam zauważywszy to Magda odchyliła się w tył wraz z głową i odpięła go od przodu. Chwyciłem za brzegi i jednocześnie z bluzką zdejmowałem ku górze, wyskoczyły dwie sporej wielkości półkule i się zakołysały. Złapała pion i podniosła rączki w górę; domyśliłem się bym kontynuował podnoszenie, a raczej ściąganie. Gdy to uczyniłem przywarła nimi do mnie zarzucając i splatając ręce poza za szyją. Poczułem sterczące sutki, które świdrowały w moją klatę. Całokształt tych pieszczot nie był obojętny mojemu „wackowi”, w którym poczułem znane mi już uczucie, o czym jej zakomunikowałem:
– Nie wytrzymam zaraz się spuszczęęęęę.
– Nieee, poczekaj, ja chcę inaczej.
Uniosła tyłeczek i go cofnęła w tył osiadając na moich udach. Oderwała się ode mnie lekko odchylając się. Wsunęła dłoń między nasze łona i poczułem jej silny ucisk na moim członku u nasady. Spowodowało to lekki ból, ale jednocześnie zatrzymało wytrysk. Jednakże w cale to nie spowodowało rozładowania i rozluźnienia w kroczu. Członek jakby jeszcze bardziej zwiększył rozmiary, a bardziej jego główka stała się nabrzmiała i purpurowa. Zwolniła uścisk i ułożyła swoją dłoń wzdłuż prącia palcami sięgając do nasady.
– Oooo imponujący okaz mieszczący się mojej skali.
Trochę byłem zdezorientowany tym, ale nie to mnie teraz aż tak trapiło. Przekręciła swoją zwinną rączką tak, że umieściła ją między penisem, a brzuchem i odchylając go od niego. Uniosła tyłeczek i nakierowała jego „łeb” na swoją szparkę, która pod naciskiem rozwierała wargi. Zagłębiał się w miarę opuszczania, aż zanikł cały i nasze kędziorki łonowe się splotły. Poczułem silnie i szczelnie oplatające, po czym rozluźniające się jej mięśnie i tylną ściankę pochwy oraz jej szyjkę macicy na żołędziu. Jej wnętrze było gorące niczym wulkan. Pokręciła tyłeczkiem jakby chciała się umościć całkowicie. Wydała westchnienie i rzekła:
– Dopasował się idealnie i mnie wypełnia całą. Moja skala nigdy mnie nie zawiodła.
Nie bardzo rozumiałem, o co jej chodzi, bo przyjemne mrowienie w kroczu powróciło. Na chwilę doznałem przebłysku i przeleciała mi przerażająca myśl:
– Kurde, a jak cię zaleję to zajdziesz w ciążę!?
– Możesz do środka mam niepłodne dni, bo za kilka dni mam mieć okres.
Uniosła tyłeczek i opadła z impetem, po czym wykonywała te ruchy ponownie. Tyłeczek obijał się o uda i wydobywały się klapsy. A mnie ogarnęła rozkosz, jakiej nigdy dotąd nie zaznałem, czułem ją poprzez penisa, krocze przemieszczające się przez kręgosłup do mózgu. Kompletny odlot no i stało się, co miało się stać; poleciało. Ona w tym samym momencie puściła obficie soki. Nie przerywała galopu nasze „soki miłości” wymieszały się i sprawiały chlupot podczas stosunku. Spieniona część wyciekała, gdyż poczułem jak cieknie mi po worku i kroczu, aż po odbyt; zrobiła się kałuża. Po chwili oszołomienia otworzyłem oczy Magda tym swym szelmowskim spojrzeniem mi się przyglądała.
– No to zaszaleliśmy, jeszcze nie widziałam tak przeżywającego kochanka. Naprawdę boskie to jest przeżycie doprowadzając cię, a szczególnie prawiczka, do takiej ekstazy.
– Nie masz pojęcia jeszcze jak go rozbudziłaś.
Mój „wacek” nadal był sztywny i pragnął nieprzerwalnie jeszcze tych doznań. Mimowolnie moje biodra zaczęły wykonywać ruchy posuwisto zwrotne. Było to trudne, bo siedziała na mnie; Madzia to wyczuła.
– No myślałam, że już zostanę tak niezaspokojona, ale nie wzięłam pod uwagę prawiczka chuci. Zmienimy się teraz trochę rolami, bo omdlały mi nogi i trochę jest mi niewygodnie.
Gdy się podnosiła wyśliznął się z niej mój trzon, a za nim wypłynęły z chlupotem pozostałości naszych soków zalewając całe moje krocze i podbrzusze. Usiadła na brzegu sofy i na ile mogła oparła plecy o oparcie wyginając się lekko w łuk. Nogi opuściła na podłogę podpierając się na palcach stóp i rozchyliła zapraszająco uda.
– Wejdź we mnie i daj mi siebie poczuć od środka, to wspaniałe uczucie wypełnienia.
Usadowiłem się błyskawicznie między jej udami ze sterczącą dzidą w ręku nakierowałem ją na lśniącą cipeczkę i wtargnąłem z impetem po same jaja. I niewiele czekając nie panując nad swymi żądzami posuwałem ją w szaleńczym tempie. Jaja obijały się o jej „kakaowe oczko”, były lepkie od soków i przy wysuwaniu się ciągła się za nimi nitka śluzu. Z jej cipki wydobywała się pianka, niczym kogel mogel, a po pośladkach ciekły soki. Cycki rozlały się lekko na boki, ale wysunąwszy w moim kierunku ręce podtrzymywała je. One zaś w rytm moich pchnięć kołysały się dając pięknie doznania wzrokowe. Nagle rozwarła wyprostowane nogi na boki (jakby szpagat) i coś nią szarpnęło. Nogi opadły podniosły się jej biodra targało nimi we wszystkie strony. Z ust wydobywały się pojękiwania wręcz wrzaski. Ja w tym momencie spiąłem pośladki i tryskałem do środeczka z ostatnim tryśnięciem wbiłem się do końca i opadłem swym ciałem na jej. Objęła mnie rękami i wyszeptała:
– Nie wyciągaj go ze mnie. I posypały się pocałunki przekształcające się w ślimaka. Poczułem, że pała w ogóle nie miękkie i nadal mnie „swędzi”. Nie wytrzymałem w bezruchu i musiałem się w niej „poruszyć”. Magda zareagowała szeroko rozwartymi oczyma odepchnęła mój tułów i spojrzała na nasze połączone krocza, i rzekła:
– Coś mi się zdaje, że szybko nie okiełznam prawiczka zapału.
– Nie wiem, co ty tam masz w środku, ale to właśnie tak na mnie działa.
– To jest właśnie magia cipki smagana różdżka, której właśnie uległeś. Raz sprujesz i już będziesz tego pragnął.
Zarzuciła mi nóżki na barki i przyciągnęła za pośladki ku sobie. Zrozumiałem, że mam się poruszać nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Rozpocząłem, więc ruchy posuwisto zwrotne. Madzia wbijając mi pazury w pośladki regulowała siłę i tempo pchnięć. Nagle poczułem jak chwyciwszy mnie z tyłek nadała mu koliste ruchy. Powodowało to ciekawsze doznania w jej wnętrzu; poczułem pozostałe zakamarki jej szparki. Załapałem teraz, o co jej kaman i wykonywałem owe narzucone jej tempo i ruchy. Ona tymczasem przeniosła dłonie ku kroczu i jedną dłoń na swój guziczek, po czym zaczęła palcem tarmosić go. Druga dłoń zajęła się moimi kuleczkami lekko je uciskając. Po chwili zaczęła pojękiwać coraz głośniej i jej tyłek ponownie rozpoczął szaleńcze ruchy. To wszystko spowodowało nadchodzące już znane mi uczucie w kroczu. Mało tego poczułem zaciskające się mięśnie na członku; tego było za wiele i czułem już, że ładunek zbliża się do wystrzału. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w tym momencie wypchnęła mnie z siebie, a ona wygięła się w łuk unosząc biodra w górę. Poczułem na brzuchu sporą ilość wilgoci. Patrzę i nie wierzę w to, co widzę tryskała strugami moczu niczym fontanna. – Co taki zdziwiony widzisz, co ty zemną wyprawiasz; wyciskasz ze mnie soki.
Po czym opadły jej biodra smagając mnie po żołędziu, co spowodowało mój wytrysk, który poleciał aż na twarz. Kolejne strzały lądowały coraz bliżej szyi, cyckach, brzuchu.
– Ale ty masz wytrycho, skąd jeszcze się tyle tego uchowało?
Rozsmarowała spermę po cyckach i brzuchu, a z twarzy starła palcem i wsadziła sobie do ust oblizując języczkiem palec.
– O jaki słodki jesteś. Mój kutas podrygiwał. Chwyciła go, a drugą ręką ujęła jajeczka i silnie uciskała, aż syknąłem.
– Ależ ty dajesz rozkoszy dasz jeszcze rady jeszcze? Po tej eksplozji rozochociłeś mnie.
Nie zwalniając w ogóle uścisku machnęła mi nóżką przed twarzą i przekręciła się kładąc się na sofie na brzuchu wypinając tyłeczek. Oczom mym ukazały się wspaniałe pośladki przedzielone roweczkiem, na którym było „kakaowe oczko” oraz poniżej była uwieńczona szparka z wystającymi wargami. Przyciągnęła mnie za penisa ku tym wargą. Potarła żołędziem wzdłuż szparki rozchylając wargi. Nie wytrzymałem i złapałem ją za krągłe biodra wbijając palce w rzadziutkie pośladeczki, szarpnąłem ku sobie jednocześnie wykonując pchnięcie moimi biodrami w przód. Wpadłem do środka z klaśnięciem o jej pośladki. Madzia z przeciągłym pomrukiem wyjęczała:
– Dźgaj mnie ile zdołasz. Nabij mnie na pal.
Zafascynowany tym widokiem, jaki ta pozycja uwydatniała fantastyczną budowę kobiecego ciała, bioder, ud, talii, tułowia, wystających lekko na boki piersi. Z tkwiącym we wnętrzu prąciem pomiędzy pośladkami poczułem, że nim zaś coś targa, więc rozpocząłem posuwanie. Pośladki zaczęły falować i wydawać klaski. W pewnym momencie zdębiałem gdyż usłyszałem jakby pierdnięcie. Ale szybko Madzia mi to wyjaśniła:
– Co znowu zdziwiony, to cipka zasysa powietrza, bo ją tak bez tchu dymasz. Ja pierdolę zaraz będę znowu miałaaaa.
Wyprostowała i szeroko rozwarła nogi podpierając się na palcach, niczym baletnica. Jakoś dziwnie nimi i tyłkiem podrygiwała. Po czym opadła na ugięte kolana podwinęła palce stóp i unosząc stopy kopnęła mnie nimi w tyłek. Moja dzida się wbiła i targnął mną kolejny orgazm. Tym razem tylko go silnie odczuwałem, bo niewiele czułem wytrysku. Ale ten widok tyłeczka i brania jej na pieska był tak hipnotyzujący, że nie opuszczała mnie chęć przerwania jego penetracji. Lecz zmieniłem taktykę teraz wysuwałem z niej dzidę wraz z grotem, po czym ostrym pchnięciem przedzierając się przez jej wargi sromowe dobijałem do jej dna. Ta technika dodała mi kolejnych doznań na członku po kilkakrotnym dźganiu jej cipki znieruchomiałem zaciskając pośladki i odczułem kolejny orgazm już był słabiej odczuwalny od poprzedniego. Będąc nadal w środku opadłem na jej plecy wsuwając ręce po spód by objąć ją na wysokości piersi i silnie ściskając zespolić się w jedność. Wtuleni i spoceni, umazani sokami naszej kopulacji, ja trzymając głowę na jej ramieniu obok jej głowy. Dawało się wyczuwać naszą lekko opadającą chuć, tętno i uspokajające się oddechy. W „Wacku” też odczułem zanikające to niedającego spokoju uczucie przyprawiające o „szał pały”. W takiej ekstazie wyszeptałem jej do ucha:
– Kocham Cię.
– Co ty tam…. Bełkoczesz?
– Kocham Cię!
– Już ci mówiłam, że wy zazwyczaj przed, a szczególnie w trakcie potraficie tylko to wypowiadać.
– Może. Ale to, co przeżyłem tylko mnie w tym utwierdziło. Już nie wyobrażam sobie bycia bez ciebie, a szczególnie „w tobie”.
– Ach zaciupciałeś sobie pierwszy raz i ci się w główce przewróciło.
– Przewróciło i to jeszcze jak, nie wyobrażam tego sobie by bez ciebie dać sobie z tym rady. Kiedy jestem obok ciebie to mnie aż skręca, a gdy już jestem „w tobie” to dopiero uwalniam się od tego…. Jesteś jak narkotyk; moją kokainą.
– To jeszcze nie wszystkie sposoby na uwolnienie, skręcenie, a i na uzależnienie coś uradzimy. Dobra bajerancie, teraz to ja jest cała oblepiona naszymi sokami; spadamy pod prysznic, a potem zobaczymy.
Pod prysznicem namydliliśmy się nawzajem i opłukaliśmy. Mogliśmy podziwiać i dotykać swoje części ciała i je pieścić oraz składając też na nich pocałunki. Po prysznicu przeszliśmy do sypialni i położyliśmy się na łóżko; sofa była nieco poplamiona. Położyliśmy się nadzy wtuleni nasze dłonie błądziły nawzajem po naszych ciałach. Aż dłoń Magdy spoczęła na moim „wacku”.
– No proszę już nie taki hardy jak przedtem, ale mam na to sposób.
Zbliżyła się głową ku kroczu wyginając się w łuk przesuwając tyłek bardziej w kierunku mojego tułowia. Poczułem jeszcze innego rodzaju uczucie, kiedy jej usteczka spoczęły na żołędziu. A gdy języczek zaczął zataczać wokół niego kółeczka i zanurzył się w ustach; przez moje ciało przeszedł dreszcz i rozbłysk w głowie. Chciałem spojrzeć w tamtym kierunku, ale zasłaniały mi jej plecy i podskakująca główka. Więc przypomniałem sobie pozę 69 chwyciłem za jej tyłek i nakierowywałem go na siebie. Uniosła udo przerzuciła go z drugiej strony mojej głowy i była już okrakiem na mnie. Przed oczami miałem teraz pięknie wyeksponowany ozdobionymi kędziorkami wzgórek łonowy i szparkę z wystającym dzyndzelkiem. Gdy spojrzałem w kierunku obszaru działań Madzi; ta też musiała mieć podobne wrażenia. Ujrzałem jak w jej ustach częściowo znika mój „wacek”, a na pozostałej części trzonu i jajkach składa swą dłoń. I to dało mi sygnał bym zajął się tym, co mam przed sobą. Wysunąłem język w kierunku dzyndzelka i czubkiem zacząłem go dotykać i potem wokół niego, po czym chwytając ustami cmokać go. Następnie rozchyliłem palcami wargi by wtargnąć językiem do wewnątrz szparki. Te poczynania przyniosły obficie wypływające soczki ociekające mi po brodzie. Wtedy to po raz pierwszy poczułem smak i zapachach kobiecych intymności były smakowite i pachnące. Jak nagle poczułem Madzia też nieźle sobie poczynała krztusiła się usiłując go połknąć „wacek” dostał wzwodu mniej niż poprzednio, ale osiągnął sztywność na tyle by można było już odbyć penetrację.
– No to go postawiłam, teraz nadaje się do użytku.
– Mineta to ciekawe doznanie. Jednak ponad lizanie przedkładam jebanie.
– Co ty nie powiesz, jeszcze wiele doznań nie poznałeś, nie jesteśmy wszystkiego na raz spróbować.
– A może kiedyś w przyszłości jeszcze zdołasz mnie oświecić, pokazać?
– Może i bym mogła, ale teraz trochę cię po ujeżdżam.
Po czym wskoczyła na mnie przykucając nad „wackiem” wprowadziła go do cipki i zaczęła podskakiwać. On się wysuwał z niej i znikał cały, kiedy dobijała pośladkami o moje krocze na jajkach czułem jej pośladki. Wyciągnęła dłonie bym podał jej swoje, splotły się nasze palce. W ten sposób podtrzymywała się by nie stracić równowagi. Kiedy ona tak mnie ujeżdżała ja podziwiałem podskakujące cycki i znikającego „wacka”. W pewnym momocie opadła okrakiem i oparła się rękoma o moją klatę; odgięła się do tyłu głową. Ja w tym momencie dorwałem się do cycków i zacząłem je miętosić. Było mi mało, więc zapragnąłem je obcałowywać. Wysunąłem język i świdrując nim wokół sutka potem go lekko zasysając przygryzałem ząbkami, po czym wwiercając się w sutka wpychałem go do wewnątrz piersi. Gdy sutek wydobył się na zewnątrz drażniłem go czubkiem języka niczym czyniłby to wąż. Magda zarzuciła mi ręce za głowę przyciągając ją i szepnęła:
– Pomóż mi kotku, zaraz będę miała.
– Co jak?
– Porusz nim w środku.
I wtedy pojąłem, o co jej chodzi. Więc na ile mogłem spiąłem mięśnie i zacząłem poruszać prąciem w niej. Poczułem jej mięśnie oplatające ściśle prącie i wilgoć. Ona znieruchomiała i lekko pojękiwała mi do ucha:
– Dziękuję ci kotku, co ja teraz mam ci w zamian dać?
– Noooo jaaaa bymmm… Chciał jeszcze doznać pewnego uczucia, nieco innego.
– Co masz na myśli? Zaintrygowałeś mnie.
– Pragnę twojego tyłeczka… Daj mi proszę dupy.
– Że co proszę? Ja jeszcze nigdy nie w ten sposób, to zboczone!
– Etam, ja też nie, więc razem stracimy dziewictwo.
– No, co ty na poważnie, ale skąd wiesz, co robić?
– Widziałem to na francuskich pornosach.
– Ale to musi boleć, obiecaj, że wyciągniesz jak zaboli.
– Obróć się proszę i zaufaj. Połóż się wygodnie na brzuchu i wypnij tyłeczek, a dłońmi rozchyl pośladki.
Z ociąganiem tak uczyniła. Ja usadowiłem się za tyłeczkiem okrakiem tak bym miał większą kontrolę gdyby chciała się wycofać. Przed oczami miałem „kakaowe oczko” naśliniłem je po prostu plując śliną i wprowadziłem palec by rozluźnić zwieracze. Teraz posiniłem główkę penisa i przywarłem nią do odbytu. Magda wzdrygnęła się, kiedy powoli zacząłem napierać na odbyt. Zwieracze bardzo powoli ustępowały szczelnie oplatając wdzierającą się żołądź.
– Ała, co za dziwaczne uczucie, chyba nie wejdzie.
– Noo, napieram i jakoś mi trudno pokonać twoją „linię obrony”.
– Nie wiem, ale jakoś instynktownie się bronią.
– To spróbuj rozluźnić je i nie napinaj tak pośladków.
W końcu pokonał mięśnie i znikł za nimi, teraz ich uścisk poczułem na trzonie. Ach, co to za cudowne było miażdżące uczucie ciasności i uścisku na „wacku”. Spodobało mi się to; wyciągałem go by ponownie napierać na zwieracze i tak kilka razy, aż poczułem, że już ich uścisk zelżał. To pierwszy etap mamy za sobą teraz by pasowało wprowadzić go głębiej. To i powolnymi ruchami zacząłem posuwać ją było to już łatwiejsze i trzon zagłębiał się Madzia zaczęła pojękiwać:
– Ojejjjjjjjj, to mnie rozrywa!
– Mnie też jakby zdzierali skórkę z napletka.
– Może to dla tego, że pierwszy raz?
– Nie bądź głupia zaraz przejdzie i będzie fajowsko.
Trochę ją to uspokoiło i puściła już pośladki zabierając dłonie. Pochyliłem się lekko nad nią podpierając się na rękach; zmienił się kąt napierania i rozpocząłem powolne dymanie odbytu zmieniając potem na miarowe. Trzon zagłębiał się coraz to głębiej, aż poczułem, że obijam się kroczem o pośladki. Wtem poczułem, że wszystko się rozluźnia i robi się przyjemnie. Wzbudziło to też Madzi aprobatę, kiedy to zaczęła wydawać z siebie pomruki zadowolenia. Przerwałem posuwanie i przełożyłem swoje nogi między jej i je rozwarłem. Położyłem się na niej wsunąłem pod nią ręce w poszukiwaniu cycuszków; namacawszy je umieściłem w dłoniach. Szepnąłem jej do ucha:
– No to teraz pokażę ci jazdę, jaką uczono mnie w szkole.
– Już jest zajebiście, co ty jeszcze chcesz mi….
– Cicho bądź, nie bądź głupia.
I teraz rozpocząłem szaleńczy galop, sypania jej dupska pozycja ta nie umożliwiała jej „rozmyślenia” się w trakcie. Dobijałem się już całkowicie do końca, a workiem przykrywałem jej pizdeczkę; czułem jej trzewia wyraźnie. Z ust Madzi wydobywały się odgłosy pojękiwania, stękania na przemiennie z pomrukami zadowolenia; na znak zgięła w kolanach nogi i piętami mnie poklepywała po tyłku. Tego było za wiele zagotowało mi się w podbrzuszu i poczułem szarpiące mnie mięśnie prącia. Zacisnąłem dłonie na cyckach i przygryzłem jej małżowinę ucha. Dobiłem do końca i znieruchomiałem, a „wacek” podrygiwał w jej czeluściach. Ciszę przerwała mówiąc:
– No zboczku dopiąłeś swego; zadowolony?
– I to jeszcze jak spełniony; dziękuję ci.
– Ale mnie piecze dupsko, czuję cały czas jakbym miała drąga.
– Ja też, czuję cały czas ten uścisk.
– Chyba nie będę mogła przez jakiś czas normalnie chodzić?
– Przepraszam, jeśli ci sprawiłem ból.
– Daj spokój przejdzie. Myśl o tym, iż straciliśmy oboje dziewictwo.
– Jesteś naprawdę cudowna, a seks z tobą to sama przyjemność.
– Ty też dałeś mi dziś wiele rozkoszy i ciekawych nowych doznań.
Penis mi zwiotczał i trochę jakby sytuacja zmusiła nas do rozdzielenia się by usiąść wygodnie, więc tak uczyniliśmy. Ale nie opuszczała nas chęć dialogu na temat tego, co się wydarzyło. Wtem przypomniałem sobie nurtującą mnie myśl:
– Aha, a o co chodzi z tą skala?
– No wiesz jakby ci to rzec; nie mierzyłeś sobie nigdy?
– Aaaaa, hmmm, może i tak.
– Dobra powiem ci ile masz „wystajesz lekko ponad nadgarstek” według skali 16-17 cm. Zmierzyłam sobie dłoń od koniuszka palca do nadgarstka. Zmierzyłam sobie też głębokość pochwy wkładając do oporu dildo. A grubość obejmując palcami kciukiem i wskazującym. I teraz wiem, który członek mnie idealnie wypełni.
– Coooo, ale wymyśliłaś niezłą sztuczkę.
– Jest jeszcze mała sztuczka by go powiększyć, takie ćwiczenie kiedyś ci je zademonstruje. A na dziś już wystarczy trzeba się ogarnąć i wrócić z chmur na ziemię.
Tak, więc oporządziliśmy się i z racji, że zrobiło się późno musieliśmy się chwilowo rozstać. A i też rozległ się płacz Natalki. Po kilku dniach Madzia zaprosiła mnie, bo ma ważna dotyczącą nas sprawę do obgadania.
– Jestem, o co chodzi?
– Usiądź, bo to, co usłyszysz pójdzie ci w pięty.
– Co ty wygadujesz gadaj normalnie.
– Zaszłam w ciążę.
– Ale jak, przecież mówiłaś…
– Jednak pomyliłam dni w kalendarzyku zawsze miałam z tym problem.
– Tak, tak, umiesz liczyć to licz na siebie.
– Powinieneś wiedzieć, że z pisiorem i piczką nie ma żartów.
– Ja pierdolę i co teraz będzie?
– Jeżeli nie czujesz się na silach do tatusiowania, to nie ma sprawy ja sobie radę dam.
W oddali słychać było płacz jej córeczki Natalki. Spadło to na mnie jak grom. Wyszedłem na ogród nerwowo paląc papierosa rozmyślałem. A szkoła, wojsko, praca jak to teraz będzie, jak to poukładać, pewnie jeszcze ślub. Różne myśli kołatały mi się po głowie. Gdy trochę ochłonąłem zacząłem to rozważać z innej perspektywy. Tak to bywa, iż przyczyną zbliżenia jednego z drugim osobnikiem bywa efektem powstania trzeciego. W końcu trzeba brać odpowiedzialność za własne czyny. Wróciłem i zakomunikowałem:
– Zaopiekuje się wami; jakoś to się ułoży.
– Brawo męska decyzja, obyś dotrzymał słowa.
– Pożyjemy zobaczymy.
Urodził się syn Mateusz, wszystko się ułożyło, a i nasze życie seksualne się rozwijało. Dzieciaki się chowały i rosły zdrowo… cdn.