Jadwiga

Piękna, młoda Polka, pół Żydówka – poł Ukrainka, zniewalała swoją urodą. Mieszanka słowiańsko-żydowska: jasne blond-włosy, niebieskie oczy i ciemna karnacja, powodowała, że chłopi – pomimo znacznej różnicy wieku – pożerali wzrokiem jej młode, smukłe ciało. Gdy podczas żniw, jeszcze przed feralnym rokiem 1939, razem z innymi dziewczętami, pomagała przy zbiorach, wyraźnie widziała wypukłości w spodniach chłopów i najemnych robotników, gdy schylała się do ziemi po sznurki i narzędzia. Z przerażeniem zauważyła je również u swoich braci, którzy podczas wspólnych prac, ocierali się o nią, albo przytrzymywali jej młode ciało, gdy próbowała wspiąć się na wóz ciągnący ziemniaki.

Podczas wojny miała wygodne życie. Niemieccy osiedleńcy wojenni, państwo Schmuller, w początkach 1940r. wzięli ją do służby w dawnym domu magnackim, który mieścił się w pobliskim lesie, oddalonym od wioski o dobre kilkanaście kilometrów. Niespełna czternastoletnia Jadwisia sprzątała, pospołu ze starą Zofią gotowała, podawała do stołu niemieckim osadnikom; pielęgnowała także ich dzieci. Gdy podczas niezwykle mroźnej zimy’42 urodziła ślicznego, blondwłosego chłopczyka, troska, jaką roztoczył nad nim pan Schmuller stała się we wsi w krótkim czasie pretekstem do plotek i złośliwych żartów. W końcu, nie mogąc znieść poniżania, postępującej degradacji i ciągłego wytykania palcami poskarżyła się pracodawcom. Niemcy uważali i uważają nadal, że porządek być musi; taki też porządek zaprowadził wkrótce pan Schmuller – emerytowany kombatant poprzedniej wojny. Zemsta, jaką zafundował mieszkańcom wioski jej tymczasowy zarządca, była niezwykle surowa. W krótkim czasie, po publicznej egzekucji wszyscy mężczyźni w wiosce mieli ponacinane pośladki, zaś większość kobiet oszpecono, nacinając ich twarze starymi, pordzewiałymi wojskowymi żyletkami. Nie oszczędził nikogo – i stare i młode, nawet małe, kilkuletnie dziewczynki miały na twarzach charakterystyczne blizny i draśnięcia. Jadwiga – która po urodzeniu dziecka powoli dochodziła do pełni swojej kobiecości – stała się jedyną kobietą we wsi, nadal mogącą w pełni cieszyć się swą dojrzewającą urodą – pielęgnowaną dodatkowo przez świeże mleko i miód, którymi obficie raczył ją i syna stary Schmuller.

* * *

W 1945r. sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. Rosjanie, prący na Zachód, szybko opanowali miejscową administrację, kolej i drogi; zajęli też dworek, w którym do tej pory rezydowali osiedleńcy niemieccy. Gdy wtargnęli do pomieszczeń pałacyku, chciwi alkoholu prostaccy żołdacy nie oszczędzili nawet flakonów z formaliną, które stały równo ułożone na szafach w czytelni nad kominkiem. Pili tak zdobyty trunek wprost z flakonów w których zanurzone były wszelkiego rodzaju okazy biologiczne: żaby, węże, myszy a nawet nierozwinięte ludzkie płody. W końcu, gdy jeden z nich zaczął wić się w konwulsjach, wymiotując i wypluwając połknięte przez przypadek rączki jakiegoś nienarodzonego dziecka, pozostali otrzeźwieli i wymiotując, padli na podłogę, kompletnie obaleni.

Ich dowódca, wysoki i barczysty Tadżyk, widząc degrengoladę żołnierzy, bez słowa wyjął pistolet i kilkoma strzałami w głowę zabił najbardziej krewkich i czerwonych od alkoholu podwładnych. To była wojna, takie są zasady. Wyrok wydany bez sądu ostatecznie ocucił pozostałych.

Nagle w drzwiach pojawiła się Jadwisia. Wszyscy mężczyźni odwrócili głowy, zaś kilku najbardziej pijanych rzuciło się w jej kierunku, pośpiesznie ocierając swe nieogolone brody od wymiocin, jednak kilka strzałów dowódcy w sufit sprawiło, że złorzecząc i rzucając na niego najbardziej wulgarne bluzgi z najdalszych rejonów Rosji, usiadło kornie pod ścianą.

Jadwiga bez słowa podeszła do dowódcy i gestem wskazała na pomieszczenia kuchenne. Wiedziała od starej Zofii, że jedyną formą przetrwania wśród „żołnierzy wolności” jest dawać im alkohol i żywność tak długo, aż zapomną o gwałtach, przemocy i dewastacji, tylko wtedy młoda dziewczyna, taka jak ona będzie w stanie przeżyć. Chwilę później do sali, w której legli Ruscy, wjechał wózek z gorącymi ziemniakami, jakąś polewą i winami, wygrzebanymi skądś przez zaradną Zofię. Jadwiga wiedziała jednak, że mężczyźni, gdy tylko wytrzeźwieją i obudzą się z pijackiego snu zaczną domagać się o swoje.

Po paru kwadransach, gdy żołnierze trochę podjedli, popili i ułożyli się do snu, Jadwiga cichutko podeszła do drzwi biblioteki, gdzie rozlokował się dowódca. Słysząc z sali na parterze budynku krzyki starej Zofii, którą co bardziej trzeźwi Ruscy gwałcili teraz bez żadnych zahamowań, dziewczyna, aby uniknąć podobnego losu, postanowiła oddać się dowódcy.

Bez słowa i bez pukania weszła do gabinetu. Przez ciemne okna, zarośnięte winoroślą, wdzierał się powoli chłód wieczoru. Dowódca drzemał na fotelu przed nierozpalonym kominkiem. Z tyłu wyglądał zupełnie jak stary Schmuller, brakowało tylko fajki, którą palił wieczorami stary Niemiec. Jadwiga cichutko obeszła fotel i dygnęła przed mężczyzną, kładąc rękę na jego kolanach. Dowódca – obudzony z drzemki przez jej dotyk, drgnął niespokojnie, błyskawicznie chwycił za swoją „tetetkę” i bez ceregieli wycelował jej lufę prosto w twarz młodej dziewczyny. Jadwiga, drżąc ze strachu w milczeniu pokazała mu miskę z ciepłą wodą, ręcznik i kawałek mydła – zachowany po Schmullerach i gestem zachęciła do rozebrania się.

Dowódca dłuższą chwilę analizował sytuację, po czym – nauczony doświadczeniem z frontu – nakazał dziewczynie pierwszej zdjąć ubranie. Pamiętał doskonale jak podczas pierwszego pobytu w Polsce jego zastępcę zaskoczyła jakaś chłopka, która w koszu pełnym kartofli i zawiniętego w gazety kawały zarżniętego świniaka, przemyciła odbezpieczony granat, po czym szybko uciekła z izby. Choć po śmierci swojego dowódcy nakazał – jako jego zastępca – wybić całą wioskę, to strata doświadczonego wojaka obarczała także i jego. Nie omieszkali mu tego przypomnieć komisarze NKWD, zsyłając go na daleką Syberię tuż po pierwszej, udanej kampanii we wrześniu 1939r.

Teraz uważnie obserwował ruchy młodej Polki. Jadwiga – cały czas drżąc ze strachu – powoli odpięła zapinki czepka, który nosiła na potrzeby posługi jeszcze u Niemców. Jej włosy, długie i starannie wyszczotkowane, opadły na ramiona. Rosjanin, śledząc każdy jej ruch, gestem pistoletu nakazał rozpiąć również gorset i spódnicę. Dziewczyna starała się odnaleźć zapinki, trzymające ubiór, ale ze zdenerwowania jej dłonie błądziły gdzieś po piersiach i pośladkach. W końcu udało się Jadwidze rozpiąć jedną haftkę; kolejne odpadły już szybko. Po gorsecie przyszła kolej na spódnicę. Rumieniec wystąpił na jej twarzy, gdy zsuwany materiał musnął jej udo.

Teraz wystarczyło tylko rozpiąć sznurek trzymający materiał i już stała przed Rosjaninem w samych tylko majtkach. Jej ubiór leżał teraz u jej stóp a ona, wciąż dygocząc, patrzyła na mężczyznę wzrokiem wystraszonego kotka.

Rosjanin odłożył odbezpieczony pistolet na stół, z kieszeni torby wyciągnął tytoń i – stale obserwując młodą Polkę – starannie zawinął go w papier. Podobała mu się ta dziewczyna. Do tej pory miał okazję gwałcić jedynie jakieś szkaradne kaleki podsuwane mu przez starszyznę „zdobywanych” wiosek a niewybite podczas wojny przez Niemców w ramach rozwiązywania różnych kwestii. Raz tylko, gdy przechodzili przez Lublin, w miejscowym teatrze obcował z jakąś tancerką. Pchali się do niej również inni, ale on z racji zajmowanego stanowiska zajął się nią pierwszy. Pamiętał dokładnie, jak tancerka – mimo strzałów ostrzegawczych – próbowała uciec przed nim ze swej garderoby aż na ostatnie piętro kulis, biegnąc po stromych schodkach oplatających kolumnę u boku estrady. Po drodze parę razy potknęła się, gubiąc buty i elementy stroju, tak, że gdy dopadł ją w końcu w rogu maszynowni sceny, miała na sobie jedynie poszarpany płaszcz, resztki rajstop i kawałki bluzeczki. Z miejsca, gdzie ją zgwałcił, widać było cały teatr; choć nieoświetlony i nieczynny, to zachował swoją akustykę. Tam właśnie posiadł ją kilka razy, dogadzając sobie zarówno jej cipką, jak i innymi częściami ciała. Jej smukła figura – tak niepodobna do niekształtnych sylwetek grubych Rosjanek z jego rodzinnej wsi – powodowała, że wciąż był niezaspokojony. W końcu jego członek, czerwony od wysiłku, doprowadził artystkę do szczytu. Widząc drgające w spazmach rozkoszy gwałcone ciało młodej tancerki, on też osiągnął spełnienie. Z głośnym jękiem, którego echo pustego teatru odbijało wraz ze stękaniami kobiety, uwolnił swoje nasienie do jej wnętrza.
Gdy schodził schodkami na dół, wycierając ze śladów spermy i soków tancerki swego członka, przy wejściu do maszynowni już tłoczyli się jego pijani w sztok podwładni ze sterczącymi od seksualnego głodu penisami. Wychodząc z teatru, dwie godziny później, słyszał jeszcze pijacki rechot żołnierzy i coraz bardziej słabnące jęki młodziutkiej tancerki dochodzące z antresoli pod sufitem teatru.

Teraz wspomnienia o młodej tancerce z Lublina spowodowały, że na widok dobrze odhodowanego ciałka młodej Polki członek stanął mu błyskawicznie. Jadwisia, która z przerażeniem obserwowała jego stale zwiększający się rozmiar, teraz zakryła piersi rękoma. Zapragnęła uciec; ukucnęła i w pośpiechu zebrała swoje rzeczy. To jednak tylko nakręciło mężczyznę; po tylu dniach postu, tylu tygodniach wspominania tancerki i posuwania brudnych chłopek teraz znów zapragnął zaspokoić swoje żądze na czystej i schludnej dziewczynie.

Zagrodził drogę Jadwidze, która usiłowała wydostać się z salonu. Złapał ją za włosy i skręcając je w garści pociągnął za sobą, powalając na podłogę. Jadwiga, która próbowała uwolnić się z rak prześladowcy, upuściła swoje ubrania na podłogę. Naga, wleczona za włosy przez Rosjanina w kierunku dużego, dębowego stołu, modliła się w myślach o jak najmniejszy ból, który miał za chwilę ją dotknąć.

Żołnierz rzucił ją na blat. Jej nogi rozwarły się, odsłaniając przed napastnikiem różową, obficie owłosioną cipkę. Rosjanin, widząc dziewczynę gotową do gwałtu, nie zważając na jej jęki wsadził swoją olbrzymią męskość do jej szparki. Trochę czasu zabrało mu przełamanie oporów dziewczyny, której sucha jeszcze cipka nie była w stanie wchłonąć tak gigantycznego, pulsującego intruza. Ból, przeszywający jej biodra, był nie do zniesienia. Jadwiga, czując napierającego giganta, zamknęła oczy i znów zatopiła się w modlitwie.

Gwałtowne ruchy Rosjanina nie pozwoliły jednak skupić się jej na paciorkach. Jadwiga rozluźniła swoje biodra; świadomość brutalności mężczyzny i nieuchronnego wytrysku spowodowała, że wszelki opór był bezsensowny. Natarcia organu mężczyzny łomotały teraz w jej wnętrzu, które podrażnione obecnością intruza zalało się natychmiast wilgocią. Pochwa dopasowała się do organu żołnierza i zaczęła współgrać z jego ruchami a sama Jadwiga zaczęła odczuwać dziwne, niespotykane wcześniej łaskotanie w podbrzuszu i zawirowania w głowie. Każdy ruch mężczyzny w jej cipce powodował coraz większą eksplozję we wnętrzu; odczucie to było tak silne, że aż nie do zniesienia. Jadwiga, poniewierana przez gwałcącego ją Rosjanina wznowiła modlitwę. Jej położenie, połączone ze stale narastającym napięciem, spowodowało, że zaczęła odczuwać przerażenie, jakie nigdy wcześniej nie było jej udziałem. Tylko modlitwa pozwalała zachować rozsądek myśli i równowagę w tym poniżającym położeniu.

Mężczyzna, który w międzyczasie zaspokoił już swoją pierwszą żądzę, wznowił gwałt. Nawilżone spermą wnętrze Jadwigi, ułożyło się teraz całkowicie do rozmiarów i kształtu członka Rosjanina. Chlupot, z jakim zagłębiał się żołnierz w jej cipce, przypominał mlaskanie małego dziecka, jedzącego kaszkę z mlekiem. Jadwiga przypomniała sobie o swoim synku, który teraz spał zapewne smacznie w kuchni pałacu. Zdjął ją paniczny strach o małego, ale teraz nie mogła nic zrobić. Rosjanin złapał ją za gardło i przydusiwszy do blatu stołu zintensyfikował swoje ruchy.

Bezwolność i otwarcie wnętrza dziewczyny zdenerwowała mężczyznę. Odwrócił ją na brzuch i z całej siły przytknął swego prężącego się znów członka pomiędzy jej pośladki. Jadwiga, czując nietypowość sytuacji, próbowała podnieść swoje biodra, aby umożliwić dręczycielowi swobodną penetrację, ale Rosjanina to jeszcze bardziej zdenerwowało. Znów złapał ją za włosy i zdecydowanym, brutalnym ruchem wszedł do środka. Jadwiga zawyła z bólu. Jej cipka, teraz pusta, znów zalała się sokami, jakby chcąc zrekompensować brak wilgoci w drugim otworku. Ruchy Rosjanina, toporne i szorstkie, który wyczuł strach ofiary i ucisk na swoim członku, stały się mocniejsze. Czując zbliżające się spełnienie zapragnął poniżyć całkowicie tę młodą, piękną Polkę, która wiła się pod nim, niczym suka.

Wsunął się z powrotem do jej cipki. Niespodziewana stymulacja pochwy spowodowała natychmiastowe skurcze u Jadwigi. Młoda dziewczyna, która nigdy wcześniej nie zaznała niczego podobnego, odpłynęła w orgazmie całkowicie, gdy napastnik ujął w ciepłe dłonie jej pierś, która do tej pory szorowała w rytm uderzeń mężczyzny po startym od wieloletniego użytkowania blacie stołu. Tego było za wiele – wszelkie modlitwy i błagania o litość zdały się na nic, Jadwiga miała uczucie, że za chwile umrze z rozpływającej się po całym jej ciele przyjemności. Serce kilka razy zabiło mocniej, złapała kilka mocniejszych oddechów; wtedy oddała się mężczyźnie całkowicie – nagle, w jednej chwili, wszystkie zdarzenia z całego dnia – strach, poniżenie, ból i upokorzenie zlały się w jedno pulsujące światło, które potęgowane było dodatkowo przez ostre uderzenia spermy w jej wnętrzu. Jadwiga zamknęła się w sobie, chłonąc to cudowne wrażenie, o którym marzyła, będąc małą dziewczynką…
Wraz z Armią, tuż za linią frontu nieuchronnie posuwali się ponurzy Komisarze, wzbudzając strach wśród mieszkańców okolicznych wiosek. Mając szczegółowe instrukcje, plany miast, a często nawet imienne wykazy osób, zamieszkujących daną okolicę, siali panikę wśród ludności wyczerpanej trwającą przeszło pół dekady wojną. Surowe regulaminy Kraju Rad przeciwko zmęczonym, sponiewieranym przez lata ludziom – tak wtedy wyglądała przerażająca i beznadziejna rzeczywistość. Zza pleców Komisarzy niecierpliwie spoglądali służalczy Polacy, oczekujący na darowane im już w ‘41 lokalne stołki.

Zła sława otaczająca Armię, spowodowała, że ludzie z podziemia wzmocnili czujność. Pomimo formalnego rozwiązania Organizacji, łączyło ich wszakże poczucie wspólnego celu – teraz już tylko celu, gdyż dalsza walka była w zasadzie bezsensowna. Szerzyły się bowiem akty zdrady, prowokacje, donosy i podkładanie kompromitujących materiałów nawet najbliższym sąsiadom i rodzinie. Niektórzy chcieli wycisnąć ze zmieniającej się jak w kalejdoskopie rzeczywistości jak najwięcej dla siebie. Morale ludności, kiedyś zjednoczonej wokół idei odparcia okupanta, bądź utrudnienia mu życia, teraz upadało. Celowali w tym zwłaszcza prostacy, wszelkiej maści degeneraci, nierzadko kryminaliści, którzy – widząc postępującą degrengoladę i chaos wywołane zawieruchą wojenną – zwietrzyli szansę na łatwy i szybki awans społeczny lub po prostu uniknięcie kar za popełnione przed i podczas wojny przestępstwa.

Jadwiga, która była jedyną kobietą nietkniętą „bliznami Schmullera” w wiosce, wzbudziła ciekawość Komisarzy. Bez problemu udało się im ustalić, co jest powodem braku oszpecenia na jej twarzy. Mieszkańcy wioski – pomimo upływu lat – w dalszym ciągu kryli w sobie nienawiść do Jadwigi. Teraz mogli wreszcie przelać swoją złość na kobietę utożsamianą ze znienawidzonym okupantem, a spersonifikowanym w czasie wojny w osobie starego Niemca. Wymyślano niestworzone historie, według których Jadwiga raz okazywała się niemieckim szpiegiem, innym razem członkinią Organizacji, zaś w relacjach miejscowych kobiet – zwykła, niemiecką, płatną dziwką, ściągniętą przez lubieżnego Szwaba.

Nikogo nie zdziwiło zatem, że Komisarze bardzo szybko aresztowali Jadwigę. Rozdzielili ją od synka. Chłopak został umieszczony w sierocińcu w nieodległym miasteczku, a kobietę – pod zarzutem kolaboracji z okupantem – osadzono w wojskowym więzieniu. Brak dostosowanych do tego budynków spowodował, iż umieszczono ją w podziemiach ratusza, razem z członkami Organizacji.

Pierwszego dnia po aresztowaniu wraz z trójką mężczyzn, oczekiwała na przesłuchanie. Po kilku godzinach zabrano dwóch z nich, którzy już nie wrócili z powrotem do jej celi. Nędzne jedzenie i brak światła – to dolegało jej najbardziej. Do tego dochodził jeszcze inny problem. Za kilka dni rozpoczynały się u niej comiesięczne krwawienia. Wszystkie pieluchy i pasy prześcieradeł zostawiła w domu. Teraz jednak nie miała nic, co mogłoby ukryć wstydliwą przypadłość.

Godziny od aresztowania płynęły leniwie. Stąd, gdzie ich osadzono, nie było słychać żadnych dźwięków, oprócz kroków wyprowadzanych co i raz żołnierzy i przekleństw strażników w przedziwnym polsko-rosyjskim języku. Jadwiga uważnie przypatrywała się swojemu współtowarzyszowi w celi. Od chwili wyprowadzenia współtowarzyszy milczał. Był to młody, najwyżej dwudziestoletni mężczyzna o jasnej karnacji i niebieskich oczach. Mundur, jaki miał na sobie nie pozwalał ocenić, z jakiej armii się rekrutuje – Jadwiga zresztą nigdy nie interesowała się polityką. Słyszała coś o Państwie Podziemnym, rządzie na emigracji, czwartym rozbiorze kraju, ale były to dla niej hasła, których bardziej się bała, niż próbowała rozumieć. Po tym, jak Niemcy urządzili pokazową egzekucję tuż obok pałacu Schmullerów, zdecydowała, że będzie się od całej tej polityki trzymać z daleka.

Osadzony z nią mężczyzna na pewno wiedział więcej, niż ona. Wodził za nią oczami, ale nie tak, jak robili to mężczyźni z wioski. Jego wzrok był raczej smutny, żegnający się raczej, ale – mimo wszystko – niepokojąco przeszywający na wskroś.

– Zabiją mnie, wiesz? – odezwał się niespodziewanie. – Tyle lat walczyłem w lesie, zostawiłem rodzinę i dzieci, a teraz, kiedy wojna się kończy, będę musiał zginąć.

Jadwiga nie odezwała się. Podeszła do mężczyzny, który niespokojnie odwrócił głowę i bez słowa podała mu dłoń.

– To już rok, kiedy nie byłem z kobietą. Twój zapach, wygląd – to wszystko przypomina mi moją Marię. Nie chcę…

Wciągnął powietrze, usiłując pośród stęchlizny więzienia odnaleźć zapach domu. Potrząsnął głową, jakby wspomnienie to było dla niego zbyt silne.

– To niemożliwe. Siedzę tu, czekam na wyrok, nie wiem, co dzieje się z moją rodziną a Ty … ty tak bardzo jesteś podobna do mojej Marysi.

Ujął jej pierś w dłoń. Rozejrzał się niepewnie.

– Boże … Jakaś ty piękna.

Przez cienki materiał sukienki objął ją w talii. Sycił się tym widokiem, długo podziwiając, jak kształtne ramiona dziewczyny delikatną linią przechodzą w okrągłe, jędrne piersi. Ujął jedną z nich, ważąc ją w ręku. Z zachwytu aż zamknął oczy i westchnął głęboko. Przylgnął do nich niespodziewanie i przycisnął mocno do siebie a Jadwiga poczuła, że właśnie teraz jej życie nabrało sensu. Ten nieznajomy w ostatnich chwilach życia potrzebuje jej, a ona swoją kobiecością lgnie do niego. Wszystko układało się w logiczną całość. Jej biodra zaczął wypełniać żar, którego nigdy wcześniej nie czuła. Gotowa była oddać się temu człowiekowi, który w wojnie stracił wszystko. Zdjęła majtki i pociągając go za sobą położyła się na łóżku, zadzierając spódnicę aż do bioder. On spojrzał na nią niepewnie, zerkając w stronę drzwi.

W tym momencie do pomieszczenia, z hukiem wpadło dwóch starszych mężczyzn, którzy nakazali więźniowi wyjść, a spoglądając pogardliwie na Jadwigę, gestem polecili stojącym za nim strażnikom zamknąć drzwi. Co dziwne, wyprowadzając mężczyznę, zachowywali się w stosunku do niego dziwnie uprzejmie, delikatnie tylko popychając w stronę wyjścia.

Gdy szczęk zamykanego zamka obwieścił, że znajdują się w celi sami, mężczyźni doskoczyli do Jadwigi, siedzącej na brzegu pryczy. Jadwiga wiedziała po co przyszli. Byli to znani przed wojną złodzieje, którzy teraz, nie wiadomo skąd znaleźli się po stronie radzieckiej. Wielokrotnie mamili i gwałcili wiejskie dziewki, obiecując przy tym wygodne życie w mieście. Podczas wojny zajmowali się handlem; stara Zofia twierdziła, że szabrowali majątki żydowskie, cokolwiek miałoby to znaczyć.

Jeden z napastników rozciągnął ją wzdłuż, trzymając jedną ręką za nadgarstki, a drugą przyduszając za gardło. Drugi w tym czasie rozsupływał się już ze spodni. Jadwiga dyszała ciężko. Jej kobiecość, obficie zwilżona podnietą oddania się współwięźniowi, teraz na powrót zalała się wilgocią. Strach pomieszał się jej z podnieceniem.

Łóżko, na którym leżeli, zostało przesunięte przez mężczyzn na środek pomieszczenia. W żelaznym uścisku dwójki silnych napastników, Jadwiga była kompletnie bezbronna. Wiła się pod nimi, a usiłując zepchnąć ich gwałtownym podrzucaniem bioder, tylko bardziej ich podniecała. W końcu ten, który trzymał ręce, uwolnił na chwilę jej gardło. Jadwiga, niczym topielec, łykała powietrze, wykręcając głowę z bólu.

Drugi z mężczyzn, wykorzystując chwilową nieuwagę dziewczyny, rozerwał jej nogi, odrzucając niecierpliwie przeszkadzającą sukienkę. Siła, z jaką to zrobił sprawiła, że Jadwidze chrupnęło coś w biodrach. Krzyknęła głośno, czując potworny ból, ale nic nie mogła zrobić. Oddychając pełnymi płucami, widziała, jak ten przy jej nogach ujął swoją męskość, kierując się pomiędzy jej nogi.

Jadwiga zamknęła oczy jak małe dziecko, które chowa się w nadziei, że nikt go nie znajdzie. Naporu drążenia mężczyzny w jej wnętrzu nie dało się jednak zignorować. Jadwiga czuła w swoich biodrach, jak wielki jest napastnik. Lecz – ku jej przerażeniu – był również potwornie długi. Gdy wydawało się jej, że to koniec udręki, mężczyzna wsuwał się jeszcze głębiej, o kolejne centymetry – tak, że w końcu jego męskość utknęła w niej mocno tuż pod samym brzuchem. Gdy oparł się o nią, uśmiechnął się zadowolony, okręcił wąs i rozpoczął mocne, zdecydowane ruchy w środku kobiety.

Drugi tymczasem ze zmrużonymi oczami obserwował, jak Jadwiga znosi ból, zadawany jej przez kolegę. Aby podniecić ją jeszcze mocniej, w momentach, gdy towarzysz wycofywał się z dziewczyny, mocno ściskał jej prawy sutek, wykręcając go na wszystkie strony. Widząc łzy Jadwigi, pochylił się nad nią i mocno pocałował w usta. Zasłonił jej tym samym widok, zaś kobieta czuła teraz tylko coraz mocniejsze uderzenia w swoim wnętrzu. Jej biodra odsłoniły się całkowicie przed mężczyznami. Na gładkiej skórze pomiędzy udami czuła tępe uderzenia jąder jednego z nich a w środku, głęboko w trzewiach parcie na jej wnętrze przez nieubłagane, zdecydowane uderzenia członka.

Gdy mimowolnie, instynktownie zaczęła poruszać biodrami w rytm narzucony przez szalejącego między jej nogami członka, próbując złagodzić ból, mężczyzna nie wytrzymał. Dopóki kobieta była bierna, mógł przedłużać swoją przyjemność; teraz zaś, gdy na swoim drągu poczuł wreszcie jej ruchy, nie mógł dłużej się powstrzymywać. Złapał Jadwigę za stopy podciągając jej kolana do piersi i z głośnym jękiem opróżnił nasienie do wnętrza. Kobieta zawyła – gigant w jej wnętrzu naprężył się jeszcze mocniej i wypełniając aż pod same żebra, rozsadzał ją raz po raz mocnymi uderzeniami. Jadwiga czuła, jak chluśnięcia spermy wypełniają jej kobiecość po najdalsze kanaliki, ale czując znajome szczypanie mogła jedynie wić się pod słabnącym napastnikiem. W końcu gwałciciel opadł bez sił, cały czas będąc w jej wnętrzu.

Mężczyzna przez parę chwil odpoczywał na jej piersi. Podpierając się na łokciach, wysunął się z Jadwigi. Kobieta kątem oka dostrzegła, jak długi był napastnik. Jego męskość przypominała teraz oślizłego węża, który – niczym z norki – wysuwał się leniwie z jej cipki, ciągnąc za sobą lepką maź. Jadwiga czuła wyraźnie, jak jego łeb wycofywał się z niej, zahaczając o kolejne warstwy jej łona. Gdy mężczyzna w końcu wyszedł, jego groźna męskość zwisała spomiędzy nóg, kołysząc się leniwie. Jadwiga westchnęła, ale napięcie w jej łonie wcale nie ustąpiło.

– Teraz ty – zakomenderował, zwracając się do towarzysza.

Drugi z mężczyzn ochoczo doskoczył do Jadwigi, która dyszała jeszcze ciężko po niedawnej torturze. Wilgoć, pomieszana ze spermą wylewała się spomiędzy jej nóg, tworząc na sienniku mokrą i gęstą plamę. Mężczyzna splunął na końcówki palców, otarł pot z czoła i zaczął wsuwać dłoń w obolałą cipkę młodej Polki. Jadwiga syknęła i wygięła się do tyłu, próbując uniknąć bólu.

– Chodź, potrzymasz ją chwilę.

Ten, który już się zaspokoił, zajął miejsce koło głowy Jadwigi.

– Nie potrzeba. Ta niemiecka dziwka już zaczyna bić biodrami. Zobaczysz, za chwilę będzie rżeć z rozkoszy jak świnia.

Mężczyzna zwinął dłoń w rulon i – tak jak jego poprzednik – systematycznie rozpierał jej wnętrze. Jadwiga – wiedząc, że nie uniknie kolejnego gwałtu – oparła ręce na wezgłowiu pryczy i rozszerzyła nogi. Gdy napastnik miał dłoń już w środku, szybkim ruchem zacisnął ją w pięść. Szybkimi ruchami, jakby ubijał masło, uderzał ją w środku. Biodra Jadwigi wygięły się, a mięśnie pochwy zaczęły niebezpiecznie drgać. Z oczu znów poleciały łzy.

– Błagam, oszczędźcie mnie. Nic wam nie zrobiłam.

Ten, który stał za nią odparł:

– Podpiszesz dokumenty i zeznania, ale najpierw on musi skończyć. Józek, rób swoje i idziemy zdać raport.

Wywołany wyszarpnął pięść z Jadwigi i przewrócił ją na brzuch. Kobieta krzyknęła, ale widząc, że koniec cierpień jest już blisko, dała się bezwolnie prowadzić mężczyźnie. Poddała się mu całkowicie. Czuła, jak unosi jej biodra i wsuwa swój organ w drugi otwór, nie tam, gdzie poprzednio. Słyszała, jak z zaciśniętymi zębami pokonywał jej opór, a gdy oparł biodra o jej kości, odetchnęła głęboko.

Jadwiga zacisnęła pięści. Od chwili, gdy mężczyźni wpadli do jej celi minęło jakieś dziesięć-piętnaście minut. Pomimo bólu, jaki rozlewał się od twardego członka, penetrującego jej intymność, zaczęła też czuć mrowienie w środku. Wiedziała, co to oznacza. Z początku powolne, pełne ruchy mężczyzny zmieniły się w mocne, zdecydowane pchnięcia. Zapach potu jej i napastników wypełnił celę. Mężczyzna z tyłu przyspieszył, wypełniając ją coraz głębiej.

Jadwiga poczuła, że jest na granicy spełnienia. Nienawidziła tych mężczyzn, ale nic nie była w stanie zrobić. Chwile oczekiwania wydłużały się teraz w nieskończoność – na chwilę traciła przytomność, aby po jej odzyskaniu znów stwierdzić, że mężczyzna jeszcze nie skończył. Dałaby wszystko za lekkie tylko dotknięcie, muśnięcie chociażby jej krocza przez któregoś z napastników. Byłby to pretekst, który pozwoliłby jej odsunąć od siebie odpowiedzialność za reakcję jej ciała. Czuła tylko jednak stałe drażnienie gdzieś obok, nie tam, gdzie trzeba. W końcu mężczyzna, przypadkowo, uderzył jej srom swoimi jądrami. Sama myśl o tym, co by się stało, gdyby mogła dotknąć się pomiędzy nogami, spowodowała przekroczenie tej fascynującej granicy spełnienia. Teraz już nie mocowała się z myślami. Teraz była pewna, że za parę sekund uwolnią się w jedną, obezwładniającą falę rozkoszy. Na sekundę zawirowało jej w głowie, po czym poczuła, że fale, kolejna, jedna za drugą zalewają jej ciało. Zaczęła krzyczeć, lecz nie był to krzyk bólu, lecz ostatecznej, cudownej rozkoszy. Jej cipka zalała się wilgocią, skurcze pochwy prawie pozbawiły ją przytomności. Nie poczuła nawet, jak mężczyzna, mając pod sobą jej drgające, delikatne ciało, wtłoczył swoje nasienie do środka. Dopiero po chwili poczuła ciepło, które rozlało się po jej jelitach, dziwnie szczypiąc i drażniąc delikatne fałdki.

. . . .

Chwilę później ten, który posiadł ją pierwszy, wyszedł gdzieś na chwilę i wrócił z teczką dokumentów. Obok niego stał, uciekając wzrokiem, mężczyzna, którego wyprowadzono z celi tuż przed gwałtem na Jadwidze.

– Tu podpiszesz… – rzekł beznamiętnie podsuwając jej jakieś dziwne papiery.

Scroll to Top