To zdarzyło się krótko po moich trzynastych urodzinach. Poszedłem wtedy sam na ryby nad rzeczkę parę kilometrów za miastem. Nie był to udany połów. Wkrótce pojawił się tam inny amator wędkarstwa. Na oko 25-o letni. Miał całą masę przynęt i wyglądał na człowieka poważnie traktującego swoje hobby. Zapytał czy dziś biorą. Odpowiedziałem, że nie. Ale on i tak rozstawił swój sprzęt. Złowił pierwszą rybę po paru minutach. Trochę mi się głupio zrobiło, ale w końcu byłem wędkarzem od paru tygodni. Cholera! Haczyk zaczepił się o jakieś zielsko. Facet krzyknął, żebym nie ciągnął tak mocno, bo pęknie mi żyłka. Po chwili zostawił swoje wędki i podbiegł do mnie. Wziął ode mnie wędkę i uwolnił haczyk. Powiedział, że źle zarzucam i dlatego tak to się kończy. Powiedział, że pokaże mi jak to się robi. Stanął za mną. Prawą ręką trzymał wędkę, a lewą moją dłoń z żyłką. Głowę podparł na moim ramieniu, tak że stykaliśmy się policzkami. Mocny ruch ręką i przynęta była zarzucona w odpowiednim miejscu. „Widzisz jakie to łatwe” – powiedział i po chwili powtórzył manewr. Staliśmy w tej samej pozycji i obserwowaliśmy spławik. W pewnym momencie poczułem na plecach jego twardniejący penis. Zauważył, że ja zauważyłem i szybko odsunął się. Zaczął mnie przepraszać i tłumaczył, że to dlatego, że chce mu się sikać. Podszedł do jakiegoś krzaka i załatwił potrzebę. Kiedy skończył, strzepując ostatnie krople, zauważył, że przyglądam się jego prąciu. Mimo iż nie był całkiem naprężony wydawał się ogromny w porównaniu do mojego jasia. „Pewnie młody chłopak jak ty ciągle bawi się swoim ptaszkiem?” – zapytał. Zaskoczyło mnie to pytanie. Nie miałem wtedy jeszcze doświadczeń z masturbacją. „Widać nie tylko zarzucania wędki musisz się jeszcze nauczyć”.
„Mam na imię Maciej” – powiedział i podał mi rękę. „Olek” – odparłem. Stał przede mną, trzymając cały czas swego orła w ręce. „Nie widziałeś nigdy jak się wali konia?” – zapytał, widząc moje zakłopotanie. „Nie, ale mój kumpel się chwali…” – nie dokończyłem, bo widok ręki Maćka, poruszającej się w górę i w dół po jego członku odebrał mi mowę. Widok ściąganego i naciąganego napletka rozbudził także mojego wacka. Odruchowo ścisnąłem go przez spodnie. Maciej od razu to zauważył. „Czyżby Twój ptaszek się podniecił? Zastanawiasz się jakby to było gdybym wziął go w ręce i pieścił go?” – mówił podnieconym głosem.
Maciej usiadł na trawie na brzegu rzeki i powiedział abym usiadł obok. Delikatnie wziął moją dłoń i owinął ją wokół swojego penisa. Swoją dłoń umieścił nad moją. Zaczęliśmy powoli poruszać dłońmi w górę i w dół. Jego orzeł miał prawie 20 cm. Czułem na dłoni jego ciepło. Gdy Maciej upewnił się, że załapałem w czym rzecz, zabrał swoją dłoń i pozwolił mi samodzielnie obciągać jego małego. Podziwiałem jego wielkiego orła. Obserwowałem jak napletek przesuwa się po żołędzi. Po paru chwilach z jego penisa zaczął się wydobywać śliski płyn, który spływał pod moją rękę i ułatwiał obciąganie. Gdy moja ręka przesuwała się po żołędzi Maciek aż warczał, a jego biodra odruchowo przesuwały się w moją stronę. W pewnym momencie chwycił moją dłoń za nadgarstek i przyspieszył tempo. Stracił też kontrolę nad biodrami, które odruchowo wykonywały pchnięcia w moją stronę. Aż wreszcie Maciej wygiął się w biodrach, a jego penis eksplodował mi w ręce. Strumień ciepłej spermy wytrysnął i zalał jego brzuch. Po chwili nastąpił drugi wytrysk i nasienie oblało moją rękę. Potem jeszcze kilka mniejszych strumieni spermy wytrysnęło z jego penisa. Moja dłoń nadal przesuwała się po jego małym. Cała była w lepkim nasieniu. Maciej chwycił znowu moją rękę, oderwał ją od penisa i włożył sobie do ust. Dokładnie zlizał językiem spermę spomiędzy moich palców. Następnie położył moją dłoń na moim kroczu i szepnął: „Teraz Twoja kolej”.
Maciej położył mnie na trawie i zaczął rozpinać mój rozporek. Uniosłem biodra w górę, a on ściągnął moje jeansy do wysokości kolan. Miałem na sobie bawełniane slipy. Maciej położył dłoń na moim brzuchu i ostrożnie wsunął ją pod gumkę moich majtek. Schodził coraz niżej, aż poczułem, że dotyka moich małych jąder. Mój wacuś stanął na baczność. Maciek pieścił i delikatnie ściskał moje jajka swoimi silnymi dłońmi. Bardzo mi się to wszystko podobało, więc byłem zawiedziony kiedy Maciek zabrał swoją rękę, ale niepotrzebnie. Jednym pociągnięciem uwolnił mojego ptaszka od uwierających go slipek. Pierwszy raz widziałem swojego wacka aż tak dużego. Maciek natychmiast chwycił go u podstawy jedną ręką, zaś palcami drugiej bawił się jego główką. Włożył palec pod naciągnięty napletek. Był już wtedy dobrze nawilżony. Zwilżonym palcem zjechał powoli wzdłuż mojego penisa i moszny, i zszedł aż do wejścia do odbytu. Powoli próbował wsunąć go do mojego wnętrza. Równocześnie drugą ręką zaczął mnie onanizować. Używał do tego kciuka oraz dwóch sąsiednich palców. Po chwili udało mu się włożyć palec do mojego odbytu. Teraz rytmicznie wsuwał i wysuwał go ze środka, przesuwając w tym samym czasie dłoń po moim ptaszku. Myślałem, że już lepiej być nie może, ale myliłem się. Po jakimś czasie Maciej zabrał dłoń i zastąpił ją ustami. Poczułem jak robi mi się gorąco w żołądku. Usta przesuwały się wzdłuż mojego penisa, aż do samego końca. Jego gorący język pieścił spód ptaszka, który jest szczególnie wrażliwy. Doprowadzało mnie to do ekstazy. Miałem orgazm po raz pierwszy w życiu. Niewielki strumień spermy wypełnił usta Maćka. Nie minęła nawet godzina, a ja nauczyłem się obciągać komuś druta, masturbować się no i… jak zarzucać wędkę…