Ciasteczko

Była może 9 rano, może trochę później pani Krysia piekła ciasteczka (było
to jej ulubione zajęcie) gdy do kuchennych drzwi ktoś zapukał.
-Proszę – zawołała, bo właśnie wyjmowała z piekarnika gorącą blachę z ciasteczkami.
-Dzień dobry pani Krysiu, czy jest Marcin?- do kuchni wszedł Robert kolega szkolny jej syna Marcina.
-Nie ma pojechał do dziadka. – pani Krysia nie przerywała pracy nad ciasteczkami.
-I nic mi nie powiedział.
-Wypadło nieoczekiwanie, więc pewnie nie zdążył, pojechali razem z mężem
i wrócą dopiero wieczorem – kolejna blacha trafiła do piekarnika, pani
Krysia rozpoczęła wałkowanie na stolnicy ciasta. Robert usiadł na krześle
i wcale nie zamierzał wychodzić, widok tyłu pochylonej nad stołem
kobiety, w krótkiej sukience opinającej zgrabne pośladki sprawiał mu wiele przyjemności.

-Ma pani bardzo ładne ciasteczko. – powiedział.- Na pewno smaczne.
-To stary przepis ma wiele lat. – Pani Krysia uśmiechnęła się pod nosem
rozmów o ciasteczku prowadzili już sporo. Kiedy chłopcy byli mali Robert prosił często Kry-się o ciasteczko i zawsze dostawał słodki przysmak, odkąd jednak zaczęli dorastać podtekst stawał się coraz bardziej erotyczny. Nikt poza nią i Robertem nie zwracał na to uwagi, nawet jej mąż mówił ze śmiechem, że skoro Robert tak lubi jej ciasteczko to powinien dostawać je
zawsze kiedy poprosi. Dzisiaj też kierunek rozmowy był jednoznaczny tylko, że dzisiaj nikogo nie będzie w domu do wieczora.

-Nie taki stary, a zresztą dobre przepisy są zawsze smaczne.
-Widzisz piekarz się przykłada, ciasto dobrze wyrobione to ciasteczku nic
nie potrzeba.
-Ja tam nie wiem jak z tym wyrabianiem, słyszałem tylko, że ciasteczka potrzebują sporo lu-kru, a nie każdy piekarz zwłaszcza starszy daje sobie radę z lukrowaniem ciasteczka.
-Och, nie powinieneś wierzyć we wszystko, co słyszysz, są ciasteczka, co nie potrzebują czę-stego lukrowania.
-I co powie mi pani, że wystarczy im lukier piekarza?
-Oczywiście, a nawet gdyby nie to, co mają zrobić?
-Wtedy dobrze wziąć sobie do pomocy młodego piekarczyka ten ukręci lukru
tyle ile dusza zapragnie i zawsze gdy ciasteczko będzie chciało i potrzebowało.

-I ty myślisz, że nadajesz się na takiego piekarczyka? – w głosie pani
Krysi słychać było ironię kierunek rozmowy był wyraźny, Krysia wiedziała, że nie powinna prowokować Roberta, ale zabawa podniecała ją lekko, a poza tym jej piekarz ostatnio słabo i rzadko lukrował ciasteczko.
-Oczywiście, że się nadaję – Robert wstał i stanął tuż za Krystyną –
jestem młodym piekarczykiem, ale sporo umiem, a jeszcze więcej we mnie entuzjazmu i śmiałości. – To mówiąc złapał ją za piersi. Krystyna nie przestała wałkować ciasta. Robert zgniótł piersi Krysi w swoich rękach.
-Och dawno nie były wyrabiane tylko czekają na silne ręce.
Przysunął się bliżej i docisnął stojącą w spodniach pałkę do pośladków Krystyny.

-Zaraz to naprawimy, zajmie to sporo czasu, ale nie musimy się spieszyć, zanim polukrujemy ciasteczko trzeba je tylko dobrze przygotować. Jego śmiałe poczynania tak zaskoczyły panią Krysię, że nim zdążyła zareagować, ręce Roberta znalazły się na jej piersiach pod sukienką. Chciała go przepędzić, ale własne ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Zrobiło się jej błogo i przyjemnie, poczuła podniecenie, wilgoć zrosiła jej majteczki, a sutki stwardniały.

-Piękne rodzynki – palce Roberta ścisnęły jej sutki – do ciasta idealne – jego dłonie ugniatały piersi kobiety jakby to naprawdę było ciasto. Pani Krysia przestała wałkować stała tylko z zamkniętymi oczami oparta o stół w kuchni. Pozwoliłaby zsunął jej z ramion sukienkę i odpiął biustonosz. Uwielbiała, gdy mężczyzna jest taki zdecydowany i silny, jej mąż kiedyś też taki był brał ją, kiedy chciał bez pytania, jego silne ramiona obejmowały ją, a mocne ręce ugniatały ciało. Cudownie się czuła, gdy leżał na niej i posuwał ją o ona nie mogła się ruszyć pod jego ciężarem oddana władzy i uległa. Te czasy jednak minęły kochali się teraz rzadko i spokojnie. Dlatego teraz, gdy Robert tak śmiało wziął w posiadanie jej piersi nie protestowała, tylko czekała na dalszy ciąg. Robert był bardzo podniecony mocno ściskał piersi pani Krysi, sterczące sutki drażnił palcami, poruszał przy tym biodrami pocierając sterczącym w spodniach kutasem o wypięty tyłeczek kobiety, przytulił się do niej i wdychał zapach jej włosów, zapach ciasta i korzennych przypraw i słuchał jej oddechu.

-Pragnę cię. – wyszeptał.
„Weź mnie teraz”, pomyślała Krystyna, „weź mnie nie czekaj”.
Robert chyba usłyszał myśli kobiety, puścił jej piersi, podniósł w górę sukienkę, ściągnął majtki i wsadził w cipkę palce najpierw dwa, a potem trzeci jej norka była gotowa na przyjęcie kutasa wilgotna i gorąca, wyjął pałę przymierzył się, a potem wjechał w nią z taką siłą i szybkością, że gdy uderzył biodrami w gołe pośladki Krystyny rozległo się głośne klaśnięcie.

– Aaaaa – z ust kobiety wyrwał się głośny okrzyk zaskoczenia i bólu, nie podejrzewała, że chłopak ma takiego wielkiego kutasa, ręce wsparte o stół odmówiły posłuszeństwa gołymi piersiami padła na rozwałkowane ciasto, palce kurczowo ściskały krawędź stołu. Robert jedną rękę położył na ramieniu Krystyny dociskając ją do stołu drugą złapał za biodro i rozpoczął rżnięcie, inaczej tego nazwać nie można, traktował ciasteczko pani Krysi jak sex lalę długie silne pchnięcia wydawały głośne klaśnięcia, gdy biodra uderzały w pośladki, przy każdym pchnięciu z ust kobiety wyrywały się jęki i okrzyki. Z początku pani Krysia starała się je kontrolować, ale rozkosz była tak wielka, a podniecenie tak silne że poddała się rytmowi i przeżywała przyjemność.

-Jeszcze, jeszcze, tak, aaaaaaaa – okrzyk, który towarzyszył orgazmowi słychać było pewnie na ulicy. Robert nie przestał jednak posuwać pani Krysi jego kutas był twardy, a do orgazmu miał baaardzo daleko, pozycja, którą miał była wygodna, cipka znajdowała się dokładnie na wysokości kutasa, więc nie specjalnie się męczył. Każdemu pchnięciu towarzyszyło głośne „Ach” kobiety i te jęki podobały mu się szczególnie, były dowodem, że potrafi zadowolić kobietę. Pani Krysia jęczała coraz głośniej w miarę jak dochodziła do kolejnych orgazmów, kolejnych, bo dopiero czwarty był ich wspólnym i zakończył się lukrowaniem ciasteczka. Sperma trysnęła do wnętrza cipki z siłą strażackiej sikawki. Po pierwszej porcji Robert wyjął kutasa by następne fale trafiły na cipkę i pośladki. Rozsmarował ją dokładnie palcami po dupci i cipce kobiety, a następnie mokre od spermy i jej soczków podsunął do ust. Pani Krysia łapczywie oblizała palce Roberta i zamruczała z zadowolenia.

-Ciasteczko musi mieć krem w środku, a lukier na zewnątrz wtedy jest najsmaczniejsze. – powiedział Robert- Było cudownie, smakuje pani lukier.
-Tak było cudownie – potwierdziła pani Krysia ciągle leżała na stole i nie miała siły się podnieść – masz bardzo słodki lukier, ale nie wiem kiedy pozwolę sobie na następne takie lukrowanie twoja maszynka jest nie do zdarcia, mógłbyś zetrzeć ciasteczko na płatek.
-Och coś takiego jak dzisiaj jeszcze mi się nie zdarzyło, to pani zasługa, że mogłem tak długo lukrować i jeszcze nigdy mój wytrysk nie był tak obfity. Ciągle mi wypływa.

-Czekaj – pani Krysia poderwała się ze stołu jej nagie piersi były całe w cieście i mące, złapała szklankę – tutaj, spuszczaj się do szklanki dodam do ciastek będą pulchniejsze. – Chwyciła kutasa w rękę i zaczęła masować
– Niech spływa jak najwięcej.
-Czy pani już to kiedyś robiła? – Robert patrzył jak z masowanej pałki kapią duże krople spermy.
-Nie, ale widziałam kiedyś jak byłam mała jak mama dodawała do ciasteczek spermę naszego listonosza.
-No, no niedaleko pada jabłko od jabłoni, mam nadzieję, że ciasteczka będą dobre?
-Oczywiście, pamiętam, że te pieczone po wizycie listonosza tata szczególnie chwalił. Mojemu mężowi i Marcinowi też będą smakować.

Scroll to Top