Agencja rozkoszy

– Dzień dobry, pani Aneto. Mam na imię Lidia i dzwonię w imieniu Agencji „O„ on the go
– Halo, kto mówi?
– Dzwonię w sprawie pani aplikacji do naszej firmy. Wczoraj wypełniła pani nasz formularz na stronie internetowej, dotyczący pani pragnień i fantazji erotycznych. Otóż z radością informuję…
– Ja przecież tego nie wysłałam! – Dziewczyna ze strachem zasłoniła usta, zdając sobie sprawę ze mówi zbyt głośno jak na zasady obowiązujące w czytelni – przecież się rozmyśliłam i nie wysłałam jej. Rozmyśliłam się…- Dodała łamiącym się głosem.
– Ależ dobrze to rozumiem kochanie – odpowiedział jej miły, kobiecy głos – ja sama swoją pierwszą aplikację złożyłam za piątym podejściem. Trochę mnie przeraziło, kiedy przeczytałam to, co napisałam o swoich tajemnicach. – Jej glos był ciepły i przyjazny.
Dziewczyna wstała od stolika, nerwowo poprawiając okulary. Szepnęła do słuchawki „proszę poczekać’ i w pospiechu zebrała swoje rzeczy ze stolika.. Z roztargnieniem zwróciła książki do czytelni, niemal zapominając o karcie bibliotecznej. Wybiegła na korytarz, nerwowo rozglądając się i odruchowo poprawiając grube oprawki zsuwające sie z nosa.
– Już jestem, przepraszam…Halo?
– Wciąż tu jestem, nie przejmuj się. Tak wiec wracając do tematu – podjęła kobieta – twoja aplikacja dotarła do nas, mimo że była niekompletna. Dzwonię by powiedzieć, że możemy zrealizować jedną z twoich fantazji. Na dodatek, w drodze wyjątku – za darmo.
– Naprawdę? Ale ja tylko żartowałam, nie myślałam na serio, żeby…
– Moja droga, to nic złego. Zaufaj mi, ja też to przechodziłam parę lat temu. Nie chce jednak nawet myśleć jak wyglądałoby moje życie gdybym jednak się wycofała.
– Ale te rzeczy, o których pisałam…To przecież…
-…To twoja własna droga do rozkoszy, moja droga. Nie grzech, czy zboczenie – Weszła jej w słowo, ale w sposób subtelny, niczym stara przyjaciółka – to piękne fantazje, które na dodatek mogą zostać zrealizowane, jeśli sie zgodzisz.
Dziewczyna stała, oparta o parapet i nerwowo przyciskała telefon do ucha, rozglądając się sie jakby w obawie ze ktoś może usłyszeć jej rozmowę. Czuła jak serce kołacze sie jej w piersi z podniecenia. Pamiętała, co napisała w internetowej aplikacji o swoich marzeniach i upodobaniach. Wstydziła się tego, ale czuła sie bezpieczna przed ekranem swego domowego komputera. A teraz ta kobieta oferuje realizację tego, o czym sie bała wcześniej nawet myśleć.
– Tak – odpowiedziała wreszcie nerwowo, natychmiast żałując swoich słów. Czekała chwilę, wsłuchując się w ciszę słuchawki – Zgadzam się – dodała szybko jakby obawiała się, że szansa na coś tak niecodziennego może jej umknąć.

– To wspaniale, moja droga. Zaufaj mi, nie będziesz żałowała. Usługi mojej firmy są na najwyższym poziomie. Całkowita gwarancja bezpieczeństwa i dyskrecji. To firma z długoletnimi tradycjami i ogromnym zapleczem. Jesteś w dobrych rekach.
– Dobrze, dziękuję – odetchnęła dziewczyna, powoli uspokajać się. Niektórzy przechodzący obok studenci patrzyli na nią dziwnie, większość jednak, jak zwykle, ignorowała ją. – W jaki sposób i gdzie ma sie to odbyć? Ja mieszkam z mamą i…
– Tym się nie przejmuj. Pamiętasz swoją fantazję z biblioteki, o której napisałaś? To właśnie tam się odbędzie sesja.
– Jak to? W bibliotece?
– Dokładne instrukcje otrzymasz SMS-em jutro.
– Już jutro?! Ale przecież ja się muszę uczyć, a za kilka dni mam egzamin…
– Do usłyszenia jutro. – Kobieta przerwała jej łagodnie – Nie przejmuj się niczym, pozwól, że resztą my się zajmiemy. Do usłyszenia, pani Aneto i życzę niezapomnianych wrażeń.
Dziewczyna chwilę stała oparta o parapet, z niedowierzaniem patrząc na słuchawkę. Wreszcie otrząsnęła się i wyszła na zewnątrz. Dzień był pochmurny i zimny, a na domiar złego zaczął padać deszcz. Aneta okryła głowę teczką na kserokopie i popędziła na przystanek.

Tego wieczora nie mogła sie skupić na nauce. Przed oczami migały jej obrazy z fantazji, o których pisała w niewysłanej aplikacji. Nie mogła uwierzyć, że ktoś zobaczył na własne oczy opis jej najbardziej wyuzdanych pragnień. Na dodatek zadzwonili do niej i zaproponowali ich realizację. Czuła wstyd, przechodzący niemal w obrzydzenie do samej siebie, za myśli, które zjawiały się nieproszone w jej głowie. Jednocześnie nie mogła zaprzeczyć, że była podniecona tym, co może ją spotkać. Tajemnica, która okrywała tę agencję, z którą się przypadkiem skontaktowała, rozmowa telefoniczna z nieznajomą kobietą, niewysłana aplikacja z opisem jej pragnień – to wszystko jeszcze bardziej rozbudzało jej wyobraźnię i rozpalało jej ukrytą, dziką naturę, której się wstydziła i bała się.
Wreszcie z westchnieniem zamknęła książkę i wstała zza biurka. Na palcach podeszła do drzwi i nasłuchiwała chwilę. Na dole usłyszała znajomą muzykę czołówki „mody na sukces„, ulubionego serialu jej mamy. Cicho zamknęła drzwi i przekręciła zamek.
Sama przed sobą przyznała, że było to głupie zachowanie. Miała 23 lata, studiowała i miała własny pokój, w którym miała prawo do prywatności. A jednak wobec własnej matki starała się być wciąż grzeczną uczennicą, z której mogła być zawsze dumna. Nienawidziła się za to.
Wyciągnęła zza szafy duże lustro w drewnianej, dębowej oprawie. Oparła je o ścianę pokoju i stanęła naprzeciw. Krytycznym wzrokiem przyjrzała się sobie. Była szczupła, miała niewielkie, okrągłe piersi ze sterczącymi śmiesznie, według niej, sutkami, płaski brzuch z niewielka myszka na lewym biodrze. Włosy koloru mysiego, jak zwykła je nazywać, miała związane w wygodny kucyk. Najbardziej nie lubiła w sobie swojej bladej, zdawało się jej, woskowobialej skóry. Oraz sterczących kolan i dużych stop.
Patrzyła na siebie z niechęcią, myśląc o tym, że jutro, jeśli dojdzie do spotkania, na które się zgodziła, będzie musiała się rozebrać przed nieznajomym mężczyzną. Napawało ja to lękiem, choć i dziwną, niespokojną ekscytacją.
Wreszcie zaczęła się rozbierać. Szybko zdjęła bluzkę i stanik, starając się nie patrzeć w lustro na swoje odbicie. Następnie zsunęła luźne spodnie do medytacji, w których lubiła bywać w domu. Stała teraz jedynie w białych majtkach. Wyprostowała plecy. Zrobiła minę pewnej siebie, seksownej kotki i przesunęła dłonią po biodrze. Chwilę gładziła swoje piersi, prężąc się przy tym, niczym na planie filmu erotycznego. Przez moment wydała się sobie piękną i ponętną. Wtedy jej wzrok padł na czarne włoski łonowe wystające spod bielizny. Postanowiła zająć się tym wieczorem, po kąpieli.
Zsunęła majtki i rzuciła je w kąt. Widziała siebie teraz w całości – była całkowicie naga, słaba i delikatna. A jednocześnie czuła w sobie narastający ogień. Wiedziała już, że chce tego pragnie rozebrać się przed obcym mężczyzną, pozwoli mu się dotykać, wszędzie i jak tylko zechce. Wstydziła się swego ciała, ale pragnęła, aby On, na tę chwilę, widział w niej obiekt pożądania i namiętności.
Uklęknęła tyłem do lustra i sięgnęła dłonią między uda. Palcami odnalazła gorący wzgórek i przesunęła po nim dłoń. Zamknęła oczy i z westchnieniem wyprężyła się do tylu. Powoli, w wyczuciem palce wędrowały w gorę i w dół po miękkim futerku, lekko trącając najwrażliwsze rejony. Wreszcie przycisnęła mocniej dłoń, trąc mocno swoją wilgotną łechtaczkę. Druga dłoń odruchowo prześlizgnęła się na biust i mocno ścisnęła twardy sutek. Tak mocno, że syknęła z bólu.
Opadła na podłogę. Z rozpostartymi nogami leżała na brzuchu, na zimnej podłodze, pieszcząc się intensywnie. Dwa palce włożyła głęboko w swoje wnętrze, rytmicznymi ruchami bioder dociskając dłoń do swego łona. Druga ręką sięgnęła do tylu i zaczęła mocno drapać i gnieść swoje pośladki.
Wyobraziła sobie, że robi to na oczach obcego mężczyzny. Nie. Mężczyzn! Siedzą wokół niej z papierosami w dłoniach i obserwują bez słowa, beznamiętnie. Każą jej robić te wyuzdane rzeczy i nie chcą słyszeć słów sprzeciwu. Myśląc o tym, posłusznie kręciła tyłeczkiem i mocno, gwałtownie drażniła swoją szparkę „ Czy tak dobrze, Panie?” – Mówiła w myślach – „Czy podoba ci się moja mokra cipka?”
Zagryzła wargi, by matka nie usłyszała jej jęków. Podciągnęła się i wypięła pupę. Klęczała z szeroko rozłożonymi udami, tak by jej wymyśleni obserwatorzy mogli dobrze się przyjrzeć jej szparce, by nabrali na nią apetytu i zechcieli ją mocno, brutalnie zerżnąć.
Coraz mocniej i szybciej tarła swoja rozpłomienioną łechtaczkę, czując wilgoć na swoich dłoniach. Zaciskając zęby czekała na nadchodzącą implozje w swoim wnętrzu.

Chciała, aby Oni, jej niewidzialni Władcy, widzieli jak drży z rozkoszy, jak oddaje się we władanie pożądaniu, by mogli po wszystkim, gdy będzie już półprzytomna po przeżytej ekstazie, wejść w nią, jeden po drugim i rżnąc jak tanią dziwkę, a na koniec wytrysnąć na jej drżące spocone ciało, zalewając ją gorącą lawą nasienia.

Ta wizja przerwała ostatnia zaporę i rozszalała fala orgazmu zalała jej ciało. Mocno zagryzając usta, pojękiwała cichutko, nie przerywając pieszczot. Jej ciało dygotało i wiło się po podłodze. Aż do momentu, kiedy bez sił opadła na chłodne deski parkietu.

Następnego dnia do południa siedziała jak na szpilkach, nie mogąc skupić się na zajęciach. Zwykle telefon miała wyłączony podczas zajęć. Dziś jednak ustawiła opcję wibracji i trzymała go w kieszeni spodni. Udając, że słucha wykładu, z napięciem oczekiwała wiadomości. Dodatkowo w skupieniu przeszkadzało jej lekkie swędzenie w okolicach łona – wczoraj wieczorem, po raz pierwszy w życiu postanowiła się tam ogolić. Posiadała, na szczęście, odpowiednie narzędzia – żel i golarki, których używała do golenia nóg. Jednak golenie cipki okazało się dużo bardziej skomplikowanym i czasochłonnym zabiegiem niż się spodziewała. Na szczęście jej mama wyszła wieczorem do sąsiadki na plotki, więc miała wystarczająco dużo czasu by zrobić to dokładnie i ostrożnie, by nie zaciąć się w tym delikatnym miejscu.
Przypomniała sobie, jak siedziała nago na zimnych kafelkach łazienki, przed lustrem ustawionym na podłodze i ostrożnie odsłaniała kolejne skrawki gładkiej skóry spod białej warstwy pianki do golenia. Gdy skończyła zabieg, z zadowoleniem stwierdziła, że podoba się sobie tak gładka i delikatna.
Aż podskoczyła, gdy poczuła wibrowanie telefonu w spodniach. Sięgnęła nerwowo by odczytać wiadomość.
– ‘‘ I ty możesz zostać milionerem. Wyślij do nas SMS o treści…„
– Cholera! – Syknęła i nerwowo włożyła telefon do kieszeni
Podniosła wzrok i dostrzegła ze kilka osób, łącznie z wykładowcą, patrzą na nią. Czuła jak gorąca purpura przepływa przez jej twarz. Wykładowca na szczęście uśmiechną się tylko i bez słowa podjął temat wykładu. Czuła jak serce kołacze się jej w piersi. Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Na szczęście wykładowca właśnie podziękował za uwagę i zabrał się za wycieranie notatek z tablicy.
Aneta zgarnęła książki i wymknęła się razem z pozostałymi, ukradkiem łapiąc spojrzenie młodego wykładowcy. Uśmiechnął się i skinął głową na pożegnanie. Znów poczuła, że czerwieni się jak nastolatka. „Co się ze mną dzieje do cholery? Zachowuję się jakby cały świat poznał moją tajemnicę’’ – zganiła się w myślach.

– Hej, jak leci – omal nie wpadła na chłopaka, który zagadną do niej na korytarzu. Podniosła głowę i odruchowo poprawiła okulary. Karol uśmiechnął się i przechylił głowę na bok.
– Wszystko u ciebie w porządku? Wydajesz się dzisiaj bardzo spięta.
– To egzaminy – wypaliła – no wiesz, anatomia porównawcza…
– A tak, tak. Coś mi się kojarzy. E, tam to za tydzień. Może tak dla rozluźnienia przeszłabyś się ze mną, na kawę?
– Nie, nie – odparła odruchowo – nie pije kawy. Ja, musze…
W tym momencie poczuła wibrowanie w spodniach. Zamarła na chwile, zdezorientowana. „Chłopak, o którym myśli od 2 lat właśnie zaprasza ja na kawę, a ona ma w planie jakieś dziwne spotkania z nieznajomymi z podejrzanej agencji. Idiotyzm. Cholera”
Telefon zawibrowal poraz kolejny. Karol roześmiał się i po kumpelsku wziął ją za ramie, kierując w stronę wydziałowej kawiarni.
– No, już. Idziemy, zanim cie stresy zjedzą. Co powiesz na kremówkę papieska?
– Tak, super – zgodziła się i dała się poprowadzić, przyciskając nerwowo książki do piersi, jakby chciała zasłonić przed światem swoje tajemnice.
Gdy Karol poszedł zamówić kawę i ciastka, drżącą ręką wyjęła telefon.
– „Jedna nowa wiadomość’’- otworzyła natychmiast.
– „Przyjdź do czytelni przy ratuszu, pół godziny przed zamknięciem. Czekaj na wiadomość. Zrelaksuj się, to będzie najpiękniejszy dzień Twego życia:) xxx”
-Wiadomość od wielbiciela? – Zagadną Karol, stawiając filiżanki na stole – wiesz, moja dziewczyna zawsze mnie podejrzewa, kiedy odbieram SMS -y. Na początku to było nawet słodkie, ale czasem irytuje. No, nie ważne. Wiesz, kogo wczoraj spotkałem?…
Na dalszy ciąg rozmowy nie zwracała więcej uwagi niż wymagała tego grzeczność. Po pierwsze, dlatego, ze właśnie się dowiedziała, że obiekt jej westchnień ma dziewczynę. Lecz przede wszystkim myśli nie przestawały teraz krążyć wokół wieczornego spotkania. Wciąż odczuwała lęk i zdenerwowanie. Wiedziała jednak, że wewnętrznie była już na to gotowa.
Zgodnie z poleceniem przyszła do czytelni ratuszowej o wpół do szóstej. Był to stary, historyczny budynek, w którym, przed wojna, znajdowała się siedziba Sądu Rejonowego. Miał pobielane, choć wymagające renowacji ściany, niewielkie, wąskie okna i wielkie dębowe drzwi z ozdobnymi okuciami. Na szczycie kamiennych schodów po bokach wejścia stały dwa kamienne lwy, z wytartymi grzbietami i wulgarnymi napisami nabazgranymi na bokach.
Nie miała pojęcia jak ma się ubrać na takie spotkanie. Włożyła więc luźne, czarne spodnie, elegancką, choć może zbyt oficjalna, jak się jej zdawało, bluzkę i ciemne okulary. Sama sobie wydała się śmieszna, ale jakoś czuła się lepiej patrząc w tej chwili na świat zza zasłony ciemnych szkieł. Mimo, że zwykle nie piła alkoholu, dzisiaj, przed wyjściem postanowiła wychylić ‘‘na szybko„ dwa kieliszki wódki, by złagodzić skurcz stresu ściskający jej żołądek.
Budynek biblioteki wewnątrz był dużo bardziej okazały niż na zewnątrz. Ciężkie, klasyczne regały zastawione były poszarzałymi tomami. Wokół panowała atmosfera skupienia, oraz jej ulubiony zapach zakurzonego papieru.
Przy dużym, klasycznym biurku siedział siwy mężczyzna w śmiesznych, maleńkich okularach na czubku nosa. Trzymał przed sobą kolorowy magazyn o ogrodnictwie, który swym kredowym papierem i kolorowymi ilustracjami kontrastował nieprzyjemnie z otaczającym go księgozbiorem. Gdy podeszła bliżej, wyciągając przed siebie legitymację studencką, uśmiechnął się chłodno i podał drewniana tabliczkę z numerem stolika, po czym wrócił do lektury.
Czytelnia, mieszcząca się w piwnicach budynku była jeszcze bardziej okazała i pełna atmosfery powagi i zadumy. Pomiędzy ciężkimi półkami stało kilka metalowych stolików i wygodne, choć wiekowe krzesła, z zamszowymi, wytartymi obiciami. Zakurzone lampy jarzeniowe oświetlały bladym światłem jedynie środek sali, pozostawiając wąskie przestrzenie miedzy ciężkimi regałami pogrążone w półmroku.
Aneta wzięła jedną książkę z półki, nie patrząc nawet na jej tytuł i usiadła przy jednym ze stolików. Czuła jak drżą jej łydki. Położyła wiec dłonie na kolanach i wzięła kilka głębokich oddechów, starając się uspokoić myśli. Mimo stresu, czuła już narastające podniecenie. To miejsce było właśnie takie jak sobie wyobrażała – ciche, tajemnicze i pełne historii. Miejsce, w którym nagość i rozkosz zdawały się być grzesznym tabu. Często wyobrażała sobie, siedząc nad książkami, że rozbiera się pomiędzy tymi zakurzonymi księgami, a obcy, tajemniczy mężczyzna podchodzi do niej, kładzie ją na jednym ze stolików, bez słowa, i robi z nią to, na co ma ochotę, a jej krzyk rozrywał martwa ciszę czytelni.

Poza nią w sali nie było nikogo. Gdzieś w głębi słyszała jedynie szum wentylatora i miarowe tykanie starego zegara. Otaczał ją zapach kurzu i starego papieru, który tak lubiła. W tej chwili wydal się jej bardzo zmysłowy i tajemniczy. Idealnie pasujący do klimatu tego miejsca i jej rosnącego podniecenia. Ściany okrywały pożółkle tapety z drobnymi, roślinnymi wzorami, wyblakłe, lecz wciąż pełne antykwarycznego uroku.
Bezmyślnie przewracała kartki, w napięciu czekając na sygnał od Agencji. Wreszcie, około 5: 45 poczuła wibrowanie telefonu. Wzięła kilka głębokich oddechów i przeczytała:
– „idź do toalety. Wejdź do ostatniej kabiny. Poczekaj tam do zamknięcia biblioteki. Nie przejmuj się niczym, wszystko jest pod kontrolą. Wkrótce spotka Cie przygoda życia.Do usłyszenia, moja droga„
Aneta odłożyła książkę na półkę i na drżących nogach przeszła do toalety, która mieściła się na końcu sali, za dębowymi drzwiami ze staroświeckim, mosiężnym zamkiem.

Łazienka pozostawiała wiele do życzenia. Pachniała zwietrzałym odświeżaczem o zapachu dzikiej roży, kojarzącym się jej z babciną szafa, co nie było jednak tak nieprzyjemne jak unoszący się zapach wilgoci i pleśni. Duże, prostokątne lustro nad staroświeckim zlewem było przebarwione i poplamione czasem oraz wilgocią. Przyjrzała się sobie i odruchowo poprawiła włosy. W słabym świetle żarówki wyglądała blado i niezdrowo, stwierdziła. Mimo to uśmiechnęła się do siebie i rozpięła dwa guziki bluzki. ‘’Kości zostały rzucone’’ – pomyślała i wzięła głęboki oddech.
Mimo że czuła własne serce kołaczące się ze strachu, zgodnie z poleceniem weszła do ostatniej z trzech kabin i usiadła na zamkniętej, drewnianej pokrywie sedesu. Poczuła się śmieszna, zagubiona i głupia, siedząc tu, zamknięta i czekająca na coś, co mogło się okazać głupim dowcipem lub podstępem jakiegoś zboczeńca. Ale czuła, że cokolwiek się wydarzy, pragnie to przeżyć. Po to, by pokonać swoja własną słabość
Światło w łazience zgasło. Poczuła jak serce zamiera w niej na moment. Gdzieś w głębi budynku usłyszała głuchy odgłos zamykanych, ciężkich drzwi i zgrzyt starego zamka. Więc jednak została tu – wewnątrz starego budynku biblioteki, w jej piwnicach, z jakimś obcym mężczyzną czekającym na nią. Poczuła, że zaczynają ją ogarniać wątpliwości i panika. Pozwoliła się zamknąć w pułapce, nikt nie wie gdzie się znajduje, nikt nie usłyszy jej krzyku…
Wibracja telefonu w kieszeni wyrwała z jej ust urwany krzyk. Sięgnęła szybko, drżącymi palcami odblokowując aparat. Surrealistycznie odczula, jakby światło ekranu i słowa wiadomości były ostatnią przystanią normalnosci w całej tej sytuacji
– „Jestem z Ciebie dumna, skarbie. Wszystko już gotowe. Wróć ostrożnie do czytelni. Niech się stanie to, na co czekasz. Nie obawiaj się, wszystko to jest tylko dla Ciebie„
Wzięła głęboki oddech i wyszła na drżących nogach. Dotykając po omacku ścian odnalazła drzwi.
Pomieszczenie czytelni było pogrążone w półmroku. Stoliki i krzesła zostały odsunięte pod ścianę. Na jednym ze stolików stała oliwna lampa. Obok niej leżał półmetrowy, drewniany liniał, zwój białej liny i połyskujący srebrem niewielki wibrator. Obok stolika siedział szczupły, przystojny mężczyzna o czarnych oczach. Przywitał ją uśmiechem i skinął.
– Wiesz, po co tu jesteśmy prawda? Zaufaj mi, nic ci nie grozi. Jesteśmy tu tylko po to by odnaleźć w tobie szczęście. – Odczekał chwile, po czym wstał i podszedł do niej wolno. Ujął jej twarz w dłonie i pocałował lekko w czoło. Jego dotyk był delikatny, lecz jednocześnie pełen męskiej siły. Miękki głos, zapach i dotyk mężczyzny przełamały wreszcie ostatnie bariery, które zamykały ją przed tym nowym, niezwykłym doświadczeniem.
– Jestem gotowa…- Skinęła wreszcie głową i zaczęła rozpinać bluzkę…- Powiedz, co mam robić …

… Obudziła się w środku nocy w swoim łóżku. Z trudem przypomniała sobie jak znalazła się z powrotem w swoim domu – mężczyzna pomógł jej się ubrać, odprowadził do głównego wyjścia i wsadził do taksówki, czekającej tam na nią. Kierowca bez słowa zawiózł ją pod dom i życzył spokojnej nocy…
Wydarzenia z bibliotecznej piwnicy zlewały się w jedną, ekstatyczna malignę, przerywana raz po raz przez eksplozje orgazmów. Nie miała pojęcia ile razy zdawało się jej, że za chwile skona z rozkoszy, gdy na moment opadała bez sił, by po chwili dać się porwać kolejnej fali przyjemności. Raz po raz zanurzała się w nirwanie zmysłów, a jej drżące ciało wciąż prosiło o więcej.
Teraz, kiedy opadły emocje, podniecenie i rozkosz, zaczęła przypominać sobie co się właściwie wydarzyło w czytelni. Dały o sobie znać obolałe pośladki, które przyjęły niezliczona ilość razów najpierw drewnianym liniałem przez spodnie, potem dłonią w nagie pośladki. Poczuła sztywność i lekkie otarcia tam, gdzie trzymały ją więzy. Najpierw na nogach, gdy stała pochylona z wypiętymi pośladkami, oczekując w napięciu na kolejne razy. Następnie, gdy kazał jej klęczeć nago na stole z czołem na zimnym blacie, także dłonie miała skrępowane. Wspomnienie to jednak nie wywoływało w niej leku czy niechęci. Przeciwnie, – gdy więzy gładkiej liny unieruchamiały jej ciało, umysł zdawał się otwierać jeszcze bardziej na doznania. Jak gdyby oddając swoja wolność, pozwalała sobie odczuwać więcej i intensywniej. On najwyraźniej wiedział o tym i z kunsztem wirtuoza grał na jej podnieceniu i rozkoszy, trącając struny jej drżącego ciała.
Dziewczyna leżała teraz na łóżku, czując gorąco swego ciała. Odrzuciła na bok kołdrę i położyła dłonie na brzuchu. Pod skora mięśnie wciąż lekko pulsowały i delikatnie drgały, jak gdyby poruszane wciąż nieprzebrzmiałymi echami orgazmów. Delikatnie dotknęła swojego nagiego łona. Poczuła lekki, piekący ból łechtaczki. Nic dziwnego, po tym, co jej własne, jak i dłonie tajemniczego mężczyzny robiły z nią tego wieczora. Także we wnętrzu doznala lekkiego mrowienia, na wspomnienie rozkosznych tortur zadanych jej szparce palcami i srebrnym wibratorem.
Westchnęła, czując, że wspomnienia sprzed kilku godzin na nowo zaczynają rozbudzać jej zmęczone ciało. Próbowała zasnąć, jednak obrazy i wrażenia powracały do niej miękkimi, przyjemnymi falami.
Przypomniała jeszcze, co kazał jej robić, podczas gdy poddawał ją kolejnym, coraz intensywniejszym pieszczotom. Najpierw, gdy stała oparta na łokciach o stolik, polecił jej na głos czytać fragment książki. Gdy przerywała, po kolejnym bolesnym razie, rozkazał jej wracać do czytania. Później, gdy już była rozebrana i klęczała nago na stoliku musiała powtarzać różne rzeczy, które początkowo nie przechodziły jej łatwo przez usta:
– Powiedz ‘‘Jestem piękna! „- Rozkazywał – Głośniej! Głośniej! Krzycz „Pragnę rozkoszy„, „Pragnę szczęścia„, „Kocham siebie„…
– Teraz, gdy powtarzała to sobie cicho we własnym, ciemnym pokoju, brzmiało to dziwnie. Jednak czuła wewnętrznie, że zaczyna w to wierzyć i cieszyc się z tego..
Zerwała się z łóżka i zapaliła światło. Lustro wciąż stało oparte o ścianę, dzięki czemu widziała siebie w całej nagiej okazałości. Przesunęła opuszkami palców po twarzy, szyi, chwilę głaskała swoje okrągłe, piękne piersi. Dotyk sprawiał jej przyjemność a widok własnej nagości zachwycał jak nigdy przedtem. Z uśmiechem przyjrzała się swoim zaczerwienionym pośladkom i klepnęła się dłonią, wywołując lekki, podniecający ból.
Patrząc we własne oblicze klęknęła naprzeciw lustra i rozłożyła szeroko uda, tak by widzieć w całej okazałości swoją kobiecość. Wolno błądziła po niej dłońmi, ostrożnie rozchylając płatki warg. Przyglądając się ruchom własnych palców wsunęła je głębiej, z przyjemnością odnajdując rozkoszna wilgoć. Rozprowadziła ja wokół szparki i łechtaczki, po czym patrząc sobie w oczy z uśmiechem rozpoczęła taniec palców z gorącą perełką. Zagryzając wargi z zachwytem patrzyła w swoją własną twarz drżącą z podniecenia, zmieniającą się pod dotykiem rozkoszy. Wreszcie jęknęła cichutko, gdy ciepły dreszcz orgazmu przeszył jej ciało. Chwile zamarła w tej pozycji, patrząc na swoje drżące ciało – bez wstydu i z radością. Wreszcie rozluźniła się i pozwoliła, aby senność i zmęczenie opanowały jej ciało. Wczołgała się do ciepłego łóżka i owinęła się w miękką, rozkoszną kołdrę. Zasnęła z uśmiechem na ustach.

….

W przestronnym gabinecie o ścianach obitych mahoniową boazerią, cicho mruczały płomienie w kominku. Obok, na wózku inwalidzkim siedziała starsza kobieta. Miała około 60 lat, białe jak mleko włosy zawiązane w kok, przewiązane błękitną wstążką. Była pochylona nad cieniutkim, kryształowym panelem monitora, a jej szczupłe palce bezszelestnie poruszały się po dotykowej klawiaturze, wbudowanej w blat marmurowego biurka.
– Wejdź, proszę – powiedziała łagodnym głosem, nim jeszcze rozległo się pukanie
Ciężkie, drzwi rozsunęły się cicho. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna o czarnych oczach. Ukłonił się lekko i z szacunkiem stanął naprzeciw biurka starszej pani.
Kobieta dokończyła pisanie i uniosła twarz, z ciepłym uśmiechem.
– Witam, Milady. Przyniosłem nagranie dzisiejszej sesji – powiedział mężczyzna, po czym wyciągnął przed siebie dłoń, na której leżał wielobarwny kryształ.
– Och, dziękuję. – Kobieta podjechała do niego i wzięła ostrożnie w dłonie świecący przedmiot i z uśmiechem przymknęła oczy. Chwile milczała, jak gdyby wsłuchując się w coś – Jak zwykle wspaniale się spisałeś, mój drogi – Odpowiedziała wreszcie, łagodnym głosem.
– Dziękuję, pani Lidio.To była czysta przyjemność – mężczyzna odpowiedział uśmiechem i skłonił się lekko.
– Oczywiście. Prawda, że to wspaniała istota? Tak młoda i piękna. A tak pełna smutku i wstydu – dodała z zadumą – Dziękuję, mój drogi. Odpocznij i zrelaksuj się. Jutro czeka nas kolejny pracowity dzien.
Mężczyzna ukłonił się jeszcze raz i wyszedł. Kobieta chwilę jeszcze z uśmiechem oglądała kryształ, mieniący się setkami kolorów, po czym podjechała do jednej ze ścian, okrytych szlachetnym drewnem. Jeden z paneli rozsunął się, odsłaniając długą półkę wyłożoną czarnym aksamitem, na której leżało kilkadziesiąt podobnych kamieni. Kobieta ułożyła delikatnie klejnot na jedno z pustych miejsc i uśmiechnęła się do siebie…

Scroll to Top