Moja historia, pierwsze opowiadanie.

Pewnie że prawdziwa. Nie ma ściemniania- fantazje to fantazje;-) A to co opisuje, to się wydarzyło. Oj działo się, działo…
Ubiegłego roku rozstałem się z dziewczyna. Miało to miejsce w styczniu. Powiedzialem jej, ze po 3 latach całkowitej wierności po prostu uleglem namiętnościom i w ciagu 2 tygodni na byle jakich imprezach zaliczyłem 2 rozne laski. Dobre koleżanki. Cala historie opowiedziałem jej jakis czas potem na spacerku zimowym popołudniem. Myslala ze żartowałem. Było mi ciezko, bardzo. Dlatego opowiadałem ze szczegółami, żeby nie miala złudzeń, ze nie chce już pędzić z nia dalej wspolnego zywota. Jakos się rozeszliśmy. Ale to tak się nie da po takim czasie. Ona kochala a ja ciagle spotykalem się z moja nowa miłością, dla ktorej już od kilku miesięcy byłem „wolny”. Po co mowic, skoro jest dobrze?
Idiota, można by rzec, gdy po 2 miesiacach po zerwaniu przyszedłem z kwiatem i Była, o dziwo przyjela mnie powrotem. Powsciagliwie i cnotnie, ale dobre intencje trzeba udowodnic. Szkopuł był w tym ze Obecnej nie powiedziałem o moich machlojkach, a Bylej jakos tez nie miałem serca uświadomić ze będę miał dla niej czas tylko czasami, a rankami mogę być zmeczony.
Wstep taki, ponieważ podczas tych 2 miesiecy, w których przekonałem się powtornie ze chyba tylko lozko będzie dobre, zaprosila mnie na slub kuzynki który miał się odbyc w sierpniu.
Rozstalismy się powtórnie w maju, ale była slowna. Mimo tego, ze miala mężczyznę, takiego naprawde oddanego, który pomogl jej odbudowac się psychicznie i wspieral ja, poszla ze mna na to wesele. Ale na wesele 2 tygodnie pozniej poszla sobie ze swoim Kochanym Markiem. Naprawde rowny gosc, sadzac po tym co ona mowi. I ciesze się, bo chce żeby była szczesliwa i nikt nie zrobil jej wiecej takiego lub nawet mniejszego świństwa, niż ja.
Podczas 3 lat naszego wspaniałego związku, bardzo związaliśmy się. Wiedzieliśmy o sobie co trzeba, każdy kontakt fizyczny przyprawial o dreszcze. Nie uprawialiśmy seksu w sensie stricte. Ale wszelkie zabawy oralno, palcowo, masazowo rozne były i byliśmy sobie oddani bez reszty.
Ale w miesiącu sierpniu, ja byłem w innym związku, ona tez już była od 4 miesiecy z mezczyzna, który był i jest do dzis dzien gwiazda na nocnym niebie prowadzącą ja przez Zycie.
Po pierwszym roku studiow. Do wszystkiego doprowadzily chyba chec eksperymentu i napływ nowych zewnetrzych bodźców.
Dzien slubu był cieply, słoneczny. Kościół w starym miescie w ladnej okolicy. Dosc wczesnie, ok. 14. Stawilem się pod kościołem punktualnie, w garniturze, z krawatem, który dostalem od Niej na moje wlasne urodziny. Przywitalem się ze starszym bratem i jego narzeczona, wymieniliśmy kilka luznych zdan, pogadaliśmy o jego kończących się studiach i takich tam nieciekawych rzeczach. Przyszli rodzice- przywitałem się. Cieplo z mama, która nadal tęskniła za moim apetytem na jej kuchnie i ojcem, który chyba nie do konca znal powody naszego rozejścia się, a chyba jeszcze nie do konca akceptowal nowego kawalera. Najlepszym tego przykładem było to iż pozwolili swojej corce spac u mnie. Może było to podyktowane zdrowym rozsądkiem, ponieważ mieszkam niedaleko miejsca wesela, a może jakim jakimkolwiek innym, którego nie poznałem i nie poznam. Ona już wczesniej zostawila u mnie w domu torbe z rzeczami na dzien nastepny, żeby nie zawracac sobie tym glowy sobotniego dnia. Nie zaglądałem tam, bo i po co. Torba jest, to jest.
Dziwnym trafem, zaaranżowanym przeze mnie, na weekend nie było nikogo u mnie w domu. Pod Kosciolem ujrzałem tez Ja. Przywitalismy się z delikatna rezerwa, ale mimo wszystko milo i cieplo. Pieknie wyglądała. Zawsze, nigdy tego nie kwestionowałem, ale mimo wszystko tego dnia podobala mi się wyjatkowo. Może zakazany, dawno nieprobowany owoc najlepiej smakuje? Glowe ode mnie nizsza piekna osobka o zielonych oczkach, z piekna grzywa ciemnokasztanowych włosów związanych w skromny kok z tyłu głowy. Pieknie wygladajaca w promieniach poludniowego słońca sukienka w zlotawo-kremowym odcieniu bieli, wspaniale opinala się na dobrze mi znanych pełnych B piersiach i plaskim brzuszku. Od tylu szczuple ale umięśnione ramiona swietnie współgrały z opadającym niesfornym loczkiem na lekko opalone plecki. Przechodzily one smukłym wycieciem w tali w ponętny tyleczek, w którym każdy z pelnych, jedrnych pośladków przechodzil w zgrabne, umięśnione od biegania i ćwiczeń nogi. Lydki wyglądały cudownie podkreślone sredniej wielkości obcasem. Wyzywajacym, ale jednoczesnie skromnym. Nie widziałem stanika, ale wiedziałem, ze on tam jest. Delikatny zarys majteczek odcinal się pod materialem sukienki. Nie były to stringi i to wlasnie było niezwykle pociągające. Nie zauważyłem zadnych rajstop ku memu niezadowoleniu, ale otrząsnąłem się po bardzo bardzo krotkiej chwili. Przeciez mimo wszystko była niesamowicie oszalamiajaca i pociagajaca!
W kosciele jak to w kosciele. Nie naleze do jego entuzjastow, młodych nie znalem, rodzice siedzieli daleko, ale wyczekałem. Nawet nie było zle. Troszke pogadaliśmy, co pozwolilo przełamać dawke niezręczności. Pod koniec troszke mi się już nudzilo i miałem ochote na weselicho. A przede wszystkim byłem glodny. Skończyło się. Ryz, spiewy, zyczenia, mlodzi do dorozki i czas na 10 minutowy spacerek.
Szybciutko dotarliśmy na miejsce przeznaczenia, weszliśmy na pierwsze pietro starej kamienicy szerokimi schodami wylozonymi miękkim dywanem, tłumiącym stukanie obcasow mojej partnerki. Na półpiętrze było lustro, w którym zauważyłem ze wygladamy oboje bardzo dobrze, znow razem. Jak dla nas to olśniewająco, pierwsza para na sali. Ja w lustrze takswowalem ja, ona bezwstydnie i prawie ze lubieznie spoglądała na mnie.
Majac na uwadze jakies ramy czasowe, to w sumie już ok. 17 blismy po rosole i zabieralismy się z „szwagrostwem” za wódeczkę. W sumie to chciałem tanczyc, ale jakos nikt nie był specjalnie zainteresowany. Bez zadnych podtekstow. Po prostu lubie tanczyc. A musze przyznac, ze z miłością mojego zycia tańczyło mi się jednak bardzo dobrze.
Wesele potoczylo się tak jak się mialo potoczyc. W koncu wyszliśmy na parkiet, pociągnęliśmy za soba kilka par, potem siedlismy na wódeczkę, potańczyliśmy, siadlismy do jedzenia. Caly czas bawiliśmy się razem. Siadaliśmy, jedliśmy. Tańczyliśmy, pilismy. Chodzilem się przewietrzyc. Chodziłem po kawke. Tańczyliśmy. Gadaliśmy. I jak to na weselu.
Podczas takiego wlasnie wyjscia, Ona, już lekko podpita, może zle slowo, ale na pewno w dobrym humorze, ocierala się o mnie na korytarzu, wieszala na ramieniu, przyblzala swoje słodkie pomalowane usta do mojego ucha. Ale nie mówiła nic. Wiedziała. Nieraz specjalnie, „przypadkowo” tak się poruszala, iż wiedziała ze moje doznania wizualno czuciowe znajduja ujsice w normalnych meskich reakcjach. Zbywałem ja, bo w koncu jak to tak, przyjść pojesc i jeszcze prawie ze na oczach rodzicow robic nieprzyzwoite rzeczy. Oj, wybitnie jak na mnie byłem powściągliwy. O calowaniu nie moglo być mowy przy ludziach, ale mimo wszystko i tak byłem uprzejmie sztywny;-)
Nie było pozno, może ok. polnocy, czy pierwszej, ale wesele trwalo dlugo, byliśmy zmeczeni, troszke oszołomieni, bardzo delikatnie alkoholem. Postanowiliśmy się oddalic. Ale wezcie ciasto, ale dziekuje ze przyszliście, przyjade rano i takie tam- w koncu ruszyliśmy raznym krokiem, cieplej sierpniowej nocy, pod ręke, do mojego domciu.
Tam od progu się rozebrałem, a moja weselna partnerka śmignęła do lazienki. Poszedłem do drugiej, gdzie starannie się wyszorowałem i umywszy żeby położyłem się do mojego wielkiego lozka. Oczywicie swiezutka pościel miałem przygotowana już dzien wczesniej. Słyszałem delikatny plusk wody w dalszej lazience i czekalem na rozwoj wypadkow. Obok było pojedyncze lozko, które mopglem zaproponowac dla jakichkolwiek pozorow, ale miałem nadzieje na wspolne lezenie…
I na lezeniu się skończyło… Wiedzialem to jak wyszla z lazienki… nadal piekna, ze starannie zmytym makijazem w bialej bawelnianej prostej podkoszulce i czerwonych, do polowy uda dlugich szortach. Wlosy miala rozpuszczone i wyglądała slicznie. Podeszla do lozka i stanela niepewna. Zaproponowałem pojedynke, ale powiedziałem ze może jednak polozy się kolo mnie, po przyjacielsku. Wziąłem dla niej nawet kołdrę i położyliśmy się obok siebie. Pachniała cudownie, W swe tle księżyca widziałem zmeczenie na jej twarzy i mimo wszystko brak napiecia. Wyglądała na zadowolona. Pocałowałem ja w policzek i położyłem się pod sciana, na plecach. Duze lozko, ale lezala blisko obok mnie. Byłem zmeczony, ale tez podekscytowany. Troche mi brakowalo tchu w piersiach. Ale staralem się lezec i oddychac spokojnie. Robila to samo. I po pewnym czasie zauważyłem, ze oboje, po cichu staraliśmy, żeby nasze ciala jakos przypadkowo się zetknęły. Mielismy 2 koldry, ale nie przeszkadzalo to żeby w jakis sposób nasze uda się w koncu delikatnie spotkaly. Było to może nawet tylko musniecie moich włosów o jej delikatna skore, a i tak przeszyl mnie dreszcz od miejsca zetkniecia, przez kręgosłup do szyi. Troszke nas taka elektryzacja oddalila, ale po chwili znow nasze uda się spotkaly i to większym polem. I ona odczula to mocno, sadzac po reakcji. Oczywiście jak to po przyjacielsku lezenie razem, położyliśmy się tak, ze niby naturalnie, ale kazde zrobilo to w ten sposób, ze po ktoryms zetknieciu ud, nasze rece spotkaly się przypadkowo i polaczyly w uscisku. A stad to była już niedaleka droga do objecia jej i zlozenia delikatniego pocałunku na soczystych, słodziutkich wargach o wspaniałym kojacym zapachu. Czulem ja, a ona czula mnie. Było dziwnie i jakos na nowo, po tak dlugim okresie rozlaki, ale wiedzieliśmy ze jesteśmy idelanie spasowani i nasze usta sa dla siebie stworzone. Czulem jej piersi pod cienki materialem koszulki na moim torsie i sterczace jak male rozkoszne kamyczki sutki, a ona czula na swoim podbrzuszu twarde wybrzuszenie pod materialem moich bokserek. W niektórych miejscach dzielila nas koldra, ale i tak doznania płynące ze styku naszych ud były wystarczająco pobudzające. Jej rece zajete były moja klata i policzkiem, a moja jedna obejmowala ja w pasnie i przyciskala nasze rozpalone ciala do siebie, a druga pod Glowa masowala delikatny, przynoszący jej rozkosz karczek. To było tak piekne ze jednak nie chciałem psuc tej cudownej chwili zjeżdżaniem reka w dol lub do gory i dotykaniem oczywistych erotycznych miejsc. Po prostu zdecydowanie wziąłem ja pod siebie, przytuliłem i calowalem z zapalem po szyi i bladzielm reka po boku, od lini piersi do lini bioder, masując i gładząc wciecie w tali. Przygryzałem uszka i wargi, bawilem się wlosami i wielbiłem dotykiem cialo. Rozpalałem, pomijając wrażliwe miejsca, samemu nakręcając się jak jakis niewyzyty, dziki zwierz. Ona z przyjemności rzucala glowa po poduszcze i delikatnie wila się pod moim Cialem, niby to próbując się wyrwac, ale z premedytacja ocierając się o mnie, tylko jej znanym miejscom na ciele, które przynosza wiele ciekawych doznan. Z zamknietymi oczami oddawala się moim bardzo delikatnym, ale zdecydowanym i pewnym pieszczotom, delikatnie dyszac. Jej wykrzywiona w zmysłowej grze twarz pieknie wyglądała w swietle księżyca padającego z okna tuz nad lozkiem.
Otrząsnęła się, otworzyla oczy popatrzyla prosto w moje. Zesztywniala. Złapałem ja za nadgarstki i pociągnąłem ponad jej glowe czyniąc ja bardziej bezbronna. Z pewna twardością i zdecydowaniem w oczach podniosla glowe na ile jej pozwalaly unieruchomione rece i dosiegnela moich warg swoimi. Złożyła dlugi namiętny i ostry pocałunek. Oderwala glowe i bezsprzecznym glosem powiedziala: „dosc”. Wiedzialem ze nie da się nic zrobic. Gralem jeszcze chwile na zwloke, ale nie chciałem tez psuc takiej nocy głupotami. Opadlem obok niej na poduszke i delikatnie, czule przytuliłem. Złożyła mi slodki pocałunek w policzek i tak objeci zasnęliśmy błogim snem.
Obudzilo mnie to ze się poruszyla. Poszla do dalszej lazienki. Już switalo, nie wiem skad dokladnie, czy zegarek na scianie, czy komorka, ale wiedziałem, ze jest niedaleko przed 5 rano. Alez byłem zmeczony. Choc z drugiej strony zaczęło mnie zastanawiac, czemu tak dlugo nie wraca. Przysypiałem, troche byłem przytomny. Słyszałem przez polsen jakies pluski w lazience, potem znow zasnalem.
Obudziala mnie chwile potem siadając na mojej piersi. Zamurowalo mnie. Dosłownie, od razu moje członki zrobily się jak z betonu. Była leciutka, ale zabraklo mi powietrza i przez dluzsza chwile nie moglem go nabrac. A z wrazenia ciagle je wypuszczałem… To była ta sama istota, która powiedziala „dosc” kilka godzin wczesniej w nocy. I ta wlasnie istota siedziała na mnie i przypatrywala się mojej twarzy. Z rozpuszczonymi zarzuconymi na plecy wlosami, bardzo delikatnym subtelnym makijazem podkreślającym jej wszystkie dobre strony, wyglądała jak z obrazu mistrzow pedzla. Pozadanie, energia, chcica i niepohamowana chec rozkoszy rozpalala jej wwiercające się we mnie oczy. Nagie ramoina przepieknie zdobily ramiączka delikatnego, czarnego koronkowego staniczka, w pelni wypelnionego jedrnymi piersiami, którego linia konczyla się zaraz za sutkami, wyraznie widocznymi i twardymi pod delikatnym materialem. Dalej pożerałem ja zwrokiem, wodzac po talli, az mój wzrok dotarl do czarnego, swietnie dopasowanego pasa na wysokości bioder, z koronkwym wykończeniem. Swietnie opinal kształty, rzeźbione przez najlepszych artystow na usługach matki Natury. Tasiemki załamywały się na udach i łączyły ze wspaniałymi prostymi cieniutkimi ponczochami, tak przyjemnymi w dotyku, ze myślałem iż rozpłynę się z rozkoszy, pod wpływem ich dotyku na skorze mojego torsu i ramion. Skromne czarne koronkowe majteczki delikatnie opinaly kwiat jej kobiecości, który doskonale widziałem, powoli robiący się coraz bardziej mokry.
Potem podczas miłosnych zabaw, w tak zwanym miedzyczasie dowiedziałem się ze Marek jeszcze nie widzial tego kompletu. Nie pamiętam, czy sam o to zapytałem, czy ona mi powiedziala…
Zdecydowanym i energicznym ruchem zrzuciłem ja z siebie i od tej pory zaczęło się szaleństwo, gdy caly czas, kazde z nas rozsadzalo z pozadania i zaru namiętności. Nie mogliśmy oddychac i nasycic się swoja bliskością i pocałunkami. Od razu, oboje kleczac, przywarliśmy do siebie i teraz nawet bezwiednie dotykałem, macalem, ugniatałem, głaskałem i klepalem co tylko miałem ochote. Posladki, plecy, nogi. Zacząłem lizac po szyi i piersiach, nawet nie próbowałem rozbierac. Zamiarem moim było, żeby caly czas była ubrana. Klepiąc w jedrny, mięciutki tyleczek włożyłem jej reke miedzy nogi i masowalem energicznie, caly czas utrzymując kontakt moich ust z jej skora. Rozsunela nogi, aby ułatwić mi dostep i w ten sposób masowalem ja, czujac nieprawdopodobna ilość sokow podniecenia. Druga reka trzymałem ja za kark, a ona gryzla mnie po barku.
Szybko calym cialem pociągnąłem ja na siebie, położyliśmy się i przewrocielm ja tak żeby była pode mna. Trzymając ja w tali wykonałem kilka ruchow dotykając ja w okolicach intymnych moim penisem i wrecz prawie brutalnie pieszczac jej piersi. Szeptala goraczkowo jakies slowa. Nie pamiętam z wrazenia jakie, ale wiem ze działały na mnie jeszcze bardziej mnie rozpalając. Zacząłem calowac ja po piersiach i schodziłem coraz nizej zachlannie jezykiem wodzilem po jednym i drugim boku, kręcąc się kolo pepka. Wodzilem języczkiem wokół lini majteczek i pasa, w koncu zgiąłem jej nogi w kolanach, zacząłem lizac po udach, dotykac policzkiem delikatnego materialu ponczoch. Lizalem ja po koronce, przygryzałem udko na calej długości troczka. Zakręciłem kilka kolek wargami wokół jej kwiatu. W koncu przeszedłem do rzeczy. Odsunąłem kawaleczek materialu i zabralem się ostro jezykiem do dziela. Wilem, kręciłem, lizalem, ssalem. Ona jęczała z przymknietymi oczami. Położyłem sobie jej cudowne stopy na barkach, przez co byłem osaczony przez cudowny material ponczoch. Zrobil się lepszy dostep i dołożyłem do tego wszystkiego paluszek, którym z dzika satysfakcja pocierałem jej guziczek rozkoszy. Bardzo się podnieciłem ta zabawa, ale przyznac musze iż widziałem, ze ona bardziej. Dla figla i dodania pikanteri, ujalem ja jedna reka pod kolana i uniosłem zlaczone nogi pod katem prostym do lozka, do gory. Teraz wrecz jak furiat zabralem się za lizanie jej słodziutkiej cipeczki. Stekala i ruszla biodrami coraz bardziej. Gdy dołyżem znow palec, w celu pocierania, sama zabawiala się swoimi piersiami i niekiedy wkładała palec do swoich ust i ssala. Wyglądała nieziemsko bawiac się swoim cialem, lezac z wyprostowanymi do goy nogami w pieknych ponczochach. Po niedlugim czasie mojej szaleńczej zabawy poczułem ze przeszywa ja drezcz rozkoszy. Zaczela wic nogami , ściskać kolana i spinac miesnie tak bardzo, ze puściłem ja i pozwoliłem na trwanie miłosnych spazmow.
Przez chwilke dyszala cichutko. Popatrzyla na mnie przelotnie nieobecnym wzrokiem. Wiedziałem ze teraz dopiero zacznie sie zabawa. Na sama mysl o tym chciałem eksplodowac, wiedziałem, czekalem na to. Była po prostu wspaniala w wyciskaniu meskiego granatu do ust.
Stanąłem na lozku. Energicznie zerwala się, patrzyłem jak powoli klęka. Spojrzała mi w oczy. Patrzyłem z zachwytem. Cieplymi dłońmi objęła mój gorący trzon u podstawy. Otworzyła usta. Jęknąłem kiedy liznęła dziurkę w główce. Język dziewczyny zsunął się niżej, na wędzidełko. Masowała z wyczuciem kawałeczek napiętej skórki. Druga dłoń nie pozostawała bezczynna. Ujęła od dołu mosznę i muskała raz za razem. Masowała krocze w rytm uderzeń języka o końcówkę penisa. Wreszcie łapczywie chwyciła główkę i wessała do ust. Ssała rytmicznie jednocześnie suwając. Moja dłoń zacisnęła się na pieknych kreconych rozpuszczonych wlosach. Zebrałem je w garść , aby moc nadać takie tempo jej ruchow jakie mi odpowiadalo. I dawalo calkowita wladze. Widziałem ze jej tez to odpowiadalo. Nabijalem usta dziewczyny miarowo. Nie starałem się przyspieszać, aby nie finiszować przedwcześnie, miałem jeszcze inne, świeżo zrodzone w mojej glowie plany.
Ledwo mogłem ustać w miejscu. Nogi się pode mna uginały. Tak pięknie obrabiala mi penisa. Ta wcielona niewinność. Ta niezłomnie wierna dziewczyna. Uległa tak łatwo, jak by rozgrzewała się na myśl o mnie od dawna.
Chciałem inaczej. Mocno, zdecydowanie, prawie że brutalnie odciągnąłem ja od penisa i trzymając za kark ustawielm przed soba tak ze przylgnęła glowa do koldry a do mnie wypiela jak najmocniej potrafila swój cudowny tyleczek. Bez ceregieli odchyliłem na bok majtki i wsunąłem w wilgoć cipki dwa palce na raz. Dziewczyna jęknęła i wygięła kręgosłup w nagłym spazmie rozkoszy. Równocześnie klepalem ja po chamsku w pupe, co tylko potęgowało doznania. Gładziłem po plecach, delikatnie ciągnąłem za wlosy i mietosilem piers. Ściskałem wolna reka sutek. Po omacku, rzucając glowa po materacu, szukala reka wzdłuż ciala mojego penisa i chaotycznie, mocno ściskała go i masowala wydajac z siebie niskie dzwieki. Wrzały mi myśli. To było niesamowite. Napierała tyłeczkiem, aby poczuć moje pieszczoty jeszcze intensywniej. Nie moglem się nadziwic ze tak mi się oddaje. Musialo to być cos wiecej niż zwykle pozadanie. Całkowite oddanie. Klęczala przede mna jak jakas suczka. Smak zdrady, nieziemska chcec odczuwania tylko i wyłącznie zwierzęcej dzikiej przyjemności i satysfakcji. ze mna. Zaczela glosno jęczeć, czasami delikatnie chrypiec z przyjemności. Nie przejmowala się niczym, co jakis czas pokrzykiwala wysoko. Z ciagle zamknietymi oczami jeszcze szerzej rozstawiła kolana. Odgięła do tyłu głowę tak, że kasztanowe sploty włosow rozsypały się po ramionach i plecach. Przeniosła punkt ciężkości, opierając dłonie wyżej. To był znak dla mnie, abym zdecydowanie, szybkimi ruchami doprowadzic ja do galtaktycznego orgazmu. Sam zdzwiilem się jej gwaltowna reakcja. Zaczela krzyczec wyc i wic się tak gwałtownie i glosno ze az mnie otrzeźwiło i zamurowalo. Z powodu gwałtownych ruchow jej cipki nie moglem nawet ruszac palcami i skamienialy i zachwycony klęczałem i patrzyłem jak wygina plecy raz po raz w gore i w dol, nabija na moje palce i drze się ile sil pod pieknymi jedrnymi, sterczącymi piersiami. Ostatni raz nabila się tyłkiem na moja reke i ostatnim spazmie rozkoszy wyciągnęła plecy, wyprostowala jak struna i ciagle kleczac, krzyczala. Zacisnęła pięści wbijając w dłonie paznokcie. Rece i glowe przyłożyła do poduszki i coraz wolniej ruszala swoim cialkiem wychamowujac rozkosz rozplywajaca się po jej ciele.
Nie wiedziałem co zrobic. Penis był tak nabrzmialy, ze az mnie bolal z podniecienia. Wiedziała o tym, patrzyla na mnie spod półprzymkniętych powiek, z lubieznym uśmieszkiem na twarzy. Nie miałem dosc. Chciałem wiecej. Chetnie na wiecej się zgodzila, mimowolnie oddajac się ruchom moich rak. Położyłem się na plecach i jedna reka złapałem ja za wlosy i przystawiłem usta do mojego penisa, a druga klepnąłem ja mocno w tylek i dla spotęgowania doznan znow zacząłem palcowe igraszki w jej wnętrzu. Czulem jak jej reka rytmicznie pracuje na moim sprzecie. Chciałem żeby to trwalo jak najdłużej. Mała jednak miała inne plany. Zaczęła pieścić mnie z szaleńczym zapałem. Szarpała, lizała wzdłuż trzonu, omiatała językiem główkę, pracowała ustami i zębami, połykała niemal członka sięgając jego końcówką aż po same gardło. Nastepnie gdy jej doznania wzięły gore, znow na chwile odleciała, wyginając się i tarmosząc swoja zabawke coraz intensywniej. W przypływie jakiegos uniesienia wyszeptala namiętnym tonem: „co na to wszystko Marek?” Troche mi było go zal, aczkolwiek nie interesowalo mnie to tez zbytno. Już byłem u kresu wytrzymalowsci. W odpowiedzi na jej pytanie złapałem ja za wlosy i wepchnąłem calego kutasa do jej ust. Po prostu czulem fale rozkoszy idaca od nog i podbrzusza, koncentrujaca się w jadrach i z sila bomby kierującej się ku wytryskowi. Z duszonym okrzykiem spuściłem się w głąb słodkich jej usteczek. Nie zakrztusiła się i połknęła pierwszą, największą porcję nasienia. Wyrwałem się z jej dłoni i ust. Trysnałem kolejnymi kroplami. Białe perły spermy osiadały pannie na twarzy, tworząc fantazyjny wzorek na policzku. Zaprzestałem pieszczot. Ona, gestem reki, jakby prezentowala pierścionek pokazala linie spermy na jej twarzy i kropelke zwisajaca na kosmyku włosów. Uśmiechnęła sie czule. Pocałowałem ja w czulko i podalem chusteczki. Sam ja wytarłem. Taki miałem zwyczaj podczas naszego związku, gdy pobrudzila się mną;-) Pozniej przytuleni, rozgrzani, zasneslismy bez slowa, twardym snem…
Scroll to Top