Nie szukaj, aż znajdziesz…

Listopadowy poniedziałek…

Otwieram oczy. Mój zamglony wzrok pada na tarczę zegara. Wskazówki kilkanaście minut temu przekroczyły godzinę 11.

– Kurrrwwwaaaa- zakląłem przeciągle- znów opuściłem pierwszy wykład.
I tak bym nic praktycznego z niego nie wyniósł ani tym bardziej nie zapamiętał- staram się zrehabilitować przed samym sobą w myślach. W każdym razie kumple wiedzą, żeby wpisać mnie na listę. Żeby tylko znów nie skończyło się „podwójną” lub nawet „potrójną” obecnością jak tydzień temu. Unoszę się na łokciach, ale szarość panująca za oknem sprawia, że odechciewa mi się wstawać. Dobrze, że jeszcze nie leje… .
Po kilku minutach bezczynnego patrzenia w sufit zdaję sobie sprawę, że w całym domu jest pusto. Nie słyszę żadnych odgłosów kroków ani szczątków jakiejkolwiek rozmowy. Ojciec pojechał zapewne do firmy, matka na zakupy, a młodsza siostra do szkoły. Brak konieczności podejmowania porannej „konwersacji” z rodzinką zachęca mnie do opuszczenia ciepłej pościeli.

Udaję się do łazienki w której jak każdego ranka i wieczoru przyglądam się sobie w lustrze.
Ładnie wyrzeźbiona sylwetka i w miarę przystojna twarz…. Tak prezentuję się z zewnątrz.
Dzięki temu oraz mojej wrodzonej śmiałości połączonej z pokaźnym kontem (co zawsze okazywało się języczkiem u wagi) nie miałem nigdy kłopotów z podrywaniem dziewczyn. Jednak od jakiegoś czasu tego nie robię…. Póki co stwierdziłem, że więcej szkody z tego niż pożytku.

Po umyciu zębów wchodzę pod prysznic i zastanawiam się czy pobawić się sam ze sobą, jednak ostatecznie rezygnuję z tego pomysłu. Zdaję sobie sprawę, że apatia ogarnęła mnie już do reszty….

Siadam na fotelu z włączonym telefonem. Na ekranie pojawiają się kolejne informacje
o nadchodzących wiadomościach. Pierwsza z nich wysłana była jeszcze wczoraj w nocy. Od mojej byłej dziewczyny, Marty. Zapewne zatęskniła za prezentami którymi ją obdarowywałem, choć niewykluczone, że za moją osobą również. Jednak mało mnie to obchodzi. Kolejne SMS- y są od kumpli, pytających czy się dzisiaj w ogóle zjawię, gdyż zamiast ostatnich zajęć planują wypad na „browar”.
Zniechęcony wyłączam komórkę. Nie mam ochoty na pojawienie się na uczelni ani ich prostackie towarzystwo. Nie mam jej także na spędzenie całego dnia w domu, gdyż skończyłoby by się to jeszcze gorszym nastrojem pod koniec dnia.
Postanawiam więc udać się do centrum na obiad i jakieś małe zakupy.
– Jebać to wszystko – mruczę pod nosem zamykając drzwi.

W drodze na przystanek zastanawiam się, czy nie zadzwonić do Ani. Wizyty u niej są ostatnio jedyną rzeczą jaka poprawia mi humor. Wiem, że w poniedziałki nie spotyka się z nikim, chcąc odpocząć po weekendzie. Jednak telefony ode mnie odbiera zawsze. W końcu podczas moich odwiedzin więcej się rozmawia niż robi (choć nie jest to regułą) oraz często zostawiam jej jakiś „napiwek”.
– Gdyby ojciec wiedział na co tracę ciężko zarobione przez jego pracowników pieniądze- uśmiecham się na samą myśl o tym, a także na myśl o jego nowej sekretarce, która zapewne stanie się wkrótce kolejną kochanką. Jedną z nich sam kiedyś przeleciałem, co do niedawna wydawało mi się szczególnym powodem do dumy.

Sięgam po aparat i w oczekiwaniu na połączenie przez głowę przebiega mi myśl jaki dobry to układ- ona nie zrani mnie, ani ja jej. Spotykając się z nią wiem czego chcę i co mogę dostać.
Ona natomiast z radością (udawaną czy też nie, jakoś mnie to nie obchodzi) spełnia moje zachcianki.

Ania jest przy tym niezwykle naturalną osobą. Już podczas pierwszego spotkania nie czułem się w jakikolwiek sposób skrępowany. Najważniejsze jest jednak to, że mogę się jej wygadać ze swoich kłopotów, a ona zawsze znajdzie jakieś pozytywy. Kurczę, życzę jej żeby jak najszybciej mogła z tym skończyć i zacząć żyć inaczej. Tak jak mi opowiada: kochający mąż, trójka dzieci i własny dom (mniej więcej taki w jakim ja pomieszkuje). Moje dekadencka egzystencja w porównaniu
z jej wydaje się być sielanką.

Wiem również, że kiedyś będę musiał przestać do niej chadzać i rozejrzeć się za prawdziwą partnerką. Kończę jednak o tym myśleć, kiedy tylko słyszę jej głos w słuchawce.

Poderwała się zaraz po przebudzeniu. Usiadła na brzegu łóżka i ukryła twarz w dłoniach. Zdarzyło się jej to po raz pierwszy, co sprawiło, że czuła się jeszcze bardziej podle. Obejrzała się za siebie i zobaczyła obróconą do niej plecami dziewczynę. Joanna nadal spała. To nie o nią jednak chodziło. Mimowolnie powróciła do wydarzeń poprzedniego wieczora. Właśnie one sprawiły, iż poczuła jedyny raz jak do tej pory, że kobieta mogłaby być o wiele lepszym partnerem niż facet.

Razem z Aśką studiowały, a po otrzymaniu tytułu magistra jej koleżanka powróciła do rodzinnej miejscowości aby tam uczyć. Obie myślały, że ich losy odwrotnie się potoczą.
Tamta ułożyła sobie życie- miała kochającego męża i dziecko. Ona sama zaś została w wielkim mieście, gdyż dostała pracę w prestiżowym, prywatnym liceum. Nieźle zarabiała, miała swoje mieszkanie, była całkiem ładna, jednak mimo skończonych przedwczoraj 31 lat nadal samotna. Jej związki okazywały się z reguły jednym, wielkim nieporozumieniem. Najczęstszym powodem było to, że dobierała źle partnerów- ona chciała się jak najszybciej ustatkować, oni zaś odwrotnie.

Pochodziła z małej miejscowości i została wychowana trochę w za bardzo tradycyjny sposób.

Sama ponadto nie miała wielkich fantazji erotycznych, co według niej obligowało do niespełniania tych jakie miała druga strona. Kończyło się rozstaniem najpóźniej po kilku miesiącach.

Chwilowo zapragnęła usilnie to zmienić. Bodźcem do tego stał się jej wiek, który spowodował, że na spotkaniach rodzinnych ironicznie nazywano ją starą panną.
W pierwszy dzień Aśce nie udało się wyciągnąć przyjaciółki do klubu z powodu wizyty paru innych gości (sama przyjechała do dużego miasta nie tylko z myślą o urodzinach dawno nie widzianej koleżanki, ale i oderwaniu się od obowiązków i zabawie w porządnych lokalach, jakich w jej rodzinnym miasteczku brak). Taki powrót do studenckich czasów….
Nazajutrz odwiedziły już jednak kilka dyskotek, w których nie żałowały sobie alkoholu i tańca.

Joanna zbywała upomnienia przyjaciółki, że jako mężatka na zbyt wiele pozwala kolejnym mężczyznom będąc z nimi na parkiecie.
– Przecież mamy darmowe drinki. A poza tym trzeba się trochę zabawić kiedy mężulek nie ma Cię na oku- tłumaczyła się kompletnie pijana. Około godziny pierwszej gdzieś znikła i nie sposób było jej odnaleźć. Według bramkarza opuściła klub z jakimś mężczyzną.

Jej towarzyszka powróciła sama do stolika z nadzieją, że Asia niedługo wróci i razem będą mogły udać się do mieszkania. Nie minęło parę minut a przysiadł się do niej jakiś facet.
Dziś nie pamiętała już nawet jak wyglądał. Poczęstował papierosem i choć nie była palaczką,
tym razem zrobiła wyjątek, aby się uspokoić. Mimo natrętnego kaszlu wypaliła go do końca.
Jędrzej, bo tak miał na imię ów mężczyzna okazał się niezwykle czarującym i zabawnym rozmówcą. Jednak po jakichś trzydziestu minutach bez ogródek wyszeptał jej do ucha czy nie pójdzie z nim do męskiej toalety.
– Gumki mam jakby co- dodał z uśmiechem symbolizującym niezwykłą pewność siebie.
Widział, że blondyna jest kompletnie nawalona. Nie sprzeciwiła się. Zarzuciła torebkę na ramię, a Jędrzej pociągnął ją w stronę kibla.

Ostatnia kabina okazała się pusta tak jak tego oczekiwał. Niespodziewanie dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i wepchnęła język w usta oczekując namiętnego pocałunku. Jednak w tej sytuacji nie okazał się zbyt subtelnym kochankiem. Chwycił ją za biodra i obrócił tyłem do siebie. Następnie położył rękę na plecach sugerując tym samym aby się pochyliła. Posłusznie to zrobiła, opierając ręce o ścianę i wypinając pupę. Teraz dopiero zreflektowała się, że nie chce tego robić tu i w taki sposób. Na wycofanie się było jednak za późno.

Wszedł w nią bezceremonialnie, nie zapominając jedynie o nałożeniu obiecanej „gumki”.
To działo się tak szybko… Widać było, że nie pierwszy raz znalazł się w podobnej sytuacji.
Wykonywał głębokie i energiczne pchnięcia. Choć był to tylko seks w toalecie oczekiwała jednak większych doznań. Mężczyzna za nią ograniczył się do trzymania jej wąskich pośladków, ona zaś do kilku cichych jęknięć.
– Fajnie było, ale mogłabyś trochę przytyć- rzucił odchodząc- poszłoby Ci przynajmniej
w cycki.

Orgazmu oczywiście nie miała, czemu trudno się dziwić w takiej sytuacji. W ogóle zresztą rzadko odczuwała ten stan.

Usiadła na zamkniętej klapie, z szeroko rozstawionymi stopami i złączonymi kolanami.
Powoli zaczynała trzeźwieć i dochodziło do niej co zrobiła. Szybko opuściła pomieszczenie, przy wejściu do którego stało kilku mężczyzn proponujących powtórzenie tego co przed kilkoma minutami robiła z ich kumplem.

Nie mogła się otrząsnąć…. Pierwszy raz dała się przelecieć obcemu facetowi i do tego jeszcze w kiblu. I na dodatek to co powiedział na koniec…. Łzy same cisnęły się do oczu.
Chciała tylko jak najszybciej znaleźć Aśkę i opuścić klub. Zauważyła ją przy barze otoczoną dwoma facetami, ale widać było, że sytuacja ta raczej jej odpowiada. Mimo oporów Joanny udało się opuścić lokal i po dwudziestominutowej jeździe taksówką znalazły się w mieszkaniu.

Tu dopiero Asi uda się udało się dowiedzieć co się tam wydarzyło.
– Nadal taka sama jak dawniej- rzekła ocierając dłonią łzę z twarzy koleżanki- musisz nauczyć się czerpać przyjemność z takich sytuacji. Zawsze będziesz chyba taka cnotliwa jak kiedyś…
– Chcę już się położyć- odpowiedziała.
– Nie ma mowy, żebyś dziś spała sama- skwitowała to Joanna tuląc dziewczynę do siebie.
Mimo że dla niej samej seks z obcym facetem nie był niczym nadzwyczajnym, dobrze znała swoją rówieśniczkę i rozumiała ją.
– Musiała rzeczywiście się nawalić- wymruczała do siebie Joanna trzymając w ramionach śpiącą dziewczynę- pierwszy raz dała się tak podejść.

Umiejętnie dostosowywała głośność i tempo swoich krzyków oraz jęków do mocy i szybkości z jaką była przez niego penetrowana.
– Wali dziś długo jak nigdy- myślała przy tym. Nagle wyciągnął członka z jej pochwy.
– Gdzie chcesz?- zapytała obracając się w stronę chłopaka.
– Może na Twoje przerośnięte cycki- odpowiedział uśmiechając się szeroko. Poczęstowała go równie lubieżnym uśmiechem i przysunęła się bliżej wystawiając w jego stronę swoje duże i jędrne piersi. Sprawnym ruchem zdjął nałożonego kondoma i trzykrotnie strzelił na wspomniane wcześniej miejsce.
– O kurczę- rzucił opadając na poduszkę.
– Ale dałeś- powiedziała Anna ścierając nasienie ze swoich skarbów.
– W końcu trzymałem cały tydzień dla Ciebie- odparował z uśmiechem.

Zapaliła papierosa i położyła się obok niego.
– Jakie masz fajki?- zapytał.
– Czerwone L&M-y.;
– Nie lubię. Skocz proszę i weź z mojej kurtki Pall Malle.
Anka posłusznie wstała i udała się po papierosy otrzymując jeszcze soczystego klapsa na zachętę.
– Spalę i muszę lecieć.
– Czemu dziś tak szybko? Jeszcze mi nie opowiedziałeś co się u Ciebie działo przez te dwa tygodnie-rzekła ze smutną miną i położyła głowę na jego klatce piersiowej.
– Wiem. Ale jestem głodny i mam parę spraw do załatwienia.
– Zrobię Ci coś do jedzenia.
– Ha ha ha. Co jak co ale gotować to Ty akurat nie potrafisz.

Zaciągnął się mocno, sięgnął po portfel i położył wyjęte z niego 200 złotych na szafce koło łóżka.
– Całkiem fajny…. Jeśli byłby jeszcze parę lat starszy i częściej mnie doprowadzał. Siano przecież ma. No i jeszcze jakby nie odwiedzał mnie jego stary….- myślała Ania patrząc jak się ubiera.
– Kurwa…. Gdyby nie była kurwą. I gdyby rzeczywiście umiała zrobić coś porządnego do żarcia- powtarzał zbiegając po schodach.

Stała naga i sama pośrodku pustego pokoju. Aśka ponad godzinę temu pojechała na pociąg.
– Czemu tak jak ona nie umiem „korzystać” z facetów- myślała. Tamta na studiach zmieniła partnerów jak rękawiczki, zawsze mając tych najprzystojniejszych- a ja dziewictwo straciłam na ostatnim roku.

Wcześniej chciała wytrzymać do ślubu. Tak ją wychowano…. Teraz nie byłoby ani ślubu ani seksu. Pomyślawszy to uśmiechnęła się sama do siebie. A może wszystko potoczyłoby się inaczej, lepiej…

Zdawała sobie sprawę, że jej charakter i nawyki blokowały związki które albo w ogóle się nie rozpoczęły albo potoczyły się źle. Przez te wszystkie lata nie potrafiła się jednak zmienić.
Teraz jednak znów pomyślała o tym co powiedział wczoraj ten obcy gość.
Wodziła dłońmi po swoim nagim ciele przyglądając się mu w dużym lustrze jakie miała zawieszone w sypialni.

Była dość niska- 170 centymetrów wzrostu. Średniej długości blond włosy. Jej ładna twarz mimo upływu lat nadal wyglądała jak buzia nastolatki. Równe, białe zęby o które szczególnie dbała.

Długa szyja, kształtne małe uszy i takiż sam nos. Duże, niebieskie oczy….
Dalej było już gorzej. Całkiem fajne nogi. Ale co z tego skoro bardzo chuda co przekładało się na mały biust (choć z pewnością przesadą byłoby nazwanie jej deską do prasowania). No i mała pupa.

Gdyby miała ładne ciało to nawet mimo jej charakteru faceci by jej nie zostawiali i bardziej szanowali.
Na zegarze wybiła 14.
– Muszę coś ze sobą zrobić- powiedziała na głos- chociażby na razie coś niewielkiego.
Zaczęła pospiesznie się ubierać postanowiwszy zacząć od zmiany koloru włosów i wizyty u fryzjera. Teraz to ona będzie Panią sytuacji- postanowiła…
Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli.

-Tomek- wywołała chłopaka surowym głosem- w którym roku została opublikowana druga seria Poezji Tetmajera?
-Nie wiem, proszę Pani.
-A jaki znany wiersz, który omawialiśmy w zeszłym tygodniu wchodzi w jej skład?
-Nie wiem.
-Nie przygotowałeś się. A miałeś dzisiaj z tego odpowiadać- mówiła z coraz większym zirytowaniem- wiesz przecież, że grozi Ci jedynka na koniec.
Oczy całej klasy zwrócone były na niego.
-Wiem proszę Pani. Ale….
-Nie tłumacz się. Zostaniesz po lekcjach- ucięła całą rozmowę.
-Cholera… Dzisiaj w chacie będę chyba koło 9- wymruczał pod nosem.

Kiedy po dzwonku wszyscy opuścili już małą salę na poddaszu pani Sandra niespodziewanie podeszła do drzwi i zakluczyła je, po czym usiadła na stole obok wystraszonego chłopaka.
Założyła nogę na nogę i oparła splecione dłonie na kolanach.
-Nie widzę większych szans żebyś zdał do następnej klasy- przemówiła po chwili milczenia wyniosłym głosem- myślisz, że jeśli Twoi rodzice płacą pieniądze za szkołę, to musisz przejść jak Ci, którzy wkładają w naukę choć minimum wysiłku?
-Bo…. Ja… – zaczął się jąkać.
-Nie odzywaj się- podniosła głos rozsuwając przy tym lekko uda- widzę dla Ciebie tylko jedną szansę…

Patrząc pewnym siebie wzrokiem rozpięła przedostatni guzik swojej białej bluzki i powoli zaczęła posuwać się coraz dalej.
-Chyba wiem czego Pani profesor ode mnie oczekuje…- powiedziawszy to wstał pewnie i przerwał jej czynność mającą na celu zrzucenie oficjalnego stroju. Przysunął się do swojej nauczycielki obejmując ją w pasie. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Ręka Tomka sprawnie powędrowały w kierunku jej majtek. Jakie było jego zdziwienie, gdy przekonał się, że wcale tam nic na sobie nie ma. Nie zastanawiając się nad tym głębiej wniknął dwoma palcami do jej cipki.
Nieźle jest już mokra- pomyślał chłopak grzebiąc w niej. Nagle Sandra oderwała się od jego ust.
-Rżnij mnie- rzuciła mu wulgarnie prosto w twarz. Położyła się na ławce chwytając jej brzegi rękoma.
-A więc bez żadnej tzw. gry wstępnej?- zapytał ironicznie, gdyż miał wielką chęć na dokładne wylizanie jej piczki.
-Długo mam czekać- spytała z wyrzutem- a może nie chce Ci stanąć?

Zaskoczony rozpiął spodnie i opuścił majtki. Jego wzwiedziony do granic możliwości członek, uwolniony spod opinającego go materiału zadyndał radośnie.
-Widzę, że poszło Ci w niego zamiast rozum- rzuciła patrząc pożądliwie na stojącą pałę.
Chwycił Panią nauczycielkę za nogi i oplótł je wokół własnych pleców. W tym momencie znalazł się w niej czując swym narządem ciepło i wilgoć jej szparki. Jej szerokość i głębokość wydawała
mu się idealnie dopasowana do ponadprzeciętnych rozmiarów penisa.

Rozkręcał się powoli, ale kiedy był już rozpędzony maksymalnie jak tylko potrafił, Sandra zaczęła jęczeć i wić się na skrzypiącej ławce. Gdyby jakimś cudem ktoś, np. woźny posiadający zapasowy komplet kluczy dostał się do sali i zaczął ukradkiem obserwować co się tu działo, pomyślałby w pierwszym momencie, że w jego szkole kręcą ostry film porno. Ale to nie był film…

Jej z początku ciche jęki zaczęły przechodzić w coraz głośniejsze, pojedyncze wykrzyknienia.
-Zamknij się- rzucił przez zęby kładąc jej rękę na ustach- jeszcze nie wszyscy wyszli z budy.
Poczuł, że jeśli nie chce skończyć w niej, musi natychmiast przerwać. Z opuszczonymi spodniami obszedł ławkę.

Sandra dyszała teraz cicho mając zamknięte oczy. Kiedy jednak poczuła na swojej twarzy wilgotnego fallusa otworzyła usta i powieki jednocześnie. Tomek wepchnął go do jej buzi
i wykonał parę energicznych ruchów w głąb gardła. Wytrzeszczyła oczy krztusząc się pełnowymiarowym narządem i zaczęła charczeć. Litościwie uwolnił ją od tego ciężaru.

Wtedy na zsuniętych z nosa okularach Pani profesor znalazła się nagle biała plama gorącej spermy.
-Do ust- wyszeptała- chcę poczuć jak smakuje.
Następne porcje nasienia wylądowały zatem na wijącym się w oczekiwaniu języku. Resztki zostały rozsiane po rozognionych policzkach kobiety.
-Masz teraz swoją poezję- rzucił triumfalnie.
-Nieźle pieprzysz- odpowiedziała przełykając wydzielinę i śmiejąc się szeroko.
Tomek podciągnął bokserki wraz ze spodniami. Sandra podniosła się poprawiając spódnicę i bluzkę na którą skapnęła spora kropla ejakulatu. Okulary odłożyła na ławkę, a to co zostało na jej twarzy zaczęła wcierać w cerę.
-Nie myśl, że już zdałeś- powiedziała pozorując ostry ton- jutro masz prywatną lekcję u mnie.
-Może wtedy sprawdzimy pozostałe…..

-Tomasz…. Tomasz mówię do Ciebie- była wyraźnie zdenerwowana stanem chłopaka.
-Słucham Panią- odpowiedział wyrywając się ze stanu półprzytomności w jakim przebywał.
-Od jakiego roku mówimy o epoce pozytywizmu?- spytała.
-Pozytywizm rozpoczął się w 1863 po upadku Powstania styczniowego a zakończył w latach 90.-wyrecytował szybko.
-Świetnie- rzuciła energicznie uśmiechając się przy tym szeroko do swojego ucznia jakby sugerując, że wybacza mu chwilową niesubordynację. Odwróciła się do tablicy aby zapisać wymienione przez niego daty. Tomek szybko otaksował wzrokiem jej figurę.
-Znów napalasz się na te chude dupsko i małe cycki?- wyszeptał Jacek do kolegi z ławki- spójrz lepiej na naszą Elżunię. To jest dopiero dorodny okaz.
Jacuś skierował wzrok w stronę siedzącej w środkowym rzędzie dziewczyny o smagłej cerze, długich, kręconych włosach i nieczęsto spotykanym rozmiarze biustu.
-Tej by można dać „na hiszpana”- ciągnął dalej patrząc na wpatrujące się w tablicę „uosobienie marzeń (prawie) każdego nastolatka”.
-Wiesz, że chodzę z Mariolą, a panią Sandrę po prostu lubię- odpowiedział Tomasz ściszonym głosem.
-Ani jedna ani druga Ci nie da- odburknął prześmiewczo Jacek i zajął się malowaniem wzwiedzionych członków w swoim zeszycie. Tomkowi nie chciało się rozpoczynać kolejnej dyskusji na ten temat.

Skoncentrował się za to na tym jak pani Sandra opowiada o Prusie, Sienkiewiczu i Orzeszkowej, aby przygotować ich do nadchodzącej pracy klasowej z epoki pozytywizmu, przechadzając się przy tym wzdłuż klasy na swoich gładkich nogach, eksponując zarazem świetnie wymodelowane łydki.

„Marzysz o rzeczach wielkich, to ci przynajmniej pozwoli zrobić kilka małych” – przypomniała mu się pewna sentencja- starzy pozornie się pogodzili i jadą razem na weekend, więc może tym razem uda mi się „zaliczyć” Jolkę u siebie w domu.

Stała mając kilka metrów za sobą rozsuwane drzwi do największego centrum handlowo- usługowego w mieście. Koleżanki od dłuższego czasu zachwalały tutejszy salon urody.
Podobno jeden z pracujących tu fryzjerów damskich był niezwykle dobrym fachowcem, a przy tym imponował hiszpańską urodą i sporym wybrzuszeniem z przodu obcisłych jeansów jakie zwykł nosić.

Po nocnym incydencie jakoś mało ją obchodziło to co faceci mają w spodniach i czy są przystojni czy nie, ale nie chciała ryzykować spartaczenia nowej fryzury w osiedlowym zakładzie wypełnionym dziewczynami dopiero po szkole zawodowej. Teraz jednak poniekąd pożałowała tej decyzji. Ulewa, która nagle się rozpętała nieźle ją przemoczyła podczas drogi z odległego końca parkingu pod najbliższe wejście. Wystawała teraz przed nim ociekając wodą i przeglądając się sobie w małym lusterku noszonym w torebce. Zaczęła poprawiać włosy, które przemokły i nieskładnie opadły na jej czoło.
-Cholera, przecież ten cały Hiszpan zajmie się moją fryzurą- uśmiechnęła się sama do siebie.

Obserwował ją już od dłuższej chwili. Dłonią nerwowo stara się ułożyć popsutą fryzurę.
Była odwrócona do niego tyłem i nie mógł się upewnić czy to na pewno ta sama kobieta.
Kolor włosów, sposób ubierania się i drobna figura. Chciał jednak spojrzeć w jej twarz.
Kurwa…. podejść czy nie?- zastanawiał się.

Sandra poczuła czyjąś bliską obecność. Lekko odchyliła lusterko w bok… Tak…. może
z dwa metry za nią stał jakiś młody facet i wlepiał w nią pusty wzrok.
-O nie. W nocy ten pieprzony uwodziciel a teraz jakiś zboczeniec. Jeszcze tylko tego brakuje żeby mnie zgwałcił- przebiegło jej przez głowę. Postanowiła jak najszybciej wejść do środka budynku, do ludzi, gdyż jak na złość nikogo nie było w pobliżu. Machinalnie skierowała dłoń trzymająca lusterko w kierunku torebki. Zrobiła to jednak tak niezręcznie, że te upadło na ziemię.

Gumowe obramowanie i okrągły kształt uchroniły je przed stłuczeniem, ale sprawiły jednocześnie, że potoczyło się po kostce brukowej. Sandra zrobiła duży krok do przodu i podniosła je z ziemi.
-Uffff….. na szczęście nie zbite. Kolejne siedem lat nieszczęścia w moim przypadku oznaczałoby pewnie siedemdziesiąt- pomyślała. Jednak ten duży sus w kierunku narzędzia niezbędnego każdej kobiecie spowodował, że przez chwilę znów przebywała w ścianie wody.

Obserwujący całą sytuację Tomasz przysunął się szybkim ruchem w stronę moknącej dziewczyny. Teraz wyraźnie poczuł dawno zapomniany zapach perfum, których zawsze tak dyskretnie używała. Upewnił się, że to Pani profesor z liceum o której tyle fantazjował mimo posiadania całkiem niezłej dziewczyny.
-Zmoknie Pani. Taka pogoda i bez parasola- powiedział stając za nią i osłaniając swoim. Znalazł się w takiej odległości, że wyraźnie chłonął zapach jej mokrych włosów. Znów poczuł się jak osiemnastolatek zauroczony swoją nauczycielką.

Sandra obejrzała się przez ramię i uśmiechnęła do niego niepewnie. W pierwszej chwili nie rozpoznała swojego byłego ucznia. Zauważył to w jej pytającym spojrzeniu.
-Tomek, chodziłem do Pani na język polski- pospieszył z wyjaśnieniami.
Teraz już wiedziała o kogo chodzi. Zmienił się jednak znacząco. Elegancki ubiór odróżniał go
od tamtego niedojrzałego licealisty, zmuszonego w każdy dzień szkolnego tygodnia wbijać się
w wiecznie niedoprasowany, granatowy garnitur jak wymagał tego regulamin szkoły.
-Ah…. teraz już pamiętam- powiedziała szczerze się uśmiechając.
-Nie widziałem Pani już 3 lata- próbował ciągnąć rozmowę- nie miałaby Pani ochotę na kawę lub herbatę z byłym uczniem?

Kobieta poczuła się zaskoczona propozycją prawie dziesięć lat młodszego chłopaka. Choć nie miałaochoty na męskie towarzystwo, ktoś kogo się dawniej uczyło nie wydawał się jej „pełnoprawnym” facetem. Jednak znów zadziałała jej wrodzona ostrożność i tradycjonalizm.
-Wiesz, mam dzisiaj wiele spraw do załatwienia, a jest już tak późno- rzekła niepewnym głosem, ale zobaczywszy jak twarz chłopaka momentalnie pochmurnieje dodała szybko- ale w inny dzień…. chętnie.
-Zatem kiedy?- zapytał błyskawicznie jakby od tego zależało pomyślne dojście do skutku spotkania.
-Najlepiej koniec tygodnia. Może czwartek… lub piątek?
-Czwartek byłby świetny- rzucił pewnie, chcąc zobaczyć ją ponownie tak szybko jak to możliwe.
-Ok.

Szybko dogadali szczegóły, na czym zależało również dziewczynie aby uwolnić się od krępującej sytuacji. Nawet pojedyncze spotkanie sam na sam z byłym uczniem na kawie wydawało jej się trochę nieracjonalnym zachowaniem kobiety po „trzydziestce”.
Tomasz również wyczuł pewną niechęć, ale była to jego jedna szansa na milion aby przeżyć coś nowego i jednocześnie wyrwać się choćby na chwilę z trzymającej go w swych sidłach melancholii.

-Co za pieprzony zboczeniec- rzuciła głośno do siebie samej przyspieszając kroku- wszyscy są tacy sami.
Ludzie oglądali się za drobną blondynką przemierzającą aleję szybkim krokiem. Nie mogła wprost uwierzyć, że proponował jej takie rzeczy. „Poczekaj godzinę a tak Cię wyliżę, że będziesz do mnie po to przychodzić co dzień”- co za totalny palant myślała- mogę to robić bez przerwy całą noc”.
Wszyscy są tacy sami: chcą w nas tylko wkładać te swoje cholerne języki i fiuty- powtarzała pod nosem.
Nagle zdała sobie sprawę co było przyczyną tych wszystkich spojrzeń. Przemierzała właśnie galerię handlową zawinięta we fryzjerską płachtę i w połowie dokończonej, ale zawsze nowej fryzurze….

Nadszedł czwartek. Tomek szykował się do spotkania ze swoją eks- nauczycielką.
W czasie dobierania garderoby przed oczyma stanęły mu jego najczęstsze fantazje z czasów szkoły: Pani Sandra brana na jej biurku, na ławce, na zakurzonej podłodze pod ławką, on ujeżdżany przez nią na owej ławce, w parku, kiedy odprowadzał ją do domu i nawet na hotelowych schodach podczas wycieczki szkolnej… Uśmiechnął się na myśl o wybujałej wyobraźni jaką posiadał w tamtych czasach. Teraz wybierał się na umówione spotkanie bez jakiejkolwiek myśli, że wydarzy się coś więcej.
-Nie zrobiłeś tego wtedy, to nie zrobisz i teraz- myślał- pewnie ma już męża i dzieci. W takim razie wypijemy tę nieszczęsną kawę i pogadamy co się zmieniło przez te trzy lata. Ona opowie mi jak bardzo kocha swoją rodzinę, a ja jej o studiach, przelotnych związkach i wizytach u dziwki- autoironizował na swój temat.

Sandra kompletnie nie wiedziała co na siebie włożyć. Początkowo nie miała w ogóle ochoty na to wyjście, ale dane słowo i kilka dni spędzonych w samotności z powodu wziętego urlopu ostatecznie ją przekonały. Zdecydowała się na ciemnoniebieski golf i spódnicę „za kolano”.
-Teraz rzeczywiście wyglądam jak stara panna- pomyślała- mam nadzieję, że chłopaczysko nie traktuje tego jako randki.

Spotkali się o 17 w jednej z kawiarni na Starym Rynku. Tomek spóźnił się kilka minut.
-Przepraszam, ale ostatnio pozbyłem się samochodu, a taksówkarz pomylił ulice- rzucił na swoje usprawiedliwienie.
-Nie szkodzi- odrzekła- skoro już spotykamy się na kawie to nie mów mi przez pani. Sandra.
-Dobrze…. Sandra.
Następne pół godziny minęło na sztampowych rozmowach o tym co zmieniło się w jego byłej szkole przez ten czas i studiach Tomka.
Oboje wyczuwali wzajemne skrępowanie zaistniałą sytuacją. Sandra zauważyła, że chłopak co jakiś czas spogląda na jej dłonie.
-Czy coś nie tak z moimi paznokciami?- spytała z delikatnym uśmiechem prostując palce i unosząc ręce w kierunku Tomasza. Teraz mógł dokładnie przyjrzeć się jakie są gładkie i zadbane oraz przekonać się, że nie ma tak usilnie wypatrywanej obrączki.
-Z Pani paznokciami wszystko jest w najlepszym porządku- odparł niepewnie przeczesując włosy.

Przez głowę przeszła mu myśl, że może specjalnie jej nie założyła chcąc przeżyć „małą przygodę”.
Jednak doszedł do wniosku, że znów zbytnio daje się ponieść wyobraźni.
-Mówiłam Ci…. Nie żadna pani, tylko Sandra- odparła z uśmiechem chcąc dalej udawać wyluzowaną. Tomek pokiwał potakująco głową.
Od tej chwili rozmowa zaczęła toczyć się o wiele swobodniej. Z tematów „zawodowych” przeszli na te bardziej „pospolite” jak obecne wydarzenia na świecie czy nowości kinowe (jednak bez żadnych wyczuwalnych podtekstów). Oboje przestali czuć skrępowanie, tak dobrze im się rozmawiało.
-Przyglądałeś się moim dłoniom, a nawet nie zwróciłeś uwagi na moją nową fryzurę- wypaliła nagle czując, że robi się jednak zbyt poważnie- widziało ją tylko kilka osób i nieźle się uśmiali.

Po wydarzeniach jakie zaszły w salonie fryzjerskim, kiedy ów osławiony „hiszpan” proponował jej seks była zmuszona „dokończyć” ją jednak w osiedlowym zakładzie. Tam stwierdzono, że nie są w stanie uzyskać pierwotnie planowanego efektu. Sandra postanowiła ściąć zatem włosy bardzo krótko i dokończyć farbowanie na czarno. Dobrze chociaż, że kolory aż tak bardzo się nie różniły…
-Jest świetna- odparł Tomek bezmyślnie. Nie chciał już mówić, że jej jedynym powołaniem jest bycie drobną blondynką o słodkiej buzi nastolatki. Teraz pierwszy raz uświadomił sobie, że skończyła już zapewne „trzydziestkę”.
-Ha ha ha- zaśmiała się słodko- pewnie swojej dziewczynie nie pozwoliłbyś na taką diametralną zmianę?
-Nie mam dziewczyny- rzucił takim tonem jakby tłumaczył się z jakiegoś przewinienia.
-Oooo…. więc singiel-odparła -witaj w klubie.
Zauważyła błysk radości w oczach Tomka.
-Kurwa jasna- pomyślał- taka fajna dupa a nikogo nie ma. Czyli nie jestem tu całkowicie nadaremnie?
-O kurczę… chyba na za dużo sobie pozwalam- stwierdziła w głowie Sandra- jeszcze coś sobie pomyśli?

Od tej chwili rozmowa nie układała już się tak dobrze. Chłopak wyczuł, że nagle zwiększyła ponownie dystans wobec niego.
-Muszę już lecieć- rzucił po jakimś czasie, gdyż wiedział, że nic więcej już nie zajdzie między nimi.
-W takim razie odwiozę Cię- rzekła- nie będziesz znów wracał taksówką.
-Poradzę sobie- nie zgodził się kurtuazyjnie.
-Przestań. To żaden problem- postawiła się z uśmiechem- poza tym dobry pedagog musi dbać
o swoich uczniów. Nawet tych byłych.
-Dobrze. W takim razie ruszamy. Tylko zapłacę.
-O nie. Każdy płaci osobno- odparła autorytarnym tonem.
-Nie. Pani mnie odwozi, w takim razie ja chociaż zapłacę.
-Niech tak będzie- zgodziła się z uśmiechem- I ile razy mam Ci powtarzać? Nie pani tylko Sandra.

Wycieraczki pracowały na pełnych obrotach. Zdawało się, jakby z każdą chwilą padało coraz mocniej.
-Cholera. Już przejechaliśmy- powiedział Tomek nerwowo- przepraszam, przez ten deszcz zupełnie się pogubiłem.
-Nie szkodzi, zaraz zawrócimy i znajdziemy- odparła spokojnie zatrzymując auto.
-W tej dzielnicy wszyscy budują się podobnie- tłumaczył się chłopak.
Sandra przepuszczała mijające ich samochody w oczekiwaniu na możliwość zawrócenia.
-Hej. Wiesz co….- zaczęła niepewnie mając w myślach wydarzenia ostatniej niedzielno- poniedziałkowej nocy- nie bardzo smakowała mi ta kawa. Oczywiście fajne miejsce wybrałeś, ale…
-No tak. Wystrój jest głównym atutem tej kawiarni- przerwał dziewczynie.
-Może…. może masz ochotę wstąpić do mnie na cappuccino domowej roboty?
Tomek pomyślał przez chwilę. Każda minuta spędzana z tą kobietą sprawiała mu przyjemność
oraz przynosiła jednocześnie uczucie nieuchronnego niespełnienia.
-Z chęcią- opowiedział jednak pod wpływem impulsu.

-Nie mieszkam może w takiej willi jak Ty, ale na porządek nie powinieneś narzekać- mówiła
kiedy jego oczom ukazał się przytulnie urządzony salon w dwupokojowym mieszkaniu dziewczyny.
-Jest świetnie- przyznał szczerze.
-Siadaj. A ja coś przygotuję. Na co masz ochotę?
-Niech będzie herbata. Trochę już tej kofeiny dziś w siebie wlałem.
-Masz całkowitą rację- dobiegł go jej głos dochodzący z kuchni.
Spędzili ze sobą kolejne dwie godziny. Sandra nie pożądała go jak na razie w żaden sposób, ale jednocześnie nie chciała, żeby wychodził. Był taki miły i zabawny.
Chociaż z początku wszyscy są tacy- zganiła samą siebie w myślach.
-Pójdę już- rzuciła nagle- zamówię tylko taksówkę.
-Nie ma mowy. Przywiozłam Cię to i odwiozę- powiedziała to takim tonem, że sprzeciw wydał mu się niemożliwy.

Oboje wstali.
-Poczekaj jeszcze chwilę, nie ubieraj się- powiedziała i podeszła do swojej obszernej, domowej biblioteki- pamiętasz co dostałam od Ciebie na koniec szkoły?
-Kwiaty…- rzucił niepewnie.
-I coś jeszcze- odpowiedziała odwracając się do niego z pięknie wydaną książką w dłoni- „Dla najlepszej i najfajniejszej nauczycielki jaką kiedykolwiek miałem”.
-Tak napisałem w dedykacji- powiedział uśmiechając się.
-A pamiętasz co to za książka?- spytała stojąc do niego tyłem.
-Miłość w czasach zarazy- odpowiedział i zrobił krok w stronę dziewczyny.
-„Dla najlepszej i najfajniejszej nauczycielki jaką kiedykolwiek miałem”- powtórzyła- nadal tak uważasz?
-Tak- odpowiedział ściszonym głosem i zbliżył się na taką odległość, że wyczuwała jego szybki oddech na włosach.
-Kurwa nie wytrzymam- myślał- dawno tak nie miałem przy żadnej.

Nagle poczuła jak jego dłonie delikatnie oplatają ją w pasie.
-Nie możemy- sprzeciwiła się zamykając książkę i odkładając ją na swoje miejsce.
-Wiem- rzekł przykładając swój policzek do jej. Sandra westchnęła cicho.
-Musisz już iść…- mówiła ściszonym głosem- przecież muszę odwieźć Cię do domu….
-Musisz- powiedział jeszcze ciszej i delikatnie złożył pocałunek na gorącym policzku Sandry.
-Jesteś taki miły… ale nie możemy- wyszeptała gotując się w środku.
-Nigdy nie będziemy mogli- powiedział to dając jej kolejny, delikatny, prawie niewyczuwalny pocałunek a ona wyciągnęła jedną rękę do tyłu i objęła go za szyje.
-Musisz przestać- powiedziała prawie niesłyszalnym głosem podczas gdy on przeniósł swoje subtelne muśnięcia na płatek jej ucha.
-Obróć się do mnie i powiedz mi to prosto w oczy, a zaraz wyjdę i nigdy nie będę już nachodził.
Sandra odwróciła się. Otwarła usta, aby wyartykułować to, co podpowiadał jej rozsądek,
ale Tomasz szybkim ruchem przytulił ją mocno do siebie i wbił gwałtownie swoje usta w jej.
Ich języki połączyły się w całkiem niezręczny sposób. Wyraźny aromat kilku wypitych przez nią espresso, które sprawiły, że jej ślina była taka gęsta i słodko-kwaśna, a zarazem taka kusząca.
Mógłby smakować jej godzinami….

Próbowała go odepchnąć, ale nie przerywał, gdyż nie wyczuwał szczególnego przekonania w tym, co chciała zrobić. Ponadto cały czas niewprawnie starała się oddać jego pocałunek. W nagłym przypływie racjonalności wyrwała się jednak z uścisku i odsunęła w tył.
-Tomek. Ja mam 31 lat, a Ty 22- rzuciła zdyszana- nie mam ochoty przespać się raz z facetem
i zapomnieć…
-Przepraszam, Ja nie…- nie dała mu jednak dokończyć, gdyż druga strona jej osobowości, ta która ujawniała się i zdecydowanie rzadziej motywowała jej działania sprawiła, że położyła mu dłoń na wargach. Chwyciła ją za nadgarstek i wpił się w nią chciwie.
-Nie lubię jeździć w takim deszczu, a nie będziesz brał przecież kolejnej taksówki przeze mnie-
mówiła bezsensownie- Zostaniesz tu na noc. Jak już powiedziałam muszę o Ciebie dbać.
Łóżko jest duże- kontynuowała po chwili ciągnąc go za rękę do sypialni- zmieścimy się
z pewnością.

Wskazała na łoże rzeczywiście „małżeńskich” rozmiarów, na którym od dawna jednak sypiała sama. Uśmiechnęła się niepewnie i podeszła tyłem do sprzętu patrząc chłopakowi w oczy swoim zlęknionym wzrokiem. Tomek był podniecony jak nigdy dotąd. Nie wiedział zupełnie jak się zachować. Pragnął posiąść ją tak brutalnie i gwałtownie jak w swoich dawnych fantazjach.
-Z której strony chcesz spać?- mówiła jakby była pijana.

Najpierw jednak miał zamiar jej powiedzieć, żeby „przestała pieprzyć od rzeczy” i zaczęła się rozbierać. A w ogóle to chciał zapytać czemu nie kazała mu spać na kanapie w salonie?
Oprzytomniał jednak i zdał sobie sprawę, że nie jest u dziwki, czy też w pokoju hotelowym
z dziewczyną, którą „przekonał” do seksu kolejno stawianymi drinkami, lecz u dorosłej kobiety,
której rzeczywiście pragnął całym sobą, a nie tylko dolną partią ciała.
-Zachowuje się jakby była jeszcze dziewicą- skwitował prostacko swoje krótkie rozmyślania- z tym typem jeszcze nie miałem do czynienia.
-Musiałabym się wykąpać… i ….przebrać- dukała dalej. Kiedy jednak się zbliżył, wyciągnęła
z wielką ostrożnością szyję w jego stronę, jakby oczekując, że znów zrobi to samo co w salonie.
-O nie… Ona naprawdę chyba jest dziewicą- zastanawiał się Tomek. Jednocześnie poczuł nagle coś,
czego nigdy do tej pory nie zaznał: wydała mu się tak urocza i niewinna, że przestał myśleć o tym co zaraz nadejdzie jako możliwości zaspokojenia głównie swoich żądzy, lecz zapragnął przeżyć z nią coś zupełnie innego.

-Zdejmij proszę rajstopy- swoją prośbę umotywował rozkazującym tonem.
Nie przekazał jej w dalszym ciągu wyczekiwanego pocałunku, lecz położył dłonie na ramionach
i delikatnie zmusił, aby usiadła na łóżku.

Sandra posłusznie wykonała kolejne, tym razem nieme polecenie, choć podświadomie oczekiwała, że Tomasz zaraz rozepnie rozporek i zechce wcisnąć jej „to” do ust. Wszystkich swoich dotychczasowych „kochanków” nienawidziła właśnie za takie przedmiotowe traktowanie. Tymczasem, ku jej zaskoczeniu, chłopak uklęknął przed nią i wziął do rąk stopy dziewczyny. Przetarł dłonią ich podeszwy, na których zaczął składać na początku delikatne, a po chwili coraz bardziej pożądliwe pocałunki. Czuł się naprawdę sam zaskoczony tym co wyprawia. Mimo to kontynuował. Dłuższa chwila minęła mu na dokładnym ssaniu jej wszystkich palcy, z których każdemu poświęcił należytą uwagę.
-Co robisz?-spytała drżącym głosem. Tomasz nie odpowiedział, lecz ustami zaczął przesuwać się
w kierunku łydki, dłonią zaś rozmasowując tą sąsiednią. Dziewczyna poczuła mrowienie przesuwające się po jej nogach w kierunku krocza, w którym już jakiś czas temu pojawiło się wilgotne ciepło.
Oparła się na łokciach i odrzuciła głowę do tyłu, zdecydowawszy, że nie będzie zadawała zbędnych pytań, skoro zrobiło się nagle tak przyjemnie. O tym, że chłopak sprawia jej rozkosz nieznaną do tej
pory pieszczotą świadczył tylko coraz głębszy i głośniejszy oddech.

Tomkowi zaś pierwsze takie „ukorzenie” się przed kobietą, które do tej pory traktował jak coś co miało głównie jemu dawać przyjemność, sprawiło niesamowitą radość. Czuł, że ta osoba nie jest już tylko wyłącznie zabawką w jego rękach, przeznaczoną do spełniania kolejnych zachcianek.

Po chwili dalszych pieszczot oderwał się od jej nóg.
-Wstań- powiedział delikatnie.
Sandra poczuła się jak obudzona z niewiarygodnie pięknego snu, jednak poddała się prośbie Tomka czekając co będzie dalej. Chłopak nie zmieniając wciąż swej klęczącej pozycji sprawnie wyszukał zamek jej sukienki, która zaczęła przeszkadzać mu w dążeniu „ku górze”. Kobieta szybko wyswobodziła stopy ze zsuniętej kiecki. Uśmiechną się na widok jej czarnych, koronkowych fig, które ponadto u dołu zrobiły się jeszcze ciemniejsze. Był zadowolony z samego siebie, że tak podniecały ją jego dotychczasowe :czynności”. Kiedy ponownie wyciągnął ręce, tym razem aby ściągnąć majteczki, zauważył coś co dziwnym trafem do tej pory udawało mu się przeoczyć- nadal miała na sobie ten mało przystający do sytuacji, ciemnoniebieski golf. Poderwał się na równe nogi i pomógł jej się z niego wyplątać. Sandra, jakby chcąc się za to odwdzięczyć zaczęła nieśmiało rozpinać guziki jego grafitowej koszuli. Tomek aby nie tracić czasu szybko pozbył się spodni, odrzucając je nogą w dalszy kąt sypialni. To samo zrobił ze skarpetami. Pozostał tylko w pęczniejącej bieliźnie.

Poczuł, że dla własnego dobra musi przyspieszyć nadchodzące wydarzenia. Sprawnym ruchem odpiął jej stanik i niedbale rzucił na łóżko. Dziewczyna jednak szybko zakryła dłońmi swoje nagie piersi i odwróciła głowę w bok.
-Jeśli już mamy to robić to zgaszę światło. Nie chcę, żebyś na mnie patrzał- rzekła- mam takie nieapetyczne ciało…
Tomasz, który cały czas zastanawiał się czy nie rzucić ją na łóżku, aby zakończyć swoje męczarnie, szczerze zdziwił się tą wypowiedzią. Roześmiał się wdzięcznie.
-Masz najbardziej apetyczne i kuszące ciało jakie kiedykolwiek widziałem- rzekł starając się mocno zaakcentować wszystkie słowa.
-Nie prawda. Kłamiesz. Wiem doskonale, że mam małe piersi i jestem za chuda- jej poważna wypowiedź wywołała u niego kolejną dobroduszną salwę śmiechu. Ta cała sytuacja pozwoliła jednak na nieznaczne opadnięcie oczekującego na natychmiastowe spełnienie swojej roli narządu mężczyzny.
-A myślisz, że co nieustannie zajmowało mnie na Twoich lekcjach?- spytał retorycznie- Są też faceci, którzy gustują w takich kształtach. A jest też wielbiciel tylko i wyłącznie tych Twoich…
Słysząc to uśmiechnęła się zadowolona, gdyż nie czuła w jego głosie żadnej nuty kłamstwa. Delikatnie chwycił ją za nadgarstki i oparł jej dłonie na swoich biodrach. Teraz mógł nareszcie bezkarnie „zaopiekować” się jej skarbami.

Małe i uzbrojone w niezwykle jasne brodawki, ze sterczącymi w jego stronę zakończeniami wydawały mu się ideałem kobiecego biustu, jakiego do tej pory nie doświadczył. Jego pożądanie sprawiło, że zaczął dotykać ich dość bezceremonialnie. Po dłuższej chwili takiej zabawy pochylił się i okrążył językiem jeden z sutków, po czym skierował się w stronę drugiego. Dziewczyna do tej chwili spokojnie poddawała się jego gwałtownym pieszczotom, lecz teraz pisnęła głośno, kiedy zaczął go kąsać zbyt pożądliwie, szczypiąc przy tym ten drugi.
-Przepraszam- rzucił gwałtownie odrywając się od jej piersi. Sandra uśmiechnęła się tylko i tym razem sama gwałtownie wbiła się w jego usta. Teraz już poczuła tak samo mocne pożądanie
w stosunku do Tomka jakie on czuł do niej. Ich namiętny pocałunek zaczął się przekształcać
w jedno wielkie mieszanie śliny połączone ze ssaniem i przygryzaniem warg.

Nie przerywając tej, chwilami bolesnej dla obu stron, ale jakże przyjemnej zarazem czynności ujął ją pod pupę i uniósł aby oplotła go nogami. Rzucili się na miękkie łóżko.
Wreszcie oderwał się od jej ust, rozłączył zarzucone na jego kark ręce i przyparł je do chłodnej pościeli. Sandra mimo tego łapczywie wyciągała wargi w stronę jego twarzy pragnąc dokończyć to co przerwali. Jednak on postanowił zająć się jej szyją, a dziewczyna aby ułatwić mu dalsze dawanie przyjemności odgięła głowę do tyłu.
-Czemu kazałaś mi tyle czekać?…. jesteś taka piękna…. -wyszeptał jej do ucha przerywając na chwilę.
-Nie wiem….naprawdę….- odpowiedziała ściszonym głosem nie otwierając oczu.
Powoli, lecz systematycznie, poprzez jej dekolt i płaski brzuch posuwał się ustami w stronę łona.

Ze ściągnięciem majteczek uporał się nie mniej sprawnie niż ze stanikiem. Jego oczom ukazała się się zaróżowiona i lekko świecąca od śluzu cipka. Szczególnie spodobał mu się starannie przystrzyżony paseczek rozszerzający się ku górze. Dziewczyna wprost kipiała ciepłem
i pragnieniem.
-Zrób to już. Nie wytrzymam….- mruczała.
Tym razem Tomek był zadowolony, że będzie mógł ominąć dalsze pieszczoty.
Na chwilę podniósł się z łóżka aby zrzucić swoje majtki. Sandra otworzyła oczy, żeby zobaczyć
z czym będzie miała do czynienia. Jego członek był „normalnych” rozmiarów, ale zachwyt wzbudziły w niej najkrócej jak się da przycięte włoski nad nim i dokładnie wygolone jądra.
-Widzę, że tam również jesteś taki elegancki- rzuciła z lubieżnym uśmiechem zachęcająco rozkładając uda.
-Cieszę się, że Ci się takie podobają- odparł- masz prezerwatywy?
Przecząco kiwnęła głową.
-Teraz nie potrzebujemy.
Tomasz jak na rozkaz rzucił się na nią wbijając się zarówno w jej usta jak i „małą” prawie jednocześnie. Jedną ręką przytrzymał jej złączone nadgarstki i znów przycisnął do łóżka, a drugą powrócił do upragnionego pieszczenia cudownych piersi. Jej szparka wydawała mu się rzeczywiście niezwykle ciasna, mimo że była całkiem nieźle nawilżona. Wykonywał dość powolne pchnięcia, gdyż bał się, że skończy zdecydowanie za wcześnie. Sandra, którą z reguły tak ciężko było doprowadzić do rozkoszy, tym razem reagowała niezwykle intensywnie. Jej głośne jęki w tym przypadku nie były żadną imitacją.

Kiedy dziewczyna poczuła w sobie ciepłą maź wyprężyła ciało i krzyknęła głośno.
Tomek przytulił głowę do jej brzucha dysząc ciężko, lecz po chwili zaczął obsypywać go pocałunkami, jednocześnie gładząc dłońmi wewnętrzną stronę jej trzęsących się jeszcze lekko ud.

Sandra w ciszy przeżywała ekstazę. Po raz pierwszy poczuła to tak intensywnie.
Przyjemne mrowienie, które rozchodziło się po całym ciele zdawało się w ogóle nie opadać.
-Muszę zapalić- powiedział Tomek, kiedy wreszcie udało mu się uspokoić oddech.
-Przy zlewie w kuchni jest popielniczka- wskazała palcem maskując jednocześnie niezadowolenie
z faktu, że nawet na parę minut zostawi ją samą.
Tomek poczłapał na bosych stopach do kurtki powieszonej na korytarzu. Wyjął z niej paczkę Davidoffów wraz z zapalniczką i udał się we wskazane miejsce.
Usiadł na krześle i zapalił upragnionego fajka. Skończył go szybko i przyszła mu ochota na jeszcze jednego. Myślał o tym, że z wieloma pozwolił sobie na bardziej perwersyjne rzeczy i różne eksperymenty, ale przy tej naprawdę poczuł czym jest rozkosz, kiedy daje się ją zarazem bezinteresownie drugiej osobie.
-Mówiąc, że w kuchni jest popielniczka, miałam na myśli to, że możesz ją wziąć do sypialni-
usłyszał głos Sandry kiedy przykładał zapalniczkę do końcówki drugiego papierosa.
Dziewczyna stała oparta o ścianę u wejścia do pomieszczenia. Ręce skrzyżowała na swoich drobnych piersiach. Paseczek jej włosów łonowych nadal tak pięknie odznaczał się na tle gładziutkiej skóry. Jej jasna cera jakby rozświetlała przyciemnione pomieszczenie.
-Choć do mnie, proszę- rzucił zaciągając się głęboko. Poczekała aż wypuści dym i usiadła mu na kolanach obejmując szyję.
-Widzę, że świeże bułeczki też tu masz- powiedział obejmując dłonią jej krocze, z którego nadal biło ciepło.
Sandra uśmiechnęła się i wtuliła się w chłopaka.
-Daj mi też- powiedziała po chwili. Podał jej ustnik i zaciągnęła się słabo kilka razy.
Tomasz paroma szybkimi machnięciami doszedł do połowy i zgasił.
-Nie będzie Ci to przeszkadzać, że śmierdzę tytoniem?- zapytał.
-Nie, ale poczekaj…- ujęła jego dłoń w której trzymał zapalone papierosy i wsunęła powoli palec wskazujący oraz serdeczny do ust. Ssała je, jakby w przekonaniu, że uda się usunąć z nich zapach nikotyny.

Wcześniej nie pozwalała sobie na tak intymne zachowanie w stosunku do jakiegokolwiek mężczyzny.Spoglądała mu przy tym prosto w oczy. Wyglądała tak niewinnie, że Tomasza naszła znów niewysłowiona ochota, aby wynagrodzić jej tę prostą, a jakże podniecającą go czynność.

Podniósł się i trzymając ją na rękach zaniósł w kierunku sypialni.
-Nie przez próg- krzyknęła nagle Sandra chwytając się framugi pokoju.
-A czemu nie?- powiedział Tomek przełamując jej opór i po chwili znów znaleźli się w łóżku.
Ułożył ją delikatnie i pocałował w usta.
-Teraz czas, abym skosztował jednak tej bułeczki zanim ostygnie- powiedział.
Uśmiechnęła się szeroko i zamknęła oczy w oczekiwaniu na dalsze pieszczoty.
Nadal niezwykle fascynował go ten starannie wymodelowany wzorek na jej łonie.
Otarł się o niego swoim policzkiem i wodził po nim nosem. Delikatnie zwilżył jej włoski językiem.
-Tam też mogłaś sobie tak pofarbować- powiedział Tomasz unosząc na chwilę głowę.

Zrozumiała ten żart i roześmiała się głośno nie otwierając oczu. Schylił głowę niżej i w nozdrza uderzył go niezwykle intensywny aromat jej intymności pomieszany lekko z zapachem jego ejakulatu. Uwielbiał mocno pachnące dziewczyny. Ponownie zaczął ocierać się o nią nosem,
tylko tym razem obraz za cel wejście do jej szparki. Kiedy już przyzwyczaił się do tego cudownego zapaszku językiem rozpoczął pieszczoty nabrzmiałej kuleczki. Reagowała tylko wijąc się i pomrukując po cichu, a dłonie nerwowo zaciskała na prześcieradle. Język Tomka buszował
w najlepsze we wspaniałej brzoskwince. Po kilku dłuższych minutach znów poczuł się zmuszony zakosztować jej czym innym. Klęknął na kolanach opierając pośladki o łydki.
-Wstań- powiedział wyciągając ręce. Sandra po raz drugi dzisiaj została rozbudzona ze swojego ekstatycznego snu, ale klęknęła naprzeciw niego posłusznie. Nic nie mówiła, ale jej oczy i delikatny uśmiech wyrażały pełne napięcia oczekiwanie na dalszą rozkosz.
-Odwróć się.
Wykonała posłusznie polecenie Tomasza.

Uniósł ją lekko za pupę i nasadził na swój sterczący pal. Z ust kobiety wydało się stłumione syknięcie. Chwycił jej piersi i zaczął penetrować. Po chwili dostosował się do jego ruchów.
Swoim zwyczajem wyciągnęła ręce do tyłu i objęła go za kark. Tomek szczypał jej sutki, tym razem jednak starając się to robić o wiele delikatniej. Po jakimś czasie wspólnego kołysania się zwrócił uwagę na jej starannie wygoloną skórę pod pachami.
-Jest cała tak świetnie zadbana…. Jakby robiła to dla kogoś… Pewnie nie dla mnie- pomyślał- Ale mimo wszystko muszę jej to wynagrodzić. Przysunął twarz do jej pachy. Jej zapach w tamtym miejscu, wyraźnie już przebijający prze woń użytego dezodorantu podniecił go jeszcze mocniej niż sam stosunek i aromat jej muszelki. Delikatnie zaczął muskać tamte miejsce ustami przesuwając po jej gładziutkiej skórze koniuszkiem języka.
-Ochhh…. czemu jesteś taki dobry dla mnie…. ?- zdyszanym głosem spytała Sandra, która pierwszy raz była tak pieszczona przez faceta, kiedy zajął się zagłębieniem po drugiej stronie.
Nagle pochylił ją do przodu unosząc się samemu. Zaczął wbijać się niezwykle intensywnie
i szybko. Nie wiedział czy tak lubi, ale po chwili przekonały go do tego jej głośne wykrzyknienia
i prośby żeby nie przestawał.
-Teraz jest jak w moich fantazjach- pomyślał. Tym razem udało mu się wytrzymać dobrych kilkanaście minut. Kończąc w niej ponownie, sam nie powstrzymał się od kilku głośnych jęków, czego zawsze unikał zaciskając zęby. Sandra swoją dotychczasową salwę głośnych okrzyków zakończyła kilkoma przytłumionymi piskami.

Oboje legli równocześnie na łóżko oddychając głośno. Obróciła się tyłem, a Tomasz szczelnie przykleił się do niej obejmując w pasie i podkładając swoje ramię pod głowę Sandry.
Dziewczyna wsunęła swoją w dłoń w jego i mocno trzymała, jakby bojąc się, że znów ją zostawi, choćby na krótką chwile.

Na jej udach schła sperma chłopaka. Do tej pory zawsze, kiedy wszystko się skończyło ścierała ją z siebie z obrzydzeniem. Tym razem tego nie zrobiła. Było jej tak ciepło i przyjemnie, a poza tym wszystko co pochodziło od tego, który był pierwszym mężczyzną jaki sprawił, że naprawdę odczuła prawdziwą rozkosz z seksu i pełne zaspokojenie, wydawało jej się takie dobre….
-Tomku?- odezwała się po dłuższej chwili wspólnego milczenia, podczas której myślała jak doszło do tego wszystkiego i jakie miała szczęście, że w ogóle doszło…
-Tak?
-Jaka byłam głupia, że chciałam żebyś wyszedł.
-No widzisz- odpowiedział zabierając się za całowanie jej szyi. Ręka mężczyzny znów powędrowała w stronę ciągle jego zdaniem niedopieszczonych cytrynek.
-Czy teraz też jestem taka fajna jak kiedyś?
-Nigdy nie byłaś fajniejsza- odpowiadał z uśmiechem na te naiwne pytania.
-Czemu nie spotkałeś mnie wcześniej?
-Nie wiem, chyba miało to nastąpić dopiero teraz.
-Masz rację. Jestem taka głupia i stara… I brzydka na dodatek….- tłumaczyła się głosem małej dziewczynki.
-Przestań. Jesteś młoda, mądra i przepiękna. Czy mam dzwonić po taksówkę?- Tomasz starał uciąć się jej narzekanie aby przez chwilę móc w spokoju nacieszyć się jej cudownymi piersiami.
-Nieee- wykrzyknęła.
-No więc widzisz.
-Ale mogłabym mieć większe?- ciągnęła dalej.
Nieee- tym razem chłopak podniósł głos. Z jednej strony irytowało go to co mówiła, a z drugiej cieszyło, że może przekonać co do swoich racji- masz najlepsze cycuszki na świecie.
-Mhhmm. Skoro Ci się podobają…. A… przyjdziesz jutro?
-Tak. Sobotę mam całą wolną- wyraźnie się ucieszył, że to nie był również w jej mniemaniu jednorazowy „numerek”.
-W piątek….
-Już mamy piątek.
-W takim razie zostań do soboty. Albo niedzieli… albo w ogóle ile będziesz chciał.
-Musiałbym chyba coś zjeść.
-Ugotuję Ci. Świetnie gotuję. Co tylko będziesz chciał.
-A w końcu muszę zmienić ciuchy- drażnił ją, jednak sam nie chciał się z nią rozłączać.
-Wypiorę Ci i uprasuję.
-Jednak mieszkam z rodzicami. Będą się chyba martwić.
-Będziesz dzwonił- mruczała dalej- Kochanie… Kocham Cię…
Po chwili już spała.

…………………………………………………………………………………………………………………………………………….

Środek listopadowej nocy….

Przedostatni miesiąc roku też może okazać się piękny….
Delikatnie wysunąłem spod jej głowy ścierpnięte ramię.
Westchnęła tylko cicho.

Obserwowałem jak oddycha miarowo, z uśmieszkiem na zamkniętych ustach.
Powiedziała do mnie K-o-c-h-a-n-i-e… K-o-c-h-a-m C-i-ę…

Słyszałem te słowa wiele razy. Po raz pierwszy jednak byłem pewien, że są szczere i nadal cieszyłem się na myśl o nich. Ponadto po raz pierwszy też zostały wymruczane, a nie powiedziane. I po raz pierwszy, choć były ledwie słyszalne, to trafiły do moich najgłębszych zakamarków, zarówno ciała, jaki i serca.

Mimo że przez te trzy lata zapomniałem o niej, gdyż z czasem uświadomiłem sobie, że rzeczywiście będzie tylko szkolnym marzeniem, teraz właśnie poczułem, że ta starsza prawie o całą dekadę kobieta, będąca jednocześnie czasami tak niedojrzała i niedoświadczona, może po prostu stać się dla mnie czymś więcej niż tylko zabawką czy odskocznią od rzeczywistości.
Nie, żebym od razu był pewien, że będzie to miłość na całe życie.

Coś jednak mi podpowiadało, że tylko przy niej odnajdę cel i poukładam to wszystko, z czym sobie do tej pory nie radziłem, że ona jest właśnie typem dziewczyny przy której będę szczęśliwy.

Nie dziewczyny, ale bardziej przepięknej, dorosłej kobiety z buzią i ciałem nastolatki oraz charakterem małej dziewczynki. No i podobno umie gotować.
Jej też trzeba będzie pomóc się odnaleźć….

Na początek…. Co na początek? Niech przestanie marudzić, że ma brzydkie ciało.
Wyciągnąłem rękę, żeby zgasić lampkę nocną. Moja dłoń mimowolnie pokierowała się w stronę jej ukochanych cycuszków. Tak delikatnie jak tylko można, żeby jej nie zbudzić, objąłem je.
Ja też w końcu muszę jakoś zasnąć, nie?

Scroll to Top