Jawa we śnie

Obudziłem się… Przez jej nieprzerywalny, ponętny i tak gorący dotyk. Za oknem nadal było ciemno, choć zdawało się, że słońce zaczyna wschodzić, by rozchylić płatki kwiatów do życia. Ona wpatrywała się w moje oczy, gładząc powoli każdą część mojego ciała. Wiedziałem czego pragnie, widziałem to w jej oczach, które lśniły niesamowitym blaskiem, żarem uczuć i namiętności. W jej źrenicach widniał obraz kochanków szalejących pomiędzy granicami rzeczywistości a raju. Delikatnie zbliżyła do mnie swoją aksamitną twarz, poczułem jej gorący i tak podniecający oddech na mych ustach. Bez słów przywitała mnie swymi wilgotnymi wargami wsuwając delikatnie język, nasączony najsłodszym nektarem na ziemi, do moich ust. Jej dłoń powoli zaczęła przesuwać się w górę, coraz wyżej, aż poczułem niesamowitą rozkosz płynącą z pieszczenia moich sutków. Byłem coraz to bardziej spragniony jej niebiańskiego ciała i ognia, który z niej bił, zaczęła całować szybciej i głębiej, nie przerywając pieszczenia mych dwóch czułych punktów. Nagle, spontanicznym ruchem położyła się na mnie… Nie mogłem przestać choćbym nawet chciał. Czułem jak jej ogień spala resztki mojej świadomości i przenosi nas do krainy wiecznej rozkoszy i boskich doznań. Płonąłem w żarze jej pocałunków i chciałem spalić się na popiół- by pozostać w tej krainie na wieczność. Nasze języki splatały się w idealną jedność, tworząc kształty nieznane temu wąskiemu światu. Kochałem ją, w myślach czciłem ją niczym jedyne bóstwo niewyobrażalnego piękna, ciepła i miłości jakie kiedykolwiek mogło stąpić na Ziemię.

Powoli zacząłem zdejmować górę jej różowej piżamy… Jej nagie piersi wyłoniły się jak słońce zza chmur rozświetlając każde zakamarki. Jej sutki unosiły ku niebu dwie rozpalone, jędrne i pełne energii góry życia. Role się odwróciły, a wraz z nimi świat o 180 stopni- przejąłem nad nią pełną kontrolę. Była ode mnie uzależniona a ja od niej. Teraz ona leżała pode mną. Zacząłem delikatnie masować jej piersi, pieszcząc koniuszkami palców jej sutki. Patrzyłem jak jej twarz zamienia się w ocean rozkoszy, widziałem mimikę nieznaną dotąd nikomu. Rozkosz ! Rozkosz ! Rozkosz ogarniała każdy centymetr jej ciała ! Obsypywałem każdy skrawek boskiej skóry słodkimi pocałunkami i patrzyłem jak jej ciało pragnie więcej. Schodziłem coraz to niżej i niżej a ona dociskała mą głowę do swego ciała coraz bardziej. Powoli zdjąłem resztę jej garderoby, by udać się do źródła wszelkiej boskości. Sok wypływał z niej już od dawna, zanurzyłem się by zasmakować nektaru nieśmiertelności. Poiłem się jak bogowie ambrozję, ubóstwiając ją pod każdym względem, ona coraz mocniej dociskała moją głowę do siebie. Krew w moich żyłach gotowała się non stop podgrzewana żarem jej uczuć i bliskości, a jej ciało krzyczało z podniecenia: „wejdź, proszę wejdź i skosztuj mnie w końcu ! Nie pozwól, by taka boska istota jak ja tak okrutnie cierpiała ! Zanurz się, no już !”. Oderwałem się siłą od źródła boskości, przysunąłem me wilgotne usta do jej ust… Powoli zdjęła mi koszulę nocną i znowu nasze wargi pełne namiętności zaczęły się jednoczyć. Delikatnie pieściłem jej uda, przesuwając się powoli do celu. Rozchyliłem ją jak ostrygę w wykwintnej restauracji by dobyć się najlepszego. Powoli wsuwałem dwa paluszki w nią i czułem jak pocałunki stają się silniejsze a piersi jeszcze bardziej napięte. Kciukiem pocierałem jej „guziczek szczęścia” nie przerywając pieszczot paluszkami. Z jej ust zaczęły wydobywać się momentami dźwięki rozkoszy, które jeszcze bardziej mnie rozpalały i coraz bardziej oddalały od granic ówczesnego świata. Nie mogłem już dłużej wytrzymać… Musiałem w końcu zanurzyć się w nieogarnionym oceanie bezgranicznej rozkoszy i połączyć nasze ciała w jedną istotę ociekającą miłością. Byłem gotowy, ona tym bardziej… Zsunąłem dół mej piżamy, on czekał już od dawna, ona doskonale o tym wiedziała bo czuła go już od kilkunastu minut. Ona leżała na plecach czekając z dreszczykiem rozkoszy, ja położyłem się obok niej na mym lewym boku, całując po raz kolejny słodkie usta. Nogi ugięte w kolanach położyła na mych biodrach a ja zacząłem krążyć nim po jej wilgotnym wejściu. Wszedłem, powoli… Nareszcie ! Z powolnych ruchów zamieniłem się w przyspieszającą lokomotywę. Rozpierała mnie energia i coraz większe podniecenie. Jedną ręką pieściłem jej pierś a drugą punkt rozkoszy nie przerywając picia nektaru z jej ust. Pośród nas nie było nic i nie liczyło się nic. Tylko my pośród nicości w pełni oddani rozkoszy ! Widziałem w niej namiętność, które nie jest w stanie opisać żadne z słów, jęcząc ściskała i wbijała swe paznokcie we mnie mocniej i mocniej, co wzbudziło we mnie dziką bestię. Zacząłem wchodzić coraz głębiej a ją zaczął ogarniać istny szał przyjemności. Krzyczała: „mocniej, słyszysz, mocniej i nigdy nie przestawaj !”, a ja nie umiałem odmówić takiej rozkoszy. Czułem, że jesteśmy kochankami nad kochankami i nikt nie był w stanie nam dorównać. Kochałem się z boginią o ona ze mną bezgranicznie. Pragnąłem by czas zanikł w nicości, by znikła nicość. I tylko My na zawsze… Chwyciłem ją i usadowiłem na sobie podczas gdy kładłem się na plecy. Poruszała się jak anielska nimfa na pędzącym mustangu. Widok jej jędrnych piersi i ponętnych ruchów sprawiał mi niesamowitą rozkosz. Chwyciłem jej pośladki, uniosłem lekko i zacząłem wchodzić najgłębiej jak się dało z prędkością dźwięku. Tylko krzyk z jej ust było słychać… Bo cóż więcej jak wkoło tylko nicość. Obraz tej rozkoszy był bezcenny, była coraz bliżej szczytu- widziałem to w jej twarzy… Wbijała się we mnie jak drapieżca pazurami, a ja opętany przez rządzę rozkoszy nawet nie czułem bólu, wręcz sprawiało mi to przyjemność. Błagała mnie wrzeszcząc z całych sił bym robił to mocniej i szybciej: „Tylko na tyle Cię stać ?! Pieprz mnie mocniej, słyszysz !”.

Zdawało mi się, że przekroczyliśmy wszystkie granice prędkości i czułem, że w końcu osiągnę szczyty nad szczytami, wiedziałem, że zbliża się ogromny wybuch niezliczonej siły rozkoszy. Mimo to nie przestawałem… Tylko szybciej i szybciej ! Wreszcie doszła, czułem tą pulsującą siłę, która wyzwoliła z niej krzyk przenikający najgłośniejszą ciszę ! Objęła mnie a ja nie przestawałem, brakowało tylko kilku sekund… Byłem coraz bliżej, by wybuchnąć mocą miliony razy większą niż Etna. „Jeszcze moment” powiedziałem… A ona sapała i pojękiwała od nowa, coraz głośniej. Nie czułem zmęczenia wśród tej pełnej rozkoszy chwili. Wiedziałem, że dochodzę… Ostatni moment… Jeszcze bardziej przyśpieszyłem, znowu poczułem pulsującą siłę na swym członku i doszedłem… W niej ! Razem z nią… ! Wyzwoliła się we mnie niepojęta energia, krzyczałem z rozkoszy razem z boginią ! Złączeni na zawsze ! Ociekała sokami życia… I… Obudziłem się… Przez jej nieprzerywalny, ponętny i tak gorący dotyk…

Scroll to Top