Nastolatek i jego cwel

Dźwięk domofonu wypełnił ciche mieszkanie. Serce podskoczyło mi do gardła. Szybko pobiegłem do drzwi i podniosłem słuchawkę.
-Halo? – zapytałem nieśmiało.
-Listonosz – usłyszałem stłumiony głos ginący w morzu szumów. Cholerny listonosz! I cholerny, rozpieprzony stary domofon! A już myślałem…
Wróciłem do salonu i dopiłem lampkę wina. Musiałem się rozluźnić, jakoś pozbyć się tego olbrzymiego stresu.
Tym razem o zawał przyprawił mnie dźwięk telefonu. Sms.
„Niedługo będę. Szykuj się.”.
Krótko i na temat. Czyli jest blisko, pewnie już wysiadł z tramwaju i idzie pod blok. Czy znajdzie właściwy adres, czy będę musiał po niego schodzić? Podać mu rękę, zaproponować lampkę wina, rozmawiać, czy od razu przejść do konkretów? Skąd miałem to wiedzieć?! Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś podobnego.
Kilka nerwowych minut później znowu zadzwonił domofon.
-Cześć, to ja – usłyszałem młody głos i otworzyłem drzwi do bramy.
A więc jest. Za chwilę wszystko się zacznie. Chyba, że mu się nie spodobam. Albo to on będzie brzydki, spedalony albo… Nie. Dość wmawiania sobie głupot. Po prostu poczekaj. Kilka głębokich oddechów. Boże, gdyby mój chłopak, Damian, mnie teraz widział…
Dzwonek do drzwi. Zaczyna się. Chwila na ostatnie wątpliwości – czy na pewno tego chcę? Mogę mu nie otworzyć, schować się w kąt i udawać, że w ogóle mnie tu nie ma. Co prawda odebrałem domofon, ale co z tego? Niech spierdala, niech da mi spokój. Ale jednak to ja go tu zaprosiłem, to ja wybłagałem, żeby się mną dziś zajął. To ja zaaranżowałem wolne mieszkanie i celowo nie poszedłem na zajęcia. Mam wolną chatę, lekko szumi mi w głowie, a za drzwiami stoi przystojny, młody chłopak. Nastolatek, ale przecież nie będziemy rozmawiali, jest tu w innym celu.
-Dobra, nie bądź pizdą – mruknąłem do siebie i otworzyłem drzwi.
Moim oczom ukazał się średniego wzrostu szczupły nastolatek. Miał pociągłą, szczupłą twarz, spod długiej blond grzywy obserwowały mnie wesołe zielone oczy. Uśmiechnął się na mój widok.
Od razu spodobały mi się jego vansy i rurki opinające szczupłe nogi. Wyglądał naprawdę młodo i był cholernie ładny.
-Cześć – powiedziałem po prostu wpuszczając go do środka. Wszedł lekko się ociągając i rzucił na ziemię swój niewielki plecak. Wziąłem od niego kurtkę i powiesiłem na wieszaku. Nastała krótka niezręczna chwila.
-Trudno było trafić? – zagadałem głupio, żeby zapchać czymś niezręczne milczenie. Chyba tylko mi było niezręcznie.
-Nie, dałeś mi na portalu dokładne instrukcje – odparł i dodał – Ładny jesteś.
-Dzięki, ty też. Naprawdę masz 18 lat? – zapytałem. Wyglądał na młodszego.
-Mam 16 – przyznał lekko zawstydzony. Wyglądał tak niewinnie i był tak miły. Ogarnęły mnie wątpliwości, bo przecież umawialiśmy się na ostrą zabawę. Nie wyglądał na kogoś, kto potrafi naprawdę dominować.
-To źle? – zapytał z obawą.
-Nie, to zajebiście. Lubię młodszych – przyznałem.
-Ok – odparł krótko i sprawiał wrażenie jakby na coś czekał.
-Chcesz się napić? Mam wino – zaproponowałem.
-Jest rano, trochę za wcześnie na picie, ale w sumie co mi szkodzi. Co chcesz robić?
Moment prawdy. Chciałem z nim zrobić bardzo wiele, ale naprawdę zwątpiłem. Przez internet wydawał się taki pewny siebie i ostry, a przede mną stał spokojny, grzeczny chłopaczek.
-No.. tak jak się umówiliśmy. Z chwilą kiedy wejdziesz do mieszkania, jestem cały twój. Robimy dokładnie to, czego chcesz – odparłem z nadzieją.
-To dobrze. Czyli nadal chcesz to zrobić, tak?
-Tak – przyznałem.
-Musisz się we wszystkim słuchać jasne? I jak zadaje pytanie, odpowiadasz szczerze i konkretnie, rozumiesz?
-Tak jest – ucieszyłem się.
-Dobra. To czemu się ze mną umówiłeś?
-Bo mi się podobasz – odparłem, ale jego mina sugerowała, że nie jest do końca zadowolony.
Nagle jego uśmiech się zmienił. Nie był już serdeczny, ale cwaniacki. W jednej sekundzie coś bardzo się w nim zmieniło.
-Tylko tyle, cwelu?
-Zawsze chciałem spróbować ostrej zabawy, ale nie mogłem z moim chłopakiem, on tego nie lubi.
-Masz chłopaka? – zdziwił się.
-Tak – przyznanie tego przed nim dało mi pewną perwersyjną frajdę.
-Nieładnie. Dobra suko, najpierw daj mi tego wina – nakazał zupełnie innym głosem, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz emocji.
Poszliśmy do salonu i nalałem mu trochę szkarłatnego płynu do lampki, ale on chwycił za butelkę i rozsiadł się na fotelu pod ścianą.
-Rozbieraj się suko – rozkazał.
-Do naga? – upewniłem się.
-Pewnie, że do naga, a co kurwa myślałeś, że przyjechałem tu żeby oglądać cię w gaciach?
Od razu mi stanął. Zacząłem zrzucać z siebie ciuchy, a on w tym czasie pociągał wino prosto z gwinta, przeglądając coś na swojej komórce. Przez chwilę stałem przed nim zupełnie nagi, a on nawet na mnie nie spojrzał. Dopiero po chwili omiótł mnie wzrokiem.
-Fajna z ciebie suka, szczuplutka. Na kolana.
Spełniłem i ten rozkaz. Wstał i powoli podszedł od mnie tak, że krok jego jeansowych rurek niemal ocierał mi się o usta. Poczułem jego zapach.
-Co najbardziej chciałbyś zrobić? – zapytał patrząc na mnie z góry.
-Cokolwiek zechcesz – odparłem bez zastanowienia.
-Dobra odpowiedź – zaśmiał się. Szybko odpiął pasek i guzik spodni.
-Ssij – powiedział krótko.
Rozpiąłem mu rozporek i wyciągnąłem z białych bokserek jego fiuta. Jeszcze nie miał erekcji, ja za to byłem już kompletnie oszołomiony podnieceniem. Poczułem zapach jego młodego, pięknego penisa. Był naprawdę duży, największy jaki dotąd widziałem. A więc nie przesadzał, chwaląc się w necie.
-No bierz go do mordy, na co czekasz!? – warknął.
Zmieściłem całego w ustach, bo nie był jeszcze twardy. Zacząłem go oblizywać i powoli pieścić ręką jego jaja. Spodobało mu się, bo cicho jęknął.
-Lubisz być jebany w usta?
-Nigdy nie byłem – przyznałem.
-Spodoba ci się. Będziesz się krztusił chujem, ale nie przestanę, a ty masz się nie opierać, rozumiesz?
Nie zdążyłem odpowiedzieć bo złapał mnie za głowę i dosłownie nadział mnie na twardniejącą już pałę. Wjechał mi po same gardło, aż oczy nabiegły mi łzami. Wysunął się i znowu ten szybki, brutalny ruch. Zaczął robić to coraz szybciej, a jego penis był już w pełnym wzwodzie. Nadał ruchom impet dodatkowo poruszając biodrami, a ja czułem jak główka jego fiuta uderza mi w gardło. Zacząłem się krztusić, ale on mocno trzymał mnie za głowę i nie pozwalał się wyswobodzić. W końcu dał mi odpocząć, wysunął fiuta z moich ust i wysmarował mi nim twarz.
-Podoba ci się? – zapytał cicho.
Pewnie, że mi się podobało! Posuwanie w mordę przez ślicznego, ostrego nastolatka! Co może być lepsze!?
-Tak, jeb mnie – poprosiłem.
Błyskawicznie wbił we mnie fiuta aż po jaja i pchał dalej, jakby chciał wejść jeszcze głębiej. Dławiłem się i wyrywałem, ale zaskakująco silne ręce nie dał mi szans.
-O tak, kurwo. Bierz go całego – jęknął.
Znowu wysunął pałę i z całej siły uderzył mnie nią w policzek. Wysmarował mi twarz moją własną śliną zmieszaną z wydzieliną z jego pały. Była wielka, twarda, mokra i gorąca.
-Połykasz? – zapytał.
-Wolę nie – przyznałem i odpowiedź mu się nie spodobała, bo strzelił mi porządnego liścia w twarz. Pokój wypełnił ten charakterystyczny dźwięk, a ja aż mruknąłem z rozkoszy.
-Co, podoba ci się to?
-Tak!
Zaczął mnie policzkować raz za razem, a ja wpadłem w amok. Nigdy nie przypuszczałem, że to aż tak przyjemne uczucie.
-Pisałeś, że lubisz rimm, tak? – zapytał, gdy już znudziło mu się wymierzanie mi ciosów. Nie bił mocno, miał wyczucie, może zdobyte dzięki doświadczeniu.
-Strasznie mnie jara – przyznałem.
-Liżesz swojemu chłopakowi?
-Nie, on nie lubi – odparłem z zawodem w głosie.
-Nie bój się, ja lubię. Kładź się – nakazał.
-Na plecach?
-No kurwa, a jak? Jak mi wypolerujesz dziurę leżąc ryjem do ziemi, co?
Położyłem się, a on zrzucił z siebie ciuchy. Był szczupły, ale od razu dało się poznać, że to typ sportowca. Przyjemnie zarysowane mięśnie ramion, płaski brzuch z zaczątkami kaloryferka. 16 latek. Kurwa, jakie to było piękne. Chciałem być jego własnością, całkowicie się wkręciłem.
Bez słowa kucnął nade mną, tak, że miałem nad ustami jego tyłek, a wielka mokra pała spoczęła na mojej klatce piersiowej. Od razu zabrałem się za lizanie. Ogolona, ciasna, piękna dziura specjalnie dla mnie. Zacząłem wiercić w niej językiem, rozchylając pośladki by uzyskać jak najlepszy dostęp.
-Tak jest, liż suczko… – pojękiwał zadowolony. Bardzo mu się to podobało i cholernie mnie to kręciło. Byłem gotów zrobić wszystko, czego zażąda. Początkowe obawy, że mogę nie być dostatecznie ostry odeszły w niepamięć.
Gdy już jego odbyt trochę się rozluźnił pod wpływem moich pieszczot, delikatnie wsunąłem czubek palca, nie wiedząc, że popełniam błąd.
-Co ty kurwa robisz!? – wrzasnął i jednocześnie poczułem silne uderzenie w jaja. Gdyby nie siedział mi na twarzy, podskoczyłbym z bólu i szoku, ale i to mi się spodobało. Sam byłem zaskoczony.
-Przepraszam – wycedziłem żałośnie.
Stanął nade mną i przyglądał się ciekawie.
-Jeśli już ktoś będzie coś wsadzał w czyjąś dupę, to ja w twoją, rozumiesz? – upewnił się.
-Tak jest – odparłem niemal po wojskowemu. I wtedy na mnie splunął. Plama ciepłej śliny wylądowała na moim sutku i spłynęła na podłogę.
-Jeszcze… – błagałem.
W odpowiedzi kucnął i splunął mi prosto na twarz, a potem rozsmarował ślinę ręką.
-Podoba ci się suczko?
-Tak!
-Kto jest twoim panem?
-Ty!
-I zrobisz wszystko, co powiem?
-Tak panie! Wszystko cokolwiek zechcesz!
Miałem wręcz bolesną erekcję. Nigdy w życiu nie byłem tak podniecony.
-I tak byś zrobił. Nie masz nic do gadania suko, rozumiesz?
-Tak panie!
-Grzeczny chłopiec. Wypnij się na pieska na kanapie – nakazał, a ja szybko zrobiłem co chciał.
Przyniósł swój plecak i wyjął tubkę lubrykantu.
-Byłeś grzeczny więc dziś będzie z poślizgiem – wyjaśnił.
-Dziękuję – powiedziałem, czując, że powinienem tak powiedzieć.
-Cwel mi dziękuje, że będę go jebał – powiedział jakby do siebie – I prawidłowo. Wypnij się mocniej i gap się przed siebie.
Poczułem chłodny żel i palce rozsmarowujące mi go między pośladkami. Wsunął jeden, a potem dwa i dołożył więcej żelu. Rozgrzewał mnie, co bardzo mnie ucieszyło, bo nie chciałbym mieć w sobie takiej ogromnej pały bez przygotowania. W końcu poczułem lekki nacisk na odbyt. Coś próbowało się dostać do środka, ale to nie był jego penis. Dildo! Przyniósł je ze sobą, cały czas było w plecaku.
-Mmm.. – mruknąłem, gdy w końcu wsunęło się we mnie. Był delikatny, ostrożny, zupełnie inny niż przypuszczałem.
-Podoba ci się, czy wolisz być ostro rżnięty? – usłyszałem za plecami.
Dał mi wybór i poczułem, że to jakiś test.
-Chce ostro, na maksa! – wypaliłem. Natychmiast pożałowałem tych słów, bo dildo brutalnie wbiło mi się w dupę. Wsunął je jednym płynnym i zdecydowanym ruchem. Krzyknąłem. Ból. Rozkosz.
-O tak, dużo lepiej – pochwalił mnie, a ja poczułem się jak pogłaskany po brzuszku szczeniak. Chciał, żeby był zadowolony. Chciałem tego najbardziej na świecie!
Zaczął powoli mnie posuwać, grube dildo ślizgało się po ścianach mojego odbytu, bezlitośnie wchodziło raz za razem, coraz głębiej, coraz szybciej. Wbiłem paznokcie w pokrowiec kanapy i zamknąłem oczy. Było mi tak zajebiście.
-Twój chłopak cię tak nie rżnie? – zapytał, nie przestając.
-Nie, to ja go posuwam – powiedziałem zgodnie z prawdą. Wybuchnął śmiechem i wysunął ze mnie dildo.
-No to trzeba ci pokazać co to prawdziwe jebanie – oznajmił – Kładź się na plecy.
Tak zrobiłem, a on stanął na podłodze przede mną i uniósł obie moje nogi. Wtedy zobaczyłem leżące obok dildo. Wcale nie było duże, znacznie mniejsze od jego fiuta. Czyli prawdziwy ból dopiero przede mną, nie dam rady, kurwa! Wpadłem w panikę, ale nie dał mi czasu na protesty. Nie miałem pojęcia kiedy zdążył założyć prezerwatywę, ale to zrobił i jego sztywna wielka pała była w pełni gotowa na moją dziurę.
-Teraz zobaczysz co to znaczy być prawdziwą suką – zapowiedział.
Poczułem jak główka jego penisa napiera mi na pośladki, jak szuka miejsca, w którym może się zatopić. I stało się – poczułem jak mnie rozpycha i wsuwa się do środka. Zrobił to powoli, ale zdecydowanie, od razu wszedł we mnie aż po jaja i został tak, nie bacząc na moje krzyki.
-Zamknij się kurwa! – warknął w końcu, nie chcąc dłużej słuchać moich niekontrolowanych jęków. Błyskawicznie podniósł coś z ziemi i wetknął mi w usta. Jego biała skarpetka.
-Nie drżyj się tak suko, bo mnie rozpraszasz – burknął i wtedy dopiero dał popis swoich prawdziwych umiejętności. Jego wielki fiut powoli znikał we mnie i znów się pojawiał, a ja unosiłem głowę, by to oglądać. Czułem smak i zapach przepoconego soxa i tylko potęgowało to moje oszołomienie. Ruchy jego bioder były coraz szybsze, wbijał się coraz mocniej, a ja jęczałem z bólu i nie potrafiłem w żaden sposób przestać. Byłem ostro rżnięty przez nieprawdopodobnie ślicznego i młodego chłopaczka, byłem jego własnością, jego zabawką do ruchania i nie mogłem w żaden sposób się sprzeciwić.
-Aaaa, tak! – próbowałem krzyczeć zakneblowany soxem – Jeb mnie! Mocniej! Błagam!
Ochoczo spełnił prośbę i jakby wrzucił wyższy bieg. Pokój wypełniły moje języki przerywane hałasem jaj obijających się o moje pośladki. Rżnął mnie na całego i sam zaczął jęczeć, było mu dobrze, świetnie się bawił i przygryzał wargę, przymrużając oczy.
-Pięknie suko, bierz go całego! – krzyczał zupełnie bez kontroli nad sobą. Już całkiem się rozgrzałem i wjeżdżał we mnie bez żadnego problemu. Czasami lekko uderzał mnie po jajach albo spluwał mi na brzuch i klatę, nazywając kurwą, suką, cwelem i swoją pizdą. Czułem, że lada moment się spuszczę, nie mogłem już wytrzymać tego posuwania przez tego zajebistego ogiera.
-Teraz będziesz miał prawdziwe rżnięcie – syknął, ale nie wierzyłem, że może być jeszcze lepiej. Myliłem się. Zaczął mnie pieprzyć z taką niesamowita prędkością i siłą że nie byłem w stanie dłużej tłumić jęków i rzucałem się po łóżku, próbując jakoś załagodzić pchnięcia, ale on trzymał mnie mocno za biodra i wbijał się raz za razem, bezlitośnie i brutalnie. Chciałem żeby przestał, nie mogłem już tego znieść, ale mój szesnastoletni pan nie zamierzał okazywać litości. Jebał mnie jak w amoku. Nagle przestał, wysunął ze mnie fiuta i zdjął gumkę.
-Nie potrzebujemy tego kurwo – oznajmił i znowu we mnie wszedł. Teraz posuwał mnie powoli, wsuwając się na maksymalną głębokość. Oddychał głośno i szybko, wyczerpany popisem, a ja z ulga łapałem oddech i czekałem na bliski koniec. Nagle znowu wyjął ze mnie pałę i usiadł na mnie okrakiem.
-Bierz go teraz do ryja.
Nie czekał na pozwolenie, sam wsunął mi go w usta, ale powoli, delikatnie. Potem wysmarował fiutem całą moją twarz i zaczął się masturbować.
-Chcesz spust na ryj od pana, cwelu?
-Tak panie, proszę. Spuść się na mnie! – zażądałem.
Po jebaniu mnie był już naprawdę blisko orgazmu, wystarczyło kilka ruchów ręką i gorąca biała sperma zalała mi twarz. Była wszędzie. Strzelała mi na policzki, usta, nos, oczy, czoło, włosy, szyję. Zalał mnie spermą i nagle – tak po prostu – wstał i zaczął się ubierać jakby nigdy nic.
Ja za to leżałem wyczerpany na kanapie i nie wytarłem nawet twarzy z lepkiej cieczy. Oblizałem się tylko i patrzyłem na niego. Ubrał się i złapał jeszcze łyk wina.
-Będę się zbierał – oznajmił i posłał mi ten sam serdeczny uśmiech, który widziałem, gdy stanął w progu mieszkania. Znowu był miłym, grzecznym chłopcem. Kompletna metamorfoza.
-Dojadę stąd na Grunwald? – zapytał z przejęciem.
-E… tak. Tramwaj dziesiątka spod stacji – odparłem zupełnie zbity z tropu.
-Okej, dzięki. Było miło, nie musisz mnie odprowadzać – oznajmił.
I wtedy stało się najgorsze, co mogło się stać. Usłyszałem otwierane drzwi mieszkania i usłyszałem głos Damiana.
Nie zdążyłem nic zrobić. Kiedy mój chłopak stanął w progu pokoju, nadal byłem nagi, nadal miałem spermę nastolatka na całej twarzy, a on, już w pełni ubrany, stał tylko pod ścianą i obserwował nas z zaciekawieniem.
Pytające spojrzenie Damiana. Szok wymalowany na jego twarzy.
-Chyba was zostawię – powiedział w końcu szesnastolatek – Chyba macie sobie conieco do wyjaśnienia chłopaki .
O dziwo, Damian przepuścił go i po chwili zostaliśmy w domu sami. Damian nadal się nie odezwał, patrzył tylko na mnie, a ja byłem zbyt przerażony, żeby wykonać jakiś ruch, a co dopiero się ubrać.

Scroll to Top