Anioł z sąsiedztwa

….Aniołem być….

To zawsze była jedynie sfera marzeń, często wydawała się jednak tak bliska że prawie namacalna. Ja czyli, 20 letni student i ona 38 letnia mężatka. Wiele razy zastanawiałem się co ciągnie młodych mężczyzn do o wiele starszych kobiet lecz jednoznacznej odpowiedzi chyba nigdy nie znajdę. Może to ich życiowe doświadczenie, zarówno jeśli chodzi o życiowy staż jak i o świadomość swoich potrzeb…a może po prostu ich silny charakter który pozwala im w pełni korzystać ze swoich walorów. Takie kobiety wiedzą czego chcą a co najgorsze (a może właśnie najlepsze?), potrafią to skrzętnie wykorzystać. Jej jednak nigdy nie posądziłbym o celowe prowokowanie lub cokolwiek co mogłoby mieć związek z niewiernością. Renata bo tak miała na imię, zdecydowanie wyróżniała się ze swoich rówieśniczek w naszej okolicy. Średniej długości naturalne blond włosy, w które chciałoby się wpleść palce i godzinami gładzić jej kosmyki. Druga dłoń natomiast przyciągana jakby przez magnes spoczęła by na jej twarzy, dodajmy twarzy anioła. Cera bez skazy, podkreślana jedynie bardzo delikatnym makijażem bo niby w jakim celu poprawiać perfekcję boskiego stworzenia? Dołki kiedy się uśmiecha…bielutkie ząbki… no i śliczne dosyć duże oczęta, którymi potrafi się wpatrywać tak przenikliwie a zarazem niewinnie że aż ciarki człowieka przechodzą. Dopełnieniem jej niemal idealnego wyglądu jest ciało, o które zresztą potrafi zadbać. Wieczorny jogging, częste wizyty na basenie no i aerobik który z tak wielkim zapałem uprawia w zaciszu domowym. Jakieś 170 cm wzrostu, średniej wielkości biust i naprawdę bardzo zgrabna pupa. To właśnie obraz mojego prywatnego anioła. O gustach się nie dyskutuje, jednemu będzie sie śnić po nocach a inny szybko o niej zapomni, jednak wielu mężczyzn którzy mieli okazję ją zobaczyć, porozmawiać i spędzić z nią odrobinę czasu, podziela moje zdanie. Oczywiście zdaje sobie sprawę że natury nikt nie oszuka i nie jest to nastolatka o cudnie sprężystym ciele i innych przywilejach wieku “naście”, ale posiada to coś co wręcz zwala mnie z nóg. Jako ze ja sam należę raczej do osób śmiałych, którzy z podniesionym czołem idą przez życie, tak więc miałem wiele okazji by przekonać się o jej oddziaływaniu na mnie samego….

….Anioła znać….

Renata wraz z mężem i dwójką dzieci, wprowadziła się na nasze osiedle domków jednorodzinnych dobrych kilka lat temu. Obrzeża Krakowa, miasta smoka, magicznego klimatu rynku głównego i jak się okazuje fantastycznych kobiet. W pierwszym momencie była to niejaka atrakcja dla całej naszej lokalnej społeczności, bo przecież pojawił się ktoś nowy wśród nas. Plotki, pogłoski a może nawet mity szybko jednak ucichły, gdyż “nowi” okazali się być bardzo przyjaźnie nastawionymi ludźmi którzy nie robią problemów sąsiadom, a wręcz przeciwnie. W tamtym okresie szczerze mówiąc nie dotyczyło mnie to zainteresowanie gdyż jako młodzieniec miałem “ważniejsze” sprawy na głowie, typu szkoła, koledzy i inne dziecięce załatwienia. Teraz moje postrzeganie pani Renatki znacznie się zmieniło. Od pewnego momentu zdałem sobie sprawę jak wielkie wrażenie wywiera na mnie ta kobieta. Starałem się prowokować sytuacje w których mógłbym poznać ją bliżej, dokładniej jej się przyjrzeć no i wreszcie nacieszyć się jej towarzystwem, bliskością. Jak się później okazało….nawet nie źle mi to wychodziło.

*** *** *** ***

Ze swoimi sąsiadami zawsze miałem świetne układy, między innymi dlatego ze ich dzieci były moimi rówieśnikami. Dzięki temu bardzo często goszczę na różnorakich imprezach typu: grill, imieniny itp. A wspomnieć muszę że na takie uroczystości schodzą się sąsiadujące ze sobą rodziny. Jest to pewnego rodzaju łączenie się pokoleń..oni czyli małżeństwa z dosyć sporym już stażem i my czyli młodzież w wieku studenckim która dopiero wchodzi w prawdziwą dorosłość.
Urok takich spotkań jest niesamowity, a to dlatego ze nikt nie traktuje nikogo z góry. Wszyscy zwracają się do siebie po imieniu i świetnie się dogadują. W komunikacji pomaga oczywiście alkohol, który pochłaniany jest często w zastraszającym tempie. Najbardziej cieszy mnie jednak to że mogę liczyć przy okazji tych imprez na spotkanie z obiektem moich westchnień….Renatą. Oczywiście nigdy nie przychodzi samotnie, zawsze dumnie towarzyszy jej mąż który zresztą jest świetnym facetem z którym można pośmiać się ale i poważnie porozmawiać.
No cóż, zawsze powtarzam “lepszy rydz niż nic” więc narzekać nigdy nie narzekałem i nie mam zamiaru tego teraz robić. Szczególnie zapadło mi w pamięci jedno ze spotkań.

Zabawa trwa w najlepsze… Alkohol zrobił swoje, humory dopisują a ja tylko ukradkiem spoglądam na Nią. Siedzi przy stole z jedną nogą założoną na drugą. Bardzo powoli porusza stópką wisząca w powietrzu, zatacza nią koła. Niby nic a jednak moje oczy dostrzegają ten szczegół, nie chce się zdradzić wiec co jakiś czas dorzucam swoje 3 grosze do rozmów biesiadników. Zaraz jednak mój wzrok znów spada na Renatę i przeszywa ją na wylot. Każde jej mrugnięcie, każde zalotne oblizanie warg po skosztowaniu lampki wina, każdy gest….wszystko to pochłaniam i analizuje. W głowie lekko szumi od alkoholu, ale wiem że nie mogę wyjść w jej oczach na stereotypowego studencika pijaka. Chce być bliżej niej, ale w tej konfrontacji brakuje mi odwagi jaki nigdy przedtem, ograniczam się więc tylko do żartów od czasu do czasu i przyjaznych niby nic nie znaczących uśmiechów. Emanuje z niej wręcz elegancja i niewinność. Nie, nie twierdze że to osoba zadufana w sobie ale potrafiąca subtelnie podkreślić swoją kobiecość. Strojem: bo ma na sobie elegancką białą koszule…z guzikami które zapięte są ot w sam raz…ani nie o jeden za wysoko ani nie o jeden za nisko….elegancki czarny i gruby pasek, luźno owinięty wokół talii który miał tylko pozorować przytrzymywanie czegokolwiek…nogi okryte przez dżinsy ściśle je opinające, dzięki czemu uwydatniły odpowiednie miejsce i podkreśliły długie nogi mojego anioła. Stópki natomiast ubrane były w bardzo popularne ostatnimi czasy baletki, co dodatkowo dodawało kobiecości Renacie. Ciężko mi z tym wszystkim, podniecenie narastało coraz bardziej, dookoła pełno ludzi a Ona siedzi tak dumnie a zarazem niewinnie zaledwie kilka kroków ode mnie. Nagle coś sie dzieje, odwraca twarz w moją stronę, widzę tylko jej radosny uśmiech i jakby mrugnięcie (a może to tylko wyobraźnia zadziałała?)…staram się nie wypaść na idiotę i odwzajemniam uśmiech. Nie poznaje Jej jednak a raczej jej zachowania, unosi się z krzesła a następnie wyciąga w moim kierunku dłoń i bardzo ciepłym głosem pyta czy zostanę jej tancerzem. Chyba nie udaje mi się uniknąć błazenady, wlepiam w nią oczy i szeroko otwieram usta. W takim stanie muszę wyglądać wręcz komicznie a co najgorsze stan ten trwa już dobrych kilka sekund. Wreszcie zbieram się w sobie, przywołuje się do porządku i jakby nigdy nic wstaję z krzesła.

Jestem od niej wyższy, mam 190 cm wzrostu więc można by sądzić ze to moja młodsza koleżanka (ehh co ja bym za to dał….) która porywa mnie właśnie w tany. Idziemy w sam środek zabawy, to ona mnie prowadzi a ja jedynie podziwiam jej figurę i grację z jaką sie porusza. Staje, odwraca się do mnie i już chce zaczynać ale nie, to nie jest dobre miejsce na taniec pomyślałem. Jeszcze jesteśmy za blisko, przecież jej mąż ma nas cały czas na widoku pomimo swojego zamroczenia alkoholem. Wiem że to tylko taniec ale ja chciałem sie upajać ta chwilą i przedłużać ja w nieskończoność, a małżonek mógłby być, nazwijmy to przeszkodą. Delikatnie więc położyłem rękę na jej biodrze i dałem do zrozumienia ze to nie nasze miejsce. Nie oponowała i dała się wyciągnąć troszkę dalej gdzie byliśmy poza zasięgiem wzroku jej męża, zasłonięci przez inne tańczące pary. Muzyka płynie z głośników…nie jest za wolno, nie jest za szybko. Tańcząc rozmawiam z nią o moich studiach..o pracy…o planach na przyszłość. Staram się mówić z sensem aby nie dać poznać po sobie podniecenia. Ale czuje jak pocą mi sie ręce, czuje jej oddech na swojej szyi a co najgorsze czuje że nie zdołam ukryć przed nią swojego wzwodu. Jak na złość ona bawiąc się w najlepsze zbliża swoje ciało do mojego, teraz już wiem że tego nie ukryje. Ociera się o mnie sprawiając mi niewyobrażalną przyjemność a przy tym ona sama świetnie się bawi. Nie daje poznać po sobie ze coś wyczuwa, wciąż rozmawia i wciąż tak serdecznie sie uśmiecha eksponując swe białe ząbki. Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego, z jednej strony chce uciec jak najdalej by nie spalić sie ze wstydu a z drugiej strony pragnę by ten moment trwał jak najdłużej. W końcu przychodzi wybawienie…a może bolesny powrót do rzeczywistości?

– Dziękuje Ci, jesteś naprawdę świetnym tancerzem – oznajmia z tym urzekającym uśmiechem na twarzy Renata.
– Cała przyjemność po mojej stronie Reniu, zresztą przy Tobie nawet kawałek pniaka ruszał by się jak Maserak- zażartowałem wątpliwej jakości tekstem.
– No no, już nie słódź mi tak bo się rozpłynę – zakończyła nasze pełne kurtuazji podziękowania i skierowała się w stronę swojego miejsca przy stole.

Idę za nią i trochę żałuje że to już koniec tańców, ale cóż wszystkiego mieć nie można. Na poprawę humoru zastałem obraz jej małżonka który mocno zmęczony dzisiejszymi wybrykami, oparł głowę o stół i odpłynął w krainę słodkich snów. To okazja dla mnie by jeszcze potowarzyszyć Renacie dzisiejszego wieczoru.

– No i znów to samo, czasem aż mi wstyd za niego – powiedziała spoglądając na męża
– Dzisiaj trzeba mu wybaczyć, w końcu mamy się bawić a on jak widać bawił sie świetnie – wtrąciłem by trochę ostudzić jej złość.
– Teraz niech sobie śpi ale kiedy go rano dostane w swoje ręce to….- pogroziła palcem i zaśmiała się rozbawiona całą ta sytuacją.

Dookoła mało kto orientuje się jeszcze w sytuacji, co tylko zachęciło mnie do dalszych konwersacji z moją muzą. Rozmawiamy, śmiejemy się i po raz pierwszy czuje że ona jest moim ideałem nie tylko ze względu na swoją atrakcyjność fizyczną ale i wspaniałą osobowość którą niejednokrotnie zjednywała sobie tak wielu znajomych. Mam ją obok siebie, chyba nie zauważyła kiedy przysunąłem swoje krzesło bliżej. Jest na wyciągnięcie ręki, co udaje mi się wykorzystać. Opowiadam jej pewną dosyć zabawną anegdotę i niby przypadkiem przejeżdżam palcem po jej udzie. Razem wybuchamy śmiechem a ja rozzuchwalony brakiem reakcji powtarzam manewr tyle ze tym razem to już cała dłoń. W tym momencie czuje jej dłoń na mojej, mocno ją przycisnęła i cholernie wymownie spojrzała na mnie. Co mam zrobić? Jak sie zachować? Wygarnie mi moje szczeniackie zachowanie? Nie odpowiada nic tylko wstaje puszczając swobodnie moją dłoń, przeprasza i wychodzi do ubikacji. Spuszczam głowę i załamany wpatruje się w ziemię, bijąc się w pierś i zastanawiając co ja do cholery sobie myślałem. To już nie jest stan podniecenia, nazwałbym to raczej stanem “Mea Culpa”. Po chwili wraca, przechodzi jednak obok mnie bez słowa i podchodzi do swojego męża, stara się go obudzić. On jednak z wielkim wysiłkiem podnosi swoją jakże już ciężką głowę i mamrota jej coś w stylu “Jeszcze 5 minutek kochanie”. Nie mam odwagi patrzeć na nią, spojrzeć jej w oczy i jak sądzę dać się zabić samym jej wyrazem twarzy.

Moja kolej na wycieczkę w stronę ubikacji, zostawiam więc biesiadników i w nie najlepszym nastroju udaję sie trochę ogarnąć. Stoję przed lustrem , wpatruje się w siebie i obmywam twarz wodą, bardzo zimną wodą. Potrzebuje trochę orzeźwienia po tych wszystkich pozytywnych i negatywnych emocjach. Wycieram twarz w ręcznik i wychodzę, zamykam za sobą drzwi i już chcę udać się w stronę trwającej w najlepsze imprezy gdy dostrzegam Ją siedzącą w salonie. Wygląda tak niewinnie z podkulonymi blisko brody nogami a na jej twarzy ku mojemu zdziwieniu nie ma cienia złości. Delikatnie skinęła w moją stronę dając mi do zrozumienia żebym podszedł bliżej. Trochę niepewnie ale jednak wchodzę do pokoju i staje na wprost niej. Znów ten słodki uśmiech na jej twarzy który potrafi rozładować chyba każdą napięta sytuacje. Wstaje dziarsko, omija mnie i po prostu zamyka drzwi. Zostajemy sami, sytuacja niczym z filmu dlatego ciężko mi w to wszystko uwierzyć. Obracam się w jej kierunku i zauważam pewna zmianę w jej wyrazie twarzy.

– Wiesz, to było cudowne uczucie ale proszę Cie nie rób tego więcej przy wszystkich – powiedziała jakby błagalnym tonem.

Spodziewałem się raczej krzyków lub czegoś w tym rodzaju a tu taka niespodzianka.

– Przepraszam i daje słowo ze już nigdy więcej – odpowiedziałem zadowolony z przebiegu sytuacji.

…Anioła dotknąć…

Wtuliliśmy się w siebie, opanowało mnie ogromne pożądanie, czuje że pragnę jej bardziej niż kiedykolwiek. Ręką błądzę po jej plecach, zaplatam jej kosmyki włosów na swoich palcach a ona stoi w bezruchu i poddaje się pieszczotom. Delikatnie dotykam jej podbródka i unoszę jej głowę, palcem muskam wargi i czekam na jej reakcję. Wreszcie jest, rozchyla delikatnie usta składa pocałunek na mym palcu a potem delikatnie przejeżdża a po nim swoim języczkiem. Czuję tę wilgoć a zarazem ciepło bijące wprost z jej ust. Moja ręka sięga coraz niżej, z jej pleców przemieszam sie na ta słodką pupcie. Mam ją na razie tylko przez dosyć gruby materiał dżinsów, napawam się tym momentem ugniatając pośladki najpierw jedną a potem obiema rękami. Jest w moim posiadaniu, dociskam ją do siebie, teraz już nie muszę ukrywać swego wzwodu. Ona odchyla głowę do tyłu…czeka na mój pocałunek, wpijam się więc w jej szyje pieszcząc ją najpierw wargami a potem dołączam języczek. Wygina się jeszcze mocniej ale ja nie zadowalam się jedynie szyją…pocałunki schodzą coraz niżej, pieszczoty stają się coraz bardziej nachalne, staram się dotrzeć w głąb jej dekoltu. Guziki koszuli nad która tak się zachwycałem jeszcze bronią do niego dostępu ale ja nie chce poprzestawać…ona wplata dłonie w moje włosy i bawi się nimi, ja natomiast przejeżdżam swoimi wzdłuż jej talli zahaczając o piersi. Ugniatam je…chce je dostać w pełni ich piękna.

Rozpinam więc guziki jeden po drugim patrząc jej głęboko w oczy. Oboje już wiemy że to nieuniknione, musimy dać upust swoim pragnieniom. Ciężko oddycham, staram się opanować nerwy, ostatni guzik sprawia problem lecz w ferworze ogromnego pożądania, siłą rozrywam tę barierę dzieląca mnie od moich marzeń. Widzę je…krągłości wprawiające mnie w niebywały zachwyt. Otulone czarnym koronkowym stanikiem, dłonie znów wędrują na plecy by w pełni uwolnić jej piersi. Stanik opada a one zdają się wręcz przeczyć prawom fizyki, stercząc dumnie. Łapie je obiema dłońmi i zaczynam pieścić, ugniatam, podszczypuje sutki. Widzę że to jej czuły punkt, rozwiera usta i cichutko pojękuje. Żadne z nas nawet nie myśli o ryzyku nakrycia nas przez którekolwiek z gości bawiących się na zewnątrz. Liczymy się tylko my. Język penetruje tę słodką przerwę między jej piersiami, a ręce unoszą je jeszcze wyżej…co jakiś czas przygryzam raz jednego cycuszka a raz drugiego. Ten zapach, ten smak…istny obłęd. Łapie mnie mocno z głowę i z całych sił przyciąga moje usta do swoich…nasze wargi spotykają się, języki atakują się nawzajem. Żadne nie poprzestaje i nie ustępuje, emanuje z nas wręcz dzikość. Ona rozpina moje spodnie a ja odwzajemniam się tym samym, nie odrywając od siebie ust…spodnie opadają w dół..w pośpiechu ściągam buty…i pozbywam się całego ubioru prócz bokserek. Potężny wzwód odznacza się na nich, tym bardziej kiedy widzę moją muzę w samych majteczkach. Ich koronka i czarny kolor pięknie kontrastują z jej skórą. Znów zaczynamy taniec pocałunków, namiętnych a zarazem łapczywych. Czuje jej dłoń ugniatającą mojego penisa przez materiał bokserek. Momentalnie pojawia się na nich lekka plama która jest tylko zapowiedzią obfitego wytrysku. Porusza dłonią w górę i w dól doprowadzając mnie na skraj podniecenia. Staram się opanować, w tym czasie zajmuje się jej pośladkami, teraz swobodnie mogę je pieścić.

Delikatne w dotyku, aż chce się ich skosztować. To ja przejmuje inicjatywę, zbliżam usta do jej ucha i szepcze by rozsiadła się na fotelu. Posłusznie siada i z zaciekawieniem a zarazem podnieceniem w oczach oczekuje dalszych wydarzeń. Podchodzę do nie, mój penis jest na wysokości jej twarzy, dzieli nas tylko materiał moich bokserek Gdyby wiedziała ile muszę mieć w sobie samozaparcia by nie wyciągnąć go już teraz i nie wsadzić go prosto w jej gorące usta…. Wyciąga dłoń w jego stronę…chce go oswobodzić, ubiegam ją jednak i klękam pomiędzy jej nogami. Teraz już wie co ją czeka, rozchyla szerzej nogi w geście przyzwolenia. Moje usta – cieniutki materiał koronkowych stringów – jej największy skarb. Taki układ nie panował jednak długo, palcem przejechałem po materiale i wyczułem wilgoć…patrze jej prosto w oczy i zlizuje ją z mojego palca. Unosi biodra a ja łapie za cieniutkie sznureczki stringów i ściągam je rozkoszując się przy tym widokiem jej nóg. Nie dzieli mnie już nic od jej kwiatu rozkoszy, drażnię się…zbliżam swój języczek i oddalam, ona czuje mój oddech, wie że jest już tak blisko ogromnej rozkoszy. W końcu dopadam jej skarbu, chłonę jej zapach i penetruje językiem jej wnętrze… jej uda zaciskają się, moją głowę stara się zbliżyć jak najbliżej swojej cipki, wije się jak oszalała. Dołączam palce do całej tej zabawy, to tylko potęguje doznania, które i tak doprowadzają ją na skraj wytrzymałości. Dopada ją orgazm, sama pieści swoje sutki, stymuluje je, jej ciałem rzucają konwulsje..wydaje się opadać z sił. To jednak nie koniec, teraz ja powstaje na proste nogi. Nie odrywając od niej wzroku, pozbywam się bokserek. Rozumiemy się bez słów, gdzieś znika jej wyczerpanie a w jej oczach znów pali się pożądanie. Ma go w swoich rękach…składa pocałunek na jego główce a następnie językiem przejeżdża po nim od dołu do góry.

Z podniecenia tracę kontakt z rzeczywistością. Jedyne co teraz czuje i o czym myślę to przyjemność jaka płynie z jej pieszczot. Dłonie wplatam w jej włosy ale to nie ja nadaje tych pieszczot. To ona wie jak sprawić mi największą przyjemność i to ona o wszystkim teraz decyduje. Drażni przy tym moje jajeczka…bawi się nimi, są jej własnością. Wyciąga mojego penisa ze swoich ust, jeszcze raz całuje jego czubek a z ust wypływają jej soki które wydają się być dla niej nektarem. Oblizuje się lubieżnie i zbliża swe usta do moich jajeczek…chce się nimi jeszcze lepiej zająć. Raz po raz znikają jej w ustach, co daje mi niewyobrażalna rozkosz. Czuje że zbliża się koniec, nie chce tego tak kończyć. Zdecydowanym gestem obracam ją tyłem do siebie i nakazuje się wypiąć. Dostaje niewinnego klapsa i bez ostrzeżenia wdzieram się w jej wnętrze. Rozlega się jęk, nie była na to przygotowana ale teraz już wie ze tego właśnie potrzebowała. Posuwam ją tak od tyłu w morderczym tempie, oplatam ją rekami tak by równocześnie móc zabawiać się jej piersiami. Ruchami swoich bioder pomaga mi penetrować jej cipkę jeszcze głębiej. Jęki rozkoszy przeplatane są z charakterystycznym mlaskiem. Odchyla się do tyłu i zaczyna mnie całować, razem przeżywamy tę rozkosz. Nic nam więcej do szczęścia nie jest potrzebne w tym momencie. Unosi się a mój penis wychodzi z niej cały oblany jej sokami, kładzie ręce na mojej klatce piersiowej i daje do zrozumienia żebym się położył na ziemi. Ujeżdża mnie a ja staram jej sie w tym pomóc, trzymając ją za biodra…nie trwa to długo, podniecenie bierze górę.. orgazm jest tak mocny że mieni mi się w oczach, tracę orientacje, czuję jedynie że ona też szczytuje…skurcze na moim penisie są tak bardzo odczuwalne….spełniliśmy się. Opada bez sił na moją klatkę piersiową i pozostaje tak w bezruchu z zamkniętymi oczami. Jedyne co ciśnie mi sie na usta…to dziękuje Aniele.

*** **** **** ****

…. o Aniele wciąż marzyć…

Czuje czyjąś rękę klepiąca mnie po karku. Unoszę głowę i wreszcie docierają do mnie słowa.

– Wstawaj!! Impreza dobiegła końca , wszyscy się rozeszli a Ty jak zwykle chyba przesadziłeś trochę z alkoholem – więc wszystko to jedynie marzenia ściętej głowy…..?

P.S

Miłego czytania i rzetelnej oceny;) tego Wam życzę

Scroll to Top