Gangsterskie opowieści cz.3

Szymon siedział na krześle z zawiązanymi rękoma za plecami. Jeden z goryli Nicka podniósł wiadro z wodą i chlusnął prosto na twarz półprzytomnego Szymona. Głośny chlust i ciało siedzącego faceta stało się mokre. Spojrzał na swych oprawców. Patrzyło na niego dwóch wielkich facetów i stojący z boku Nick. Palił papierosa i uśmiechał się pod nosem.

W pokoju panował półmrok. Jedno małe okienko nie dawało dostatecznie dużo światła. Goryle stali około dwóch metrów od niego.

Szymon delikatnie poruszył się i wyczuł, że więzy przytrzymujące go się poluzowały. W jego głowie zaświtała myśl o wolności. Wolno podnosił się na krześle patrząc groźnie na wielkich mężczyzn. Sprawne palce szybko poradziły sobie z krępującymi ruchy sznurami i trzymał sznur w jednej ręce drugą wolno masując nadgarstki. Próbował opracować sprawny plan ucieczki. Nie mógł pozwolić sobie na zbytni hałas, ponieważ nie wiedział gdzie się obecnie znajduje.

Nick wziął jednego z goryli i odszedł na bok na moment się odwracając. W tym samym momencie Szymon zauważył schowaną broń za paskiem Nicka. Długo się nie zastanawiając wstał i jedną ręką wymierzył mocny cios prosto w twarz jednego z goryli. Druga ręka powędrowała za pasek Nicka i wyciągnęła stamtąd broń. Jeden strzał wprost głowę stojącego goryla powalił go na ziemię. Z jego czoła zaczęła płynąć strużka krwi. Nick stał oszołomiony było z podniesionymi rękami. W jego oczach widać było nad wyraz mocno zarysowany strach. Szymon przypatrzył się i uśmiechnął. Teraz, mimo, że wciąż był słaby, był górą. Kazał Nickowi usiąść na jego wcześniejszym miejscu. Zawiązał mu ręce z tyłu i popatrzył na wstającego goryla powalonego ciosem. Podszedł do niego i popatrzył mu prosto w oczy. Widział nienawiść. Wstał i spojrzał na okno. Podstawił pistolet do głowy goryla i bez namysłu pociągnął za spust. Goryl opadł bezszelestnie na ziemię. Szymon odwrócił się i spojrzał na Nicka.

– No więc? Znałeś Lisę i powiesz mi, kim ona była dla ciebie – powiedział Szymon zbliżając się do Nicka.
– Dobra. Tylko nic mi nie rób – przerażony Nick z trudem składał słowa w zdanie.
– No więc mów… – ponaglił go Szymon.
– Lisa była zwykłą dziwką, dla której najważniejszy był prestiż w życiu. Ważne były tylko pieniądze. Roger przyzwyczaił ją do luksusu i myślała, że tak jest wszędzie. Pojechała do Norwegii jakiś czas temu – Szymon przysłuchiwał się ciekawie – Miała wykonać zadanie. Coś z ropą. Niestety, na jej nieszczęście poznała tam kogoś i wszystko się spierdoliło. Roger wkurwił się niemiłosiernie. Kazał mi ją zabić. Ale ja nie umiem. Potem, co się okazało Roger kazał mi zabić też ciebie. Zleciłem jej wyeliminowanie ciebie. A ta głupia wzięła jakiegoś półgłówka z miasta żeby ciebie zabił. Po cichu – Nick i Szymon w tym samym momencie się uśmiechnęli.
– I mu się nie udało – Szymon kierował Nickiem.
– Niestety. Dalej znasz historię.
– Znam. A powiedz mi – Szymon się zamyślił – Znałeś tego, który miał mnie zabić?
– Tak. To był Loren Wiskis. Robił od dawna dla Rogera. To on…wiesz…twoją rodzinę.
– Wiem, wiem – oczy Szymona błysnęły.
– Możesz mi zaufać.
– Już nikomu nie ufam.
– Zabiłeś go. Zabiłeś osobę, co uśmierciła całą twoją rodzinę. A to wszystko przez to, że byłeś najlepszy – Nick prawie krzyczał.
– Wciąż jestem.
– To, czego jeszcze chcesz? Ode mnie? Od Rogera?
– Rogera już nie ma. Zginie szybko i bezboleśnie. Nie będzie cierpiał.
– Jak ty zabijesz Rogera to jego ludzie zabiją ciebie. Musisz o tym pamiętać – przestrzegł go Nick.
– A co ty kurwa, moim stróżem jesteś? – Serce Szymona zaczęło szybciej bić.

Nick się nie odezwał. Siedział przestraszony i niepewny swego losu. Nie wiedział, co Szymon z nim zrobi. Szymon wstał i przemyślał jeszcze raz swoją sytuację.

Lisa nie żyje. Ten dugi też. Roger jest ojcem Lisy a Nick był jego laleczką. Sprawa prosta to Roger jest osobą, która zginie finalnie.

Spojrzał raz jeszcze na Nicka i zdecydował. „Wracam do Chicago”. Wycelował w pierś i wystrzelił. Ciało Nicka rozerwało się. Głowa beznamiętnie opadła na ramię. Siedział z dziurą w piersi, z której wolno zaczęła sączyć się krew. Pomyślał chwilę i jeszcze dwukrotnie pociągnął za spust. Wyciągnął chusteczkę i starannie wytarł broń. Wsadził ją do ręki jednego z goryli.

Wyszedł z pomieszczenia, które okazało się częścią wielkiej hali, która stała pusta. Wyszedł przed nią i spojrzał na horyzont. Gdzieś w oddali kłębiły się dachy drapaczy chmur. Był oddalony o około 15 kilometrów od centrum.

Szedł przed siebie nie patrząc na spojrzenia ludzi. Zdziwieni patrzyli na niego. Był cały brudny i mocno poobijany. Wyjął portfel. W środku miał 800 dolarów. Wszedł do pierwszego lepszego sklepu z odzieżą i kupił spodnie oraz koszulkę. Wkradł się do domu stojącego w równym szeregu. Cicho obejrzał dom. Był pusty. Poszedł do łazienki i wziął szybki prysznic. Wytarł się ręcznikiem, który następnie odłożył do pojemnika z brudnymi rzeczami do prania. Wyszedł z domu i skierował się w stronę lotniska. W jego kieszenie zabrzęczał telefon. Odebrał.

– Szymon? Tu Angie. Gdzie jesteś? Mieliśmy się dziś spotkać. Zapomniałeś?
– Przepraszam. Jestem w Detroit.
– Co ty tam robisz?
– Załatwiam sprawy. Będę dziś w Chicago. Czekaj na mnie na lotnisku. Stęskniłem się.
– Będę czekać. O której masz lot?
– Jak dobrze pójdzie to za jakieś półtorej godziny będę w samolocie.

Wcisnął czerwoną słuchawkę i schował telefon do kieszeni.

Zatrzymał taksówkę i nakazał jechać jej w stronę lotniska. Kierowała sympatyczna dziewczyna. Szymon zaproponował jej 200 dolarów, jeśli tylko będzie z nim uprawiała seks. Zgodziła się bez wahania. Dziewczyna wskoczyła na tylne siedzenie i zajęła się leżącym jeszcze penisem. Usiadła obok i zajęła się jego troskliwą opieką. Powoli zanurzała swoją głowę w kroku Szymona całując delikatnie penisa oraz jądra. Jej ciepły język zabawiał się twardniejącym penisem. Delikatnie się nim zabawiała. Wreszcie zbliżyła swoje usta i włożyła sobie go do środka. Ciepłe wnętrze od razu uderzyło w Szymona. Poruszył się. Nieznajoma głębiej zanurzyła penisa w środku swoich ust. Ściągnęła delikatnie skórkę i zaczęła kręcić kółeczka wokół nabrzmiałej główki stojącego członka. Pierwsze krople śluzu spłynęły wprost do ust. Dziewczyna coraz szybciej poruszała głową. Szymon czuł podniecenie ogarniające całe jego ciało. Czuł także falę odprężenia, która odpływa od niego. Dziewczyna zajmowała się członkiem coraz pewniej siebie. Jej włosy falowały w rytm poruszającej się głowy.

Szymon położył rękę nagłowie dziewczyny i kierował jej ruchami. Raz delikatnie i wolno a raz mocno i energicznie. Lewą ręką wciąż przytrzymywał jej głowę i włosy a prawą majstrował przy jej mokrej cipce. Sprawnie zdjął dziewczynie spodnie i została w samych majteczkach. Z nimi poradził sobie równie dobrze co ze spodniami. Była naga od dołu do pasa. Podziwiał jej nogi, długie i dokładnie ogolone. Swoimi palcami raz rozszerzał jej dziurkę a raz zanurzał w niej paluszki. Energicznie poruszał nimi wprawiając w dziewczynę coraz większe chęci.

Podniósł ją i nasadził na swojego sterczącego przyjaciela. Opadła na niego lekko. Usadowił się w niej bardzo dokładnie. Każda ścianka jej mokrej muszelki była dokładnie przykryta penisem Szymona. W pozycji „na jeźdźca” dziewczyna podskakiwała na penisie swojego nieznajomego partnera. Jej głowa odchylona do tyłu dawała znaki, że jest jej przyjemnie. Jedną ręka przytrzymywała się oparcia fotelu kierowcy a drugą masowała swoje piersi. Szymon trzymał ją za biodra i energicznie nasadzał na siebie.

Dziewczyna wstała i odwróciła się do niego tyłem klękając na tylnim fotelu. Chciała, żeby Szymon wziął ją od tyłu. Czuła, że Szymon będzie chciał wcisnąć jej penisa do drugiej dziurki.

Szymon nadstawił się nad dziewczyną i splunął prosto na jej tyłeczek. Rozsmarował palcem po dziurce ślinę i spróbował wcisnąć swojego penisa. Twardy członek z trudem i wolno zanurzał się we wnętrzu nieznajomej. Wreszcie wszedł. Ciałem dziewczyny wstrząsnął dreszcz. Z ust wydobył się cichy jęk. Szymona ogarniało coraz większe podniecenie. Jego ruchy stawały się coraz bardziej agresywniejsze. Złapał ją za włosy i odciągnął do tyłu. Czuł, że orgazm zbliża się wielkimi krokami. Nie chciał jeszcze kończyć, ale wiedział, że ten moment zbliża się nieuchronnie.

W jego głowie myśli zaczęły wirować z szybkością światła. Orgazm uderzył ze zdwojoną siłą. Po chwili wystrzelił prosto do tyłeczka nieznanej sobie dziewczyny. Wyciągnął mokrego od soków swoich i dziewczyny penisa i opadł na siedzisko. Mocno odetchnął i przymknął oczy. Odetchnął.

Dziewczyna zbliżyła się do jego penisa, którego po chwili wzięła do ust. Połykała go i wyciągała. Delektowała się każdą kropelką jej soków zmieszanych ze spermą Szymona.

Wyciągnęła padniętego członka z ust i spojrzała na Szymona.

– Wytrzyj się – Szymon był wyraźnie odprężony.
– Jak masz na imię – spytała go dziewczyna.
– A ty?
– Nie odpowiada się pytaniem na pytanie – dziewczyna wyraźnie się z nim droczyła.
– Szymon – wyciągnął dłoń.
– Ja mam na imię Mary.
– Dobra.

Szymon ubrał się i kazał dziewczynie jechać prosto na lotnisko. Możliwie najkrótszą trasą. Nie miał wyjścia. Musiał zdążyć na samolot.

Dziewczyna usiadła w fotelu kierowcy i zaczęła jechać. Kiedy wjeżdżali na most Szymon rozłożył się na fotelu. Samochód jechał z prędkością około 120 kilometrów na godzinę. Most był pusty. Wciąż patrzył na dziewczynę. Na jej włosy.

– Tylko w wodę nie wjedź – uśmiechnął się – Nie umiem pływać.
– Ja też nie. Dlatego jeżdżę samochodem – odpowiedziała mu z uśmiechem Mary.

Głuchy odgłos bijącej się szyby. Głowa Mary opadła na lewe ramię odsłaniając niewielką dziurkę w szybie. Wystraszył się. Szymon zjechał ze swoim ciałem jeszcze niżej. Był niewidoczny na zamachowców. Samochód zjechał na barierki, przełamał je z głośnym trzaskiem i wpadł z hukiem do wody. Samochód zamienił się w tonący statek z dwoma osobami na pokładzie.

W głowie Szymona usadowiło się jedno pytanie: „Kto to mógł zrobić?”

Scroll to Top