DEWIAnT 2

Nienawidzę jak zmieniają ceny produktów w rządki małych, popierdolonych znaczków których nie mogę odczytać. Jak promują jakiś towar a moja ulubiona śmietana znika z półek. Jak ceny nie zgadzają się z tymi przy kasie. Tak trudno mi skupić się i zrobić zakupy, wyjmuję kartkę z listą i widzę, że jest czysta. Kamery są skierowane na mnie. Słyszę ich śmiech zza weneckiego lustra. Nie wytrzymuję i ciskam kartonem mleka o posadzkę.

Patrzy się na mnie z oddali. Kobieta – ochroniarz, dobre sobie. Idzie do mnie dociskając słuchawkę do ucha i mówiąc coś do mikrofonu przy ustach.

– Proszę opuścić sklep.

– Nie mogę nawet pierdolnąć mlekiem, bo wypełzacie zza jogurtów. Kobieta – ochroniarz, dobre sobie. Ciekawe czy ochronisz choć siebie?

Widzę jej strach w oczach, nie była szkolona do takich sytuacji? Jaka nieodżałowana strata. Widzę dwóch byczków, otaczają mnie, pytają czy szukam problemów. Łapią pod ręce i ciągną na zewnątrz. Kątem oka dostrzegam Sandrę przy kasie z wrednym uśmiechem na wytapetowanej mordzie. Pójdę sobie grzecznie, albo zadzwonią na policję. Mam ich w dupie, ale pojawiający się ból głowy kieruje mnie w stronę domu.

Przeszywa mnie coś gorszego, niż czułem, uderzam głową o wnętrze kuchenki, upadam na podłogę a zapałka ląduje obok mnie. Smak w ustach jest dziwny, wzrok mi szwankuje.
– Kurwa, kurwa, kurwa!

Cztery sekundy. Zawsze ustawiałem na dwie, góra trzy. Nie wiem co się ze mną dzieje. Obrazy z kolejnych godzin przemykają fragmentami. Widzę urywki, jak senne strzępy rzeczywistości. Potrzebuję pomocy.

Gdy otwieram oczy jest noc. Wychodzę do kuchni napić się mleka, słyszę dziwne odgłosy, zapalam szybko światło. Na środku, kompletnie skrępowana i przywiązana do krzesła siedzi jakaś kobieta.

– Kim, kurwa jesteś? – pytam, zachodząc głowę.

Odpowiada mi mamrotanie zza knebla.

To jeden z moich pierdolonych snów. Tak musi być, innego wytłumaczenia nie ma. Wykonuję test rzeczywistości – patrzę na zegarek. Jest druga trzy. Odwracam głowę. Obca mi kobieta szarpie się bez skutku. Patrzę znowu. Jedenasta dwadzieścia pięć.

– Nie wiem kim jesteś, ale wiesz co? Jesteś w moim pieprzonym śnie. Zacząłem trenować lucid dreams czas jakiś temu. Wiesz po co? By kontrolować to, co śniłem.

Patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem.

– Ale panienki zniknęły. Sny erotyczne zniknęły. Sny o lataniu zniknęły. Jaki jest sens kontroloWANIA
NUDNYCH SNÓW?!!!

Dyszałem ciężko w jej twarz, nakręcałem się swoją agresją.

– Wiesz, co jest dobre w snach? To, że nie muszę się kontrolować, myśleć co pomyśli kobieta, mogę robić to co i jak chcę. Powiedz, no powiedz mi, co lubisz jak się z tobą robi kochanie?

Zaczęła coś mamrotać przez knebel.

– MAM TO GDZIEŚ! – Złapałem jej twarz – Mam to gdzieś, mam to gdzieś.

Patrzyłem w jej oczy i widziałem nie tylko strach. Złość? Wyglądała na jakieś dwadzieścia pięć do trzydziestu lat. Była nieźle zbudowana, z całkiem ładną, naturalną buzią upstrzoną piegami. Miała też krótkie, rude włosy. Jej seksapil przejawiał się w pełnych ustach, ale słabo je widziałem, bo zagryzała knebel. Miała na sobie silnie wybrzuszonego czarnego T- shirta z logiem jakiejś kapeli heavy metalowej, bojówki i glany.

Spodnie były już zsunięte, ale nadal sięgały za kolana. Miała na sobie czarne, koronkowe majtki. Pomyślałem chwilę i rzuciłem.
– Już wiem, nie odchodź proszę. – Wyszedłem do pokoju, wracając z wibratorem pamiętającym moją ex. Był zielono-niebieski, z „delfinkiem” oraz włącznikiem i regulatorem na małym pudełku połączonym z resztą kablem. Przełącznik pstryknął ale dildo było martwe.

– Nie martw się, mam zapasowe.

Musiałem wziąć paluszki z pilotów. Dramat, jak poradzę sobie bez nich? Bez ceregieli odciągnąłem czarną koronkę majtek, odsłaniając kępkę rudych włosów i wargi poniżej. Przesunąłem po nich półprzezroczystą główką i z trudem zacząłem wciskać do środka. Kobieta oponowała szarpiąc się i krzycząc przez knebel, ale i tak po chwili zmagań wibrator wsunął się do środka.

– Muszę coś załatwić – powiedziałem i włączyłem sprzęt.

Musiałem wziąć prysznic. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny. Zastanawiałem się, jaki to popieprzony sen. Ja nie mam w kuchni zegara. Z lecącą na głowę wodą zrobiłem kolejny RT – spróbowałem przeniknąć dłonią ściany i drugiej dłoni. Tym razem nie wyszło. Nieważne. I tak wszystko było na tyle popieprzone, że nie mogło być prawdziwe. Umyłem dokładnie całe ciało i wyszedłem po niecałym kwadransie.

Idąc nagi przez ciemność słyszałem plaskanie moich stóp i dochodzące z oddali bzyczenie. Zapaliłem światło w kuchni. Kobieta przymrużyła oczy.

Widok był piękny. Jej twarz była spocona i zaróżowiona, dyszała głęboko, w okolicach pach też były plamy potu. Łono i uda lśniły, skupiając uwagę na wsuniętym w obrzmiałe wargi urządzeniu. Widziała, jak mój kutas zaczyna miarowo drgać gdy patrzę na nią. Podszedłem powoli i stanąłem za nią.

– Dobrze się bawisz?

Odpowiedziała rzucając się na krześle i krzycząc. Opuszkami palców dotknąłem jej mokrego uda i posmakowałem palców. Delikatnie przesuwałem je wokół wibratora. Odciągnąłem nieco skórę, patrząc jak jej łechtaczka wysuwa się z ciała i dotyka drżącego „delfinka”. Rzuciło nią całą. Przesunąłem po niej palcem, była już taka spuchnięta i czerwona. Twarz kobiety wykrzywiła się w wyrazie błagającym o litość.

Chwyciłem z dołu i zadarłem jej t-shirta, odsłaniając mokry brzuch i piersi w jasnym, miękkim i lekko prześwitującym staniku. Ściągnąłem koszulkę przez głowę, zostawiając ją za szyją i na ramionach. Przeszedłem dookoła, by się przyjrzeć. Pod cielistym materiałem dało się zauważyć jej ściśnięte, pozaginane sutki. Kutas drgnął, uwielbiam takie widoki. Kojarzą mi się z naturalną zmysłowością.

Czułem spływające jeszcze po mnie krople wody, chłód powietrza na wilgotnej skórze, elektryzujące ciarki stawiające małe włoski na ciele. Patrzyła na mnie. Patrzyła jak mój kutas zadziera się w reakcji na nią. Czułem jego ciężar i bezwładność. Zamknęła oczy nie mogąc znieść tego, co widok ten robił z jej ciałem.

Podszedłem, stanąłem nad nią. Uniosłem go i przysunąłem jej twarz do swojej moszny. Próbowała walczyć, ale wtuliłem jej nos w pomarszczoną skórę trzymając za jej włosy. Czułem muśnięcia jej warg, skóra zaczęła się ściągać, jądra unosić, aż z dyndającej siatki zmieniły się w gładkie, obcisłe wybrzuszenie. Miała zakneblowane usta a potrzebowała dużo powietrza. Jej dziurki od nosa poruszały się szybko, mimowolnie wciągając zapach mojego umytego ciała.

Przełączyłem wibrator na prędkość numer dwa i znowu poszedłem za nią. Zwiększona prędkość zaczęła szarpać jej tułowiem w nagłych spazmach szybkiego oddechu.

– Dobrze ci? Tak bardzo ci dobrze – szepnąłem do ucha i zacząłem całować jej szyję.

Miała mokrą i delikatną skórę a gdy użyłem zębów traciła nad sobą panowanie. Palcami przejechałem po jej dekolcie, odkrytych częściach piersi. Były wilgotne i zimne. Delikatnie ująłem je w dłonie i zacisnąłem palce.
Jęknęła. Byłem pewien, że gdybym teraz uwolnił jej ręce, sama zaczęła by je drażnić, nie byłaby w stanie się opanować. Potwornie chciała tego dotyku, domagała się go. Jak mógłbym jej nie ulżyć?

Sięgnąłem od spodu, chwytając za usztywniony dół miseczek i zacząłem ciągnąć. Opór był znaczny, najpierw całość uniosła się i zakleszczyła tuż poniżej brodawek, by nagle wilgotne ciało wyślizgnęło się z celi bielizny. Jęknęła donośnie gdy materiał obtarł jej pobudzone sutki.

– Lepiej ci, lepiej, no powiedz mi kurwa mać, że ci lepiej?! – Wyrzuciłem z siebie, drżącymi rękami rozmasowując obtartą skórę.

Odchyliła głowę do tyłu i w raptownych spazmach zaczęła wciągać powietrze. Myślałem, że za chwilę zemdleje.

– Wyciągam knebel, ale jak będziesz próbowała krzyczeć, to cię zabiję.

Pierwsze co zrobiła to otworzyła szeroko usta i wybuchła dysząc i sapiąc. Powróciłem do przerwanej zabawy i delikatnie obrysowywałem jej wilgotne krągłości. Do dyszenia dołączył cichy pomruk będący ujściem doznań od moich dłoni. Drżące czubki palców ledwie muskały jej skórę. Widziałem jak walczy ze sobą, jak bardzo ją drażnię. Tylko rozogniałem jej potrzebę dotyku, ale nie mogła przecież powiedzieć „mocniej”. Widziałem jak zimne krople potu spływają po jasnej, upstrzonej piegami skórze, opływają pełne łuki jej piersi, kapią na brzuch.

Wibrator ciągle pracował. W miejscu gdzie siedziała była już istna kałuża potu i jej soków. Widziałem jak poruszał się w jej napuchniętych, wystających czerwonych wargach.

Wtedy miałem przebłysk.

– Jesteś w ochronie tego supermarketu?!
– Tak… – odpowiedziała słabym głosem.

– Skąd się tu wzięłaś?
– Porwałeś mnie… w drodze do domu…

– Nienawidzisz mnie?
– Tak…

– Boisz się?
– Tak…

– Chcesz, bym wymacał a potem ssał twe cycki?
– Tak…

Złapałem je raptownie i silnie, a ona zakwiliła czując ulgę.
– Oh.

Gniotłem je w dłoniach, rozmasowywałem po tułowiu, a jej biodra coraz mocniej się poruszały. Jej obrzmiałe suteczki sterczały grubymi kołkami gorącego, twardego ciała. Ująłem jej lewą pierś od spodu i nachylając się przez ramię zacząłem ssać spragniony sutek i całą brodawkę. Druga dłoń zjechała w dół i palcami zaczęła drażnić łechtaczkę. Krzesło zaczęło drgać, jej jęki wypełniły kuchnię. Mokrym palcem wrzuciłem trzeci i ostatni „bieg” a ona zwariowała.

Gdyby nie była związana, nie utrzymałbym jej. Płaczliwie jęczała, fukała, stękała i mamrotała.

Wyłączyłem sprzęt i stanąłem za nią, w kącie kuchni. Patrzyłem jak ciężko dyszy i dochodzi do siebie. Odczekałem chwilę, po czym sięgnąłem po słoik dżemu wiśniowego o niskiej zawartości cukru. Odkęciłem zakrętkę i wsunąłem do środka trzy palce. Był chłodny i przyjemnie lepki. Zacząłem wcierać go w moje wygolone jądra i sterczącego penisa. Stanąłem przed nią. Nie krzyczała.

Nie powiedziała nawet słowa, odchyliła tylko symbolicznie głowę, ale bez trudu cofnąłem jej twarz i wcisnąłem słodkie prącie w jej usta. Patrzyła na mnie pozostając bierną, przymykając oczy z podniecenia, ciągle dysząc. Wysunąłem je z jej obślinionych warg i trzymając za włosy zacząłem rozmazywać dżem na jej twarzy. Próbowała kontrolować podniecenie, ale nie była w stanie. Drżąc i pojękując nagle zaczęła poruszać ustami. Czułem jak jej wargi łapczywie kąsają moją mosznę, jak zjada z niej dżem, dokładnie wylizuje, cały czas pojękując z podniecenia.

Pozwoliłem prąciu opaść, a ona od razu się nim zajęła. Była w erotycznym transie, tak silnie podniecona, że niezdolna do racjonalnego zachowania. Oddała się przyjemności zaspokajania mnie ustami, obciągania mojego sterczącego przed nią kutasa. Zlizywania z niego dżemu, aż pozostał czysty, błyszczący od jej śliny.

Wyjąłem go i położyłem stopę na jej brzuchu, przycisnąłem. Dziewczyna zajęczała a wibrator wysunął się z pochwy. Wyciągnąłem go do końca, delektując się widokiem jej soków wyciekających z zaczerwienionego otworu.

– Jesteś. Teraz. Moją. Suką. – Akcentowałem poszczególne słowa.

– Oddasz wszystko, bym robił tak. – Nagle wsunąłem palec do jej pochwy, a ona wygięła się na krześle, jęcząc.

– I tak. – Wsunąłem dwa palce, patrząc jak szybko oddycha. Jej biodra zaczęły się poruszać, nabijając na palce.

Była obłędnie mokra i gorąca. Przekręciłem dłoń tak, że kciuk skierował się na zewnątrz i pchnąłem kilka razy, zanurzając z chlupotem palce w jej wnętrzu. Zaczęła słodko pojękiwać, wijąc się w więzach. Powoli wyjąłem palce całe lepkie od soku. Wstałem i wsunąłem jej do ust. Zaczęła je obscenicznie ssać i obciągać, lizać patrząc mi w oczy. Jak je zabrałem, zagryzła wargi i obserwowała jak zjeżdżam niżej i biorę między palce serdeczny a wskazujący jeden z jej nabrzmiałych sutków.

Skupiona wpatrywała się co jej robię, co chwila wzdrygając się i przymykając oczy. Najpierw przesuwałem luźno ułożone, obślinione palce tak, że tylko muskały nasadę jej sutka przy samej brodawce, pocierały o niego, rozmazując ślinę. Gdy ściągnięta aureola była już mokra, a małe pęcherzyki powietrza wybijały w przezroczystej cieczy gdy sutek grzązł u rozstaju palców, złączyłem je razem. Był taki twardy, a ona nagrodziła mnie niekontrolowanym, płaczliwym szlochem połączonym ze skurczami ciała.

Zaczęła dyszeć i opanowała się, ale nie zamierzałem dać jej spokoju, o nie. Zacząłem lizać swoją dłoń, lizać po szczycie dłoni, po złączonych palcach, a ona patrzyła, spinała się, zamierała z otwartymi ustami ale oczekiwane nie nadchodziło. To doprowadzało ją do szału, nie mogła stłumić napięcia, zaczęła mruczeć, pojękiwać. Czuła jak go ściskałem, jaki był spuchnięty, jak czuły i wyeksponowany, a ja lizałem coraz szybciej, coraz drapieżniej i bardziej zdecydowanie, ciągle patrząc w jej oczy. Widziałem jak wciągam ją w studnię obłędu.

Gdy głębiej jej zabrać nie mogłem i jedynie zaczęła by wychodzić na powierzchnię, uderzyłem w tą nagą, sztywną wypustkę jej ciała, uwięzioną między moimi palcami. Wpierw nieśmiały czubek języka musnął jej koniuszek, zatoczył małe kółeczko po czym naparł dosadniej, odchylając różowy kołeczek od płaszczyzny sterczenia. Widziałem jak zamyka oczy i odwraca głowę, a jej usta otwierają się bezwolnie, nerwowo, raptownie, co chwilę przymyka je, oblizuje, przygryza wargi.

Torturowałem jej świadomość, więżąc człowieczeństwo w klatce zwierzęcia. Gdy tylko pojawiała się w niej myśl sprzeciwu, gwałciłem ją obezwładniającą, cielesną rozkoszą. Delikatnie choć szybko kąsając zębami, od nasady i wyżej, wyżej, wyżej, by zaraz potem przeszyć jej ciało doznaniem namiętnego, nieustępliwego ssania i ciągania jej wrażliwych, nastawionych sutków.

Stanąłem za nią i przeniosłem uwagę na całe piersi, były zimne i mokre, seksownie błyszczały upstrzone maleńkimi piegami. Ująłem je od tyłu i zacząłem masować miękkie ciało, formować je w dłoniach, czując dokładnie ich ciężar i kształt. Związane z tyłu ręce nie pozwalały jej na opór, wzmagały odczucia. Słodko wiła się, dysząc powoli i głęboko, reagując na najmniejszy bodziec. Poświęciłem im sporo czasu, mocny masaż przerywały moje nagłe wybryki z sutkami w rolach głównych. Wtedy traciła swą płynność ruchów i wyprężała ciało do przodu, szarpała nim w nagłych spazmach.

Przez cały czas szeptałem jej do ucha rubaszne świństewka, komplementowałem wyuzdane, obnażone cycki, mówiłem co zrobię z nią – „napaloną kurewką”.

– Chcesz, żebym cię teraz dobrze ZERŻNĄŁ? Rozkraczył ci nóżki i ostro posuwał w twoją chętną, mokrą pizdę?

Była na skraju przełamania się i wykrzyczenia mi tego w twarz, ale zachowała milczenie. Wiedziałem, że musiałbym ją rozwiązać, a jeśli nie był to sen, wszystko się mogło wydarzyć. Musiałem zdecydować. Nie ufałem jej, ale byłem za bardzo podniecony.

Wpierw rozwiązałem jej ręce i mocno za nie trzymając kąsałem jej szyję. Musiałem jakoś rozwiązać nogi. Ściągnąłem z niej do końca koszulę i stanik, trzymając za nadgarstki całowałem jej odkryte ramiona i kark, próbowałem oszacować jej opór, ale go nie stawiała. Przeszedłem do przodu i wsunąłem jej ręce między nogi. Od razu zajęła się swoją szparką, co dało mi czas na odwiązanie nóg. Poderwałem ją z krzesła, wpijając się w jej szyję, nogą zsunąłem bojówki do samych glanów i pchnąłem w stronę stołu. Straciła równowagę i poleciała do tyłu, podpierając się dłońmi. Jej piersi zafalowały, kołysząc się zadarte w górę. Jej buzia była wykrzywiona w coś pomiędzy strachem, zmęczeniem a wstydem. Pewnie chwyciłem jej twarz, przesunąłem kciukiem po pełnych ustach i zmusiłem do pocałunku. Gdy mój język napastował jej wnętrze, druga dłoń przesunęła się po jej ciele w dół i zatrzymała na moim sterczącym członku.

Zdzieliłem nim jej odsłonięty srom, jęknęła mi w usta. Nakierowałem i poczułem jak jej gorące wargi obejmują jego główkę, naparłem biodrami, wchodząc w jej rozpalone wnętrze. Otworzyła szeroko oczy i usta, napięła wszystkie mięśnie, zaczęła drżeć w niemym krzyku, a ja powoli, raz za razem zagłębiałem się w jej ciele. Wyglądała, jakby nie była w stanie uwierzyć w to, co działo się z jej ciałem.
Czyżby była to jazda jej życia? Chciałem tylko pieprzyć, po prostu pieprzyć. Zacząłem szarpać mocniej, raptownie, silnie. Patrzyłem na jej rudą kępkę włosów i mojego kutasa znikającego tuż pod nią. Czułem jak ją przytłaczam, dominuję, penetruję coraz szybciej. Złapałem jej szyję i docisnąłem do stołu, jej mokre piersi przesuwały się przy każdym pchnięciu. Rżnąłem ją ostro, bez ulg. Nie zważając na jej krzyki i skurcze pochwy, drżenie mokrego ciała. Czułem jaka jest w środku opuchnięta i mokra, słyszałem chlupot jej piczy plądrowanej moim twardym przyrodzeniem. Czułem potrzebę zalania jej wnętrza spermą, pozbycia się jej jak najszybciej. Straciłem rozum i galopowałem aż do seryjnej eksplozji, zalewającej jej pochwę ciepłymi porcjami nasienia.

Minęło trochę czasu, nim doszliśmy do siebie. Nagle ona zaczęła ubierać się bez słowa. W mojej głowie pojawił się amok. Jej milczenie powodowało panikę.

– Wniesiesz sprawę do prokuratury? – zapytałem, ale odpowiedziała mi cisza.

Kończyła się nerwowo ubierać.

– Pójdziesz z tym na policję?! – zapytałem głośniej.

Serce napieprzało mi jak szalone.

– Jesteś prawdziwa? Czy jesteś prawdziwa?! – krzyczałem za nią, gdy wychodziła na klatkę i trzasnęła drzwiami.

Byłem bliski obłędu. Wyszedłem na balkon wykonać ostateczny RT. Spojrzałem w nocne niebo i wykrzyczałem „obudź mnie!”

Widziałem ją, jak idzie na dole. Zauważyła mnie. Wszedłem na balustradę, ale ona szła dalej.

– Czy to sen?! – wykrzyczałem.

Odwróciła się na chwilę ale nie zatrzymała, nie odpowiedziała. Zapytałem po raz ostatni, oczekując jej reakcji.

– CZY TO SEN?!!!

Scroll to Top