Motylek

Jestem w pokoju hotelowym. To standardowy pokój, jak dziesiątki innych w których byłem. Sterylny, pachnący odświeżaczem do powietrza i czystą pościelą. A jednak dzisiaj ekscytuje mnie każdy kształt, kolor, dźwięk. Zrzucam torbę podróżną z obolałego ramienia i podchodzę do okna. Zimowy Wrocław. Stare budynki oprószone śniegiem, błyszczące od lodu ulice, czerwono białe odbłyski świateł samochodów, neony, ludzie idący po ulicy w jednostajnym tempie jak statyści w filmie. To miasto zawsze działa na mnie magicznie, odpływam. Napawam się więc jego widokiem jakbym chciał zapamiętać jak najwięcej detali. Zmęczenie mija bezpowrotnie. Przechodzi mnie dreszcz podniecenia gdy przypominam sobie cel mojego przyjazdu.

Biorę długi, odprężający prysznic. Włącza się wyobraźnia. Pamiętam ten charakterystyczny hałas koncertu, szum wzmacniaczy, okrzyki, oklaski. To był wspaniały wieczór. Lato, ciepło. A przede wszystkim Ty, stojąca pod sceną, zagrzewająca mnie do jeszcze większego wysiłku, lepszego show. A potem spacer z Tobą, onieśmieloną gdy przez chwilę Cię objąłem gdy szliśmy w grupie do tego pensjonatu. Pamiętam że wypiłem wtedy masę piwa, wygłupiałem się z kolegą i wypaliłem chyba ze sto papierosów. Ale ani na moment nie przestawałem Cię dotykać.. Było mi dobrze, chciałem Cię pieścić i być pieszczony przez Ciebie.. Przypomniałem sobie Twoją gładką skórę ramion, zapach Twoich włosów, ciepło szyi..

Z zamyślenia wyrywa mnie gorący strumień wody oblewający moje plecy. Kończę kąpiel bo przez moje rozmarzenie dyrekcja hotelu obciąży mnie dodatkowymi kosztami za wodę. Wycieram się białym, suchym ręcznikiem i przebieram w świeże rzeczy. Zerkam na komórkę. Jeśli nic się nie zmieniło, jeśli nie opuści Cię odwaga i jeśli naprawdę tak mnie pragniesz jak pisałaś… to za godzinę będziemy w łóżku.

Nie da się tak po prostu wyłączyć myślenia. To wszystko jest zbyt skomplikowane. Pamięć jest jak kostki domina, jedno wydarzenie pociąga za sobą następne. Dlatego siedzę na tym hotelowym łóżku i ani na moment nie tracę Cię z oczu wyobraźni. Przypominam sobie powrót do Krakowa, nasze nieustanne smsy. Kolega który prowadził wtedy samochód śmiał się gdy ciągle tak klikałem i klikałem. A ja nie mogłem pojąć dlaczego Cię wtedy nie pocałowałem a tylko musnąłem wargami w policzek na zdawkowe „papa”. Cóż, było minęło.. Każdy kilometr oddalał mnie od Ciebie, nie oszukujmy się, prawdopodobnie na zawsze.

Ale zawsze nie znaczy nigdy.. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Napisaliśmy jeszcze po kilkanaście smsów i ślad po Tobie zaginął. Wiedziałem tylko tyle że masz chłopaka, że jesteś szczęśliwa więc nie było szans na spotkanie. Pozostało wspomnienie tamtego wieczoru, gdy byłaś tylko ze mną..

Wiadomość od Ciebie po prawie czterech latach była jak grom z jasnego nieba. I jak grom jest oznaką burzy tak i ja nie mogłem się od tej chwili uspokoić. Oddychałem myślami o Tobie, stałaś się dla mnie zagadką, której rozwiązania obsesyjnie szukałem. Zaczęliśmy znowu do siebie pisać. Nasze słowa, z początku grzeczne i sympatyczne, zaczęły zmieniać temperaturę, od letnich powoli stawały się coraz bardziej gorące by na końcu osiągnąć poziom wrzątku. Erotyczne zdjęcia które mi przysyłałaś podniecały mnie w sekundę i przyprawiały o drżenie rąk i totalny brak koncentracji co w najlepszym razie groziło przypaleniem obiadu a w najgorszym wypadkiem samochodowym. „Ostrożnie z ogniem” powiedziałby ktoś życzliwy i rozsądny. Ja jednak garnąłem się do tego ognia jak zziębnięty wędrowiec i dlatego w ten zimowy dzień, wypuszczając z siebie kłęby pary wsiadłem do pociągu relacji Kraków-Wrocław. Po to by przypomnieć sobie przeszłość? Nie. Istniało tylko teraz. Chciałem spojrzeć Ci głęboko w oczy i kochać się z Tobą do utraty tchu.

Za dwadzieścia szósta. Cholera, te ostatnie minuty to istna męka. Nie pomaga chaotyczne przerzucanie kanałów w telewizji, to tylko dodatkowo zwiększa napięcie i powoduje suchość w ustach. Dłonie z kolei mam mokre od potu. No i ta nieustanna niepewność czy przyjdziesz. Wysłałem Ci adres hotelu ale nie wysłałaś mi odpowiedzi. Więc albo już do mnie jedziesz albo.. Ogarnia mnie demon niecierpliwości. On zawsze przychodzi z kumplem, demonem złości. Wszędzie chodzą razem. Narasta we mnie złość że jednak przyjechałem, telepałem się cztery godziny z hakiem pociągiem tylko po to by posiedzieć sobie na łóżku w hotelu i pooglądać Wrocław. Mam ochotę na papierosa, ale po pierwsze od dawna nie palę (to po co kupowałem tą paczkę na dworcu?) a po drugie wciąż gdzieś tam w środku mam nadzieję że się zjawisz i nie chcę śmierdzieć dymem. Siedzę więc nerwowo okrakiem na skraju łóżka i bezmyślnie przerzucam kanały. Na którymś z nich zaczyna się serwis informacyjny. Więc mamy szóstą. A komórka milczy i na korytarzu cisza..

To czekanie staje się nie do zniesienia. Wyłączam telewizor i światło. Ciemność zaskakuje i uspokaja ale tylko na chwilę. Teraz nawet słyszę swój własny oddech. Mam dreszcze i nie mogę ich opanować. Kładę się na łóżku w jak najbardziej zrelaksowanej pozycji, całkowity bezwład, ręce wzdłuż tułowia, głęboki oddech. Mimo że grzeją na potęgę jest mi zimno. Liczę w myślach, staram się uspokoić.. Powoli widzę siebie z boku, medytującego w hotelu w obcym mieście. Takie swoiste hobby. Ironia to najlepsze lekarstwo na stres. Czuję absurd tej sytuacji i uśmiecham się do siebie. Zaczynam chichotać i po chwili jest już dobrze. Pieprzyć ten hotel! Posiedzę chwilę, pójdę na miasto, zapalę parę fajek. Podnoszę się z łóżka i zapalam nocną lampkę. I w tej chwili, jakby to był umówiony sygnał słyszę trzykrotne pukanie do drzwi..

Zrywam się na nogi krew błyskawicznie uderza mi do skroni. A więc jednak! Całkowita mobilizacja, poprawiam koszulę, zerkam na siebie w lustrze (w półmroku rzucam swojemu odbiciu porozumiewawcze oko) i z największym luzem na jaki mnie stać podchodzę do drzwi. Chwytam za klamkę i zdecydowanie ciągnę ją w dół otwierając drzwi. I po sekundzie stoję przed Tobą twarzą w twarz. Po czterech długich latach.

– Hej! – rzucasz na powitanie. Masz miły i ciepły głos. Uśmiecham się do Ciebie a Ty odwzajemniasz mój uśmiech. Jesteś jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach. Spięłaś włosy w kitkę, masz grzywkę swobodnie opadającą na czoło, mróz zaróżowił Ci policzki. Ten róż świetnie współgra z błyszczykiem na Twoich ustach. Masz piękne, duże oczy, niebieski tusz dodatkowo podkreśla ich kolor. Jesteś w czarnym, puchowym kożuszku i brązowych kozaczkach. Wyglądasz diablo sexy.
– Cześć – odpowiadam szybko. Mój głos brzmi nienaturalnie nisko.
– Mogę wejść? – uśmiechasz się pytająco. No tak, gapię się na Ciebie zamiast zaprosić Cię do środka.
– Jasne – uśmiecham się z zakłopotaniem i przepuszczam Cię w drzwiach, delikatnie dotykając dłonią Twoich pleców. Owiewa mnie zapach słodkich perfum. Idąc za Tobą wpatruję się w Twoje kołyszące się pośladki, wyobrażając sobie że już niedługo będą w moich rękach. Do licha, wciąż nie mogę uwierzyć że przyszłaś, że jesteśmy sami w tym pokoju.
– Rozbierz się proszę – dotykam Twoich ramion i pomagam zdjąć kożuszek. Jest ciepły i miły w dotyku. Zdejmuję go z Ciebie o wiele dłużej niż jest to konieczne. W zasadzie przytulam się do Ciebie. Pod spodem masz lekki biały sweterek, gdy stoisz przodem do mnie zerkam na Twoje piersi, ukryte pod delikatną tkaniną. Dotykam Twojej dłoni. Jest zimna tak jak moja. Jesteśmy spięci i tego nie da się ukryć. Po tylu latach niewidzenia i w tej sytuacji jest to nieuniknione. Kątem oka zerkam na wino i dwa kieliszki które czekają na stole. Mam nadzieję że ono nas rozgrzeje.

Siadasz na skraju łóżka i patrzysz na mnie uroczo tymi swoimi wielkimi oczami. Czuję się trochę jak w filmie, z tym, że scenarzysta nie przyniósł mi tekstu i nie wiem co mam powiedzieć. W zasadzie wszystko co powiem zabrzmiałoby teraz równie głupio więc po kilku sekundach napięcia wybieram najbardziej oczywistą kwestię.
– Napijesz się wina? – pytam wskazując wierzchem dłoni na kieliszki błyszczące na stole. Mam nadzieję że lubisz greckie czerwone, kupowałem w ciemno.
– Chętnie – potakujesz i uśmiechasz się leciutko. Więc nadal spięta. Dłonie na kolanach, uda razem, lekko przechylone w bok, plecy sztywne. Podchodzę do stolika i nalewam błyszczący, czerwony płyn do krystalicznie czystych kieliszków. Jest tak cicho, że słychać dyskretny plusk. Uważam na drżenie rąk, żeby nie dać plamy, w przenośni i dosłownie. Podaję Ci kieliszek i siadam na łóżku obok Ciebie. Stukamy się szkłem i wypijamy razem pierwszy łyk. Potem cisza.
– Miło Cię znowu widzieć Motylku – przerywam milczenie patrząc Ci prosto w oczy. Nie uciekasz wzrokiem, wręcz przeciwnie, patrzysz mi w oczy intensywnie, jakbyś czegoś w nich szukała, masz lekko rozchylone usta. Hipnotyzujesz mnie tymi oczami.
– Ciebie również – szepczesz i nagle wiem, że każde następne słowo skradnie nam cenne sekundy, że naszym dialogiem tej nocy nie będą słowa. Rozmawiać będą nasze ciała – palce, usta, biodra, ramiona. Będziemy kontaktować się za pomocą oddechów i jęków. Naszym językiem będą spazmatyczne skurcze orgazmu. Czysta Namiętność.

Powoli sięgam po Twój kieliszek i razem z moim odkładam z powrotem na stół. Czuję jak z każdą chwilą spływa ze mnie napięcie, ciało wypełnia jakaś nieokreślona energia. To dalej ja, ale odarty z nerwów, codzienności, wstydu. Tak.. Niczego się nie wstydzę. Cały jestem pożądaniem i chcę się tym z Tobą podzielić. Wiem, że tego pragniesz, widzę to w Twoich oczach. Obiecałaś że kiedyś zrobię z Tobą co zechcę, obiecałaś prawda? Więc pozwól że ściągnę Ci teraz sweterek, dobrze..? Chcę dotknąć palcami Twojej ciepłej skóry, zamknąć Twoje piersi w moich dłoniach, poczuć ich sprężystość i podniecający kształt. Cholernie się za Tobą stęskniłem. Pozwól że położę Twoją dłoń na mojej koszuli abyś i Ty zanurzyła opuszki palców we włosach mojej klatki piersiowej, pieściła je czule jakbyś chciała je policzyć. Wszystkie są Twoje..

Nasz pierwszy pocałunek.. Na początku bardzo delikatny, muskamy się wargami, a potem następuję ten magiczny moment kiedy dotykają się nasze języki. To nasze pierwsze, niewinne połączenie. Delikatność z delikatnością. Potem nasze języki zaczynają tańczyć, dotykają się gwałtowniej, ocierają o zęby, penetrują całe usta. Wsysacz mój język do środka swoich ust, ja z kolei gryzę Twoje wargi i zlizuję z nich błyszczyk. Smakujesz malinami, uwielbiam je.

Nie potrzebujesz stanika, prawda? On tylko krępuje owoce Twojej kobiecości, nabrzmiałe z podniecenia, proszące mnie o pieszczotę. Pozwól więc że rzucę go na dywan. Masz piękne piersi, przecież o tym wiesz. Gdy przysłałaś mi ich zdjęcie oniemiałem z zachwytu. Mają idealny kształt, kuszące duże sutki które za chwilę poczują wilgotny dotyk mojego języka, nabrzmieją rozkoszą. Zamykam Twoje piersi w moich dłoniach, stykam je ze sobą brzegiem skóry, całuję każdy ich centymetr, rowek między nimi, delikatnie gryzę ich sutki, okrążam językiem. Czy jest Ci dobrze Motylku? Czy poddajesz się pożądaniu..?

Chcę żebyśmy byli nadzy.. Chcę patrzeć na Twoje ciało i żebyś Ty patrzyła na moje. Dlatego pozwól że rozepnę Ci spodnie a Ty zrób mi to samo. Powoli, mamy całą noc. Połóż się wygodnie i pozwól zsunąć z siebie ten materiał. Ja już jestem w samych bokserkach. Widzisz moje podniecenie, czujesz jak twardy jest mój penis? Przesuń po nim dłonią, podaruj mi ten dreszcz. Aach.. Myślę że Twoje rajstopy nie pogniewają się gdy podzielą los pozostałej garderoby. Czarne majteczki.. Takie jak na zdjęciu.. Umieram z ciekawości, chcę zobaczyć Twoją cipkę.. Ale najpierw podrażnię się z nią przez materiał. Obiecałem Ci przecież że majteczki zdejmę zębami..

Uwielbiam zapach kobiecego podniecenia.. Wącham Twoją cipkę przez cieniutki materiał. Wypuściła z siebie pierwsze soki, czuję jaka jest wilgotna i pachnie Tobą. Atakuję językiem Twoją muszelkę, ale broni jej delikatny jedwab, który wrzyna się do środka. Wiercisz się na łóżku i delikatnie pojękujesz. Spokojnie, ta tortura nie potrwa długo. Chwytam zębami brzeg majteczek i bezceremonialnie zsuwam je na Twoje uda. Potem po raz ostatni chłonę ich zapach i odrzucam za siebie. Twoja wygolona cipka jest teraz bezbronna, jej wargi rozchylone i wilgotne. Nie bój się, nic złego jej się nie stanie.

Zaczynam od całowania Twoich ud. Robię to tak, aby moje wargi niechcący, na ułamek sekundy muskały Twoje wargi sromowe. Podskakujesz biodrami za każdym razem gdy to robię, a ja raz po raz, niby przez nieuwagę, trącam językiem Twoje płatki. Pojękujesz cicho, podnieca mnie to, wiesz..? Ale jeszcze bardziej podnieci mnie smak Twojej cipki. Całuję ją tak jak usta, na początku subtelnie, potem nieco gwałtowniej. Raz krążę językiem wokół kształtu Twoich płatków, innym razem liżę Cię całą powierzchnią języka. Po chwili penetruję Cię nosem, a Twój gorący zapach prawie odbiera mi zmysły. Moje palce tęsknią za Twoją cipeczką, one też chcą ją poznać. Dlatego najpierw wkładam jeden, bardzo powoli i delikatnie, on też czuje Twoje ciepło i wilgoć. Ruchy Twojego ciała i jęki są zachętą na więcej. Po chwili zatem pieszczę Cię dwoma, potem trzema palcami. Ślizgają się po Twoich delikatnych ściankach. Oblizuję palce z Twojego pysznego soku, mieszam go z moją śliną. Rozmazuję tą wilgoć po Twoich piersiach, tworząc linię między Twoimi sutkami. Błyszczy w półmroku pokoju a ja językiem jak pędzlem maluję Twoje ciało. Wilgotnymi od śluzu palcami namierzam pewien mały punkt w Twojej muszelce i zaczynam go pieścić. Robię to też od czasu do czasu czubkiem języka, staram się być jak najbardziej czuły i precyzyjny. Twoje coraz głośniejsze pojękiwania sprawiają mi ogromną przyjemność. Wodzę językiem po Twojej rozkosznej kuleczce patrząc jednocześnie w Twoje zamglone oczy. Potem kładę się obok Ciebie, wkładam Ci delikatnie dwa palce do cipki i jednocześnie liżąc Twoje sutki zaczynam wykonywać rytmiczne ruchy dłonią. Twoje jęki są coraz głośniejsze, wiercisz się na łóżku jakbyś chciała wyrwać się z moich objęć ale wiesz że ja Cię nie puszczę. Robię to coraz szybciej i szybciej, tak szybko że prawie nie widać moich palców, słychać tylko cichutkie chlup chlup i Twoje jęki. Wiem że jesteś już blisko. Nagle tracisz kontrolę i z Twoich ust wydobywa się seria głośnych krzyków jakbyś chciała gwałtownie wciągnąć powietrze. Wyrzucasz biodra do góry, ściskasz moje palce mięśniami swojej pochwy i po kilku drgawkach opadasz bez sił na łóżko. Oddychasz szybko jak po długim biegu.

Twoje ciało pokrywają maleńkie kropelki potu. Wyglądasz ślicznie w świetle nocy. Moja dłoń przemierza całe Twoje ciało od włosów aż po czubki palców u nóg. Obiecałem Ci że będę bezczelnym wędrowcem pamiętasz..? Więc proszę obróć się teraz na brzuch. Chcę popieścić Twoje plecy i pupę..

Zaczynam od masażu Twojego karku. Jest trochę spięty, moje palce to czują. Jednak pod wpływem ich ciepła mięśnie nagrzewają się i rozluźniają. Ugniatam je dłońmi raz słabiej raz mocniej. Schodzę coraz niżej i niżej, całując miejsca które przed chwilą masowałem. Oddychasz spokojnie, jesteś zrelaksowana.. To bardzo dobrze.. Dotykam Twoich pośladków, masuję je całymi dłońmi. Rozsuwam je i odsłaniam Twoją małą dziurkę, zakazane miejsce. Dla mnie nie ma jednak zakazanych miejsc. Całując i podgryzając Twoje pośladki schodzę także językiem do Twojego cudownego rowka i liżę go namiętnie i bezwstydnie. Biorę ze stołu kieliszek z moim winem, popijam mały łyk i spluwam nim na Twoją pupę żeby ciepły płyn przyjemnie spłynął do Twojej cipki. Potem z rozkoszą zlizuję ten słodki nektar. Mruczysz z zadowolenia.. Jesteś pyszna Motylku..

Czy chcesz poznać teraz smak mojego ciała? Mój penis jest bardzo spragniony dotyku Twoich dłoni i ust. Dotkniesz go teraz? Powiem Ci co czuję gdy go dotykasz. O, właśnie tak. Ciepło Twoich dłoni sprawia że podbrzusze ogarnia mi taka szczególna błogość, cała energia ciała skupia się na tym jednym punkcie. Czuję że wyślizguje się z Twoich palców. Jest cały mokry, to sprawka Twoich jęków. Proszę weź go do ust. Mam nadzieję że Ci smakuje. Maluj nim usta jak szminką, liż go jak loda, kręć językiem wokół odsłoniętej żołędzi. I cały czas patrz mi w oczy. Bardzo mnie podnieca taki widok. Jeśli chcesz, możesz napić się wina i splunąć na niego. Sprawi mi to ogromną przyjemność. Bądź bezczelna, zrób z nim co chcesz, należy do Ciebie. Jeśli mi pozwolisz, chciałbym trzymać Cię za włosy i dyktować tempo Twoich pieszczot. Pragnę żebyś brała go głęboko do ust aż braknie Ci powietrza. Pragnę byś klęczała przede mną i brała go między piersi. Byś lizała moje jądra głaszcząc jednocześnie moje uda. A jeśli uklękniesz za mną i wyliżesz mi tyłek trzepiąc mnie jednocześnie z przodu możesz być pewna że długo nie wytrzymam.

Ale ja nie chcę jeszcze kończyć! Chcę się z Tobą kochać! Ostro, gwałtownie, jakby za dziesięć minut miał być koniec świata. Chcę żeby cały hotel słyszał nasze jęki. Chcę żebyśmy zrobili to przy oknie. Przyciśnij nagie piersi do zimnej szyby a ja będę Cię pieprzył przed całym nocnym Wrocławiem. Słyszysz odgłos moich ud uderzających o Twoje pośladki? Widzisz szybę zaparowaną Twoim oddechem?
Chcę brać Cię od tyłu, tak mocno żebyś musiała trzymać się kurczowo prześcieradła żeby nie spaść z łóżka. Chcę zwariować z Tobą, obudzić całe miasto. Chcę dać Ci najbardziej mokry i spazmatyczny orgazm jaki miałaś w życiu. Chcę opryskać Twoje piersi fontanną spermy. Chcę żebyś poznała jej smak.

Chcę żebyś nigdy nie zapomniała tej nocy, Motylku.

Scroll to Top