Domek na Mazurach

Ciemny i mokry listopadowy wieczór jeszcze bardziej potęgował i tak już fatalny nastrój Anki. Siedziała sama w domku na Mazurach w swojej ulubionej, bluzie ściskając w dłoniach kieliszek półwytrawnego, czerwonego wina sącząc je co chwila niewielkimi łykami bynajmniej nie po to aby delektować się jego nieco cierpkim smakiem, a bardziej by stłamsić jakoś tę cholerna chandrę. Siedziała sama zapatrzona w rozżarzone kawałki jesionowego drewna, błyskające zza lekko okopconej szyby kominka…..sama, a jeszcze kilka godzin wcześniej cieszyła się jak dziecko kiedy rozpakowywała walizki wspólnie z Marcinem na myśl o rozpoczynającym się właśnie tygodniu. W końcu pierwszy raz od 1,5 roku mieli spędzić razem czas co zresztą idealnie zgrało się z ich 3 rocznicą poznania.
Właściwie to nawet nie była zła na Niego…wiedziała jaką ma pracę i że w każdej chwili mogą go wezwać z powrotem do Wrocławia, bardziej dołowało Ją to, że musi spędzić te kilka pierwszych dni w zupełnie obcym miejscu, a myśl co planowali na dzisiejszy wieczór wcale nie pomagała.
Kiedy wyszła z pod prysznica poprawiła pogrzebaczem dopalające się drewno i usiadła wygodnie w fotelu i szybkim haustem wypiła resztę wina z kieliszka. Nagle poczuła na ramionach dłoń, która z wielką siłą wbiła Ją jeszcze głębiej w fotel… w momencie kiedy miała krzyknąć druga wielka łapa zatkała Jej usta i poczuła oddech na policzku i wyszeptane do ucha:
-Ciiiiiiiiii.
I wtedy poczuła dobiegający do Jej nosa doskonale znany zapach…..zielona Lacoste uspokoiła Ankę w jednej chwili jak najsilniejszy lek p/lękowy. Znała dobrze ten zapach, sama w końcu dała te perfumy Marcinowi niespełna 4 miesiące temu na urodziny. Kiedy chciała się odwrócić i powitać ukochanego ten nie pozwolił i znowu dotarło do Jej uszu tylko namiętne:
-Ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.
W tym samym momencie gorący pocałunek wylądował na Jej szyi…..już wtedy nie analizowała dlaczego Marcin wrócił, co się właściwie stało….szef odwołał spotkanie? Nie liczył się już powód….liczyło się tylko to, że jest razem z Nią i czule ją całuje.
Kiedy jeszcze była obrócona do Niego tyłem przewiązał Jej oczy opaską leżącą nieopodal i dalej namiętnie całował Jej kark i szyję. Jednocześnie zaczął powoli wsuwać rękę pod lekko rozchylony frotowy szlafrok….dłońmi objął idealnie jędrne piersi i zaczął je delikatnie masować. Kiedy poczuła, że jej bladoróżowe sutki stają się coraz bardziej nabrzmiałe, odwrócił Ją przodem do siebie i zaczął je ssać i delikatnie przygryzać…Ania nic nie widząc uniosła głowę do góry jakby chciała wszystkimi zmysłami chłonąć otaczająca ją atmosferę. Przez chwilę zastanawiała się nawet skąd wiedział, że takie krępowanie, zasłanianie oczu Ją kręcą, przecież nigdy o tym nie wspominała. Ba!!… Ona… szara myszka, zawsze wstydziła się o tym powiedzieć jednak często kiedy Marcin był w delegacji masturbowała się myśląc o takiej chwili….kilka razy nawet złapała się na tym, że chciała by być zgwałcona przez obcą osobę co zawsze kończyło się długim i mocnym orgazmem.
Przestała analizować i skupiła się tylko i wyłącznie na tej chwili.
Tymczasem język „nieznajomego” zsuwał się coraz niżej….na brzuch….jeszcze niżej….minął pępek pozostawiając na skórze świecącą stróżkę śliny. Zdecydowanym ruchem ruchem rozchylił Jej zgrabne nogi na bok i swoje pocałunki przeniósł na wewnętrzną stronę Jej ud. Zaczął na wysokości kolan… przesuwając swoje wilgotne wargi w stronę Jej muszelki. Najpierw poczuła delikatny oddech na niej jednak nie trwało to długo bo momentalnie zanużył w niej swój szorstki język. Wiła się z rozkoszy kiedy świdrował Jej cipeczke długim językiem jednocześnie trzymając Jej ręce za nadgarstki.
Czuła że jest już blisko dojścia i nie miała już siły dłużej się powstrzymywać jednak On przerwał. Szybkim ruchem odwrócił Ją na brzuch i silnymi dłońmi uniósł zgrabną dupcię do góry. Kiedy zdążyła zorientować się w jakiej jest pozycji poczuła jak wielki kutas wszedł w nią zdecydowanym ruchem a w kąciku oczu pojawiła się łza….szybko jednak grymas bólu został zastąpiony błogim uczuciem i a ciało raz po raz przechodziły dreszcze.
Zdziwiła się po raz drugim swoim zachowaniem kiedy zaczęła krzyczeć: – Rżnij swoją sukę!!!!! -Ochh tak…mocniej, rżnij moją dupę!!!! -Głębiej!!!

Czuła jak wielki i żylasty kutas penetruję ją bardzo głęboko i szybko, a soki spływają Jej po gładziutkich udach…….udało Jej się na chwilę wyrwać, sięgnąć do łechtaczki paluszkami i energicznie Ją masować. Była już bardzo nabrzmiała i wrażliwa na dotyk jednak Anka jak w amoku pocierała ją coraz mocniej i szybciej….na granicy bólu.
W jednej chwili jej głęboki i ciężki oddech ustał na parę sekund po czym Jej ciało przeszył cudowny orgazm….orgazm jakiego jeszcze nigdy nie miała- nie zdążyła jednak nacieszyć się tą chwilą bo została złapana za głowę i wielki, sprężysty penis wylądował w Jej ustach a po paru ruchach wargami czuła jak pulsuje i z każdym takim naprężeniem tłoczy do jej małej mordki gęstą i ciepłą spermę.

Opadła zupełnie bez siły na atłasową pościel słysząc jak zamykają się drzwi wejściowe. Pomyślała: -No tak. Papieros!
Wstała dolać sobie wina i odsłuchać wiadomość z poczty głosowej bo słyszała podczas posuwania że telefon wibrował jednak z oczywistych względów nie chciała odbierać.

Nagle w cichym drewnianym domku rozległ się przytłumiony huk upuszczanej butelki i reszta czerwonego wina rozlała się na kremowy puszysty dywan kiedy w słuchawce usłyszała:
-Kochanie właśnie dojechałem do Wrocławia… oddzwoń jak odsłuchasz. Kocham Cię mocno i jeszcze raz przepraszam, że zostałaś tam sama.
edit:
Liczę, że będzie się miło czytało
Sorki za błędy i czekam na krytyczne uwagi

Scroll to Top