Jak poderwałem heteryka

Dzien byl niemilosiernie upalny. Slonce panoszylo sie na bezkresnie blekitnym niebie i wydawalo sie, ze nie ma przed nim ucieczki. Pot ciekl mi po twarzy, ale uparlem sie, ze przejade ten odcinek bez zatrzymywania. Spojrzalem na Lukasza. Tez byl spocony. Na jego umiesnionych plecach krople potu lsnily jak male diamenty. Zauwazylem mala struzke, która splywala wlasnie wzdluz kregoslupa. W jego ruchach widac bylo wyrazne zmeczenie. Zar lejacy sie z nieba dokuczal kazdemu. Pokazalem mu, aby skrecil do lasu. Tam powinien byc cien. Choc po chwili okazalo sie, ze nadzieja na ochlode byla zludna. Miedzy drzewami powietrze trwalo w bezruchu. Nie docieraly tu najmniejsze nawet powiewy wiatru. Lukasz zatrzymal sie i zsiadl z roweru. Bez slowa zrobilem to samo i poszedlem za nim. Doszlismy do skraju lasu. Lukasz oparl rower o drzewo i polozyl sie na trawie. Szybko jednak wstal. Przy ziemi bylo jeszcze gorecej. Stalismy wiec, oddychajac ciezko z nadzieja na jakis powiew od strony pola. Patrzylem na drgajace miesnie jego lydek, gdy zaczal zdejmowac spodenki, odslaniajac swoje zgrabne uda. Byl teraz w samych slipkach, pod którymi wyraznie odznaczal sie ksztalt dorodnego penisa.

Tym wyrazniejszy, ze slipki byly mokre od potu. Odwrócilem wzrok czujac, ze jeszcze chwila, a mimo zmeczenia rzuce sie na niego. Gwalt nie jest chyba jednak najlepszym sposobem na podrywanie heteryka. Spojrzal na mnie i w usmiechu pokazal rzad równych i bialych zebów, które w subtelnie uwodzacy sposób kontrastowaly z jego sniada cera. Mój wzrok trafil na jego ciemnobrazowe oczy.
– I co dalej? – spytal.
– Wracamy? – odpowiedzialem pytaniem. Lukasz spojrzal przed siebie i chwile sie zastanawial. Jeszcze nie. Moze podjedziemy do jakiegos sklepu we wsi i kupimy lody?
Kiwnalem glowa na znak zgody. Lukasz zalozyl spodenki prezac przy tym posladki w moja strone. Westchnalem cicho wiedzac, ze moge o nich tylko pomarzyc. Musialem mocniej nacisnac na pedaly, bo Lukasz odjechal juz kawalek.
– Moze kupimy troche piwa w drodze powrotnej? – rzucilem przez ramie, gdy w mojej glowie zaczal powstal pewien plan wieczoru.
– Spoko! – krzyknal Lukasz wyraznie ucieszony – Zrobimy sobie kielbaski na ognisku.
Byl to pierwszy dzien naszego weekendowego wyjazdu na dzialke Lukasza i nie mielismy zadnych planów na spedzenie wolnego czasu. Jedyna motywacja do opuszczenia miasta byl fakt, ze tu z dala od rozgrzanych murów latwiej bylo zniesc upal. Stary drewniany dom dobrze trzymal chlód i wsród jego scian i niskich okien mozna bylo zapomniec o panujacej na zewnatrz temperaturze. Dla mnie dodatkowa frajda byla mozliwosc popatrzenia na Lukasza i zwalenia konia podczas fantazji erotycznych z nim w roli glównej.
Wieczór byl cieply, wiec siedzielismy wewnatrz popijajac kolejne piwo. Lukasz siedzial w fotelu naprzeciw mnie, w podkoszulce i krótkich spodenkach, z nogami wyciagnietymi przed siebie. Obaj bylismy zmeczeni calodzienna jazda na rowerze. Obaj takze, bylismy szczesliwi, ze mimo niesprzyjajacej pogody udalo sie nam zrealizowac plan i przejechac taki kawal. Lukasz dolal sobie do piwa troche wódki twierdzac, ze „u-boot” jest znacznie lepszy. Nie dalem sie na to skusic, gdyz czulem, ze szumi mi juz niezle w glowie. Chwiejnym krokiem wyszlismy na zewnatrz, zeby rozpalic ognisko. Mimo zmeczenia, a moze przez nie, glód dawal sie nam we znaki. Po 10 minutach jedlismy kielbaski i opiekany nad ogniskiem chleb. Lukasz siegajac po kolejna pajde chleba, wylal na siebie piwo. Zabluznil, bo przy próbie lapania butelki upuscil chleb w trawe. Nieporecznie próbowal zdjac podkoszulke, ale byl juz mocno pijany i nie obylo sie bez mojej pomocy. Poczulem jak przeszedl mnie dreszcz podniecenia gdy dotknalem jego ciala. Mój penis obudzil sie, naciagajac slipki, w których byl ukryty. Patrzylem na Lukasza z pozadaniem, musial zauwazyc to spojrzenie gdyz usiadl wyzywajaco i obserwowal moja reakcje. Staralem sie zachowywac swobodnie, ale slipki okazywaly sie wlasnie za male aby pomiescic moja powiekszajaca sie szybko meskosc. Lukasz jakby od niechcenia zsunal reke po brzuchu i wsunal ja pod majtki. Drapiac sie po jadrach odslonil swojego czlonka, który wydawal sie ruszac oswietlany plomieniami ogniska. Ledwo znioslem ten widok powstrzymujac sie i tlumaczac sobie, ze on robi to bez zadnych podtekstów, które sa wylacznie wytworem mojej wyobrazni. Po kolejnym piwie, Lukasz zaczal zasypiac przy ognisku wiec postanowilem, ze pójdziemy juz spac. Zagasilem ognisko i wzialem Lukasza pod ramie prowadzac do budynku.
Spalismy na jednym, duzym, przedwojennym jeszcze, dwuosobowym lózku. Lukasz usiadl na nim, sciagnal majtki i siegnal po pizame, która okazala sie byc za daleko. Polozyl glowe na poduszce i zasnal. Podnioslem mu nogi polozylem na lózku i przykrylem go kocem. Sam rozebralem sie i polozylem obok. Wzwód nie ustepowal, a bezposrednia obecnosc nagiego Lukasza nie pozwalala mi zasnac. Odwrócilem sie w jego strone. Lezal odkryty z kocem zsunietym na bok. Jego czlonek nieznacznie powiekszony zachecal do zabawy. Przysunalem sie do niego blizej gotów udawac spiacego gdyby otworzyl oczy. Nic takiego jednak nie nastapilo. Wzialem jego czlonka do reki i delikatnie zaczalem zsuwac napletek. Raz i drugi. Penis zareagowal blyskawicznie. Po chwili w reku trzymalem twardego kutasa gotowego do akcji. Problemem byl wlasciciel, spiacy jak niedzwiedz. Co jednak zwazywszy na to, ze byl heterykiem nie bylo znowu najgorsze. On spal, a jego cialo mialem tylko dla siebie. Przyjrzalem sie jego genitaliom z bliska. Delikatne wlosy lonowe znajdowaly sie jedynie na podbrzuszu, nie wchodzac prawie zupelnie na jadra. Napletek sciagal sie bez problemu ukazujac dorodna zoladz. Worek moszny byl delikatnie obkurczony, a wzdluz czlonka biegla wyrazna zyla. Obciagnalem napletek i wzialem czlonka do ust. Delikatnie obrysowalem jezykiem zoladz czujac przy tym jak miesnie ud Lukasza spinaja sie przez sen. Zlapalem czlonka ustami, prawie u nasady i zaczalem ciagnac, pracujac jednoczesnie jezykiem i drazniac dlonia jadra. Cialo Lukasza przechodzily dreszcze. Przesunalem sie w kierunku jego nóg i delikatnie je rozchylilem. Pociagnalem jezykiem po jego jadrach. Az jeknal, ale wciaz sie nie obudzil. Kleczalem nad nim i piescilem ustami jego sutki, wracajac zaraz potem do kutasa. Bylem bliski wytrysku i postanowilem na chwile spasowac. Polozylem sie przy Lukaszu i wtulilem w jego cialo. Cieplo jego ciala i niezbyt mocny zapach potu podniecily mnie jeszcze bardziej. Sciagnalem z siebie slipki i odwrócilem Lukasza na brzuch. Rozszerzylem jego nogi i przyjrzalem sie otworkowi. Byl sliczny. Delikatny jak cale jego cialo, zapraszal mnie do srodka. Zaczalem draznic go jezykiem. Gdy wydawal sie wystarczajaco wilgotny przylozylem do niego swojego penisa i nacisnalem. Nie chcial wejsc. Poslinilem go mocniej i spróbowalem ponownie. Otworek zaczal ustepowac. Gdy wydawalo sie, ze zoladz schowa sie zaraz w srodku, Lukasz obudzil sie i spial miesnie.
– Boli! Co robisz?
Przestraszylem sie. Bylem tak podniecony, ze zapomnialem, ze Lukasz moze sie obudzic. Gdy krzyknal, wszedlem w niego do konca. Bylem tak speszony, ze nie wiedzialem co mam robic. Zaczalem sie wycofywac.
– Zaczekaj! Ciagle boli!
Lezalem na nim i czekalem.
– Spróbuj teraz.
Gdy wysunalem sie z niego do polowy przytrzymal mnie reka. Myslalem, ze go znowu zabolalo, ale on przycisnal mnie do siebie z powrotem.
– Wiec w koncu zrealizowales swoje marzenie?
Milczalem, nadal nie wiedzac co powiedziec.
– Bedziesz tak lezal? Jak juz wlozyles mi chuja w dupe, to pokaz mi jak jest z facetem!
Zaczalem delikatnie, pózniej szybciej. Jego otwór byl waski, a mój penis byl pierwszym, który go penetrowal. Lukasz zlapal krawedzi lózka i podniósl swoja pupe w moim kierunku. Gdy zaczalem go pieprzyc naprawde szybko, zaczal jeczec i ruszac sie razem ze mna.
– Szybciej, mocniej!
Moje jadra rytmicznie uderzaly w jego posladki. Gdy spuscilem sie w nim, przytulilem sie do jego pleców i zaczalem piescic jego kark. Sapal jeszcze chwile i odwrócil sie do mnie. Wtedy zobaczylem, ze on tez sie spuscil.
– Nie wiedzialem, ze to moze byc przyjemne. A to cieplo kiedy sie spusciles! Poczulem je w srodku!
Pocalowalem go w usta, a on przytrzymal mnie i wsadzil mi caly swój jezyk. Lizalismy sie krótka chwile. Roztarlem mu resztki spermy na brzuchu i ponownie wzialem jego kutasa w usta. Byl jeszcze twardszy i wiekszy. Najpierw delikatnie piescilem go samymi wargami, podszczypujac czasem boki. Pózniej delikatnie jezykiem wymasowalem cale jadra przy wtórze jeków rozkoszy, by na koniec przyjac do ust goraca porcje jego spermy. Bylismy juz mocno spoceni gdy polozyl sie na mnie. Po chwili zrozumialem, ze chce we mnie wejsc. Lezac na plecach podciagnalem nogi. Fallus sterczal mu jak armata bojowa. Przylozyl i wszedl we mnie jednym ruchem. Balem sie bólu, ale okazalo sie, ze byl wilgotny od sliny i spermy, które okazaly sie równie dobre jak markowe zele. Pochylil sie nade mna i zaczal mnie calowac po twarzy, nie przestajac w tym czasie pieprzyc. Wchodzil we mnie do konca uderzajac mocno. Widok jego rozpalonej twarzy dzialal na mnie jak afrodyzjak. Zaczalem walic sobie konia. Zauwazyl to i wzial mojego czlonka w swoja dlon. W tym samym rytmie wchodzil we mnie i walil mi konia. Spuscilem sie pierwszy. Gdy to zobaczyl pocalowal mnie znowu i gdy nasze jezyki piescily sie wzajemnie poczulem znajome skurcze w jego ciele, a pózniej rozluznienie i bezruch. Przytulil sie do mnie i milczal.
– Dziekuje – powiedzialem. Spojrzal na mnie i usmiechnal sie. Polozyl glowe na moim ramieniu i po chwili zasnal.
Popatrzylem na niego zastanawiajac sie czy rano nie bedzie tego zalowal.

Scroll to Top