Bal

Gdy tylko wysiadła z samochodu poczuła pierwszą falę wątpliwości. Był wieczór, czuło się już nocne powiewy zimna, a jej strój tylko umożliwiał mroźnemu oddechowi miasta dostawać się do każdego skrawka jej ciała. Drzwi samochodu otworzył jej mężczyzna ucharakteryzowany na Abrahama Lincolna, ona wybrała odważną wersję Czerwonego Kapturka. Bardzo odważną. Dekolt wyraźnie podkreślony, spódniczka ledwo zasłaniająca pośladki. Wszystko w kombinacji czerwieni i czerni. Dwa warkoczyki opadały na półnagie ramiona. Nogi okrywały rajstopy z wydzierganymi różami. Zrobiła to dla niego. Sama wahała się do ostatniej chwili, zwykle nie stara się wyglądać wyzywająco. Ostatecznie wygrała chęć przypodobania się mężczyźnie, z którym dzieliła sypialnię.
Z powodu zimna dość szybko weszli do budynku, przeszli przez foyer, by dotrzeć do sali balowej, przed którą przywitały ich interpretacje Statui Wolności, Winstona Churchilla i innych znanych osobistości. Kobieta udająca Marylin Monroe przywitała nowych gości.
– Witamy na naszym dorocznym adwokackim balu przebierańców. Życzymy państwu miłej zabawy.
Partner Czerwonego Kapturka wysforował do przodu, Kapturek wśliznął się do sali tuż za nim. W środku panował tłok, tak dużej ilości przebierańców nie widziała jeszcze nigdy. Po kilku krokach jej początkowe wątpliwości przerodziły się we wstyd. Wszyscy ubrani byli „bezpiecznie”, prawnicy obu płci starali się trzymać fason. Każda kobieta ubrana jest tak by podkreślić wdzięki, ale jednocześnie nie za wiele pokazać. A ona, cóż, od razu przyciągnęła wzrok. Jej dumny Lincoln zostawił ją dość szybko, jego czas konsumowały niezliczone uściski dłoni i wymiany uprzejmości. Pozostało jej jedynie podejście do baru i upicie się. To był jedyny pomysł, który miała.
Bar obsługiwał mężczyzna ubrany jak Królik Bugs. Zamówiła Tequilę, dobry alkohol na rozgrzanie przewianego ciała. Szybko wychyliła drugą i trzecią kolejkę. Ludzie wokół tańczyli i bawili się, Abraham Lincoln rozśmieszał kolejnego kolegę po fachu. Nadzieja prysła – Czerwony Kapturek spędzi ten bal przy barze.
Przy opróżnianiu czwartej Tequili towarzyszył jej mężczyzna, kolejny dziwoląg na tej sali. Jako jedyny ubrany był w elegancki smoking, twarz miał zadbaną, włosy starannie uczesane. Przez chwilę myślała, że to alkohol sprawił jej psikusa. Zacisnęła kilka razy powieki by upewnić się, że widzi wystarczająco dobrze. Tequilę, proszę. Mężczyzna przemówił, a ona wpatrywała się w niego niedyskretnie. Po chwili ich oczy spotkały się. Czerwony Kapturek zaczerwienił się i wrócił do wpatrywania się w barmana. Mężczyzna chwycił swój kieliszek i przesiadł się tuż obok kobiety.
– Nie jestem sam w takim razie.
– Słucham?
– Nie jestem najdziwniej ubranym człowiekiem na sali.
Kobieta zaczerwieniła się.
– A gdzie twój…wilk?
Kobieta obejrzała się w stronę Lincolna, ten był w swoim żywiole. Mężczyzna nie musiał się oglądać, wystarczyło, że widział jej oczy. Kobieta wróciła wzrokiem do barmana i wskazała palcem na kieliszek. Barman odruchowo spojrzał na mężczyznę w smokingu, jakby szukając u niego ratunku lub naturalnie biorąc go za wyznacznik trzeźwości Czerwonego Kapturka.
– Opijasz sukces?
O czym on mówi?
– Jaki sukces?
– Włożyłaś dużo pracy w ten strój. Mogę powiedzieć, że działa.
– Nie do końca.
Kobieta rzuciła wzrokiem na Lincolna. Mężczyzna uśmiechnął się.
– Palisz?
Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć. Do dwójki rozmówców podszedł Lincoln, poczuli szampana, zbyt dużą ilość.
– Kochanie, dobrze… dobrze się bawisz?
Facet w smokingu wrócił do sączenia trunku.
– Tak, tak. Wszystko gra.
– Wyglądasz świetnie w tym… stroju. W tym kapturku.
Lincoln pogładził warkocz kobiety. Ta uśmiechnęła się, ale szampan bijący od rozmówcy szybko ją otrzeźwił.
– No to dobrze, bo ja muszę… jeszcze muszę z kimś porozmawiać. Ale nie ruszaj się, bo zaraz przyjdę i cię nie znajdę.
Lincoln pogładził Czerwonego Kapturka po ramieniu, po czym skierował się w stronę kolejnego adwokackiego przebierańca. Palisz? Ponownie rozbrzmiał głos mężczyzny w smokingu.
– Rzucam, ale chętnie bym teraz zapaliła.
Nie pamięta dokładnie jak znaleźli się przed drzwiami budynku. Nie musiała się przeciskać przez tłum. Masy ustępowały przed dżentelmenem w smokingu, a tym samym przed nią. Nie czuła szturchańców łokciami, jakby obecność eleganta gwarantowała jej nietykalność.
Otrzeźwił ją dopiero powiew zimnego powietrza na dworze, ziębiący, ale i niosący zbawienną woń drogich papierosów. Poczęstowała się jednym z nich, smakowały jej.
– Długo w branży adwokackiej?
– On kilka lat, ja jestem z zupełnie innej bajki.
– Widzę.
Uśmiechnęła się. Alkohol szumiał jej w głowie, jednak powoli przestawał ją ogrzewać. Powiewy wiatru wdzierały się między jej odkryte uda. Przez chwilę jednak miała wrażenie, że zimno nie robi jej krzywdy.
– A ty skąd się tu wziąłeś?
– Nie jest ci zimno?
Pokiwała głową twierdząco. Elegant wskazał jej chodnik biegnący wzdłuż budynku. Ruszyli. Nie przeszli kilka kroków kiedy niespodziewanie poczuła materiał na swoich ramionach – smoking okrył ją ciepłem. Nie pamiętała czasu kiedy ktoś dotykał jej ramion z czułością. Alkohol dodawał jej odwagi.
– Z dołem jednak nic nie zrobimy.
Dotarli do końca jednej ze ścian budynku. Chodnik prowadził w dwie strony – prostu lub w prawo, na tyły budynku. Ta druga droga była znacznie mroczniejsza, słabo oświetlona. Miejsce odwiedzane raczej tylko przez obsługę balu.
– Mamy i ciemny las.
– Powiew przygody.
Chwycił ją pod ramię i pociągnął za sobą. Przerażało ją to, że nie miała wątpliwości. Chciała tam wejść, to był najbardziej intrygujący moment tego wieczoru. Nie pamiętała już kiedy ostatnio…
– Wygląda pusto – powiedział.
– No proszę, a więc bezbronna dziewczynka w kapturku dała się zaciągnąć w ciemny las. I co zrobi wilk?
Oparła się plecami o ścianę. Zwykle się tak nie zachowywała, w domu tego nie robiła. Teraz jednak miała okazję przyjrzeć się jego koszuli opinającej okazałą klatkę piersiową. Coś w niej pękało. A on tylko się przyglądał z rękami włożonymi w kieszenie spodni. Przeszkadzało jej to. Chciała zepchnąć rozmowę na tory mniej niewinnego flirtu. Czyżbym go nie pociągała? On tylko patrzył.
– Zapalisz jeszcze jednego?
Skinął głową w stronę marynarki, którą okryta był kobieta. We wewnętrznej kieszeni znajdowała się srebrna papierośnica i takaż elegancka zapalniczka. Podała mu przedmioty. Mężczyzna otworzył papierośnicę i zaproponował papierosa kobiecie. Muszę coś zrobić, pomyślała. Przylgnęła pośladkami do ściany, pochyliła się lekko. Mężczyzna przyglądał się jak Czerwony Kapturek otwiera usta i wyciąga lekko język. W tej pozycji zamarła na chwilę. Mężczyzna wyjął papierosa, podszedł na krok i powoli wsunął go w jej usta. Kobieta objęła papierosa językiem i ustami. Uśmiechnęła się lekko. Mężczyzna również poczęstował się narkotykiem. Oboje palili w milczeniu.
– A ty nie przyprowadziłeś żadnej damy na bal? Żaden kopciuszek…
– Podciągnij spódniczkę.
Jego słowa przez chwilę odbijały się echem w jej głowie. Nic nie zrobiła, wpatrywała się w jego oczy jakby chciała odczytać czy to co usłyszała nie było halucynacją czy marą nocną.
– Słyszałaś.
Słyszała dobrze. Teraz rzuciła okiem na jego spodnie – w okolicach rozporka i lewej nogawki pojawiło się zgrubienie. Z łatwością można było ocenić, że przyrodzenie eleganta jest pokaźne. Poza tym jednak mężczyzna nie zdradzał wzmożonej aktywności. Z jego oczu bił spokój.
– Jest zimno – odpowiedziała.
– Jakby to był dla ciebie problem.
Słusznie, ona tylko chciała uwierzyć, że to się dzieje. Zacisnęła usta na dymiącym papierosie, położyła dłonie na udach i przesunęła spódniczkę do góry. Elegant wpatrywał się w prześwitującą przez rajstopy bieliznę.
– Dziękuję.
Mężczyzna rzucił papierosa na ziemię i zgasił butem.
– Wracamy? – zapytał.
Szok i niedowierzanie. Zrobiłam coś takiego, a on…
– Coś nie tak? – spytała.
– Jest zimno, sama mówiłaś. A także zbyt wiele myśli z twojej strony.
– Będę lepsza.
Mężczyzna wpatrywał się w nią, uśmiechnął się.
– Jak?
Tym razem chwila zawahania była krótka, przestała myśleć o zimnie, które jakby zniknęło. Położyła dłonie na brzuchu i sunęła w górę, aż do piersi. Rozpoczęła ściskanie ich i masowanie. Mężczyzna przyglądał się w milczeniu.
– Tak dobrze? Jestem wystarczająco dobra?
– Odwróć się i wypnij.
Spokój, jego głos jest taki spokojny. Posłuchała, przylgnęła twarzą do ściany budynku, podciągnęła spódniczkę ponownie do góry i wypięła pośladki w jego stronę. Czekała w bezruchu. Nagle poczuła jego ciepło, czuła jak materiał o podłużnym kształcie wciska się między jej pośladki. Pragnęła. Jej biodra zostały wprawione w ruch, kręciła nimi lekko przyciskając pośladki do mężczyzny. Jego dłonie objęły ją na brzuchu, po czym sprawnie powędrowały w stronę piersi. Elegant szybko wyczuł nabrzmiałe sutki, materiał ubioru Czerwonego Kapturka przeszkadzał mu jednak. Kobieta zareagowała, zdecydowanymi ruchami wysunęła obie piersi na zewnątrz. Teraz mógł zająć się jej sutkami należycie. Zrobił to. Palcami delikatnie ciągnął sterczące końcówki. Odpowiedział mu jęk. Odwróciła się do niego przodem, ręką chwyciła za krocze. Ściskała jego zgrubienie ile sił, on cały czas był spokojny.
– Zawsze jesteś taki spokojny w takich sytuacjach.
Spojrzał na nią gniewnie marszcząc brwi.
– Spokojny?
Chwycił ją za warkoczyki i szarpnął w dół. Straciła równowagę i upadła na kolana. Odpiął pasek i guzik w spodniach, rozsunął rozporek, ciuch opadł na ziemię obnażając czarne i nabrzmiałe od wewnątrz bokserki.
– Spokojny? Pokażę ci jaki jestem spokojny. Ssij!
Bez wahania zdjęła jego bokserki, jego penis niemal uderzył ją twarz. Objęła go ustami, ale myliła się myśląc, że ma kontrolę nad sytuacją. Ręka mężczyzny, która nadal wbijała się w jej włosy, przyciągnęła jej głowę do jego podbrzusza. Szybko i bez ceregieli, dużych rozmiarów penis wszedł po sam koniec. Kobieta zakrztusiła się, wyjęła go z ust, a ślina spłynęła na jej piersi. Spojrzała z wyrzutem na mężczyznę.
– Nadal uważasz, że jestem spokojny?
– Przepraszam.
– Zwykłe przepraszam ci nie pomoże. Musisz się wykazać. Nie akceptuję płytkiego obciągania.
Kobieta spojrzała z lekkim przestrachem na dużego członka mężczyzny, wzięła głęboki wdech i włożył go do ust. Ssała, a fiut eleganta jeszcze jakby rósł w jej ustach. Podobało jej się to, czuła, że jej pragnie. Pragnie by zrobiła mu porządnego…
– Wkładaj go do końca, suko.
Soki z jej muszelki popłynęły soczyściej. Nikt tak do niej nie mówił, podobało jej się to. Zapragnęła jego kutasa, wcisnęła go aż do gardła. Wyjęła na moment by zaczerpnąć powietrza, po czym ponownie włożyła całego i zaczęła ruszać głową w tył i do przodu. Wszystko w akompaniamencie jej pojękiwania i krztuszenia. Jego ręka zwiększyła tempo, to już nie przypominało zwykłego obciągania, mężczyzna bez skrupułów penetrował jej usta. Nagle ręka zatrzymała się, penis wyskoczył z jej ust i biały płyn wystrzelił na jej twarz. Jej czoło, oczy i usta pokrył strumień spermy. Czerwony Kapturek przetarł powieki palcami, chciała wytrzeć biały sok o spódniczkę.
– Nie.
Zatrzymała dłoń.
– Zliż.
Posłusznie wsunęła palce do ust i zlizała całą spermę.
– Nie przejmuj się twarzą, wstań.
Również posłuchała, sperma powoli spływała po jej twarzy.
– Wypnij się ponownie.
Oparła się o ścianę jak wcześniej, wypinając pośladki w jego stronę. Mężczyzna przykucnął za nią, ściągnął jej rajstopy. Mógł teraz widzieć jej czarną bieliznę w pełnej okazałości. Tak samo jak jej jędrny tyłek.
– Piękne – powiedział.
Uśmiechnęła się pod nosem, ale nie zdążyła skomentować. Prawy pośladek spotkał się z ustami mężczyzny, po chwili drugi pośladek przywitał jego język i zęby. Westchnęła. W nagrodę otrzymała klaps w prawy pośladek. Jej majtki przemoczone już były od soków z cipki. Elegant zsunął bieliznę z jej pupy.
– Wypnij się bardziej, rozstaw szeroko nogi i pokaż mi ją.
Była posłuszna, w język mężczyzny rozpoczął zmysłowy taniec. Jej morka brzoskwinka wręcz krzyczała z radości. Czerwony Kapturek jęczał, a on kręcił językiem. Zmieniał taktykę, raz wchodził do środka i krążył wewnątrz, innym razem wylizywał powierzchnię. Kobieta chciała głęboko, przytrzymała jego głowę i docisnęła do pośladków. Lizał ją głęboko. Odwrócił ją przodem nadal klęcząc, ponownie zaczął ją lizać, tym razem łechtaczkę. Drżała, jej uda trzęsły się coraz bardziej. Jedną ręką przyciskała jego głowę do cipki, a drugą skubała swoje sutki. Szczyt przyszedł nagle, wstrząsnął całym jej ciałem tak, że ledwo powstrzymała krzyk. Osunęła się po ścianie i usiadła nagimi pośladkami na chodniku. Potarła cipkę palcami i włożyła do ust by oblizać. To samo uczyniła z częścią spermy, która zastygła już na jej twarzy.
– Dziękuję. – wymamrotała.
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Wstał z klęczek.
– Wydaje ci się, że to koniec?
O czym on mówi, nie mam sił by stać.
– Postaw go.
Jego kutas wrócił do spoczynku. Pamiętna tego co dostała w zamian za posłuszeństwo, chwyciła jego penisa i zaczęła trzepać. Nie bawiła się w grę wstępną, od razu przeszła do intensywnych ruchów. Po chwili jego przyrodzenie znowu prężyło się przed jej twarzą. A co mi tam, pomyślała. Ponownie uklęknęła.
– Teraz ty bądź grzeczny.
Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy, a ona włożyła jego penisa do ust. Kilka płytkich, kilka głębokich, po czym rozpoczęła intensywne ssanie czubka. Mężczyzna aż odchylił głowę z rozkoszy. Chwyciła jego penisa w dłoń i wróciła do trzepania, jej głowa powędrowała poniżej i usta rozpoczęły połykanie jąder. Ssała je przez krótką chwilę, nie zwalniając tempa.
– A teraz mnie zerżniesz!
Nawet nie zwróciła uwagi, że ostatnie zdanie wykrzyczała. Był to rozkaz, którego mężczyzna nie miał zamiaru lekceważyć. Chwycił ją za warkocze i podciągnął do góry, zasyczała lekko, ale nie miała czasu na rozpamiętywanie – podniecenie wywołane tym gestem pompowało w nią nowe siły. Znów była mokra i pragnęła go mieć w sobie. Mężczyzna przycisnął ją do ściany budynku. Kobieta podniosła jedną nogę i założyła na jego biodrze, odsłaniając jednocześnie swoją muszelkę. Był wyższy od niej, ale bez problemu wsunął się w nią. Zapiszczała. Był duży, zauważalnie większy od tego czym dysponował jej obecny partner. A elegant nie czekał aż kobieta się przyzwyczai – posuwał ją mocno. Po każdym pchnięciu wgniatał ją wręcz w ścianę, może nawet echo rozchodziło się po wnętrzu budynku. Przerwał niespodziewanie wyjmując członka i zatykając jej usta dłonią. Na końcu uliczki, w jej jasnym punkcie, z którego tu przybyli, pojawiła się para lekko podpitych balowiczów. Ich śmiech roznosił się po nocnym mieście. Elegant obserwował ich. Czerwony Kapturek skierowała jego twarz na siebie, po czym ruchem nogi na biodrach zasugerowała dalszy ciąg zabawy Elegant wszedł nią, ale nie zabrał ręki z jej ust. Pieprzył ją, czuł, że jego kochanka chce krzyczeć. A ona czuła jak jego jajka obijają się o nią i wiedziała, że głębiej już nie wejdzie. Dotarł do jej końca. Para na ulicy wróciła do budynku w najlepszym momencie – Czerwony Kapturek wyrwał się z uścisku na ustach i zaczął głośno jęczeć. Każde kolejne pchnięcie i towarzyszące mu jęki roznosiły się po uliczce. Teraz już nie miało dla niej znaczenia czy ktoś ich usłyszy.
– Na ziemię! – rzuciła.
Bardzo szybko znalazła się na chodniku leżąc na nim plecami i rozkładając nogi przez człowiekiem w eleganckiej koszuli. Elegant wkładał teraz już całą swoją siłę w pchnięcia. Położyła ręce na jego pośladkach i pomagała mu wchodzić do końca. Jej cipka zaciskała się na jego penisie, czuła zbliżający się koniec. Wcześniej jednak widziała jak twarz eleganta napina się. Obfity wytrysk wypełnił ją ciepłem.
Elegant wyszedł z niej. Cieszyła się, że mogła mu dać taką przyjemność. On jednak nie miał zamiaru przestać. Chwycił ją za ręce i przewrócił na brzuch. Jej głowę docisnął do ziemi, biodra zmusił do uniesienia się, a dłonie zablokował na plecach. Zastanawiała się co się wydarzy. Wszystko wyjaśniło się jak dwa męskie palce wchodzą w jej cipkę i penetrują wnętrze.
– Nie zostawię cię na lodzie.
Wkładał szybko, gdyż wiedział, że Czerwony Kapturek jest blisko szczytu. Tego było dla niej za dużo, nie była w stanie wstrzymać krzyków. Na całą ulicę rozniósł się wrzask jej orgazmu. Mężczyzna oswobodził ją. Całe ciało drżało, nie była w stanie utrzymać się w tej pozycji, więc przewróciła się na plecy. Oddychała głęboko. Elegant sięgnął po papierośnicę i wyjął jednego papierosa.
– Palisz?
Czerwony Kapturek starał się wycedzić słowa między łapaniem powietrza.
– Rzucam, ale chętnie bym teraz zapaliła.
Z uliczki wyszli ubrani i ułożeni. Szybko znaleźli się w budynku, chłód nocy zmusił ich do pośpiechu. Przed wejściem na salę balową spojrzeli sobie jeszcze w oczy, po czym rozpłynęli się w tłumie bawiących się gości.

Scroll to Top