Deszczowe historie (4/10)

Historia pani Marysi​

– Jak wspomniałam, miałam wtedy szesnaście lat, chociaż wszystko zaczęło się, gdy miałam jeszcze piętnaście. Od paru miesięcy chodziłam z takim starszym, poważnym chłopakiem, a ten molestował mnie, że powinniśmy „to” zrobić. Prawdę mówiąc, byłam bardzo ciekawa, jak to jest i skłonna się zgodzić, tylko strasznie się bałam. Bałam się wszystkiego: że będzie mnie bardzo boleć, że będę mocno krwawić, że nie podniecę się i nie sprawdzę się jako dziewczyna, i będzie pośmiewisko. Mój strach podsycała jeszcze pewna koleżanka, mówiąc, że słyszała o jednej dziewczynie, która tak krwawiła, że została zabrana do szpitala… Najmniej, co ciekawe, obawiałam się zajścia w ciążę, ale w sumie też tego się bałam. W końcu chyba po dwóch miesiącach namowy mimo wszystko uległam. Dobrym pretekstem do tego stały się właśnie moje szesnaste urodziny.

Okazja nadarzyła się dokładnie dwanaście dni po tych urodzinach. Tego dnia jego rodzice wracali później. Skorzystaliśmy z okazji i poszliśmy do jego domu. Ja jeszcze pod jakimś pretekstem urwałam się z ostatniej lekcji. Zaczęło się tradycyjnie od całowania, obmacywania piersi, bardzo przyjemnego zresztą – uśmiechnęła się do swojego wspomnienia pani Marysia. – Po raz pierwszy odważyłam się nawet, choć z przestrachem, wsunąć rękę chłopakowi między nogi i popieścić go tam przez chwilę przez spodnie. Szybko jednak zabrałam rękę, zawstydzona. Siedzieliśmy na kanapie i teraz jego ręka nagle z mojej piersi zaczęła przesuwać się niżej i niżej, a ja cała zadrżałam z podniecenia i trochę ze strachu, świadoma tego, co chłopak chce zrobić. Doszedł do brzegu spódnicy i po krótkim wahaniu wsunął rękę tak od góry pod nią. Cały czas grzecznie trzymałam nogi razem. Teraz chcąc, aby do czegoś doszło, musiałam to zmienić. Wolno, prawie niezauważalnie rozchyliłam nogi, na tyle, aby chłopak mógł mi tam wsunąć dłoń. Sama sobie nie dowierzałam, że to robię. Serce waliło mi jak oszalałe, szczerze mówiąc bardziej ze strachu niż z podniecenia. Zaraz poczułam, jak jego dłoń przesuwa się po majteczkach coraz niżej. Gdy dotknął mojego czułego miejsca, drgnęłam i cicho jęknęłam, tym razem już z podniecenia. Właściwie nie musiałam jęknąć, ale wydawało mi się, że powinnam dotknięcie mnie w takim miejscu jakoś zasygnalizować. Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego. Na moment spojrzeliśmy sobie w oczy, ale ja zawstydzona tym, gdzie trzyma rękę, zaraz je spuściłam ponownie. Przez pewien czas przesuwał tylko palce w górę i w dół, po majtkach i tylko mój urywany oddech świadczył, że to działa. To było dla mnie ogromne przeżycie. Po raz pierwszy tak byłam dotykana. Wcześniej na to nie pozwalałam. Jak chłopak próbował mnie tam złapać, zaraz zabierałam jego rękę. A jeszcze miałam świadomość, że tym razem tylko na dotykaniu się nie skończy. Jak wspomniałam, przez pewien czas tak mnie pieścił, po czym zaczął wsuwać rękę powoli pod majteczki. Najpierw tylko trochę pod gumkę, jakby obawiał się, co tam zastanie, potem wysuwał i wsuwał ponownie, za każdym razem jednak coraz głębiej i głębiej, co przyprawiało mnie o fale dreszczy. Wszystko było w porządku, dopóki nie dotknął miejsca, gdzie byłam wilgotna. – Przy ostatnich słowach ściszyła głos, robiąc na koniec efektowną pauzę. – Nie uwierzycie. Mimo podniecenia byłam nadal spięta i wystraszona, pewnie dlatego w tym momencie mój strach gwałtownie jeszcze urósł, do tego stopnia, że nie poradziłam sobie z nim. Wtedy ni stąd, ni zowąd zerwałam się i… po prostu uciekłam. Do dziś nie wiem, dlaczego tak dziwnie zareagowałam. Czego ja się przestraszyłam? Wiedziałam przecież co będzie i się zgodziłam. Zmarnować świetną okazję… Może po prostu byłam za młoda. Straciłam tyle przyjemności… Tak czy owak, przysięgłam sobie, że drugiej takiej okazji nie zmarnuję, cokolwiek by się działo. A następną taką miałam nieco rok później w wieku siedemnastu lat.

Jeszcze od podstawówki, a potem razem uczyłyśmy się w ogólniaku, miałam przyjaciółkę od serca, Irkę. Tak właściwie to byłyśmy jak dwie siostry. Nawet gdy jej nie było w domu, mogłam wchodzić do jej pokoju i na przykład coś sobie pożyczyć. Na odwrót również, moi i jej rodzice byli przyzwyczajeni do tego.
Miało to miejsce kilka dni przed końcem roku szkolnego. Było ciepło, pachniało latem, a wtedy panowała moda na mini spódniczki. Ja to już chyba całkiem straciłam rozum, bo miałam tak krótką, że jak stałam, to jeszcze może zakrywała mi tyłek, ale gdy tylko się ruszałam i zaczynała falować, czy na wietrze, to z pewnością widać było, co pod nią miałam. Mamie to się nie podobało, ale ojcu i owszem, co nie dziwi. – Pani Marysia uśmiechnęła się do nas panów porozumiewawczo. – Wystroiłam się w taką spódniczkę w czerwono-czarną kratę i pasujące do niej czerwone majtki do kompletu oraz białą szykowną bluzeczkę. Gdyby nie kusa spódniczka wyglądałabym jak skromna uczennica, ale skromna nie byłam – na twarzy pani Marysi zagościł uśmiech. – I w takim stanie, jeszcze mocno podekscytowana zaczynającym się za kilka dni okresem wolności od szkoły, pożeglowałam do przyjaciółki. Otworzył mi jej ojciec i tylko on był w domu. Wysportowany, bezpośredni, zawsze robił na mnie dobre, żeby nie powiedzieć piorunujące wrażenie. Gdy byłam młodsza, jakoś tak onieśmielał mnie tą swoją bezpośredniością. Z natury nie byłam nieśmiała, ale chłopcy czy mężczyźni, którzy mi się podobali, zawsze cokolwiek mnie onieśmielali i tak do dziś mi trochę zostało – zaśmiała się. – Ach, gdyby tylko był młodszy… – pani Marysia westchnęła teatralnie. – Wtedy tego sobie nie uświadamiałam, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że zawsze tak jakoś pociągali mnie starsi ode mnie tacy „męscy mężczyźni”. Nie to, żebym zaraz chciała wskoczyć takiemu do łóżka, ale czułabym się w takim towarzystwie bezpiecznie, wiedząc, że potrafiłby się mną zaopiekować w każdej sytuacji. Nawet kilkakrotnie wspomniałam przyjaciółce, że ma fajnego tatę. Wracając do tematu: z satysfakcją odnotowałam, jak obciął mnie wzrokiem od góry do stóp. Następnie wrzuciłam do pokoju przyjaciółki to, co miałam oddać. Już wychodziłam, gdy zaczepił mnie ponownie, uważnie się przyglądając.
– Może zaczekasz na Irkę? Niedługo powinna wrócić.
– Po krótkim wahaniu się zgodziłam.
– Przejdź do dużego pokoju. Sobie robię herbatę to i tobie zrobię – zaproponował.
– Dziękuję – odrzekłam jak dobrze wychowana dziewczynka i skierowałam się do wskazanego pokoju, siadając na kanapie.

Po kilku minutach wrócił z dwiema szklankami herbaty, a po paru następnych chwilach z czymś do chrupania. Postawił to wszystko na takim małym okrągłym stoliku ze szklanym blatem, po czym przysiadł się blisko do mnie, dotykając ramieniem. Poczułam się zakłopotana i zdezorientowana. Zakłopotana byłam bliskością tego mężczyzny, do tej pory nigdy aż tak nie zachowywał się wobec mnie, a zdezorientowana, bo z powodu tej bliskości ogarnęło mnie lekkie podniecenie. Zamieniliśmy dwa, trzy nieznaczące zdania, po czym nastąpiła zmiana tematu.
– Masz ładną spódniczkę – powiedział.
– Dziękuję – zaskoczona ledwo wydukałam „tradycyjną formułkę”.
A byłam zaskoczona, gdyż mówiąc o mojej spódniczce, ujął palcami jej brzeg i jak mi się wtedy wydało, niechcący dotknął ręką mojego gołego uda, wywołując tym niespodziewany dreszcz podniecenia w podbrzuszu. Ledwo zdołałam się opanować, aby nie było po mnie tego widać. Trochę pomógł mi w tym zamaskowaniu podniecenia rumieniec, który pojawił się na mojej twarzy. Zorientowałam się bowiem że mężczyzna, trzymając i unosząc tak brzeg spódniczki, przy jej długości, widzi moje majtki. Wiem, co myślicie. Zakładając taką minispódniczkę, liczyłam się z tym, że od czasu do czasu będzie mi widać majtki, dlatego nie założyłam zwykłych. Jednak teraz to co innego. Facet specjalnie zaglądał mi między nogi. W dodatku zapominając, że jestem w spódnicy, usiadłam niefrasobliwie z lekko rozchylonymi nogami, jak zwykle, gdy miałam na sobie spodnie. Karciłam się w myślach, co mnie podkusiło, aby założyć taką spódnicę. Przy jej długości i sposobie, w jakim siedziałam, ojciec Irki choćby stawiając herbatę na stoliku, musiał widzieć wszystko, co pod nią miałam, zapewne dlatego tak mną się zainteresował.
Wyobrażacie sobie, w jakiej sytuacji się znalazłam? Głupio mi było tak nagle zacisnąć uda, zresztą niewiele by to pomogło, więc tylko siedziałam i wstydziłam się, gapiąc zarazem gdzieś na ścianę, starając sprawiać wrażenie, że nic się nie dzieje. Już chciałam z tego wstydu zerwać się i uciec z mieszkania, gdy on się odezwał:
– Irka mówiła mi, że nie masz chłopaka. To prawda?
A to plotkara – pomyślałam o przyjaciółce – po co ona takie rzeczy wygaduje; kiwnęłam tylko potakująco głową.
Puścił spódniczkę, ale jego ręka pozostała na moim udzie. Czułam ten dotyk, ciepło męskiej dłoni, powodujące przyjemny ucisk w podbrzuszu, co jeszcze bardziej pogłębiało chaos w moim umyśle a piekące, z pewnością czerwone policzki w opanowaniu tego chaosu nie pomagały.
– Taka ładna, pełna uroku dziewczyna powinna mieć – kontynuował.

Ta rozmowa zrobiła się jakaś dziwna. Nie rozumiałam, do czego gość zmierza, zaczynałam powoli wpadać w panikę, zaraz jednak się przekonałam, o co chodzi. Jego dłoń spoczywała nieruchomo na moim udzie, ale tylko przez paręnaście sekund. Najpierw delikatnie, prawie niezauważalnie zaczął przesuwać palcami, a właściwie opuszkami po wewnętrznej stronie uda, co wywołało ogromne mrowienie w podbrzuszu, przyjemnie rozchodzące się od tego miejsca po całym ciele, i nieregularny oddech, którego już nie potrafiłam kontrolować. Zaraz potem wsunął dłoń dość szybkim ruchem pod spódniczkę, dotykając majtek. Normalnie aż się zapowietrzyłam! Ten dotyk spowodował naprawdę gwałtowny i silny przypływ podniecenia. Uniosłam nieznacznie pupę, jakbym chciała uciec, ale zaraz ponownie opadłam… Czułam, jak mężczyzna pieści mnie po najbardziej intymnym miejscu, a ja tylko z rozdziawioną buzią i przestraszonymi wielkimi oczami przyglądałam się temu. Jednak przerażenie wywołane zaskoczeniem szybko mnie opuściło i zaraz ogarnęła mnie tylko przyjemność czerpana z pieszczoty mojej wrażliwej intymności. Krótko mówiąc, byłam tak ogłupiała podnieceniem, że choć wiedziałam, iż powinnam to przerwać, to nie byłam w stanie tego uczynić. Chciałam, ale nie mogłam, jakbym była zaczarowana! W sumie byłam zaczarowana tą niezwykłą przyjemnością, która od mojego łona rozlewała się po mnie całej. Po prostu to było zbyt przyjemne, zbyt niezwykłe, abym zdołała się przemóc, więc siedziałam, posapując tylko z rozkoszy, pozwalając mu na wszystko. Prawie nie byłam w stanie myśleć, a jeszcze to przyrzeczenie, że skorzystam z każdej nadarzającej się okazji, nie ułatwiało mi… Jeszcze teraz – westchnęła – jak sobie przypomnę, wydaje się, że było to zaledwie wczoraj. Takie to żywe wspomnienie… No dobrze, co było dalej:
– Wstań – usłyszałam nagle prośbę, ale odebrałam ją jak stanowcze polecenie. Równocześnie wyjął rękę spomiędzy moich ud.

Odruchowo podporządkowałam się temu poleceniu, podrywając na równe nogi. Mężczyzna ukląkł przede mną. Nie miałam pojęcia, co chce zrobić, nie miałam doświadczenia. W ogóle byłam zdezorientowana całą tą sytuacją. Poruszałam się jak we mgle.
Położył dłonie na kostkach delikatnie, bardzo przyjemnie masując, aż zamruczałam z zadowolenia, nawet przymykając oczy. Nigdy bym nie przypuszczała, że masaż kostek może być do tego stopnia przyjemny. Do dziś to uwielbiam. Później przesunął ręce po zewnętrznej części nóg, aż wsunął pod spódniczkę, zatrzymując się na majtkach. Wtedy po prostu jednym zdecydowanym ruchem ściągnął mi je, tak przed kolana. Pisnęłam zaskoczona, odruchowo próbując wyrwać się mężczyźnie i złapać majtki, ale miałam za krótkie ręce, ha, ha. W sumie zrobiłam to niemrawo, bo nogi, można powiedzieć, miałam skrępowane majtkami, a przy mojej spódnicy nie mogłam przecież ryzykować, żeby coś im się stało. Ta gwałtownie podniosła się, ujawniając mój skarb, na którym zaraz poczułam pocałunek, skwitowany kolejnym moim jękiem podniecenia. Byłam jak otwarta księga, każdy przypływ podniecenia zaraz kwitowałam jękiem rozkoszy. Następnie dotknął wilgotnym językiem uda blisko, bardzo blisko mojego skarbu aż całą mnie przeszyły potężną falą ciarki, aż się wzdrygnęłam, wydając z siebie pomruk. Zdawałam sobie sprawę, że jestem tam już mocno wilgotna, i ta świadomość budziła we mnie równocześnie przyjemność, jak i wstyd. Zerkałam, co robi, ale oczywiście dokładnie nie widziałam więc gdy kilka chwil później język mężczyzny powędrował między uda, dotykając mojego wrażliwego miejsca, krzyknęłam z niespodziewanie silnego przypływu podniecenia i z zaskoczenia zarazem, próbując odruchowo się cofnąć, nie zważając już na nic. Facet chyba to przewidział, bo mocno trzymał mnie za tyłek i nie dałam rady. Na moje nieszczęście wiedział doskonale gdzie i jak pieścić, aby wywołać najsilniejsze podniecenie. Szybko poddałam się, zamykając oczy i nie mogąc już wytrzymać tej promieniującej spomiędzy nóg rozkoszy, cicho, początkowo ledwo słyszalnie, a potem nieco głośniej pojękiwałam. W tym momencie tylko pragnęłam, aby to trwało i trwało. Rozkosz zagłuszyła wszystko, nawet wstyd, że jestem naga od pasa w dół i pozwalam na takie rzeczy. Położyłam dłonie na jego głowie i całymi garściami czerpałam przyjemność z tego, co się działo. Nie wiem, czym by to się skończyło, facet pewnie by mnie całkowicie wykorzystał, ale niespodziewanie przerwał, aby rozpiąć sobie spodnie. Wtedy coś nagle resztkami świadomości pojęłam. Nie mogę tego zrobić. Przecież Irka i tak się o tym dowie. Nie dam rady ukryć czegoś takiego przed nią. Na pewno zacznie coś podejrzewać i w końcu wyciągnie ze mnie, że „dałam” jej ojcu. Dosłownie resztkami sił, tracąc już zmysły, cofnęłam się, nerwowo, drżącymi rękami podciągając majtki, bojąc się, że za chwilę i one, ręce, mogą odmówić mi posłuszeństwa. Takie to były emocje.
– Przepraszam, nie mogę – szepnęłam chyba nawet dwa razy, cała roztrzęsiona, patrząc z rozpaczą na faceta, bo naprawdę chciałam. Moje ciało domagało się spełnienia, bardzo chciałam, ale też czułam, wiedziałam, że nie mogę. Byłoby to straszne świństwo z mojej strony. Musiałam jak najszybciej się stąd wydostać, ale uznałam, że jednak dodatkowe wyjaśnienie mu się należy.
– Bardzo bym chciała, ale nie mogę tego zrobić Irce, strasznie przepraszam – powiedziałam z nieudawanym żalem w głosie i na twarzy.
Zaraz po tych słowach dosłownie wybiegłam z mieszkania. Jeżeli zostałabym tam choćby sekundę dłużej, czułam, że bym przepadła. Tak, było mi wstyd, że tak czmychnęłam. Wyglądało, jakbym się wystraszyła seksu. A przecież to on powinien się wstydzić, że tak dobierał się do młodej dziewczyny.

Przez całe wakacje unikałam odwiedzania koleżanki bez jej towarzystwa. Jej tato więcej nie próbował dobierać się do mnie. Mimo to jeszcze przez jakiś czas czułam się nieswojo w jego towarzystwie. Z jednej strony było mi głupio, że oglądał mnie bez majtek i dotykał w tak intymnym miejscu, z drugiej, że nie wykorzystałam okazji, chociaż sobie przyrzekłam nie marnować. Przez kilka miesięcy nie mogłam sobie poradzić z tymi i innymi sprzecznymi odczuciami, ale potem mi przeszło.
Z perspektywy czasu powiem wam, że wtedy, mimo braku doświadczenia zdołałam podjąć jedyną słuszną decyzję. Gdyby sprawa wyszła na jaw, a były na to duże szanse, mogłoby to przecież skończyć się nawet rozbiciem małżeństwa przyjaciółki, a to nie tylko dla przyjaciółki i jej rodziców, ale również dla mnie byłoby najgorsze. Nie wybaczyłabym sobie takiego dramatu. Postąpiłam słusznie, chociaż straconej przyjemności szkoda…

* * *​

– No, no, ciekawa historia. Zgadzam się, iż postąpiła pani słusznie i to mimo tak młodego wieku – skomentował pan Marcjan.
– Tak bywa w życiu, że mimo chęci coś staje na przeszkodzie – westchnęła pani Jola. – Ale, ale – dodała, nadstawiając ucha – czyżby deszcz przestawał padać?
Wszyscy wsłuchaliśmy się w rzęsiście padające krople wody na zewnątrz.
– Nie, raczej nie. Pada tak samo, przynajmniej mi się tak wydaje – przerwałem ciszę.
– Może i tak, chociaż mógłby przestać już – z rezygnacją w głosie ponownie odezwała się pani Jola.
– Na pewno – potwierdziła pani Agnieszka.
– To teraz chyba na mnie kolej – uśmiechnęła się pani Julia.
– Zaraz, zaraz! – przerwała pani Ala – przecież mamy tu dwóch panów, niech teraz oni coś opowiedzą! Proszę, śmiało panowie – dokończyła głosem nieprzyjmującym sprzeciwu.
– Tego się obawiałem – uśmiechnął się pod wąsem pan Marcjan – no dobrze, posłuchajcie…

Nie zdążył jednak zacząć, bo w naszym zakątku pojawiła się bezszelestnie, jakby znikąd, piękność turnusu, córka jednej z uczestniczek, 22-letnia Lena. Wyglądała niczym postać z jednej z wcześniejszych opowieści. Długie opadające na ramiona blond-włosy, piękne błękitne oczy. Ubrana w obcisłą białoszarą z nadrukiem bluzkę, czy może z odcieniem niebieskiego, podkreślającą nienaganną figurę i niezbyt duże, ale doskonale współgrające ze szczupłą sylwetką krągłe piersi. Kształtny tyłeczek i cipkę mocno opinały krótkie spodenki, co wywoływało wrażenie, że dziewczyna wręcz kipi seksem. Jej matka pojechała na wycieczkę, a ona, co dziwne została. Choć dochodzące do nas z zewnątrz odgłosy ulewnego deszczu świadczyły, że raczej wybrała dobrze. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie miłej i trochę nieśmiałej. O ile pierwsze raczej było prawdą, drugie było mylące. Dała się poznać jako osoba pewna siebie, wiedząca czego chce, wręcz ocierająca się o arogancję. Jeśli się nie mylę, była taką osobą, która gdy już coś postanowi, twardo dąży do celu i zwykle go osiąga. W dzisiejszych czasach to pożyteczna cecha. To jednak tylko moje wrażenie.
– Mogę się przysiąść? – zapytała, uroczo się uśmiechając i nie czekając na odpowiedź, zajęła ostatni wolny fotel.
– My tu poruszamy sprawy dla dorosłych – fuknęła jakby z nutą zazdrości pani Marysia.
– Ale ja mam dwadzieścia dwa lata – odparowała zdziwiona Lena.
– Niech zostanie – wtrąciłem pojednawczo – może też coś ciekawego nam opowie – i aby uniknąć dalszych słownych przepychanek, szybko dodałem – panie Marcjanie proszę.
Pan Marcjan po wzięciu głębokiego oddechu kontynuował przerwaną wejściem Leny historię, a właściwie dopiero ją rozpoczynał.

Scroll to Top