Niewolnik? Jak się to stało?

Sławek był mężem Beaty od ponad dwóch lat. Mieszkali razem z jej rodzicami. Od roku i dwóch miesięcy mieli ślicznego synka. Tak się stało, że po zajściu w ciążę Beata straciła zainteresowanie seksem. Była dobrą i troskliwą żoną, ale on nie mógł zrozumieć, jak można nie mieć na nic ochoty przez tyle kolejnych miesięcy. Oczywiście wymówki były, ale mało przekonujące. Synek miał troskliwą opiekę ze strony Beaty, a Sławek pochłonięty był swoją pracą (w końcu to on pracował na utrzymanie rodziny). Sławek co prawda zajmował się małym, kiedy tylko mógł, ale poza pracą i snem nie miał za dużo wolnego czasu. I do tego taka stresująca praca…

Beata miała młodszą siostrę, Dominikę, która wyjechała na studia do dużego miasta, zaś cała rodzina przewidywała, że później znajdzie tam pracę. Tak się jednak nie stało. Po studiach Dominika powróciła do domu nie wyjaśniając nikomu powodów zmiany swoich życiowych planów. Wkrótce zaczęło dochodzić do spięć między Sławkiem i jego szwagierką. Walczyli niczym wilki o pozycję w stadzie. Trzeba dodać, że Dominika była obdarzona wrodzonym wdziękiem i urodą. Umiała świetnie tańczyć, była zgrabna i zadbana. Była niesamowicie pewna siebie, a wręcz arogancka i zawsze stawiała na swoim. Sławek odreagowywał swoje frustracje w nocy, siedząc przy komputerze do późna i onanizując się przy co pikantniejszych opowiadaniach erotycznych. Oczywiście, wskutek wyposzczenia, zaczął ukradkiem spoglądać na nienaganne krągłości szwagierki. Niestety była poza jego zasięgiem, gdyż bał się jak diabli, co by powiedzieli jego teściowie, u których przecież mieszkał, gdyby się dowiedzieli. Wdzięki Dominiki przychodziły mu na myśl, gdy ukradkiem sobie dogadzał, ale nic więcej. Poza tym był na nią wściekły za jej postawę na co dzień.

Zdarzyło się tak, że Beata z rodzicami pojechała w góry na weekend. Oczywiście synka zabrała ze sobą. Sławek musiał w sobotę iść do pracy, więc został w domu z sobotnim obiadem w lodówce i instrukcjami na kuchence mikrofalowej. Dominika również nie wyjechała, ponieważ umówiła się na sobotę z koleżankami. W piątkową noc, po powrocie z pracy, Sławek zrobił sobie kanapki i zasiadł przed ekranem monitora. Jak zwykle poserfował również na strony z opowiadaniami erotycznymi. Zjadł kanapki i przed snem zamierzał rozładować nieco napięcie dnia. O tej porze szwagierka już na pewno spała, żony i teściów nie było, nie musiał się niczego obawiać. Zresztą cały parter domu był „jego”.
Trafił na stronę z historyjką okraszoną intensywnie zdjęciami. Była to perwersyjna opowieść o zdominowanym przez kobietę mężczyźnie. Miał on na głowie maskę, zakuty był w specjalne okowy i pokornie poddawał się poleceniom swojej pani. Stronka podeszła mu do gustu i przez chwilę pomyślał nawet o tym, że często marzył o byciu zdominowanym przez kobietę. Przygotował sobie chusteczki, zdjął spodnie, a na uszy nałożył słuchawki – dla pełnego relaksu. Przewijał tekst, łapczywie wyławiając go spomiędzy zdjęć przykutego do piwnicznego muru nieboraka. Jego ręka pracowała dość intensywnie poniżej klawiatury…

W pewnym momencie zerknął w bok i zastygł wpół ruchu. W drzwiach stała Domonika i przyglądała mu się (widocznie od dłuższej chwili). Widocznie jeszcze nie poszła spać, bo była normalnie ubrana. Zrobił ruch, jakby chcąc się zakryć, w pośpiechu zrzucił słuchawki i wstał z krzesła w kierunku leżących na podłodze spodni i majtek, jednak po sekundzie zamarł w bezruchu, widząc bezsensowność swoich działań. Dominika podniesionym tonem i wyrzutem w głosie powiedziała:
– No ładnie! To tak się zabawiasz, kiedy Beaty nie ma w domu!
Zatkało go. Potrafiła mówić takim wrednym tonem, a do tego przyłapała mnie bez przysłowiowych spodni.
– No nie, rodzice nie będą chcieli uwierzyć! A sąsiedzi mieli cię za takiego „porządnisia”…
Dalej nie mógł się ruszyć, ani nic powiedzieć. Nawet nie myślał o tym, żeby jednak się zasłonić. Jego myśli krążyły tylko wokół jej słów. Ona naprawdę była zdolna zniszczyć jego reputację paplając o tym wszystkim na prawo i lewo. Na pewno jeszcze ubarwi opowieść…
– Proszę, nie mów o tym nikomu… – wyszeptał
– Taaaak? A to niby dlaczego?
Zrobiła krok w bok, tak, że widziała ekran.
– No ładnie! – powtórzyła się – Mój porządny szwagier to zboczeniec i tyle! Taką perwersję sobie z internetu ściąga, a do tego chodzi z gołą dupą i sobie konia wali! – już wrzeszczała

Pomyślał, że sąsiedzi już na pewno się zastanawiają, czego ona tak krzyczy po nocy. A niektórzy byli wścibscy. Upadł na kolana i złożył dłonie w błagalnym geście. Może był mało dostojny w tej pozie, ale tylko to mu przyszło do głowy.
– Ciiiii. Proszę, nie mów nikomu. – on też zaczął się powtarzać
Przez sekundę pomyślała i sięgnęła za plecy. Z komody za sobą zdjęła aparat fotograficzny. On dalej czekał na litość. Golusieńki, ze sterczącą fujarą. Z pąsowym rumieńcem na twarzy.
– Powiem, albo i nie – wycharczała – Zastanowię się jeszcze.
Spoglądając na niego, ze złym uśmiechem na ustach wyjęła aparat z pokrowca. Zrobiła mu kilka zdjęć, a on nie wiedział, czemu jej na to pozwolił.
– Poproś – wycedziła wreszcie przez zęby

Ona, o pięć lat młodsza, rozkazuje jemu? To była gorzka pigułka. Jednak nie widział wtedy innego wyjścia. Klęcząc podszedł dwa kroki, wziął jej dłoń i przysunął do ust. Ona zrobiła jeszcze jedno zdjęcie w tej pozie, a potem wyszarpnęła dłoń. Skinęła głową w stronę monitora i zaśmiała się głośno.

– Tak mnie masz prosić!
Zerknął za siebie, westchnął i zniżył się do jej stóp. Ucałował obie stopy. Pomyślał, że ponętnie pachnę i mają ślicznie wypielęgnowane paznokcie. Szybko jednak odpędził od siebie tą myśl wobec absurdalności całej sytuacji, a przede wszystkim wobec zagrożenia, które nad nim zawisło.
– Dominika, proszę – usłyszał kolejne dwa flesze
– Nie mów do mnie Dominika! Jeszcze do ciebie nie dotarło, że jestem teraz twoją Panią? – gruchnęła. W jej głowie słychać było tryumf. Zsunęła klapki, podniosła stopę i z naciskiem powiedziała – poproś jeszcze raz, powoli i tym razem jak należy!
Uchwycił jej stopę w dłonie, ucałował każdy paluszek z osobna
– Pani, proszę Cię o litość. Nie mów o tym nikomu…
– No, może być – usłyszał jeszcze dwa flasze, ale pozycji nie zmienił – czekaj tu – usłyszał i szwagierka wyszła. Słyszał jej kroki po schodach. Zaczął trochę bardziej trzeźwo myśleć. Przecież mógł wyprzeć się wszystkiego, a aparat wyrwać szwagierce i zdjęcia skasować.

Tak, tak zrobi! Odgłos stukania na schodach, to ona schodzi z powrotem. Zastała go w tej samej pozie, ale z podniesioną głową. Wyszczerzyła dwa równe rzędy zębów.
– Na wypadek, gdyby przyszło ci coś do głowy, to zrzuciłam u siebie zdjęcia do internetu – powiedziała, wkładając kartę spowrotem do aparatu. Sławek jęknął i skulił się.
– No, na czym to skończyliśmy? Acha, przerwaliśmy, gdy zacząłeś mnie prosić o łaskę. Kontynuuj. – usiadła na bujaku i podstawiła stopę do dalszego całowania.
Sławek był świadomy swojej ciągle sterczącej dzidy, ale nie mógł tego powstrzymać. Wiedział, że dał się parszywie podejść. Teraz już nie miał odwrotu. Zaczął całować wierzch stopy szwagierki. Po namyśle zaczął ją lizać między paluszkami. Mruknęła cicho jako pochwała. Kontynuował. Po paru minutach zaczął całować kostki. Wreszcie odepchnęła go drugą nogą. Miękko opadł na plecy. Jedna ze stóp wylądowała na jego brzuchy, a druga na ustach. Trwali tak w bezruchu, podczas gdy szwagierka przewijała kółeczkiem myszki zawartość oglądanej przez niego strony. Zapoznała się z nią w całości i cicho zaśmiała.

Sławek nie chciał takiego obrotu sprawy. Co prawda podziwiał wdzięki szwagierki i marzył skrycie o dominacji, ale stworzone przez nią zagrożenie było realne.
Niestety przyjął już warunki tej gry i gorzej już chyba nie mogło być, tak przynajmniej pomyślał. Jak bardzo się mylił, miał się wkrótce przekonać.
Szwagierka zaszurała stopami, a on chwycił ją za łydkę i przesunął piętę do ust.
– Jak śmiesz mnie dotykać dłońmi. Zostaniesz za to ukarany. – syknęła i wyparzyła do ich sypialni.

Wróciła z pudełkiem w rękach. W tym pudełku chował akcesoria seksualne, które Beata dostała na wieczorze panieńskim. Pudełko było lekko skurzone.
– Na kolana! – rzuciła Dominika, po czym skuła mu nadgarstki za plecami, a następnie skrępowała mu łokcie kawałkiem sznura.
Bolało. Teraz musiał lizać podstawioną łydkę. Ciągle słyszał pstrykanie aparatu, ale teraz nie robiło mu to już różnicy. W końcu na jego oczach znalazł się czarny atłasowy szal. Usłyszał szelest i polecenie, aby ponownie podnieść się do klęku. Próbował. Pomogła mu za włosy. Nie chodziło nawet o ból, ale o poniżenie i dominację. Całkiem się w tym pogubił i stwierdził, że teraz może tylko spokojnie czerpać rozkosz, kiedy Pani się na nim wyżywa.
Poczuł zapach jakiegoś kosmetyku. Okazało się, że Pani (już nie Dominika, a właśnie Lady Dominika) podsunęła mu do wylizania pupę. Zaczął od pośladków. Niecierpliwe szarpnięcie za włosy ukierunkowało go na sam rowek w kształtnym tyłeczku. Sprawił się dobrze. Wylizał dokładnie rowek i wcisnął język w wydepilowane kakaowe oczko swojej Pani. Robił tak już kiedyś swojej żonie i umiał to robić świetnie. Pani w końcu jęknęła, czy raczej zacharczała, co oznaczało szczytowanie. Poczuł, jak zwieracz wypycha jego język. Chwila oddechu.

Został doprowadzony do kaloryfera (poznał po dźwięku uderzanego końcem sznurka metalu). Nacisk na kark kazał mu pochylić głowę. Sznur krępujący łokcie został w końcu dowiązany nad jego głową do kaloryfera. Po omacku usłyszał pluskanie czegoś mokrego. Potem zrozumiał, że to lubrykant. Pociekło mu między pośladki i Pani rozprowadziła go wokół odbytu swego niewolnika. Nie chciał tego, ale instynktownie wiedział, że nie może przerwać trwającego dobrą godzinę milczenia. Palec pani wepchnął porcję lubrykantu do jego dziurki, po czym ustąpił. Nikt mu się jeszcze nigdy nie dobierał do odbytu. Teraz poczuł to, czego smarowanie słyszał na początku. Wibrator. Tego w jego pudełku nie było… Widocznie należał do Pani. Wiedział, że musi się rozluźnić i stopniowo wszedł w rolę. Wibrator zaczął chodzić tam i z powrotem, a do tego doszły wibracje.

– Co?! Tak szybko?! – niezadowolona pani pozostawiła zabawkę w jego tyłku, odwiązała go od kaloryfera i przygięła do podłogi za kark. – Teraz to zliż!
Polecenie zostało wykonane. Niewolnik zlizał swoją spermę z podłogi. Usłyszał odgłosy ubierania się Lady Dominiki i został rozwiązany.
– Nie powiem rodzicom, ani Beacie. Może nawet nikt z sąsiadów się nie dowie, ale nie myśl, że to już koniec. Rozczarowałeś mnie szybkim końcem. – powiedziała chłodno – Jutro po pracy masz zjeść obiad i być tutaj w takim samym stanie jak cię zostawiam, to znaczy z zawiązanymi oczami, na klęczkach, z tym depilatorem w tyłku i z rękami za plecami, żebym mogła cię skrępować. Zrozumiano?!
– Tak, Pani
Wyszła bez słowa.
Po piątkowej nocy Sławek nie mógł długo zasnąć. Rozważał położenie w jakim niespodziewanie się znalazł. Bolał go tyłek, bolały go łokcie od ciasno zawiązanego sznura, bolał go żołądek (to ze stresu). Nagle całe jego życie mogło lec w gruzach. Bał się jak diabli. Co ta popieprzona kobieta może zrobić. Teraz dysponowała już wystarczającym arsenałem zdjęć, żeby praktycznie go zniszczyć. Innymi słowy: miała go w garści. Musiał przystać na jej warunki i liczyć na jej wyrozumiałość.
Przede wszystkim nie spodziewał się po niej tak perwersyjnego zachowania. Po sobie by się nie spodziewał. Miał perwersyjne fantazje z udziałem Dominiki, ale nigdy nie chciałby ich zrealizować. Tymczasem rzeczywistość przerosła nawet jego fantazje. Może ona tylko jeszcze się chce zemścić za to, że próbował jej się odgryzać w ostatnich tygodniach?
Doszedł do wniosku, że takie zachowania nie mogły się zrodzić w głowie porządnej kobiety pod chwilowym wzburzeniem. Ona była zła! Wróć! Ona była jego Panią…
Bał się jeszcze bardziej. Musi jej ulec. Spojrzał na zegarek: była 3 w nocy.

Obudził się o 4:00, tak jak zwykle, aby zdążyć na poranną zmianę. Kolejny raz znienawidził wierny i posłuszny budzik. Dobre sobie: „wierny i posłuszny”. Jak pies. Jak …. niewolnik???
W pracy udało mu się wyjątkowo dobrze zorganizować sobie zajęcia. Zaszył się w jakimś kątku i przespał jakieś dwie godziny. Po skończonej pracy wziął prysznic. O piętnastej pojechał do domu. Zgodnie z instrukcjami żony, odgrzał sobie obiad. Zjadł, nawet o nim nie myśląc. Dzisiaj jest sobota, wszyscy wracają jutro. Jesteśmy sami. Co ona na dzisiaj zaplanowała?

Zaciągnął rolety w pokoju. Jeszcze tego by brakowało, żeby go sąsiedzi podejrzeli…
Powoli rozebrał się. Ukląkł. Z rozpaczą spojrzał na atłasowy czarny szalik, po czym zawiązał sobie oczy. Posmarował sobie odbyt i wsadził weń wibrator, zgodnie z wczorajszymi instrukcjami. Nie zdecydował się go włączać. Po mniej więcej kwadransie, usłyszał zgrzypienie drzwi wejściowych. To wróciła jego Pani. Nie pomylił się.
– No, masz szczęście – warknęła, po czym skuła mu nadgarstki za plecami i związała łokcie za plecami.
– Jesteś gotowy?
– Tak, Pani – po czym skłonił głowę

Włączyła wibrator i wyszła. Dobiegały go odgłosy grzebania w jakichś pakunkach i innych przygotowań. Ponowne kroki. Założyła mu coś na szyję i zaciągnęła. Wiedział, że w okolicy nie ma sexshopów. Widocznie była to zwykła obroża dla psa, bo tylko taką mogła rano kupić. Przyjął bez oporów tą kolejną zniewagę. Szczęk karabinka oznajmił mu dopięcie smyczy.

– Żebyś mi dzisiaj nie doszedł tak szybko jak wczoraj – usłyszał, po czym poczuł zimną dłoń zaciskającą się na jego mosznie – Nie rozczaruj mnie dziś, bo popamiętasz… – odkaszlnął kilka razy, gdy uścisk nagle zniknął.
Wyszła ponownie. Nie było jej długo. Słyszał, że brała prysznic.
Nie wytrzymał przedłużającego się działania włączonego wibratora w swoim odbycie. Wystrzelił. Natychmiast wykazał się własną inicjatywą i jako, że nie był do niczego przywiązany przesunął się i próbował zlizać całą swoją spermę z podłogi. Pani by się rozgniewała, gdyby wiedziała, że doszedł bez jej zgody.

– No, masz szczęście – gdyby znalazł trochę odwagi roześmiałby się mówiąć, że Dominika znów się powtarza – teraz cię przygotuję, psie.
Wibrator został wyłączony i wyjęty z jego zmaltretowanego już tyłka. Jego żołnierz ponownie stał i Sławek miał nadzieję, że dokładnie zatarł ślady swojej wpadki.
Pociągnięcie za smycz przymusiło go do podejścia na kolanach. Szarpnięcie za włosy zmusiło go do pochylenia. Nie spodziewał się poczuć tego, co poczuł.
– Wprowadź mnie w dobry nastrój, zanim przyjdą moi goście – powiedziała jego nowa Pani dociskając jego usta do swojej cipki. Tyle razy marzył o tym, aby się do niej dobrać, a tu ona go do tego zmusza… Teraz nie cieszyło go to tak bardzo. Naturalnie, był strasznie podniecony, ale nie odbywało się to w sposób, w jaki by sobie tego życzył. – No już, bo goście zaraz będą!

Powtórzenie wzmianki o gościach przyprawiło go o nowe dreszcze. Kolejny powód do obaw, ale i kolejny podniecający bodziec. Zaczynał pękać wewnątrz. Płynął, jak ser w tosterze. Nie był już zdolny do trzeźwego myślenia. Od wczoraj spał w sumie jakieś trzy godziny. Do tego dochodzi cała ta stresująca sytuacja. Wszystko to gasło wobec podniecenia i chorej ciekawości, co do planów jego Lady odnośnie gości i jego.
Cipka szybciutko puściła soki. Sławek bardzo dobrze radził sobie z seksem oralnym. Szło mu to o wiele lepiej, niż z użyciem członka. Zagrał na niej niezwykłą melodię. Ostatnią nutą był przeciągły ryk jego Pani, potem było słychać kilka ciężkich jej oddechów, a następnie dzwonek do drzwi.

Nie znał liczby gości, ani ich tożsamości. Ba, nie znał nawet ich płci. Pani zapewne w przedsionku pouczyła ich, żeby nie odezwali się ani słowem, w jego obecności. Tak pozostało do końca. Jedyne słowa, jakie padały, to polecenia wydawane przez jego Panią. Gości nie było dużo. Nie był w stanie policzyć ich ilości po krokach, gdyż chodnik w przedpokoju tłumił kroki, ale liczył ilość sporządzanych drinków. Były cztery, ale mógł się mylić. Prawdopodobnie jeden należał do jego Pani. Można się było także spodziewać, że jeżeli jest jakiś kierowca, to nie pije. To nie było w taj chwili istotne, gdyż Sławek płonął podnieceniem. Niecierpliwie czekał poleceń. A polecenia padły niebawem.
– Wyliż stopy moim gościom – usłyszał, a potem był kolejno przyprowadzany do trzech par stóp. Próbował jak najlepiej się spisać. Przypuszczał, że stopy należały do kobiet. Były czyste i pachnące kosmetykami.
– Moim też przyda się odświeżenie – usłyszał i został przyciągnięty za smycz do Lady Dominiki.

Po wszystkim dostał w usta wibrator. Poznał, że był to inny wibrator, niż ten, z którym już zdążył się zaznajomić.
– Ssij – usłyszał, a po paru minutach został on brutalnie wepchnięty aż po jego gardło.

Dławił się, ale na szczęście czyjaś dłoń pociągnęła go za włosy odchylając jego głowę do tyłu. Teraz jego gardło mogło łatwiej przyjąć drgającą zabawkę. Wibrator cyklicznie wchodził pod jego migdałki i wysuwał się aż do warg. Po dłuższej chwili zabawa skończyła się. Goście wymienili drinki na nowe.

– No, już czas, żebyś dogodził moim gościom – usłyszał, po czym prowadzono go do wylizania dwóch wypiętych tyłków, a następnie dwóch, mokrych już od soków, cipek.
Podczas lizania drugiego tyłka, zawadził o coś językiem. Drgnął, po czym poszukał tego jeszcze raz językiem. Tak, to była moszna. Lizał odbyt przynajmniej jednego faceta. Niestety nie był w sytuacji do składania sprzeciwu. Z jego oka spłynęła słona łza i natychmiast wsiąkła w atłasowy szalik, zawiązany na jego oczach. Po wylizaniu dwóch cipek i kolejnej wymianie drinków dla gości, zostało mu do ust przystawione coś innego. To nie był już żaden wibrator. To było ciepłe i w znajomy sposób miękkie.

– Dawaj, dawaj, bo czas ucieka! – usłyszał szyderczą zachętę od swojej Pani.
Wziął do ust członka i rozpoczął żeglugę na nieznanych mu dotąd akwenach. To było coś, co nie mieściło się w żadnych ramach jego zachowań. Widocznie był opieszały, bo czyjaś dłoń schwyciła go za jądra i podniosła z klęczek. – Tylko nie przerywaj, psie!
Dłoń puściła jego klejnoty, ale poczuł kolejną porcję lubrykantu na swoim odbycie. Pomyślał, że ktoś wsadzi mu w tyłek jego znajomy wibrator. Ale szybko rozwiały się jego wątpliwości. To też nie był wibrator.

Był posuwany w tyłek przez nieznanego faceta i jednocześnie został ponaglony podjęcia przerwanej czynności robienia laski drugiemu przez pociągnięcia za obrożę. Westchnął z trudem kilkakrotnie i zaszlochał w szal. Sam wystrzelił po kilku ruchach w jego odbycie, ale jego oprawcy nie przestali. W pewnym momencie został mocno złapany za uszy i nosem zarył we włosy łonowe. Do jego gardła zaczęła się wlewać istna fontanna. Po kilkunastu sekundach został puszczony. Przełknął to co spłynęło mu z powrotem do ust, żeby się nie udławić i nareszcie łapczywie zachłysnął się powietrzem. Po kilku głębokich wdechach uspokoił się nieco i poczuł drugi napór spermy. Tym razem wewnątrz swego tyłka.

Po wszystkim usłyszał odgłosy szurania. To goście zbierali się i wychodzili. Zabawili zaledwie cztery godziny. Sławek był wykończony, sponiewierany i zagubiony. Był na skraju załamania. Stało się jednak coś, co powstrzymało go od myśli o samobójstwie
– Dobrze się dzisiaj spisałeś – usłyszał.
Ku swemu zaskoczeniu poczuł dłoń delikatnie gładzącą go po policzku i w końcu pocałunek prosto w usta. Ten jeden, jedyny raz miał okazję poczuć usta Dominiki. Nie miał już siły szlochać. Jego wola została ostatecznie złamana przez ten zaskakujący gest.
– Przygotowałam ci kolację i kąpiel we wannie. Rokujesz nadzieje. Pokażę ci parę dzisiejszych fotek. Niebawem rozpocznę twoją tresurę, ale teraz idź wypocznij. – jej niemal czuły głos ukoił go.

Bez szemrania poszedł za jej wskazaniem po rozpięciu rąk i zdjęciu opaski z oczu. Zasnął rozmyślając, co oznacza dla niego jej ostatnia wypowiedź. Spał niemal do niedzielnego południa, do przyjazdu żony, synka i teściów.
– Jak wam minął weekend – padło pierwsze pytanie
– Trochę nudno – usłyszał ze szczytu schodów, zanim zdążył otworzyć usta. Zerknął w rozbawione oczy szwagierki i spuścił smutno wzrok.

Scroll to Top