Klasa specjalna

Niewolnik wyraźnie czuł się winny i dopiero po dłuższej chwili milczenia, zwrócił się do niej naprawdę błagalnym tonem:
– O Pani! Ukaż mnie za moją niewolniczą tępotę! Błagam! Chcę, byś mnie pouczyła solidną karą!
Uśmiechnęła się do niego szyderczo i w tym samym tonie oznajmiła mu:
– Oczywiście że cię ukażę! Chyba nie myślałeś inaczej! – po tych słowach roześmiała się drwiąco i po chwili zdecydowanie bardziej surowym tonem poleciła: – Masz piętnaście sekund na rozebranie się! Czas start!
Niewolnik w mgnieniu oka zerwał się na równe nogi i w błyskawicznym tempie zaczął się rozbierać!
Iwona przez cały czas spoglądała to na niego, to na zegarek i jak gdzieś w połowie czasu zorientowała się, że ta jej niewolnicza kreaturka zdąży w wymienionym czasie! Ale przecież nie o to jej chodziło! Była już na tyle doświadczoną Władczynią Niewolniczej Rasy, że w ułamku sekundy i tak osiągnęła swój cel. Właśnie ściągał szybko ostatnią skarpetkę, będąc już tylko w slipach, gdy to zupełnie niespodziewanie otrzymał jakże miły podarek od swej Pani w postaci… soczystego uderzenia kolanem w krocze! Nie było mowy o utrzymaniu równowagi po takim prezencie, toteż runął na przedpokój, wijąc się z bólu jąder.
Ach, to był naprawdę bardzo miły widoczek dla Iwony!
Stanęła nad nim, przez cały czas spoglądając na zegarek i gdy minęło owe piętnaście sekund, oznajmiła mu z nad wyraz spokojnym akcentem:
– Czas minął, a ty znowu nie spełniłeś mojego polecenia! Coś jest z tobą nie tak! Trzeba będzie zdrowo przetrzepać ci dupsko i inne części ciała, byś zaskoczył w odpowiedni, niewolniczy rytm! – i siadając okrakiem na jego torsie, oznajmiła: – A rozpoczniemy od szczytowego punktu, czyli twoich uszu, by zawsze dobrze odbierały moje polecenia! – i roześmiała się.
Położyła mu wpierw otwarte dłonie wewnętrzną stroną na małżowiny uszne, jakby z zamiarem ich ogrzania, czy też osłonięcia, choć jej zamiary były zupełnie inne! A leżący i z jeszcze cierpiącą miną po owym jakże miłym podarku niewolnik, przekonał się już po chwili. Z uśmiechem na ustach i lekkim podnieceniem, Iwona zaczęła wpierw dociskać coraz bardziej dłonie do jego głowy, tym samym jakby mając zamiar zmiażdżyć mu uszy! Ale to nie było jeszcze TO w tym akcie. Maksymalnie trzymając dłonie, zaczęła wolno je przesuwać w górę, w dół, na boki i zataczać małe okręgi, przez cały czas maksymalnie dociskając dłonie. I tak jak zwiększała tempo tych różnorodnych ruchów, tak zwiększało się równolegle kilka innych rzeczy. Między innymi narastające cierpienie niewolnika, coraz lepszy ubaw Iwony z jednoczesnym, ale ciut słabszym wzrostem podniecenia. Takie pouczające zabawy doskonale bawiły i zarazem uprzyjemniały erotycznie Iwonie czas.
Osunęła się swym cieplutkim kroczem nieco niżej, bardziej na jego brzuch i krótką chwilę poświęciła na wyrafinowane „pieszczoty” jego brodawek. To je rolowała między palcami, to naciągała, czy też podszczypywała. Skomentowała to w bardzo prosty sposób, oczywiście z kpiącym uśmieszkiem i mile przyglądając się jego cierpiącemu wyrazowi twarzy:
– To bardzo ważne receptory, które po odpowiedniej stymulacji, jak na przykład ta, pobudzają umysł do żywszego działania!
Niewolnik oczywiście nie miał w tej chwili prawa głosu.
Czas przyszedł, by zsunęła się jeszcze niżej. Celem były jego uda, tam miała właśnie ulokować swój jędrny tyłeczek, ale po drodze, natrafiła na jego… podnieconą męskość!. Zatrzymała się w tym miejscu jakby w bezruchu, dotykając lewym pośladkiem (przez materiał majteczek) czubka nabrzmiałego członka. Zmierzyła go chłodnym spojrzeniem, po czym w identycznym tonie zapytała:
– Co ta ma znaczyć? Czy ktoś ci pozwolił już się podniecać? Przecież nie kazałam ci! Oj nieładnie, nieładnie!
Rafał aż zamarł, wiedząc, że sprawa teraz nabierze nieco ostrzejszego rytmu, Ale ani słowem, czy też gestem nie sprzeciwiał się temu. To on był tu niewolnikiem, gotowym ponosić wszelakie konsekwencje wynikające z jego roli, a ona była jego Panią! I tak musiało być!
Iwona przesuwając pupcię na jego uda, uniosła się nieco, by nie dotknąć niewolniczego prącia, po czym lokując się wygodnie, oparła dłonie na jego podbrzuszu i oznajmiła wesoło:
– Taki już twój niewolniczy los. Sam się pakujesz raz za razem w kolejne kłopoty. Możesz mówić jednak o wielkim szczęściu, mając tak wyrozumiałą i łagodną Panią!
Posłała mu jeszcze szyderczy uśmieszek, po czym zajęła się konkretami. Wpierw lewą dłonią postawiła penisa prostopadle do jego ciała, przytrzymując go przy nasadzie, a prawa dłoń posłużyła jej do maksymalnego ściągnięcia napletka i to tak dalece, że przytrzymywany przez lewą dłoń sprawił, iż żołądź jakby kapryśnie miast w górę, nieco spłaszczona spoglądała w dół! Niewolnik miał wrażenie, jakby po prostu chciano mu oskalpować przyrodzenie, ale Iwona wpadała tym samym w coraz lepszy erotyczny trans, bawiąc się przy tym doskonale!
– Widzisz, jaka twoja Pani jest wspaniałomyślna? Nawet potrafi popieścić niewolniczego fiutka! – roześmiała się, po czym zmieniając ton na nieco bardziej stanowczy dodała:- A skoro już o pieszczotach mowa, więc… popieśćmy go!
To była dość szeroka gama „pieszczot”. Rozpoczęła się od kilkakrotnego pstryknięcia palcami w naciągniętą żołądź, co wywołało u niewolnika jakby drgawki, które skomentowała nie mniej wesoło, niż poprzednio:
– A tym razem, to co to ma być? Czyżby było ci zimno? Chyba przesadzasz…!
Kolejna pieszczota polegała na czymś zupełnie innym. Zapowiedziała mu ją w taki oto sposób:
– Byłeś w wojsku, prawda?
Przytaknął potwierdzającym ruchem głowy.
– To w takim razie wiesz, co to jest kręcenie wora, czyż nie?
Znów przytaknął, ale dopiero po chwili i z miną znacznie bardziej przestraszoną!
– No więc dogadamy się bez problemu! – odrzekła i przystąpiła do dzieła.
Nadal przytrzymując lewą dłonią naciągnięty maksymalnie napletek przy nasadzie, prawą dłonią objęła sterczącego penisa niczym szyjkę stojącej butelki i zaczęła nakręcać jakby rzeczywiście miała zamiar coś odkręcić! Uczyniła to kilkakrotnie, jednak ani razu nie przekraczając granicy między bólem, a wyuzdanym cierpieniem.
Niewolnik przyjmował to naprawdę… pesymistycznie, ale jako grzeczny i w pełni posłuszny niewolnik, nie skamlał o litość ani razu. Iwona z kolei syciła się takimi widokami i odczuciami w dłoniach i odczuwała coraz wyraźniej, że zarówno piersi zaczynają się wyraźnie podniecać, jak i cipka nie pozostaje obojętna na takie „uroki”. Spróbowała więc nieco ostudzić swoje zapędy. Puściła fiuta, lecz lewa dłoń wciąż pozostawała na swym miejscu. Ujęła jego mosznę i oznajmiła mu:
– A żebyś nie zapomniał o starych dobrych wojskowych czasach, będę tak wspaniałomyślna, że przypomnę ci je! – i znów kpiący uśmieszek!
Wpierw ściskała całą mosznę, potem ją naciągała no i oczywiście kręciła we wszystkie możliwe strony!
I tu się przeliczyła z swoimi zamiarami. Miała zamiar nieco uspokoić swoje podniecenie, ale widząc wyraz niewolniczej twarzy, który zdawał się krzyczeć:”Nie! Nie to! Lepiej poprzednie!”, podniecenie miast opadać, wzrosło gwałtownie! I to do tego momentu, że było już za późno!
Puściła jego mosznę, uniosła się nieco na lewej nodze, odciągła krocze koronkowych majteczek na bok w pachwinę i lewą dłonią przytrzymując fiuta i jednocześnie nadziewając się na niego, oświadczyła mu:
– Nie mam dzisiaj zbytnio czasu na dłuższe pouczanie niewolnika, ale muszę, chociaż dobrze poczuć go w swojej muszelce!
Po tych słowach dobiła kroczem w jego biodra i syknęła cichutko. Chwilkę poświęciła na pełne wczucie się w nastrój, po czym rozpoczęła energiczne ujeżdżanie. Za każdym razem prawie że wysuwała fiuta z cipki, by w następnej sekundzie dobić do dna całym ciężarem ciała! Wyglądało to tak, jakby miała zamiar wręcz zgruchotać swemu niewolnikowi biodra! Zupełnie nie zwracając uwagi na jego początkowe jęki, a potem coraz bardziej wyraziste oznaki cierpienia, szalała coraz bardziej! By maksymalizować doznania, wyswobodziła na wierzch swoje dorodne piersi, po czym w takt ujeżdżania, namiętnie je masowała, galopując ku orgazmowi. Zazwyczaj nie tolerowała takiego seksu na szybko, ale swego czasu zakosztowała uroku szybkich numerków, które szczególnie były przydatne, jako przerywnik między jakimiś zajęciami, czy też gdy miała WIELKĄ ochotę, a musiała wyjść, tak jak na przykład dzisiaj. Miało to swój urok, choć zdecydowanie bardziej preferowała dłuuuuugie i swoiście rozwlekłe gry wstępne i same stosunki.
Tymczasem wyraźnie już odczuwała, że jeszcze kilkanaście sekund, a przeszyje ją silny orgazm, choć nie tak dogłębny, jak po dłuższych pieszczotach. Nim jednak doprowadziła się do ekstazy, wysyczała do swego niewolnika:
– Nic się nie martw, patałachu. Gdy wyjedziemy, wtedy wszystko nadrobię i naprawdę poczujesz, co to znaczy mieć srogą Panią i być jej niewolnikiem!
Te kilka przed orgazmowych i w trakcie orgazmu uderzeń o jego podbrzusze i krocze, było dla niego tak bolesne, iż miał wrażenie, jakby wszystkie kości miednicy zaczęły się rozsypywać, kruszyć a jego Pani uniesiona do granic rozkoszy właśnie szczytowała, zupełnie zapominając o tym, że ujeżdżała się na żywej istocie, a nie sztucznym przedmiocie! Tak to sobie tłumaczył Rafał, ale przecież Iwona miała zupełnie odmienny punkt widzenia: dla niej był on niewolnikiem, który służył jej do zaspokajania kaprysów, pragnień, życzeń i wszelakich potrzeb! I w tym wszystkim nic innego się nie liczyło jak tylko i wyłącznie jej doznania!
Sam orgazm wstrząsnął nią dość silnie. Znieruchomiała przez moment, po czym odsapnęła kilkakrotnie, tym samym rozkoszując się rozpływającymi się dreszczami po całym jej ciele.
Niewolnik zaś, miał wrażenie, jakby całe jego krocze, włącznie z podbrzuszem i górną częścią ud, niemiłosiernie puchło i coraz bardziej dotkliwie bolało! Wiele by dał, za choćby namiastkę lodu, która by mogła mu przynieś ulgę. Ale jak wiadomo, tu liczyła się tylko Iwona. Wstała z jego nadal sterczącego penisa i zatrzymując się na lekko ugiętych nogach, rozciągła srom na boki i… odczekała, aż soczki z cipki delikatnie wypłyną wprost na jego sterczącego penisa i jądra.
– No, i to by było na tyle – oznajmiła zadowolona, poprawiając swoją garderobę.
Niewolnik leżał w niezmiennej pozycji, dysząc ciężko i trawiąc ból.
Iwona wyraźnie go już ignorowała, ale widząc jego wyraz twarzy, zatrzymała się przy niej i drwiącym głosem powiedziała:
– I czego tak leżysz, jakbyś nie wiadomo ile się napracował? Wstawaj i zbieraj się! Tu masz kopertę – rzuciła mu na tors kopertę z garderoby – i wszystkie instrukcje, tyczące się naszego wyjazdu. A po drugie, masz dwie minuty na pozbieranie się i zniknięcie!
Po tych słowach, do reszty go ignorując, poszła do pokoju….
Odczekała jeszcze chwilę, by Rafał odszedł od jej mieszkania na odpowiednią odległość, po czym w stroju, w którym go przyjęła uzupełnionym o krótką czarną spódniczkę, zbiegła na postój taksówek i kazała się zawieść do motelu „Piccolo”.
Drzwi do pokoju były lekko uchylone. Iwona zatrzymała się, wzięła głęboki oddech, po czym z uśmiechniętą miną weszła do środka.
– Już jestem.
– Nie dość, że się spóźniłaś, to jeszcze nawet nie byłaś łaskawa powiedzieć, o co ci chodzi?! – dyrektor wstał z łóżka i podszedł do niej z surwoym wyrazem twarzy.
Iwona zrobiła przepraszającą i zarazem potulną minę, po czym zaczęła się usprawiedliwiać:
– Niech pan dyrektor się na mnie nie gniewa. Nie mogłam tak przez telefon powiedzieć o tej sprawie. A spóźniłam się, bowiem… miałam niespodziewaną wizytę.
– To cię w niczym nie usprawiedliwia – stojąc na przeciwko niej, zaczął energicznie rozpinać jej bluzkę.
Z każdym kolejnym odpiętym guzikiem, czuła jak narasta w niej podniecenie. Teraz była niegrzeczną dziewczynką, która nie dość że się spóźniła, to jeszcze „kręci”! Jej piersi były już uwolnione z stanika, a dyrektor drażniąc krótkimi, ale stanowczymi uciskami palcy jej sutki, powiedział:
– Nie myśl sobie mała smarkulo, że na każde twoje gwizdnięcie będę się zjawiał. Mam swoje sprawy, a ty jesteś swego rodzaju podrzędnym dodatkiem. Rozumiesz? – teraz już dość wyrafinowanie ściskał i lekko naciągał jej twarde z podniecenia sutki.
Iwona nie zasyczała ani razu, choć doznania te były bolesne, ale z drugiej strony zdecydowanie bardziej podniecające.
Dyrektor zajmował się już teraz zdecydowanymi pieszczotami całymi jej piersiami, co wywoływało u niej mocne dreszcze i drżenie nóg!
– Co to za ważna sprawa, przez którą mnie tu ściągnęłaś?
Iwona musiała nieco się zmobilizować, a raczej zapanować nad swym gwałtownie narastającym podnieceniem, by móc odpowiedzieć:
– Wyjeżdżam za parę dni za granicę.
Wyraźnie zaskoczyło to dyrektora. Zapytał chłodnym tonem:
– Na długo?
Znów odpowiedziała dopiero po chwili:
– Na czternaście dni.
W pierwszej chwili miała wrażenie, jakby ta wiadomość zasmuciła dyrektora, zresztą na swój sposób ją też, ale już w następnej sekundzie skomentował to wręcz lodowatym tonem:
– Skoro tak, to musisz to narobić!
Po tych słowach, złapał ją z tyłu za włosy i pociągnął dość gwałtownie w tył. Siłą rzeczy przylgnęła do niego bardziej obnażonymi piersiami, ale jego interesowało już coś innego. Drugą dłonią zaczął energicznie dobierać się do jej krocza. Wyglądało to, jak jakieś nachalne obmacywanie, ale Iwona nie spodziewała się, że może to być aż tak podniecające! Po chwili już zanurzał w jej cipce dwa palce, a Iwona z coraz większym trudem utrzymywała równowagę. Po kilku minutach takich pieszczot, dyrektor wydyszał:
– Na co czekasz? Masuj moje ptaka!
Już dawno miała na to ochotę, ale jako grzeczna dziewczynka bez wyraźnego dyrektorskiego pozwolenia, nie odważyła się na to. Teraz za to z wielkim entuzjazmem wydobyła jego męskość na wierzch i zaczęła energicznie masować. Trwali w tym zwarciu przez kolejne kilka minut. Iwonie już cały świat wirował z podniecenia, ale nie odważyła się niczego sugerować. Musiało jednak upłynąć kolejne kilka minut, nim dyrektor polecił:
– Klękaj na kolana! Będziesz zadawalać go tylko ustami, a dłońmi namiętnie i mocno będziesz pieścić swoje piersi! Jasne, co mówię?!
– Oczywiście… – przytaknęła grzecznie, jednocześnie poddając się ciągnięciu za uszy, przez co dyrektor lokował ją na kolanach przed swą postacią.
Z wielką namiętnością zaczęła „obsługiwać” dyrektorskiego penisa, darząc go prawie całą gamą umiejętności języczkowo-ustnych. W trakcie tego, dyrektor z podniecenia przeżywał to samo, co ona przy penetracji swej cipki przez jego palce. Dla utrzymania równowagi, „trzymał” się albo jej uszu albo jej włosów, dostarczając jej tym samym „bolesnych” doznań, przeciw którym nie miała nic!
Sama eksplozja dyrektorskiego nasienia, była dość widowiskowa. Szarpnięciem za uszy odciągnął jej głowę w tył i kilka szybkich wytrysków spermy wpierw wylądowało na jej ustach, po czym spływało na jej brodę, a dalej na piersi, które teraz masowała i pieściła z jeszcze większą namiętnością i wyrafinowaniem, tym samym rozcierając na nich dyrektorską spermę, lubieżnie postękując. Gdy penis nieco zwiądł, kolejnym szarpnięciem za uszy przyciągnął jej twarz ku niemu i ponownie go ulokował w jej ustach.
– Nie przerywaj na piersiach i ssij po kolejną porcyjkę!
Iwona tylko zamruczała namiętnie i już oddała się bez reszty wtórnemu zaspokajaniu dyrektorskiego penisa swymi ustami.
Tym razem musiała popracować nieco dłużej, a tym samym i więcej otrzymać „nagród” w postaci ciągania i nakręcania uszu, jak i ciągania i nawet w chwilach maksymalnej dyrektorskiej rozkoszy szarpania za włosy!
Finał tego wtórnego aktu był nieco inny. Dyrektor tuż przed wytryskiem gwałtownie przyciągnął jej głowę do swego podbrzusza, po czym krótkimi, aczkolwiek szybkimi ruchami bioder, wytrysnął w jej gardło znów kilkakrotnie, choć już nie w takiej ilości jak za pierwszym razem. Po rozejściu się po jego ciele rozkosznych dreszczy, chciał wysunąć się z jej ust teraz już dość poważnie sflaczałym penisem, ale tu… posłuszna dotąd dziewczynka, niespodziewanie stała się znów niegrzeczną! Puściła swoje piersi i objęła dyrektora za tyłek i tak się przyssała ustami do penisa, jakby z zamiarem ode ssania go od reszty ciała! W pierwszej chwili dyrektor był tak tym zaskoczony, że wogóle nie zareagował, ale gdy pociągnięciem za uszy chciał ją mimo wszystko odsunąć okazało się, że ona uparcie nie chce go wypuścić z ust! Ponowił próbę, ale z identycznym rezultatem! Jeszcze jedna i to samo! Wyglądało na to, że za wszelką cenę Iwona chce jeszcze raz reanimować dyrektorskiego penisa! Jemu to już jednak nie było na rękę. Zaspokojony był a i śpieszyło mu się. Musiał więc zadziałać bardziej zdecydowanie. Jedną dłoń wplótł w jej długie włosy, a drugą chwycił za ucho i gwałtownie pociągając w tył, powiedział:
– Wystarczy!
Dopiero po tych słowach zareagowała. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem, jakby dziecku odebrano słodziutkiego lizaczka. Dyszała jednak jeszcze szybko z swego podniecenia, ale przecież jako grzeczna dziewczynka pana dyrektora nie wypadało jej wspominać o jej zaspokojeniu, a już na pewno nie wypadało, by cokolwiek sugerowała w tym kierunku!
Dyrektor spokojnie chował swoją dumę i powiedział do niej, wciąż klęczącej i wodzącej za nim utęsknionym wzrokiem:
– Zobaczymy jaka wrócisz po tym urlopie. A dzisiaj ja też się śpieszę, więc takie czy inne zabiegi z twojej strony już mnie nie wzruszą.
A tuż przed opuszczeniem pokoju, powiedział:
– Życzę udanych wakacji i nie zapominaj moja mała dziewczynko o swoim dyrektorze, dobrze?
Były to dla niej słowa swoistej otuchy. Siedząc teraz na podłodze z obspermionymi piersiami i spoglądając na swojego pana dyrektora, powiedziała:
– Mnie też będzie brakować pouczających lekcji z panem dyrektorem…
Uśmiechnął się i spokojnie rzekł:
– Nawzajem…

Przygotowania do wyjazdu zajęły jej prawie dwa dni. Całymi godzinami przeglądała swoje wszelakie ciuszki, po stokroć je przymierzając i po tyleż samo zastanawiając się, czy aby na pewno ma sens zabrać to czy tamto. Nie denerwowała się przy tym wcale. Było to nawet dla niej swoistą zabawą, bowiem oczyma wyobraźni już widziała, jak w tym czy innym ciuszku będzie docierała swojego niewolnika, stąd też, przy pakowaniu wyjazdowej garderoby, zonanizowała się przy tym siedmiokrotnie i tyleż samo zabawiła się z swoimi wibratorkami!

Scroll to Top