Dupczenie bez telewizora

Dwa dni bez telewizora, radia…zbędnych informacji…krwawych obrazów…filmów, które pokazują jak nasze codzienne życie jest nudne. Zrobilismy z medziem wielkie zakupy w piątek i postanowiliśmy się zabarakadować w domu i nie wychodzić na zewnątrz. A to wszystko przez ten terroryzm, wąglikowe listy. Jednak i tak nie czuliśmy sie bezpiecznie, co jakis słychać było przelatujący samolot.

W piątek było niezłe dupczenie, medzio jakby przecząc swojej chorobliwej naturze dał sie wyruchać w łazience po wspólnej kąpieli…oparł się o pralkę wystawiając swoją zgrabną dupcie i kazał sobie załadować. Był tak rozluźniony, że nie trzeba było używać lubrykatu ale dla lepszgo poślizgu wylizałem mu kakowe oczko. Uwielbiam świdrować jęzorem w jego dziurce . Byłem tak napolony, ze poleciałem szybko jak jakis młodzik. Medzio był bardziej wygodny i zajeździł mnie na łóżku…był dzielny bo pomimo bólów kregosłupa szturmował mnie dość rytmicznie robiąc krótkie przerwy. Muszę przyznać, że nawet dobrze mi to zrobiło, przynajmniej mojej prostacie…byłem tak podjarany dupczeniem medzia, że po jego natarciu, zakończonym potężną eksplozją połonczoną z uwolnieniem milionów plemników, nie dałem mu odpocząć tylko załadowałem swojego nabrzmiałego kutasa i zlałem sie prosto do buźki.

W sobotę i w niedziele powtórzyłem te dość przyjemne akcje… przysiadałem mu lekko w kuckach na torsie i ładowaem ile wlezie a medzio w tym czasie masował mi prostate. Zazwyczaj jak dochodzę to przyspieszam jeszcze bardziej, ale ostatnio w takich momentach wychamowuje i odczuwam przy tym taki odjazd, wręcz mną rzuca i ten przepływ energii…

Scroll to Top