Nad źródłem

Znużona długą wędrówką, zaczęła rozglądać się za jakimś odpowiednim miejscem na nocleg. Słońce powoli zachodziło za szczyty gór, drzewa rzucały coraz dłuższe cienie. Nie mogła znaleźć żadnej odpowiedniej polany do rozbicia namiotu, więc wędrowała coraz głębiej zapuszczając się między skały i drzewa. Niespodziewanie natknęła się na mały strumyk. Woda była krystalicznie czysta, ale lodowato zimna. Nie zraziło jej to jednak, żeby trochę się napić i przepłukać twarz. Nabrała ochoty, aby sprawdzić czy ten strumyk nie ma niedaleko jakiegoś źródełka…

Jej ciekawość została zaspokojona już za chwilę. Widok jaki rozpościerał się przed nią, zapierał dech w piersiach. Strumyczek brał początek ze źródła między skałami, zaczynał się małym wodospadem, aby następnie rozlać się w dość szerokie i głębokie jeziorko. Postanowiła, że to tu spędzi tą ciepłą noc…

Woda szemrała cudownie, dziewczyna nie mogła oprzeć się pokusie, żeby nie zanurzyć się w niej choć na chwilę… Słońce zaszło już za horyzont, jego miejsce zajął księżyc, ogromny, rozświetlający całe niebo, skały i ją…nagą.
Woda była nieznośnie zimna, po zamoczeniu każdej części ciała powodowała dreszcze… ale także kusiła. Kusiła tak bardzo, że dziewczyna zanurzała się coraz głębiej, omywając delikatnie skórę… powoli nogi.. pośladki.. wzgórek.. brzuch.. piersi… na nich zatrzymała się dłużej, ponieważ pod wpływem zimna jej sutki stały się cudownie twarde…dotykała ich delikatnie napawając się chwilą i rozkoszą jaką jej to sprawiało. Następnie zanurzyła ramiona i w końcu mogła przepłynąć kawałek, popluskać się w świetle księżyca, w lodowato-zimnym jeziorku.. Po wyjściu z wody położyła się na kocu, zmieniając dreszcze z zimna na dreszcze przyjemności.. Grzała się powoli w cieple, jakie oddawały skały i gorącu jakie ta sytuacja w niej powodowała. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że jest obserwowana…

Samotność w takim miejscu wydawała się jej czymś genialnym. Wsłuchując się w muzykę świerszczy, pieściła najdelikatniej każdy milimetr swojego ciała. Zawsze kiedy uciekała od zgiełku miasta, starała się jak najbardziej skorzystać z darów jakie oferowała jej natura.
Nie wiedziała ile czasu minęło od pobudzającej kąpieli w jeziorku, ponieważ zapadła w swoisty letarg, łącząc się myślami z otaczającym ją światem.. Obudziły ją czyjeś kroki. Zerwała się, ale otaczała ją tylko ciemność, bo ognisko które wcześniej rozpaliła, już dawno zgasło. Nigdy nie bała się być sama w lesie, ale teraz całe jej ciało pokrywały ciarki, sama nie wiedziała czy to ze strachu czy z zimna… Zawołała, ale nikt nie odpowiedział. Za to kroki zrobiły się wyraźniejsze.. nagle wszystko ucichło..
– Wkroczyłaś na nasze terytorium rusałko – wyszeptał głos
– Kim jesteście? – krzyknęła
– Nikim ważnym, natomiast ty…ty jesteś taka piękna, nie możemy chyba zbyt szybko utracić takiego skarbu, skoro sam przybył na nasze ziemie… – szeptał tajemniczy głos
Dopiero teraz zorientowała się, że cały czas była naga, jej blade ciało odbijało się na tle nieprzeniknionej ciemności… Skuliła się, bardziej ze strachu niż ze wstydu, ale jej wrodzona ciekawość powodowała jeszcze jedno uczucie, bardzo chciała dowiedzieć się kim są jej nocni towarzysze..
– Wstań, pokaż się nam! Tak dawno nie widzieliśmy kobiety, zwłaszcza tak pięknej. Nie wstydź się, zaprezentuj swoje wdzięki, chcemy cię podziwiać! – głos był teraz wyraźny, ale nadal wydawało się jej, że dociera z kilku miejsc naraz.
Sama nie wiedziała dlaczego, ale podniosła się i zaczęła krążyć po polanie, od czasu do czasu mocząc stópkę w wodzie i nasłuchując czy tajemniczy głos nie zechce w końcu się ukazać w realnej postaci.
Dłuższy czas nic się nie działo, aż naszły ją myśli, że może to wszystko sen, albo zwidy…ale nie dane jej było dokończyć rozmyślań…
Nagle poczuła na swoim ciele czyjeś ręce. Były zimne jak woda w jeziorze, ale przyjemnie gładkie i delikatne… Ten sam szept, który słyszała wcześniej teraz mówił wprost do jej ucha…
– Cudowna, idealna, czy mogę? Proszę, tak dawno nie było tu kobiety… Jestem, no cóż… wygłodniały. Sama rozumiesz, do ukrytego źródła nieczęsto docierają ludzie…- mówiąc to nieśmiało błądził rękami po jej piersiach, brzuchu, nogach, nie omijając intymnych miejsc..
Dziewczyna nie mogła go zobaczyć, ponieważ obejmował ją mocno. Był zdecydowanie wyższy i wtulał ją w siebie, nie dając możliwości odwrócenia się. Już jego pierwsze słowa rozpaliły ją, teraz czując jego męskość ocierającą się o jej pośladki zupełnie zapomniała o świecie i oddała się tajemniczemu mężczyźnie…

Nieme przyzwolenie jakie udzieliła swojemu tajemniczemu kochankowi wyzwoliło falę niezapomnianych zdarzeń.
Zatraciła się w rozkoszy. Tracąc poczucie czasu i miejsca poddała się zmysłom, a wolę przekazała podświadomości. Szumiąca woda wprowadziła ją w nierealny trans…
Nie spieszył się. Dokładnie, cal po calu, na przemian dotykał i całował każdy skrawek jej ciała. Bezbłędnie znajdował jej strefy erogenne, obdarzając je niezliczoną ilością pieszczot. Dziewczyna wiła się w jego rękach, podziwiając jego umiejętność odczytania jej pragnień. Zagłębił place w jej miękkich włosach, całując, liżąc i delikatnie przygryzając jej uszy i szyję. Nie była w stanie przyjąć takiej dawki przyjemności, spotęgowanej jeszcze nierealnością całej sytuacji. Ale on nie zważał na jej jęki protestu. Podążał dalej, wyznaczoną przez siebie ścieżką do ekstazy. Usiadł na ziemi, a ją położył na swoich kolanach. Upajał się jej nagim ciałem, odbijającym się bielą na tle ciemności. Nie przestając gładzić jej włosów, drugą ręką zataczał kręgi wokół jej pełnych piersi. Coraz mniejsze i mniejsze, aby w końcu osiągnąć cel. Nie zatrzymał się jednak na długo. Jego ręka sunęła dalej, podążając ku wilgotnej dolince. Gdy tam dotarł oboje zamruczeli z podniecenia. Gdy do palców dołączył język, dziewczyna wygięła się w łuk, błagając o więcej i więcej. Pieścił ją do momentu, aż była o krok od spełnienia.. Dziewczyna jęknęła z oburzeniem, nie spodziewając się że już za moment on posiądzie ją w całości. Rozgorzał taniec ich ciał, rozpalonych wewnętrzną żądzą, ich oddechy stały się krótkie, przerywane jedynie pomrukami i okrzykami rozkoszy… Ich wspólny orgazm nadszedł tak niespodziewanie, jak niespodziewana była cała sytuacja. Opadli na miękką trawę, nie wierząc w to, co przed chwilą zdarzyło się między nimi. Ogarnięci błogim uczuciem leżeli wpatrując się w siebie roziskrzonymi oczami. Na jego idealną, jak zauważyła, twarz wpłynął zawadiacki uśmiech, po czym delikatnie popchnął ją w stronę jeziorka. Wsunęli się do niego oboje, studząc rozgrzane ciała w cudownie chłodnej wodzie. Ich usta na nowo złączyły się, ich ciała splotły, a świeże uczucia wypełniły umysły…
Słońce powoli wschodziło, gdy spleceni w jedność usnęli pod gołym niebem. Jej sny zdawały się nie oddzielać od rzeczywistości, przeżywała w nich jeszcze raz całą upojną noc.

Obudziło ją mocno grzejące słońce i promienie drażniące oczy. Jej tajemniczy kochanek znikł, nie pozostał po nim żaden ślad oprócz fantastycznych wspomnień. Pragnęła mieć go teraz przy sobie, jednak pojawiła się nutka zwątpienia czy to wszystko, nie było tylko cudownym snem… Jednak gdy się podniosła, zobaczyła coś, co utwierdziło ją w przekonaniu, że tajemniczy mężczyzna był realny. Na całej łące zakwitły niezapominajki…

Tego ranka opuściła ukryte źródło. Wróci do niego już niedługo.

Scroll to Top