Droga do Pornopolis IV

W poprzednim odcinku Ragadaal po przybyciu do metropolii zamieszkał w mieszkaniu Ilony, a narastające napięcie doprowadziło w końcu do ich nieuniknionego zbliżenia.

Rozdział czwarty

Świat nie zatrzymał się. Gdy otworzył oczy, ciężko dysząc, wszystko było nadal na swoim miejscu, a Ilona nie wyrzucała go za drzwi, krzycząc. W ciszy, z poczuciem dziwnego nietaktu rozłączyli swe ciała i starali się funkcjonować dalej, jak gdyby nic się nie stało.

Następnego dnia cisza została złamana codziennymi zwrotami, oboje czuli to zbliżenie, mimo chłodnych pozorów. Nigdy nie pomyślał o niej jako pięknej, nigdy nie starał się o jej względy. Nie łączyło ich nic, poza tym jednym, zwierzęcym razem.

Nie minął dzień, czy dwa, jak w drzwiach mieszkania zjawił się obcy mężczyzna. Kim był? Skąd przyszedł? Ilona była smutna jak zwykle, nie rozświetlił jej twarzy jak powracająca miłość. Rozmawiali, potem kłócili się do nocy. Ona płakała. Rag siedział w swoim małym pokoju, otulony ciemnością, z wyczulonymi zmysłami przez ciekawość, czy troskę. Tajemnicza przeszłość ubrała się w fizyczność i zapukała do drzwi, stając się teraźniejszością. Było niedługo po północy, gdy atomowa bomba eksplodowała.

Dźwięk poderwał jego głowę z nad poduszki, zatrzymał, napinając kark i mięśnie szyi. Wtedy został zinterpretowany i zanim dotarł do zaspanej świadomości, uderzył w jego wnętrzności, zatapiając w nich ołowianą kulę. Serce zaczęło walić, pompując to uczucie do każdej komórki jego ciała. Kochali się.

Pomimo, że nigdy nie nazwał jej piękną, pomimo, że nigdy nie ubrał uczuć w żadne słowa, ból rozerwał go na kawałki, zalewając zimnym potem. Brakowało mu powietrza, umysł rozpadł się na tysiące elementów. Nigdy nie była jego, więc jak mógł cierpieć? Prawdopodobnie nieznajomy – ojciec dziecka, czy też nawet jej mąż, był jedyną osobą predestynowaną do tego.

Ubrał się, trzęsącymi rękami spakował rzeczy do plecaka, wymknął się po cichu i wybiegł na klatkę, starając się nie zwymiotować. Zaczerpnął potężny haust nocnego, zimnego powietrza i spojrzał w niebo, nie myślący, zagubiony, rozbity. Bez racjonalnego powodu do takiego cierpienia. W ciągu tego całego czasu razem, była tylko jego, a niedawnej nocy stała się jego kompletnie. Teraz prawomocne dłonie odebrały mu ją, a logika poszła się pieprzyć, zostawiając go jak zdradzonego głupca, bez szans na pozew, na jakiekolwiek „ale”.

Szedł do przodu, nie będąc w stanie skupić na czymkolwiek myśli. Dyszał ciężko, a z każdym oddechem czuł, jak tysiące igieł wypełniają mu płuca, jak ciężar w żołądku ciągnie go ku ziemi. Zawsze jesteśmy sami, ale w tamtym momencie, zagubiony w sobie, czuł się najbardziej samotny. Samochody przejeżdżały, wielu ludzi wciąż przemykało ulicami, a on szedł, próbując opanować cierpienie.

Neon pubu „Masquerade” kusił posępnym fioletem. Zacierając zmarznięte dłonie, zbiegł po schodkach i utonął w ciepłej, wypełnionej dymem przestrzeni. Speluna wyglądała wyjątkowo niepokojąco. Siedział w jej kącie i sączył piwo, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Zupełnie inne podejście miała mała, odważna blondynka, którą obserwował już od jakiegoś czasu. Wyglądała na coś koło osiemnastu lat i czerpała wyjątkową przyjemność z denerwowania starszych facetów swoim skąpym strojem. Tego wieczora wyraźnie nie założyła majtek do krótkiej spódniczki i strasznie podobało jej się wrażenie, jakie robiła na otoczeniu.

Miała buty na wysokim obcasie i prowokujące pończochy, krótkie włosy i silny, ciemny makijaż. Góra ciasno opinała drobny biust, wyraźnie podkreślając wydatne sutki. Była chyba szalona, pozwalając sobie na taką frywolność w jej wieku i stroju. Widział, że co nieco również wypiła. Nagle, dwóch spokojnych do tej pory mężczyzn wstało i śmiejąc się, zaszło jej drogę. Jeden próbował klepnąć jej tyłek, za co wymierzyła mu strzał w twarz, czym zarobiła szacunek u Raga i zupełnie wyprowadziła z równowagi ofiarę swojego ataku.

Jego rozbawiona twarz przybrała oblicze urażonego ego, wyraźnie chciał jej oddać, ale łaskawie powstrzymał się, jedynie brutalnie łapiąc jej rękę w nadgarstku.
– Przesadziłaś gówniaro – syknął.

Jego kolega dolał oliwy do ognia wybuchając śmiechem.
– Ale ci wpierdoliła Seth!

Seth był już wystarczająco zirytowany, to tylko dopełniło dzieła. Szarpnął ją mocno, popychając na ścianę niedaleko Raga.
Poczuł się jak kameleon przybierający barwy brudnego stołu i starej kanapy, spuścił wzrok na pokal z piwem i zamarł w bezruchu, nasłuchując. Seth przeszedł na szept, dociskając ją do ściany.
– To było głupie, bardzo głupie.

Odważył się rzucić jedno szybkie spojrzenie. Dziewczyna była oparta twarzą do ściany, dla otoczenia wraz z jej oprawcą stali się przezroczyści. Złapał jej włosy, a druga dłoń przesunęła się po jej plecach w dół, do tyłka. Widział, jak zaciska dłoń na jej pośladku, jak zadziera spódnicę. Słyszał odgłos klepnięcia w gołą skórę. Nie odpyskowała mu, wiedziała, że nie ma takiego komfortu, że następny cios sięgnie jej twarzy.

Sytuacja była przykra, ale miał swoje własne problemy, własny wypełniający go ból. Obserwował rzeczywistość jak zwolnionym tempie, zza brudnej szyby dystansu. Wśród sapania i podśmiewania się, otoczyli ją. Kruchą, pyskatą, samotną. Widział jak palce jednego z nich bez konwenansów wciskają się między jej pośladki, inne dłonie obłapiają jej ciało, a ona jedynie przygryza wargi i dzielnie to znosi. Dźwięk mlaskającej pochwy jest z natury erotyczny, nawet wtedy, zintensyfikowany przez okoliczności, brudny, perwersyjny, dominujący, przegryzł się przez brudną szybę jego rozbicia i zagotował krew.

Kiedy w barze pojawił się przypadkowy policjant, rozpierzchli się. Dziewczyna nerwowo obciągnęła sukienkę i została pod ścianą. Po chwili wstał i zapytał ją, lekko dotykając pleców.

– Wszystko ok?

Wzdrygnęła się, zbijając jego dłoń i nerwowo siadając przy stole. Mignęła mu jej twarz, łzy w oczach.
– Postawisz mi drinka? – zapytała.
– Masz jakiś konkretny…
– Kurwa, po prostu kup mi drinka! – syknęła, uderzając pięścią w stół.

Gdy wrócił, zapalała papierosa mając uśmiech na twarzy. Jej ręce drżały.
– Sorry za ten krzyk, skurwysyny jedne. Jutro mam casting, zarobię kupę siana i naślę na nich Raptusów z kosami, będą śpiewać pierdolonym falsetem, cwaniaki.

– Pieniądze to to, czego mi trzeba.

Spojrzała na niego, zaciągając się.
– Jesteś Ghadra, nie? Kiedy przyjechałeś do miasta?
– Nie tak dawno.
– Słyszałam, że macie wielkie fiuty, nie myślałeś, żeby spróbować w branży?
– W branży? – zapytał, nie wiedząc o czym mówi.
– Tiangun to lokalna stolica porno, są tu z trzy duże studia. Jeśli chcesz spróbować, to chyba najlepsze miejsce.

– Ten casting, to do takiego filmu?
– Tak, długo czekałam na taką szansę. Mam tam znajomego, robi przy oświetleniu. On też jest Ghadra, ale ma żonę i dziecko, nikt nawet nie proponował mu roli, właściwie to chyba mało takich filmów robią.
– Jutro?
– Tak.
– Możesz podać mi adres?
– Postaw mi jeszcze jednego drinka, a może podam ci adres.
– Już ci lepiej?
– Tak. Dzięki – odpowiedziała po chwili zamyślenia.
– Jestem Rag. Nie usłyszałem twojego imienia.
– Dominique.

Przenocował w obskurnym hoteliku na godziny. Rano, z bólem pleców przeszedł na drugą stronę ulicy i zjadł śniadanie w podrzędnym fast-foodzie. Chciał zająć czymś ręce, zająć czymś głowę i szybko dojść do siebie. Pojawił się w wyznaczonym miejscu przed czasem i postanowił nie kusić losu, i poczekać na Dominique. Dziewczyna pojawiła się o czasie, lekko nerwowa, paląca papierosa. Wymienili suche „cześć”, po czym dziewczyna z niespodziewaną siłą zaczęła walić pięścią w drzwi.

Uchyliły się na kilka centymetrów i zostali zlustrowani przenikliwym spojrzeniem jakiegoś faceta.
– Czego? – warknął.

Bez słowa wręczyła mu zmiętą kartkę na widok której jego groźna twarz złagodziła swe oblicze i ze szczerym uśmiechem odblokowała łańcuch.
– Dziwak – mruknął prawie bezgłośnie Rag.

Weszli do środka i zastali dużą, otwartą przestrzeń, kilka pokoi pełnych ludzi i sprzętu. Dominique podeszła do jednego z zabieganych mężczyzn, a Rag w tym czasie zdryfował w kierunku innego Ghadra.
– Witam, szukam pracy.
– Jak my wszyscy – odparł zimno, jedynie rzucając mu spojrzenie – co potrafisz robić?

– Z zawodu budować domy.
– Widzisz tu jakieś na planie? Może dopiero przyjechałeś i myślisz, że to jakiś zakazany raj, ale smutna prawda jest taka, że to ciężka praca, jak każda inna.

– Ty tu jesteś od…?
– Światła, dźwięk, kupa rzeczy. To mała firma, każdy robi na kilka zawodów.

– Co potem robicie z filmami?
– Jesteśmy czymś na wzór dostawcy, kręcimy materiał, który później próbujemy sprzedać większemu koncernowi z siecią dystrybucji.

– Macie jakieś luki w kadrach?
– Ciężko uwierzyć, ale zawsze brakuje aktorów. Panienki są gwiazdami, to one są najlepiej opłacane, więc nie jest to dochodowe. Jest wielu chętnych do pieprzenia, ale gdy trafiają na plan i pada „akcja”, zwykle wymiękają. Tutaj liczy się dyspozycyjność, erekcja na zawołanie, bo każda godzina kosztuje.

– Rozumiem.

– Szef ma ambicje z czymś na poziomie, ale tamci już wtedy totalnie się nie nadają. Tak w ogóle jestem Hrithik, witam.
– Rag.
– Serio szukasz tu roboty, Rag?
– Mogę robić cokolwiek, naprawdę potrzebuję kasy.

– Szef przebąkiwał coś o wsadzeniu Ghadra do filmu, ale wiesz jak jest, okoliczni widzą w nas gorszych, odbierających pracę. Jasne, mogą sobie fantazjować o zboczonym seksie ze służącym z dużym narzędziem, ale prędzej kupią film, gdzie okoliczni zajmują się kobietą Ghadra, nie wiem.

– Jest masa kombinacji, dlaczego by nie spróbować. Można nakręcić coś małego i spróbować to sprzedać, tak?
– Posłuchaj Rag, brzmisz sensownie i możemy pogadać o tym z szefem. Ale on może powiedzieć „ok, dajesz” i to ty będziesz pierwszy do spuszczenia spodni, jasne?

– I równie dobrze będzie kiszka, jasne.
– Co do dzisiaj, przyszedłeś z tą dziewczyną, ona jest na casting?
– Tak.
– Ona sama nie zagra, więc równie dobrze możesz zająć miejsce Joe, naszego oblatywacza i pokazać najlepsze strony swojej koncepcji.

Ważność tej chwili ścisnęła go w środku. Stał przed jednym z tych momentów w życiu, gdy instynkt każe Ci uciekać, ale świadomość mówi „zostań i walcz”. Dominique cały czas rozmawiała z reżyserem, serce zaczęło bić mocno.
– Wchodzisz w to? – zapytał go Hrithik.
Rag odpowiedział jedynie kiwnięciem głowy. Widział jak tamten podchodzi do szefa i chwilę rozmawiają, pokazując na niego palcem.

Dominique odeszła od nich nerwowym krokiem i ściągnęła go za róg.
– Nie wiem, dlaczego to robisz, ale nie spieprz tego, ok? To dla mnie bardzo ważne, to moja szansa i muszę ją wykorzystać, słyszysz?
Wpiła się w jego usta, racząc go namiętnym, choć nerwowym pocałunkiem i znikła w łazience.

– FBM? – usłyszał od dziewczyny po trzydziestce. Reżyser kątem uwagi odebrał pytanie i odpowiedział nerwowym
– Nie, to casting do cholery.

– Rag, miło mi – podszedł do kobiety.
– Katia.
– FBM?
– Full Body Makeup, jestem makijażystką, ale jak słyszałeś, Romero chce was tylko sprawdzić.
– Rozumiem, jakieś rady dla początkującej gwiazdy porno? – zapytał z wymuszonym uśmiechem.

– Bądź twardy i skończ, kiedy ci każą. Chcesz wódki?

Setki myśli wirowały w jego głowie. Nagle jak po włączeniu elektromagnesu, cały orbitujący złom ułożył się względem polaryzacji i z brzękiem przylgnął do swojego miejsca.
– Nie, dzięki.

Ku jego własnemu zaskoczeniu, stał twardo na ziemi. Było zbyt wiele powodów by tego nie spieprzyć.

Dominique wyszła z łazienki z poprawionym makijażem, bardziej wyzywającym, jak maska, teatralny atrybut ubierający w rolę. Zobaczył jej kruchość połączoną z determinacją. Oboje odcięli swoje uczucia wyższe, by cisnąć cielesność i seksualność na sprzedaż. W normalnym życiu poświęcamy czasem tak wiele. Czas, zamiłowania, rodzinę. Dla Dominique nie było to niczym nadzwyczajnym, przynajmniej takie przekonanie wzmacniała w głębi siebie.

– Dobra, jedziemy! – rozbrzmiał głos reżysera, ale Rag praktycznie go nie słyszał. Oboje stali na środku pokoju, niczym sceny, skupieni. Desperacko szukając w sobie pożądania i intymności pośród ludzi i świateł. Zrobiła krok do przodu, ponownie wpijając się w jego usta, stając na palcach.

Poczuł ją, jej smak, oddech, niecierpliwość, poczuł podniecenie. Była świetną aktorką, złudzenie zmyliło jego ciało. Odsunął jej głowę i zapytał.
– Masquerade?
W pierwszej chwili widział jej zaskoczenie i niepokój spowodowany samym pytaniem, ale równie szybko ujrzał błysk zrozumienia i pewności siebie, gdy odpowiedziała mu ledwo widocznym mrugnięciem.

Raptownie obrócił ją i popchnął na ścianę, wzbudzając lekki chaos wśród ekipy, wymuszając na nich przesunięcie się, potrącając jakiś sprzęt. Złapał ją za włosy i syknął.
– Co teraz, gówniaro?
Ztraumatyzowana wczoraj, dzisiaj jedynie odnalazła się w doskonale znanej sytuacji, mogąc z łatwością powrócić do autentycznych emocji. Jak bardzo była mu wdzięczna. Ciężko było mu popychać się do silnych, brutalnych gestów, ale czuł, że to jedyny sposób, by z improwizacji wyciągnąć aż tyle zgrania.

Widział jej rzucane ukradkiem spojrzenia, pełne kuszącej prowokacji, dające mu sygnały by brnął w tej grze. Jego dłonie sięgnęły jej ciała, bez skrupułów dotykając wszędzie, gdzie chciał. Zadarł je spódniczkę i syknął
– Szerzej.
– Co zrobisz, jeśli tego nie zrobię? – odezwała się, wchodząc w interakcję.

Zamarł, by pewnym szarpnięciem rozerwać jej koszulę. Rozległ się brzęk guzików uderzających w ściany i rozsypujących się po parkiecie. Nie miała stanika, przez co odsłonił jej szybko poruszające się w rytm płytkich oddechów piersi.

Po przemieszczających się cieniach jej sutków zauważył, jak Hrithik bezszelestnie zmienia pozycję, doświetlając Dominique dla kamery uważnie rejestrującej jej nagość. Sięgnęła w dół i pewnym ruchem uwolniła jego prącie, jednocześnie kucając. Widział jak jego twarz znika z kadru, który podążył za Dominique. Spojrzał w bok, gdzie zobaczył Romero. Stał spokojnie, z założonymi rękami, obserwując wszystko na małym ekranie, przenosząc czasami wzrok na plan.

Jego ciekawość otoczenia została błyskawicznie stłumiona, gdy dziewczyna wzięła się do roboty. Druga, pomocnicza kamera zaczęła nagrywać jego twarz. Po chwili profesjonalnego obciągania zdecydowanie musiał poderwać do pionu, odwrócić i czym prędzej wziąć od tyłu. Była to w zasadzie ostra jazda bez miejsca na finezję. Właściwie co tak naprawdę chciał im pokazać? Wszystko potoczyło się za szybko, bez kontroli. Tak samo nagle skończył w niej, by usłyszeć rozlegające się „cięcie!”.

Dominique zniknęła w łazience, a on sam, trochę zakłopotany podciągnął spodnie i ruszył do reżysera.

– Banał, co mam ci powiedzieć, banał – rzucił Romero.
– Nie było scenariusza, musieliśmy lecieć na żywo przecież.

– Wiem. To ty tutaj masz mieć jakieś pomysły, tak? Wymyśl coś, zapisz je, dogadaj się z dziewczyną i ekipą, odegraj. Ona przeszła casting, jeśli ty myślisz, że filmy z Ghadra da się sprzedać, to udowodnij to.

– Więc mam szansę?
– Jedną – uśmiechnął się Romero i wrócił do swoich zajęć.

– Pokażę wam świat porno, o jakim nie mieliście pojęcia – szepnął do siebie pełen mobilizacji i dobrych chęci.

Ciąg dalszy nastąpi.

Scroll to Top