Dorota

Dorota się nudziła ile można siedzieć w domu i sprzątać, Sławek jej mąż pracuje w straży pożarnej, więc albo jest cały dzień w domu i ogląda telewizję albo go niema, bo ma służbę. Ostatnio tych służba ma nawet więcej niż kiedyś.
Gdyby, chociaż kochał się z nią tak często jak kiedyś to by nie miała pretensji, ale on nawet w soboty tego nie robił, żeby dostać to, co jej się należy sama musiała namawiać go do sexu, jak się już zabrał za dupczenie to było super i ho ho ale zdarzało mu się to tak rzadko.
Teraz spał po służbie. Dorota wysłała Krystiana ich syna do szkoły i zabrała się za pranie. Majowe słońce było cudowne, pranie natychmiast wyschnie – pomyślała.
Szybko uporała się ze sprzątaniem w końcu w domu jest bardziej niż czysto i gdy pralka skończyła wirować zabrała miskę z praniem i poszła na dach.
Pięć lat już mija jak wprowadzili się do tego domku. Ich własny – choć w szeregowej zabudowie był gniazdkiem szczęścia po siedmiu latach mieszkania z rodzicami. Projektant domów wpadł na pomysł, że skoro nie ma ogródków przydomowych to dachy przerobione będą na tarasy, oddzielone od siebie wysokim na 1,30 m murkiem stanowiły enklawy ciszy i spokoju. Teraz, gdy z wiosną w skrzynkach ustawionych na murkach wyrastały kwiaty tarasy stawały się pięknymi ogródkami, można było się opalać, albo grilować ze znajomymi.
Dorota przeciągnęła się rozkosznie, piękny dzień – pomyślała.
Sławek mógłby wstać i przyjść tutaj, sąsiadów niema, więc moglibyśmy pozwolić sobie na małe co nie co na słoneczku;, na tą myśl jej sutki stały się twardsze, a w kotku zrobiło wilgotno ale jak go obudzę to będzie zły i na pewno nie przyjdzie.
Schyliła się po pranie t-schirt, który miała na sobie sięgał tylko do połowy uda i teraz podjechał jej do góry odsłaniając dupcię, hi hi, pomyślała dobrze, że mnie nikt nie widzi, chociaż nie mam się czego wstydzić, tyłeczek mam zgrabny, piersi duże i dorodne, żadne flaki, proszę jak sterczą, skórę gładką, a cipkę prześliczną, i ostatnio wszystko mało, co używane – mężatka, która sypia tylko z mężem to prawie dziewica.
Te myśli powodowały u niej coraz większe podniecenie. Mam się, czym pochwalić i gdyby się ktoś…
Trochę się przeraziła dalszego ciągu swoich myśli, pachniały zdradą, a obiecała sobie, że będzie monogamiczna, tylko jeden mężczyzna na raz, teraz to mąż i żadnych boków, ale ten zapach zdrady był interesujący i nęcił ją bardzo. Wyjęła z miski sztukę bielizny i podeszła do suszarki przy murku równocześnie zaglądając do sąsiadów, ze zdziwieniem zauważyła, że na tarasie leży Robert syn sąsiadki i czyta.
-Dzień dobry pani Dorotko.- Chłopak wstał i podszedł do murka.
-Dzień dobry Robercie, wagarujesz? – Dorocie głos zadrżał ciekawe czy mnie widział jak się schylam pomyślała.
– Nie, jest maj są matury, Dzisiaj i jutro młodsze klasy mają wolne.
– Młodsze to znaczy ile masz lat.
– We wrześniu skończę osiemnaście.
Boże – pomyślała – jestem dwa razy starsza od niego, ale czy to znaczy, że jestem stara i brzydka? W oczach chłopaka, wyczytała, że nie.
-Piękna pogoda na pranie. -Robert powiedział byle, co byle się odezwać.
Zawsze podziwiał urodę Doroty, uważał, że jest najpiękniejsza na świecie, fascynowały go jej dorodne kształty. Kiedyś widział z tarasu kolegi z naprzeciwka jak się rozbiera, żałował, że nie ma lornetki, wtedy zdjęła tylko biustonosz i zasłoniła okna, od tamtego dnia marzył o tym by zobaczyć ją nagą, i by móc dotknąć jej skóry.
Teraz, gdy spotkał ją na tarasie, w krót-kiej koszuli i bez biustonosza, Jezu, ale cycuszki pomyślał jego pałka drgnęła w kąpielówkach, ciekawe czy ma majtki, z podniecenia aż zadrżał.
– Tak na pranie i na opalanie. – Dorota stała przy suszarce i zastanawiała się jak powiesi parnie musi się przecież jakoś się schylać do miednicy, a on stoi i patrzy.
-To prawda, dlatego postanowiłem złapać trochę słońca.
-Tylko uważaj żeby ci skóra nie zeszła, słońce ostro świeci.
Rozmowa była głupawa i przeciągała się.
-Bardzo ładny biustonosz- Robert zaryzykował sprowadzenie rozmowy na inne bardziej interesujące go tory i wskazał na sztukę bielizny trzymaną przez Dorotę.
-Podoba ci się? Spytała przykładając go do piersi.
-Bardzo. -Potwierdził, choć myślał o piersiach, a nie bieliźnie – choć sądzę- postanowił przejść do ataku – że pani piersi nie potrzebują sztucznego podtrzymania – zobaczył, że się lekko zarumieniła i spuściła wzrok – ten czarny kolor doskonale podkreśla biel pani skóry.
-Miły z ciebie chłopiec. Głos Doroty lekko drżał, wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka – i przystojny – dziewczęta pewnie za tobą szaleją?
-Eee nie jest tak dobrze niestety – marzyłby jej ręka nie opuściła jego policzka, ale chwila minęła Dorota zabrała też drugą rękę od piersi, tam gdzie biustonosz stykał się z koszulką zostały mokre plamy jeszcze wyraźniej pokazujące kształt piersi i sterczące sutki.
Robert przysunął się bliżej do muru jego kutas sterczał jak komin i wystawał daleko poza spodenki, obnażona główka dosięgała pępka. Spojrzenie Doroty powędrowało za oczami Roberta, gdy zobaczyła na co patrzy zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Do licha pomyślała, jestem dorosła, a wstydzę się jak pensjonarka i to przed smarkaczem dwa razy młodszym ode mnie.
-Teraz dziewczęta są głupie – postanowiła go speszyć – gdybym była młodsza wiedziałabym gdzie szukać szczęścia.- Spojrzała na niego wymownie. Robert wytrzymał jej wzrok i odpowiedział.
-Kobieta tak piękna jak pani pokonałaby je wszystkie.
-Tak myślisz? Spytała wypinając piersi, możesz je dotknąć jak się odważysz pomyślała.
-Jestem pewien. Odpowiedział, czy ona chce żebym złapał ją za cycki?
Zastanowił się, pewnie tak, raz kozie śmierć najwyżej oberwę.
Podniósł rękę i delikatnie dotknął, podejrzewał, że będą twarde i jędrne ale nie aż tak, zacisnął palce i popatrzył jej w oczy, były piękne zielone pod rudoblond grzywką.
Co ja robię pomyślała Dorota ,uwodzę nastolatka, daję mu się obmacywać po piersiach i jeszcze mi to sprawia przyjemność, muszę to przerwać bo kierunek w którym zmierzamy jest niebezpieczny.
Niech to się nigdy nie skończy – Robert teraz mocno ugniatał pierś Doroty przez wilgotną koszulkę jednym palcem masując sutka, drugą ręką bezwiednie złapał się za fiuta, chciał go strzepać by sobie ulżyć.
-Co tam robisz za murkiem świntuchu? – Dorota roześmiała się nieoczekiwanie dla samej siebie postanowiła pozwolić sobie na więcej.
Do licha z monogamią, mam swoje prawa i swoje potrzeby – pokaż, natychmiast zrób krok do tyłu no już- lekko go popchnęła, a gdy się odsunął zobaczyła jak ściska w ręku fiuta.
-No, no, no świntuszek – sapnęła masowanie cycka i widok dużej młodej pałki podnieciły ją bardzo – i to sporych rozmiarów nie wstyd ci go pokazywać obcej kobiecie? – jej oddech był głośny i szybki.
-My..- Zająknął się i przełknął ślinę- myślę że nie mam się czego wstydzić, nie jest przecież taki mały? – Zsunął kąpielówki do kolan uwalniając całego fiuta.
-Nie jest, przeczucie mnie nie myliło wiedziałam gdzie należy szukać szczęścia.
Dorota powiesiła biustonosz, podeszła do miski z praniem pochyliła się i spojrzała w kierunku Roberta, no popatrz sobie, ty pokazałeś mi, ja pokażę tobie – pomyślała. Powiesiła następną sztukę bielizny i ponownie wypięła dupcie w kierunku Roberta.
Rusz się chłopcze – pomyślał, teraz masz szanse zrealizować wszystkie marzenia. Kiedy kobieta poszła po kolejną sztukę prania zsunął do końca kąpielówki, przeskoczył murek i gdy pochyliła się ponownie, klęknął za nią złapał rękami za biodra i pocałował w wypiętą dupcię.
-Hej chłopcze nie jesteś za śmiały – Dorota trwała w pochyleniu, gdy jego usta i język penetrowały jej wypiętą cipkę. Nie robiła nic żeby go powstrzymać, czekała na to, co może wymyślić, pewnie większy z niego entuzjasta niż kochanek pomyślała, teraz jednak do ust dołączyły palce jedną ręką pomasował jej wilgotną cipkę, a potem wsadził w nią najpierw jeden potem drugi i trzeci palec, z ust Doroty wyrwało się westchnienie, a potem jęk gdy wsadził jej kciuk między pośladki.
-Wariacie tam nie, to boli.
-Boli, ale jest przyjemne zobaczy pani.
Jego palce rytmicznie pieprzyły obie jej dziurki, Dorota pojękiwała cicho.
-Dobrze, tak dobrze, jeszcze, jeszcze. Kręciła przy tym mocno biodrami by zwiększyć przyjemność.
-Dzień dobry sąsiadko – rozległ się jakiś głos. Dorota wyprostowała się zaciskając mięśnie cipki i pośladków na palcach Roberta. Na tarasie po dru-giej stronie ulicy stała pani Wiesia.
-Dzień dobry- Dorota zająknęła się lekko czy ona wie, co tu się dzieje …
Robert schowany za murkiem nie przestawał pieścić Doroty.
-Co słychać pani Doroto – Wiesi zebrało się na rozmowy.
-Nic szczególnego właśnie wieszam pranie, a u pani?
-Ach wszystko w porządku, wróciłam właśnie z wesela chrześnicy i sprzątam, zostawić dom na męskiej głowie to makabra, och przepraszam biegnę do kuchni, bo zapomniałam o żelazku. Wiesia zniknęła z tarasu.
-Robert musisz natychmiast dać mi spokój, uciekaj do siebie zanim ktoś nas zobaczy, wkoło jest pełno ludzi.
Ale Robert miał całkiem inny plan. Przestał posuwać Dorkę palcami złapał ją za biodra i powiedział.
-Uklęknij.
-Co?
-Uklęknij tyłem do mnie, zza murka nikt nie będzie widział – kiedy Dorota to zrobiła złapał ją za biodra wycelował i nadział cipką na fiuta.
-Aaaaach- jęk rozkoszy wyrwał się z ust Doroty takiego dużego kutasa dawno nie miała w sobie – Sławek ma niezłą pałkę, ale ten jest większy, zaczęła podskakiwać na kutasie jak na koniu, Robert wsadził ręce pod koszulkę złapał ją za piersi i ścisnął je mocno były cudowne tak duże że nie mieściły mu się w rękach, sutki sterczały sztywno. Cudowne pomyślał, jaką ma miękką skórę, a jaką gładką, i te piersi takie twarde i tak się kołyszą.
-Jeszcze, szybciej – dupcia Doroty podskakiwała jak szalona, niestety Robert mocno napalony wcześniejszą rozmową i zabawą wystrzelił prawie natychmiast wielką porcją spermy prosto w cipkę Doroty.
-Nie, jeszcze nie teraz, nie spiesz się tak- złość Doroty była autentyczna.
Smarkacz pomyślała, taki chojrak, a jak dwa razy wsadzi to się spuści.
-Przepraszam nie wytrzymałem – z kutasa fala za falą wypłynęło białe mleczko- bardzo mnie pani podnieca. Dorota czuła, że fiut chłopaka mimo wytrysku dalej jest twardy, postanowiła rozpocząć kolejną galopadę.
-Teraz ja, też chcę mieć swoją chwile przyjemności i nie próbuj być pierwszy. Robert leżał na płytkach tarasu Dorota obróciła się na fiucie twarzą do niego zdjęła koszulkę i zaczęła jazdę.
Ręce chłopaka zacisnęły się na biodrach kobiety, która galopowała z zamkniętymi oczami, patrzył jak piersi Doroty falują w rytm jej ruchów.
To najpiękniejszy widok w moim życiu, sam wypychał biodra w górę starając się wbić jak najgłębiej kutasa w jej cipkę. Dorota była bardzo podniecona czuła jak zbliża się rozkosz przyśpieszyła galopadę równocześnie mocno zaciskając mięśnie cipki na kutasie chłopaka.
– Aaaaach teraz tak – jęknęła głośno, orgazm rozlał się falą przyjemności po jej ciele.
Zmęczona padła na Roberta ten objął ją i zaczął gładzić po plecach czerpiąc przyjemność z dotyku jej skóry. Po ciele Doroty przebiegały dreszcze, Robert sięgnął palcami do pośladków, a potem do rowka Doroty, rozszerzył go lekko i wsadził jej w dupcię palec.
– Wariacie teraz już nie czas na takie rzeczy, zbieraj się i uciekaj, leżała jednak na nim odpoczywając.
-Nie mogę wstać, gdy pani na mnie leży, a poza tym ciągle mi stoi, a to podobno niezdrowo mogą boleć orzeszki.
Dorota powoli i z wyraźnym żalem wyswobodziła kutasa Roberta z więzienia swej cipki po jej udach spływała sperma i jej własne soki.
-Dobrze, szybki orgazm i uciekasz, zgoda?
-Zgoda.
To, co nastąpiło chwile później przekroczyło najśmielsze oczekiwania Roberta. Dorota złapała go za kutasa i zaczęła trzepać, ale jak, tempo miała jak młot pneumatyczny, lewą ręka ścisnęła mu jądra z taką siłą, że Robert głośno wciągnął powietrze i przestał oddychać. Sam onanizował się od dawna, ale robił to spokojnie. Dorota zaś potraktowała jego kutasa jak trzepaczkę do piany.
Poczuł w podbrzuszu kulę ognia tak jakby miał tam wul-kan lawy i lawa ta ruszyła w górę by wytrysnąć, wiedział, że jeżeli chluśnie to poleci przez cały taras, ale Dorota nie dała mu szansy tuż przed wytryskiem jej usta pochwyciły główkę kutasa i cała sperma popłynęła prosto do jej gardła. Przełknęła głośno raz i drugi jej ręka powoli masowała pałkę chłopaka, a usta i język pracowicie czyściły każdą kropelkę.
-Pyszna, po smaku widać, że lubisz słodycze, ale nie masz grama nadwagi, jak ty to robisz? – głos Doroty był spokojny jakby rozmawiali w parku.
-Eeee – Robert miał kłopot z zebraniem myśli – dużo ćwiczę.
-Dobra – Dorota włożyła koszulkę wstała i rozejrzała się wokoło – ubieraj się i znikaj nikogo nie widać.
-Czy my jeszcze kiedyś…? Robert spojrzał błagalnie.
-Tak wariacie, zawsze, kiedy zechcesz.
W głosie Doroty perlił się śmiech, no zmykaj i nie podglądaj mnie już bo na więcej nie ma czasu idę gotować obiad.
Robert ubrał spodenki i szybko przeskoczył przez murek na swój taras.
-Kocham panią. – Powiedział i zwiał z tarasu do domu.
Dorota uśmiechnęła się do siebie – ja ciebie też wariacie, ja ciebie też.

Scroll to Top